|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
I oto daję ostatni odcinek tego FS
![]() ![]() Teraz, gdy skończyłam pisać to FS, mogę już w 100% poświęcić się "La Prostituto" ![]() "Argahand - syberyjskie mrozy" Odc. VI OSTATNI "Krwawy koniec" -Ekhm! Ekhr! –krwawy kaszel męża Helgi przerwał tę grobową ciszę. -O! Ach! Oj! Śniadanie! Na śmierć o nim zapomniałam, już moi kochani robię. –Helga tłumaczyła się. Johan i Vladimir podnieśli się z podłogi, oboje nie wiedzieli co poczynić. -Nie Helgo! Nie tym razem. –Heinrich spojrzał podejrzliwie na podróżników, po czym szybkim ruchem wziął ze stolika duży nóż do chleba. -Wszystko słyszeli, dobrze wiedzą co się święci ... –Valhimer obracał w dłoni rączkę ostrego narzędzia powoli zbliżając się do Szweda i Ruska. -Swenson, nie stójmy tu jak przygłupy tylko spadajmy! –Nazlukin popędził w stronę wyjścia z pokoju, a wraz z nim Johan. -Arghhhhhh!! –Heinrich wydał z siebie okrzyk wściekłości, jego oczy zaświeciły się od nienawiści, z nożem w ręce ruszył na uciekinierami. ![]() Johan i Vladimir biegli przez ciemnie lochy, pod wpływem strachu stały się one jeszcze ciemniejsze i nieznane. Panika jakiej ulegli doprowadziła ich do zgubienia się, za sobą słyszeli groźby szaleńca: -Znam to miejsce! Znajdę was! Obaj podróżnicy cali zdyszani, przystanęli na chwilę aby zorientować się gdzie są dokładnie: Vladek, Vladek! Którędy teraz? -Nie wiem blondas.. ***** nie wiem! -Tu, tam, nie lepiej tędy! Albo..tam! Och gdzie wyjście?! -Swenson! Biegniemy tam! Po paru minutach, widzieli kilka metrów od siebie upragnione wyjście z lochów, już pędzili ku niemu gdy nagle drogę zastąpiła im obleśna postać. ![]() Była to irisz –siostra Valhimera, na której tez przeprowadzał liczne przymusowe eksperymenty. Irisz pracowała kiedyś jako zwykła sprzedawczyni, za kradzież pieniędzy wyrzucili ją, a ona znalazła spełnienie w pracy ulicznej prostytutki. Po trzech latach testów ogłupiała do cna, przerażała wszystkich swoją skórą pokrytą bąblami i oczami pełnymi krwi. -A donde puedo sair??? –spytała z dziwnym uśmiechem . -Johan, co ona mówi?! –Vladimir nie rozumiał słów nieznajomej. -Eee .. cos po hiszpańsku, chyba chce wiedzieć gdzie jest wyjście... –wyjaśnił Szwed. Obaj nie rozumieli sensu tego pytania, chcieli pomóc kobiecie , ale usłyszeli za sobą heinricha. -Spadamy! –krzyknął Swenson. On i Rusek wyszli z lochów na świeże powietrze, biel śniegu zabolała ich w oczy, mimo tego biegli dalej aż w końcu zatrzymali się cali spoceni i zmęczeni. Valhimer nie wyjrzał za nimi na zewnątrz, zbyt długo przebywał w ciemnościach aby móc spojrzeć na świat w porannym świetle. -Argh! –wydał z siebie okrzyk złości. –Irisz, czego ich nie zatrzymałaś?! -Unehmeh, ugheh.. Irisz chce iść. –kobieta wymamrotała coś zupełnie nie na temat i udała się w ciemne korytarze lochów. Tymczasem na bezkresnej śniegowej pustyni: -Johan, jak my stąd pójdziemy? Przecież nie brałeś nawet komórki .-Rusek czuł się zdezorientowany. -Jak na razie rozpalmy ognisko, mam w kieszeni kanapki. Poczekamy tu do nocy, musimy odpocząć a potem pomyślimy co zrobić. Grunt, aby ci tam na dole uspokoili się. –Swenson tłumaczył. Jak postanowili, tak też zrobili. Wieczór zapadł szybko. ![]() Gwiazdy pięknie świeciły, wiatru prawie nie było, cała Syberia wyglądała tak spokojnie... -Ej te, Szwedzik! Popatrz tam. 0Vladek trącił towarzysza. -He? Przecież to.. to Helga wychodzi z lochów, cos trzyma w ręce! -Johan aż wstał. To faktycznie była żona Mandolina, podeszła do podróżników. -Macie, oto wasza komórka i rzeczy. Wykradła się dopiero teraz, bo jest ciemno a na światło dzienne źle bym zareagowała. –mówiąc to podała im notes i kilka innych przedmiotów. -Ale, ale co się dokładnie tam z wami dzieje?! Co z Mandolinem? –Swenson wypytywał z nieukrywaną ciekawością. -Heinrich porwał swoją siostrę, a potem nas w celu przeprowadzania testów genetycznych. Nie możemy się już od niego uwolnić, bo on daje nam coś, dzięki czemu żyjemy. Wiem, to szaleniec. –kobieta tłumaczyła. -Czyli narażasz własne życie teraz, aby nam pomóc? –spytał Vladimir. -Tak, ale już muszę iść. Co do mojego męża.., Valhimer podłączył go do jakiegoś urządzenia, jednak nie wiem po co. –pani Wensberg mówiła szeptem. ![]() -Jak tylko wrócę do domu, to znajdę dla was pomoc. Tak nie może zostać, mój szef i cała agencja zaangażuję się w ratowanie waszego życia od tego mordercy! –Szwed obiecywał. -Żegnajcie. –Helga odwróciła się, poszła do lochów, jeszcze spojrzała na Johana i znikła całkiem w dole. Starała się jak najciszej schodzić po schodach, jej myśli skupione były wokół Szweda, jednak miała też świadomość że to tylko marzenia.. Z rozmyślań wyrwało ją dziwne uczucie, iż nie jest sama... -Ty suko! –usłyszała za sobą męski głos, po czym ktoś wbił jej nóż w plecy. Ona nie zdążyła się nawet odwrócić czy krzyknąć o pomoc. Jej ciało osunęło się bezwładnie na podłogę, tonęła we własnej krwi. Od tej pory życie i cierpienie Helgi Wensberg skończyło się na zawsze. Z ciemności wyłonił się Heinrich, wdepnął nogą w kałużę krwi kobiety, w ręce trzymał ostre narzędzie, którym dokonał zimnego mordu 9już nie pierwszego zresztą). Spojrzał na leżące zwłoki, uśmiechnął się sam do siebie, otarł o ubranie swej ofiary pokryty soczystą czerwienią nóż i zmierzył ku głębi lochów. Śmierć matki widziała mała Ela, nie zdawała sobie sprawy z tego co ujrzała. ![]() Podpełzła do ciała, cała jej zielona sukienka zabarwiła się na bordowo, trącała Helgę, jednak ta nie nic nie odpowiedziała. W końcu dziecko usnęło w kałuży na ramieniu kobiety. Następnego ranka: Johan zadzwonił do pracy po firmowy samolot, a ten przyleciał w trzy godziny. Vladimir poleciał razem ze Swensonem w ramach nagłośnienia całych tych wydarzeń. ![]() Johnes Switch przyjął ich z radością, która przerodziła się w wielkie zdziwienie po tym jak opowiedzieli mu o lochach. Nazlukin pozostał ze Switchem przy butelce whisky, gdy Swenson pojechał do domu i Baśki. ![]() Szwed czuł, że Baśka tęskniła za nim, a on za nią zresztą też. Chyba tak naprawdę, to dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo jej potrzebuje, całego wsparcia i czułości, z jaką ona się do niego odnosiła. W parę dni później Switch wraz z Johanem, Vladimirem i sztabem moskiewskiej policji wkroczyli do lochów Argahand. Ku ich zaskoczeniu nikogo tam nie było, ani Wensberów czy Heinricha z siostrą. Brakowało też jakichkolwiek śladów ludzkiego życia, sprzętu kuchennego, narzędzi w pracowni Valhimera i tych szkieletów sprzed paru miesięcy. Pomieszczenia stały puste, bądź stanowiły po prostu zwykłe lochy. Switch wierzył Swensonowi, jednak o całej sprawie postanowiono zapomnieć, wyburzono podziemia Argahand. Moskiewska policja przeczesała teren w nadziei znalezienia tych dziwaków, przeszukano nawet wsie, miasteczka i miasta, jednak ich nie znaleziono. Według Rosyjskiego Urzędu Cywilnego nie istniały osoby takie jak Helga i Mandolin Wensberg z córką Elą, Heinrich Valhimer z siostrą Irisz. Kim więc byli? Co zrobili? Nikt tego nie wie. Ta sprawa nie została wyjaśniona... KONIEC ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio edytowane przez Sensiqúe : 27.05.2005 - 08:46 |
![]() |
|
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|