|
![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 01.09.2003
Skąd: Jaworzno
Wiek: 33
Płeć: Kobieta
Postów: 244
Reputacja: 10
|
![]() ,,Przyjaźń czy Miłość” ![]() ------------------------------------------------------------------------------------------------------- Odcinek VII. – Urodziny. Ashley skończyła właśnie układać ubrania. Zajęło jej to masę czasu. Znużona robieniem porządków postanowiła wybrać się do fryzjera i kosmetyczki. Miała dość swojej „pokręconej” fryzury i prostego makijażu. Chciała całkiem zmienić swój dotychczasowy wygląd. „Przecież muszę wyglądać bosko!” – Myślała. „Nie mogę przyjść „TAK” na imprezę!” Jak więc myślała tak zrobiła. Wyszła z pokoju chwyciła za telefon i wykręciła numer. Po chwili w słuchawce odezwał się zimny, męski głos. ![]() -„TaxiSims”. Słucham. -Chciałam zmówić taksówkę. -Gdzie? -Na „Uniwersytet Simowy”. Ulica Kwiatowa 10. -Dobrze, będziemy za 15 minut. -Dziękuję. Do widzenia. -Do widzenia. Dziewczyna nie chcąc czekać na pojazd w budynku wyszła na zewnątrz. ”Po co ma się „kisić” w akademiku skoro dzisiaj taka ładna pogoda jest? Usiądę sobie i pooddycham świeżym powietrzem”. Lecz nagle jej uwagę przykuły śmiechy i jakieś głosy. Dochodziły zza krzaków z tyłu domu. Nie mogąc powstrzymać swojej ciekawości podeszła do żywopłotu i rozchyliła jego gałęzie. Zdziwiła się niezmiernie widząc swych „sąsiadów” z akademika. Jedni grali w nogę inni w zośkę, a dziewczyna opalały się zapewne na dyskotekę. Ashley chętnie by do nich dołączyła, ale miała teraz ważniejsze sprawy na głowie. Usiadła, zatem na trawie i poczęła rozglądać się dookoła podziwiając piękno tego jakże słonecznego dnia. Niebo miało piękny szafirowy kolor. Przesuwające się po nim chmury przybierały najróżniejsze kształty i kolory mieniąc się w promieniach słońca. Delikatny wiatr poruszał roślinnością i chłodził zgrzane od upału ciała. Kwiaty rozkwitły ukazując całe swoje piękno, a skowronki podśpiewywały radośnie. ![]() „Ach! Mogłoby tak być zawsze. Zapach kwiatów, śpiew ptaków, ciepłe promienie słońca. Aż chce się żyć!” *** Po niespełna 10 minutach podjechała taksówka. -Dokąd? – Zapytał kierowca. -Do „Ladies hairdresser” proszę. -To będzie 50$. -Dobrze. Proszę. – Powiedziała płacąc. – Niech już Pan jedzie. -Jak sobie Panienka życzy... W końcu ruszyli. Początkowo jechali ulicą wąską i dziurawą, ale potem wyjechali na drogę główną. Była szeroka, płaska i na szczęście nie miała pęknięć. Ashley otworzyła okno i zaczęła rozkoszować się tutejszym pięknem lasów, łąk i świeżego powietrza. W mieście takie widoki to rzadkość zważając na to, że wszystko zajmują wysokie, zasłaniające dopływ światła drapacze chmur i ulice zalane zanieczyszczającymi powietrze samochodami. ”Ale się cieszę, że mieszkam w domu prywatnym z dala od takich wieżowców i autostrad. Nie wiem jak bym wytrzymała w SimCity?” *** -Jesteśmy! – Oświadczył taksówkarz. -Dziękuję, do widzenia! -Do widzenia! – Odparł mężczyzna i odjechał. Dziewczyna natomiast weszła do salonu fryzjerskiego. Przywitała ją jakaś kobieta o zielonych oczach i długich brązowych włosach. ![]() -Dzień dobry! Proszę usiądź i wybierz sobie jakąś fryzurę z katalogu. -Dobrze. – Powiedziała Ashley i zaczęła powoli obracać strony gazetki przyglądając się dokładnie każdej fryzurze. Po kilku minutach wróciła fryzjerka. -I, co? Wybrałaś już coś sobie? -Tak, poproszę tą fryzurę. -Oczywiście. *** Po wizycie u fryzjera przyszedł czas na kupno kosmetyków. Dziewczyna nie przyglądała się im tylko wrzucała wszystkie jak leci... W końcu stać ją na to. Gdy „wszystko” było kupione tutejsza mistrzyni makijażu Elizabeth Straus zrobiła użytek z zakupionych produktów tworząc prawdziwe „dzieło sztuki”. Ashley była zachwycona! *** Dochodziła godzina 20:00. Dziewczyny krzątały się po pokojach szukając odpowiednich ubrań i robiąc sobie makijaże. Tylko Ashley spokojnie dobierała perfumy i prasowała swoje ubranie. „Zamiast opalać się mogły wybrać sobie strój i kosmetyki”. – Myślała. *** Minęła godzina. Wszyscy zaczęli schodzić się na dach gdzie miała odbyć się zabawa. Mary i jej koleżanki były już na miejscu. Arnold natomiast siedział w pokoju. Postanowił sobie, że będzie cały czas obserwował. Po 10 minutach byli już prawie wszyscy. Wciąż brakowały Ashley. Bobee zaczął się już niepokoić, ale nagle... Oczy wszystkich zwróciły się w stronę schodów. Tak, to Ashley, lecz jakaś inna. ![]() Nikt nie mógł uwierzyć, że to ONA. Jej włosy były teraz proste i lśniące, ubranie modne i odważne, a makijaż wyraźny. Bobee otrząsnął się pierwszy. -Pięknie wyglądasz. – Oświadczył. -Ty również. -Zatańczysz ze mną? -Oczywiście! Oboje wyszli na środek parkietu. Ponieważ była akurat wolna piosenka objęli się i zaczęli tańczyć. Mary widząc Bobee’ego obściskującego Ashley dostała białej gorączki. Postanowiła oderwać ich od tańca i przy okazji zwrócić na siebie uwagę. -Hej! Posłuchajcie!!! Bobee ma dzisiaj urodziny! Wnieście tort i prezenty, a my zaśpiewajmy mu!!! Sto lat, sto lat! Niech żyje, żyje nam! Sto lat, sto lat... Muzykę wyłączono. Chłopak natychmiast przestał tańczyć ze swoją partnerką. Jego wzrok spoczął na Mary, która ustawiała właśnie tort i prezenty na stole. ![]() -Skąd ona wie, że mam dzisiaj urodziny? I dlaczego się tak dziwnie zachowuje? -Podobasz jej się. To jasne! ------------------------------------------------------------------------------------------------------- 1.Czy Mary naprawdę zakochała się w Bobee’m? 2.Czy kamera Arnolda przyda się do czegoś? Dowiecie się tego już w następnych odcinkach. Zapraszam serdecznie do czytania. Czekam na komentarze. ( proszę o komentarze rozbudowane a nie "10/10 fajne FS!" ) Ostatnio edytowane przez Nesy : 21.04.2005 - 13:02 |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Zarejestrowany: 01.09.2003
Skąd: Jaworzno
Wiek: 33
Płeć: Kobieta
Postów: 244
Reputacja: 10
|
![]() ,,Przyjaźń czy Miłość” ![]() ------------------------------------------------------------------------------------------------------- Odcinek VIII. – Oświadczyny. -Co?! Ja miałbym się jej podobać?! -A, czemu nie? -No, bo... E... ![]() Ashley uśmiechnęła się znacząco i dołączyła do rozśpiewanego tłumu. Chociaż Bobee nie lubił być w środku zainteresowania podszedł do tortu i zdmuchnął świeczki. Rozległy się głośne brawa i okrzyki. Solenizant zgodnie z tradycją wykroił pierwszy kawałek ciasta i podał jednemu z kolegów. Podczas gdy inni goście częstowali się tortem chłopak podszedł do prezentów. Było ich całkiem sporo. Zaczął, więc po kolei każdy oglądać. Jako pierwszy rozpakowany został duży, niebieski pakunek z żółta wstążką. W środku znajdował się zdalnie sterowany model auta. ![]() Bobee odłożył go na bok i rozpakował drugi prezent. Był to zestaw kosmetyków i torba podróżna. W kolejnych paczkach znalazł aparat, zegarek, pomadki i kartki z życzeniami. W końcu nadszedł czas na prezent od Ashley. Solenizant rozpakował go i nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. W środku znajdował się telefon komórkowy i kamera cyfrowa. Chłopak chciał odmówić, ale dziewczyna uparła się, aby przyjął prezent. Nie miał, więc wyboru i musiał się zgodzić choćby po to by nie sprawić Ashley przykrości. -Ashley nie powinnaś... -Nie! Jedni kupują kwiaty a ja kupuje, co innego. -Ale... No dobra. – Odparł Bobee i zabrał się za pakowanie prezentów do torby. Gdy wszystko było spakowane ruszył w stronę swojego pokoju, lecz przed schodami zatrzymała go Mary. -Zaczekaj! Jeszcze mój prezent! -No dobrze. Tylko proszę pośpiesz się, bo ta torba jest ciężka. -Oczywiście! Mary uklękła przez Bobee’m i wyciągnęła z kieszeni pierścionek. Chłopak stał i patrzył na dziewczynę nieufnie. -Bobee czy wyjdziesz za mnie? -Cccooo? -Czy zostaniesz moim mężem? W oku Ashley zakręciła się łza, która potem powoli zsunęła się po jej policzku. Bobee natomiast zrobił się cały czerwony i po chwili... ![]() -Przecież ja cię w ogóle nie znam i nie kocham! Wybij to sobie z głowy! -Nie wiesz, co mówisz! Ja wiem, że mnie kochasz! -Nie! Nie kocham cię! I nie zostanę twoim mężem! A tak w ogóle to raczej chłopak powinien się oświadczać! Więc możesz schować ten pierścionek! -Jeszcze tego pożałujesz! – Burknęła pod nosem i roztrzęsiona zeszła na dół do swojego pokoju. Bobee – również zdenerwowany także udał się na dół. Ashley pobiegła za nim. Gdy byli już na dole usłyszeli wrzaski dobiegające z pokoju Arnolda. Podeszli bliżej, aby podsłuchać ich ‘rozmowę’. -Jak on w ogóle mógł mnie tak potraktować?! Jeszcze mi za to zapłaci! On i ta jego lalunia! Ashley... Phi! Przecież ona się nawet uczesać nie umie! A jemu się podoba!... -Dobra! Później się będziesz żalić a teraz musimy w końcu zrealizować nasz plan. -Tylko jak? -Kamera w pokoju Ashley jest już zainstalowana teraz tylko trzeba ich przyłapać na... -Cicho! Nawet mi o tym nie mów! Wystarczy, że już jestem wściekła! -Okej. Co myślisz o przepowiedni? -Przepowiedni? -No tak. Podrzucimy Ashley karteczkę z przepowiednią. -Nie... To nie wypali. -Więc, co? -Zobaczysz! Mary wbiegła z pokoju i wpadła na Bobee’go i Ashley. ![]() -No proszę, kogo my tu mamy? – Powiedziała dziewczyna. -A wy, co tu robicie? -Tak się składa, że my tu mieszkamy! -Tu? Chyba raczej w pokojach a nie na korytarzu?! -Mądrala się znalazła! -A żebyś wiedziała ty... -Chodź Ashley. Idziemy stąd! -Dobra. Para udała się do pokoju Bobee’go. Mary postała jeszcze chwile na korytarzu, aby sprawdzić czy nikt jej nie widzi. Gdy upewniła się, że nikogo nie ma w pobliżu wślizgnęła się do pokoju Ashley. -Ja wam pokaże! Nikt nie będzie mnie obrażał! *** ![]() -No. To już chyba wszystko. -Sporo tego dostałeś. -Mogłem nie robić tej imprezy. -Dlaczego? Przecież było extra!!! -Może i tak, ale nie lubię być ośrodkiem zainteresowania. -No, co ty?! -To strasznie krępujące. -Czyli już nie wrócisz do góry na zabawę? -Nie. Musze się wyspać, bo jutro mam wykłady wcześnie rano. -No to ja już lecę nie będę ci przeszkadzać. -Zaczekaj! Odprowadzę cię. -OK. Oboje wyszli zna korytarz i udali się do pokoju dziewczyny. Po drodze rozmawiali o tym jak przechytrzyć Arnolda i Mary. Stanęli na chwilę przed drzwiami, po czym Ashley chwyciła za klamkę i powoli otwarła drzwi. ![]() Nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Jej pokój był pełen świec i kwiatów. Na oknach wisiały ciemne zasłony a w powietrzu unosił się zapach róż. Dziewczyna myślała, że to Bobee zrobił jej niespodziankę. -Och! Tu jest pięknie! -Ciekawe, kto to? Może twoi rodzice zrobili ci niespodziankę? -Co? To nie ty? -Nie. Przecież cały czas byłem z tobą. -Więc, kto? -Nie wiem? -Może rzeczywiście moi rodzice... Lecz po chwili Ashley zrozumiała, o co tu chodzi. Zamiast jej pojedynczego łóżka stało wielkie dwuosobowe. ![]() -Arnold! -Co? -To Arnold i Mary. -Skąd wiesz? -Nie pamiętasz ich rozmowy? -No tak! Więc co teraz? -Hmmm... Może obrócimy ich plan przeciwko nim? -To znaczy? -Znajdziemy kamerę, zrobimy zdjęcie pokoju i przymocujemy przed kamerą tak, aby wyglądało na to, że nic się nie dzieje. Potem weźmiemy tą kamerę, którą dostałeś ode mnie i zrobimy foto montaż. -To znaczy, że my...? -Nie! To będzie wszystko na niby. -Aha... -Tylko pokój... Trzeba znaleźć stare meble. -OK.! ------------------------------------------------------------------------------------------------------- 1.Czy plan Ashley i Bobee’go poskutkuje? Dowiecie się tego już w następnych odcinkach. Zapraszam serdecznie do czytania. Czekam na komentarze. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 01.09.2003
Skąd: Jaworzno
Wiek: 33
Płeć: Kobieta
Postów: 244
Reputacja: 10
|
![]() ,,Przyjaźń czy Miłość” ![]() ------------------------------------------------------------------------------------------------------- Odcinek IV. – Zaskoczenie. – Ostatni odcinek. Ashley przeszukiwała torbę „przyjaciela” w poszukiwaniu kamery. Musiała się śpieszyć gdyż miała niewiele czasu. Do tego trzeba było jeszcze znaleźć i poustawiać meble, co jest dość czasochłonne. „Mam nadzieję, że zdążymy” – Myślała przekopując gorączkowo stertę prezentów. W końcu po niespełna 5 minutach... „Jest!” Znalazła to, czego szukała. Wybiegła, więc szybko na korytarz i wpadła zdyszana do swojego pokoju. ![]() -Mam! -Świetnie! Ja już zdążyłem wynieść niepotrzebne rzeczy i ukryć je. -Gdzie je ukryłeś? -Na dachu w tym małym pomieszczeniu. -Tak szybko? -Pomógł mi kolega. -Aha, a, co z moimi meblami? -Nie mogę ich znaleźć... -Może ukryli je w pokoju Mary albo Arnolda? -Możliwe... Zaczekaj tu a ja sprawdzę. -Nie! Ja to zrobię, a ty podłącz kamerę do laptopa. -Niech będzie, a gdzie jest ten laptop? -W szafie. – Powiedziała Ashley i wyszła. Na początek postanowiła sprawdzić pokój Mary. Najprawdopodobniej była ona u Arnolda, więc powinno pójść łatwo. Dziewczyna podeszła na palcach do drzwi i uchyliła je powoli. Już miała wejść do środka, gdy zauważyła parę leżącą na łóżku i całującą się namiętnie... Nie mogła uwierzyć własnym oczom. To był Arnold i Mary! ![]() „O co tutaj chodzi?” - Myślała dziewczyna. – „To wszystko jest jakieś chore!” „Najpierw chcą nas skłócić, a teraz?!” Ashley wycofała się powoli i wróciła do Bobee’go. Postanowiła mu o wszystkim opowiedzieć... *** -Co?!!! -To, co słyszysz! Wykiwali nas!!! -Ale jak to?! -Może słyszeli naszą rozmowę? -Nie, to niemożliwe! -Więc jak to wszystko wytłumaczyć? -Może oni tak naprawdę? -Nie... -Skąd wiesz? Ashley spuściła głowę i obróciła się w stronę ściany. ![]() -Och wybacz. Zapomniałem. -Nic się nie stało. – Powiedziała i przetarła ręką oczy. – To już przeszłość. -Ale i tak nie powinienem. -Nie, naprawdę nic się nie stało. -A, więc co proponujesz? -Dajmy sobie z tym spokój. -Dlaczego? Teraz mamy okazję! -Nie! Przemyślałam to wszystko i... Chcę o tym zapomnieć... -Więc zrobię to sam. Nie będę Cię w to mieszał. -Nie... Proszę... -Ale, dlaczego? -Bo... Ja się po prostu boje. -Kogo? -Arnolda. -Niepotrzebnie. Jestem przy tobie. – Powiedział chłopak. Później boje usiedli na kanapie, a Bobee objął Ashley swym silnym ramieniem i przytulił do siebie. Dziewczyna poczuła się bezpiecznie jak nigdy wcześniej. Również objęła Bobee’go i zaczęli się namiętnie całować... ![]() *** Było już bardzo późno. Oboje siedzieli na kanapie i rozmawiali o wczorajszym dniu. -Jak weszłaś do pokoju Mary to czy były tam twoje meble? -Nie wiem. -Może pójdę sprawdzić? -Nie. Zadzwonię jutro do sklepu meblowego i zamówię nowe łóżko. -Jak chcesz? -Nie rozmawiajmy już więcej o tym. -Dobrze. – Odrzekł Bobee, po czym czule pożegnał Ashley... ![]() *** Cztery lata później. Miniony czas był dla Ashley najpiękniejszym okresem w jej życiu. Zakochała się, zdobyła nowych przyjaciół, poznała uroki studenckiego życia, chodziła na imprezy i razem z przyjaciółkami jeździła na wspólne zakupy. Nie chciała się z tym wszystkim rozstawać, lecz już nadszedł czas... O piętnastej wszyscy studenci mieli opuścić akademik... *** Zegar wybił godzinę trzynastą. Ashley pakowała właśnie swoje walizki gdy ktoś zapukał do drzwi. -Mogę wejść. – Zapytał Bobee. -Jasne. -Widzę, że już się pakujesz. -Tak. – Odparła zasmucona dziewczyna. -Mi też jest smutno. -Te cztery lata tak szybko minęły. -No i ja właśnie w tej sprawie. -To znaczy? -Chciałbym cię zaprosić na taki ‘pożegnalny’ obiad do restauracji. -Ja... -...Musisz się zgodzić! Za 15 minut idziemy. Bądź gotowa. –Powiedział chłopak i wyszedł z pokoju. Ashley szybko wyrzuciła z torby ubrania i wybrała swoja ulubioną sukienkę. ![]() Potem poprosiła koleżankę o pomoc w ułożeniu włosów i zrobieniu makijażu. Po 13 minutach była gotowa. Wyszła przed akademik. Bobee czekał już na miejscu. Stali chwilę na chodniku, po czym przed budynek podjechała czarna limuzyna. Ashley aż zatkało. -Bobee! Nie powinieneś. -Och przestań. Ty mi kupiłaś prezent o ja ci zafunduje obiad. -No dobrze. Jedźmy już. -Pani pierwsza. – Powiedział chłopak otwierając drzwi pojazdu. -Dziękuje. Prawdziwy z ciebie dżentelmen. -Taki już jestem. – Odparł Bobee. *** Zanim wysiedli z limuzyny chłopak założył Ashley opaskę na oczy. Chciał zrobić jej niespodziankę. -No chodź. – Nalegał. -Ale nic nie widzę. Jeszcze na coś wpadnę! -Zaufaj mi. -No... No dobrze. – Powiedziała i chwyciła Bobee’go za rękę. Na początku szli chodnikiem potem był mały próg i jakaś gładka posadzka. Po przejściu kilkunastu metrów w końcu byli na miejscu. -Możesz już ściągnąć opaskę. -Nareszcie. – Odparła dziewczyna. Odwiązała chustkę i otwarła oczy. Ukazała jej się duża sala pełna kwiatów i małych stolików, przy których siedzieli ludzie. Na oknach wisiały zasłony, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach z kadzidełek. Było tam cudownie. ![]() Para zajęła stolik na końcu sali i zamówiła jedzenie. *** -Mmmm... To było pyszne. -Racja. Już dawno nie jadłem niczego tak smacznego. -Yyy...Już za dziesięć piętnasta, a ja się jeszcze nie spakowałam! -Zaczekaj. Ma dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. -Jaką? – Zapytała. Lecz nie otrzymała odpowiedzi. Bowiem Bobee klęknął przed nią i wyciągnął z kieszeni pierścionek. ![]() -Ashley czy wyjdziesz za mnie? – Zapytał. -Och Bobee! Oczywiście, że Tak! – Powiedziała szczęśliwa dziewczyna. Nagle na sali wybuchły gromkie brawa. Wszyscy obserwowali jak Ashley zakłada pierścionek na palec. -Kochany, a już myślałam, że nigdy o to nie zapytasz. -A ja bałem się, że powiesz NIE. -Nigdy! –Powiedziała. – Kocham tylko Ciebie... ![]() THE END ------------------------------------------------------------------------------------------------------- Mam nadzieję, że się podobało. Zachęcam do pisania komentarzy. A już za niedługo kontynuacja mojego drugiego FS „Miłość z przymusu...” Na razie serdecznie zapraszam do czytania poprzednich odcinków. http://forum.thesims.pl/showthread.p...924#post317924 Ostatnio edytowane przez Nesy : 04.07.2005 - 19:52 |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Temat | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatnia wiadomość |
5 Gwiazdek... czy to sława czy nie? | Fushma | The Sims 1: Rozszerzenia | 46 | 08.07.2003 16:42 |