![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odcinek II
"Chyba muszę wyjść do ludzi, bo tu zwariuję…" - pomyślała z goryczą Marysia, nadal siedząc na błękitnym fotelu. ![]() Szybko pobiegła do sypialni, migiem ubrała swoje ulubione ubranie: granatowy bezrękawnik i ukochane dżinsy. Z hukiem zamknęła szufladę szafy, wyszła z domu i usiadła na ławce w jej ogródku. ![]() "Co ja z tego życia mam…" - rozmyślała. – "Mąż świata nie widzi poza pracą, dzieci wracają dopiero za tydzień". Spuściła wzrok i zamyślona wpatrywała się w swoje kolana. Nagle zauważyła cień przechodnia. Nawet nie popatrzyła. ![]() - Dzień dobry – odezwał się już znany, piskliwy głosik Kasi Chód. – Przyszłam tutaj z wujkiem, bardzo chciał poznać nowych sąsiadów. Marysia nie miała żadnej ochoty na nowe znajomości, ale mimo wszystko podniosła wzrok i aż zaniemówiła. Zobaczyła wysokiego, śniadego bruneta, o piwnych oczach, ubranego w ciemny garnitur. Wyciągnął rękę na powitanie i powiedział grubym, męskim głosem: - Dzień dobry pani! Nazywam się Paweł Brajan. ![]() Marysia uśmiechnęła się i wskazała na ławkę. -A ja Marysia Salbert. Pan tu przyjechał na stałe? – zapytała Marysia, ponieważ była ciekawa, co taki biznesmen robi na małym osiedlu na obrzeżach miasta. - Z Włoch przyjechałem na delegację. Nie wiem dokładnie, ile tu zostanę. Korzystając z okazji, zatrzymałem się u mojej siostry. Myślę, że nie zostanę tu dłużej niż miesiąc – odrzekł Paweł, oczarowując pięknym uśmiechem. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, aż Marysia zapytała: - Wejdzie pan? - Nie chciałbym robić kłopotu… - zaczął Paweł. - Ależ to żaden kłopot. Widzi pan, w moim domu od dawna oprócz mnie nikt nie przebywa. Mąż stale w pracy, dzieci na wakacjach, muszę z kimś pobyć bo tu zwariuję – zaśmiała się Maria. - Skoro tak, to wejdę – uprzejmie rzekł Paweł. Gdy weszli, Marysia zapytała: - Czego się pan napije? Kawy, her…- zaczęła Marysia, ale zaniemówiła, ponieważ zobaczyła coś, co zwaliło ją z nóg. Paweł zasłabł. Podpierał się rękami o stół i mocno kaszlał. Szybko wyciągnął z kieszeni tabletkę, połknął i wszystko ustało. Marysia stała jak wryta. - Co… się…stało… - jąkała się. – Czy ppan jesst chorry? ![]() - To tylko alergia – odrzekł zmieszany. – Przepraszam za kłopot. Nie chciałem pani zdenerwować. Marysia popatrzyła na niego podejrzliwie, a potem uśmiechnęła się roztrzęsiona. - Ale mnie pan wystraszył. Już myślałam, że to coś w rodzaju zapalenia płuc – powiedziała. – No to czego się pan napije? - Poproszę… herbaty. Przez kawę ostatnio nie mogę spać – odrzekł Paweł, cały czerwony przez kaszel. Marysia zrobiła dla siebie kawę, dla gościa herbatę, podała na stół i usiadła. - A panu nie żal tak zostawiać żonę we Włoszech? – zapytała z rozbawieniem. – Pewnie siedzi teraz w domu i tęskni. - Ja nie mam żony. To znaczy kiedyś miałem. Ale zmarła 5 lat temu na raka. Dzieci niestety też nie mam – powiedział szybko Paweł i wziął dużego łyka herbaty. Marysia zmieszała się i zaczerwieniła. ![]() "Jak mogłam być taka nietaktowna?" – pomyślała z wściekłością. - Ja… bardzo przepraszam, nie chciałam… - zaczęła. - Nie szkodzi, skąd pani miała wiedzieć. A poza tym pogodziłem się już ze śmiercią żony – przerwał Paweł i nieszczerze się uśmiechnął. – Natalia była Włoszką, zmarła 2 lata po naszym ślubie. Marysia popatrzyła na niego ze szczerym współczuciem. Ostatnio edytowane przez ania500 : 26.04.2005 - 14:08 |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|