|
![]() |
#1 | |
Zarejestrowany: 09.12.2008
Skąd: moje własne Idaho
Płeć: Kobieta
Postów: 1,035
Reputacja: 11
|
![]() Ciekawy motyw z matką Sanae, jestem ogromnie ciekawa, co też ona przed nami (i rodziną chyba też) ukrywa. Odniosłam wrażenie, że z Markiem łączyła ją nie tylko zwykła znajomość; że kiedyś nie był jej obojętny... Niebezpieczny mężczyzna. A czy nie spotkaliśmy się już może z nim w pierwszym rozdziale?
![]() ![]() Druga połowa brutalnie przerwana w kulminacyjnym momencie, no kurkaaaaa ![]() Błędów nie szukałam, nic też chyba nie rzuciło mi się w oczy, ale to przez pochłonięcie lekturą. Intrygujący odcinek. Jest jeden, ale za to ogromnie wielki minus - zdecydowanie ZA KRÓTKO! ![]() Btw. Cytat:
|
|
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 | |
Zarejestrowany: 23.05.2011
Skąd: Nowogrodziec
Płeć: Kobieta
Postów: 139
Reputacja: 10
|
![]()
I już? Czuję jakiś niedosyt ;/
Cytat:
![]() ![]() Bardzo zainteresował mnie wątek Alice. Domyślam się kim może być owy Mark. Zżera mnie ciekawość o co w tym wszystkim chodzi. Za co ma się zemścić... I trochę boję się o Alice. Mam nadzieję, że nie zrobił jej krzywdy. O ucieczce nie ma się co rozpisywać. Były emocje to fakt ![]() ![]() Sanae ślicznie wygląda na ostatnim zdjęciu ^^ Mam tylko jedną uwagę. Wydaje mi się, że zdjęcia w tym odcinku są takie...nijakie. Postacie stoją w miejscu i nic nie robią. Ale oczywiście to rozumiem, bo o ile pamiętam nie robiłaś nowych fotek, tylko wstawiasz stare, więc nie możesz ich poprawić. No to chyba tyle. (chcę więcej!) i czekam na Vinca ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 17.06.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 119
Reputacja: 10
|
![]()
Ej, ja się dopiero wkręciłam! Zdecydowanie za mało.
Zgadzam się z Silver, zdjęcia blado wypadły. A Alice ma jasny szlafrok, a nie ciemny, ha ![]() Jeśli chodzi o tekst, to trzyma w napięciu tak, że nawet jakbyś napisała "ktury" (jej, jak to okropnie wygląda), to ja bym nawet tego nie zauważyła ![]() Jeszcze raz się poskarżę: krótko! |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Przerażona kobieta siedziała na kremowej kanapie, wpatrując się bez słowa w krążącego po pokoju mężczyznę. Jego gęste włosy koloru piasku, kołysały się delikatnie wokół twarzy, przysłaniając szafirowe oczy. Wyglądał inaczej niż go zapamiętała. Miał bardziej wydatne kości policzkowe, ciemniejsze i dłuższe rzęsy, oraz był dużo lepiej zbudowany.
Wydawało się, że z jej dawnego, najlepszego przyjaciela pozostał tylko ten sam, przeszywając wzrok. Wzrok, który sprawiał, że czuła się, jakby wiedział o niej wszystko. Jakby poznał każdą jej niewypowiedzianą myśl. – Co zamierzasz ze mną zrobić? – zapytała spokojnie, wpatrując się w zdjęcie swoich dzieci stojące na szafce. – Zabijesz mnie? – Oj Alice, moja droga Alice… Nie bądź niemądra – odpowiedział rozbawionym głosem, przeglądając się w lustrze wiszącym przy wejściu do jadalni. – Uważasz, że twoja śmierć cokolwiek zmieni? Nie, nie kochana… to mi niczego nie wynagrodzi. Nadal będę czuł ten straszliwy ból, który towarzyszy mi co dnia, a przecież chcę się go pozbyć. Widzisz Alice… byłaś moją przyjaciółką, bratnią duszą. Kochałem cię i byłem w stanie zrobić dla ciebie wszystko, ale ty mnie zdradziłaś. Zostawiłaś mnie na pastwę losu tym… – przerwał przeczesując szczupłymi palcami, jasne włosy. – Rozerwałaś moje serce na milion kawałków. Tym samym pokazałaś mi, że jestem dla ciebie nikim. – To nie tak Mark… – zaczęła się tłumaczyć, jednak poczuła, że brakuje jej tchu. – Nie skończyłem, Alice – mruknął lekko zirytowany. – Wiele razy prosiłem cię o pomoc. Dzwoniłem, przychodziłem do ciebie do pracy… ale nigdy nie miałaś dla mnie czasu. Uważałaś, że zwariowałem, tak? Postradałem zmysły? Oczywiście, bo tak powiedział ci twój cholerny mężuś! Bo niby dlaczego oni mieliby się interesować kimś takim jak ja? – oparł się o szafkę ze zdjęciami i przejechał palcem po jednej z ramek. Kiedy skończył mówić, Alice wreszcie mogła złapać swobodnie powietrze. Odkaszlnęła i podniosła wzrok na Mark’a. – Co chcesz zrobić? – zapytała cicho. – Chcę sprawić ci ból, Alice. Taki sam ból, jaki ty sprawiłaś mnie – mówił nadal, dotykając fotografię Sanae. – Chcę żebyś cierpiała… żebyś błagała o litość. – Mark – podniosła się z kanapy, aby do niego podejść. Na dźwięk swojego imienia spojrzał na nią spod niesfornych kosmyków. Jego oczy były pozbawione jakichkolwiek uczuć. To był inny człowiek. – Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia tej nocy – powiedział, po chwili odwracając się w stronę drzwi. – Niebawem znowu cię odwiedzę, Alice. Nacisnął klamkę i przystanął na progu. Jego jasne włosy momentalnie pokryły maleńkie krople deszczu, a zimny wiatr ciągnął brutalnie za ubranie, jakby pragnął wyprosić go za bramę. – Bym zapomniał. Nie powinnaś pozwalać swoim dzieciom włóczyć się po nocy. Słyszałem, że w mieście grasuje jakiś morderca. Kto wie, czy nie poluje tylko na młode, śliczne dziewczyny? – uśmiechnął się złośliwie, a następnie zamknął drzwi i zniknął w mroku. * Sanae zatrzymała się gwałtownie na rogu uliczki. Deszcz padał coraz mocniej, a zimny wiatr brutalnie biczował ją po mokrej twarzy, szarpiąc skołtunione włosy. ![]() Łapczywie chłonąc powietrze, spojrzała za siebie, między pobliskie domy. Nigdzie nie widziała Shuna, a więc musiała zgubić go gdzieś w trakcie ucieczki. Możliwe, że nawet dotarł już do domu i czekał tam na nią, a ona chociaż obiecała, że nie spojrzy za siebie, zrobiła to. Odgarnęła lepiące się do twarzy włosy i ruszyła dalej wąską uliczką. Bolały ją nogi i poobdzierała sobie dłonie oraz kolana od przeskakiwania przez bramy i płoty, jednak nie zamierzała się poddać. To, że nie widziała zagrożenia, nie znaczyło, że go nie ma. Odpychając od siebie myśl, że jej przyjaciel został złapany przez mężczyznę z zaułka, biegła przed siebie. Na końcu uliczki poczuła, jakby uderzyła w niewidzialną ścianę. Cofając się kilka kroków, położyła rękę na piersi, próbując złapać oddech. Nagle potknęła się i upadła, cudem unikając uderzenia głową w chodnik. Z cichym jękiem podniosła się na łokciach i spojrzała przed siebie. Zamarła. Zza rogu, w ociekającym wodą płaszczu, wyszedł ten sam mężczyzna, przed którym uciekała. Oparł się o grube drzewo rosnące przy chodniku i odpalił kolejnego papierosa. Sanae czując przyśpieszające tętno, podniosła się szybko z ziemi i cofnęła, nie odrywając od niego wzroku. Oczy piekły ją od łez i sama nie wiedziała co ma teraz począć. Mężczyzna patrzył na nią wypuszczając powoli dym z przez usta. Biorąc pod uwagę, jak szybko ją znalazł, musiał biec, chociaż wcale na to nie wyglądał. Dziewczyna rozejrzała się szybko, a następnie rzuciła biegiem na podwórko po swojej lewej stronie. Przeskoczyła zwinnie niewysoką bramkę i kolejną, aby dostać się na drugą uliczkę. Ocierając dłonią oczy od deszczu i łez, wypadła za róg kolejnej ulicy. Przeszła szybko między zamkniętymi sklepami i skręciła w jeden ze ślepych zaułków, aby odpocząć. Osunęła się do pozycjikucającej i dysząc głośno oparła głowę o zimny mur. Kiedy nieco się uspokoiła, wyciągnęła z kieszeni telefon komórkowy i wykręciła numer do Shuna. Po kilku sygnałach usłyszała jego zasapany głos. Czując, że kamień spada jej z serca, uśmiechnęła się w duchu. – Shun, gdzie jesteś? – zapytała cicho na wypadek, gdyby mężczyzna był w pobliżu. – Jestem przy sklepie z rowerami, niedaleko skrzyżowania – odpowiedział powoli. – A ty? – Ja…– Rozejrzała się po okolicy, wypatrując czegoś znajomego. – Siedzę w jakiejś brudnej uliczce przy parku… tym parku przy skrzyżowaniu. – Świetnie. Zostań tam, zaraz po ciebie przyjdę – rozłączył się. Po paru minutach usłyszała kroki po mokrym betonie, a zaraz potem zobaczyła twarz przyjaciela. Z przeciętej brwi krew spływała mu po powiece i policzku. Obdarte ręce także krwawiły, a szara koszulka, którą miał na sobie, była rozdarta w dwóch miejscach. Na jej widok uśmiechnął się i podszedł pośpiesznie bliżej. Sanae wstała i z wodospadami łez spływającymi po jej twarzy, rzuciła mu się na szyję. ![]() – No już, już… udusisz mnie – wymamrotał chłopak – Cieszę się, że żyjesz. – Też się cieszę, że żyjesz Sanae – powiedział głaszcząc ją po posklejanych włosach. – Trochę zboczyliśmy z trasy, ale nie jesteśmy tak daleko. – Krwawisz. – Sanae wyciągnęła z kieszeni lekko mokrą chusteczkę i otarła mu stróżkę krwi z policzka. – Co się stało? – Uciekałem przed tym psychopatą i spadłem z murku. To tylko zadrapanie – mruknął, wykonując dłonią lekceważący gest. – Śledził mnie prawie pod sam sklep, ale przynajmniej ty miałaś spokój. – Mnie dopadł ulice dalej, dlatego skręciłam i znalazłam się tutaj. Jak to możliwe? – dziewczyna wpatrywała się w przyjaciela z niedowierzaniem – Nie mógł być w dwóch miejscach jednocześnie. Shun patrzył na nią przez chwilę bez słowa. Nagle wypuścił ją z objęć, podszedł do ceglanej ściany i wyjrzał na skrzyżowanie. Kiedy upewnił się, że droga wolna, odwrócił się i ruszył w stronę muru na końcu zaułka. – Przejdziemy na drugą stronę. Jeśli się nie mylę, niedaleko jest szkoła, a stamtąd już całkiem blisko do mojego domu – powiedział, sprawdzając wystające cegły. – Chodź. Podsadzę cię. Sanae posłusznie podeszła do przyjaciela i stawiając stopę na jego skrzyżowanych palcach dłoni, wyciągnęła ręce ku górze. Kiedy wdrapała się na mur, rozejrzała się w około, a następnie wciągnęła Shuna. Rzeczywiście, z oddali widać było już ich szkołę. Zegar na budynku liceum wskazywał trzecią nad ranem, kiedy dobiegli do bramy. Ulice były zupełnie puste, a w żadnym z domów nie paliło się światło. Trzymając się mocno za ręce, przeszli przez szkolne boisko i wyszli drugą stroną na dobrze oświetlony chodnik. Deszcz nadal padał, jednak burza ustała. Nigdzie też nie było śladu mężczyzny, chociaż Sanae przez cały czas miała wrażenie, że gdzieś się czai i patrzy na nich z ukrycia. Odetchnęli z ulgą, kiedy w końcu doszli do ulicy, przy której stał dom Shuna. Zwolnili nieco tempa , chociaż przez cały czas mieli się na baczności. Nagle ponownie zerwał się wiatr, zrzucając z drzew zielone liście i szurając nimi po mokrym betonie. Latarnie zaczęły migotać jak oszalałe, a linie telefoniczne falowały, jakby miały się zaraz urwać. ![]() – On tu się zaraz zjawi Shun, biegiem! – powiedziała Sanae, ciągnąc chłopaka w stronę domu. – On już tu jest – wyszeptał chłopak, rzucając się biegiem za dziewczyną. Już mieli otwierać bramę, kiedy coś odrzuciło ich na ziemię. Oboje uderzyli o twarde podłoże i przetoczyli się dalej, dobijając do krawężnika. Shun podniósł się szybciej i pomógł przyjaciółce wstać, a następnie porwał z trawnika gruby kawałek gałęzi. – Uciekaj do domu, już! – Nie będziesz z nim walczyć! Nie… – zaczęła, jednak po chwili umilkła wpatrując się tępo w odzianego w płaszcz mężczyznę. Przez chwilę przeszywał ich spojrzeniem z rozbawioną miną, jednak w kolejnej minucie patrzył już w innym kierunku. Shun wykorzystując okazję, chwycił Sanae za rękę i wciągnął ją na podwórko, a potem szybkim ruchem otworzył garaż i weszli do domu. Dziewczyna podeszła do okna i dyskretnie wyjrzała na zewnątrz. Mężczyzna zniknął, wiatr ustał, a ulica znowu wyglądała na spokojną. Sanae zasłoniła rolety i oddychając głęboko usiadła na materacu, który służył przyjacielowi za łóżko. Odgarnęła z czoła mokre włosy i spojrzała na grzebiącego w apteczce Shuna. – Chodź tu, pomogę ci – powiedziała, klepiąc materac. – Chyba nie mam bandaży… oh są – mruknął siadając. – Daj rękę. – Moja ręka może poczekać, czoło ci krwawi. Sanae wyrwała mu z rąk apteczkę i wyciągnęła z niej gazę, plastry i wodę utlenioną. Przemyła zakrwawioną brew Shuna, zrobiła opatrunek, a następnie odgarnęła mu włosy z twarzy, aby sprawdzić, czy nie ma już nic do opatrzenia. – Tak się bałam, że cię złapał kiedy się rozdzieliliśmy – powiedziała po chwili. – Jak dobrze, że ten koszmar już się skończył. – Tęskniłabyś za mną? – zapytał uśmiechając się lekko. – Z głupim żeś się macał przez ścianę? Baka! – wykrzyknęła zirytowana. – Ładnie ci z mokrymi włosami – mruknął owijając sobie jej kosmyk na palcu. Przysunął się do niej i pogłaskał ją delikatnie po policzku, a następnie pocałował. Ku jego zdziwieniu, wsunęła mu palce między włosy i przysunęła się jeszcze bliżej, tak, że ich ciała stykały się. Uwalniając ręce, ściągnął z niej przemoczoną bluzę i rzucił na podłogę obok sterty poprzewracanych gier na playstation. ![]() Odgarnął jej długie, czerwone włosy na jedną stronę i zaczął delikatnie muskać wargami jej szyję. Westchnęła cicho czując jego ciepły oddech na wyziębionej od deszczu skórze. Kiedy ściągnął z niej fioletową koszulkę, położyła się wygodnie na materacu i pociągnęła go na siebie, nie przestając całować. Teraz kiedy był tak blisko niej, kiedy czuła jego dotyk, zrozumiała jak bardzo byłoby jej go brak, gdyby coś mu się stało. Może nawet czułaby się tak, jakby utraciła cząstkę siebie. Czyżby się zakochała? Zdarła z niego podziurawioną, szarą koszulkę i przejechała mu dłońmi po plecach, wbijając w nie delikatnie paznokcie. Odsunął się od niej na moment aby spojrzeć jej w oczy, a kiedy zauważył niewinną, anielską minę, uśmiechnął się i ponownie musnął wargami jej usta. Wyciągnęła ręce do jego paska od spodni, kiedy nagle usłyszeli trzask za drzwiami. Zastygli w bezruchu wpatrując się sobie w oczy ze zdziwieniem. – Shun? Shun wróciłeś? – Ich uszu dobiegł zaspany, kobiecy głos. – Tak mamo wróciłem, dobranoc – odpowiedział Shun, czując, że zaraz wybuchnie śmiechem. Sanae porwała z materaca strzępek jego koszulki i rzuciła mu nią w twarz, śmiejąc się cicho. – No i koniec zabawy, bejbe. Ostatnie zdjęcie jest jakie jest, ale jak już dawno temu pisałam, nie miałam odpowiednich ubrań ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Dzięki, dzięki...
Zdjęcia są stare, no i ta akcja się jeszcze nie skończyła ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
No, w końcu przeczytałam
![]() Odcinek jak zawsze fajny ![]() ![]() Nadal trzymam się tego, że Sanae powinna mieć częściej takie rozpuszczone włosy ![]() Czekam na więcej ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Zarejestrowany: 18.03.2011
Skąd: Sweet dreams
Płeć: Kobieta
Postów: 1,222
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
![]() Wow, ciekawe o jakim fachu mówił ten cały Mark. Może Alice była płatnym zabójcą ![]() Mnie jakoś ta scena pościgu nie zaparła tchu w piersiach. Normalnie ją przeczytałam i nic mnie szczególnie nie poruszyło. No, ale teraz już wiem na pewno, ze to nie Vinc. No właśnie... Brakuje Vincenta, zdecydowanie, ale wiadomo, ze nie da się go wszędzie wcisnąć, bo wtedy wyjdzie jak w takiej jednej książce, którą kiedyś czytałam z ciekawości. Wyszło na to, ze główny bohater zaczął mi bokiem wychodzić xD Co do interpunkcji... Żaden błąd nie wpadł mi w oko podczas czytania. No, ale to nieistotne, bo trochę czasu minęło od napisania Melodii ![]() Sanae wygląda genialnie w rozpuszczonych włosach, a Shun jest całkiem przystojny ![]() Wrócę jeszcze do tego całego Marka... Zapewne wampir, co nie? W końcu ''zmartwychwstał'' ![]()
__________________
[IMG]http://i45.************/fdzw4o.png[/IMG]
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
|
![]()
@up: mnie tak ciekawość nie zżera jak Ciebie, ale lubie przeżywać to wszystko jeszcze raz
![]() ja tam wolę Sanae w związanych włosach, a już bardzo podoba mi się w jeszcze innych, ale nie zdradzę, żeby nie było, że fabułę ujawniam ![]() czekam na ciąg dalszy (mimo, że przeczytałam już go sobie w wordzie ![]() a co do samego odcinka, to urwałaś w najlepszym momencie... ![]() dupa tam, a niech was ciekawość zżera haha xDD no i fryzura Shuna ![]() ![]() swoją drogą, gdzieś mi ją wcięło! ![]()
__________________
Mój profil na WATTPAD
Ostatnio edytowane przez rudzielec : 17.02.2012 - 01:58 |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Zarejestrowany: 19.07.2011
Skąd: z Afganistanu
Płeć: Kobieta
Postów: 698
Reputacja: 10
|
![]()
Ajajaj! Nie miałam okazji czytać Melodii w swej pierwszej odsłonie, jednak tytuł wydaje się być dziwnie znajomy. W każdym razie będę się zaczytywać, a na razie powiem, że wciągnęło mnie! Swoją drogą śliczne imiona wybrałaś bohaterom.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zarejestrowany: 01.01.2012
Skąd: łódź na bezkresnym oceanie
Płeć: Kobieta
Postów: 165
Reputacja: 10
|
![]()
Jak dla mnie Sanae ładniej w rozpuszczonych
Znów jestem zachwycona odcinkiem( to część rozdziału, więc można to chyba tak nazwać nie?) Akcja zaczyna się rozkręcać... ciekawe co ten facet chce od Alice. Ogólnie to zżera mnie ciekawość. Czekam na ciąg dalszy. ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|