Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 24.12.2004, 20:50   #2
derii
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Rozi - jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził Nie zmienię klimatu ani stylu pisania, bo większości odpowiada <tak jak i mnie> Hmm... Wydawało mi się, że odcinek na dwie strony A4 jest długi
Odcinek drugi troszeczkę zagmatwa całą historię. A może wyjaśni? Dla laików w świecie fantasty: Shar - mroczna bogini (panteon Faerunu). Miłej lektury

Odcinek 2

Drwa w kominku powoli gasły. Powietrze w pokoju było zimne, ciężkie. Czas zwalniał swój rytm, gasły wszelkie światła. Gwiazdy nad zamkiem traciły swój blask, z okolicznych drzew opadały liście. Zwierzęta w pośpiechu i panice szukały schronienia. Chłód przenikający wszelkie istoty aż do serca, umysłu, duszy... Ból, niewyobrażalne cierpienie! Tylko wiatr nadal dął w okna ponurego zamczyska.
Mroczna postać siedząca na obitym perkalem fotelu przed kominkiem ani drgnęła. Piękna twarz nadal pozostawała obojętna i niewzruszona. Elfka w swym długim życiu zaznała wiele zła i cierpienia. Teraz... Cóż za znaczenia miała godzina jej śmierci? Kiedyś i tak dokona żywota. Czemu nie dziś, nie zaraz? Srebrne oczy przeszedł cień wściekłości. Musi JĄ znaleźć, dogonić i...

Przerwała swą mroczną myśl... Wstała, zbliżyła się do błyskającego jeszcze ognia. Tajemniczy chłód wyziębił jej ciało. Dorzuciła drew do kominka. Wsłuchała się w ponurą muzykę wygrywaną na fortepianie przez Mellowa. Doskonale pasowała do jej nastroju. Utkwiła wzrok w trzaskających płomieniach. Żywioł trawił, niszczył wszystko. Wyzwolony raz mógł zabić wszelkie życie. Tysiące istnień byłyby zdane na jego łaskę. Jedno jedyne tchnienie zła. Lecz czy śmierć jest prawdziwym zniszczeniem? Elfka tak pełna pogardy dla życia, obojętności dla wszelkich istot, uważała koniec istnienia za dopełnienie misji. Śmierć pozostawiała rdzawe plamy na ostrzu jej katany i nic więcej. Nie pamiętała o swych ofiarach, nie wracały do niej w koszmarach. Brak emocji, uczuć. Tylko tak mogła żyć. Miłość, lojalność, wierność?! Do czego doszli Ci, którzy wyznawali ideały? Ginęli, jeden po drugim... Kapłani bieli i prawdy! Ilu ich przetrwało do dziś!? Gdzie były te istnienia bez skazy?..
*Każda łza, nawet ta najczystsza, skalana jest goryczą cierpienia!* pomyślała z przekąsem.
Wyjęła swą broń. Spojrzała na mithrilowe ostrze. Zaklęcie, niedokończone… Wyryte na broni i w jej sercu. Lothrien doskonale wiedziała, gdzie znajduje się jego druga połowa. Końcem katany dotknęła największego z palących się drew. Ostrze pozostało zimne. Broń odzwierciedlała duszę wojownika...

Skierowała swój przenikliwy wzrok na obite złotem ściany. Lubiła ten metal. Ludzie, elfy i inne istoty zabijały się dla niego, toczyły wojny. Wywoływał negatywne emocje. Przypominał ją. Zimny, obojętny, lecz pełen piękna i dumy. Mordował w iście królewski sposób. Schowała swą broń. Przyjdzie czas by znów jej użyć i zakończyć misję… Spojrzała na swe dłonie. Na wskazującym palcu lewej ręki miała pierścień. Był zrobiony ze złota, lecz zadziwiał swą lekkością. Wygrawerowano na nim tajemniczy symbol przedstawiający słońce i księżyc w odwiecznym uścisku. Światło nie odbijało się na jego powierzchni, był zadziwiająco chłodny. Drugi taki pierścień spoczywał w kieszeni płaszcza Lothrien. Czekał, by powrócić do prawowitej właścicielki...

Elfka odeszła od kominka. Westchnęła ciężko. Już najwyższy czas by opuścić zamek. Musi podążyć na wschód i znaleźć JĄ. Podążyć za przeznaczeniem, które raz po raz wymyka się z jej rąk. Spojrzała na Mellowa wciąż grającego na fortepianie. Razem z nią zbiegł z świątyni Shar. Nadal czcił i miłował złowrogą boginię, lecz zdecydował się zachować wierność uciekinierce.
Ojciec Lothrien przeznaczył ją na kapłankę, lecz jej dusza pragnęła wolności. Nie mogła służyć nikomu poza samą sobą. Mimo wszystko jej sługa nie opuścił jej aż dotąd. Jednak już dłużej nie mógł iść razem z nią…

Powietrze zgęstniało. Kobieta niczym cień przemknęła w stronę karła. Utkwiła w nim lodowate spojrzenie srebrnych oczu. Wciąż była zimna i obojętna. Nigdy nie ujawniała emocji, które według niej są tylko oznaką słabości. Przemówiła głosem zimnym i cierpkim. Każde słowo raniło niczym sztylet.
- Mellow, sługo. Nie możesz już dalej ze mną iść. Ta misja jest tylko moja. Nie można walczyć w czyjejś sprawie. Ja kieruję się tylko własnym dobrem, dlatego odeszłam z zakonu...
- Pani – karzeł skłonił się do samej ziemi – serce nie pozwala mi Cię zostawić, choć dusza błaga o powrót do klasztoru. Nie opuszczę tej, która przywróciła mrok mojemu życiu.
- Słyszę każdą Twoją myśl, mnie nie jesteś w stanie okłamać. Przez każde Twoje słowo przemawia strach i cierpienie. Widzę jak bardzo pragniesz powrotu! Zaklinam Cię więc w imię Twej boskiej Shar: odejdź póki jeszcze żyjesz!
- Nie mogę! Ten księżyc na moim czole, symbol gorzkiej miłości mej bogini, tak bardzo mi dziś ciąży. Pani, Lothrien, pozwól mi iść z Tobą! Przecież…
- ZAMILCZ! – twarz elfki wykrzywiła wściekłość – ODEJDŹ! Zostaw mnie samą! Nie mieszaj się w sprawy mądrzejszych od Ciebie!

Z niebieskich oczu karła popłynęły jasne łzy. Mimo że od wieków służył mrokowi, jego dusza nie była wyniszczona przez zło. Potrafił kochać wiernie, do ostatniego oddechu. Miłość do zimnej elfki była trudna… Nie tylko ze względu na jej obojętność i chłód, lecz także sprzeczne uczucia miotające Mellowem. Spojrzał, poprzez kryształowe okno zamku, na srebrną tarczę księżyca. Jego promienie oświetliły pokrytą tatuażami twarz karła. Jasny znak na czole zapłonął wewnętrznym blaskiem. Ból przejął ciało Mellowa.
- Czas wracać – wyszeptał bardziej do siebie niż do stojącej nieopodal Lothrien.

Gdy Mellow zniknął za rzeźbionymi, ciężkimi drzwiami, mroczna elfka westchnęła ciężko. Od teraz bowiem rozpoczynała się prawdziwa pogoń za przeznaczeniem. Ostateczne rozwiązanie czekało na nią gdzieś daleko... Z każdym krokiem coraz bardziej się do niego zbliżała… Narzuciła na siebie stary, podróżny płaszcz. Wyszła przed zamek i wyruszyła w nieprzeniknioną ciemność nocy.

************************************************** **************

Klasztor Shar pełen był tajemniczych komnat i miejsc. Sam Arcykapłan nie znał każdego kąta tej budowli. Bogactwo i piękno pomieszczeń zachwycało każdego przybysza. Niestety, nikt jeszcze nie wrócił do miejsca skąd przybył, by opowiedzieć swym bliskim o przepychu tego miejsca. Każdy, kto przekroczył próg klasztoru wybierał pomiędzy śmiercią w męczarniach a poświęceniu się służbie Shar. Każda decyzja ma swoje konsekwencje…
Jedna z komnat klasztoru była dostępna tylko dla najwyższych dostojników. Każdy centymetr jej powierzchni zajmowały kryształowe lustra. Ich ciężkie, złote ramy odbijały światło pochodzące od kutego ze srebra żyrandolu. W tej komnacie znajdował się wysoki, księżycowy elf. Blada skóra uwydatniała przepastną zieleń oczu. Na czole miał wypalony czarny znak księżyca. Symbol zarówno przynależności do Shar jak i wysokiej rangi. Jego przystojna twarz odbijała się w spokojnej tafli luster.

Tysiące dziwnych myśli krążyło po głowie elfa. Niedawne morderstwo na terenie klasztoru, ucieczka dwóch kapłanek w dniu Festiwalu Księżyca – najważniejszego święta zakonu. Jeden z karłów oddalił się bez pozwolenia. Dziwne wydarzenia w okolicy. To wszystko składało się na powszechny niepokój i trwogę. Kilku skrytobójców zostało posłanych w ślad za uciekinierkami, lecz powrócili z niczym… Jeden z nich został brutalnie zamordowany. Zmasakrowane ciało nosiło ślady cięć sztyletu i katany. Elf doskonale znał tę broń… Sam nauczał ich posiadaczki szlachetnej sztuki walki.
Nagle wszystkie lustra zamarzły. Twarz elfa wykrzywił grymas bólu. Chłód, ból nie do opisania… W głowie słyszał głosy swoich ofiar. Na ślepo przebiegał z jednego kąta komnaty do drugiego. Zbliżał się. Każdy kto choć raz w życiu ujrzał arcykapłana Shar bał się wymówić jego imię. Od starego, pomarszczonego błękitnego elfa biła godność i duma.

Młody elf z szacunkiem skłonił głowę. Bał się odezwać… Od pierwszego dnia pobytu w zakonie czuł się nieswojo w obecności arcykapłana. Na myśl o jego żółtych, wężowych oczach przeszedł go dreszcz strachu. Starzec przemówił gniewnym głosem:

- Nasi zwiadowcy nie natrafili nawet na najmniejszy ślad zbiegłych kapłanek… Musiały się ukryć. Albo… przełamały zaklęcie!
- Mistrzu, przecież to jest niemożliwe! Klątwa jaką na nie nałożyłeś jest najsilniejszym ze znanych czarów.
- Deadelu – arcykapłan ostro spojrzał na swego ukochanego sługę – mogłem się mylić… Może znalazły sposób! Nienawiść mogła nie oślepić ich do tego stopnia... Wystarczyło, że skrzyżowały broń…
- Arcykapłanie, one mogą być już martwe. Cios zadany jednej…
- Nie! One dalej żyją. Kryształy ich żywota nadal płoną blaskiem! Odnajdź je Deadelu i przyprowadź do mnie! Żywe lub martwe… To już nie ma znaczenia…

Księżycowy elf skłonił się z szacunkiem, po czym opuścił komnatę. Schodząc po marmurowych schodach klasztoru myślał o swojej ciężkiej misji. Zatrzymał się przy oknie, spojrzał na tarczę księżyca. Była jedna, poważna przeszkoda, o której arcykapłan nie mógł wiedzieć. Deadel bowiem miał zdolność blokowania swego umysłu. Ten ‘drobny szczegół’ może zaważyć na powodzeniu misji i wierności wobec Shar i arcykapłana. Nie każdy wyznawca złowrogiej bogini był pozbawiony uczuć. Księżycowy elf był zdolny do miłości. Szalonej i niebezpiecznej, lecz zarazem oddanej i wiernej… Po raz ostatni spojrzał na wnętrze klasztoru. Po przekroczeniu bramy wskoczył na grzbiet swego czarnego rumaka i pognał za zgubionym elementem mozaiki swego życia.

Ostatnio edytowane przez derii : 26.12.2004 - 10:12
  Odpowiedź z Cytatem
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 22:46.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023