|
|
Zobacz wyniki ankiety: Jak oceniasz moje fotostory? | |||
5 gwiazdek - Odlotowe |
![]() ![]() ![]() ![]() |
2 | 33.33% |
4 gwiazdki - Całkiem niezłe |
![]() ![]() ![]() ![]() |
4 | 66.67% |
3 gwiazdki - Przeciętne |
![]() ![]() ![]() ![]() |
0 | 0% |
2 gwiazdki - Zgroza |
![]() ![]() ![]() ![]() |
0 | 0% |
1 gwiazdka - Strach się bać |
![]() ![]() ![]() ![]() |
0 | 0% |
Głosujących: 6. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Jesienne słońce przedzierało się przez akordy burzowych chmur, co raz oświetlając półmroczne ulice miasta. Stałam jak otępiała wpatrując się w wieko trumny, którą pokazał mi Pan Miecio. –No cóż- pomyślałam przebierając oczyma z wieka na klucz wiszący tuż przy trumnie. –Ten sam. Ten sam.- Powtarzałam jak bym była w jakimś transie.
![]() -Och dobrze, że pogrzeb Berenckiej już jutro – westchnął Piegus patrząc mi uważnie w twarz. – Męczą cię jeszcze te koszmary? -Aha. -No właśnie. Nie wiem, czemu tak się tym przejęłaś. Pracujesz tu już kilka lat. Dawno minęły czasy, kiedy w liceum zaczytywaliśmy się po nocach w powieściach fantasy, horrorach o żywych trupach i nekromantach. Myślałby, kto że Berencki to wampir i potrzebuje tej super wygodnej trumny jako królewskiego łoża hahahaha! -Nie śmiej się, wcale nie tracę zmysłów. Nie mówię, że Berencki to wampir. Masz racje, jesteśmy już dawno dorośli. Po prostu czuję, że coś jest nie tak, mam kobiece przeczucie, ale ty tego nie zrozumiesz, panie racjonalista. I tu pokazałam mu niezbyt grzecznie język. ![]() -Gośka! Chodzi o ten klucz prawda? -Co z nim jest nie tak, że się tak przejęłaś. -No to patrz. -O żesz! I co myślisz, że ten klucz ma coś wspólnego z trumną? A raczej, z Berenckim? -Nie wiem właśnie. Dobra zmywam się i tak nic tu po mnie. Do jutra. Wyszłam szybko zostawiając Piegusa samego z zamknięciem „lokalu”. Spojrzał na mnie dziwnie, ze względu na mój pośpiech i zdenerwowanie. Ale za murami „Happy Trupika” odzyskałam rezon. W prawej dłoni miętosiłam świstek z adresem Berenckiego. Znalazłam się w parku. Usiadłam na ławce, musiałam zebrać myśli. No, bo co ja najlepszego wyprawiam? Łamię wszelkie zasady zawodowego profesjonalizmu i to, czemu? Bo mam przeczucie, co do klienta, którego życie nie powinno w ogóle mnie obchodzić. Z resztą, po co mi ten adres? Przecież nie pójdę do niego. Pójdę do niego, rozejrzę się tylko. Koleś mieszkał już właściwie za miastem, jego chałupa stała na samym końcu drogi, a dalej ciągły się już tyko jakieś niedokończone budowy i las. Chałupa, wróć! Willa. Dom miał dwa piętra, dużą werandę i piękny ogród pełen starych, rozłożystych drzew. Samo ogrodzenie musiało kosztować fortunę. Pomalowany był na biało i wyglądał niezwykle przyjaźnie, choć pnąca się po ścianie winorośl, która o tej porze roku była splotem giętkich, rudych patyków, stanowiła smutny widok. ![]() Podeszłam do drzwi i zapukałam. Nikt mi nie otworzył, zatem dom jest pusty. Szarpnęłam za klamkę – zamknięte. Zeszłam na trawnik i podeszłam do okna. Zobaczyłam duży pokój, na środku którego stał stolik do herbaty, otoczony dużymi fotelami, obitymi czerwonym suknem. Po prawej był kominek, po lewej duże, białe wierzeje. Był niezwykle gustownie urządzony. Rośliny, obrazy i ozdobne przedmioty bardzo dobrze harmonizowały ze sobą. Jedna rzecz… Naprzeciw mnie stał fotel, większy niż pozostałe. Czy to ten sam, na którym siedziałam w moim śnie? Hmmm… bardzo wątpliwe. Po chwili byłam już pewna, że to pokój z moich snów. Nawet tu, na zewnątrz słychać było tykanie jakiegoś wielkiego zegara, stojącego gdzieś w pomieszczeniu za białymi drzwiami. A kobieta, którą wtedy widziałam? -Przepraszam, co pani tu robi? – Usłyszałam za plecami niski głos. Berenckiego. ![]() -A nic, proszę pana, miałam kilka wątpliwości, co do jutrzejszego pogrzebu, chciałam dopytać o kilka spraw. -Proszę nie martwić się pochówkiem. – Jego głos był powolny, a każde słowo brzmiało ostro. – Prosiłem tylko o trumnę. Reszty dopilnuję sam. Moja mina musiała zdradzać konsternacje, w jaką popadłam, bo Berencki speszył się, spuścił wzrok. Po chwili jednak zaśmiał się serdecznie. -Proszę za mną, jeżeli ciekawi panią miejsce pochówku. Otworzył drzwi i weszliśmy do domu. Naprzeciwko, na drugim końcu dużego i widnego holu znajdowały się schody wiodące spiralą w górę, ale także w dół. Berencki wyjął z szafki dwie woskowe świece. -Myślę, że powinniśmy mówić sobie po imieniu. Jestem Tomek. -Gośka. Zaczęliśmy schodzić w dół, potem wąskim korytarzem. Nie był wytynkowany, ściany świeciły gołymi kamieniami, na których kwitła rosa. Kamienna podłoga również była wilgotna i śliska. Miałam niewygodne buty na obcasie, wiec bałam się o swe drogocenne kości. Świeczki dawały nikłe światło, które jakby nasycało się chłodem i wilgocią, bo ich blask nie był ani trochę ciepły. Na końcu znajdowały się małe, metalowe drzwiczki. Tomasz przekręcił klucz i weszliśmy do… …krypty. Ze smolistego mroku wyłaniały się zakurzone, betonowe sarkofagi, pokryte miedzianymi płaskorzeźbami, przedstawiającymi zwierzęta, bestie i kreatury, jakie moje oczy widziały pierwszy raz w życiu. -Tu leżą moi przodkowie. Tu chciałbym i ja złożyć swoje kości, ale nie mam potomstwa ani nikogo, kto zadbałby o mój pochówek. – Miał niezwykle głęboki głos, a w tym pomieszczeniu brzmiał, jakby krzyczał w głębiny studni. Przeszliśmy na koniec sali. Tam stało kilka otwartych krypt. Wskazał na jedną z nich. -Tu złożymy ciało żony. Mam nadzieje, że nie podejrzewała mnie pani o kult szatana, wampiryzm czy kanibalizm. Zawstydziłam się. Cóż, w końcu zrobiłam z siebie niezłą idiotkę. -Przepraszam, jeżeli moje zachowanie wywołało w panu takie podejrzenia. Oczywiście nie ma mowy o niczym takim. – Zaśmiałam się, by zagłuszyć własne zażenowanie. Wyszliśmy z podziemi, Tom odprowadził mnie do drzwi. -Gdyby pan czegoś potrzebował, to proszę dzwonić. Trumna jest już gotowa i ściśle według życzenia. -Oczywiście, dziękuję za troskę. – Uśmiechnął się miło, co do reszty rozwiało moje wątpliwości. -Przepraszam za najś... Mój wzrok spoczął na metalowej tablicy upamiętniającej śmierć jednego z przodków Berenckiego. ![]() -Mam pytanie. -Słucham, więc? -Co oznacza ten symbol widniejący na tej tablicy? -Zauważyła go Pani? No cóż. W sumie to nie wiem. -Jak to Pan nie wie? Przecież to jest symbol, który prosił Pan wygrawerować na wieku trumny. -Wiem, ale prosiła mnie o to żona przed śmiercią. Nie dopytywałem się, po co jej to i dlaczego. -Widzę jednak, że jesteś zaciekawiona tym symbolem. Przyjdź jutro o 14.00 na pogrzeb zobaczę, co da się zrobić. -Naprawdę mogę? -Dobrze to w takim razie więcej czasu nie zajmuję zobaczmy się jutro. -Tak. Do jutra. ![]() Grafitowe, jesienne niebo, z cichym podmuchem wiatru pochłonęło kolejny mijający dzień. Konary opadłych z liści drzew zdawały się kłaniać idącej aleją postaci. Przez całą drogę do domu myślałam, myślałam o tym, co może jutro pokazać, powiedzieć ciekawego Berencki. Ach i nie mogłam zapomnieć oddzwonić do Soni, biedna czekała na mnie tyle czasu i się nie doczekała, ale wynagrodzę jej to moją opowieścią. Ostatnio edytowane przez Shade : 11.01.2006 - 20:08 |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|