![]() |
#271 | |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Powstrzymam się raczej od uwag formalnych. Jest parę błędów, ale nie chce mi się ich wymieniać.
No cóż, albo moc głównej bohaterki jest tak potężna i niepojęta, albo aż tak bałaś się forumowego linczu. :-> Ale popatrzmy na to z drugiej strony - tak na dobrą sprawę to co by Leria mogła sama zrobić? Ona, która dopiero zaczyna panować nad swoimi zdolnościami? Zostałaby najpewniej porwana przez smutnych panów z Kraju Mroku i tam przekabacona. (To też by otwierało bardzo ciekawe możliwości rozwoju fabuły, ale to swoją drogą.) Ale zamiast tak sobie gdybać, to lepiej zająć się tym, co jest. Siroth dotyka pewnego problemu, który mnie czasem nurtuje: do jakiego stopnia mężczyzna może sobie pozwolić na pewne czułe, wręcz sentymentalne myśli? Wszak on je przegania; wie bowiem, jak bardzo kontrastują z jego ironiczną naturą. Najlepszym tego dowodem jest owo "nie napalaj się, kretynie". Zastanawia mnie, na ile to wynika właśnie z cech charakteru Sirotha, a na ile ze służbowego charakteru jego towarzystwa. Wszak w tym drugim przypadku mógłby uznać, że po prostu nie wypada mieć jakichś afektów wobec chronionej osoby; on ma być tylko i wyłącznie jej strażnikiem, chłodno oceniającym sytuację. Dlatego też poniekąd mnie boli, że to zdanie... Cytat:
Pozwolę sobie teraz na kilka słów odnośnie uczuć i emocji, jakie towarzyszą głównym postaciom. W całym tym wskrzeszeniu dokonanym przez Lerię jest jakiś element poświęcenia, coś, co porusza. Może nasza epoka ośmieszyła wielkie uczucia, spychając je w większości do brukowych romansideł, ale ta scena mimo wszystko wydaje mi się potrzebna. Sądzę, że chciałaś przemycić w niej pewną myśl, swoistą życiową wskazówkę (i zapewne domyślasz się, jaką). Podsumowując - pomimo wszelkiego rodzaju niedociągnięć to FS reprezentuje naprawdę wysoki poziom. Nie żałuję przeczytania ostatniego odcinka. Pozdrawiam, życząc weny i wytrwałości. |
|
![]() |
|
![]() |
#272 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Hnat, dziękuję za kolejny wyczerpujący komentarz! Aż się humor poprawia na sam widok
![]() Postaram się zacząć dzisiaj pisać kolejny odcinek, ale nie wiem jak z tym będzie. Nie mam za bardzo weny, ale może wróci w czasie pisania ![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#273 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Jesteś cudowna! Zyskałaś nową czytelniczkę. Czekam na kolejny odcinek.
Siroth jest bossssski! ![]() |
![]() |
![]() |
#274 |
Zarejestrowany: 30.08.2009
Skąd: r-sko
Płeć: Kobieta
Postów: 40
Reputacja: 10
|
![]()
odcinek świetny, tak jak i poprzednie xD
(muszę chyba częściej na forum wchodzić^^) oby jeszcze bardziej iskrzało ![]()
__________________
-Czekam na noc. -Dlaczego? -Bo w snach on powraca. ;** |
![]() |
![]() |
![]() |
#275 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Przeczytałam już dawno, ale dopiero teraz mnie jakoś naszło na komentarz. Właściwie miałam go nie pisać, ale nie chce żebyś potem myślała, że nie czytam. Wiem przyznaję się leń ze mnie
![]() Odcinek boski, pierwsze zdjęcie wymiata xd Ahh wiedziałąm, że on coś do niej czuje! Hah tekst "nie napalaj sie kretynie" był najlepszy. Mam nadzieję, że to FS będzie dłuugie bardzo długie, bo nie przyjdzie mi namyśl myśl, że to się kiedyś skończy ![]() Pozdrawiam. ;* |
![]() |
![]() |
#276 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Dziękuje
![]() Kiedyś na pewno się skończy, ale na razie jeszcze daleko ![]() Jakos ostatnio nie mogę się zabrać za kolejny odcinek... nie mam weny ![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#277 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
A postaraj się
![]() |
![]() |
![]() |
#278 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Z góry przepraszam, że tak mało tekstu, i że bez zdjęć. Niestety nie miałam czasu ostatnio... w ogóle ledwo się wyrobiłam, żeby na dzisiaj był nowy odcinek. Obiecuję, że ok środy wkleję foty. Z kolejnym odcinkiem jednak może być ciężko w najbliższym czasie, bo za dwa tygodnie czeka mnie próbna matura.
Mam nadzieję, że mimo wszystko nie sknociłam doszczętnie odcinka ![]() Miłego czytania. -Myślę, że tu będzie dobrze.- powiedział Siroth, kiedy weszli na małą, leśną polankę. -Łaaa... nie czuje nóg!- poskarżyła się Leria, opadając zmęczona na zieloną trawę. -Nie marudź... nie szliśmy znowu tak długo. -Nieee??!- zapytała zaszokowana dziewczyna.- Wyruszyliśmy o świcie, a niedługo się ściemni! -Spacerek na świeżym powietrzu jeszcze nikomu krzywdy nie zrobił.- powiedział mag, posyłając jej sarkastyczny uśmieszek.- Zrobimy krótką przerwę... skorzystam z okazji i czegoś cię nauczę. -Sadysta.- mruknęła czarnowłosa. -Tak mi mów! Usiadł na trawie niedaleko Lerii i opierając się plecami o drzewo, westchnął głośno. Przez chwilę nikt się nie odezwał. Dookoła był słychać jedynie śpiew ptaków i szelest zwierząt w krzakach. Spojrzał na odpoczywająca dziewczynę i zmarszczył brwi widząc zmiany, które zaszły w jej wyglądzie. Jej włosy urosły o kilkanaście centymetrów w ciągu jednej nocy, a rzęsy wydłużyły się nieco, tworząc czarne wachlarze gdy zamknęła powieki. Oczy wydawały się jakby trochę ciemniejsze, a twarz szczuplejsza. Leria w końcu zaczynała się zmieniać. Spodziewał się, że kiedy przejdzie całkowita przemianę, może już nie być ta samą dziewczyną, z którą spędził tyle czasu. Wciągnął głośno powietrze i odwrócił wzrok. -Dobrze. Pokażę ci teraz jak używać ognia do samoobrony.- powiedział podciągając rękawy swojego płaszcza. Czarnowłosa tymczasem usiadła wygodnie krzyżując nogi i wbiła wzrok w maga. -Ja niestety nie posiadam takiej mocy jak twoja, ale domyślam się, że działa na tej samej zasadzie co reszta ogniowych zaklęć. Po pierwsze jednak, nigdy nie będziesz dobrą magiczką, jeśli nie nauczysz się panować nad emocjami. Denerwując się, możesz zrobić krzywdę osobie, na której ci zależy, lub nawet zabić.- mówił Siroth, co jakiś czas zerkając w stronę Lerii.- Nad tym jednak trzeba trochę popracować, ale to nie teraz. Przejdźmy do ćwiczeń. Zamknij oczy i odnajdź źródło swojej mocy, a następnie skieruj ją do dłoni. Leria zamknęła posłusznie oczy i skupiła się na pulsującym światełku. Przechwyciła część i przepuściła w dół ręki, wtedy na wewnętrznej stronie dłoni pojawiła się błękitna aura. -Dobrze.- mruknął mag.- Teraz uformuj tę moc w płomień. -Jak mam to zrobić?- zapytała nie odrywając wzroku od aury. -Pomyśl o tym, co chcesz otrzymać. Dziewczyna wzięła głęboki oddech, marszcząc brwi. Chcę, aby moja ręka zapłonęła- pomyślała. W tym samym momencie błękitna aura mocy zmieniła się w żółtoczerwony płomień, który ogarnął rękę aż pod sam łokieć. Leria jęknęła z zachwytu, a jednocześnie zdziwiona wybałuszyła oczy. Była wręcz żywą pochodnią i nie czuła najmniejszego bólu. Tylko przyjemne ciepło, które ogarniało stopniowo całe ciało. -Dobrze.- powiedział Siroth wstając. Na te słowa ogień zniknął, a ręka dziewczyny znów wyglądała normalnie.- Teraz musisz wyćwiczyć, aby to wszystko nie trwało tak długo. Przeciwnik nie da ci tyle czasu. -To wszystko? -Nie. Chcę cię jeszcze nauczyć tworzenia tarczy wokół ciała. Jest to bardzo przydatna metoda obrony, kiedy jest się zaskoczonym przez przeciwnika. Jeśli znajdujesz się na terenie, w którym możesz spodziewać się ataku, jednak nie wiesz z której strony nadejdzie, włączasz tarczę. Możesz się z nią swobodnie poruszać. Niestety jak każde zaklęcie, ma pewną wadę... jeśli używasz jej zbyt długo, wykańcza twój zapas mocy. -Rozumiem... więc pokaż mi jak ją włączyć.- powiedziała Leria, wpatrując się z zainteresowaniem w maga. Siroth wstał powoli i wyprostował się niczym, struny w harfie, następnie wciągnął głośno powietrze. -Wstań.- powiedział zerkając na dziewczynę.- Ponownie odszukaj źródło swojej mocy, a następnie zabierz trochę i rozlej ją na całe ciało. Jeśli wykonasz wszystko poprawnie, to na twojej skórze pojawi się delikatne światło. Takie jak u mnie. Leria obserwowała jak Sirotha otacza jasnobłękitna poświata, która stopniowo oblewa mu całe ciało. Skoncentrowała się na swojej mocy, a następnie wykonała polecenia. Niestety nic nie zauważyła. Mag zmarszczył brwi, drapiąc się po szyi. Czarnowłosa przełknęła ślinę, próbując kolejny raz. Kiedy w końcu udało jej się wypchnąć moc na zewnątrz, cała stanęła w ogniu. Przerażona patrzyła na swoje płonące kończyny, nie wiedząc co zrobić. Czuła, ze wzbiera się w niej strach, co powoduje, ze płomienie robią się większe i zmieniają kolor na jaśniejszy. Podniosła wzrok i spojrzała na zdenerwowanego maga. Widziała jak po jego twarzy spływają maleńkie krople potu, które szybko starł rękawem płaszcza. -Lerio, uspokój się. Nic ci się nie stanie.- powiedział po chwili, patrząc na wystraszona dziewczynę.- musisz się opanować, bo inaczej spalisz pół lasu, ze mną włącznie. Na te słowa serce zaczęło bij jej jak szalone, a ogień momentalnie zmienił kolor na niebieski. Widziała jak trawa na której stała, zwęgliła się, a kora z drzew zaczynała odchodzić. Siroth zrobił parę kroków do tyłu, mrużąc oczy i przecierając czoło, na którym pojawiało się coraz więcej kropel potu. Leria zdała sobie sprawę, ze temperatura ognia musiała skoczyć w górę. Chciała to powstrzymać, ale nie umiała. -Leria... -Cholera, próbuje!- wrzasnęła.- Chwila! Zamknęła oczy, oddychając głęboko. Myślała o polanie niezapominajek, o pięknym krajobrazie doliny łez i o swojej radości, kiedy przywróciła Siroth’owi życie. Strach powoli zaczynał się oddalać, a jego miejsce zajmował spokój. Ogień zmienił kolor na pomarańczowożółty, a w następnej chwili znikł. Nogi dziewczyny odmówiły posłuszeństwa i ugięły się niebezpiecznie, a następnie tracąc przytomność upadła na spalona trawę. *** Przez długi czas nie mógł jej dobudzić. Musiała stracić naprawdę dużo mocy i szybko oczu nie otworzy. Westchnął głośno, podnosząc nieprzytomną dziewczynę z ziemi. Wziął ją na ręce i wyprostował się, rozglądając się wokoło w poszukiwaniu odpowiedniej ścieżki. Po chwili ruszył przed siebie w głąb lasu. ... Mijały godziny. Zrobiło się ciemno, a na niebie pojawiło się mnóstwo gwiazd w towarzystwie dwóch srebrnych księżyców. Zatrzymał się kilka kilometrów przed murem otaczającym główne miasto w kraju mroku. Posadził Lerię na ziemi, opierając ją plecami o drzewo i przeciągnął się, rozluźniając mięśnie. Już niedaleko- pomyślał wpatrując się ze złością w kolumny ciemnego zamku. Pomimo tych wszystkich lat, doskonale pamiętał jak wielką krzywdę wyrządził mu Dark. Myśląc o tym, ile wycierpiała jego rodzina, czuł ścisk w żołądku. Gdyby tylko mógł cofnąć czas, zabiłby tego gnoja, kiedy tylko przekroczył próg jego domu. Spojrzał na w dalszym ciągu nieprzytomną Lerię. Wiatr mierzwił jej czarne jak smoła włosy, mieniące się w świetle księżyca. Była taka bezbronna i tak piękna... Odwrócił wzrok, wbijając go ponownie w zamek mroku. Gdyby tylko ona nie była tym, kim jest. Gdyby tylko zapomniał... ale nie był w stanie. Dobrze wiedział, że po przemianie będzie jeszcze gorzej, jednak musi spłacić swój dług. Po chwili usłyszał cichy jęk. Spojrzał za siebie. Leria siedziała oparta o drzewo, dłonią przecierając oczy. Widząc stojącego niedaleko maga, uśmiechnęła się i wstała pośpiesznie, aby do niego podejść. -Gdzie my jesteśmy?- zapytała rozglądając się wokoło. -W kraju mroku.- odpowiedział krótko, odchodząc na bok.- Skoro się obudziłaś, to możemy iść dalej.- po tych słowach, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem, ruszył przed siebie. ... Reszta drogi minęła w milczeniu. Szedł pogrążony w milczeniu, co jakiś czas zerkając na idącą obok niego dziewczynę. Od momentu kiedy pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzał na zamek Dark’a, uczucie złości nie mogło od niego odejść. Nie mógł przestać myśleć o swojej rodzinie, o swoim głupim starszym bracie i o swoim zniszczonym dzieciństwie. Ponadto... patrząc na Lerię, czuł się źle. Wiedział, że tak naprawdę ona nic nie zrobiła, ale jednak nie potrafił przestać jej obwiniać. Wtedy, kiedy spadała ze skał... mógł pozwolić jej zginąć. Uwolnił by się w końcu od bolesnych wspomnień, przynajmniej na parę lat. Coś jednak tknęło go, aby skoczył za nią. Coś mówiło mu, że mimo wszystko ona musi żyć. A teraz, kiedy uratowała mu życie... czuł się jeszcze gorzej, bo wiedział, że póki ona żyje, będzie pamiętać. Zatrzymali się przy ruinach małego, ceglanego domku. Prócz rozpadających się ze starości, obrośniętych chwastami ścian, nie zostało tam nic. Cały teren wokół ruin zarośnięty był przez wysoką trawę i kolorowe kwiaty, których płatki mieniły się w świetle księżyca. Siroth ogarnął w wzrokiem krajobraz wokół pozostałości jego rodzinnego domu, a następnie wszedł do środka, przekraczając niską ścianę. Przeszedł do kąta i drapiąc się po ramieniu, spojrzał na ziemię. Przez chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu, aż w końcu przykucnął. Spod dywanu zielonego mchu, wydobył starą, zardzewiałą kłódkę, którą następnie wyrwał i odłożył na bok. Podniósł dużą, drewnianą klapę, odsłaniając kamienne schody do piwnicy. -Chodź- rzucił do Lerii schodząc w dół.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#279 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
<juto napiszę coś sensownego, a teraz tylko>
WSPANIALE, KURDE ![]() |
![]() |
![]() |
#280 |
Zarejestrowany: 23.08.2007
Skąd: Spod oka mistrza i łuku amora
Płeć: Kobieta
Postów: 2,256
Reputacja: 10
|
![]()
Odcinek krótki, ale lepszy niż żaden
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|