![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Wczoraj, kiedy edytowałam posta, wyłączyli prąd więc nie mogłam wstawić tego odcinka. Za spóżnienie przepraszam i proszę - piszcie co o tym myślicie, bo zdaje mi się, że podoba to się tylko ArtWeroo!
Odc. III -Ling-Su… - szepnęłam konspiracyjnie. – Był siny? Miał… jakieś ślady po ukłuciach? Zmarli wcale nie wyprowadzali mnie z równowagi. Te wszystkie sekcje zwłok, które przeprowadzałam w ramach praktyk, zrobiły swoje. A może to się nazywa powołanie? W końcu wszystko, od myszy po pająki, potrafiło wyprowadzić mnie z równowagi. Co innego, kiedy obiekt moich badań nie żył, albo był uśpiony. Wtedy mogłam zrobić wszystko. Z dokładnością lasera. Zorientowałam się, że Ling-Su mówi do mnie coś o wyglądzie zmarłego stróża. -Możecie przestać? – zapytał zdenerwowany Mike. – Takie opowieści to ostatnia rzecz, jakiej chcę teraz słuchać. -I jeszcze jedno… On był… był … -Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. – powiedziałam spokojnie, ale z wyraźnym zawodem w głosie. Przez kilka chwil staliśmy w ciszy, zastanawiając się, co się tu w ogóle dzieje. -Nie próbuj mnie podtrzymywać na duchu Mike. – powiedziała w końcu Ling-Su przewidując, co zrobi za chwilę nasz przyjaciel i rozejrzała się dokoła szukając go. Ale Mike nigdzie nie było. -Mike! Nie rób sobie głupich żartów! – wrzasnęłam znudzona. -Wyłaź natychmiast! – Charlie też miał serdecznie dosyć. -Jak możesz nam to robić?! Ling-Su ponownie rozpłakała się. Charlie przytulił ją, starając się dodać jej otuchy. -Dlaczego tak hałasujcie? Bibliotekarka! Myśleliśmy, że jesteśmy uratowani. -Dlaczego wcześniej pani po nas nie przyszła? -Och, nasz stróż nocny. Jest chory na serce. Niedawno miał zawał. -A Mike? – zapytała Ling-Su -Wasz kolega jest już na zewnątrz. Spotkałam go po drodze. -Więc… możemy już stąd iść? Jestem prawie przekonana, że bibliotekarce rozbłysły wtedy oczy. Ale było ciemno, więc nie mogę mieć zupełnej pewności. -Tak, oczywiście! Oczywiście! Tylko muszę jednego z was porwać na chwilkę. Ktoś musi mi pomóc z książkami. …z książkami? Coś wydało mi się tu podejrzane. Umarł pracownik uczelni, a ona myśli o książkach? -Ja pójdę. – powiedziałam stanowczo. Bibliotekarka zdziwiła się. -Ty, kochaneczko? Przecież źle wyglądasz. Jesteś taka blada. Odpocznij sobie chwilkę. Ty chodź ze mną, Ling-Su, dobrze? -Skąd pani zna moje imię? Bibliotekarka zatrzymała się na chwilę jakby się wahała. Później jednak na jej twarz wrócił ten sztuczny, radosny uśmiech. -Słyszałam jak się do siebie zwracacie, kochaneczko. Ling-Su i bibliotekarka wkroczyły między wąskie rzędy półek i po chwili znikły w ciemności. -No i co? Mówiłem, że będzie dobrze. -Nic nie jest dobrze. Nie sądzisz, że Mike nie oddaliłby się bez nas? -To rzeczywiście dziwne, ale… -Skąd ona mogła znać imię Ling-Su? Przecież pracowaliśmy w ciszy! -Ale… -Gdyby pogotowie próbowało stąd zabrać ciało Stróża, usłyszelibyśmy! -Przestań! -Charlie! A jeśli oni… -Żyją – powiedział – Nie mam wątpliwości – dodał widząc moją zmartwioną minę. Kolejny szczur przebiegł w pobliżu mojej kostki. To było dla mnie za dużo. Bałam się myszy. Bałam się ciemności. Bałam się o Mike’a i Ling-Su. Wszystkiego się balam… -Twój strach jest zaraźliwy. Masz natychmiast przestać się bać, rozumiesz? Miałam chęć powiedzieć coś uszczypliwego, ale sumienie mi nie pozwalało. Opadłam zmęczona na fotel i popatrzyłam na sufit biblioteki. I nagle doznałam niezwykłego uczucia, że to sufit patrzy na m n i e. -Nieeee! – wrzasnęłam po chwili. – Charlie… Spó-ój-r-rz w gó-r-rę… -Słucham? -Spójrz-w-górę –powtórzyłam przerażona. Podniósł głowę i mało co się nie przewrócił. -Chodźmy stąd… natychmiast! -Ale… -Charlie! Błagam! -Po prostu nie patrz w górę, dobrze? -Łatwo powiedzieć… Zaległa kłopotliwa cisza. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. -Uciekajcie! Spośród półek dobiegł do nas aż za bardzo znajomy głos. No i co podoba się, czy się nie podoba, mam pisać dalej, czy mam przestać? |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|