![]() |
#91 |
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
|
![]()
Ale fajne zdjęcia!!! Odcinek już oceniłam, ale zapomniałam na bieżąco sprawdzać zdjątka i dopiero dzisiaj dowiedziałam się jak wygląda Morice. Trochę inaczej sobie go wyobrażałam, ale i tak mi się podoba, nawet bardzo.
![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#92 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Przyłapałaś mnie na nieskomentowaniu. Odcinek przeczytałam już jakiś czas temu, ale zabrakło mi czasu na komentarz. Ostatnio mam urwanie głowy.
Odcinek jest zawsze świetny i piękne zdjęcia ![]() ![]() ![]() Kto by podejrzewał Setha o taką przeszłość... Nie dziwię się, że Morice tak na niego reagował. Z kolei Seth w jego towarzystwie musi mieć spore wyrzuty sumienia. A wszystko się ułoży, bo pogodzi ich Sarah ![]() Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Nie było Michaela.
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#93 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
No tak... nie było Michaela i tak naprawdę, nie wiem kiedy będzie. Może uda mi się go wcisnąć gdzieś, niebawem.
Dziękuję za komentarze! ![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#94 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Zielone młode liście, kołysały się z gracją na wiosennym wietrze. Ciepłe promienie słoneczne zalewały mokrą jeszcze od nocnego deszczu, trawę. Kolorowe ptaki fruwały między wysokimi drzewami, radując wszystkich swoim pięknym śpiewem. Wreszcie mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Wszystko pomału zaczynało się układać, co wprowadzało uśmiech na moją twarz. Leżałam na kocu, nieopodal dwóch zielonych świerków i z zadowoleniem przyglądałam się poczynaniom, mojego młodego współlokatora. Odkąd przeniosłam się do domku w lesie, minął tydzień. Jeszcze tego samego wieczora Seth oznajmił, że zaczynamy intensywny trening, na wypadek ataku ze strony wampirów. Nie ukrywam, że obawiałam się jak moi przyjaciele przyjmą Morice, bo przecież był to wilkołak. Na szczęście nie było tak źle, jak sobie to wyobrażałam. Kiedy następnego dnia, z samego rana dotarliśmy na polanę, na terenie Coldów, bardzo się zdziwiłam.
![]() Akira wraz z moim bratem, przyjęli młodego tak, jakby w ogóle nie wiedzieli kim jest. Wiedziałam, że Michael ma złote serce, ale jednak nie spodziewałam się tego po nim. David starał się nie spędzać w towarzystwie Morice więcej czasu, niż było konieczne, a Wiki była trochę nieufna. W sumie to się nie dziwiłam. To dla nich zupełnie nowa sytuacja i musieli przywyknąć. O jego stosunkach z Sethem, wolę nawet nie wspominać. Odzywali się do siebie tylko wtedy, kiedy musieli, a gdy ich spojrzenia spotykały się...na ich twarzach witała irytacja i obrzydzenie. Domyślałam się, że Morice odczuwał żal o to, co stało się z jego rodziną. Miałam nadzieję, że jednak kiedyś się dogadają. ![]() Położyłam się wygodnie na plecach, po czym zamknęłam oczy wsłuchując się w śpiew ptaków i odgłosy toczonej walki. Zastanawiałam się co planują wampiry i dlaczego wilkołaki tan nagle przypomniały sobie o istnieniu młodego. Myślami cofnęłam się dwa dni wstecz. To był wieczór. Wracałam z młodym do domu, zahaczając po drodze o sklep. Czasami zapominałam, że chłopak potrzebuje normalnego, ludzkiego pożywienia. Przechodziliśmy przez park, oświetloną żwirową alejką, kiedy nagle poczułam dość intensywny, nieprzyjemny zapach. Oglądnęłam się za siebie i wtedy zauważyłam trzech dobrze zbudowanych mężczyzn, idących w nasza stronę. ~ -Nareszcie!- odezwał się czarnowłosy, stając naprzeciwko mnie- zrobiłaś już małemu pranie mózgu? -Dlaczego miałabym to obić?- zapytałam krzyżując ręce na piersiach. -Z zemsty...- warknął mężczyzna- chcesz nabuntować go przeciw jego rodzinie! -Mylisz się. Nie jestem taka jak wy... – prychnęłam gniewnie, spoglądając ma chłopaka.- z tego co wiem, nie jesteście już jego rodziną. -Co ty możesz o tym wiedzieć, laluniu!- krzyknął wilkołak-nie mam zamiaru wdawać się tu z tobą w dyskusje. Ta sprawa ciebie nie dotyczy. Oddaj nam małego i uznamy, że tego spotkania nie było. -Ależ ja go nie trzymam... niech sam zadecyduje, gdzie mu lepiej. -Morice... -Nie wrócę do was, Marc!- powiedział mały, zbliżając się do mnie. ![]() -Co takiego?- zapytał zbity z tropu, wilkołak.- bratając się z wrogiem, zdradzasz całe stado! Jesteśmy rodziną! -Haha! Najpierw zostałem wygnany, a teraz pieprzysz mi o rodzinie? Nie rozśmieszaj mnie... -Dobra... popełniliśmy błąd, ale teraz chcemy abyś do nas wrócił. Nie możesz zostać z tą pijawą... wampiry to nasi wrogowie!- krzyknął Marc podchodząc bliżej. -Teraz to ja nie chce wracać, a ta obecna tu pijawa, uratowała mi życie po tym, jak mnie „wydziedziczyliście” -Co z twoimi rodzicami i siostrą... zapomniałeś już... -Nie, nie zapomniałem...ale ta bezsensowna wojna z wampirami, nie przywróci im życia. Poza tym, za dużo jej zawdzięczam, żeby tak po postu odejść. Tak się składa, że mój niby wróg, okazał mi więcej serca niż moja rodzina..- po tych słowach spojrzał na mnie i uśmiechnął się.- mimo tego jak mnie potraktowaliście, nie chcę z wami walczyć, ale... jeśli któryś z was będzie próbował zrobić Sarah krzywdę, to... -To?- przerwał mu Marc- Jesteś dzieckiem... co możesz wiedzieć o prawdziwej walce! -A żebyś się nie zdziwił!- warknął młody ~ Pamiętam, że byłam pod wielkim wrażeniem. Nie sądziłam, że młody stanie w mojej obronie... to było takie miłe. Teraz, kiedy patrzyłam jak walczy z Michaelem, zastanawiałam się... dlaczego poddał się Kirze bez walki? Był dobry... nawet bardzo dobry. Wieczorem opuściłyśmy teren polany i wróciliśmy do domu w lesie. Oczywiście Seth również się tam przeprowadził, żeby w razie potrzeby mógł pomóc. -Musze jeszcze porozmawiać z Davidem. Idźcie sami... wrócę niedługo.- powiedział, całując mnie czoło. ... Był naprawdę piękny wieczór. Gwiazdy świeciły wysoko na niebie, a ptaki śpiewały jeszcze, mimo późnej godziny. Przedarliśmy się przez gęsto rosnące krzaki, aż naszym oczom ukazała się drewniana chatka. Weszłam do środka zaraz po młodym i pośpiesznie udałam się pod prysznic. Czułam na sobie brud z całego dnia! Po odświeżającej kąpieli wyszłam na zewnątrz. Była tak piękna pogoda, że aż naszła mnie ochota na podziwianie przyrody. Oparłam się o balustradę i spojrzałam w niebo. Watr zaczął wiać nieco mocniej. Odgarnęłam włosy za uszy, po czym weszłam na polanę, rozglądając się dookoła. Nagle zauważyłam duży, ciemny kształt wyłaniający się z głębi lasu. Gdyby nie to, że zapach nie ten... pomyślałabym, że to jakieś duże zwierzę. Zmrużyłam oczy, próbując dostrzec kto to, jednak nawet z wampirzym wzrokiem, nie mogłam rozpoznać owej postaci. Kimkolwiek ona była, musiałam zachować ostrożność. Po niedługim czasie, kiedy księżyc oświetlił pobliski teren, zauważyłam, że to... -Clover?- zapytałam z niedowierzaniem.- Jak tu dotarłaś? Nie uzyskałam odpowiedzi. Zastanawiałam się, skąd ona się tam wzięła... przecież miejsce w którym byłam, znajdywało się daleko od centrum miasta, a poza tym... było ciemno. -Witaj Sarah- powiedziała podchodząc bliżej. Jej głos się zmienił... właściwie to wygląd też. Kiedy widziałam ją ostatni raz, jej twarz miała takie łagodne rysy...oczy były nieco jaśniejsze i błyszczące. Wybałuszyłam oczy. Czyżby była... -Coś taka zdziwiona?- zapytała uśmiechając się sarkastycznie.- nie spodziewałaś się, że jeszcze mnie zobaczysz? ![]() -Clover... czy to Roger?- zapytałam puszczając jej pytanie mimo uszu. -To nie ma znaczenie.- powiedziała podnosząc nieco nogawkę od spodni. Kiedy zrobiłam krok w jej stronę, zauważyłam, że wyciągnęła jakiś świecący przedmiot. Srebrny nóż... -Co zamierzasz zrobić z tym nożem? -Naprawdę nie wiesz, czy jesteś taka głupia?- spojrzała na mnie z obrzydzeniem, przejeżdżając palcem po błyszczącym ostrzu.- byłaś moją najlepszą przyjaciółką... traktowałam cię wręcz jak siostrę, a ty tak po prostu mnie olałaś! Po tylu latach przyjaźni odeszłaś jakby nigdy nic. -Nigdy cię nie olałam! Chciałam cię chronić- krzyknęłam wymachując nerwowo rękami. -Nie wierzę ci!- warknęła Clover- Roger mi opowiedział jaka jesteś naprawdę... -Co on może o mnie wiedzieć?!- teraz to byłam wściekła.- nawet mnie nie zna! -Zniszczyłaś mu życie! Przez ciebie stał się wilkołakiem! Nie odpowiedziałam. Tym razem miała racje... ale ja na to nie miałam wpływu. -Najpierw on, a teraz ja... jakby tego było mało mordujesz niewinnych ludzi! Coś takiego jak ty nie powinno w ogóle istnieć!- podbiegła do mnie i zamachnęła się bronią, obcinając mi trochę włosów. Ten ruch był tak szybki, że cudem uniknęłam zranienia.- będziesz walczyć? Świetnie... będę miała lepszą zabawę. Odskoczyłam do tyłu i przybrałam postawę obronną. Nie miałam zamiaru stracić życia, a widziałam, że Clover gra na poważnie. Co ten cholerny śmieć jej naopowiadał?! Jej kolejny ruch zapędził mnie w głąb lasu. Wycelowała w brzuch, jednak zdążyłam uciec. Nie chciałam z nią walczyć, ale widziałam, że to jedyne wyjście na przeżycie. Stanęłam za nią, po czym kopnęłam ją w plecy. Uderzyła z hukiem w drzewo, powalając je na ziemię. ![]() -Clover, ja nie wiem co naopowiadał ci ten idiota, ale to nie prawda...- zaczęłam w chwili spokoju.- wtedy po egzaminie... ja nie chciałam ci tego wszystkiego mówić. Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam... dlatego też chciałam cię chronić. Przed samą sobą. Nie wybaczyłabym sobie, jeśli zrobiłabym ci krzywdę. -Nie wybaczyłabyś sobie... mogłaś mi powiedzieć prawdę!- krzyknęła, podnosząc się z trawy. Następnie rzuciła się biegiem wymachując nożem. -A uwierzyłabyś? Szczerze w to wątpię...- powiedziałam, robiąc unik.- Clover...zawsze mogłam ci się zwierzyć... byłaś przy mnie, kiedy cię potrzebowałam. Kocham cię jak siostrę... -Dość! Skończ tą żałosną wypowiedź!- dopiero teraz zauważyłam jak blisko mnie stoi. Poczułam, że coś wbija mi się w skórę, a zaraz później spływającą po brzuchu krew. Spojrzałam w dół. Z żołądka wystawał dość długi, srebrny nóż... właściwie to sztylet, na którym krople mojej krwi, mieniły się w świetle księżyca. Podniosłam głowę i odgarnęłam włosy. Clover nadal stała przede mną, jednak na jej twarzy nie było widać ani odrobiny radości. Właściwie to miałam wrażenie, że jest smutna. Wyciągnęła zakrwawiony sztylet i spuściła wzrok. -Proszę cię uwierz mi... gdyby nie chodziło o twoje bezpieczeństwo, nigdy nie powiedziałabym ci tak okropnych rzeczy. Przemiana Rogera była poniekąd z mojej winy, ale ja nie miałam na to wpływu... człowieka zabiłam tylko jednego! I bardzo tego żałuję... nie kontrolowałam się w momencie, kiedy się na niego rzuciłam. Nie chciałam, abym straciła panowanie nad sobą, kiedy będę w twoim towarzystwie.- zrobiłam krok do przodu i zarzuciłam przyjaciółce ręce na szyję, po czym przytuliłam ją mocno.- Przepraszam cię! ![]() Powoli zaczęłam opadać z sił. Oczy zamykały mi się mimowolnie, a ciało robiło się ciężkie. Z oddali usłyszałam czyjeś szybkie kroki. Domyślałam się, że to Morice lub Seth wyszli aby mnie poszukać. Możliwe, że jeśli dotrą na miejsce, będzie za późno. Clover wiedziała z jaką bronią przyjść. Niestety... nikt nie jest niezniszczalny. Odsunęła się ode mnie, następnie odwróciła i odeszła bez słowa, upuszczając broń na trawę. Przez chwilę stałam w bezruchu, patrzą na oddalającą się sylwetkę dziewczyny. Czułam, że drętwieją mi nogi, a rana na żołądku pali. Później straciłam kontakt z rzeczywistością. ... -Sarah, słyszysz mnie?- domyślałam się, że był to głos Akiry. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na siedzącego obok mnie, wampira. -Gdzie ja jestem?- zapytałam -W domu.- powiedział uśmiechając się przyjaźnie.- aleś nam stracha narobiła. Co się stało? Odwróciłam głowę i spojrzałam na drzwi, w których stanął Seth. Podszedł bliżej i pogłaskał mnie po głowie. Cieszyłam się, że go widzę...że to nie jest ostatni raz. -Kto to był?- zapytał po chwili. -Clover -Co takiego? Jak ona cię znalazła?- był wyraźnie zaskoczony moją wypowiedzią. -Została zmieniona w wilkołaka... przez Rogera.- odpowiedziałam, dotykając sobie bandaż na brzuchu.- gdzie Morice? -W salonie.- mruknął Seth.- dzięki niemu jeszcze żyjesz. Znalazł cię nieprzytomną w lesie i zabrał do domu. Nie myślałem, że kiedykolwiek to powiem... ale jestem mu naprawdę wdzięczyły. Mądry jest jak na wilkołaka. -Seth!- warknęłam, uderzając go w ramie. -żartowałem! -A co ze mną?- zapytałam siedzącego dalej Akiry- będę żyć? -Jasne! Zostanie ci tylko blizna i możliwe, że nie będziesz miała czucia w miejscu rozcięcia skóry. Na szczęście nie trafiła w serce! Cieszyłam się, że tak to się wszystko skończyło. Prawdę mówiąc, nie interesowałam się za bardzo swoim stanem zdrowia. Nie to było najważniejsze. Jedyne czego teraz chciałam, to aby Clover mi wybaczyła i aby Morice był bezpieczny.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#95 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Wiedziałam, że zamienią Clover w wilkołaka. Nie podejrzewałabym, że aż tak się zmieni. Nic do niej nie docierało. Szczęście, że Morice szybko znalazł Sarah.
Myślę, że Seth i młody się w końcu dogadają ![]() Seth musiał się wystraszyć nie na żarty, gdy zobaczył nieprzytomną Sarah... Czekam na kolejny odcinek ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#96 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Szkoda mi Sarah. Myślała, że chroni swoją przyjaciółkę, ale okazało się, że może zrobiła błąd. Jakby wcześniej wyjaśniła jej powody tego chłodnego potraktowania to Clover może byłaby mniej skłonna do takich pretensji.
A chłopcy Sarah traktują się na razie z dużym dystansem, jednak jestem pewna, że połączy ich troska o nią. |
![]() |
![]() |
#97 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odcinek już oceniałam, a zdjęcia super.
|
![]() |
![]() |
#99 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Od spotkania z Clover minął tydzień. Można by powiedzieć, że było dość spokojnie, pomijając wzrastającą liczbę zaginięć ludzi w okolicach Londynu, które zaczęły niepokoić Davida. W czwartek wieczorem, kiedy wróciliśmy wszyscy z polowania, zabrał niezbędne rzeczy i wraz z Sethem oraz Wiktorią, udał się na zwiady. Natomiast cała reszta zajmowała się treningiem. Wtedy, kiedy Akira uczył mnie jakiś dziwnych technik walki, Michael spędzał czas w towarzystwie Morice. Większość dnia poświęcał mu na naukę władania różnego rodzaju bronią, a wieczorami opowiadali sobie historie, i wymieniali się wspomnieniami.
![]() Szłam miejskimi ulicami, omijając zwinnie przechodzących ludzi. Słońce już dawno zaszło za horyzont, a na jego miejscu pojawił się jasny księżyc w towarzystwie wielu gwiazd. Brat wraz z Morice, siedzieli już pewnie w domku w lesie i czekali na mój powrót. Odkąd opuściłam dom Coldów, nie spojrzałam na zegarek. Domyślałam się, że minęło już sporo czasu. Uwielbiałam spacerować w nocy po oświetlonym mieście, oglądając najróżniejsze wystawy, jednak zabierało to dużo czasu. Oderwałam wzrok od wystawy księgarni i ruszyłam przed siebie w stronę sklepu spożywczego. W lodówce można było znaleźć jedynie światło i druty, a przecież mój młody przyjaciel musi coś jeść. Przez całą drogę miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie wyczuwałam, a tym bardziej nie widziałam. Prócz przechodniów, których omijałam idąc, nie zauważyłam nic podejrzanego. Pomyślałam, że po tych ostatnich zdarzeniach, mam po prostu wyczulone zmysły i nie powinnam się tym przejmować. Weszłam do sklepu i skierowałam się między regały z żywnością. Kiedy koszyk napełniony był już po brzegi, zapłaciłam za zakupy i opuściłam budynek. Na ulicach nieco się przerzedziło, a wszystkie latarnie zapłonęły jasnym światłem. Skręciłam w pobliska uliczkę i ruszyłam przed siebie. Do domu miałam dość daleko, więc aby jak najszybciej się tam znaleźć, postanowiłam rzucić się biegiem, kiedy tylko znajdę się w mniej zatłoczonym miejscu. ![]() Biegłam ile sił w nogach poboczem lasu, delektując się pięknym zapachem sosen. Czułam zimny wiatr, który mierzwił mi włosy i biczował twarz. Niestety poczucie bycia obserwowaną, nie odstępowało mnie na krok. Można by powiedzieć, że jeszcze się nasiliło. Rozejrzałam się dookoła, jednak znowu nic. Momentami zastanawiałam się, czy nie popadam w jakąś paranoję! W pewnym momencie usłyszałam dziwny szelest i dźwięk łamanej gałęzi. Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam za siebie. Zauważyłam dość duży, ciemny kształt przemykający między drzewami, w głębi lasu. Czyżby ktoś chciał mnie zaatakować? Może to tylko jakieś duże zwierze... Odgarnęłam włosy z czoła i jeszcze raz zbadałam teren. Kiedy byłam pewna, że jestem bezpieczna, chwyciłam mocno torbę z zakupami i odwróciłam się aby biec dalej. Wtedy poczułam, że moje ciało zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa. Miałam wrażenie, że gorzej widzę i słyszę. W jednym momencie uleciała ze mnie cała energia i zaczęłam odczuwać potworny głód. To było nie możliwe! Co się ze mną stało?! Upuściłam zakupy na ziemię i obiema rękami, chwyciłam się za głowę. Nagle wszystko zaczęło wirować... Usłyszałam ciche kroki. Było ich dużo. Chciałam zobaczyć kto to, ale nie mogłam podnieść głowy... była za ciężka! Nie mogłam nic zrobić. Już po mnie? ![]() -Znowu się spotykamy, Sarah...- nad sobą usłyszałam znajomy, kobiecy głos. Nachyliła się nade mną i chwyciła mnie za koszulkę, podnosząc do pionu. Drugą ręką przechyliła mi głowę, abym spojrzała jej w oczy. Teraz poznałam kim jest owa kobieta. Doskonale ja pamiętałam... -No, no... dzisiaj bez obstawy? Nie dobrze...- powiedziała, uśmiechając się sarkastycznie. -Czego chcesz?- zapytałam, próbując uwolnić się z rąk wampirzycy.- jeśli Morice, to wiedz, że go nie dostaniesz! -Oj nie kochana, ten kundel już mnie nie interesuje...- mruknęła, uśmiechając się sadystycznie- przyszłam po ciebie. Domyślam się, że jesteś zadowolona... -Jak cholera- warknęłam posyłając jej mordercze spojrzenie. -Ja też się cieszę, że cię widzę.- dodała, puszczając moja koszulkę.- a teraz... pójdziesz ze mną. -Nigdzie nie pójdę! -Jesteś tego pewna?- oparła jedną rękę na biodrach, a drugą zrobiła szybki ruch w powietrzu, jakby kogoś wołała. Nagle z głębi lasu wyłoniło się czterech, dobrze zbudowanych wampirów.- myślę, że jednak nie masz wyboru. Słyszałam, że lubisz uciekać... więc dla pewności...- zbliżyła się do nie i położyła dłoń na moim czole. Poczułam, że ponownie opadam z sił i nagle... ciemność. ... Straszliwy ból głowy wybudził mnie ze snu. Przewróciłam się ostrożnie na plecy i powoli otworzyłam oczy. Miałam ważenie, jakby ktoś wbijał mi metalowe igły w czaszkę i czułam ogromny głód. Bardzo nie chciałabym znaleźć się teraz między ludźmi... z pewnością rzuciłabym się na kogoś, a później czułabym do siebie wstręt. Przetarłam dłonią powieki, po czym rozejrzałam się dookoła. Leżałam na łóżku zasłanym, czerwoną satynową pościelą. Całe pomieszczenie było dość duże, w ciemnych barwach od czerni po bordo, a jedynym źródłem światła, był kominek. ![]() Podniosłam się na rękach z posłania i usiadłam wygodnie, poprawiając fryzurę. Dopiero w tym momencie zauważyłam, że miałam na sobie tylko bluzkę i majtki. Co to miało znaczyć? Nagle otworzyły się drzwi i do pokoju weszła Kira, niosąc w ręku jakiś czarny materiał. Rzuciła przyniesione rzeczy na łóżko i spojrzała na mnie z odrazą. -Ubierz się w to.- powiedziała wracając w stronę wyjścia- czekam przed drzwiami. Spojrzałam na ubranie leżące obok mnie, po czym wzięłam je do ręki. Przez chwilę zastanawiałam się po co to wszystko... dlaczego jestem w tym budynku i czego oni ode mnie chcą, aż w końcu przebrałam się i wyszłam na zewnątrz. Na mój widok, wampirzyca ruszyła bez słowa przed siebie, ciemnym korytarzem. Ja również szłam posłusznie, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakiejś drogi ucieczki, chociaż wiedziałam, że to mi się nigdy nie uda. Zatrzymałyśmy się przed dużymi, czarnymi drzwiami na końcu korytarza. Kira zapukała trzy razy, a potem nie czekając na odpowiedz, weszła do środka. -Przyprowadziłam ją, jak prosiłeś- powiedziała, pochylając lekko głowę. -Świetnie Kiro... wprowadź ją- z wnętrza pomieszczenia wydobył się gruby męski głos. Pomimo tego, że był nieco zachrypnięty, był naprawdę cudowny. Wampirzyca spojrzała na mnie rozkazująco, poczym odsunęła się od drzwi, robiąc mi przejście. ![]() Wciągnęłam głęboko powietrze i weszłam do pomieszczenia. Wszędzie panowały ciemności egipskie, ale mimo tego zdążyłam zauważyć, że nikogo tam nie ma. Po środku na ciemnych panelach, w odcieniu czekolady stał duży, czarny fortepian. Właściwie to była jedyna rzecz, jaka się tam znajdywała. Więc kogo głos słyszałam wcześniej? -Dalej!- warknęła wampirzyca, przechodząc obok mnie. Podeszła do drzwi na końcu pokoju i spojrzała na mnie wyczekująco.- ruszaj się! -Bądź milsza dla naszego gościa.- ponownie usłyszałam męski głos. Tym razem wiedziałam już skąd dochodzi.- podejdź Sarah. Niewiadomo dlaczego, poczułam strach. Mężczyzna nie wydawał się być groźny, chociaż słyszałam tylko jego głos... jak na razie. Przeszłam przez próg i ruszyłam w głąb pokoju. W rogu na pięknie zdobionej, czerwonej kanapie, siedział białowłosy wampir. ![]() Spojrzał na mnie z zadowoleniem, odkładając kieliszek pełny jakiegoś czerwonego płynu, na stolik. Nagle przez moje ciało przeszedł dreszcz. Domyślałam się, a raczej byłam pewna, że ową cieczą była krew. Przesunęłam się kilka kroków i chwyciłam mocno łóżka stojącego przy ścianie. Czułam ogromny głód, który z każdą sekundą nasilał się. -Zostaw nas.- po tych słowach drzwi zamknęły się i zostałam, sam na sam z białowłosym mężczyzną.- tak... więc to ty sprawiasz mi ostatnio tyle problemów? Nie odpowiedziałam. Stałam przyczepiona mocno kolumny łóżka, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w kieliszek. Mężczyzna najwidoczniej zauważył, że coś jest nie tak. Spojrzał na swoje naczynie, poczym wstał i podszedł do komody. -Usiądź- powiedział wskazując dłonią łóżko.- wypij to... Obeszłam mebel dookoła i usiadłam na jego skraju, nie spuszczając wzroku z kieliszka, którego trzymał wampir. ![]() -Nie...- mruknęłam, odwracając niechętnie głowę. Nie miałam najmniejszego zamiaru brać od niego czegokolwiek. Wolałam cierpieć. -Chcesz zginąć z własnej głupoty? -Już wolę śmierć... -Jesteś pewna, że nie chcesz więcej zobaczyć Setha? Wybałuszyłam oczy. Seth... pewnie nawet nie wie, że zostałam porwana. Co z Michaelem? Na pewno zaczął się już martwić, że nie wracam do domu. Wzięłam kieliszek od mężczyzny i wypiłam zawartość do dna. Poczułam jak wraca mi energia i siła. Jak krew znowu przepływa w moich żyłach i wyostrzają się zmysły. Zamknęłam oczy i odetchnęłam z ulgą. -Czego ode mnie chcesz?- zapytałam po chwili, ocierając kroplę krwi spływająca po brodzie. -Jesteś ciekawą osobą.- odpowiedział siadając obok mnie.- Pokrzyżowałaś moje plany, dwa razy udało ci się uciec przed moimi ludźmi... i co najważniejsze, interesuje mnie twój dar. -Kolejny świr...- mruknęłam, podnosząc się z łóżka. ![]() -Odważna jesteś- powiedział, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął z powrotem na posłanie.- chyba nie wiesz kim jestem.- nachylił się nade mą, przejeżdżając mi dłonią po włosach, a następnie po twarzy. -Masz rację...nie wiem. Mógłbyś mnie oświecić, albo chociaż przedstawić się. Uśmiechnął się sarkastycznie, po czym odgarnął mi włosy z czoła. Teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Miał piękne oczy w kolorze rubinu, a przez lewe przechodziła jasna blizna. Jak większość wampirów, był nieziemsko przystojny i dobrze zbudowany. -Vincent, miło mi.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#100 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Piękny odcinek.
Nieciekawie, że Sarah zostala porwana. W ogóle to ciekawa jestem, jak Kira pozbawiła ją mocy. Vincenta już nie lubię. Kolejny świr, jak go określiła Sarah, który ma chrapkę na dar do ucieczek... Oby Seth i Michael szybko się zorientowali, że dziewczynie grozi niebezpieczeństwo. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|