|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]() 2 Amanda weszła do kuchni i wstawiła wodę na kawę. Za oknem padał ulewny deszcz tworząc coraz większe kałuże. Trudno było odróżnić wiosnę od jesieni. Z biegiem lat obie pory roku przypominały siebie nawzajem coraz bardziej. Kobieta od dawna zastanawiała się, co jest przyczyną tych zmian. Dzień zapowiadał się zimny i ponury aż do zmierzchu, lecz z pewnością dłuższy. Obserwując spływające po szkle krople deszczu, Mandy zapomniała o wszystkich zmartwieniach. W obecnej chwili interesowało ją bardziej to co dzieje się na zewnątrz. Niby wszystkie takie same, ale każda obiera inny tor ruchu. Gwizdek omal by nie wystrzelił w powietrze, gdyby Amanda nie oprzytomniała w ostatniej chwili. Fala gorąca uderzyła w jej twarz podczas nalewania wrzątku do filiżanki. Dolała zagęszczonego mleka i ostrożnie przeniosła się do salonu. Ulewa stopniowo przechodziła w rzęsisty deszcz, by po paru minutach stonować na mżawce. Amanda zdążyła w międzyczasie wygodnie się usadowić na kanapie i wziąć parę łyków gorącego napoju. Jej wzrok utkwiony był na dwóch kartonach leżących przed stolikiem, a raczej na jednym z nich. Intrygowało ją z w jakich okolicznościach pudło znalazło się w piwnicy. Tym bardziej, że jego zawartość była nader interesująca. Zaprzątała sobie umysł ogromem pytań, na które odpowiedzi i tak nie mogła znaleźć. ![]() Chyba, że... Kobieta postawiła w pół wypitą filiżankę na stoliku i powolnym krokiem podeszła do znaleziska. Uklęknęła i obejrzała pudło ze wszystkich stron. Uniosła w górę pokrywę i zajrzała pod jej spód. Oczom Mandy ukazała się liczba 90 nakreślona czarnym markerem, prawdopodobnie oznaczająca lata dziewięćdziesiąte. Wyjęła zawartość opakowania i przeniosła się z powrotem na kanapę. Zaczęła przeglądać plik dokumentów. The Boston Globe Środa, Październik 3, 1990 „...czym prędzej schowałam się za rogiem. Tłum ludzi kierował się w stronę budynku. Chcieli poznać prawdę. Nie mogłam przyjrzeć się sytuacji, musiałam uciekać. Gdybym została zauważona, nie mogłabym w tej chwili pisać tych słów. Jestem pewna, że niewiele osób wie, co tak naprawdę się tu dzieje”. Elizabeth Welkins The Chronicle Telegram Poniedziałek, Marzec 10, 1993 „W Europie pojawiły się zamieszki. W Londynie, Berlinie i Moskwie panuje nerwowo atmosfera. Politycy znaleźli się w stanie wielkiej konfuzji. Nie podali jeszcze oficjalnej wersji. Do Austrii, gdzie obecnie przebywam, nie dotarły jeszcze słuchy o konspiracji. Trzeba się jednak tego spodziewać lada dzień. Obecny rząd nie będzie potrafił zapanować nad sytuacją, więc czym prędzej muszę stąd wyruszyć...” Elizabeth Welkins The New York Times Czwartek, Luty 8, 1996 „...sytuacja powoli zostaje wzięta pod kontrolę. Mam nadzieję, że szybko mnie wypuszczą. Nie spodziewałam się zostać wzięta siłą, szczególnie w tym czasie. Nie obawiam się, że zrobią mi coś złego. Jestem zbyt ważną osobą, a śmierć przyniesie im tylko rozgłos, który w obecnej chwili jest ostatnią rzeczą jakiej pragną. Tak czy inaczej, nie daję za wygraną i obserwuję ich zachowanie. Wydaje mi się, że niedługo dojdzie do konfliktu...” Elizabeth Welkins The Washington Post Niedziela, Listopad 30, 1999 „Wszystko potoczyło się po mojej myśli. Dostałam zgodę na publikację artykułów. Mam nadzieję, że ludzie poznają prawdę. Zasługują, by wiedzieć, co tak naprawdę działo się w przeciągu ostatnich dziesięciu lat. Rząd nigdy nie ujawni takich spisków. Nie pozwolą, by wszystkie tajemnice wyszły na jaw. Użyją siły i posuną się do drastycznych kroków, by uciszyć niekompetentne i niepotrzebne osoby. Wiem, że miałam niezrównane szczęście...” Elizabeth Welkins ![]() Wychodząc z toalety, skierowała wzrok ku pudle z biurowymi rzeczami. Stało niedbale na środku pokoju. I pewnie stałoby tak cały czas. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Mandy chwyciła pakunek i udała się do sypialni. Rzuciła je w kąt, a sama zmierzyła ku łóżku. Zmieniła ubranie na atłasową, czarno-białą piżamę i wsunęła się pod kołdrę. Czuła ogromny ciężar na sercu, a umysł nie potrafił ogarnąć rzeczy, które posiadła. Tak długo tam leżało i nikt się tym nie zajął. Czemu? ![]() Kobieta przez jakiś czas nie mogła zasnąć. Układała z myślach plan na kolejny dzień. Rozważała zdradzenie się przed kimś, powierzenie sekretu innej osobie. Przez myśl przemknęła jej sylwetka Toma. Musiała z kimś porozmawiać, a Tom wydawał się jedyną zaufaną osobą w tych sprawach. Po chwili namysłu stwierdziła, że popełniła błąd nazywając go zaufaną osobą. Co rusz otwierała i zamykała oczy, walcząc ze snem i kontynuując poszukiwania odpowiedniego człowieka, lecz nim cokolwiek postanowiła, udała się w objęcia Morfeusza. A sen miała niespokojny. Ostatnio edytowane przez Nereide : 19.10.2007 - 21:51 |
![]() |
![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
muszę powiedzieć (napisać) że to fs jest super pod każdym względem. Masz bogate słownictwo i fabyja jest dobra, nie wspominając już o zdjęciach. 10/10
|
![]() |
![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Bardzo mi się podoba.Tylko dla czego taki krótki?Journey,napisz raz coś dłuższego...9/10-za krótki...no i błąd jest...
Pozdrawiam,Myrtle |
![]() |
![]() |
#5 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Hm, bardzo mi się podoba. Na pewno jest wciągające
![]() ![]() W ostatnim odcinku powinno być raczej "co rusz", a nie "co róż" ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Lorena - taki niewielki błąd, ale zaraz poprawię. Dzięki za uwagę, sama do końca nie byłam pewna. Jeszcze sprawdzę.
Myrtle, proszę - czytaj uważniej. W pierwszym poście wyraźnie napisałam, aby nie komentować długości odcinków, ponieważ sama dostosowuję tempo akcji. Planuję dłuższe odcinki - nie byłaby to prawdziwa opowieść, gdyby składała się tylko z niewielkich fragmentów. Co do oceny - także się już wyraziłam. Jeżeli zaglądasz tu po długie, obfitujące w zdjęcia i zakręconą akcję fotostory to, niestety, źle trafiłaś. Nie jestem jakimś podrzędnym pisarzyną. ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
|
![]()
Jak dla mnie nie liczy się długość odcinka. Właściwie był w miarę długi... Niektórym wydaje się, że odcinek jest długi poprzez ilość zdjęć. U ciebie jest ich niewiele więc wydaje się krótki. Ale i tak trzeba docenić twoją pracę ^^
Moja ocena to 10/10! Naprawdę ciekawa jestem co będzie potem... co się stanie. Mam nadzieję, że szybko dasz "odpowiedź" na to pytanie ;)
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Zgadzam się z tym, co powiedziałaś.
Niektóre fotostory, jak np. "Razem do celu" czy "Zamrożone Irysy" obfitują w zdjęcia. Widzimy trochę tekstu, zdjęcie, parę linijek i znowu fotografia. Dla mnie nie na tym rzecz polega. Fotostory, jak sama nazwa wskazuje, ma być opowiadaniem ubarwionym w zdjęcia, a nie odwrotnie - wtedy takie coś nazywa się komiksem. Planuję bardzo obszerny rozwój akcji. W trzecim odcinku wyjaśni się m.in. czego w głównej mierze dotyczyły reportaże oraz kim była Elizabeth Welkins. Jeszcze do końca nie wiem ile poświęcić odcinków na opowieść. Na samym początku myślałam o 15, teraz nie jestem już tego taka pewna. Wszystko zależy od mojej weny oraz jak bardzo się Wam fotostory spodoba. |
![]() |
![]() |
#9 |
Guest
Postów: n/a
|
![]() 3 Promienie słoneczne oświetlały lico brunetki dopóki ta nie zmieniła pozycji. Nastał wczesny poranek, pora o której większość ludzi budziła się do pracy. Dla niektórych był to przywilej niosący ze sobą nadzieję na lepszy byt, inni traktowali to jako swego rodzaju przymus, a z kolei ostatnia grupa ludzi budziła się codziennie bez szans na przyszłość. Mandy nie znajdowała się w żadnej z nich. Chwilowo została zawieszona pomiędzy statusem bezrobotnej a zatrudnionej. Wiedziała, że od niej zależy co dalej zrobi ze swoją sytuacją. Musiała ostrożnie stąpać po chwiejnym gruncie życia. Stanęła przed wyborem, który może zaważyć na szali.Kobieta powoli otworzyła oczy. Za oknem ujrzała błękitne, bezchmurne niebo. Chwiejnym krokiem wstała i zeszła na dół. Było już późno po dziesiątej, jednakże dalej odczuwała niedosyt snu. Przeciągle ziewnęła i otworzyła lodówkę. Wyciągnęła butelkę mleka i zalała do połowy miskę z płatkami. Od paru lat nie jadła nic innego na śniadanie. Musli umożliwiało jej rozpoczęcie dnia od lekkostrawnego i przyswajalnego, a zarazem odżywczego posiłku. Nigdy nie przyzwyczaiła się do jedzenia o wczesnej porze. Płatki były wyjściem ostatecznym. ![]() Nim dokończyła, usłyszała ciche dzwonienie telefonu. Odłożyła miskę i pokręciła głową w celu zlokalizowania dźwięku. Zdziwiło ją, że nie pamiętała miejsca, w którym zostawiła torebkę. Przeszła do salonu i przeszukała kanapę. Nic. Telefon nadal dzwonił. Jeszcze tylko parę sekund zanim się rozłączy. Dziewczyna szybkim, stanowczym krokiem ruszyła w kierunku schodów. Gdy znalazła się na górze, odwróciła redakcyjne pudło do góry nogami i sięgnęła ku wibrującemu telefonowi. W ostatniej sekundzie odebrała połączenie. - Amando, to ty? - Tak, miałam do ciebie dzwonić, wybacz. Totalnie zapomniałam. - Dobrze się czujesz? Rozmawiałam z Tomem... Chyba rozumiesz, że sytuacja, w jakiej się znalazłaś jest podbramkowa. Trzeba coś zmienić. Musisz się w końcu wziąć w garść. Minęło tyle czasu... – głos w słuchawce załamał się. - Wiem. Musimy porozmawiać. Odkryłam wczoraj coś bardzo ciekawego. Co powiesz na poranną kawę? - Z miłą chęcią. Niedługo będę – kobieta rozłączyła się. ![]() Mandy położyła telefon na szafce i zmieniła ubranie. Ubrała lekką bluzkę i robocze jeansy. Włosy spięła w niedbały kok. Nie miała dzisiaj zamiaru wychodzić, a dla jednego gościa nie było się po co specjalnie stroić. Nim rozbrzmiał dzwonek u frontowych drzwi, Amanda pozbyła się niepotrzebnych rzeczy z biurowego pudła, a resztę ułożyła na półkach w przebieralni. Po paru minutach przywitała kobietę z porannej rozmowy telefonicznej i razem przeszły do salonu. - Cieszę się, że cię widzę – pierwsza odezwała się szatynka. Była nad wyraz wysoka, co sprawiało, że mężczyźni w jej towarzystwie czuli się nieswojo. Nie mogła tego powiedzieć o sobie samej, bowiem lubiła przebywać w męskim gronie. Miała za sobą już parę związków, w tym jedno rozbite małżeństwo, za które w ogóle się nie winiła. Nieczyste sumienie należało do zniewieściałego kobieciarza, a ona była jedynie przedmiotem jego pożądania. Emily była sympatyczną i życzliwą osobą zyskującą szacunek ze strony nowopoznanych ludzi. Szybko zyskiwała kolejne znajomości, jej mentalność stanowiła ułatwienie w pracy. Miała przychylność u swoich kontrahentów bez względu na jakość i wartość sprzedawanych produktów. Lubiła to co robi. Praca poznała ją z Amandą i od tej pory trzymały się blisko. - Tak, wiem. Minęło trochę czasu – odparła Mandy i wzięła łyk kawy. - Mówiłam ci, że to nie był najlepszy pomysł na artykuł... - Ok, możemy już o tym nie rozmawiać? – szybko przerwała. - A co to za sprawa, o której chciałaś ze mną porozmawiać? - Schodząc wczoraj ze schodów w redakcji znalazłam klucz do piwnicy. Coś mnie tknęło, aby sprawdzić co jest w środku. Wiem, że nigdy tak nie robię. Nie mam pojęcia, co mnie ciągnęło do tego pomieszczenia. Ale nieważne. Weszłam do środka i ujrzałam stosy kartonów. Były pełne starych archiwalnych numerów, niezatwierdzonych do druku artykułów i różnych papierów. Moją uwagę przykuło pewne niewielkie pudło stojące w kącie. Przejrzałam dokumenty znajdujące się wewnątrz i zaintrygowana wzięłam je do domu... - Ukradłaś własność redakcji?! – zaskoczona Emily wtrąciła się w opowieść przyjaciółki. - Tak. – Amanda spuściła wzrok czując na sobie oskarżające spojrzenie Emily. - Poświęciłam cały wczorajszy dzień na dokładne przejrzenie folderów. Nigdy nie uwierzysz czego dotyczą. – Kobieta siedząca obok uważnie przyjrzała się relacjonującej Mandy. - Mów dalej. - Artykuły pochodzą z lat 90 zeszłego wieku. Są napisane przez tę samą kobietę – Elizabeth Welkins. Wpadła ona na trop pewnej konspiracji, spisku, który tak na dobrą sprawę nie dotyczy tylko naszego kraju. - Co chcesz przez to powiedzieć? – Emily zaangażowała się w rozmowę i zdołała na chwilę zapomnieć o złamaniu prawa przed najbliższą jej osobę. ![]() - Wpadła na trop organizacji zwanej HAARP. Oficjalnie zajmują się rozumieniem, symulowaniem i kontrolą procesów zachodzących w jonosferze, które mogą mieć wpływ na działanie systemów komunikacji i nadzoru elektronicznego. - Czy możesz mówić jaśniej? – zdezorientowana kobieta spojrzała na towarzyszkę. - Oni są zdolni do kontroli zjawisk zachodzących w atmosferze. Eksperymentują. Parę lat temu opublikowali informację o wytworzeniu sztucznej zorzy polarnej nad Alaską. - Mówisz serio? Jeśli tak, to... O, boże. Czego się dowiedziałaś z reportaży? - Przez zupełny przypadek Elizabeth usłyszała rozmowę telefoniczną redaktora z, jak się później okazało, szefem HAARP-u. Prosił o zachowanie dyskrecji i nie przywiązywanie zbytniej wagi do sprawy sztucznej zorzy polarnej przez dziennikarzy. Nie chciał, aby ludzie zaczęli głębiej węszyć koło organizacji. - Bo mieli do ukrycia gorsze rzeczy...? – dyskretnie zasugerowała Emily. - Tak. Elizabeth napisała rozległe artykuły na temat organizacji i jej działalności. Wniknęła tak głęboko, że sama naraziła się na odkrycie. Niestety, nie wiem czy te artykuły kiedykolwiek ujrzały światło dzienne. Jest to rzecz, którą muszę niezwłocznie sprawdzić. Nie wydaje mi się jednak, abym uzyskała pozytywną odpowiedź. Przecież byłoby o tym głośno, prawda? - Masz rację. Ale co oni ukrywają? - Tego nie była pewna nawet sama Elizabeth, lecz była świadkiem rozmów dotyczących wywoływania sztucznych trzęsień ziemi w obrębie płyt Indoaustralijskiej, Pacyficznej i Filipińskiej, co było by przyczyną ogromnej ilości powodzi, w tym tych w Korei Północnej, oraz spowodowanie Huraganu Katrina. Emily zamarła w bezruchu. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa po usłyszeniu szokujących informacji. W jej głowie powstał mętlik. Nie mogła pojąć ogromu usłyszanych faktów. Wzięła w dłoń filiżankę kawy i starając się nie wylać zawartości, wypiła sporą ilość bez wytchnienia. Powoli odzyskując przytomność umysłu, wypowiedziała pierwsze zdanie, a raczej pytanie. - Co zamierzasz z tym zrobić? - Chcę dowiedzieć się więcej na ten temat. Muszę sprawdzić autentyczność informacji posiadłych przez Elizabeth Welkins, a potem chyba czeka mnie rozmowa z Tomem – cicho westchnęła Mandy. - Sama jestem ciekawa jak zareaguje na tę rewelację – odparła Emily. – Pamiętaj, że zawsze masz u mnie wsparcie. Postaram się pomóc w miarę możliwości. Mam wtyki i źródła. Wiesz co, sama mogę sprawdzić u siebie w archiwum czy nie ma czegokolwiek na ten temat. – Amanda podniosła wzrok na twarz kobiety. - Naprawdę? Bo wiesz, chciałam cię między innymi o to prosić. Za bardzo nie wiem od czego właściwie zacząć. - Zacznij od odwiedzenia publicznej biblioteki – zasugerowała szatynka i serdecznie uśmiechnęła się w stronę rozmówczyni. Mandy odwzajemniła uśmiech i razem do końca wypiły kawę. ------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo prosiłabym o wyrażenie swoich pierwszych opinii i wstępnych ocen dt. opowieści. Pozwoli mi to ukształtować dalszą historię, a przy okazji doda weny. Ogromnie ucieszyłabym się, gdyby połowa osób, które tu zagląda zostawiła jakiś ślad - a wiem, że dużo osób tu wchodzi. Świadczy o tym m.in. statystyka, lecz i sama widzę forumowiczów będąc na temacie. |
![]() |
![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Czytam to fotostory od początku, często zaglądam z nadzieją, że znajdę tu kolejny odcinek. Opowiadanie bardzo mi się podoba, ciekawie piszesz, robisz zupełnie co innego, to nie kolejne fotostory o miłości i zdradzie.
Jest naprawdę fajnie. Z reguły nie komentuję, zaledwie czytam. Ale żeby dać ci motywację do dalszej pracy piszę ;> |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|