![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
dziex Magi twoja tez coraz lepsza
![]() ![]() "sennik" odc. 5 - Panienki do wyjścia i do dyrektora. - zarządziła. No pewnie, teraz mi tylko brakuje wywalenia ze szkoły artystycznej....matka mnie zatłucze. - Gdzie? - zapytała Lana stając przed nią i trzepocząc rzęsami. - Takie małe drzwi na samym dole. Dotarło??? - krzyknęła w końcu i popchnnęła nas obydwie. Wpadłam na twarde drzwi i obiłam solidnie nos,. Podtarłam go i zobaczyłam na placu krew, Zakręciło mi się w głowie, jak zwykle na widok krwi i....upadłam. Kiedy się obudziłam leżałam na czymś twardym a nade mną stała zatroskana psychiczna. - Wreszcie się obudziłaś. - powiedziała. Na głowie miałam ręcznik tak zimny ze az mnie wzdrygnęło. Obejrzałam swoje palce. BYły całe w zaschniętej krwi. - Była u ciebie szkolna pielęgniarka. - dopowiedziała Lana. - Ale powiedziała że to nic groźnego. Chcesz się zwolnić? - zapytała troskliwie. - Nie, dziękuję za trosklę ale zsoatnę. - Dobrze. 0- powiedziała i wróciła za biurko. Wpisała na karteczkę co się stało i skinęła na mnie ręką. - Zanieś to do sekretariatu. - na słowo "sekretariat" znów zrobiło mi się słabo. co znowu się z tobą dzieje?? - opieprzyłam się w duchu i poszłam na dół. Im niżej schodziłam tym gorzej się czułam. Delikatnie czułam nacisk na moje zatoki, potem na nos, zanim dotarłam do sekretariatu byłam kompletnie wyczerpana. - Blada jesteś....- powiedziała sekretarka. - Kiepsko się czuję. - odparłam opierając się o biurko. - To znowu ci się coś stało? - Tak..no...- i nie dokończyłam bo już zbierając się do wyjścia znów opadłam na ziemię. Tym razwem obudziłam się w domu. Tuż koło mnie siedziala mama z herbatką. I papierami!! "O fak" pomyślałam. - Myślę że powinnaś być ostrożniejsza w szkole. - Nic złego nie zrobiłam. - odparłam delikatnie podnosząc się do góry. Nagle poczułam cos ciężkiego na mojej ręce. - Co to jest>? - zapytałam odsłaniając rękaw koszuli. - Gips. - powiedziała bez chwili zastanowienia. - AAAAA!!!Dałaś mi to założyć!!!- krzyczaąłm na nią, wiedząc że mam o wiele większe szanse w walce na słowa z nią. - Dałam. Twoja kość inaczej się nie zrośnie. - poszła i i wybiegła z pokoju. Szła po schodach, kiedy usłyszałam huk tłuczonego kubka. - Nika!! Nika!! - krzyczała moja mama. Nim doszłam siedziała na schodach i trzymała się za brzuch. Kałuża krwi wokół niej powiększała się,. - Mamo, boli cię brzuch? - I to jak...- wyszeptała blednąc. Pełna przeczuć pobiegłam po miskę. Podstawiłam ją mamie akurat w tym momencie kiedy zwymiotowała... - Dziękuję...- powiedzialam sarkastycznie zbierając okruchy ceramiki ze schodów. Ona znów zachłysnęła się wymiocinami. - Mamo...mamo...- wyszeptałam patrząc jak się dusi. - Bez słowa zastanwioenia bez bez - wzeptałam bez ładu i składu do słuchawki czekając na połączenie. - Karetka słucham? - spytał miły kobiecy, głos. - Karetka na ulicę kwiatową 168!! Szybko proszę!! - dłuższą chwilę kiedy mama jeszcze wymiotowała ja zmagając się z gipsem przyniosłam jej zimny okład i usiadłam tuż za nią, żeby mogła się oprzeć. - Czy to tu?? - usłyszałam głos lekarza zza drzwi. - wezwałaś karetkę córeczko...- wyszeptała i opadła bezsilnie na złączenie schoda. |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 83 (0 użytkownik(ów) i 83 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|