![]() |
#29 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dementuje plotki na temat tego, że troika mnie wystraszyła czy coś porzuciłam. Dałam sobie przerwę do 6 stycznia miesiąc po mikołajkach żeby powrócić z famfarami. Kończę to focio-stocio i biere się do nowego.
Odcinek 8- Zbieg okoliczności Sandra była w ciąży. Całe Kwitnące Wzgórza o tym trąbiły. - Sandra Marcin-Sęk i Jakub Marcin-Sęk będą mieli dziecko!- plotkowano. - Podobno to bliżniaki! - Chcą im dać germańskie imiona!- mówili jedni. - Germańskie? Łacińskie! [IMG]http://i39.************/2gufgo0.jpg[/IMG] Jednak dzień o którym wam dzisiaj opowiem nazwę dniem feralnym. Tak, był on okropnym dniem, najgorszym od początku małżeństwa. Najbardziej zagadkowym dniem. A zaczął się taak banalnie. Sandra wstała z kanapy. - Kochanie, wysypka się nasiliła.- powiedziała do Kuby. - Dzisiaj w pracy dostanę krem z futra afrykańskiej krowy, pomoże ci.- odrzekł mąż i wyszedł do pracy. Sandra zjadła gigantyczną miskę płatków Korn Flakes. Był 4 kwietnia. Za oknem ładnie, wszystko kwitło. [IMG]http://i39.************/2qb4nxd.jpg[/IMG] Sandra spryskiwała drzewo. Trochę spreju wleciało jej do buzi. - Echu, echu, echu!- zakaszlała. - Nie powinnaś tak się przemęczać.- powiedziała jej Baśka. - Tak, wiem..- powiedziała Sandi. - Róża przysłała ci keks ze śliwkami, wyborny! - Basiu, ukrój mi kawałeczek. - Już biegnę!!!- i Bacha poszła do kuchni. Wszyscy byli dla niej opiekuńczy. Już ją to trochę denerwowało, żeby nie powiedzieć wkurzało. Chciała wreszcie być samodzielna. Poszła do domu. [IMG]http://i43.************/2l95rb8.jpg[/IMG] Chciała sprawdzić swoją skrzynkę pocztową na komputerze i przy okazji zjeść śliwkowego keksa prosto od Róży i Stokrotki Zielonek. Mmm, ciasto było jeszcze lepsze niż się tego spodziewała w swoich najśmielszych snach. Jednak był teraz czas powrotu do ogrodu. [IMG]http://i40.************/2heatd1.jpg[/IMG] Miała jeszcze wypielęgnować rabatkę z hodowlą chorwacko-litewskich gnijących mandarynek. Były to wyjątkowo niewielkie i potrzebujące sporej uwagi roślinki. Pasją Sandry był właśnie ogród. [IMG]http://i43.************/e7m7ud.jpg[/IMG] A teraz przejdziemy do momentu najdziwniejszego w całej tej opowieści.. Sandzia przeszła przez bramę gigantycznej posiadłości rodu Marcinów przy ulicy 4537. Ale skąd miała wiedzieć, że robi to po raz ostatni? Przecież my nie wiemy takich rzeczy, dlatego Sandra nie delektowała się specjalnie tą chwilą. Dzisiaj wiemy tylko, że ostatnią osobą, która widziała Sandi wchodzącą przez bramę była tutejsza, Patrycja Łopatka. [IMG]http://i39.************/4qgzyg.jpg[/IMG] - Saaaandraaaa, przynioooosłem leekaaarstwoo!!!- krzyczał od progu Jakub. Sandi leżała na kanapie. Miała jasno-różową szminkę, pomalowane dokładnie rzęsy i brązową kredkę na powiekach. Nie spała. - Sandrusiu, króliczku.. jak tam nasza mała pocieszka? Jak tam Wiesio?- potrząsnął żoną Kuba. - Obudź się, obudź!- sprawdził jej tętno. Serce nie biło. - Nie, nie, nie!- płakał Kuba. I tutaj zakończę tę opowieść. Nie wiemy jak Sandra umarła. Jedni sądzą, że zabiła ją Pati Łopatka. Inni, że to sprawka psychopatycznego męża. Każdy ma swoją teorię. Cóż.. kiedyś to rozgryziemy. Tymczasem: Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą! [IMG]http://i39.************/2jecmc3.jpg[/IMG] |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|