Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory

Komunikaty

Zobacz wyniki ankiety: Na ile oceniasz moje FotoStory?
5 gwiazdek - Odlotowe 13 72.22%
4 gwiazdki - Całkiem niezłe 2 11.11%
3 gwiazdki - Przeciętne 0 0%
2 gwiazdki - Zgroza 1 5.56%
1 gwiazdka - Strach się bać 2 11.11%
Głosujących: 18. Nie możesz głosować w tej sondzie

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 25.03.2006, 14:14   #1
Olciaa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Długo trzeba było czekać, przyznaję. Spowodowane to było jednak drobnymi problemami z komputerem, zdrowiem, wiecznie zapracowaną betą i żałobą. Jednak powracam (z nową kartą graficzną, ha!) i zapraszam do czytania.

Dedykowane Gusinelli oraz mojej becie, Karolinie, która tego nie przeczyta.
I całej reszcie wymienionej wcześniej.

Odcinek 2 - Ona



- Halo? Olivier?
Mężczyzna nie odpowiadał. Nie chciał z nią rozmawiać. Nie ze swoją byłą żoną.
Valerie zostawiła go po miesiącu. Stwierdziła, że to pomyłka, nie chce być z takim zerem i znajdzie kogoś odpowiedniejszego. Dodała, że zgodziła się za niego wyjść tylko dla pieniędzy, których nie posiada. Teraz, w rok po rozwodzie, była już panią Goule, żoną słynnego producenta, podrzędną aktoreczką. Grała nawet w Lisie, kobiecie wyzwolonej. To ją ciągle zdradzał Richard.
I już kiedy miał odłożyć słuchawkę, kobieta odezwała się ponownie:
- Chciałabym cię z kimś poznać.
Serce zabiło mu dwa razy szybciej.
- Chantie? - spytał cichutko.
- Nie.
Cała radość z niego wyparowała. Mógł się tego spodziewać. Valerie zawsze jej nienawidziła. Nie chciała się dla niego przefarbować na blond, bo była o nią zazdrosna. Nie chciała założyć niebieskich soczewek, bo była o nią zazdrosna. Nie chciała zrobić sobie operacji plastycznej, bo była o nią zazdrosna. Zawsze nalegała, by wyłączać seriale z jej udziałem. Olivier nigdy na to nie pozwolił. Nigdy. Dlaczego więc tak bardzo się zdziwił, że jego była żona nie chce go poznać z Chantie?
- Chciałabym, żebyś spotkał mojego męża.

***



- Chantie, Chantie, zachowuj się jak cywilizowany człowiek! - usłyszała krzyk.
Ciągle tylko "Chantie Chantie, uspokój się", "Chantie Chantie, nie wolno ci", "Chantie Chantie, pamiętaj, że musisz...". Nawet nie potrafili zrozumieć, że nienawidzi, gdy nazywają ją Chantie. Co dopiero, że chce żyć po swojemu.
Ilekroć tłumaczyła Janiemu, swojemu agentowi, że przecież musi mieć coś takiego jak prywatność, ten wybuchał śmiechem. Powtarzał tylko, że się na to zgodziła, że sprzedała siebie światu. Wielkiemu Światu, który potrzebuje humanitarnego sposobu składania mu ofiar. Z ludzi. Nie potrafiła tego zrozumieć. Miała grać, udawać, ale przecież tylko na scenie. Dlaczego nie mogła powiedzieć wszystkim, że ma na imię Chantal, sypia z co drugim facetem, którego spotka i mdli ją na widok zielonego? Tęskniła za normalnym życiem. Za słodyczami, w tym za cukrem w herbacie, za zachodami słońca nad Morzem Śródziemnym, za randkami z normalnymi chłopcami, za śpiewem ptaków i zabawami w parku koło jej podstawówki.
Pamiętała ten dzień. Skakała przez skakankę, którą kręciły Agatha i Fabienne. Wtedy pojawił się dziwny mężczyzna w czarnym płaszczu. Na głowie miał kapelusz, oczy zasłonił okularami przeciwsłonecznymi. Podszedł do pani dyżurującej, spytał ją o coś. Ta wyciągnęła notesik, zapisała coś i wyrwawszy kartkę, włożyła mu ją do kieszeni. Uśmiechnął się do niej i podszedł do Chantal.
- Cześć, Chantie - powiedział. - Nie chciałabyś być sławna?
Zgodziła się. Była tylko małą dziewczynką, nie wiedziała, że tak to się skończy. Dziś była pewna, że spytana jeszcze raz, odpowiedziałaby: "Nie, nigdy w życiu".
Płaciła za swoje błędy. Siedziała na stołku w gabinecie Janiego i powstrzymywała się przed podparciem się łokciami o nieskazitelnie czysty blat. Nie spała od kilkudziesięciu godzin, ledwo mogła utrzymać głowę w pozycji pionowej. Jak on mógł wymagać od niej przestrzegania tych wszystkich "ą" i "ę", całego savoir - vivre? Nie było tam nikogo oprócz nich. Żadnych fanów, paparazzi, zawistnych aktoreczek drugiej kategorii. Dlaczego nawet teraz nie mogła machnąć ręką na nich wszystkich?



- Musimy porozmawiać o twojej roli - powiedział.
- Co z nią jest nie tak? - odpowiedziała.
Głos miała zachrypnięty, jakby nie jej. Za dużo krzyczała na planie. Za dużo śpiewała w samochodzie. Za dużo... Mogłaby godzinami wymieniać momenty, w których nie dbała o swój głos. To było jedyne, co mogła. Od paru miesięcy podkładano pod jej role głos innej, bezimiennej aktorki, bo stwierdzono, że wzdycha zbyt mało przekonująco.
- Nie podoba mi się scenariusz. Oglądalność pójdzie w dół.
- Nie pójdzie - zapewniła. - Dam z siebie wszystko. Sam przecież mówiłeś, że większość ogląda ten serial dla mnie, nie dla fabuły. Co tam dopisali?
- Chcą zabić główną bohaterkę. Czyli ciebie, Chantie.
Czyżby pojawiła się dla niej szansa? Może skończyć z tym wszystkim raz na zawsze? I już nigdy więcej nie zobaczyć ich twarzy, brudnych od gnoju, którym się babrzą?
- Znajdziemy lepszy serial, spokojnie - grała dalej.
- Nie znajdziemy i dobrze to wiesz. To jest hit, dzięki temu możesz się dostać do Hollywood. Taki był nasz cel, nie pamiętasz? Masz talent, Chantie, talent, który kiedyś nagrodzą Oscarem! Ale musisz pozostać w tym serialu. Nie możesz dać wygryźć się tej Goule.
- Komu? - spytała, podnosząc prawą brew. - Myślałam, że naszym producentem jest mężczyzna. To Jamie nie jest skrótem od James?
- Chodzi o jego żonę, Valerie. Tę, która gra Marlenę. Ona chce, żeby jej postać była najważniejsza, a ten głupi staruch zrobi wszystko, o co go poprosi. Rozumiesz, co masz zrobić? - spytał.
- Mam się z nim przespać?
Jani tylko wzruszył ramionami. Zawsze zadziwiała go bezpośredniość dziewczyny. Cóż, teoretycznie pochodzenie świadczy o człowieku. Mimo, iż urodziła się w bardzo dobrym domu, ba!, w rodzinie szlacheckiej, nie była intrygantką, osobą przebiegłą, potrafiącą manipulować każdym. Mówiła co myśli i to była jej główna wada.



Gdy tak stał w oknie i obserwował czarną limuzynę zabierającą jego ślicznotkę, po raz pierwszy pomyślał, że może ona wcale tego nie chce. Tą dziewczyną, która machała mu zza przyciemnionej szyby, nie była Chantie. Już prawie nie pamiętał jej zielonych oczu i długich, kruczoczarnych włosów. Chantal już nie było. Nie potrafił przywołać w pamięci jej szkolnego mundurka, wiedział tylko, że miał kolor jej oczu i zainspirował go do stworzenia pierwszej wersji Chantie, Zielonej Damy. Nie pamiętał jak wyglądała wstążka, którą przewiązała wtedy włosy. Nie były rozwiązane? Nie, nie, na pewno była tam jakaś wstążka. Nigdy więcej nie widział dwóch ślicznych dziewczynek, o wiele ładniejszych od Chantal, które kręciły różowiutką skakanką. Nie wiedział już, jak brzmiał ich śmiech, jakie odgłosy wydawały zielone adidaski uderzające o betonową powierzchnię boiska. Widział tylko ten uśmiech, który niejako zmusił go do wybrania właśnie jej. Ten specyficzny sposób układania warg i marszczenia noska, gdy nie udało jej się przeskoczyć. Ta lekkość, z jaką odbijała się od podłoża.
- Jani, ktoś do ciebie - usłyszał głos swojej sekretarki.

***



Chantie wyjęła z torebki malutki, srebrny telefon komórkowy. Musiała powiedzieć Astrid. Jej przyjaciółka na pewno znalazłaby rozwiązanie, ona wiedziała wszystko, zawsze pomagała i... I nie miała nic wspólnego z tym całym show-biznesem. Była tylko dziewczyną z prowincji, nikomu nieznaną Astrid Abelone Neidager. Nienawidziła Ameryki, nikt nie wiedział, dlaczego w takim przypadku nadal tam mieszkała. Była bardziej inteligentna, sprytniejsza i ładniejsza. Dlaczego to nie ona robiła karierę? Nie chciała, sławna przyjaciółka wystarczała jej w zupełności.
Ręce trzęsły jej się niesamowicie, gdy wystukiwała treść SMS-a: Lone, on znowu tego ode mnie chce. Tym razem Goule, mój producent. Co mam robić? Jest jakaś szansa ... ?



Wysłane. Raport. Trzy minuty niepewności i w końcu miły dźwięk dostarczonej wiadomości. To Twoja praca, maleńka. Nic na to nie poradzisz. Jani lepiej od nas wie, co jest dla Ciebie dobre. Tyle razy już to robiłaś...
Oczyma wyobraźni widziała Astrid. Czarnowłosa rozkładała ręce w geście bezradności. Nigdy nie sprzeciwiła się Janiemu. Widocznie Chantie też nie powinna....

Ostatnio edytowane przez Olciaa : 25.03.2006 - 14:27
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 25.03.2006, 14:38   #2
Liar
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Łooch.
Powiem szczerze:
Jak na mój teraźniejszy stan psychiczny, jest to zbyt ładnie napisane. Nie potrafię dużo zrozumieć jak jestem nieprzytomna, chora itd. No i po przeczytaniu tylu FS, napisanych w sposób dość 'prymitywny' (np. winklusa ; p).
Ale tu jest wyjątek. Po 2. przeczytaniu udało się (lol). : D
Więc jak już pisałam bardzo ładnie napisane.
Zdjęcia są o wiele lepsze z nową kartą graficzną. ^^ Patrząc na stroje i fryzury (szczegolnie Astrid) powraca mi chęc do grania, bwhaha. ;d

Ale to nie najważniejsze ^^
Czekam na następny odcinek.
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 20:42.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023