Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 23.03.2013, 11:32   #1
Słodki Pan Ciastek
 
Avatar Słodki Pan Ciastek
 
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 23
Płeć: Mężczyzna
Postów: 527
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Po pierwsze... w pełni zgadzam się z tą wypowiedzą

Cytat:
Napisał kedziorek Zobacz post
Hah, jak zaczęła nawijać o prawie własności i co jej się należy to się zaczęłam śmiać jak głupia, szczególnie, że takie osoby, które "znają swoje sprawa" najczęściej nie mają o nim zielonego pojęcia, a ich wiedza pochodzi najwyżej z serialów typu "Sędzia Anna Maria Wesołowska"
Adamowi i Arati udały się dzieci. Nie oszukujmy się Nie obraziłbym się, gdybyś wysłała mi Danielka lub stronę z której masz jego włoski
Kotki słodkie jak zawsze

Rozczarowałem się na Noahu. Myślałem, że będzie rozpaczać po stracie ojca. Niby tak było, ale myślałem, że będzie to trwało dłużej. Dostało się spadek, nastała pełnoletność i już chce się wyrwać spod opieki macochy.

A właśnie czy tylko ja widzę podobieństwo pomiędzy Aschą, a Deanną z poprzednich odcinków?
Pamiętacie tą "przemiłą" osóbkę?

Może mają coś ze sobą wspólnego Oby nie.....

Jeśli Gina się dowie co zaszło to koniec ze słodkiego związku Barneya i Giny

Czekam na next

P.S Gina jest bardzo ładna

Ostatnio edytowane przez Słodki Pan Ciastek : 23.03.2013 - 11:44
Słodki Pan Ciastek jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 26.03.2013, 22:46   #2
Miscellaneous
 
Avatar Miscellaneous
 
Zarejestrowany: 22.04.2011
Skąd: The City of Wonder
Płeć: Kobieta
Postów: 372
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Podziwiam Cię za granie tak wspaniałą rodziną przez tak długi okres czasu!

Czekam na nexta, no i podziwiam wygląd Nakishy. c: ♥
__________________
Klichael & Mika .
Miscellaneous jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.03.2013, 22:25   #3
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Witam serdecznie, dziękuję za komentarze.

Zapraszam na nowy odcinek rodziny Kent ( nr 58 )

Pojechaliśmy do domu. Gdy go tylko zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Ojciec zbudował ogromny, nowoczesny dom. Poczułam się oszukana. Jak mógł? W porównaniu z tym, my mieszkaliśmy w malutkiej starej chałupce. Proszę bardzo, a on tu sobie przyjemnie spędzał czas. Faktycznie, jak tak się zastanowić przez ostatnie dwa lata praktycznie był nieobecny, wiecznie w rozjazdach. To była ta jego ciężka praca? Jakim cudem wracał wiecznie zmęczony. Jak chcieliśmy gdzieś razem jechać, to nigdy nie miał ochoty. Jasne on już wypoczął, po co miał z nami gdzieś wyjeżdżać.





Weszliśmy do przeszklonego salonu, nawet była fontanna w środku. Ale fanaberie. Rozejrzałam się, bardzo przyjemne otoczenie, gustownie urządzone. Ciekawe kto to tak urządził, zatrudnił stylistę?





Bezpośrednio z salonu było wyjście na tył domu, do ogrodu. Był piękny wieczór, z oddali słychać było delikatny szum oceanu z pobliskiej plaży. Od razu rzucił mi się w oczy basen, też w porównaniu z naszym był bardzo duży. Obok stały wygodne leżanki. Pewnie sobie tu leżał i sączył drinki, a my czekaliśmy na niego z utęsknieniem. Coraz bardziej narastała we mnie złość.
- Barney, zastanawiam się jak ojciec mógł ukrywać przed rodziną ten dom.
- Gina, nie wiem co powiedzieć, nie tłumaczył mi się.
- Widać, że dużo pracy ktoś tu włożył. Jak myślisz zatrudnił stylistę?
- Nie wiem, być może. Nie roztrząsał bym tego, lepiej chodźmy sobie popływać. Jest taki piękny wieczór. Skorzystajmy z tego, że tu jesteśmy.
- Ja bym wolała go obejrzeć.
- No dobrze, idź obejrzeć a ja w tym czasie wezmę szybki prysznic i przebiorę w coś lżejszego. Już mi się spodenki przyklejają do tyłka.







Nagle usłyszałam piskliwe szczekanie. Podbiegł do nas mały łaciaty szczeniaczek. Radośnie szczekał na nasz widok. Wzięłam go na ręce.
- A co to malutka kuleczka? Chodź do mnie, maluszku. Czyj ty jesteś? Barney, ten piesek tu mieszka? Ojciec ma psa? Niby miał uczulenie na sierść.
- Nie wiem, nie widziałem go jak tu byłem wcześniej, to pewnie jakaś przybłęda. - Odpowiedział równie zaskoczony.
- I co teraz z nim zrobić?
- Lepiej wypuść, może wróci do swojego pana.







- On jest za malutki, nie znajdzie swojego domku, na razie niech zostanie. Pójdę z nim do kuchni i dam wody, pewnie po tym upale chce mu się pić.





- Dam ci na imię Lucky, ty mój słodziusi malusi. - Poszłam do kuchni, była wielka i prawie cała czarna, wszystkie blaty na wysoki połysk, podoba mi się ten styl. Ojciec sam nie mógł jej tak zaaranżować. Dałam małemu wody. Pił łapczywie, ale musiał być spragniony biedaczek.
Wyszłam do ogrodu i zobaczyłam schody prowadzące w dół do piwnicy. Jak tylko zeszłam na dół włączyło się automatycznie światło i ruszyła woda z fontanny. Było to duże ciemno wykończone pomieszczenie ze szklanymi ścianami z luksferów, a w nim basen cały w ciemnoszarych płytkach, na ścianach wisiały obrazy kobiet. Co to w ogóle jest? Co tu się odbywało? Z boku zobaczyłam drzwi z kraty a przez nie saunę i prysznice. Dalej za szklaną ścianą było kolejne pomieszczenie w nim wielka wanna jacuzzi z ogromnym telewizorem na prawie całą ścianę, barek i stół do masażu. Wszystko w ciemnych kolorach, co stwarzało atmosferę intymności. Nie powiem, świetnie się tu musiał rozrywać. Ciekawe z kim?















Po drugiej stronie znowu za kratami i szklanymi ścianami była jakby winiarnia, stały maszyny do wyrobu wina. Podeszłam do jednej i wyjęłam butelkę. Pięknie, robił sobie nawet własne wino. Odłożyłam butelkę na stojak. Było w niej już dużo wina własnej roboty.







Nie, to było już ponad moje siły, kim był mój ojciec? To szok prowadził podwójne życie, nie zdziwiłabym się gdyby miał tu kochankę, która tu w dodatku cały czas mieszka. Może to ta Cassie Hutton? Z tej złości postanowiłam przeszukać każde pomieszczenie tego domu i zajrzeć do każdej szuflady. Znajdę najmniejszy ślad, tego kto tu bywał. Wszystkiego się dowiem. Wybiegłam wstrząśnięta z piwnicy. Natknęłam się na Barneya, który już był przebrany w kąpielówki.
- Gina, co jest? Nie przebierasz się?
- Jestem wściekła, widziałeś piwnicę?! - odpowiedziałam podniesionym głosem.
- Nieee, poczekaj zaraz pójdę. - Grzecznie odpowiedział.
- Idź i sam zobacz.
Poszedł, a ja usiadłam na leżance. Ściemniło się już, słońce zaszło. Pięknie tutaj jest. Przybiegł do mnie Lucky, polizał mi rękę i zaczął biegać dookoła, piskliwie szczekając, kochanieńki, co z nim zrobić? Muszę mu jakiś dom znaleźć. Ja przecież tu nie zostanę, … chyba. Wzięłam go na ręce i pogłaskałam. Z zamyślenia wyrwał mnie Barney.
- Gina, to jest genialne, mistrzostwo świata, widziałaś te obrazy? To prawdziwa sztuka. A jacuzzi? Wow, jeszcze takiej dużej nie widziałem i mnóstwo stojaków z winem. Można się tu nieźle zabawić. Ha ha ha. – Zaśmiał się. - Chodź pójdziemy do sauny. Rozgrzejemy się.
- Jakoś nie mam nastroju. Po tym dzisiejszym upale nie mam siły.
- Chodź, odprężysz się. Poza tym usiądziemy i porozmawiamy. Coś ci powiem.
- Co chcesz mi powiedzieć?
- W sypialni na samej górze, położyłem twoją walizkę z ciuchami, przebierz się i zejdź na dół, ja będę czekał.
- Ok. - Powiedziałam i poszłam na górę. Właściwie mogę posiedzieć w saunie, czemu nie.
Weszłam do pokoju, kolejne genialne rozwiązanie cała ściana ze szkła, miało się odczucie jakby cały pokój był na balkonie. Piękny widok na zatokę. Dom robił wrażenie, przy okazji obejrzałam balkon, ciągnął się naokoło prawie całej góry. Była nawet jakaś mechaniczna zabawka. Nie wiem co to było za ustrojstwo, na razie wolałam nie próbować.





Przebrałam się i zeszłam do sauny. Usiadłam obok Barneya.
- Powiedz co chciałeś mi powiedzieć.
- Jest taka sprawa … . - Zaczął tajemniczo.



***
Tymczasem w Twinbrook.
Dziewczyna nic nie powiedziała. Nie wiadomo czy nie wiedziała, czy była taka twarda. Po tym co zrobił jej Angel, każda by powiedziała wszystko żeby tylko przestał, ona jednak milczała jak grób. Zresztą niewiele jej brakowało, leżała wykończona na betonowej podłodze na złomowisku. Nad nią stał Angel i wydzierał się.
- Kretynko, tak ci na nim zależy? On ma cię w dupie! Zobacz co musiałem przez niego zrobić!
- Daj mi spokój, albo mnie zabij. - Powiedziała cicho. Zakaszlała. Potarła ręką usta, ale tylko rozmazała krew cieknącą jej z wargi, wyglądała żałośnie. Guz na rozciętym łuku brwiowym coraz bardziej pęczniał, a powykręcane ręce bolały przeraźliwie. Zaczęły się pojawiać siniaki.
- Na to przyjdzie czas. To jeszcze nie koniec. Powiesz mi gdzie jest Ted. Wycisnę to z ciebie choćby nie wiem co!
Lucy nic nie odpowiedziała tylko zamknęła oczy, już nie chciała więcej patrzeć na jego wykrzywioną gębę.
- Co?! Nie chcesz na mnie patrzeć? To nie patrz. Ja już dostałem to co chciałem, a teraz się zajmiemy tym co masz nam powiedzieć. - Zbliżył się do niej i mocno ścisnął jej rękę. - Mów, gdzie on jest i gdzie schowaliście pieniądze!


***
Ricco pojechał pod chałupę Teda i czekał na niego. Miał dać znać Angelowi jak przyjedzie. Usiadł na jakimś kawałku drewnianej kłody i obserwował. Nie wiadomo czemu zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia. Po tym co Angel wyrabiał z Lucy nie mógł się pozbierać. Sam nigdy nie był tak okrutny w stosunku do kobiet, Angel to jego przyjaciel, ale był wstrząśnięty. „Mam nadzieję, że nie posunie się do najgorszego. Chociaż z nim wszystko jest możliwe. Jest nieobliczalny. Ale cóż nie mogę z nim teraz zadrzeć. Najważniejszy jest Rocco. Musi mi pomóc.” Pomyślał i jeszcze raz rozejrzał się po okolicy. Było późne popołudnie, zaczęło się powoli ściemniać, było cicho, nikogo wokół. Tylko szum wody z oddali.
Nagle zobaczył taksówkę, szybko się schował w krzakach. Z samochodu wysiadł Ted, ledwo się wydobył, było wyraźnie widać, że jest zachwiany. „To nawet lepiej, będzie łatwiejszy.” Pomyślał Ricco i zadzwonił do Angela.
- Słuchaj, zostaw już ją, mamy go. Właśnie przyjechał, jest pijany, szybciej się z nim uporamy.
- Dobra, zaraz będę. A dziewczyną się nie przejmuj. Już nie ma czym.
- Co? Co zrobiłeś?!
- Nie chciała mówić, nie ważne, już jadę. - Rozłączył się.
Ricco, zaklął cicho do siebie i znowu zaczął obserwować dom. Po chwili zapaliło się światło. Ted zajął się sobą, mają trochę czasu. „Co on zrobił? Oszalał? Właśnie się tego bałem. Będę mu musiał teraz pomóc, cholera. Nigdy nie chciałem żeby do tego doszło.”
Po pół godzinie przyjechał Angel. Podeszli w pobliże chaty.
- Wywołajmy go. - Powiedział Angel i krzyknął. - Ted! Czekamy tu na ciebie!
Nikt nic nie odpowiedział, ale zaraz Ted zszedł na dół.
- Czego chcecie! Jak mnie tu znaleźliście?
- Mamy swoje sposoby, Ted możemy to załatwić po dobroci, oddaj nam nasze pieniądze i już nas nie ma. - Powiedział niezwykle spokojnie Angel.
- Nie mam żadnych pieniędzy! Spadajcie! - Odważnie spojrzał im w oczy.
- Nie, tak rozmawiać nie będziemy! - Krzyknął Ricco.



Ted wystraszył się i zaczął się tłumaczyć, że pieniądze zniknęły i on nie wie gdzie są.
- Nie, rób z nas idiotów, gdzie masz pieniądze? - Krzyknął Angel.
- Wziąłeś zaliczkę, to się teraz rozlicz. Uciekłeś przed rozprawą. - powiedział Ricco. - Mój ojciec jest strasznie wkurzony, kazał nam cię dorwać i wycisnąć jak cytrynę, po pierwsze powiesz dlaczego oszukałeś naszą rodzinę, a po drugie oddasz pieniądze.
- Chłopaki, ja się bałem co mi zrobicie jak Rocco nie wyciągnę, wiecie, że on jest już stracony - odpowiedział Ted drżącym głosem. Na te słowa Ricco nie wytrzymał i walnął go mocno pięścią w twarz. Ten się zachwiał i padł na ziemię. Angel zaczął się śmiać.
- Masz parę Ricco, a ty mów gdzie ukryłeś kasę! - Darł się nad nim Angel.
- Nie masz prawa tak mówić o moim bracie! - Zezłościł się Ricco, wszystko co dotyczyło jego braciszka strasznie go wkurzało. Po chwili dodał już spokojnie. - Zrobimy tak, jeżeli jednak nam pomożesz, to może darujemy ci te pieniądze. - Na te słowa Mosby się podniósł i trochę otrzepał z ziemi.
- Co? Nie ma takiej możliwości, on musi oddać calusieńką kasę! - Angel krzyczał teraz do Ricco.
- Angel, spokojnie potrzebujemy jego wiedzy, a pieniądze rzecz nabyta, w każdej chwili możemy je zdobyć. Muszę pomóc Rocco. - Odpowiedział łagodnie Ricco.
- Dobrze, ale co z nim teraz zrobimy?
- Zabieramy ze sobą. Będzie cały czas z nami, już nam nie ucieknie. Jedziemy z powrotem do Westerbergu.



- Ricco, lepiej pojedźmy do Sunset Valley, do mojego apartamentu, nikt o nim nie wie, bo kupiłem go dosłownie kilka dni temu, nawet mój ojciec. Możemy się tam zabukować na długi czas. A do Westerbergu to tylko trzy godziny w jedną stronę. - Powiedział Angel.
- Dobrze, ale wiesz, że będzie z nami Ted. Musimy go pilnować, nie mamy wyjścia.
- Ok, no problem. A tak swoją drogą, to masz fajną laskę Ted. - Powiedział z chytrym uśmiechem do Teda.
- Co z nią zrobiliście?
- Dowiesz się w swoim czasie, najpierw załatwimy sprawy dla Ricco.
- Jeżeli jej coś zrobiliście, to pożałujecie.
- Ted, nic się nie dzieje, ale może … o ile będziesz chciał współpracować. - Zapewnił Angel.
- Oddam wam całą kasę, tylko nic nie róbcie Lucy.
- O widzisz i teraz gadasz z sensem. - Angel uśmiechnął się i mrugnął okiem do Ricco. - A Lucy słodziutka.
- Angel, uspokój się i idziemy. - Zarządził Ricco i wsiadł do samochodu, za nim podążył Ted. Angel pogadał coś jeszcze, ale wreszcie i on usiadł w samochodzie. Ruszyli w stronę lotniska. Ustalili, że po ich samochody później przyjadą chłopaki z rodziny. Sami pojechali samochodem Teda, który wcześniej zabrali Lucy.



To wszystko na dziś, zapraszam do komentarzy.
__________________

Ostatnio edytowane przez Mile : 27.03.2013 - 23:56
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.03.2013, 22:55   #4
Sqiera
 
Avatar Sqiera
 
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 899
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Kurczę, fajny ten dom! Jeśli to ty go urządzałaś to naprawdę masz talent
Piekne przestronne wnętrza, no i basen urzekł mnie najbardziej (ten w piwnicy). Zdjęcia też super! i widzę jeden znajomy obraz (tak tak, ten z wychodzącą poza ramę nogą)

no dobrze, Gina jest zła na ojca i w sumie jej sie nie dziwię. Coś czuję, że ta żałoba szybko im wszystkim minie, pewnie kolejne tajemnice Fabiana wkrótce wyjdą na jaw.

A pro po tajemnic... ostatni odcinek zakończyłaś w takim momencie jakby Barney chciał coś jej wyjawić. Już po ciuchu liczyłam na szczerość z jego strony, lecz się zawiodłam. Mam nadzieję, że nie stchórzy i ta rozmowa w saunie prowadzi do powiedzenia Ginie prawdy. Naprawdę jej się to należy.


A tymczasem w Twinbrook widzę mojego ulubionego mafioza w czarnej koszuli xD ... i Angela, tego, którego z chęcią bym załatwiła tak samo, jak on traktuje te inne kobiety (i teraz aż boję się pomyśleć co on im robił ).
Należy mu się, nad nim nie miałabym żadnych skrupułów.

Ricco zachowuje się jak prawdziwy włoski mafiozo... rodzina jest najważniejsza.

No i ciekawe jak im Ted ma teraz pomóc... no i co się naprawdę stało z Lucy, bo mam nadzieję, że ona jednak żyje...

no dobra, czekam na więcej
__________________
Sqiera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.03.2013, 23:21   #5
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 32
Płeć: Kobieta
Postów: 3,269
Reputacja: 27
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Wygląda na to, że dowiadujemy się o Fabianie kolejnych ciekawych rzeczy.. Nie dziwię się Ginie, że się taka wkurzyła, w końcu to jej ojciec, a wydaje się, jakby w ogóle go nie znała. I te obrazy w piwnicy..

Cytat:
nie zdziwiłabym się gdyby miał tu kochankę, która tu w dodatku cały czas mieszka.
Kobieca intuicja jak zawsze niezawodna

Ale te ich reakcje na podziemne miłosne gniazdko mnie rozwaliły, były tak skrajnie różne, że aż śmieszne

Zauważyłam, że Gina ma słabość do zwierząt. Zobaczyła pieska, nie wie skąd, nie wie kogo, ale od razu nadaje mu imię.. To tylko sprawi, że jeszcze bardziej się do nie go przywiąże i trudniej jej będzie się z nim rozstać. chociaż zastanawiam się czy ten szczeniak nie należy do Ashy, chociaż z drugiej strony jakoś by mi to do niej nie pasowało, nie wiem czemu..

Ciekawi mnie, ciekawi, bardzo ciekawi, co też Barney chciał jej powiedzieć

Angel to kawał niezłego bydlaka jest. Dla niego zabicie kogoś to jak splunąć.. Zabił Lucy? Z jego słów nic innego nie mogę wyczytać niestety

A dla Ricco najważniejszy braciszek.. Taki plus, że przynajmniej kobiety nie uderzy. To go ratuje w moich oczach. Ale tylko troszeczkę
I Tedzia złapali, kolo pewnie zaraz po rozprawie zostanie kropnięty i tyle go będziemy widzieć..

czekam na więcej
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.03.2013, 22:45   #6
Muffshelbyna
 
Avatar Muffshelbyna
 
Zarejestrowany: 02.03.2013
Skąd: Bayview <3
Płeć: Kobieta
Postów: 634
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Wow, ten dom to normalnie jest taki wypasiony, że szok Fabian był naprawdę bardzo bogaty. Sama bym chciała zamieszkać w takim fajnym domu, jest świetny, sama go budowałaś i urządzałaś?

Ciekawe, co Barney chce powiedzieć Ginie. Może się przyzna do zdrady? Ale jeżeli tak, to może być nieciekawie, pobyt, który miał być przyjemny, przerodzi się w koszmar x.x Mam nadzieję, że jednak pomiędzy zakochanymi wszystko się ułoży.

Jak ja nie lubię Angelo i Ricco Tak mnie typy denerwują, że po prostu brak mi słów. Mam nadzieję, że niedługo skończy się ich pojawianie się w historii. Mam nadzieję też, że nie zrobili nic Lucy, biedna, żal mi jej. Oby tych drani spotkała niedługo zasłużona kara!

Czekam na next
Muffshelbyna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.03.2013, 23:04   #7
cheeba
 
Avatar cheeba
 
Zarejestrowany: 25.05.2011
Skąd: Wrocław
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 3,184
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

zgadzam się z muffinką, dom jest świeeetny *.*
w sumie nie wydarzyło się w tym odcinku za wiele ale intryguje mnie to coś o czym Barney chce powiedzieć. czekam na ciąg dalszy:>
__________________
[IMG]http://i57.************/2sbss35.jpg[/IMG]
cheeba jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 28.03.2013, 08:53   #8
Słodki Pan Ciastek
 
Avatar Słodki Pan Ciastek
 
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 23
Płeć: Mężczyzna
Postów: 527
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

No domek prześwietny. Dołączę do pytania. Sama budowałaś?

Gina powoli się wszystkiego dowiaduje... strasznie to przeżyje, czy może będzie silna?
I ten intrygujący moment, gdy Barney chce powiedzieć coś Ginie. Musiałaś przerwać w takim momencie? Co my ci zrobiliśmy?


Angel, żeby tak okropnie szybko postępować. Zabił Lucy? Jak Ted to przeżyje. W tym OJSG cierpią najmniej winne osoby. Może nie Fabian, on nie musiał przystawiać się do dziewczyn jak żonaty.
W sumie cała intryga rozpoczęła się od Fabiana. Rozumiem to Barney go zachęcał do jednorazowej zabawy, ale czy on musiał się zgadzać?

Ted też obrywa za całkowitą szczerość. Lucy tak się dla niego poświęcała. Wszystko na nic. Najwyraźniej kochała Teda.

Czekam na next

Aha i piesek prze słodki Gina ma serce.
Słodki Pan Ciastek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 28.03.2013, 11:06   #9
Katherine
 
Avatar Katherine
 
Zarejestrowany: 13.09.2012
Skąd: Poznań
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 374
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Jaka sprawa!? :o Jaka sprawa Barney!? Ale zwierzęta lubią Ginę. Ale Gina pewnie zrobi aferę, jak się dowie o Ashanti. Barney jeśli jej nie powie o tym "małym wybryku" i o tym, że zapewne przez niego Fabian nie żyje, to będzie z nim źle. Cały czas oszukuje Ginę, a to nie fair. czekam na next
__________________
[IMG]http://i40.************/2vxnev4.gif[/IMG]
Katherine jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 03.04.2013, 20:34   #10
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Witam, dziękuję za komentarze.

Jestem Wam bardzo wdzięczna, że tak licznie odpisujecie na moją opowieść.
Kilka osób pytało o ten dom, bryła nie jest moja, ściągnęłam ją z internetu, niestety nie umiem budować takich domów z krótkimi ścianami, zawsze źle mi to wychodzi. Ogólnie powiem, że się uczę. Trochę ją zmodyfikowałam dodając balkon i piwnicę. Wewnątrz część mebli zostawiam jak mi pasują, ale zwykle przebudowuję w środku całe pomieszczenia, żeby było wygodniej moim simom. Na zewnątrz dodałam prawie cały ogród z wodą, bo pierwotnie ten dom był na wym. 40x40, a teraz postawiłam go na większej powierzchni i ma 64x64.

Po dłuższej przerwie jesteśmy tu z powrotem.
Zapraszam na odcinek nr 59

Siedzieliśmy z Barneyem na ławeczce przy żarzących się węglach, co chwilę Barney podchodził i polewał je wodą tworząc parę. Było przyjemnie ciepło. Może trochę zbyt ciepło.
- Powiedz, jaka to sprawa. - Zapytałam.
- Gina, mam dla ciebie niespodziankę, nie udało się na dzisiaj, chociaż bardzo się starałem, ale jutro już będzie gotowa.
- Ooooo, a uchylisz mi rąbka tajemnicy?



- Nie, chcę widzieć twoje zaskoczenie. - Uśmiechnął się. - To będzie wielka niespodzianka.
- Wielka?
- Ogromna.
- Bardzo ogromna?
- Bardzo, ha ha ha nie dopytuj i tak ci nic nie powiem.
- No dobrze, już nie mogę się doczekać.
- Ja też, to będzie coś ekscytującego, sam tego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Zobaczę jak zareagujesz.
- Na serio? Ale teraz mi smaka narobiłeś. Co to może być? Może pojedziemy do wesołego miasteczka przejechać się na ogromnym diabelskim młynie? Zawsze się bałam.
- Ha ha ha. Nie, ale równie ciekawego. Już nic nie powiem.
- No dobrze poczekam. Wyjdźmy już stąd, gorąco mi.
- Dobra, kto pierwszy w basenie! Twój ojciec wiedział co robił, jak budował tu basen.
- Tak, nieźle to wymyślił. - Powiedziałam zgryźliwie.
Wcale mnie to nie bawiło, znowu wróciła złość i rozżalenie. Barney już poleciał do basenu i skoczył do wody. Pobiegłam za nim. Poruszaliśmy kończynami, żeby utrzymać się na wodzie, Barney na mnie popatrzył i powiedział.
- Gina, tak dobrze się czuję w twoim towarzystwie, jestem z tobą taki szczęśliwy.
- Ja też Barney.
- Uzupełniamy się wzajemnie.
- Tak.
- Cieszę się, że jestem tu z tobą, nie chciałbym być z nikim innym.
- Ja też, co taki się zrobiłeś ckliwy?
- Nic, chciałbym ci coś powiedzieć, ale jeszcze poczekam.
- Mów, nie czekaj. Barney ja jestem strasznie niecierpliwa.
- Spokojnie, dowiesz się w swoim czasie mój kwiatuszku. - Uśmiechnął się tajemniczo.



- Kwiatuszku? Ładnie mnie nazwałeś. - Też się uśmiechnęłam.
- Niektórzy mówią do siebie w taki czuły sposób, chciałabyś abym tak do ciebie mówił?
- Tak, ale wymyśl coś co bardziej do mnie pasuje, nie czuję się kwiatuszkiem.
- Dla mnie wyglądasz, jak najpiękniejszy delikatny kwiat.
- Ha ha ha, dziękuję, jak zwykle znajdujesz odpowiednie słowa.
- Gina, nie śmiej się, ja tak myślę. Ty nie za bardzo wierzysz w moje komplementy, prawda?
- Czasami tak, czasami nie. Jako kobieta jednak często ich potrzebuję, więc lepiej nigdy nie przestawaj. Ha ha ha. - Zaśmiałam się, a Barney do mnie dołączył.
- Ha ha ha, jak tu wyczuć ten moment? Wy kobiety zawsze mnie zaskakujecie. Dobra dosyć tych ckliwości, nurkujemy, ja wygram. - Powiedział i zanurkował. Ja też się szybko zanurzyłam, próbowałam wytrzymać jak najdłużej. Niestety nie miałam tyle siły, może to po tym przegrzaniu w saunie.





Barney wygrał i się przechwalał.
- Ma się te płuca! Twardziel ze mnie.



- Tak, tak jesteś wspaniały.
- Gina, widzę, że nie możesz się pogodzić z porażką, ha ha ha w ramach zadośćuczynienia zrobię ci masaż, co ty na to?
- Ooooo, już lepiej, romantyczny?
- Najbardziej romantyczny na świecie.
- Potrafisz?
- Tak, mam pewne zdolności. - Podpłynął bliżej do mnie i mnie pocałował. - Zrobię go tak, że nie wytrzymasz.
- Zobaczymy. A ty wytrzymasz?
- Nie wiem, przy tobie zaczyna mnie ponosić, ale spróbuję.
Wyszliśmy z wody i poszliśmy do drugiego pomieszczenia. Ja się położyłam, Barney rozwiązał mi sznureczki od stroju i zapalił aromatyczne świeczki.







Wziął olejek i posmarował sobie dłonie. Rozgrzał je lekko i dotknął moich ramion. Poczułam przyjemny dotyk jego ciepłych rąk. Masował mnie delikatnie. Czułam błogość i ukojenie. Rozluźniłam mięśnie. W tle grała przyjemna muzyka.





Powolutku schodził niżej, w dole pleców zatrzymał się na dłużej, w miarę masażu dotychczasowy stres odchodził, było mi niezwykle przyjemnie. Masował mnie delikatnie, ale jego silne ręce mocno uciskały niektóre miejsca w szczególny sposób, wzbudzając pewne uczucia, doskonale wiedział co robi. Uśmiechałam się.







Mruknęłam ze szczęścia.
- Przyjemnie? - Zapytał.
- Uhm.
- Świetnie. Masz nadzwyczajnie gładką skórę, jak jedwab. Ani jednej skazy. - Pomasował jeszcze chwilę i zawiązał mi z powrotem sznureczki stroju. - Już. Dobrze ci było?
Wstałam.
- Barney to było cudowne.



- Cieszę się.
- Gdzie się tak nauczyłeś masować?
- Od pewnej Tajki. Gina, znam jeszcze kilka innych sztuczek. - Powiedział chwytając mnie mocno. Całował gorąco i namiętnie. Jego bliskość powoli uderzała mi do głowy. Czułam, że on też przeżywa to samo. Nie mogliśmy się oderwać od siebie.







- Barney, dzisiaj działasz na mnie niesamowicie. Nie wiem, może to przez ten upał.
- Tu jest gorąca atmosfera. Przy tobie się nakręcam.







- Pójdziemy na górę?



- A co będziemy robić? - Droczyłam się.
- Dużo pięknych rzeczy.



Pobiegliśmy do sypialni na górze i tam bez skrępowania oddaliśmy się przyjemności. Barney jest taki czuły i kochany. Nigdy nie dąży do swojej przyjemności, zawsze pamięta o mnie. Jego pocałunki są dla mnie jak balsam, nie mogę mu się oprzeć. Bardzo go kocham.





Później rozmawialiśmy i przytulaliśmy się. Bajecznie spędzaliśmy czas, przy nim jestem bezpieczna i szczęśliwa. Dotyka mnie z wielką czułością, aż ręce mu drżą, nikt nigdy mnie tak nie traktował. Psychicznie też się przy nim odprężam, potrafi mi wszystko wytłumaczyć i ułożyć sobie w głowie. Dobrze, że go mam, pomoże mi przejść przez te wszystkie nieprzyjemności, które mnie jeszcze czekają.















W pewnym momencie coś go opętało.
- Gilgotki? Masz gilgotki? - Zaczął mnie gilgotać po boczkach, musiałam mu przytrzymać ręce, śmialiśmy się wniebogłosy. Nie dawałam rady, turlaliśmy się po całym łóżku.
- Przestań już! Lepiej mnie przytul. Tak cudownie się czuję w twoich ramionach.
- Kochanie, mógłbym cię ściskać cały czas. - Uspokoił się i znowu mnie przyciągnął do siebie. - Może w ogóle nie wychodźmy z łóżka. To sama rozkosz przytulać się do ciebie. Masz takie piękne ciało.
- I umysł. - Dodałam z groźną miną.
- Tak, piękne ciało i umysł. Ha ha ha kocham cię. Zostańmy tu na zawsze.





- Tak nie można, będę musiała zrobić coś do jedzenia, pewnie jesteś już głodny. Powiem szczerze, że przez te igraszki zgłodniałam.
- Ja tylko troszeczkę, chodź jeszcze jeden raz. Proszę cię, musimy spróbować jeszcze jednej rzeczy. - Powiedział i zaczął mnie całować po szyi, a jego ręce wędrowały po moim udzie. Poddałam się, potrafi mnie rozbroić. Znowu nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Pieszczotom nie było końca.


***
Ashanti Belmonte całe popołudnie spędziła na mieście zastanawiając się co zrobić w tej sytuacji. Poszła do baru. Wypiła kilka drinków. Nie mogła się pozbierać. Jak się dowiedziała o śmierci Fabiana myślała, że będzie mogła zostać w tym domu, że jej go zapisał. A tu taki szok. Jeszcze Barney wyprowadził ją zupełnie z równowagi, miała nadzieję, że może on go dostał albo odkupił i będzie mogła z nim być. Dalej sobie przyjemnie mieszkać w luksusowych warunkach. Niestety rozwiał jej wszelkie nadzieje na beztroskie życie na czyjś koszt. Do tej pory żyła na koszt Fabiana, który szalał na jej punkcie i spełniał wszystkie zachcianki. Jak chciała wynająć najdroższego renomowanego dekoratora wnętrz, nie było problemu. Jak chciała pojechać na wakacje do Francji skąd pochodzi, też nie było problemu. Fundował jej wszystko. O nic nie pytał, tylko od razu dawał pieniądze. Całował w czoło, klepał po tyłku i mówił „ Baw się dobrze złotko.” On sam ciągle pisał, ciągle przesiadywał w gabinecie i pisał te swoje książki. Kiedyś próbowała przeczytać choć jedną, ale nie miała cierpliwości. Wolała się bawić w nocnych klubach, były jej największą słabością, lubiła się napić i wyszaleć na parkiecie. Widziała gorące spojrzenia innych mężczyzn i to jej wystarczało. Fabian się nigdy na nią nie złościł, wszystko jej wybaczał. Dobrze jej z nim było. Poza tym był niezły w te klocki i nie musiała zaspokajać swoich potrzeb z kimś innym. Był dobrym człowiekiem, tak go odbierała. Pomógł jej znaleźć pracę jako modelka kostiumów kąpielowych. Przede wszystkim brała udział w sesjach do katalogów kostiumów sportowych. Miała silne wysportowane ciało, które pięknie się prezentowało w takich strojach. Poza tym jej egzotyczna uroda dodawała im smaczku. Wiele magazynów sportowych zabiegało o jej zdjęcia. Zarabiała całkiem niezłe pieniądze, które skrzętnie odkładała na konto i nigdy nic z niego nie wypłacała. Dzięki Fabianowi miała pieniędzy pod dostatkiem i nie musiała korzystać ze swoich, teraz sytuacja się zmieniła i chyba będzie trzeba uszczknąć z oszczędności. Oj nie lubiła tego.
Postanowiła, że wróci do domu i zabierze wszystkie swoje rzeczy. Zabierze też to, co według niej jej się należało. Nie będzie ofiarą.
Miała przy sobie wszystkie klucze, przeszła przez bramę. Panowała kompletna cisza. „Może nikogo nie ma?” Pomyślała i skierowała się do drzwi. Wszędzie cichutko. Nagle wyskoczył do niej nie wiadomo skąd malutki piesek. „Cholera, znowu ten kundel, zawsze znajdzie jakąś dziurę, żeby tu wleźć. Trzeba wreszcie sprawdzić ten płot.”
- A pójdziesz ty gnojku! Wypad! - Krzyknęła do małego i wyrzuciła go za bramę. Poszła do swojej sypialni i postanowiła się zdrzemnąć.



Spała przez kilka godzin, ale jak tylko słońce zaczęło wschodzić obudziła się i poszła na górę wziąć prysznic.





Wyszła na balkon popatrzeć na wschód słońca, ale jej wzrok przykuł inny widok.





„To są te jego wyższe cele? Co to za panienka? Teraz to mnie wku..., już ja mu pokażę jakie ja mam wyższe cele.” Pomyślała i zeszła na dół. Cały czas myślała jak się odpłacić Barneyowi.



***
O świcie ledwo się wyrwałam z rąk Barneya, nie chciał mnie wypuścić. Nie powiem, to co robiliśmy było ekscytujące i niezwykle przyjemne.
- Muszę iść do toalety. A potem idę do kuchni i zrobię śniadanie. Kochanie wstawaj.
- Ok, już wstaję, zaraz zejdę. - Odpowiedział i zaczął się powoli podnosić.
Skorzystałam z toalety i na sekundę wyszłam na balkon, właśnie wzeszło słońce, popatrzyłam na mieniącą się wodę w zatoce. Boże jakie tu są piękne widoki, dla nich warto tu mieszkać.
Poszłam do kuchni i zszokował mnie widok młodej kobiety przy kuchence. Kto to jest? Co ona tu robi? Jak ona jest ubrana? To na pewno nie służąca. Już mi ciśnienie skoczyło.



To by było na tyle w tym odcinku. Zapraszam do komentowania.
Proszę nie zwracajcie uwagi, że oni są tacy ciemno brązowi, opalili mi się w międzyczasie, a że bardzo mi się spodobali w tych kolorach, to już nie zmieniałam zdjęć. Całuski dla wszystkich.
__________________

Ostatnio edytowane przez Mile : 04.04.2013 - 05:47
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 16:09.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023