|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odc.6 "Miss Szkoły"
"Zanim zaczniemy geografię, chcę coś ogłosić" - oznajmiła pani Johanna - "Jutro odbędzie się konkurs na Miss Szkoły. Czy są chętne do kandydatury?" Oczywiście wszydstkie dziewczęce rączki unisły się ku górze z towaryszącymi im popiskiwaniami "Ja! Ja!" - "No to wszystkie. Bardzo się cieszę, ale Miss szkoły ma być nie tylko ładna, ale i inteligentna. Myślę, że sobie poradzicie" - uśmiechnęła się nauczycielka - "A teraz porozmawiamy o płytach litosferycznych i ich wpływie na ruch kotynentów." Chłopcy pomrukiwali: "Wymagać od dziewczyny, żeby była piękna i mądra! Nie no, przesada!" ![]() Żadna dziewczyna nie miała ochoty mysleć o lekcjach. Madison i Olivia rozmawiawiały na korytarzu: - "Ollie, i co ty na Miss szkoły?" - spytała Madison - "Super! Postaram się wygrać. A na dodatek założę tą śliczną sukienkę, która ostatnio kupiłam w centrum." - mówiła zachwycona Olivia - "Oj, to na pewno! Tylko trzeba uważać, bo w zeszłym roku trzeba było pić sok z cytryny bez skrzywienia. Muszę chyba znieczulić kubki smakowe..." - zasugerowała Mads. Dziewczyny krakały cały czas tylko o wyborach Miss... ![]() U chłopców również sprawa była dyskutowana: - "Ej, jak myślicie, która dziewczyna będzie miss?" - zapytał Johnattan. - "MADISON!" - wykrzyknął bez namysłu Tom. - "Daj spokój! Ty masz na jej punkcie świra!" - odpowiedział mu Laurent - "Ja myślę, że wygra chyba Olivia... ale zobaczymy, jak pokażę się na wyborach!" ![]() Następnego dnia dziewczyny wstały trochę wcześniej. Miały więcej czasu na wybór sukienki, makijaż i przećwiczenie kroku modelki. Półtorej godziny później wszystkie było już gotowe. ![]() Wyszły na boisko, gdzie odbywał się konkurs. Chłopcy, jako jurorzy dziwnie się patrzyli na dziewczyny i skomentowali między sobą: "Eee... przebrały się chyba za swoje matki. Stare malutkie!". Poniekąd mieli rację. Wszystkie miały obcasy, piękne sukienki, usta każdej z nich były starannie wybłyszczykowane. Przewodniczący jury, Tom z powagą powiedział: " Witam wszystkie kandydatki i zgromadzonych na Konkursie Miss Szkoły 2005 roku. Konkurs ten jest organizowany po raz pierwszy, ale myślę, że to nie bedzie ostatnia edycja tej imprezy. Oceniać nasze piękne kandydatki będzie jury w składzie: Ja, przewodniczący, czyli Tom Apple, Johnattan Crool oraz Laurent Faust." Po tej przemowie (nawiasem mówiąc, autorem przemowy był sam przewodniczący, więc jej pisemna wersja zawierała tony błędów) Tom ogłosił pierwszą konkurencję: Pytania i odpowiedzi. Juryy przygotowali już zestaw pytań: - "Ekhm... A więc pierwsze pytanie: Gdzie leży jezioro Bajkał?" - "W KAZACHSTANIE!" - wykrzyczały dziewczyny. Gdyby nie to, że chłopcy mieli odpowiedzi na kartkach, to zapewne zaliczyli by im tą odpowiedź. Skład jury bowiem mnie było orłami z geografii. Reszta wyglądała równie beznadziejnie, pomijając fakt, że Madison odpowiedziała dobrze na pytanie "Co powoduję ruch kontynentów?". ![]() Następną konkurencją był pokaz mody. Dziewczyny miały jak najlepiej ukazać swoje wdzięki i eleganckie kreacje. Jurorom najbardziej podobała się błyszcząca sukienka Ashley. A Olivii pokaz nie za bardzo wyszedł, ponieważ pokazując swojączerwoną kieckę upadła na ziemię. Wszyscy się uśmiali za wszystkie czasy. ![]() W trzeciej konkurencji spełnij się koszmar dziewczyn. Miały bowiem wypić barszcz czerwony pomieszany z cytryną i pomarańczą. Większość kandydatek poszła do toalety, ale Fabienne nawet się nie skrzywiła... ![]() Wszystkie zmagania zostały zakończone, a dziewczyny rozmawiały ze soba nerwowo: - "I jak ci poszło?" - zapytała Ahley Fabienne - "Kiepsko..." -odpowiedziała ze smutkiem. - "Ee, tam! Nie mów tak! Każda z nas może wygrać!" - Ashley próbowała ją pocieszyć ![]() Tym czasem jury wybierało Miss Szkoły: - "Hmm... Myślę, że jednak najlepsza była Olivia" - wyraził swoją opinię Laurent. - "Nie znasz się! Madison była najlepsza!" -wykrzyknął Tom. - "Kurka wodna, nie przesadzajcie. Najlepiej spisała się Ashley" - odpowiedział Johnattan. ![]() Kłócili się chłopcy i kłócili, aż doszli do porozumienia, werdykt został już podjęty. A więc wyszli na boisko, gdzie czekały dziewczyny, ubiegającę się o tytuł Miss Szkoły. Tymczasem pani woźna poczęła wyrzucić dyplomy do kosza (musicie wiedzieć, że pani Meyer jest totalnie nieprzytomna, a zwłaszcza w swej pracy). Samo jury zapomniało wziąć je ze sobą. Przewodniczący zaczął mówić: " A więc chciałem powiedzieć, iż każda z was może czuć się miss. Każda z was jest przecież naprawdę piękna. Ale czas już na ogłoszenie wyników. Otóż tytuł Miss Liceum Huberta deGivenchy'ego roku 2005 otrzymuję..." w tej chwili Tom zaczynał szukać Dyplomu - "O boże! Nie mam wyników! Gdzie one są?!"] - "Wcięło je" - spostrzegł Laurent patrząc z dalekoa na stolik, gdzie obradowali - "Nawet na stoliku ich nie ma". - "Noo cóż" - wykręcał się Tom - "Ogłaszam, że tytuł Miss Szkoły dostaję każda z was!" Przez kilka dni nieuwaga jurorów była powodem do śmiechu dziewczyn... ![]() _________________________________ Uczniowie robią coraz gorsze numery. Jeśli chcecie poznać kolejny, zobaczcie siódmy odcinek "Szkolnego Hałasu" ! |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odc.7 "Złoty Interes"
Tom utratę tygodniówki przeżywał o wiele ciężej niż Laurent. Brakowało mu pieniędzy na tak oczywiste potrzeby, jak guma do żucia, resoraki, płyty pilśniowe i tym podobne artykuły. Ale od czego ma się przyjaciela! Chłopiec napotykając Laurenta na korytarzu zapytał go: - "Ej, Laurent! Pożyczysz mi ze dwa dolary?" - "A po co?" - zdziwił się Laurent. - "Ee... na kurtkę zimową, na święta dla babci!" - wypalił niedorzecznie Tom. - "He, he, he! Dobry żart, ale tu w Australii na święta mamy lato, no nie?" - zaśmiał się Laurent. - "Nie, stary. To nie był żart. Nie wytrzymam już ani jednego dnia bez kasy! Pomożesz mi jakoś ją zdybyć?" - wykrzyczał Tom. I wtedy w głowie Laurenta zrodziła się wspaniała idea: - "Hej! Mam pomysł! Ubijmy jakiś interes!" - wygłosił chłopak. - "Mm.. Co masz na myśli?" - zapytał go Tom. - "Otworzymy salon wróżbiarski! Podobno wróżki świetnie zarabiają, a dziewczyny, o ile wiem dzień w dzień czytają horoskopy!" - powiedział Laurent. - "No dobra, ale mamy trochę przeszkód: nie mamy kuli, ani czarnego kota, ani nie jesteśmy starymi babkami po siedzemdziesiątce!" - wykrzyczał Tom. - "Nie pękaj, Jabuko! To się da zrobić!" ![]() No i zaczęła się cięzka praca nad otworzeniem salonu wróżbiarskiego. Laurent szukał informacji w Internecie, Tom dostał od Ashley ksiązkę "Chiromancja i tarot dla początkujących". Ale później, oglądając "Odkryj magię z Johnem Paolinim" Tom postanowił: "Żegnaj, chiromancjo! Teraz ściągnę parę sztuczek od Paoliniego, i voila!" ![]() ![]() Budynkiem, gdzie owy salon miał się znajdować był stary opusczony budynek niedaleko szkoły. Był on cały w jakiejś dziwnej tapecie z metalu, toteż chłopcy właśnie tu postanowili ulokować miejsce do zbijania interesu: - "Ee... nie sądzisz, że wygląda trochę dziwnie?" - zasugerował Laurent. - "Co ty gadasz! Świetne miejsce!" - bronił swojego poglądu Tom. W końcu panowie doszli do porzumienia. Laurent wypożyczył stare świeczniki i klosz do lampy od dziadka, który ma sklep z antykami, Tom wziął sobie cztery fotele od pani Wahrenberg. A skąd je wziął? Ano, Tom wykorzystał moment, w którym nauczycielka była zmęczona, i szczęśliwym trafem pozwoliła mu je wziąć. ![]() Chłopcy nie znaleźli strojów czarnoksiężnika, dlatego też ubrali się w gajerki. Zaprosili dziewczyny na uroczyste otwarcie. Wtedy również wróżyli z domniemanej "Magicznej Kuli": "Widzę Johnattana! Johnattan dostanie jutro piątke z historii!" - wykrzyknął Tom. Dziewczyny oczywiście pełne podziwu uwierzyły w słowa naszych wróżbitów. ![]() Rano na historii pani Wahrenberg powiedziała: - "Poprosze Johnattana o zadanie domowe!" No i Johnattan przyniósł swoje zadanie. Nie, oczywiśćie nie jest samodzielne (bo któż w tej klasie robi zadania samodzielnie?). Johnattan ściągnął je z Internetu. Pani Johanna chwilę sprawdzała pracę i ogłosiła: "No dobrze, dostaniesz piątke". ![]() Dziewczynom szczęki opadły. Madison podeszła do Olivii i powiedziała: - "Jestem pod wrażeniem! Przepowiednia się sprawdziła!" - "Chyba jednak warto było dać te pięć dolców!" - mówiła równie zachwycona Olivia. ![]() No i oczywiście dziewczyny przychodziły po wróżbę codziennie. I tak chłopcy bogacili się coraz bardziej i bardziej. Pewnego dnia liczyli kabonę w kuchni: - "Niesamowite! W dwa tygodnie uzbieraliśmy 250 dolarów!" - Laurentowi zaparł dech w piersiach - "Yhy! Normalnie starczy mi na tyle płyt pilśniowych, ile tylko bedę chciał!" - Mówił podniecony Tom. W tej samej chwili Madison i Olivia oglądały powtórkę programu z Johnem Paolinim. Wtem coś przyciągnęło uwagę Maddie: - "Mads! Chłopacy stosują te same sztuczki, co Paolini!" - "Och, to im nie ujdzie na sucho" - uśmiechnęła się Olivia. Ollie poszła do kuchni i chwyciła Toma za rękaw: - "Tom, czy twoje tajniki nie są ściągnięte od pana Johnego Paoliniego?" - "E.. E.. E... Tak..." - wycedził przez zęby Tom. Olivia oczywiście zrobiła kwaśną, ale żartobliwą minę i poszła. ![]() Następnego dnia Tom przyniósł forsę do klasy i rozmawiał z Laurentem: - "No i oto cała nasza kasiora! Hi, hi, hi!" - uśmiechnął się. - "Ee... A po co ty ją trzymasz obok żelu do włosów?" - zdziwił się Laurent - "Ano, ten koszyk jest moją świętością!" - oznajmił Tom. Rozmowę usłyszała pani Wahrenberg: - "Tom, co ty tam masz? Och, pieniądze! I jescze je do klasy przynosisz! Świetnie, przyda się na nowe podręczniki do chemii". Chłopacy załamali się. ![]() ________________ Dalsze przygody klasy IIIa poznacie w odcinku ósmym... |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|