|
![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 03.08.2008
Skąd: Między niebem, a ziemią ...
Płeć: Kobieta
Postów: 365
Reputacja: 10
|
![]()
Nie chce być nachalna, ale kiedy nowy odcinek??? Nigdy wcześniej nie czytałam tak świetnego FS. Może kiedyś wydasz książkę lub wyreżyserujesz na jego podstawie film ? ;D
|
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Twoje fotostory jest dla mnie jak woda dla ryby, bez niego nie mogę żyć. Więc jak nie chcesz mieć na sumieniu wiernej fanki i czytelniczki, to kulturalnie Cię proszę, DAJ WRESZCIE TEN ODCINEK!!! ^^
|
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 18.04.2008
Skąd: W simowie
Płeć: Kobieta
Postów: 643
Reputacja: 10
|
![]()
Przyłączam się do kulutralnej prośby Chanel...
WIERNA CZYTELNICZKA |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Im więcej włożonej pracy tym lepszy odcinek
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
O ja, sorry, nie wiedziałam, że tak wyczekujecie
![]() Ale obiecuje, że w ten weekend się coś pojawi ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dziękujemy! A co myślałaś? Wszyscy czekają na najlepsze FS na forum!
|
![]() |
![]() |
#7 |
Guest
Postów: n/a
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
To dodawaj jak najszybciej, bo my tu umieramy z pragnienia następnego odcinka
|
![]() |
![]() |
#9 |
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
|
![]()
Zgadzam się ze wszystkimi poprzednikami^^
|
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
- Nie zostawiajcie nas tutaj!- krzyknęła Ana waląc zaciśniętymi pięściami w zatrzaśnięte drzwi.
- Przestań to nic nie da...- mruknęła Nancy rozglądając się niepewnie po trzęsącym się suficie, który w każdej chwili mógł runąć na ich głowy. - Czy ty nic nie rozumiesz?! Roni i Siwan są w wolnej osadzie! Nie przeżyją ataku! Oczy Nancy rozszerzyły się. Roni... Zostawiła go... przecież obiecała mu, że będzie go chronić. Został sam naprzeciwko rozwścieczonej armii Cefeusza, która nie zawaha się zgnieść go pod swoimi butami. Nie... tylko nie to.... to przecież jeszcze dziecko. Nie może tam zginąć, musi żyć, dorosnąć, zakochać się, zestarzeć. Ma tylko dziewięć lat do cholery! W dzikim szale rzuciła się na drzwi, starając się je sforsować własnym ciałem. Jednak metalowa konstrukcja pozostała niewzruszona na jej ataki. Fala bezsilności rozlała się po jej ciele, nie da rady, jest zbyt słaba. Oparła drżące dłonie o drzwi i pochyliła głowę. Roni... przepraszam. Dlaczego każde dziecko, które ma z nią kontakt musi zginać? Dlaczego? Przerzuciła rozwścieczone spojrzenie na Aladara. - To wszystko twoja wina!- wrzasnęła. ![]() - Moja wina?- powtórzył ironicznie Aladar- Gdybyście nie próbowały zgrywać bohaterek i nie włamały się do więzienia nie było by nas tutaj! - A ty miałbyś w swoich łapskach Lucy?! O to ci chodzi prawda? Chcesz przyspieszyć jej przebudzenie i mieć kontrolę nad jej zdolnościami? - Niczego nie rozumiesz- warknął Aladar przewracając oczami- Chciałem tego samego co wy. Chciałem ją zabić! Tyle, że w bardziej subtelny sposób... - Nie chrzań Aladar! Widziałam do czego jesteś zdolny! Wiem co zrobiłeś Gabrielowi! Aladar wstrzymał powietrze i spojrzał na nią zaskoczony. - Tak, byłam dzisiaj w kościele i widziałam go- powiedziała z satysfakcją Nancy widząc jego zszokowaną minę- A raczej to co z niego zostało. Ziemia po raz kolejny zadrżała, nad ich głowami słychać było stłumione huki wystrzałów i krzyków, ale onie przestali już cokolwiek słyszeć. Stali naprzeciw siebie mierząc się nawzajem ostrym, chłodnym spojrzeniem, gotowi w każdej chwili rzucić się do ataku. - To nie ja zabiłem Gabriela- powiedział w końcu Aladar przez zaciśnięte zęby. Nancy prychnęła pogardliwie i pokręciła w niedowierzaniu głową. - Aladar, przestań wreszcie kłamać! - To nie mogłem być ja- upierał się przy swoim- Zastanów się choć przez chwilę, dobrze przyjrzałaś się zwłokom Gabriela? - Tak, dobrze widziałam co mu zrobiłeś! Aladar westchnął ciężko zmęczony ciągłym odpieraniem ataków Nancy. - Więc taka zdolna policjantka jak ty musiała zwrócić uwagę na... ekhm... stan rozkładu ciała Gabriela. Musiał zostać zamordowany wczoraj wieczorem, lub późnym popołudniem. Nie mogłem więc go zabić, bo cały ten czas byłem z tobą!- krzyknął rozdrażniony. Nancy umilkła, marszcząc w zastanowieniu brwi. Jak mogła pominąć tak ważną wskazówkę?... Podstawową zasadą w badaniu każdej zbrodni, jest określenie czasu zgonu. Aladar miał rację, Gabriel musiał zginać co najmniej dziesięć godzin wcześniej zanim go znalazła, więc nie mógł go zabić. W tym czasie miał żelazne alibi. Jęknęła w poirytowaniu nad własną głupotą. Wściekłość na Aladara całkowicie ją zaślepiła, chciała wierzyć że on jest zły, że jest mordercą. Chciała mieć jakiś racjonalny powód by móc się na nim zemścić. Chciała w końcu poznać rolę jaką odgrywa w tej historii, tymczasem odpowiedź ciągle się wymykała. Była na siebie zła, bo zrozumiała, że Aladar jest przeciwnikiem z którym nie zdoła wygrać. Zawsze jest o kilka kroków przed nią i pokazuje jej tylko to co chce, aby zobaczyła. To on ma nad wszystkim kontrolę. I właśnie ta myśl doprowadzała ją do szału. - Kim jest Gabriel?- zapytała Ana, która przez cały czas uważnie przysłuchiwała się ich rozmowie. Aladar i Nancy równocześnie na nią spojrzeli, jakby dopiero teraz przypomnieli sobie o jej obecności. - Nikt ważny...- wyjaśniła Nancy ściszonym głosem- Zresztą już nie żyje. Ana z uwagą przyjrzała się jej zasmuconej twarzy i postanowiła nie pytać więcej o tajemniczego Gabriela. - Czemu chciałeś zabić Lucy?- zapytała Aladara. - Z tych samych powodów co wy- odparł wzruszając ramionami- Nie chciałem dopuścić do jej przebudzenia i do tego by zabiła cały gatunek ludzki. Ana i Nancy spojrzały na siebie równocześnie. - Zabiła gatunek ludzki?- zapytała ostrożnie Ana- Co masz na myśli? Aladar ze świstem wciągnął powietrze. ![]() - Kim według was jest Lucy?- zapytał. - My... do końca nie wiemy- odparła Ana- Wiemy, że ma pewne zdolności, które mogłyby być wykorzystane przez nieodpowiednich ludzi... - Aladar kim ona jest?- przerwała Nancy. Aladar przez dłuższą chwilę wahał się z odpowiedzią. - Ona jest...- zaczął- Ona jest je... Nagle drzwi do komnaty otworzyły się z głośnym hukiem. Wśród dymu do sali wbiegła grupka uzbrojonych mężczyzn i rozproszyła się pod ścianami celując w nich naładowane karabiny. Nancy rozejrzała się gorączkowo. To nie byli rebelianci. To byli żołnierze Cefeusza. Instynktownie cała trójka ścisnęła się w jednym, ciasnym kręgu. - Nie ruszać się!- krzyknął jeden z żołnierzy. Wtedy do podziemnej sali wszedł wysoki mężczyzna, którego twarz zakrywała metalowa maska. Nancy wstrzymała powietrze. Widziała go już wcześniej, to on tamtego dnia włamał się do laboratorium i wykradł Lucy. Mężczyzna w masce pewnym krokiem podszedł do nich i przyjrzał się im dokładnie. Spod metalowej maski Nancy widziała dokładnie jego blade, puste oczy, które nabrały dziwnego morderczego blasku, kiedy zatrzymał się przy Aladarze. Powolnym ruchem uniósł broń i bez słowa wbił lufę w klatkę piersiową Aladara. Spod metalowej maski nie było widać jego twarzy, ale Nancy była pewna, że się uśmiechał. - Brutus, nie rób tego- rozległ się delikatny kobiecy głos. Mężczyzna w masce posłusznie opuścił broń i cofnął się o kilka kroków. Nancy spojrzała w stronę drzwi. Stała w nich młoda kobieta, w długiej szlacheckiej sukni. ![]() Jej twarz ukryta była za bogato zdobioną maską. Nancy bez problemu rozpoznała w niej kapłankę Cefeusza. To odkrycie trochę ją zaskoczyło. Kapłani bardzo rzadko opuszczają bezpieczne mury swoich świątyń. Chyba, że mają bardzo ważny powód. Widocznie Cefeuszowi musiało bardzo zależeć na Lucy, skoro zdecydowali się wysłać na poszukiwania jednego ze swoich kapłanów. - Aladar?- szepnęła cicho kapłanka- To naprawdę ty? - Witaj, Aido. Kobieta kołysząc lekko biodrami podbiegła do Aladara i objęła rękami jego szyję. - Myślałam, że nie żyjesz! Przez tyle lat nie dawałeś znaku życia!- krzyczała podekscytowana- To prawdziwy znak od Boga, że jesteśmy tu razem! I to akurat dzisiaj! W dniu mojego największego zwycięstwa! Nie rozumiesz? Dostaliśmy jeszcze jedną szansę!- Pogładziła go czule po policzku, mrucząc jak kotka- Ty i ja, nareszcie razem. ![]() Nagle Aida zauważyła koloratkę pod szyją Aladara, krzycząc wściekle odskoczyła na bok. - Zostałeś księdzem?!- wrzasnęła rozłoszczona uderzając go otwartą ręką w twarz- Jak mogłeś mi to zrobić?! Przecież się kochamy?! Dlaczego, dlaczego na mnie nie zaczekałeś?! Mogliśmy zostać małżeństwem, mieć razem dzieci! Mogliśmy rządzić razem całym światem! Aida w szale wymachiwała rękami, okładając Aladara. Spod kolorowej maski wyciekły strużki łez. - To nie tak, myślałem, że już nigdy się nie spotkamy- tłumaczył Aladar rozcierając zaczerwieniony policzek- Myślałem, że straciłem cię na zawsze... Dlatego zostałem księdzem, wiedziałem, że żadna inna kobieta nie zastąpi mi ciebie- uniósł dłonie i objął nimi twarz Aidy. Nancy wstrzymała powietrze. Tak samo... dokładnie tak samo dotykał jej twarzy... coś w niej pękło. Roześmiała się. Z początku cicho, pod nosem, by po chwili wybuchnąć głośnym, spazmatycznym śmiechem. Wszyscy zebrani w sali, zwrócili na zaskoczone spojrzenia. - Z czego się śmiejesz?- zapytała Aida, odsuwając się od Aladara. Nancy chciała odpowiedzieć, jednak nie mogła powstrzymać śmiechu który wydobywał się z jej gardła. - Gadaj z czego się śmiejesz! ![]() - Kapłanka zadała pytanie- ryknął Brutus, uderzając zaciśniętą pięścią w brzuch Nancy. Śmiech nagle się urwał. Nancy zgięła się w pół z bólu, z trudem łapiąc oddech. Zakasłała. Brutus uderzył ją w podstawę płuc, prawie łamiąc jej żebra. Walcząc z bólem uniosła głowę i spojrzała na Aide uśmiechając się szyderczo. - On wcale nie chciał na ciebie czekać i wcale za tobą nie tęsknił - powiedziała z trudem łapiąc oddech- Gdy ciebie nie było, pieprzył inne!- krzyknęła plując krwią. Aida odwróciła się do Aladara. - To prawda?- spytała groźnie- Zabawiałeś się z innymi?! Z kim? Mów z kim?! Aladar nie odpowiedział tylko nerwowo spuścił spojrzenie. - Z nią?- wskazała palcem na Nancy. Aladar nie musiał odpowiadać, Aida wyczytała wszystko z jego przerażonej twarzy. - Zbić- rozkazała. Nancy poczuła jak lufa pistoletu wbija się w jej skroń. - Nie, Aida stój!- krzyknął rozpaczliwie Aladar- Ona nigdy nie miała dla mnie, żadnego znaczenia! To był tylko seks, nic więcej. Nie zabijaj jej, ona może się nam jeszcze przydać. Pozwól jej żyć, by mogła patrzeć na twoje zwycięstwo. Aida uniosła dłoń powstrzymując Brutusa od strzału. - Więc ona nie jest dla ciebie ważna?- spytała podejrzliwie. Aladar przekręcił głowę w stronę Nancy i spojrzał głęboko w jej niebieskie oczy. - Ona jest nikim- odparł poważnie- Była tylko jednorazową zabawką, w dodatku nienajlepszą. Wargi Nancy zadrżały. Poczuła, jak nogi stają się zbyt słabe, by dalej móc stać prosto. Najpewniej upadłaby, gdyby nie była zamknięta w mocnym uścisku Brutusa. Nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Patrzyła w oczy Aladara i wiedziała... że mówił prawdę. Nie potrafiła już powstrzymać łez, które cisnęły się do jej oczu. Była tylko zabawką... Niemal słyszała pęknięcie własnego serca. Strużka słonych kropel spłynęła po jej policzku. Zacisnęła zęby i spuściła głowę. Nie mogła już na niego patrzeć. Brzydziła się nim. - Och- cmoknęła Aida- Twoja mała suka płacze. Jakie to smutne- podeszła do Aladara i wsunęła rękę pod jego ramię- Dobrze, niech sobie żyje- odparła od niechcenia- A teraz kochany, wracamy do Cefeusza. |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 3 (0 użytkownik(ów) i 3 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|