|
|
Zobacz wyniki ankiety: Czy Sean się odezwie? | |||
Taak.. Pewnie w końcu tak. |
![]() ![]() ![]() ![]() |
41 | 87.23% |
Nie, raczej nie. |
![]() ![]() ![]() ![]() |
6 | 12.77% |
Głosujących: 47. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Oto rozdział drugi. Tutaj najbardziej odczuwam brak moich kochanych dodatków
![]() --->Rozdział Drugi<--- - No jak tam, Sean?- spytała Lucy wchodząc do pokoju pacjenta. Mężczyzna spojrzał na nią, uśmiechnął się, ale nic nie powiedział. ![]() - Czas na badania, podnieś koszulę.- to mówiąc przyłożyła stetoskop do jego wychudłej klatki piersiowej. Nagle oczy Seana zrobiły się okrągłe, zerwał się i skulił w kącie pokoju. Lucy odwróciła się zdziwiona. Zobaczyła Petera stojącego w drzwiach. Podniosła się i wyprowadziła kolegę na korytarz. - Nie wchodź tam. Sean boi się obcych. Po co przyszedłeś? - Z propozycją nie do odrzucenia. Po dyżurze zabieram cię do restauracji. Sprzeciwów nie przyjmuję. - Nie mam nic przeciwko. Rzygam już tym miejscem, chętnie gdzieś wyskoczę. - To czekaj na mnie u siebie w domu o osiemnastej. - Dobrze, dzięki za zaproszenie. ![]() Dopiero kiedy Peter odszedł Lucy zastanowiła się skąd zna jej adres. Jednak teraz nie była to najpilniejsza sprawa. Wróciła do swojego pacjenta. Ten nadal nie wyszedł z kąta. Kobieta uśmiechnęła się i powiedziała uspokajającym głosem: - Chodź Sean, masz tu swoje rysunki, namaluj mi coś ładnego.- mężczyzna ochoczo odebrał jej przybory początkującego plastyka i zaczął bazgrolić. Po półgodzinnym monologu Lucy weszła do swojego pokoju i zaczęła się zbierać do wyjścia. Myślała o spotkaniu. Gdy doszła do domu, jak zwykle pojawił się problem: nie miała w co się ubrać. Założyła swoją ulubioną sukienkę, której parę lat nie wyszło na dobre. Gdy tylko ułożyła włosy zadzwonił domofon. ![]() -To ja, Peter. Stolik już na nas czeka, więc się pospiesz.- wyszli. Lekarz zaprosił ją do miłej restauracyjki. Lucy była szczęśliwa, dawno żaden mężczyzna nie zachowywał się wobec niej w ten sposób. Dawno nie czuła się już kobietą, była tylko lekarzem psychiatrą. ![]() - Co sobie pani zamawia?- zagadnął przyjaźnie Peter - Wątróbkę- uśmiechnęła się zadziornie, na twarzy przyjaciela nie było widać żadnej szczególnej reakcji – Żartuję, spaghetti i czerwone wino, a pan, panie… O Boże, ja nawet nie wiem jak ty się nazywasz! - Thyer, ale długo będę ci to wypominał panno Byre, zraniło to dogłębnie moje uczucia. - Błagam o wybaczenie, panie Thyer.- tak gawędząc, śmiejąc się, zjedli obiad. Lucy zupełnie zapomniała o cudzie techniki, jakim był zegarek, lecz po jego usilnym nawoływaniu spostrzegła, że raptem w kalendarzu zmieniła się data, było trzy po północy. - Och, muszę już iść! - Odprowadzę cię- zaofiarował się Peter. Gdy doszli do bloku, w którym mieszkała Lucy, zatrzymali się. - Dziękuję za wieczór. Dawno się tak świetnie nie bawiłam. Może… chciałbyś wejść na górę? - Z przyjemnością.- wspięli się po schodach. - Herbatki?- spytała Lucy krzątając się w kuchni. - Bardzo chętnie- odrzekł lekarz skacząc po kanałach telewizji. Nagle trafił na bardzo romantyczny film i przestał znęcać się nad pilotem. Gdy kobieta weszła do pokoju, siedział już rozparty wygodnie na sofie. ![]() - Masz bardzo wygodną kanapę. - Cieszę się, że tak uważasz, bo dzisiaj spędzisz na niej noc. - Jak to? - Przecież nie wypuszczę cię w taką ulewę na dwór!- Peter spojrzał za okno, padało bardzo intensywnie, a widowisko urozmaicały potężne błyskawice. Jednak jego mina była niezadowolona. - Och, nie wiem czy wytrwam noc na kanapie.- powiedział zbolałym głosem lekarz. - Wytrwasz, wytrwasz, mój świętej pamięci tata sypiał na niej, gdy mnie odwiedzał.- odpowiedziała Lucy nie zważając na prawdziwe przesłanie wypowiedzi Petera. Lucy obudziła się, spojrzała na zegarek- 3.15. Z salonu dochodziło uporczywe chrapanie przyjaciela. ![]() Próbowała zlokalizować odgłos, który wyrwał ją ze snu. To było pukanie do drzwi. ![]() Koniec odcinka drugiego. Poprawiłam jakość zdjęć. Musiałam dać kompowi nezłą łapówę, żeby się zgodził... Dał się, kochany, przekonać. Komentujcie, proszę.... |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|