|
|
Zobacz wyniki ankiety: Jak podoba Ci się moje trzecie FS ? | |||
SUPER !!!! Może Cię wymienię jako kandydatkę do nagrody dla twórcy najlepszego fs ? |
![]() ![]() ![]() ![]() |
3 | 30.00% |
Fajne. Jednak nie wyróżnia się spośród innych. |
![]() ![]() ![]() ![]() |
3 | 30.00% |
Hym... Hym... Hym... Nawet, nawet... ![]() |
![]() ![]() ![]() ![]() |
3 | 30.00% |
Słabe... Nie podoba mi się. |
![]() ![]() ![]() ![]() |
0 | 0% |
Takie... Co będę owijać w bawełnę... KICHA ! |
![]() ![]() ![]() ![]() |
1 | 10.00% |
Głosujących: 10. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#5 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Nie czekała zbyt długo. Ubrała pierwszą lepszą sukienkę i zadzwoniła po taksówkę. Ileż ona pieniędzy wydała za stosowanie tego sposobu przeposzczenia się ?! W końcu dotarła. Już nie patrzyła na kierowcę. Teraz liczył się tylko Koszmarek i jego zdrowie.
-Gdzie Go położyliście ?!-wrzasnęła zamykając za sobą drzwi. -Spokojnie, proszę pani. Tutaj jest mnóstwo chorych ludzi. O kogo pani chodzi ?-spytała pani doktor. -Czy pani uważa, że ja jestem głupia ?! Chodzi mi o takiego staruszka, ma na imię Mattew… -A nazwisko ? -Boże… Żebym ja pamiętała… Poczuła się głupio. Na całe szczęście jedna z położnych znała owego pana i zaprowadziła je pod salę, w której leżał. -Ach, więc pani znajomy dostał już leki i obecnie śpi. Czy tak bardzo pani zależy, na tym, żeby mu przeszkodzić ?-spytała ciemnowłosa pielęgniarka. -Ja tylko usiądę i się poprzyglądam…-odparła blondynka i jak mówiła tak zrobiła. ![]() On był taki bezbronny, taki smutny… Cierpiał, wyczuła to, wsłuchując się w sposób jego oddychania. Pogładziła Go po czole i przypomniała sobie ich pierwsze spotkania, wspólną pracę. Gdyby nie to, że wtedy była u lekarza z Clementine. Jak zasłabł i upadł wprost na nią. Tak rozpoczęła się ich znajomość, tak przypomniała sobie. A teraz… Wszystko się zmieniło. Ona, oddała się głupiemu i naiwnemu uczuciu, a on biedak, pewnie nie brał żadnych leków, pewnie czekał na jakiś sygnał… Nagle wszedł doktor, wspominając o kolejnych badaniach i prośbie o natychmiastowe opuszczenie Sali. Lucy, pełna obaw i wyrzutów potulnie wstała i wyszła. „Tak, zwykłe badania… To dlaczego niby mam wyjść ?! Nawet Go nie wyprowadzą, pewnie prześwietlenia robią w środku!!!”- rozmyślała. Już miała parsknąć śmiechem, gdy zobaczyła malutką, trzyletnią dziewczynkę. Zamknięte oczka, taka malutka i słaba. Zaraz pomyślała o tej uśmiechniętej blondyneczce czekającej nią w domu. A może Trudy wyszła na randkę i zostawiła małą samą w domu ?! Przecież ile można czekać na narzeczonego ?! Po chwili maleństwo na rękach lekarki otworzyło oczka i zaśmiało się. Naszej bohaterce od razu wrócił humor i nie wymyślała żadnych czarnych scenariuszy ze swoją córką w roli głównej. „No ileż można czekać na to cholerne pozwolenie na wejście do środka ?!”- zdenerwowała się. Chciała im pomóc, w końcu to ona zawsze dbała o Mattew’a, to ona dawała mu leki, robiła zastrzyki. Wtedy nawet przez myśl jej nie przeszło, że to się może zmienić. -No dobrze, może pani wejść- powiedział doktor zapisując coś w karcie zdrowia pacjenta. Dumna ze swego, Lucy weszła do środka i tylko odwróciła głowę, a usta Koszmarka wręcz rzuciły się na jej wargi !!! ![]() Musiała to znieść, bo on jest chory i zmęczony. Nie odtrąci Go, jeszcze zrobi mu krzywdę. Nagle odszedł od niej i uśmiechnął się. -Chcę ci tylko powiedzieć, że to nie było fair. Nie wygrałeś…-szepnęła i usiadła na krześle. -Ależ o co ci chodzi ?!-spytał jakby wypił pół butelki dużego Martini. -O ten poca… Ach, nieważne. Nie jesteś śpiący ? -Chodzi ci o badania… Nie, nie już wszystko dobrze. Lekarze powiedzieli, że przez chwilę może mnie rozpierać energia, aż nagle, potulnie jak baranek ułożę się do snu. -To trochę dziwne. Słuchaj, przepraszam. Nie powinnam cię zostawić na dwa tygodnie. To wszystko przeze mnie… -Ależ o co ci chodzi ?-powtórzył- Nie mam dzisiaj do tego głowy, wiesz chyba już się zdrzemnę. -A twoja super energia ?-zaśmiała się. -Jutro zwalniają mnie do domu, więc… Wolę sobie ją oszczędzić na kolejne dni. Na korytarzu robiło się tłoczno, mimo ciemności za oknami. Blondynka ziewnęła i ułożyła się na „dostawce” czyli bardzo niewygodnej kanapie. ![]() Już jutro Go zwalniają… Czy będzie gotowa wypytać Go o ten pocałunek, czy będzie na tyle silna psychicznie, by znów z nim pracować ?! Po tym co zrobiła ??? „To będzie jutro”- pomyślała i zamknęła oczy. Niestety, poranek zaczął się zbyt szybko. Ona i Koszmarek zostali zerwani na równe nogi, punktualnie ze wschodem słońca. Po chwili stali pod ogromną willą wynalazcy. Owy geniusz wziął prysznic i ubrał szpitalną piżamę, która najwyraźniej bardzo przypadła mu do gustu. Lucy zajęła się przygotowywaniem płatek. Kiedy jej „szef” zszedł na dół, uśmiechnęła się i jednym ruchem ręki zaprosiła do stołu. Śniadanie zjedli w ciszy. To bardzo zaskoczyła kobietę, gdyż staruszek podczas jedzenia swoich ulubionych musli bywał bardzo ożywiony i rozmowny. Dopiero po umyciu naczyń, zebrało im się na gadanie. -Mattew, odnośnie wczorajszego pocałunku… To było nie fair- powiedziała. ![]() - Poca… Aaa, rozumiem. Słuchaj, to chyba nie wyglądało aż tak źle ? -Ty sobie nic z tego nie robisz ?! Ja to przeżywam, martwię się, nie mogę spać… -Wyluzuj !!! Byłem jak pod wpływem narkotyków, nafaszerowali mnie lekami nie wiedziałem co robię… -To skąd wiesz, że cokolwiek mi zrobiłeś ? Po czymś takim nic się nie pamięta !!! -Ale… Rozmowę przerwał im sygnał telefonu. Blondynka zerwała się na równe nogi i podniosła słuchawkę. -Halo ? Słucham ? -Lucy, on, on nie żyje…-łkała Trudy. -Kto nie żyje ?! Trudy, gadaj natychmiast !!! -Mój narze… Boże… Widzę krew, boże, co ja teraz ze sobą zrobię… -Mattew, jedziemy do mnie !- wrzasnęła dziewczyna i złapała kluczyki od samochodu. Ostatnio edytowane przez Delicate : 06.08.2005 - 19:33 |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|