|
|
Zobacz wyniki ankiety: Czy jak na pierwszy raz, jest to dobre FS? | |||
Zdecydowanie |
![]() ![]() ![]() ![]() |
17 | 37.78% |
Nie! |
![]() ![]() ![]() ![]() |
9 | 20.00% |
TAkie se |
![]() ![]() ![]() ![]() |
8 | 17.78% |
Fajne, ale ja bym to zrobi³ inaczej. |
![]() ![]() ![]() ![]() |
11 | 24.44% |
G³osuj±cych: 45. Nie mo¿esz g³osowaæ w tej sondzie |
![]() |
|
Narzêdzia w±tku | Wygl±d |
|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odcinek VII Wojna czy ¦mieræ?
Groto’ia i Wiktoria zajê³y dwa pozosta³e siedzenia. Przez chwilê panowa³a przenikliwa cisza. -Witaj Sameo! – powiedzia³a chórem Rada Starszych. – Te drzwi, a raczej portal by³ ostatni± prób±. Teraz jeste¶my pewni, ¿e jeste¶ jedn± z nas! Czy Raunt’lak przybli¿y³a Tobie sprawy ogólne? -Tak. Co siê sta³o? Dlaczego Je’ak nas znów zaatakowa³o? – Wiktoria nie by³a zmieszana, czy zawstydzona. Ona ju¿ czu³a siê królow±. Po chwili odezwa³a siê kobieta o kruczoczarnych w³osach: ![]() -Otó¿, Sameo. Jestem Hayler i ja prowadzi³am ostatnie negocjacje z Je’ak. Odk±d poczuli, ¿e maj± nad nami przewagê, by³o coraz trudniej utrzymaæ pokój. Minê³y dwa wschody s³oñca od kiedy wybuch³a wojna. Nie mieli¶my szans, ¿eby os³oniæ resztê miast. Zosta³o tylko to jedno najlepiej chronione miejsce w ca³ej galaktyce. Nikt nie mo¿e przedostaæ siê przez tê kopu³ê ani nikt nie mo¿e wyj¶æ. Nasi wrogowie wiedz± o tym, ¿e s± nik³e szanse na przedostanie siê przez kopu³ê. Wielki Sêdzia – senator Koalicji, która prowadzi politykê ca³ej galaktyki rzek³, ¿e stanie po naszej stronie. Dlatego Je’ak wys³a³o ten list. – Hayler poda³a Wiktorii zwój. Wiktoria rozwinê³a go i zaczê³a czytaæ: Królowo Sameo IV! Wiktoria od³o¿y³a list. Mia³a mêtlik w g³owie. To wszystko dzia³o siê za szybko. By³a przera¿ona obarczaj±cymi j± obowi±zkami. Co ja mam robiæ? – pomy¶la³a.Pragnê z³o¿yæ uk³ony i cieszê siê z Twojego powrotu. Zapewne wiadomo Tobie o zaistnia³ych niesprzyjaj±cych dla nas okoliczno¶ciach. Nasz rz±d nie ma pojêcia co robiæ, Planetê ogarnê³a panika. Dlatego mamy dla Waszej Wysoko¶ci propozycjê. O dalszym porozumieniu zadecyduje ostateczna bitwa. Dziesiêæ tysiêcy wojowników Je’ak przeciwko Dziesiêciu Tysi±com Was’sdrachowskich piechurów. Warunkiem jest Twoje dowództwo. Je¶li wygracie, oddamy wam ca³± Wasz± planetê oraz podpiszemy pakt o nieagresji. Je¶li za¶ my wygramy, oficjalnie og³osicie upadek imperium i przysiêgniecie wierno¶æ i oddanie Je’ak. Masz czas do Wschodniego Zachodu. Z Wyrazami Szacunku Darius Konsul Federacji Je’ak -Kiedy bêdzie czas Wschodniego Zachodu i co to w ogóle jest? – zapyta³a. Tym razem odezwa³ siê mê¿czyzna o blond w³osach. -Czas Wschodniego Zachodu jest to czas, kiedy nasze s³oñce zas³aniaj± równocze¶nie dwa ksiê¿yce. Odbêdzie siê za dwa miesi±ce. W tym czasie nauczymy ciê wszystkiego co potrzebujesz, dowiesz siê wielu przydatnych rzeczy oraz zapoznasz z obywatelami. ![]() Wiktoria zamknê³a oczy i d³ugo my¶la³a. -Gdzie jest Raunt’lak? Chcia³abym zasiêgn±æ jej rady! – o¶wiadczy³a. Rada Starszych wymieni³a spojrzenia. -Przykro nam – odpowiedzieli chórem – ale niestety Raunt’lak zaginê³a podczas misji ratowniczej. Uznano j± za zmar³±. Za osiem wschodów s³oñca odbêdzie siê ceremonia spalenia cia³a. *** Erynia podesz³a do Edny i rozwi±za³a j±. Gdy dziewczyna zosta³a oswobodzona, podbieg³a do jasnych drzwi i próbowa³a je otworzyæ.-Nie³adnie, nie³adnie. – za¶mia³a siê staruszka. ![]() Edna zauwa¿y³a, ¿e skóra, a raczej kamufla¿, zaczyna rozsypywaæ siê. Gdy zszed³ ju¿ do koñca, dziewczyna zobaczy³a star±, wyniszczon± twarz o niebieskich oczach, w których dostrzec mo¿na by³o szaleñstwo. W³osy zaczesane by³y w maleñki, ciasny kok. Zadzwoni³a kluczykami. – Biedna, ma³a, trzystuletnia dziewczynka chcia³a uciec? Przecie¿ jeszcze nie skoñczy³am! -Zostaw mnie! Zostaw mnie! Ty ³ajzo g³upia! – Krzycza³a zap³akana Edna. – Pomocy! -Nikt ciê tutaj nie us³yszy. Lepiej b±d¼ cicho to skoñczê z tob± bezbole¶nie. – Erynia wyjê³a d³ugi kuchenny nó¿. Podesz³a do wystraszonej Edny i uderzy³a j±. Tamta upad³a na pod³ogê z jêkiem. Morderczyni stanê³a nad ni± i szybkim ruchem zatopi³a broñ w brzuch dziewczyny. Edna drgnê³a i znieruchomia³a... *** Was’sdrah, osiem wschodów s³oñca pó¼niejPanowa³ ju¿ pó³mrok, gdy ca³e miasto zebra³o siê na Wielkiej Uroczysto¶ci Spalenia Cia³a. Na samym ¶rodku sta³a trumna. ![]() Najbli¿ej niej stanê³a Wiktora, a raczej Samea ubrana w czarn± sukniê. Wiedzia³a, co ma zrobiæ i co powiedzieæ. -Dzisiaj moi drodzy ¿egnamy Wys³anniczkê, Raunt’lak. Dusza jej powêdrowa³a do Kak’Amey, gdzie zaczyna nowe ¿ycie! Lepsze ¿ycie! – G³os królowej potoczy³ siê echem po dziedziñcu. Samea kontynuowa³a: -Hett as daq. Ira deres opium! – Po tych s³owach podesz³a czarownica. Wypowiedzia³a kilka rytualnych s³ów i trumn stanê³a w p³omieniach. Wszyscy zgromadzeni w ciszy obserwowali, jak ogieñ trawi swoj± zdobycz. D³uga przeci±g³a cisza i tylko dos³yszeæ mo¿na by³o kapanie ³ez dwojga dzieci. Samea wiedzia³a, kim one s±. Laura i Selfia, ca³a rodzina Raunt’lak, p³aka³y bezd¼wiêcznie. Królowa podesz³a do trzódki i po³o¿y³a rêkê na ramieniu Laury. Malutka ³za sp³ynê³a po policzku kobiety i spad³a na zimn± posadzkê. Przeddzieñ Wschodniego Zachodu ![]() Samea le¿a³a na ³ó¿ku i koñczy³a ksi±¿kê „Dziedzictwo Was’sdrah”, gdy nagle kto¶ zapuka³ do drzwi. -Proszê wej¶æ! – Zakrzyknê³a. Zobaczy³a przed sob± Hayler, jak zwykle w przepisowej czerni, lecz tym razem u¶miechniêt±. -Witaj, wasza wysoko¶æ! Zapewne ucieszy Ciê wiadomo¶æ o tym, ¿e zosta³am przewodnicz±c± Rady Starszych! Maop osi±gn±³ wiek Fes, czyli nie jest ju¿ zdolny do prowadzenia tego typu spotkañ. Trwaj± poszukiwania trzeciego towarzysza. -Gratulujê Hayler! – Powiedzia³a Samea. Hayler usiad³a przy niej, w fotelu. -Cieszê siê, ¿e Wasza Wysoko¶æ we¼mie udzia³ w ostatecznej bitwie. Tego nie mo¿na ci±gn±æ bez koñca. -Tak, masz racjê Hayler! – odpar³a królowa. -Widzi Wasza Wysoko¶æ, jeszcze co¶! Oonagh pani± wzywa! -Oonagh? Kim¿e ona jest? • Kim jest Oonagh? • Jak powiedzie siê ostateczna bitwa? Tego dowiecie siê w ósmym , przedostatnim, odcinku "Ostateczna Bitwa" Komentujcie!!!!! PJOSIE! |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dajê oto odcinek VIII
![]() Odcinek VIII Ostateczna Bitwa ![]() Samea stanê³a przed pagórkiem. Znajdowa³a siê w lesie. Iglaki pochyla³y siê pod wp³ywem wiatru a s³oñce przebija³y siê przez naturaln± kopu³ê. Wysoko nad nimi Wiktoria s³ysza³a statki szykuj±ce ludzi do ewakuacji, w razie przegranej. Hayler kaza³a je przyj¶æ bez nikogo, bez ochrony ani ¿adnych towarzyszy. Stanê³a wiêc miêdzy purpurowymi drzewami, tak jak jej powiedziano. -Ja, królowa Samea IV przybywam dzi¶ do ciebie! - krzyknê³a, lecz nikt jej nie odpowiedzia³. Po chwili doda³a: -Ed Fera Samea net turyhh Oonagh! - Na te s³owa odpowiedzia³ mocny wiatr. Purpurowe drzewa nachyli³y siê nad ni±, prawie jej dotykaj±c. Po chwili wycelowa³y w jej stronê wi±zkê promieni, które rozpryskiwa³y siê przy kontakcie z jej cia³em. Jej suknia zaczê³a falowaæ, za¶ w³osy le¿a³y spokojnie. Nagle promieñ zwiêkszy³ siê a¿ zakry³ Samei ca³y las, ³±cznie z pagórkiem. Zamknê³a oczy, lecz gdy je otworzy³a nie widzia³a ju¿ drzew, tylko ma³e przytulne pomieszczenie. ¦wiat³o rozproszy³o siê ju¿ ca³kowicie i Samea ujrza³a dziecinny pokoik pe³ny skrzynek z zabawkami. ¦ciany zakryte by³y zabawn± tapet± a ma³e ³ó¿ko, mia³o na po¶cieli samoloty. Wszystko to strasznie przypomina³o jej pokój z dzieciñstwa na ziemi. ![]() Na ¶rodku siedzia³a dziewczynka, mniej wiêcej o¶mioletnia, która ¶piewa³a jak±¶ dziwn± piosenkê. By³a ubrana w d³ug±, czerwon± sukniê a w³osy mia³a spiête w dwa kucyki -Oonagh caks het het caks! Oonagh, Oonagh! - nuci³a. Samea u¶miechnê³a siê do niej i usiad³a obok. -Malutka! - zaczê³a przymilnie królowa.- Gdzie mogê znale¼æ pewn± kobietê... -Oonagh! - przerwa³a jej dziewczynka i zaczê³a biec. Królowa pod±¿y³a za ni±. ![]() Dziewczynka bieg³a krêtymi kamiennymi korytarzami o marmurowej pod³odze, jakby zna³a je na pamiêæ. Ca³y czas ¶piewa³a swoj± piosenkê pod nosem. Samea mia³a wra¿enie, ¿e bieg³y przez godzinê a ma³a zna labirynt, jak w³asn± kieszeñ. Ku zdziwieniu królowej dotar³y do du¿ego ogrodu, pe³nego purpurowych drzew. Na ¶rodku sta³o krzes³o, które dziewczynka w podskokach zajê³a. -Witaj Sameo, oczekiwa³am siê. - powiedzia³a ma³a, g³osem doros³ej kobiety. -Ale jak to... - królowa nie wiedzia³a, co o tym my¶leæ. Ta ma³a, wielkim prorokiem Oonagh? -Tak to ja jestem wielkim prorokiem Oonagh. - odpowiedzia³a jej s³owami, jakby na jej pytanie. - Prosi³am o przybycie. Zapewne wiesz o zaistnia³ym sporze. -Tak, tylko o tym siê rozmawia w królestwie. Je'ak s± silni, za silni, lecz my... -Nie o tym mówiê. - przerwa³a ma³a. Samea by³a zaskoczona, ale nie dawa³a tego po sobie poznaæ. Zawsze umia³a ukrywaæ swoje uczucia, wiedzia³a jednak, ¿e przed Oonagh nic nie ukryje. - Mam na my¶li konflikt w Twoim umy¶le. Wci±¿ ¿yjesz Tau'ri, nie mo¿esz przestaæ my¶leæ o swojej rodzinie. Zapewne jest to dla ciebie trudne. - królowa nie zauwa¿y³a jak ³za sp³ynê³a po jej policzku a nastêpnie z cichym jêkiem zlecia³a na naszyjnik Samei. Bêdê opanowana... ![]() -A jak mam siê czuæ? - powiedzia³a cichym g³osem. - Ca³e moje dotychczasowe ¿ycie postawiono pod znakiem zapytania. Wszystko, w co wierzy³am zniszczy³a ta beznadziejna, mam na my¶li podró¿ w czasie. Jestem pewna, ¿e gdyby nie ona nigdy bym siê tutaj nie znalaz³a, prawda? - Oonagh milcza³a przez chwilê. Podesz³a do jednego z purpurowych drzew i zerwa³a li¶æ. Po³o¿y³a go pomiêdzy dwoma kamieniami i wyszepta³a s³owa Pradawnych. Nie minê³a chwila, gdy nagle li¶æ zacz±³ siê rozja¶niaæ, a¿ w koñcu sta³ siê ca³kowicie, nieskazitelnie bia³y. Samea zosta³a t± biel± o¶lepiona, wiêc zas³oni³a oczy rêk±. To wszystko jest jakie¶ chore! - krzyknê³a w duchu. Biel przesta³a siê nasilaæ a¿ w koñcu nie stanowi³a ju¿ potencjalnego zagro¿enia dla oczu. Gdy Samea otworzy³a oczy, ku jej zdziwieni, zamiast delikatnego listka pojawi³ siê ¶nie¿nobia³y kot, który sp³oszony uciek³. -Masz racje. - powiedzia³a Oonagh i powróci³a do królowej. - Tak jak teraz ten li¶æ nie sta³by siê kotem gdyby nie moja interwencja, tak ciebie by¶my nie zobaczyli w wizjach, gdyby nie twoja niefortunna podró¿ w czasie. Nasi znawcy nie wziêli pod uwagê, ¿e tak prymitywni Ziemianie mog± ¿yæ wiêcej ni¿ dziesiêæ lat. My¶leli¶my, ¿e dostosujesz siê do tego i umrzesz w spokoju a nie tutaj, na wojnie. ![]() -Czy to dlatego mnie wezwa³a¶, ¿eby to powiedzieæ? - Samea stawa³a siê coraz bardziej zniecierpliwiona. -Tak, ale nie tylko. Wiem, ¿e twoje ziemskie przygotowanie nie jest wystarczaj±ce, jak na tak wielk± bitwê. Mam zamiar obdarowaæ ciê cechami i umiejêtno¶ciami. Takimi, jakimi powinna dysponowaæ królowa Was'sdrah! Podejd¼ bli¿ej - Oonagh wskaza³a miejsce, gdzie kobieta ma stan±æ a nastêpnie posypa³a jej g³owê dziwnym proszkiem. Samea kichnê³a, poniewa¿ nieprzyjemny py³ niezno¶nie dosta³ siê do nosa. Nagle pojawi³y siê jeszcze dwie dziewczynki, ubrane w czarne suknie, z wygl±du bardzo przypominaj±ce tê, któr± nosi Oonagh. Wszystkie trzy zaczê³y tañczyæ wokó³ królowej. Po chwili zatrzyma³y siê. Najpierw przemówi³a dziewczynka o krêconych, blond w³osach: -Ja tobie Sameo ofiarujê szybko¶æ i zrêczno¶æ, a¿eby¶ zawsze umia³a obroniæ siê przed wrogiem. - blondynka rzuci³a z³oty py³. Nastêpnie przemówi³a druga dziewczynka, o wielkich oczach: -Ja ciebie obdarzam umiejêtno¶ciami dowódczymi, a¿eby¶ zaprowadzi³a nasz± armiê do wygranej. - Tak jak poprzedniczka, i ona rzuci³a proszek. W koñcu do ceremonii w³±czy³a siê Oonagh. Samea nie podejrzewa³a, czym wielki prorok mo¿e j± obdarzyæ. Ku jej zdziwieniu ona, zamiast najpierw mówiæ, od razu rzuci³a py³: -Ja tobie królowo, dajê magiê At-Sath, która pozwala komunikowaæ siê my¶lami z istotami, które znajduj± siê bardzo daleko. Ta umiejêtno¶æ przyda ci siê niezmiernie! - po tych s³owach Oonagh na³o¿y³a Samei srebrn± koronê z diamentem na ¶rodku. Wszystkie trzy odesz³y od niej i pok³oni³y siê. -Chwa³a dla Samei IV, królowej Was'sdrah! *** ![]() Darius otworzy³ oczy. By³ w du¿ej ciemnej, ponurej sali, gdzie ostatkami si³ delikatny p³omieñ tli³ siê w kominku. Zerkn±³ ukradkiem na swoj± partnerkê, która spa³a mocnym snem. Ten oto mê¿czyzna by³ najwa¿niejsz± osob± na Je?ak. To w³a¶nie on spowodowa³ konflikt miêdzy nimi a Was?sdrah. Z wygl±du, Darius, podobnie jak inni z Je'ak bardzo ró¿ni³ siê od mieszkañców wrogiej planety. Jego skóra by³a szkaradna a w³osy wraz z oczami ciemne, niczym pustka, jaka ogarnia³a serce mê¿czyzny. Jeszcze raz zerkn±³ na kobietê, która poch³oniêta snem roz³o¿y³a siê na miejscu Dariusa. Wsta³ z ³ó¿ka i poszed³ siê wyk±paæ w wannie ze z³ota. Nie minê³o dwadzie¶cia minut a w ³azience zasta³a go partnerkê. -Ju¿ nie ¶pisz? - zapyta³ ironicznie -Nie, nie ¶piê. Przysz³am porozmawiaæ. - Czarnow³osa usiad³a na rogu wanny. Jej czarne oczy, które zape³nia³y ca³e oczodo³y uwa¿nie obserwowa³y Dariusa. -Tetha, nawet nie próbuj mnie odwie¼æ od tej bitwy. -No, ale powiedz, po co ci to? Po co chcesz pogr±¿aæ tych biednych ludzi? Przecie¿ doskonale wiesz, ¿e oni przegraj±! -Nie rozumiesz? Nie rozumiesz tego?! - mê¿czyzna, coraz bardziej zdenerwowany, wydar³ siê na kobietê. - To przez nich ca³y wszech¶wiat uwa¿a nas za oszustów. Mo¿e nie pamiêtasz, jak Samea II oskar¿y³a nas o kradzie¿ trzech milionów ton trytonii? Tu chodzi o dumê, która ucierpia³a z powodu tej g³upiej królowej! -To siê ci±gnie ju¿ przez trzy pokolenia! -I bêdzie siê ci±gn±æ do tego momentu a¿ Was?sdrah nie upadnie. -Ale senat... -Zrozum to! Senat nie istnieje! Dziêki naszym szpiegom i terroryst± ta instytucja zjada siê nawzajem! Miêdzy krajami Paktu jest coraz wiêcej wojen i k³amstw. Wygrana nad t± pod³a ras± i nasz triumf, doprowadz± do ca³kowitego zniszczenia imperium Galaktycznego! ![]() -Wy wszyscy jeste¶cie szaleni! Ca³a ta wasza federacja to idiotyzm! - podirytowana kobieta wybieg³a w bieli¼nie z ³azienki. Darius u¶miechn±³ siê. -Stra¿e! - wrzasn±³. Nie minê³y dwie minuty a ju¿ s³ychaæ by³o damski krzyk i odg³os upadaj±cego cia³a na pod³ogê. -To tylko g³upia dziewka, bez krzty wyobra¼ni. Wszyscy tacy jak oni zgin±, je¶li nie pok³oni± siê przed potêg± Je'ak! *** Samea przechadza³a siê pomiêdzy ha³a¶liwym t³umem mieszkañców twierdzy. Matki, córki i ¿ony ¿egna³y swoich mê¿czyzn, którzy szli na Bitwê. Nigdy nie widzia³a tylu ³ez. ![]() Zdziwiona podesz³a do jednej kobiety, która ¿egna³a swojego syna. Nie mia³ on mo¿e wiêcej ni¿ trzyna¶cie lat. Zwyk³e kobiety na Was'sdrah nie chodzi³y w d³ugich sukniach i ozdobach. Ich szaty, ku zdziwieniu Samei bardzo przypomina³y ziemskie. Ta osóbka nosi³a czerwon± bluzê z ko³nerzykiem i spodnie, z materia³u przypominaj±cego jeansy, obwi±zane ró¿ow± chustk±. Ch³opiec za¶ nosi³ krótkie spodenki a brzuch mia³ owiniêty banda¿em. Stali przed ma³ym domem, który wygl±da³ do¶æ nowocze¶nie. -O co tutaj chodzi kobieto? - zapyta³a mi³o Samea, choæ jej g³os brzmia³ trochê zbyt majestatycznie. - Czy¿by wojsko powo³a³a ciebie do s³u¿by? - kobieta upad³a na kolana i zaczê³a biæ pok³ony. -Chwa³a niech bêdzie Was'sdrah! - krzyknê³a, lecz Samea ju¿ podnosi³a j± z kolan. -Uspokój siê! Jeste¶ tak samo zwyk³± kobiet± jak ja! -Wybacz mi królowo, nie chcia³am ciê uraziæ. To nie mnie wybrali do s³u¿by, ale mojego syna. -Ale przecie¿ on jest rany! -Owszem, wasza wysoko¶æ, ale... -Królowo! Królowo! - prze'z miasto bieg³a zdyszana Hayler. Co chwile potyka³a siê o wystaj±ce kamienie, a w dodatku wysokie, czarne szpilki, prawie ca³kowicie uniemo¿liwia³y jej poruszanie. -Sameo! - wrzasnê³a jeszcze raz. Widok pêdz±cej przewodnicz±cej Rady Starszych bardzo rozbawi³ królow±. -S³ucham? - odpowiedzia³a. - Czy mo¿esz mi wyt³umaczyæ, dlaczego nasz kraj wystawia dzieci na wojnê? ![]() -No w³a¶nie o tym chcia³am z tob± porozmawiaæ! - irytowa³a siê Hayler. - Nie uda nam siê uzbieraæ dziesiêciu tysiêcy wojowników. Tak jak w umowie: Dziesiêæ tysiêcy wojowników Jeak przeciwko Dziesiêciu Tysi±com Was'sdrachowskich. -Ale jak to mo¿liwe? -No w³a¶nie to jest najgorsze. Statek, przewo¿±cy dwa tysi±ce ¿o³nierzy zosta³ zestrzelony. -Co?! - Samea nie wierzy³a w³asnym uszom, by³a tak zaskoczona, ¿e a¿ korona spad³a jej z g³owy i z hukiem upad³a na chodnik. Co dziwniejsze, choæ by³a w dotyku tak delikatna, nawet siê zarysowa³a. - Jak to mo¿liwe, ¿e nas zestrzelono i kto to zrobi³? -Je'ak! - wycedzi³a przez zêby Hayler. - Dlatego musimy braæ wszystkich, którzy potrafi± utrzymaæ broñ! -Nigdy! - wrzasnê³a Samea. Zrobi³a krok w stronê matki i nastolatka a potem szepnê³a im co¶, czego Hayler ju¿ nie dos³ysza³a. Po chwili wróci³a do kobiety. - Nie mogê patrzeæ na to! Chcia³aby¶ ¿eby taki los spotka³ twoje dzieci?! -Ale... -¯adnych ale! - po tych s³owach przybli¿y³a siê do Hayler i szepnê³a: -Je¶li mamy zgin±æ to zginiemy, ale bez udzia³u dzieci i starszych. Taka jest moja wola. - Samea odwróci³a siê i uda³a do zamku, aby przygotowaæ siê do bitwy, która mia³a siê obyæ ju¿ za dwie godziny, pozostawiaj±c ³kaj±c± Hayler z w³asnymi przemy¶leniami. *** -Czy wszystko gotowe? - pyta³a podirytowana kobieta. By³a ona dowódc± po³udniowego garnizonu. Poniewa¿ bitwa miêdzyplanetarna nakazujê zasady fair play, wszystkie oddzia³y, zarówno z Was'sdrah jaki i Je'ak, nie mog³y wykorzystywaæ ¿adnego typu bomb lub broñ typu strzelba do bitew naziemnych. Kobieta nosi³a wdziêczne imiê Ramua i pyta³a swojego zastêpcê.-Tak! Broñ zosta³a wrêczona ka¿demu wojownikowi. - odpowiedzia³ niezdarny zastêpca, na którego wszyscy mówili Ago. -Ago! A ³uki? -£uki? Jakie ³uki? ![]() -Nie masz naszej jedynej broni dalekiego zasiêgu? - Ramua wydar³a siê na ca³y g³os, a¿ techniczny wynalazek zwany komputerem prawie podskoczy³. Zaniepokojona krzykami Samea wesz³a do kamiennego bunkra. -Królowo! - wrzasn±³ Ago i pok³oni³ siê! - Chwa³a niech bêdzie Was'sdrah! -Chwa³a niech bêdzie Was'sdrah! - powtórzy³a reszta za nim. -O co tutaj chodzi? - zapyta³a Samea, nie wzruszona ho³dem. -Mój g³upi zastêpca, nie ma ³uków! - powiedzia³a zamroczona Ramua, która w³a¶nie zosta³a delikatnie kopniêta pr±dem przez komputer. -Cholera - zaklê³a Samea. Usiad³a na krze¶le i ukry³a d³onie w twarzy. Nagle drzwi otworzy³y siê z hukiem a w drzwiach stanê³y dziwne istoty. Zaskoczony lud stan±³ w pozycjach bojowych. Dziwne istoty pok³oni³y siê. ![]() -Witamy! Ostatnio edytowane przez Orzech : 28.11.2005 - 18:35 |
![]() |
![]() |
U¿ytkownicy aktualnie czytaj±cy ten temat: 1 (0 u¿ytkownik(ów) i 1 go¶ci) | |
Narzêdzia w±tku | |
Wygl±d | |
|
|