Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 04.06.2005, 13:08   #1
dorothy
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odc.5. Kropla ciszy.


Czas mijał niezwykle szybko. Maks nareszcie zrozumiał, że należy pogodzić się ze wszystkimi wadami tego miejsca, chociaż zaczął dostrzegać same jego zalety. Miał jednak świadomość, że gdyby nie przychylność domowników z pewnością wróciłby tam, skąd przyszedł i to bardzo prędko. Dom zmieniał się z każdym dniem bardziej, ciotka inwestowała ogromne pieniądze we wszelkie przebudowy i zakup nowych przedmiotów. Uwielbiała otaczać się tym, na co nie nie stać było zwykłych, szarych ludzi. Wciąż przeglądała katalogi i gazety, ale i to w końcu jej się znudziło. Postanowiła zatrudnić dekoratora, który nieświadomy tego, dla jakiej furiatki będzie pracować, musiał wysłuchiwać jej narzekań. W międzyczasie Maks zauważył, że Marta, która kiedyś tak bardzo ubiegała się o jego względy zaszła w ciążę i na jej miejsce zatrudniono kolejną grupę pokojówek. Nie dziwiło go specjalnie to, że ochrony też przybywało. Majątek ciotki Lavouris stale się powiększał.


Rita przez cały ten czas przebywała w domu.



Bawiła się z każdym w chowanego i pojawiała się znienacka, zupełnie jakby wychodziła ze ścian, co często przyprawiało samych ochroniarzy o pełne grozy dreszcze. Uwielbiała przebywać w pokoju Maksa, gdy ten akurat się uczył. Siadała na łóżku i przeglądając jego książki pogrążała się w dziwnych myślach. Wyglądała wtedy na nieobecną. Jedynie ruch jej oczu co jakiś czas zdradzał jej czujność. Wiele razy przekonał się na własnej skórze, jak bardzo potrafiła przestraszyć człowieka Zazwyczaj nie wchodziła drzwiami, ale to go już nie dziwiło. Jedyna rzecz, która wydawała się nieco niepokojąca wynikała z jej coraz słabszego uśmiechu. Wciąż miał swoją niezwykłą moc, ale również coraz więcej dziwnego niepokoju. Maks każdą wolną chwilę starał się spędzać z Ritą. Czasami zanim ją znalazł stracił pół dnia, ale nigdy nie przejmował się tym marnotrawstwem. W jej obecności rzadko się odzywał, ponieważ nauczył się czegoś o wiele cenniejszego z czego nie zdawał sobie jeszcze w pełni sprawy.

Pewnego deszczowego dnia atmosfera wewnątrz willi była niesamowicie przyjazna. Wszystkie smutne i ponure miny uległy olbrzymiej zmianie. Być może służba brała przykład z zadowolonej twarzy ciotki Lavouris a może to ona sama nakazała wszystkim naśladować jej chwalebną postawę. Co do jednego nie było wątpliwości: dzisiejszego dnia miał pojawić się pan Vival. Nikogo to nie dziwiło, ponieważ ostatnio bywał dosyć często i raczej nie interesował go nikt poza Ritą. Przyjeżdżał jak zawsze swoją limuzyną w towarzystwie kilku a nawet kilkunastu ochroniarzy, zupełnie jakby brakowało ich na miejscu. Jego zachowanie przypominało ten sam sposób bycia, jaki reprezentowała ciotka, ale różnili się tym, że starszy mężczyzna potrafił naprawdę szczerze uśmiechnąć się. Robił to zawsze na widok Rity, która niestety traktowała go dosyć lekceważąco. Maks już od czasu, gdy po raz pierwszy zobaczył ich razem miał wrażenie, że pan Vival jest jej ojcem, ciekawiło go tylko jej zachowanie. Czyżby był tak okropnym ojcem, że nie zasługiwał na jakiekolwiek uczucie? Zawsze jednak powtarzał sobie, że jeszcze wielu rzeczy nie jest pewien i aby znów się nie wygłupić postanowił po prostu poczekać.

Maks siedział w jadalni obserwując swoje odbicie w lustrach. Deszcz spływał po szybach pozostawiając na nich mokre ślady. Zegar wybijał siedemnastą, gdy usłyszał dzwonek . Służąca, mówiąc coś cienkim głosem otworzyła drzwi, prowadząc gości do salonu.



Maks był niezwykle ciekawy czego dotyczyło to spotkanie, chociaż w myślach karcił sam siebie za to, że znów może wymyślić coś głupiego. Wyszedł na korytarz i od razu w jego oczy rzuciły się dwie czarne postacie pilnujące wejścia do pokoju w którym znikli goście. Nie zastanawiał się dłużej i udał się na pierwsze piętro, jednak nic w tym domu nie było trudniejsze od ominięcia psa ciotki Lavouris o wdzięcznym imieniu Cukierek.


Był to mały, długowłosy pudel, który potrafił zasnąć dosłownie wszędzie. Nie tolerował jakiegokolwiek ruchu koło własnego ogona, ale w razie czego nawet śpiąc warczał. Tego dnia na miejsce swojej drzemki wybrał mały dywanik przed drzwiami do pokoju Maksa. Zazwyczaj przebywał w gabinecie ciotki, ale ze względu na gości najprawdopodobniej został wygoniony z wygodnego krzesła. Mężczyzna miał duży problem z pozbyciem się tej przeszkody. Całe szczęście, że jego spodnie nie ucierpiały tak bardzo jak zszargane nerwy złego, niewyspanego pudelka.

Maks wyglądał przez okno. Wciąż padał deszcz. Po raz pierwszy od swojego przyjazdu tutaj zaczął się zastanawiać jak będzie wyglądała jego przyszłość, gdy wreszcie wróci do rodzinnego domu. Oznaczało to w pełni dorosłe życie, na które jednak nie do końca był przygotowany.



Właśnie schodził ze schodów, gdy zauważył szczęśliwego jak nigdy pana Vival'a oraz ciotkę. W progu salonu stała Rita. Niemo wpatrywała się w postać starszego mężczyzny wychodzącego wraz ze swoją ochroną. Maks nie czekał długo i podbiegł do niej. Tym razem wyglądała niezwykle kobieco a zarazem jakoś strasznie spokojnie. Przeniosła swój wzrok na mężczyznę, który zauważył tajemniczy błysk w jej oczach. W tej chwili mógłby przysiądź, że zobaczył w nich swoje odbicie i wiele innych obrazów, które znikały zbyt szybko, by ktokolwiek mógł je rozpoznać. Znów ogarnęło go uczucie niemocy. Chciał powiedzieć cokolwiek, by kobieta odpowiedziała mu swoim uśmiechem, jednak nie miał odwagi. Coś nakazywało mu milczeć.
Rita spokojnym krokiem udała się na pierwsze piętro, znikając mu z oczu.
***
Było już dość późno.
Maks wziął parasol i wyszedł przed dom. Nie omijał żadnej kałuży, zupełnie jakby celowo w nie wchodził.
Sam siebie nie potrafił zrozumieć. Wszystko jakoś dziwnie wirowało mu w głowie.
Miał wrażenie, że coś niedobrego dzieje się w domu.
Jednak nie tylko on wyszedł na spacer. Kobieta stała wśród zamkniętych kielichów kwiatów, które pochyliły się ku ziemi, zupełnie jakby składały jej ukłony. Swoimi niezwykłymi oczami spoglądała gdzieś przed siebie. Wiedziała, że nie jest sama. Maks podbiegł do niej i składając parasolkę postanowił również moknąć. Miał dość odwagi, by wreszcie postąpić tak, jak tego chciał. Rita spokojnie odwróciła się i spojrzała głęboko w oczy mężczyzny, który wśród kropli spływających wzdłuż jej policzków dojrzał coś, co różniło się od zwykłego deszczu.


-Co Ty wyprawiasz, idziemy do domu!- krzyknął spoglądając ze złością a jednocześnie z rozczuleniem w twarz kobiety.

Rita nie czekała ani chwili dłużej, zupełnie jakby wiedziała, że czasu jest coraz mniej. Popatrzyła na niego znacząco i poszła przodem. Przemoczone ubranie podkreślało smukłe kształty jej ciała. Prowadziła mężczyznę przez ciemne korytarze, aż oboje znaleźli się przed starymi schodami, prowadzącymi do nieznanego mu miejsca. Wszędzie panował mrok. Maks co chwilę uderzał w coś nogą lub ręką, ale Rita nie popełniała takich błędów. Idąc omijała każdy przedmiot z wielką precyzją i dystynkcją. Mężczyzna miał wrażenie, że mijają godziny ich wędrówki, gdy nagle dotarli do tajemniczego pokoju. Znajdował się on w najwyższej części domu, prawdopodobnie zapomnianej przez resztę domowników, na co wskazywać mogła warstwa kurzu okrywająca wszystkie meble.



Blask gwiazd oświetlał pokój, z którego widać było każdą część posiadłości i niebieskie niebo, któro zaglądało przez wielkie okno w dachu. Dreszcz przebiegł go po ciele. Nie rozumiał czemu służyć miała ta wycieczka. Rozejrzał się po pokoju i nareszcie zrozumiał, że to pokój Rity, która właśnie swoją chłodną dłonią dotykała klawiszy pianina.

Mężczyzna nigdy nie sądził, że można spędzić noc z kobietą na zwykłym milczeniu, które czasami przerywały dźwięki melodii wygrywanej przez jej palce lub jakieś dziwne spojrzenia. Nie czuł żadnego zmęczenia ani zdziwienia a czas mijał niezwykle szybko. Jej oczy oświetlane przez gwiazdy zdawały się pogrążać w melancholii, chłonąc najdrobniejsze blaski, które jako jedyne dodawały im życia.


Słońce wychodziło zza wysokich drzew rozświetlając ściany pokoju. Rita usiadła przy oknie i spoglądała jak wszystko budzi się po kolejnej, deszczowej nocy. Mężczyzna nie mógł uwierzyć, że najkrótsza i najdziwniejsza noc w jego życiu właśnie się kończy. Nagle promień słoneczny oświecił jej dłoń, na której coś błysnęło. Maks prędko zbliżył się i zauważył pierścionek z wielkim szafirem, który mienił się tysiącami kolorów. W jednej chwili zrozumiał jak bardzo znów się pomylił. Cały świat zaczął wirować mu w głowie. Zdarzenia dnia wczorajszego wydawały się być teraźniejszością a przeszłość... po prostu znikła. Opanował go nieziemski chłód. Poczuł, jak wzbiera w nim złość. Nie mógł się powstrzymać i powiedział:

-Więc to o to chodziło? Gustujesz w starszych, tylko pogratulować!- krzyknął ze złością tak wielką, jakiej jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczył.

Rita popatrzyła na niego z obojętnością, po czym zbiegła po starych schodach i gdzieś znikła. Zapanowała cisza.
Maks niczego już nie rozumiał a tym bardziej samego siebie. Stał jeszcze dłuższą chwilę, aż wreszcie krokiem wariata podążył do swojego pokoju.

***

Mijały kolejne tygodnie a Rita ani razu nie pokazała się nikomu na oczy. Ciotka Lavouris przyjmowała w swoim gabinecie przybitego pana Vival'a i jak zawsze pocieszała go, zapewniając, że jej siostrzenica na pewno niedługo się zjawi. Służba chodziła na palcach, milcząc jak zawsze. Maks uczył się starając o wszystkim zapomnieć, w końcu przyjechał tu, by stać się kimś. Wtedy dokładnie wiedział, że już nie chodziło o samo wykształcenie. Po prostu zmienił się tak bardzo, że stał się zupełnie kimś innym. Nie umiał wybaczyć sobie swojego zachowania. Czuł satysfakcję, ale i piekielny smutek. Zaczął tęsknić za Ritą, dlatego nie czekając dłużej rozpoczął własne poszukiwania. Szybko zrozumiał, że to nic nie da, gdyż nawet jej kot nie pojawiał się w domu. To wszystko skłoniło go do pracy nad sobą samym. Postanowił nie czekać więcej, tylko zająć się tym, co tak naprawdę opłaca się w życiu. Jednak nie mógł zapomnieć o jej błyszczących, niemalże kocich oczach i o ustach, na których spoczywała senna cisza. Wieczorami wyglądał przez okno, spacerował po ciemnych korytarzach, ale nigdzie nie mógł jej spotkać.



Któregoś dnia stała się dla niego niezwykłym wyobrażeniem nieistniejącej kobiety. Rita jednak mimo wszystko istniała.
Maks w pewnym momencie zorientował się, że nareszcie po kilkunastu długich tygodniach wróciła. Tym razem nie zrobiła tego po cichu.

  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 11.06.2005, 10:46   #2
dorothy
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odc.6. Piekło na ziemi.

Na wstępie chciałabym dodać, że coś dziwnego dzieje się z moją grafiką i zdjęcia są wyraźnie słabsze, ale mam nadzieję, że to poprawię.

---------------------------------------------------
- Dzień dobry! Jak poszedł egzamin?

- Fantastycznie- odpowiedział z optymizmem w głosie Maks na pytanie, zadane mu przez kucharkę- Myślałem, że pójdzie mi o wiele gorzej.
-Widzi Pan, w tym domu nauka każdemu szybko wchodziła do głowy, pamiętam jak...- ciągnęła kobieta, ale mężczyzna nie słuchał jej opowieści. Było popołudnie. Ciepły wiatr, wlatujący przez okno, bawił się jedwabnymi zasłonami. Jakieś dziwne odgłosy poza domem przykuwały jego uwagę.



- ... i tak to właśnie bywało- zakończyła.

- Rzeczywiście, ciekawe co dzieje się na zewnątrz.

- A co ma się dziać?- zapytała z zaciekawieniem, ale Maks nie chciał udzielać jakiejkolwiek odpowiedzi i w miarę szybko oddalił się.


Do jego uszu dochodziły wyraźne odgłosy auta pochodzące gdzieś z ogrodu. Mężczyzna wyszedł przed dom, ale nie zauważył tam nic niezwykłego. Czyżby to tylko jego wyobraźnia? Nie miał pojęcia na kogo tak podświadomie czekał. Już miał wracać, gdy usłyszał pisk opon. Spojrzał w kierunku bramy i zobaczył jak z pięknego, kosztownego auta wysiadła jakaś kobieta. Otworzyła bramę, dostając się na teren posesji bez jakiegokolwiek problemu. Ochroniarze zerkali na nią podejrzliwie i już mieli wkraczać do akcji, gdy nagle odezwał się Maks:

- Rita?!- krzykną z niepewnością w głosie. Kobieta stanęła rozglądając się, ale nie zwracała na niego najmniejszej uwagi.

Wyglądała jakoś inaczej niż kiedykolwiek. Kolorowy strój i makijaż, cała ona była nie do poznania. Przez kilka krótkich chwil wahał się, czy to na pewno ona, ale którz inny mógł sprawić na nim takie wrażenie. Dziewczyna przeszła obojętnie obok Maksa i znikła za drzwiami. Jego nogi same podążały w ślad za nią.



Nie tylko on usłyszał ten hałas. Ciotka Lavouris wraz ze służącymi pojawiły się na dole i na widok Rity skamieniały. Ciotka zawsze jako pierwsza potrafiła odzyskać zimną krew, więc i tym razem starała się opanować jakiekolwiek emocje. Wyglądało to dość sztucznie i dziwacznie, ale nie to było najbardziej zaskakujące.

- Nareszcie wróciłaś! Gdzie Ty się podziewałaś?! Zaraz, zaraz! Mówię do Ciebie!- krzyczała ciotka, ale Rita nie miała zamiaru ani chwili dłużej przebywać w czyimkolwiek towarzystwie. Jak zwykle znikła wszystkim z oczu- Mario! Powiadom Pana Vival'a, że Rita jest w domu!

- Już proszę Pani- odpowiedziała przestraszona pokojówka.

- Ty Maks przekaż kucharce, że tym razem wszystko ma być jadalne- powiedziała surowo i nie zwlekając za długo znikła w swoim gabinecie.

Mężczyzna nienawidził takich sytuacji, w których zostawał sam i tylko dźwięk starego, zabytkowego zegara wskazywał na to, że czas się jeszcze nie zatrzymał.
Znów nie potrafił zrozumieć Rity, która po raz kolejny udowodniła mu, że tak naprawdę wszystko się kiedyś zmienia.


***


Maks jak zazwyczaj podczas odwiedzin Pana Vival'a przesiadywał w swoim pokoju lub też spacerował po korytarzach na piętrze, by nie wpaść przypadkiem na gościa.
Zbliżał się wieczór, podobny do większości jakie tutaj przeżył. Szare chmury otulały zaspane niebo przepuszczając co jakiś czas blask księżyca, rozświetlającego korytarze willi. Mężczyzna czuł się samotny, ale inaczej niż wtedy, gdy po raz pierwszy pojawił się w tym domu. Wciąż zastanawiał się czy jeszcze kiedyś Rita tak po prostu spojrzy w jego kierunku i czy wogóle go zauważy.


Nagle usłyszał jakiś wrzask. Wtedy po raz pierwszy nie opanował go strach. Zbiegł ze starych schodów i w mgnieniu oka znalazł się przed domem.



To, co zobaczył już zawsze pozostało w jego głowie. Nie znalazł się w ogrodzie, ale w piekle. Wśród strzelistych drzew, nieopodal bramy oświetlonej przez lampy leżały ciała ochroniarzy. Maks spojrzał na czarną limuzynę obok której również znajdowali się martwi. Usłyszał ciężki oddech i spojrzał w bok a jego oczom ukazała się jedna z pokojówek, która klęcząc z prawie martwymi oczami, przepełnionymi strachem spoglądała na mężczyznę. Jej ciało powoli osunęło się na ziemię.

Jeszcze całkiem niedawno słyszał jak opowiadała niezwykłe historie, które potrafiły rozśmieszyć do łez, ale tego dnia ostatni raz wydała z siebie przeraźliwy okrzyk, wraz z którym kończyło się jej życie.



Mężczyzna miał świadomość tego, że w każdej chwili może skończyć się jego wędrówka po ziemi, ale wcale się nie bał. Powoli odwrócił się w stronę domu, zupełnie jakby czekał na koniec. Delikatny wieczorny wiatr otulał jego myśli, zupełnie spokojne. Gdzieś tutaj czaiło się coś niezwykłego, co z wielką precyzją pozbawiało życia. Być może właśnie teraz przyszła kolej na Maksa. Drzwi gwałtownie otworzyły się i jeden z ochroniarzy wciągnął go do środka. Wewnątrz panowała panika. Służba mamrotała coś pod nosem a ciotka bliska była zawału. Niektórzy wygadywali przedziwne rzeczy lub zachowywali się w dość dziwny sposób. Jedynie Pan Vival jakoś się trzymał.

- Kiedy oni będą?! Do cholery kiedy!- krzyczał starszy mężczyzna.

Wszyscy byli zbyt przejęci by dostrzec znajomą sylwetkę, spokojnie spacerującą po ogrodzie.




Tej nocy nikt nie zmrużył oka. Wszędzie pełno było policji i ochrony. Poranne słońce oświetlało wystraszone twarze domowników. Tylko Maks wyglądał jakoś inaczej. Nie chodziło tu o strach, po prostu nie mógł zrozumieć tej sytuacji i przy pierwszej lepszej okazji zapytał:
- O co tutaj chodzi? Co tu się dzieje?
- Bandyci!- krzyknęła ciotka- Nie interesuje ich nic innego, tylko moje pieniądze!
- Proszę się opanować- powiedział lekarz podając jej kolejny środek uspokajający.


Mężczyzna spoglądał na przestraszone twarze domowników i nareszcie dotarło do niego, jak skomplikowana jest obecna sytuacja. Wszystko potoczyło się tak szybko, że tylko niewinna dziewczyna zdobyła się na krzyk. Nie mógł zrozumieć, dlaczego właśnie jego to spotkało, dlaczego akurat teraz.

Nagle źrenice pana Vival'a gwałtownie się powiększyły i uzmysłowił sobie to, o czym zapomniał:
- Rita! Gdzie jest Rita?! Nic jej nie jest?!- wrzeszczał, ale nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
Znajoma słodycz dotarła do płuc Maksa, który wyszedł z przepełnionego pokoju podążając w stronę uchylonego okna.


Znał to uczucie: jego ciało stawało się dziwnie lekkie. Kwitnące drzewa kołysały się znajomo, zupełnie tak jak te, przed rodzinnym domem mężczyzny. Nie było w tym nic niezwykłego, jednak coś tu nie pasowało. Dobrze wiedział, że to już nie zabawa. Poczuł, że rozwiązanie jest blisko, bardzo blisko... Wtedy ten piękny sen, który momentami zahaczał o granice koszmaru, nareszcie się skończy.

Ostatnio edytowane przez dorothy : 11.06.2005 - 17:50
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.06.2005, 19:50   #3
dorothy
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odc.7. Sennik.

Maks nie potrafił logicznie myśleć. Wyszedł i pobiegł do swojego pokoju. Chciał zasnąć, aby nie zastanawiać się co będzie dalej.

Obudził się nagle w środku nocy, nie mając pojęcia dlaczego tak się dzieje. Za oknem roiło się od ochrony, nawet za drzwiami mężczyzna słyszał ich kroki. Usiadł na łóżku i przypomniała mu się promienna twarz Rity. Właśnie tego potrzebował: spokoju i tajemniczego szczęścia, któro skrywało się w jej oczach. Tej niezwykłej błogości i frywolności, jej milczenia. Nie zastanawiał się długo i wyszedł na korytarz. Ochrona spoglądała na niego dość dziwnie, ale to go nie interesowało. Starał się skojarzyć jakikolwiek szczegół, który zaprowadziłby go do jej pokoju. Jednak nie mógł przypomnieć sobie drogi. Zrezygnowany skręcił w jakiś korytarz. Jego głowa sennie obserwowała podłogę, gdy nagle ktoś pociągnął go za rękę.


Już po chwili zauważył stare, pozłacane schody. Nie ulegało wątpliwości, że to Rita czekała, aż się zjawi. Zaprowadziła go do swojego pokoju i zaświeciła lampę, stojącą w rogu , która oświetlała jej posągową twarz.

- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem Cię przeprosić- wydukał Maks, gdy kobieta przyłożyła palec do swoich ust na znak milczenia. Wzięła notes i podała mu kartkę, na której napisała" Wiedziałam, że pewnego dnia się odnajdziesz. Jesteś blisko.", po czym uśmiechnęła się wesoło. Mężczyzna nie za bardzo wiedział co takiego miała na myśli. Nie interesowało go, co łączyło ją z Panem Vival'em, ani gdzie się podziewała.

Wszystko schodziło na drugi plan. Poczuł jak wracają mu chęci do jakiegokolwiek działania, w końcu już niewiele czasu pozostało do jego wyjazdu. Spojrzał przez wielkie okno i zobaczył piękne, gwieździste niebo . Wtedy na chwilę zapomniał o wszystkim. Jednak w jego głowie obudziły się obrazy z ostatniej nocy, które zakłócały spokojny rytm bicia jego serca. Rita również podeszła do okna. Wyczuwała najmniejsze zmiany jego nastroju. Jej błyszczące oczy nie miały w sobie ani kropli życia. Był tam tylko spokój. Maks chwilami zastanawiał się, czy to znów jego wyobraźnia płata mu figle czy to rzeczywistość. Kobieta wskazała mu stolik, który czekał nakryty w kącie pokoju.


Usiedli naprzeciwko siebie. Piękny, srebrny księżyc zaglądał w ich oczy i zdawało się, że czas znów zatrzymał się w miejscu. Maks nie był już głupim, naiwnym dzieciakiem, który boi się wszystkiego, co zdolne jest do jakiegokolwiek ruchu. Rita wciąż wyglądała jakoś niesamowicie: momentami jak mała dziewczynka a zaraz potem jak prawdziwa kobieta. Jej włosy poruszały się delikatnie pod wpływem wieczornego powietrza. Wokół gromadziła się cisza, która osiadała na wszystkich przedmiotach i przeistaczała się w nocny spokój, który spoglądała w oczy Maksa, wypełniając je radością.


-Gdybyś pytała, musiałbym szukać odpowiedzi. Gdybyś mówiła, musiałbym szukać słów a jednak milczysz. Dzieli nas wielka przepaść, prawdopodobnie bez dna, która nie pozwala mi Ciebie zrozumieć. Momentami mylę twój zapach z zapachem powietrza, blask twoich oczu z blaskiem gwiazd, twoją sylwetkę z cieniem na ścianie i nieustannie czegoś szukam. Pytam: Gdzie jesteś? A ty siedzisz tuż obok i widzę, zupełnie tak, jakbym nie patrzył i nie uczuję tak, jakbym czuł, tyko daj mi jakikolwiek znak, abym wiedział, że znów mnie rozumiesz- powiedział Maks, czując jak wielką ulgę przyniosły mu te słowa. Wiedział, że jest to tylko monolog i dał ponieść się swoim emocjom, które tego wieczoru jakoś dziwnie wpływały na jego psychikę.
Kobieta jeszcze chwilę wpatrywała się z zaciekawieniem w jego drżące usta, doszukując się jakiegokolwiek sensu ich bełkotu.
W pewnym momencie uśmiechnęła się wesoło i pokazała mu język. Mężczyzna spoglądał na nią z zaskoczeniem, ale szybko zorientował się o co chodzi. Początkowo ogarnął go wstyd, że odważył się powiedzieć coś takiego, ale wyklepał to z prędkością światła, więc nie miał pewności czy cokolwiek zrozumiała. Cała ona była dla niego wielką zagadką, którą pragnął zrozumieć i rozwiązać już od dawna.
***
Mężczyzna przeglądał jakąś książkę, która strasznie go nudziła. Odłożył ją i zaczął krążyć po pokoju, zastanawiając czy powinien już spać, czy jednak zająć się czymś bardziej pożytecznym. Żaden pomysł nie przychodził do jego opornej głowy. Wreszcie rozłożył się na sofie i wyjął z kieszeni liścik od swojej stałej wielbicielki, którą poznał niegdyś na przyjęciu. Maks czytając go robił jakieś kwaśne miny i wielokrotnie się krzywił a następnie jednym zwinnym ruchem, jak zawodowy koszykarz wrzucił zwinięty papierek prosto do kosza na śmieci, podskoczył i szczęśliwy z tak dobrego rzutu i krzyknął- Gol!


W tym samym momencie okno lekko drgnęło a następnie otworzyło się i Maks zobaczył Ritę. Zeszła z parapetu otrzepując się z kawałków liści po czym rozejrzała się po pokoju. Mężczyzna był przyzwyczajony do takich wizyt. Wyglądała bardzo rześko i radośnie, uśmiechnęła się sympatycznie i delikatnie mrugnęła, po czym wskazała na okno. Był to wyraźny znak na to, że szykuje się jakaś wycieczka.

Niedługo potem cali i zdrowi znaleźli się na dole. Gdzieś zza rogu dochodziły ciche odgłosy rozmów, prowadzonych przez ochronę. Kobieta ominęła niewielki staw i znikła za zaroślami.


Wtedy Maks uświadomił sobie, że miała wyjście awaryjne: w dobrze ukrytym miejscu znajdowała się wielka dziura, którą spokojnie można było wydostać się za mury posesji. To tajemnicze wyjście znajdowało się w miejscu, które dokładnie widać było z okien w pokoju Maksa. Nie minęło kilka chwil, gdy oboje znaleźli się w samochodzie, który zawiózł ich do pobliskiego miasteczka.

Dochodziła północ. Wszystko wyglądało jakoś strasznie i przygnębiająco. Alejki były puste, sklepy zamknięte, tylko z niektórych barów dochodziły dźwięki muzyki i głośny śmiech. Rita szła nie rozglądając się na boki i tylko czasami odwracała się zupełnie tak, jakby chciała sprawdzić Maks nigdzie się nie zgubił. Mężczyzna nie miał pojęcia gdzie tak naprawdę szli, chociaż całkowicie zaufał swojej przewodniczce. Lekki wiatr poruszał przezroczyste reklamówki, które co jakiś czas unosiły się i opadały na pustą jezdnię. Mijały minuty, które sprawiały, że miał coraz większą ochotę dowiedzieć się tego, dokąd idą.


Nagle za rogiem zauważył jakieś cienie. Już miał złapać Ritę za rękę i wytłumaczyć jej w jakiś sposób, że ktoś tam się czai, gdy nagle trzy sylwetki zagrodziły im drogę:
- A dokąd to laluniu tak późną porą?
- Mamusia nie nauczyła was, że miasto nocą jest niebezpieczne?- drwił jeden z trójki groźnie wyglądających mężczyzn. Wszyscy oni mieli broń, którą demonstracyjnie trzymali w rękach. Maks stał obok Rity, więc dokładnie widział jej reakcję. A co zrobiła Rita? Absolutnie nic. Spokojnie wpatrywała się w twarze skorumpowanych ludzi.
-Odczepcie się od niej!- krzyknął Maks, ale w odpowiedzi usłyszał tylko głośny śmiech.


- Bo co chłopczyku nam zrobisz?- powiedział, gdy nagle Rita zrobiła krok w ich stronę i rzuciła przedmiot, który wylądował tuż przed ich nogami.
- Aaa... my bardzo przepraszamy! Nie poznaliśmy!- krzyknęli.
- Tak, tak! Przepraszamy, dobrej nocy!
- Wspaniały wieczór na spacerek. Proszę sobie nie przeszkadzać. Nie chłopaki?!Już pójdziemy, dobranoc!- krzyczeli jeden przez drugiego i natychmiast uciekli w takim popłochu, że Maks skamieniał.
- Bardzo kulturalni ludzie, znajomi?- zapytał z lekką ironią i zauważył jak Rita delikatnie uśmiechnęła się do niego, po czym podniosła tajemniczy przedmiot. Teraz Maks przejrzał na oczy, bo kim innym mogła być Rita, jak nie narzeczoną mafiosa? Wystarczyło połączyć te dwa fakty w jedną, logiczną całość i wszystko niezwykle dobrze do siebie pasowało. Owym przedmiotem był mieniący się w blasku ulicznej lampy sztylet, sam jego widok budził podziw pomieszany z lękiem. Wysadzany błyszczącymi kamykami niezwykle dostojnie prezentował się w dłoni Rity, która na jego ostrzu widziała odbicie zdezorientowanego Maksa. Szybko go schowała i zaczęła dalej prowadzić mężczyznę przez kolejne ciemne uliczki. W pewnym momencie dotarli na miejsce.


Oczom mężczyzny ukazał się mały plac wśród wysokich drzew. Nie było tam niczego niezwykłego. Niedaleko stała parkowa ławka na której Rita usiadła. Maks zrobił to samo i zastanawiał się w jakim celu tu przyszli. Obawiał się trochę, że znów ktoś może ich zaczepić, ale nie zanosiło się na to. Niebo okrywały chmury, co jakiś czas zmieniając swoją pozycję. Mężczyzna starał się odnaleźć to czym zainteresowana była Rita. Ona jednak nie poruszała się, zupełnie jakby zapadła w jakiś trans. Jej oczy wpatrywały się wciąż w to samo miejsce. Delikatny wiatr rozwiał jej długie włosy. Maks spojrzał na niebo i zauważył jak chmury odsłaniają wielką tarczę księżyca, który rozjaśniał wszystkie alejki. Wyglądał trochę nienaturalnie, zupełnie jak ten z filmów, które zdążył obejrzeć za czasów wczesno-studenckich. W oddali unosiła się senna mgła. Zaczął zastanawiać się dlaczego tutaj spoglądają na tą przepiękną planetę, skoro równie dobrze widać ją z innych punktów na tej ziemi.

Kobieta popatrzyła na jego twarz i zapewne wiedziała, że nic z tego nie zrozumiał. Wstała i poprowadziła go dalej. Po chwili byli już w miejscu, któro przypominało coś w rodzaju cmentarza. Pośród drzew znajdował się nagrobek, z którego niestety nie dało się odczytać zupełnie nic. Jedynie stare, pożółkłe zdjęcie wciąż znajdowało się na swoim miejscu. Kobieta na fotografii przypominała z lekka Ritę, chociaż w tak słabym świetle niewiele można było dostrzec.


Dziewczyna dotknęła dłonią fotografii, zupełnie jakby chciała zapamiętać każdy jej szczegół a następnie spojrzała w stronę mężczyzny. Maks zauważył jak wiele smutku i samotności ukrywało się na dnie jej oczu. Dotarło do niego wreszcie, że są w bardzo ważnym miejscu: przy grobie jej matki, dla której nawet niebo odkrywa swoje wspaniałe piękno. Wyglądało to jak pożegnanie, zupełnie inne od pożegnań zwykłych, szarych ludzi. Zrobiło się chłodniej.
Kobieta zbliżyła się do Maksa i oparła swoją delikatną głowę na jego ramieniu a krople deszczu powoli spływały po pożółkłej fotografii...

***

-Rita?!- krzyknął, gdy promienie słoneczne obudziły go ze snu.


Ostatnio edytowane przez dorothy : 23.06.2005 - 21:08
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 01:30.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023