![]() |
#7 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
- Zaraz, zaraz chwileczkę. – krzyknął ciemnoskóry doktor.
- O święty Władysławie ale mnie pan wystraszył. – Henryk był trochę zdenerwowany na lekarza, który zasłonił mu wejście do sali z numerem osiem. ![]() - Pan wybaczy muszę się spytać czy jest pan kimś z rodziny ofiary. – powiedział mężczyzna oparty o drzwi. - Ale pielęgniarka powiedziała, że mogę wejść. – hrabia nie mógł się doczekać spotkania z Romaną. - Wanda? Wanda jest u nas dopiero kilka dni musi się nauczyć wszystkich procedur. – uśmiechnął się lekarz. - Ja zapłacę... – powiedział z głupią miną. - Proszę pana, nawet jeśli byłby pan kimś z rodziny to nie wiem czy bym pana wpuścił, pacjentka jest w bardzo ciężkim stanie. Mimo, że leżała na dworze zdążyła się zatruć dymem. - A skąd pan wie, że ja nie jestem kimś z rodziny. – Henryk próbował walczyć. Lekarz uśmiechną się i powiedział – przykro mi, proszę iść do domu, jutro zobaczymy co da się zrobić. Po za tym proszę zobaczyć już prawie 23 w nocy pacjenci chcą spać. - Dobrze, przepraszam. – właściciel masarni był bardzo przygnębiony. Wyszedł ze szpitala. ![]() - Cześć, to ja Henryk przepraszam, że dzwonię tak późno ale moje auto stoi przy wysypisku na fabrycznej możesz poprosić chłopaków żeby odwieźli mi je do firmy... No dzięki dobranoc. – Hrabia wyciągnął swoją komórkę. Po rozmowie złapał taksówkę... ![]() W czasie drogi do willi Henryk myślał o każdej spędzonej chwili z tą tajemniczą kobietą. Dlaczego mi pomogła? Dlaczego nie chciała zgodzić się na moją propozycję? Głowę mężczyzny zaprzątało wiele pytań, na które nie mógł sobie odpowiedzieć. - To tutaj proszę pana, należy się 20 simoleonów. – taksówkarz odwrócił się w stronę Henryka. Starszy pan zapłacił za podwózkę po czym ruszył w stronę drzwi swojej willi. W kuchni paliło się światło, hrabia był zdziwiony ponieważ jego pokojówka zawsze chodziła wcześnie spać. - Asiu jesteś tam? – krzyknął, po czym wszedł do kuchni. Młoda policjantka stała tuż obok stołu przy, którym siedziała Joanna. ![]() - Dobry wieczór Henryku, jak widzisz przyszła do nas pani policjantka. - Wiesz już co się stało na wysypisku? – spytał - Tak, tak. – pokojówka pokiwała głową. - W takim razie nie będę przeszkadzał. – hrabia udał się do swojego gabinetu. - A więc mówi pani, że około godziny 15 po południu wyszła pani z domu. – wypytywała policjantka. - Tak, do banku aby zapłacić rachunki i jeszcze na pocztę bo Henryk po prosił mnie abym wysłała mu list. - Dobrze, a czy ktoś może to potwierdzić, nie wiem na przykład jakiś przelew, który robiła pani w tym samym czasie z datą i godziną. - Słucham, pani mnie o coś podejrzewa próbuje pani ustalić moje alibi? – kobieta wstała z krzesła. ![]() - Proszę się nie denerwować to zwykła formalność. – popatrzyła miłym choć podejrzliwym wzrokiem. - Dobrze, ale ja takie dokumenty wyrzucam. – Joanna zaczęła się pocić, ręce drżały jej coraz bardziej. - Wyrzuca pani?! – krzyknęła – Przecież to może być jedyny dokument, że pan hrabia przelał pieniądze. Inne ważne dokumenty też pani wyrzuca? - Nie ja nie wiedziałam, przepraszam. - No nic pojadę z chłopakami do banku to ten na różanej, tak? – zapytała wychodząc. - Tak. – powiedziała po cichu. - W takim razie dobranoc. – policjantka wyszła z domu. - Cholera, cholera, cholera!!! – Joanna była bardzo wkurzona. – Jak się teraz z tego wyplącze? Po jaką chorobę powiedziałam mu, że idę do baku., mogłam się przecież wymknąć w nocy... Przynajmniej ta żebraczka jest w szpitalu i miejmy nadzieję, że z tego nie wyjdzie. A ty gówniaro policyjna nic mi nie zrobisz wyjedziemy razem z Heniem i będziemy żyć długo i szczęśliwie. – kobieta położyła się spać... Joanna sączyła kawę w kuchni. ![]() - Dzień dobry Asiu. – Henryk wparował nagle do kuchni. - Dzień dobry. – uśmiechnęła się. - Jak tam przesłuchanie. – hrabia usiadł przy stole. - A dobrze zaraz po twoim przyjściu się skończyło. – Asia zajrzała do lodówki. ![]() - To świetnie nie, nie szykuj nic zjem coś na mieście, mam kilka spraw do załatwienia – to mówiąc staruszek podbiegł do drzwi i wyszedł. Henryk kupił w pobliskiej kwiaciarni trzy czerwone róże. Był to bowiem ciepły wiosenny dzień chciał aby nieznajoma kobieta z wysypiska, do której właśnie jechał poczuła zapach wiosennych kwiatów. Po kilkunastu minutach spędzonych w miejskim korku dojechał w końcu do szpitala. Wchodząc wpadł na czarnoskórego lekarza. – Dzień dobry. ![]() - A dzień dobry. – odpowiedział zasapany mężczyzna. - Czy z tą kobietą z pożaru wszystko dobrze. – spytał. - Tak kryzys minął, może już pan odwiedzić chorą. – uśmiechnął się. - Panie doktorze jest pan proszony na izbę przyjęć. – krzyknęła młoda pielęgniarka. - Przepraszam muszę iść, do widzenia. – powiedział - Do widzenia. – krzyknął po czym wesołym krokiem szedł w stronę sali z numerem 8. ![]() W środku leżała starsza kobieta w koku oraz okrągłych okularach, od których odbijało się słońce. Henryk był zauroczony pięknem kobiety leżącej na sali. - To ty Basiu? – kobieta otworzyła oczy. - Co prawda moja babka miała na imię Barbara ale obawiam się, że ja nie mam tak na imię. – powiedział z uśmiechem. - Kim pan jest? – kobieta była zawstydzona. – A już wiem... - Cieszę się, że mnie pani pamięta to dla pani. – mężczyzna postawił czerwone róże w wazonie. - Dziękuję, ale nie wiem po co pan tu przyszedł, wcale się nie znamy. – staruszka nie była zbyt zadowolona. - Dlatego chciałbym abyśmy się poznali, mam na imię Henryk Nowicki. – hrabia uśmiechnął się. - Romana Walczuk. – odpowiedziała. ![]() Zapadła niezręczna cisza... Henryk siedział na małym drewnianym krzesełku kompletnie nie wiedząc co powiedzieć. Romana czuła się głupio w nowej fryzurze i w okrągłych okularach zwisających jej na nosie... C.D.N Przepraszam za ostatnie zdjęcie chodzi mi o łóżko to dodatek więc chyba dlatego sie tak zrobiło. pozdrawiam |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Temat | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatnia wiadomość |
Jak pozować ? | Hunter666 | The Sims 1: Rozszerzenia | 9 | 30.06.2003 20:38 |