Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 03.01.2010, 21:38   #1
Invidia Semper
 
Avatar Invidia Semper
 
Zarejestrowany: 23.08.2007
Skąd: Spod oka mistrza i łuku amora
Płeć: Kobieta
Postów: 2,256
Reputacja: 10
Question Heltemodig

Kilka słów na wstęp: jest to moje pierwsze FS więc nie wiem, jak je przyjmiecie, mam jednak nadzieję, ze całkiem nieźle. Nie będzie ono długie- w planie mam jakieś 4 odcinki. Mogą sprawić Wam trudności zwydziwiałe nazwy własne, ale używałam ich, by urealistycznić tą opowieść. To chyba tyle ode mnie, zapraszam do czytania i komentowania!

Rozdzial I

Rozdzial II

Rozdzial III

Rozdzial IV














Słońce powoli zachodziło za górami, oświetlając zielone lasy nadając im głęboką, pomarańczową barwę. Z pobliskiego sadu słychać było leniwe bzykanie pszczół. Dopełnieniem tego sielskiego widoku był intensywny, słodki zapach kwitnących kwiatów i zwożonego przez miejscowych chłopów siana.
Polną drogą, chłonąc owe miejsce wszystkimi zmysłami szła drobna dziewczyna. Starsze kobiety siedzące na ławeczkach pod oknem, młode matki zbierające pranie, pastuszkowie prowadzący bydło, bawiące się dzieci- wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na tę postać. Z ich oczu można było wyczytać niezrozumienie, ale także- respekt? Strach? Co ona tu robi? Skąd się tu wzięła? Dokąd zmierza?


Tymczasem dziewczyna minęła gapiów, udając, że niczego nie zauważyła posłała kilka uśmiechów. Przeszła przez ciemny lasek i wkroczyła na zalaną popołudniowym słońcem polanę, skąd rozpościerał się widok na położone niedaleko miasteczko. Musiała przystanąć. Spojrzała w niebo. Nad jej głową przelatywał klucz ptaków wracających do ojczyzny. W głąb lasu biegły dwie smukłe łanie. Słychać było brzęczenie cykad i świerszczy rozpoczynających swoje wieczorne musicale. Dziewczyna nie mogła powstrzymać się od wzruszenia i podziwu- jaki ten świat potrafi być piękny. Świat bez ludzi, w idealnej harmonii, niezakłócony przez żadną, nawet najdrobniejszą myśl ludzką. Westchnęła i z cichym szelestem udała się dalszą drogę. Nie lubiła patosu i przesady- nawet w myślach. Poza tym była już spóźniona.
W oddali zobaczyła ciemny kształt. Zmrużyła oczy, by przeciwstawić się nachalnym promykom słońca. Tak, to na pewno tutaj. Doszła do niewielkiego domu. Nie była to jedna z drewnianych chatek, jakie mijała po drodze, ale nie była to też potężna willa- po prostu zwykły dom jednorodzinny. Gdy otworzyła furtkę usłyszała dobiegające z wewnątrz odgłosy śmiechów i rozmów. Stanęła przed dębowymi drzwiami i sięgnęła po ręcznie wykłuwaną, mosiężną kołatkę. Po chwili usłyszała zbliżające się kroki. W drzwiach stanęła rudowłosa, roześmiana dziewczyna. Natychmiast rzuciła się w objęcia dziewczyny z okrzykiem, który wypłoszył drzemiące na pobliskiej gałęzi ptaki.
-Yova! Nareszcie jesteś, czekamy na ciebie już ponad godzinę!
-Wiem, Esther, przepraszam, ja nie mogłam…-zaczęła, ale rudowłosa, nie słuchając pociągnęła ją do środka.
-Dobra, dobra, przecież się nie gniewam, wchodź, jesteśmy w salonie, zaraz wracam.-powiedziała wskazując jej właściwe drzwi, zza których dobiegały głośne rozmowy.
Yova stanęła niepewna. Wchodzenie samotnie do pokoju pełnego ludzi nie wydawało się jej najlepszym pomysłem. Co z tego, że znała tam niemal wszystkich. Nie widziała ich od miesiąca, a wrodzona nieśmiałość nie pozwalała jej na swobodne przywitanie się z gośćmi.


Delikatnie otworzyła drzwi, mając nadzieję na niezauważalne wejście. Na próżno. Gdy tylko nacisnęła klamkę wszystkie oczy zwróciły się ku nowoprzybyłej, która natychmiast oblała się pąsem. Stała by tak pewnie do przybycia Ester, gdyby poczciwa dusza, piękna blondynka o fiołkowych oczach nie krzyknęła radośnie:
-Yova! Nareszcie, ależ się za tobą stęskniłam! Widziałam twoje wyniki! Oczywiście byłaś najlepsza z nas wszystkich, ale tego można było się spodziewać!
Pozostali potwierdzili to półsłówkami i sympatycznym śmiechem, ale Yova byłąa pewna, że z niej żartują.
-Witaj Anabell, widocznie miałam szczęście…- wymamrotała idąc ku wolnemu miejscu na kanapie koło blondynki.
-Ty masz zawsze takie szczęście- uśmiechnął siedzący na przeciwległym fotelu mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Na te słowa rumieniec Yovy pogłębił się. Jeżeli było to w ogóle było możliwe.
-Chris dobrze wiesz, że nie zawsze…ale nie mówmy o mnie, co tam u ciebie?- spytała, szybko zmieniając temat i starając się nie patrząc mu w oczy. ‘Miejmy to za sobą, niech to się szybko skończy’. Tej rozmowy bała się najbardziej.
-Od miesiąca raczej nic się nie zmieniło, po odebraniu dyplomu siedziałem w rodzinnym mieście i głównie nadrabiałem zaległości towarzyskie, nawet nie wiesz ile się zmieniło od moje ostatniego pobytu- nie mogłem się w tym wszystkim połapać!
-Chyba wszystkim nam było trudno- wtrącił siedzący nieopodal chłopak z oczami koloru niezapominajek- Przez siedem lat spędzonych w zamknięciu, nie licząc tej miesięcznej abertury w wieku szesnastu lat nie widzieliśmy świata zewnętrznego!
-Nie mów, że wyszło Ci to na złe- uśmiechnął się ironicznie Chris- Teraz wystarczy, że wejdziesz do karczmy, a wszyscy traktują cię z szacunkiem.
-Mi się wydaję, że prości ludzie się boją- wtrąciła nieśmiało Yova- nie wiedzą, że tak naprawdę naszym zadaniem jest nieść pomoc. Wciąż mają przed oczami sześćdziesiąty drugi i Nigra Monto.
-Przecież to nie nasza wina! Zaatakowali nas, wieśniacy byli zbyt uparci i do końca nie dali się przekonać, więc trzeba było ich uciszyć, jeśli nie prośbami czy przekonywaniem to siłą, zresztą na rozkaz króla!- oburzył się błękitnooki.
-Havil, spokojnie, wina była po dwóch stronach, poza tym to raczej nie jest miejsce odpowiednie do takich dyskusji- powiedział znudzony Chris, a Yova popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Chris mówi, że historia i błędy popełnione przez ludzkość są nieważne?
-Uważasz, że powinniśmy zapomnieć?- odważyła zapytać
Chris popatrzył na nią. Niewątpliwie przez jego myśli przebiegło w tej chwili kilka- niekoniecznie miłych- wspomnień. Yova dopiero wtedy uświadomiła sobie, jakie pytanie wyszło spod jej warg. W pokoju zrobiło się nagle bardzo gorąco.


-Nie, nie uważam. Powinniśmy pamiętać o historii naszych przodków, nie możemy zapomnieć. Jednak w naszym wypadku pierwszorzędnym zadaniem jest naprawa tych wspomnień, o ile można o czymś takim mówić. Nie osądzam nikogo, ale musimy się nieustannie zmieniać i dostosowywać się do zmian jakie wokół nas zachodzą, jeśli chcemy, by na tej ziemi panował jaki taki pokój.
-Chris, słyszysz co ty mówisz? Na ziemi ma panować pokój? Człowieku, ty co dopiero uzyskałeś dyplom Akademi Armamento!
-Słuchając twojego toku rozumowania zastanawiam się w jaki sposób zdobyłeś go ty, chyba musiałeś nieźle pogryźć się w język na egzaminie z etyki. Albo egzaminator był już przygłuchawy- rzucił niedbale, powodując tym samym cichy chichot zebranych. Yova zastanawiała się- czy to jest jedna z gier Chrisa, czy on tak naprawdę wierzy w to co mówi? Sama miała sprzeczne uczucia. Spór przerwała Esther wnosząca tacę z bajecznie kolorowymi drinkami.
-To już nie szkoła, nie musimy się chować z butelką po kątach- zaśmiała się, a w jej oczach widać było radosne błyski osoby młodej i wolnej.
-Nigdy nie kładziono na to szczególnie dużo nacisku, zwykle przymykano oko- wtrącił Chris biorąc od niej szklankę.
-No może za wyjątkiem pirackiego rumu- zachichotała Anabell.
-Nie bierzemy pod uwagę sytuacji podbramkowych, większość z nas wtedy ledwie uszła z życiem, ale skąd mogliśmy wiedzieć, że te skurczybyki poupychali tam amanityny czy innego świństwa- powiedział Chris a wszyscy wybuchli śmiechem.
-Mieliśmy fart, że nie było tam tego dużo, inaczej byśmy tu już tak swobodnie nie rozmawiali- zaśmiała się Esther
W tak beztroskim tonie mijał im niezauważalnie wieczór. Po kilku godzinach pokój wypełniły mniejsze i większe grupki. Yova wykorzystała ten czas na porozmawianie z przyjaciółką. Esther porzuciła swój radosny nastrój by wysłuchać Yovy.


-Państwo hopeańskie się już zbroi Esther, ja na własne oczy widziałam, byłam tam. wiesz, że musiałam…
-Yova, wiem, proszę nie zadręczaj się tym więcej, wszyscy cię uważają za Arankę z krwi i kości.
-Ta, z śnieżnobiałą kopułą na włosach. Zresztą, nawet jeśli tak, to nie zmienia to faktu, że Hopean przymierza się do walki.
-Ufam naszemu królowi i naszemu wojsku. Ufam też nam Yova i ty też zaufaj.
-Nie mamy z nimi szans!
-Na bitwie wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, myślę, że w Armamento dowiedziałaś się o tym dokładnie- same pochwały z taktyki i strategii!
-Nie żartuj ze mnie!- wyszeptała oburzona Yova
-Nie żartuję. Chcę, żebyś ten wieczór spędziła szczęśliwie, nie martwiąc się niczym. Czy ty to w ogóle potrafisz?- uśmiechnęła się Esther
-Chyba nie- odpowiedziała poważne Yova
-Zresztą, wróćmy do tematów nam bliższym- co jest z tobą i Chrisem?
-A niby co ma być?- znów czerwone policzki silnie kontrastowały ze śniegiem na jej głowie.
-Przecież widziałam jak na ciebie patrzył, czy wy się wreszcie…
-Nie- ucięła Yova i wstała. Podeszła do stołu by napić się i ochłonąć. Ten temat nigdy nie pozostanie obojętny jej sercu.
W chwili gdy przykładała zimne szkło do ust na zewnątrz rozległ się krzyk.. Wszyscy- ci bardziej przytomni i ci trochę mniej- podbiegli do okna. Niewielka postać biegła do domu, nieustannie pokrzykując. Z tej odległości nie można było rozróżnić słow. Esther wyszła gościowi naprzeciw otwierając drzwi. Był to niewielki chłopak o delikatnej urodzie. Wbiegł do środka zziajany i nie mógł wyksztusić słowa. Stojąca obok Anabell podała mu kubek wody. Wypił go jednym łykiem i wysapał:
-Arana w niebezpieczeństwie…Kefurbo płonie…Hopean…zaatakował…znienacka…setki ludzi zabitych…tysiące rannych…- w pokoju natychmiast powstał szum.. Słychać było słowa niedowierzania z ukrytym lękiem. Yova popatrzyła na Esther, która stała niczym wmurowana do podłogi.
-A więc-powiedział głośno Havil wyciągając cienki kawałek drewna zza pazuchy- będziemy im jeszcze do czegoś potrzebni.
__________________
Lecz straszny los, okrutna śmierć
W udziale im przypadła:
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot,
Królewnę myszka zjadła.

Atelier
Ostatni Strz

Ostatnio edytowane przez Invidia Semper : 23.01.2011 - 20:29
Invidia Semper jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 19:01.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023