![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Thnx ssparrow
![]() A teraz obiecana część ostatnia: ![]() Agłaja była zrozpaczona. - Boże, co my teraz zrobimy! Jak my będziemy żyć! Gdzie ty znajdziesz pracę z takim wzrostem! ![]() Jakub chciał ją objąć i pocieszyć, ale Agłaja wyszarpnęła się ze złością. - Daj mi spokój! To wszystko twoja wina! I wybiegła z pokoju. Przez następne dni przestała w ogóle odzywać się do Jakuba, siedziała ciągle z gazetą, zakreślała ogłoszenia, dzwoniła i wysyłała zgłoszenia. Najwyraźniej nie wierzyła w to, że Jakub jest w stanie sam znaleźć sobie pracę, a on też nie czuł się wcale najlepiej, pogrążony w depresji. Z jednej strony bolało go, że Agłaja nie traktuje go poważnie, ale z drugiej strony cieszył się, że zajmuje się tymi sprawami. ![]() Wreszcie któregoś dnia zjawił się u nich w domu młodzieniec niezwykle ułożony i przyczesany gładko aż do połysku. Agłaja zaprosiła go do salonu. Młody człowiek zaczął mówić: - Szanowna Pani. Reprezentuję firmę Strigal & Co. Pierwszorzędny sklep w najruchliwszym punkcie miasta. Posiadamy mnóstwo klientów w najwyższych sferach - młody człowiek zwracał się wyłącznie do Agłai. Jakub kręcił się dookoła, starając się zwrócić na siebie uwagę, ale bezowocnie. - Dowiedzieliśmy się - ciągnął dalej młodzieniec, - że małżonek pani raczy się wyróżniać oryginalnie miniaturowym wzrostem. Dlatego też firma ma zaszczyt zaproponować pani, wyłącznie dla reklamy, bezpłatne szycie małżonkowi garniturów według najlepszego paryskiego żurnala. - Za darmo? - zapytała Agłaja. - Nie tylko za darmo, lecz nawet z dopłatą na rzecz szanownej pani, jednak pod jednym warunkiem - jeśli pan raczy siedzieć w witrynie naszego sklepu w charakterze żywej reklamy. - Hmmm, no cóż, doprawdy nie wiem. A jakie wynagrodzenie Państwo proponują? ![]() - 3000 simoleonów miesięcznie. Netto. Agłaja aż klasnęła w ręce. - Oczywiście, że się zgadzamy! - krzyknęła uradowana. Jakub natychmiast wykrzyknął przenikliwie: - Ja się nie zgadzam! Ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Agłaja pożegnała się uprzejmie z młodzieńcem i zapewniła, że następnego dnia Jakub stawi się w pracy. ![]() Jakub był wściekły - Co ty sobie w ogóle myślisz! Czy ja jestem jakimś klaunem?! Przecież mogą mnie zobaczyć nasi znajomi, czy ty się nie wstydzisz?! - Ty chyba niczego nie rozumiesz - zdenerwowała się Agłaja. - Pewnie że się ciebie wstydzę, a jak ci się wydaje, dlaczego od miesiąca nikogo nie odwiedzaliśmy ani nie zapraszaliśmy?! Ale jeszcze bardziej się będe wstydzić, jak nie będziemy mieli z czego żyć! Czy może zaczniesz żebrać?! Jak ty to sobie wyobrażasz?! - Nie! Znajdę inną pracę! Nie zgadzam się i już! ![]() Agłaja zapieniła się ze złości, poczerwieniała jak burak... i uderzyła Jakuba w twarz. Jakub zachwiał się i upadł do tyłu. - Musisz robić, co ci każę - powiedziała cicho. - Inaczej zamienię twoje życie w piekło. Wybacz, ale nie mam wyboru. ![]() I tak Jakub rozpoczął pracę w sklepie Strigal & Co. Siedział w oknie wystawowym ubrany w smoking uszyty według najnowszej mody specjalnie dla niego. Jego łzy, smutek i depresja nie obchodziły nikogo. Zapłacili - mają do niego prawo. ![]() ![]() Musiał znosić nachalny wzrok prechodniów, śmiechy dzieci i podlotków. Nie mógł im nawet odpłacić pięknym za nadobne, bo natychmiast do kierownictwa trafiało zażalenie od klientów. Znosił wszystkie drwiny i dowcipy bez słowa skargi. To wpędzało go w coraz gorszą depresję i kurczył się coraz bardziej. ![]() Któregoś dnia, kiedy wracał z pracy, zobaczył przed sklepem pęk baloników. Długo patrzył na nie, myśląc o wszystkim, co mu się przydarzyło. O tym, jak traktowano go w pracy. Jak patrzyli na niego ludzie na ulicy. Jak strasznie obeszła się z nim Agłaja. W końcu podjął decyzję. ![]() Wziął pęk baloników do ręki i zaczął się unosić nad ulicą. Kiedy się unosił, miał wrażenie, że cały smutek, przygnębienie, depresja... że wszystkie jego uczucia pozostały na dole. Był zupełnie pusty i spokojny, jak obłok, który omija każdą przeszkodę. ![]() Unosił się coraz wyżej, a wiatr popychał baloniki. Przefrunął nad własnym domem, żegnając się z nim... pozostawiając wszystkie problemy za sobą... ![]() Aż w końcu stał się kropką na niebie... i ślad po nim zaginął... |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|