![]() |
#391 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
O rany! Nie było mnie kilka dni a tu sie tyle dzieje! <szok>
Gabriel jest TRUPEM! Jak on mógł!? Biore piłe i ide zapolować na nędznego, parszywego, przebrzydłego, wstretnego, paskudnego, obrzydliwego GADA!! Ufff... Gwoździarka go! I wszystkim co sie napatoczy! Zdenerwowałam się normalnie. Odcinek ogólnie super i czekam na następny, w którym to z tego smiecia zostana tylko strzępki (zrób zdjęcia strzępków). ![]() |
![]() |
|
![]() |
#392 |
Zarejestrowany: 17.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 18
Reputacja: 10
|
![]()
Na "Belle Rose" natknęłam się dopiero wczoraj i ... od razu przeczytałam wszystkie odcinki ! A przy ostatnim chciało mi się płakać. Biedna Li Mei, biedny Marco i ten cholerny Gabriel !!! Jest gorszy od Lamberta. Jak on mógł ?! Nie mogę doczekać się następnego odcinka. I żeby było ich jak najwięcej
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#393 | |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
To teraz Lu szybko zabiera się za czytanie, żeby się jeszcze przed kolejnym odcinkiem wyrobić.
![]() No i proszę. Teraz już o Gabreilu wiadomo wszystko. A trzeba powiedzieć, że z wyglądu to on jest dokładnie taki, jakim go przedstawiłaś na początku - taki sympatyczny, niepozorny chłopaczek z sąsiedztwa. Cytat:
I teraz to i ja się tym cholernie przejmować zaczynam. A rzadko się to zdarza w moim przypadku, bo do większości filmów, książek i im pochodnych cudów podchodzę z jakimś takim dużym dystansem. Tutaj nie umiem. I podziwiam cię za to, że coś takiego umiesz zrobić z czytelnikiem. |
|
![]() |
![]() |
#394 |
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
|
![]()
ermine jeśli bym umiała zrobić takie "strzępiaste" foty to chętnie
![]() Radioaktywna skarpeta szczerze mówiąc nie spodziewałam się, ze jeszcze znajdzie się ktoś, kto przeczyta moje wypociny, jest mi bardzo miło ![]() Panna Lu nie wiedziałam, że umiem sprawić by ktoś się przejmował, to ciekawe ^^ Dziękuję dziewczyny za komentarze, a teraz kolejny odcinek ![]() ROZDZIAŁ 5 Część druga: Zemsta, słodka zemsta... - Więc wytłumaczysz mi w końcu to , co pół godziny temu powiedział przez telefon Takeda? Czy może nadal będziesz unikać tego tematu? - Dante oparł się o biurko, spoglądając groźnie na Maysona. - Nie ma co tłumaczyć, przeleciałem tą suczkę. Jest taka ponętna, że chętnie zrobiłbym to po raz drugi szefunciu – podły uśmieszek zagościł na twarzy szatyna. - Oj, Gabriel... czyżbyś nie pamiętał jaka była umowa? - Nie chcę twoich brudnych pieniędzy Lambert. Wolę sobie pociupciać. Znasz jeszcze jakieś fajne laseczki? [img]http://i34.************/2upcr48.jpg[/img] - Nie masz za grosz sumienia. Li Mei leży w szpitalu i walczy o życie, a tobie chce się pieprzyć? - blondyn podszedł do swego rozmówcy. - Podobno ma młodszą siostrę... - ominął pytanie Mayson – Też z niej taka gorąca sztuka? Dante westchnął i odwrócił się w stronę okna. - Ta jej siostra ma siedemnaście lat. Wyrządzisz okropną krzywdę tej młodej dziewczynie, jeśli zafundujesz jej to, co Mei... - Z nią na pewno pójdzie mi łatwiej, więc nie będę musiał jej robić tego co tej czarnowłosej ślicznotce – szatyn poprawił swą czuprynę ręką – Pewnie jest jeszcze głupia i naiwna. - Czy ty całkowicie postradałeś zmysły? Nie żebym się przejmował tym co robisz, ale wydaje mi się, że wystarczająco naraziłeś się na gniew tego złodzieja. On już ma ochotę cię zabić. - Poważnie? - spytał z sarkazmem Gabriel – Mam uciekać, czy może jednak poczekać, aż się tu zjawi? - Jesteś cholernie nierozważny. Toczę wojnę z tym drabem od kilku miesięcy i jak do tej pory jest jeden do zera dla niego – odrzekł Lambert – A każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości. Gwałtem na Li Mei sprawiłeś tylko , iż wściekł się tak bardzo, że nie odpuści, dopóki cię nie dopadnie. - Skończyłeś wykład? Nie boję się Takedy. Tylko zgrywa twardziela, a w rzeczywistości jest mięczakiem. Nawet nie odważy się nacisnąć na spust, by do mnie strzelić. A ja wręcz przeciwnie. Niech mnie szuka jak chce, z chęcią odstrzelę mu łeb - chłopak podszedł do biurka, po czym wziął do ręki broń. - Po co ci ten pistolet? - spytał blondyn zachodząc go od tyłu. - Jadę się zabawić. Gdzie jest dom Tempertonów? - Ty na prawdę nie masz sumienia... - Gdzie jest dom Tempertonów?! - Mayson odwrócił się i przyłożył zimną stal do gardła Dantego. [img]http://i35.************/103wn6w.jpg[/img] - Kiedy wyjedziesz z mojej posiadłości, skręć na skrzyżowaniu w prawo... potem cały czas prosto, aż do mostu. Za nim znajdziesz rezydencje... - Dzisiaj twój szczęśliwy dzień Lambert – szatyn schował broń za bluzę – Jedziesz zabawić się ze mną? - Nie skorzystam... - Więc więcej dla mnie – Gabriel uśmiechnął się podle – Życz mi owocnych łowów – to mówiąc wyszedł z gabinetu i udał się po schodach na parter. Blondyn podszedł do okna. Odczekał aż chłopak wsiądzie do samochodu i odjedzie, po czym złapał za telefon. Wybrał ostatnie połączenie przychodzące i czekał na odzew po drugiej stronie słuchawki. - Widzę, że jednak się namyśliłeś – odezwał się Marco – Gdzie mam szukać tego sku*wiela? - Jedzie do domu Tempertonów. Za ile będziesz w Bruegel? - Właśnie wjeżdżam do miasta. Po co jedzie do posiadłości? [img]http://i36.************/1zwksjt.jpg[/img] - Ubzdurał sobie, że zrobi z Alią to samo co z Mei... - wycedził Dante. - No to się zdziwi. Ona zapewne razem z rodzicami pojechała do szpitala w Agroni. - Więc dorwij tego gnoja i zrób z nim co chcesz. Byleby słono zapłacił za Li. - Chociaż raz gadasz mądrze Lambert. Obiecuję ci, że zapłaci – Takeda rozłączył się i wcisnął pedał gazu aż do podłogi. W głowie kłębiło mu się milion myśli na sekundę. Bał się co będzie z czarnowłosą i najchętniej siedziałby teraz w szpitalu przy jej łóżku, ale nie mógł odpuścić Maysonowi tego co zrobił dziewczynie. Nie mógł też zbyt długo narażać się na spojrzenia innych ludzi, którzy mogli go z łatwością rozpoznać. Podobnie jak Colina. - Ku*wa... - warknął, kiedy przypomniał sobie, że zostawił kumpla w budynku szpitalnym. Zatrzymał się na najbliższym poboczu i wybrał swój numer, w telefonie Jensena. Po chwili w słuchawce usłyszał głos kumpla. - Zastrzelę cię stary. Gdzieś ty pojechał?! Musiałem wyjść na zewnątrz, bo jedna z pielęgniarek zaczęła mi się dziwnie przyglądać. - Wyluzuj i lepiej powiedz, czy dzwoniłeś do siostry Mei? - Dzwoniłem. Jej rodzice wyjechali zaraz po moim telefonie. - Co z Alią? Pojechała z nimi? - Skąd mam to wiedzieć? Nie jestem wróżbitą. W ogóle, gdzie ty jesteś? - W Bruegel, muszę załatwić tego zaj*banego gnoja. - Czy ty się dobrze czujesz?! Wracaj tu i to jak najszybciej! - warknął Colin – Ten gnój to niebezpieczny morderca, nie będzie się zastanawiał, czy do ciebie strzelić czy nie, tak jak ten tleniony dupek Dante, tylko cie zabije! [img]http://i33.************/2irp55y.jpg[/img] - Zadzwoń do domu Tempertonów i sprawdź, czy Alia nie została... - powiedział Marco ignorując wrzaski kolegi. - Może jeszcze herbatkę ci zrobić?! - Jensen zamknij jadaczkę i dzwoń! Wiem od Lamberta, że Mayson pojechał do rezydencji rodziców Mei, chce dobrać się do Alii rozumiesz?! Po drugiej stronie słuchawki nastąpiła chwilowa cisza. - Dobra już dzwonię – westchnął niebieskooki chłopak - Wyślę ci smsa jak się czegoś dowiem. - Ok, to daj mi znać. - Uważaj na siebie stary – powiedział Colin, kiedy Takeda miał się rozłączyć. - Spokojna twoja rozczochrana Jensen – odrzekł brunet – I napisz mi co i jak – dodał, po czym zakończył rozmowę i położył komórkę na siedzenie pasażera. Westchnął głęboko i przejechał po twarzy dłońmi. Spojrzał w pełne gwiazd niebo, by choć trochę się uspokoić, ale nie pomogło. [img]http://i33.************/2zgw6sl.jpg[/img] Kiedy pomyślał o Mei do oczu napłynęły mu łzy. Zacisnął powieki i przetarł je przedramieniem, stwierdzając, że płacz niewiele tu da. Nawet, jeśli nie zobaczyłby więcej swego nienarodzonego dziecka i jego matki. Nie mógł się w takiej chwili mazać jak gówniarz, w końcu był dorosłym facetem. Oderwał się od swoich myśli słysząc dźwięk przychodzącego smsa. Nacisnął na zielony przycisk, by wyświetlić wiadomość... „Stary, zapie*dalaj do domu Tempertonów! Dziewczyna została zupełnie sama, nie pojechała, bo jest chora.” Nie chcąc dopuścić do kolejnej tragedii, chłopak rzucił telefon na siedzenie, po czym odpalił silnik auta i ruszył z piskiem opon. Wiedział, że musi zdążyć przed Maysonem. ******* - Marco już do ciebie jedzie, jest w Bruegel, więc pewnie będzie niedługo – Colin starał się uspokoić roztrzęsioną dziewczynę – Postaraj się nie denerwować. - Łatwo ci się mówi, to nie ciebie chce zgwałcić jakiś psychopata – blondynka tak się trzęsła, że ledwo trzymała w ręce telefon. [img]http://i33.************/29564q8.jpg[/img] - Alia, gdybym mógł to już bym tam był, ale niestety nie jestem żadnym herosem i nie dam rady zjawić się w ciągu kilku sekund. Proszę cię uspokój się, a najlepiej schowaj gdzieś, gdzie Mayson nie będzie mógł cię znaleźć. - Boje się... – wyjęczała ze łzami w oczach – Przez niego moja siostra leży w szpitalu w ciężkim stanie, nie chcę, żeby on mnie dopadł – dodała biegnąc w kierunku salonu na piętrze. - Wiem, że jestem ostatnią osobą, która powinna udzielać ci rad, ale posłuchaj mnie i schowaj się gdzieś... Marco na pewno zaraz się zjawi. - A co, jeśli ten cały Mayson coś mu zrobi? Błagam cię, przyjedź tu jakoś, choćby za godzinę, ale przyjedź...- mówiąc to wlazła pod ogromny stół z długim, ciężkim obrusem sięgającym do podłogi – Jeśli on coś zrobi twojemu koledze, to ja mu nie pomogę, bo pewnie, wtedy ten typek mnie znajdzie... - Dobra, postaram się jakoś tam przyjechać – mówiąc to, niebieskooki zaczął rozglądać się po parkingu – Właściwie czemu jesteś sama w takim wielkim domu? A pokojówka lub lokaj? Gdzie oni są? - pytał starając się odwrócić uwagę dziewczyny od stresującej sytuacji. [img]http://i38.************/acv8f9.jpg[/img] - Ojciec musiał ich zwolnić... te pieniądze, które dał Marco starczyły na pokrycie tylko części długów firmy... - No to zaje . . . to znaczy niedobrze – poprawił się Colin – Mam nadzie... - nagle telefon blondynki wyłączył się, przerywając wypowiedź chłopaka. - Co za złom... - wyszeptała do siebie dziewczyna – W takiej chwili klękła bateria... Postanowiła jednak , że nie ruszy się spod stołu. Mijały kolejne minuty, lecz nikt się nie zjawiał. Z nadzieją, że może uda jej się schować w bardziej bezpieczne miejsce, wystawiła głowę, by upewnić się czy nikogo nie ma. Nagle usłyszała jakieś podejrzane trzaski. Przestraszyła się tak, że wzdrygnęła nerwowo, na dźwięk kolejnych stukotów i z powrotem wróciła pod ciężki obrus. Modliła się, żeby to był Marco, a nie ten typek, o którym rozmawiała przez telefon z Colinem. Postanowiła, że musi się uspokoić. A, żeby to zrobić musi myśleć o czymś miłym. Jedyne co w tej chwili przychodziło jej do głowy, to głos niebieskookiego kolegi Takedy. Nie wiedziała czemu, ale wydał jej się przyjazny i ciepły. Rozmawiał z nią z takim spokojem, że kiedy słyszała go po drugiej stronie słuchawki, czuła się bezpieczna. Wyobrażała sobie nawet jak może wyglądać facet o takim aksamitnym głosie. Pewnie był wysoki dobrze zbudowany i nieziemsko przystojny. Och, gdyby naprawdę taki był to chyba, by oszalała na jego punkcie. Jej rozmyślania przerwały kroki na schodach. [img]http://i38.************/ioopwy.jpg[/img] Zwinęła się, oplatając rękami kolana i chowając głowę. Jak bardzo chciała, żeby to wszystko okazało się tylko jakimś głupim snem. Miała jednak świadomość tego, że jeśli się uszczypnie to wcale się nie obudzi. Osobnik, który wcześniej stukał butami po stopniach, wszedł do salonu i zatrzymał się. Pomyślała, że pewnie rozgląda się po pokoju szukając właśnie jej. Nie wiedziała jednak, czy to Marco czy ten drugi, więc postanowiła nie wychodzić. - Alia? Jesteś tutaj? - odezwał się Takeda rozglądając się po pokoju. Blondynka słysząc głos bruneta, wyskoczyła spod stołu chcąc do niego podbiec, lecz kiedy się wyprostowała zobaczyła w ciemnościach drugą postać, która biegła w stronę chłopaka. - Uważaj Marco, za tobą! - krzyknęła przerażona. Zanim jednak złodziej odwrócił głowę,znajdujący się za nim osobnik rzucił się na niego powalając go na ziemię. Dziewczyna stała roztrzęsiona i patrzyła na przepychających się na dywanie mężczyzn. Chcąc jakoś pomóc, porozglądała się po pokoju i podbiegła do fortepianu, po czym złapała za stojący na nim wazon. Rozpoznała Marco, lecz kiedy zamachnęła się, by cisnąć szkłem w jego przeciwnika, ten przechylił na siebie Takedę. Ogłuszony chłopak, zupełnie nieprzytomny rozłożył się na dywanie, tymczasem drugi z mężczyzn wstał, poprawiając swoje ciuchy. Blondynka świadoma tego, że nie trafiła kogo trzeba, zaczęła spanikowana odsuwać się do tyłu. [img]http://i37.************/2zpjnmc.jpg[/img] - Skarbie... dziękuję, że mi pomogłaś... - powiedział podchodząc do nastolatki – Teraz jesteśmy sami i będziemy mogli sobie poszaleć... - Zostaw mnie ty psychopato, nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęła Alia cała się trzęsąc. - Masz dwa wyjścia... albo pójdziesz po dobroci albo zrobię ci to samo co twojej uroczej siostrzyczce... - Marco, ocknij się proszę! - w jej oczach pojawił się strach. - Och, chyba za ostro go potraktowałaś tym wazonem.... - odrzekł jej Mayson – No już, nie bądź taka niedobra jak czarnula... szybko się z tym uporamy i sobie pójdę. - Bydlak! Jak w ogóle mogłeś tak potraktować Mei?! - mówiła odsuwając się w stronę wejścia do kuchni. - Musiałem ją ukarać, bo nie chciała być grzeczną dziewczynką i oddać mi się, kiedy ją prosiłem... - już chciał złapać blondynkę za rękę, kiedy ta wbiegła do kuchni. Gabriel westchnął i wszedł za nią do pomieszczenia – Mam rozumieć, że nie chcesz po dobroci kotku... - mówił – Jesteś ostrzejsza niż twoja siostra skarbie, lubię takie dzikie małolaty. - Daj mi spokój! Dlaczego chcesz mi to zrobić?! - krzyczała roztrzęsiona spoglądając na szatyna zza szafki. - Bo lubię takie młode naiwne laski jak ty... niewinne suczki, które nigdy nie zasmakowały przyjemności są najlepsze i najbardziej mnie rajcują... - Idź sobie! - chwytała za rzeczy stojące na blacie i rzucała w stojącego w oddali mężczyznę. - Jak dostanę to, co chcę, to pójdę – odrzekł zbliżając się do stołu i omijając wszystko, co w niego leciało – A teraz mam dosyć tej zabawy! - warknął, po czym podbiegł i złapał dziewczynę za dłoń, przeciągając ją po blacie w swoją stronę. Alia zaczęła piszczeć i wyrywać się Maysonowi, lecz ten chwycił jej drugą rękę, wykręcając ją mocno do tyłu i zablokował dziewczynie możliwość ruchu. – I co skarbie? - spytał dysząc jej do ucha – dalej będziesz się opierać? [img]http://i35.************/2pyunhy.jpg[/img] - Puść mnie bydlaku! Nie pozwolę ci się tknąć... - łzy spływały po policzkach bezradnej blondynki. - Wszystkie tak mówicie – powiedział wiążąc jej dłonie w nadgarstkach ścierką. Ścisnął je tak mocno, że Alia syknęła z bólu i zaczął dobierać się do spodni od piżamy dziewczyny. Ta zaczęła krzyczeć i machać nogami, by odsunąć od siebie napalonego mężczyznę – Daj spokój kotku lepiej się poddaj, póki daję ci szansę, bo za chwilę będzie za późno... Nastolatka wyszarpała jedną z nóg, za którą trzymał ją Gabriel i kopnęła go tak mocno, że przewrócił się wprost na stojące nieopodal krzesło. Wściekły szatyn wstał z podłogi, po czym wyjął pistolet schowany za pasem i podszedł do leżącej na stole blondynki – Teraz przegięłaś mała dzi*ko! - dodał łapiąc ją za włosy i przykładając zimną lufę wprost do jej brzucha. - Zostaw ją sk*rwielu albo cię zabiję... Mayson odwrócił się za siebie i zobaczył stojącego kilkanaście kroków od niego Marco z wycelowaną w swoją stronę pistoletem. [img]http://i35.************/oqvr4m.jpg[/img] - Daj spokój Takeda – uśmiechnął się parszywie – Na pewno równie chętnie przyłączysz się do zabawy... takie śliczne młode ciało, aż się prosi o pieprzenie – dodał wkładając lufę pod bluzkę dziewczyny. - Pójdę siedzieć, ale przysięgam, że cię zabiję, jeśli ją tkniesz... - złodziej przeładował broń. - Wiesz... - Gabriel nie zwracając uwagi na przeciwnika, zaczął podciągać koszulkę blondynki – Li Mei tak rozkosznie jęczała, kiedy się za nią zabrałem... te krzyki i łzy w jej oczach cholernie mnie nakręcały... - Zamknij się ku*wa! - ręka bruneta zaczęła się nerwowo trząść, kiedy szatyn opowiadał o tym co robił jego ukochanej – Puść Alię bo odstrzelę ci łeb... - Taka bezbronna i błagająca żebym przestał... - ciągnął wypowiedź - Uwielbiam, kiedy kobiety błagają... odwróciłem ją na brzuch i przycisnąłem do szafki, a potem słuchałem jak kwiczy z bólu, gdy dociskałem jej ciało do mebla... - Stul pysk! - ryknął Marco, po czym cisnął broń na ziemię i rzucił się na Maysona. Ten zaskoczony reakcją Takedy, podniósł dłoń z pistoletem do góry, ale nie zdążył wystrzelić. Brunet wykręcił mu rękę, powalił go na ziemię i zaczął okładać jego twarz pięściami. Szamotali się przez chwilę, gdyż Gabriel próbował się bronić, lecz zielonooki złodziej wpadł w taką furię, że jego ciosy stawały się z każdą chwilą, coraz mocniejsze. W pewnym momencie brunet uderzył szatyna tak mocno, że ten stracił przytomność. Chłopak widząc, że mężczyzna się nie rusza, wstał z podłogi i rozwiązał ręce Alii - Myślałeś, że ujdzie ci to wszystko?! - krzyknął kopiąc omdlałego przeciwnika – Zabiję cię sk*rwielu! - kolejne kopniaki lądowały na ciele Maysona. - Marco nie warto! – blondynka próbowała uspokoić działającego w szale mężczyznę. Złapała go za ręce, chcąc odciągnąć go od Gabriela. Kiedy w końcu jej się to udało, usiadła razem z Takedą na podłogę i wtuliła się w niego. [img]http://i33.************/xmprw0.jpg[/img] Wyglądało to tak, jakby starszy brat uspokajał właśnie swoją młodszą siostrę, tyle że w tym przypadku to ona uspokajała jego. - Nie wybaczę sobie, jeśli przez tego świra coś się stanie Mei... - przetarł oczy dłonią, czując napływające łzy – Czemu nie pozwoliłaś mi go zabić...? - Bo nie warto... za to co zrobił mojej siostrze, dostanie długie lata w więzieniu, tam go utemperują. Po co masz mieć na sumieniu życie człowieka? Nieważne jaki on jest. Na śmierć też trzeba sobie zasłużyć – mówiła ściskając go kurczowo rękami. Takeda spojrzał na przyciśniętą do niego dziewczynę i wziął głęboki oddech starając się uspokoić. - Może i masz rację... - jego głos brzmiał bardziej spokojnie niż jeszcze kilkanaście sekund temu - Ty naprawdę masz siedemnaście lat? - spytał – Bo mówisz tak dorosłym językiem, jakbyś była w moim wieku. - Naprawdę – uśmiechnęła się lekko – Już drugi raz o to zapytałeś. - Nic ci nie jest? Ten gnojek nie zrobił ci krzywdy? - Nie... najadłam się strachu, nie powiem... ale wszystko jest w porządku. No, poza tym, że mam trzydzieści osiem stopni gorączki – odpowiedziała, po czym kichnęła. - No to wracaj do łóżka, a ja zajmę się tym sukinsynem. - Nie chcę zostać sama... - mówiła jeszcze mocniej obejmując go dłońmi. - Nie mogę zabrać cię ze sobą – odrzekł przykładając jej rękę do czoła – Faktycznie jesteś rozpalona, a ja muszę dostarczyć tą gnidę na posterunek policji. Szukają go w całym Bruegel, Argonii i kilku innych miastach. Wierz mi, że nie chciałabyś wiedzieć za co. Nagle telefon szatyna rozdźwięczał się jak oszalały. Marco puścił Alię, wyjął komórkę z kieszeni i odebrał. - Co tam Jensen? - Zdążyłeś? - zapytał niebieskooki. - Zdążyłem. Blondyneczka cała – puścił oczko do nastolatki – Tylko mam jeden problem. Chcę dostarczyć Maysona na posterunek i dostać się do szpitala, ale nie chcę zostawić tej ślicznotki samej. Ma sporą gorączkę i ze sobą też jej nie zabiorę. - Rozmawiałem z nią kilkanaście chwil temu, ale coś mnie nagle rozłączyło. Jadę do was, będę za dziesięć minut, jak będzie trzeba to zostanę z tą dziewuchą – powiedział Colin. - Jedziesz? Ale czym? - dziwił się Takeda. - Zwinąłem komuś Honde CBR-ke spod szpitala, zasuwa jak złoto – cieszył się. - Motor? Kto do pracy w szpitalu jeździ motorem? - Nie wiem, ważne, że ta maszyna idzie aż miło he he. - Okej stary, więc widzimy się za dziesięć minut? - Dokładnie. I będziesz mógł wywieźć tą szuję jak najdalej stąd. - Więc zasuwaj! Bo Alia się niecierpliwi, chyba chce cię poznać - zażartował brunet. - Marco! - warknęła dziewczyna uderzając go pięścią w twardą klatę. - Za niedługo jestem – zaśmiał się Colin – Uprzedź ją, że jestem nieśmiały i lubię gorącą czekoladę. [img]http://i36.************/33tpc85.jpg[/img] - Uprzedzę – odrzekł Takeda, po czym rozłączył się. Następnie wstał z podłogi i zabrał za wiązanie nieprzytomnego Maysona. ************
__________________
Mój profil na WATTPAD
Ostatnio edytowane przez rudzielec : 24.08.2010 - 16:17 |
![]() |
![]() |
![]() |
#395 |
Zarejestrowany: 07.07.2010
Skąd: mmz
Płeć: Kobieta
Postów: 117
Reputacja: 10
|
![]()
Wow kolejny romans
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#396 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
super czekam na następny
|
![]() |
![]() |
#397 | |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Już po zdjęciach widać, że dużo się będzie działo. Lubię, jak się dużo dzieje *___*
Cytat:
Jej, to było przegenialne. Jak już zaczęłam czytać, to nie mogłam przestać i nie oderwałam się aż do końca. Idealnie zbudowane napięcie, wszystko takie... wydawało mi się rzeczywiste. O, o, jeszcze mi się szalenie zdjęcia podobały. |
|
![]() |
![]() |
#398 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Super!!!
![]() |
![]() |
![]() |
#399 | ||
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 39
Płeć: Kobieta
Postów: 4,172
Reputacja: 10
|
![]()
Straaaasznie podobał mi się ten odcinek - dużo napięcia, akcji i humoru (zwłaszcza pod koniec
![]() Alia rzeczywiście jest bardzo dojrzała, jak na swój wiek - to się chwali dziewczynie ![]() Gabriel ma za swoje, gnój jeden, aczkolwiek Takeda mógł go mocniej potraktować ![]() Cytat:
Cytat:
|
||
![]() |
![]() |
![]() |
#400 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Większość zdjęć wyświetla mi się tylko w kawałku ; / Ale rekompensuje to treść ^^
Podoba mi się odcinek, jak zawsze zresztą. Juhu, Marco zaje... znaczy, załatwił Gabrysia ^^' Należało mu się ^^ Tylko dlaczego ten pistolet jakiś takiś średniowieczny? ^^ |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 3 (0 użytkownik(ów) i 3 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|