|
![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
![]()
Wiem, wiem, wiem. Nie chcę się zbytnio rozpisywać i daję nowy odcinek. Jest znacznie dłuższy od poprzednich, więc już się zamykam i życzę udanej lekturki
![]() PS. Niedługo koniec pierwszej części. „Spojrzenie na czas” Odc. 12 „Chłopaki” Potem wróciła mama. Od razu pobiegłam i rzuciłam się na jej szyję, ze łzami w oczach. Długo jej nie puszczałam. W końcu z mamą. [IMG]http://i41.************/dwdz55.jpg[/IMG] - Córeczko, to ty? Niemożliwe! Ja śnię! – mówiła, sama zaczynając płakać. - Tak mamusiu. To ja we własnej osobie. [IMG]http://i44.************/24ql7rk.jpg[/IMG] - Cieszę się, że nic ci nie jest. Tylko jak? - Zaraz wszystko zrozumiesz. Usiądź. Tak, opowiedziałam mamie, w miarę żeby zrozumiała. Nie mogła pojąć historyjki, jednak rzekła obojętnie: „Nieważne, co się stało. Ważne, że żyjesz i jesteś tu.”. Przez cały czas z jej policzków spływały łzy, a uśmiech długo nie znikał z jej twarzy. Cieszyłam się jak nigdy! Smutna atmosfera trwała przez kilka dni. Ciągle myślałam o tacie. Odwiedziliśmy jego grób. Zapaliłam znicz. „Żyj wiecznie. Kocham cię!” – pomyślałam. [IMG]http://i40.************/24vi74j.jpg[/IMG] Na mojej twarzy pojawiła się rysa uśmiechu, ale zaraz znów się rozpłakałam. „Tato!” – mówiłam do niego w myślach. – „Dlaczego? Dlaczego zniknąłeś z mego życia? Kto ma mnie teraz pocieszać, kto się uśmiechnie, kto? Ja chcę Twój uśmiech, Twoją pomoc.” Nie pomoże mi. To koniec. Wybiła jego godzina. Dlaczego? Po co w ogóle wchodziłam do tego pokoju Damy?! No po co? Nie załamałby się i nie zginąłby! To moja wina! Mama natomiast była szczęśliwa jak nigdy. Szczęśliwa, bo mogła mnie zobaczyć, choć raz. Mimo to nadal w jej oczach widniało niedowierzanie i zdziwienie. Minęły dwa i pół tygodnia, a rodzina musiała nas zapisać do szkoły. Moja mama zgodziła się okłamać dyrekcję, co do rodziców Stefani. Ona natomiast była niesamowicie szczęśliwa i niecierpliwa. Na samym początku nie mogła się przystosować do naszej współczesnej mody. - Czy to dziwactwo musi być takie ciasne? – mówiła. [IMG]http://i44.************/2rppco7.jpg[/IMG] Potem trzeba było ją nauczyć kilka najważniejszych cech współczesnego człowieka. Pokazałam jak działa lodówka, prysznic czy lampy. [IMG]http://i41.************/24ux836.jpg[/IMG] „Patrz Lena! Otwieram, a w środku jest jedzenie!” – powiedziała. [IMG]http://i41.************/29385tj.jpg[/IMG] Zadziwiły ją ogromnie grające puszki, zwane radiem, wielkie, magiczne pudła z ludźmi, których nie można dotknąć, zwane telewizorami oraz dziwny system „kompatybilny”, w którym była ta sieć Internetu. [IMG]http://i42.************/3446qky.jpg[/IMG] To wszystko było aż za trudne dla niej. Mówiłam, że powinna się często myć, bo nie tolerujemy osób myjących się raz na rok (w średniowieczu nikt nie dbał o higienę osobistą i otoczenia). Najgorsze było to, że nie potrafiła pisać ani czytać. Umiała tylko najprostsze elementy matematyki. Musiała zapisać się ze mną w II gimnazjum (choć była o wiele starsza ode mnie), ale nawet w tej klasie wszystko będzie dla niej niezrozumiałe. Pierwszy dzień w szkole był trudny i długi. Zobaczyłam dawne koleżanki, które nie dowierzały mojemu powrotowi. Na historyjki o wyjeździe za granicą nie dały się nabrać. Wszyscy przecież myśleli, że umarłam, a teraz cudownie się odnalazłam. Stefania ledwo mogła uporządkować w głowie potęgi, rozmnażanie mchów, rządy średniowiecznych ludzi, działanie sił oraz reakcję chemiczną robioną na lekcji. Wszystko jej się mieszało, a nowe dziwne informacje były wprost nie do przyjęcia! Na wychowaniu fizycznym pierwszy raz w życiu zetknęła się z czymś takim jak skok przez kozła. W każdej klasie dokładnie oglądała wszystko, co się dało: gładkie ławki; niesamowite krzesła; smolista tablica; rośliny w prostych doniczkach; kosz na śmieci; duże, prostokątne okna; biórko nauczycielki; prostokątne lampy – mnóstwo bardzo jasnych świec na suficie; kolorowe jak tęcza plakaty; godło kraju oraz mały krzyżyk nad tablicą. Wszystko to było dziwne, nowe. Nareszcie koniec lekcji. Niesamowitych lekcji. Wyszłyśmy na dwór. Po zajęciach podszedł do nas dobrze mi znany kolega Piotr. [IMG]http://i42.************/2rek36q.jpg[/IMG] - Hejka! Magda, może ty i twoja kuzynka przyjdziecie dzisiaj na kosza? – zapytał. Spoglądał chyłkiem na pannę Hierfit i wracał wzrokiem na moją osobę. - Że co…? – szepnęła ze zdziwieniem Stefania. - Ćssiii… - rzekłam. – Pewnie Piotrek. O której? - Może o szesnastej. Tak jak zwykle. - Ok. - To na razie. - Pa. [IMG]http://i42.************/2mmsi7p.jpg[/IMG] Jeszcze zanim doszłyśmy do domu Stefania miała kolejne pytania i wątpliwości. - Kosz? Co to za kosz? [IMG]http://i40.************/33wbp7c.jpg[/IMG] - Pokażę ci później. Taka zabawa… gra… - No dobrze. Leno, … opowiedz mi proszę, jak tu jest z miłością? – zmieniła temat. Nie sądziłam, że ona kiedyś o to zapyta. No właśnie – jak to jest z tą miłością? O co w niej tak naprawdę chodzi? Właściwie to nigdy się nad tym nie zastanawiałam. - Czemu milczysz? Tobie też szukają męża? – zapytała. Nie odezwałam się. Po pięciu minutach jednak znalazłam język w gardle i po kolei zaczęłam tłumaczyć. - Przez pięćset lat, licząc od twojego wieku, miłość miała wielką wartość w ludzkim życiu. To nieodłączna część nas. Istnieje miłość do bliźniego, miłość braterska, miłość matki,… Przez wiele lat była wewnętrznym uczuciem, które można opisywać bardzo długo. Zmieniła się jedynie postać okazywanego uczucia. Cóż, w twoich czasach ludzie krócej żyli, dlatego dziewczyny szybko wychodziły za mąż. „Technika poszła w górę” i ludzie żyją dłużej. Ze względu na lepsze lecznictwo, higienę i lepsze warunki życiowe mają to zapewnione. W moich czasach nie jest to konieczne i tu liczy się bardziej uczucie niż decyzja rodziny. Ale nie mogę już być pewna, co do owego uczucia wybranka. Jeśli okaże się, że któryś z chłopaków ci się spodoba lub się zauroczysz i nawiążesz z nim odpowiedni kontakt, są duże szanse, że poprosi cię o chodzenie. Wtedy on jest twoim chłopakiem, a ty jego dziewczyną. Rozumiesz coś z tego? Stefania z lekko zdziwioną miną powiedziała: - Szczerze mówiąc, nie. - O rany! Trudno! Nie wiem jak to wyjaśnić! Tak naprawdę to ja się w tym gubię. Jeśli chcesz prawdziwej odpowiedzi to ci powiem. Nabrałam powietrza i rzekłam: - Stefania, samo przyjdzie. Wtedy dowiesz się wszystkiego. Po chwili rzekła do mnie: - Ale może w magiczne pudełko coś powie. Już się dowiedziałam, że jacyś złodzieje uciekli z więzienia i że „ceny akcji wzrosły”, cokolwiek by to znaczyło. - Po co oglądasz tyle telewizji? - Bo w magicznym pudełku też tak robią. Ach! I musimy kupić Red Bulla. Ponoć dodaje skrzydeł. - Tak, doda ci skrzydeł do nauki – zażartowałam. Później odrobiłam lekcje, – czego dawno nie robiłam – a potem długo pomagałam Stefani przy pracy domowej, – czego nigdy nie robiłam. Ale nabrałam wprawy po tylu jej pytaniach. [IMG]http://i39.************/2wh3vuw.jpg[/IMG] Nadeszła godzina za dziesięć szesnasta, więc wyszłyśmy na boisko do koszykówki. Panna Hierfit wyglądała na zdumioną i niepołapaną w tym chaosie gry. [IMG]http://i41.************/1zx34ih.jpg[/IMG] - Cześć wam! – przywitał nas Piotrek i rzucił niezręczne spojrzenie na Stefanię. - Hej! – rzekłam. - My się jeszcze nie znamy – powiedział do mojej przyjaciółki z przeszłości. – Jestem Piotr. - Stefania – powiedziała. Zacisnęli sobie dłonie. - Nietypowe imię, ale ładne. Magda – zwrócił się do mnie. – pamiętasz innych? Karola? Wąsacza? Grubego? Albo Marskiego? - Tylko Wąsacza i Grubego – rzekłam. - Nie pamiętasz Marskiego ani Karola?! No… trudno. Grasz? – spytał. - Przepraszam, Piotrek, ale nie – powiedziałam szorstko. – Jestem jeszcze wstrząśnięta śmiercią taty. - Rozumiem. A ty? – spytał Stefanię. - Ja…? – rzekła niepewnie. – Ja nie umiem. Nie znam zasad. - Słuchaj, to proste – powiedział zabierając ją na osobność. – Są dwa kosze… Uff! Choć raz jestem wolna od wyjaśnień. Stefania postanowiła spróbować, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Okazało się, że Piotrek naprawdę dobrze jej wytłumaczył, bo jak na osobę, która nigdy nie uprawiała sportów, szybko uczyła się tej gry. Widziałam błysk w jej oczach. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w tak szczęśliwym stanie. [IMG]http://i44.************/1z5hs40.jpg[/IMG] Mijały tygodnie. W szkole było naprawdę ciężko. Szczególnie, że Stefania nie umiała czytać ani pisać. Spróbowałam zasięgnąć po stary elementarz, bo nie mogłam znieść ciągłych prób odrobienia lekcji ze Stefanią. Zaczęłam, no cóż, niechętnie uczyć ją liter. Poza tym zaczęła śpiewać usłyszaną melodię w telewizji: „Biedronka. Codziennie niskie ceny!”. Na szczęście tylko przez jakiś czas. Po południu namawiała mnie na koszykówkę. Po pierwszym tygodniu i ja zaczęłam grać. Aż trudno uwierzyć jak dobra zrobiła się w tej grze panna Hierfit. Ciekawe, dlaczego? Coraz częściej na przerwy wychodziła sama, zapewne szukając nowych znajomości. Pewnego dnia zadzwonił telefon. Dzwonił Wąsacz, ale nie do mnie tylko do Stefani. [IMG]http://i41.************/25rozf7.jpg[/IMG] Wróciłam do pokoju i czekałam na koniec rozmowy. Ale do końca było daleko, więc z nudów sięgnęłam po książkę. „Jeżeli chcemy obliczyć pole prostopadłościanu, musimy obrać sobie ten wzór: P = Pp x H; Pp = a x b”. Przewróciłam z dwadzieścia stron ziewając. „Jednomiany to iloczyny liczb i liter lub pojedyncze liczby lub litery”. [IMG]http://i39.************/zlvig0.jpg[/IMG] Minęło pół godziny. Co Wąsacz miał jej do przekazania? I czemu ich rozmowa tak jakby się kleiła? Dlaczego tak długo? - Uczymy się dalej? – zapytała wchodząc do pokoju cała radosna i szczęśliwa. - Stefania, koniec udawania – rzekłam. – Powiedz w końcu, o co chodzi? Z kim się spotykasz na przerwach? I co Wąsacz od ciebie chciał? Ostatnio zachowujesz się inaczej. Powiedz, o co chodzi?! [IMG]http://i39.************/2j35qf9.jpg[/IMG] - Ja… - zająkała się. – Ja… nie wiem. Dziwnie się czuję od jakiegoś czasu. - Mnie możesz powiedzieć. Co cię dręczy? - No… Kiedy przechodzę koło tylu chłopaków mam dziwne uczucie w brzuchu. Jakby ktoś mnie łaskotał. Zrobiłam wielkie oczy. - To… motyle. Pojawiają się kiedy… - bałam się dokończyć. Wolałam żeby Stefania to powiedziała. - Lena, lubię koszygłówkę, czy jak to się wymawia, ale wydaje mi się, że Wąsacz, czyli Kamil jest… Może,… może… to miłość? [IMG]http://i41.************/200fzn8.jpg[/IMG] A raczej zauroczenie. Mogłam się spodziewać. Ileż razy oglądałam te filmy, seriale czy kreskówki z podobnymi sytuacjami. Podobnie jak w życiu. Odwróciłam się i spuściłam wzrok. - Leno, jest taki problem. On mnie poprosił o to czy chcę być jego dziewczyną i ja nie wiem, co powiedzieć. - Jeśli tego chcesz to zgódź się – powiedziałam podnosząc wzrok. – Jedyne, co musisz wiedzieć to… czy tego naprawdę chcesz i czy jest ciebie wart… ------------ Mam nadzieję, że jest więcej czytelników niż to widać w ilości komentarzy. Czy ilość zdjęć was nie zraziła? Wiem, że małe, ale mój komputer większych nie da rady, a przynajmniej na razie. ![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 | ||
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]() Cytat:
Cytat:
![]() 9/10 Pozdrawiam N. |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 18.04.2008
Skąd: W simowie
Płeć: Kobieta
Postów: 643
Reputacja: 10
|
![]()
To fotostory było jednym z powodów, dla których zarejestrowałam sie na tym forum.
Wtedy to było dla mnie nowe i nie miałam jeszcze porównania z innymi, dlatego też było dla mnie wprost idealne. Więc tak: cała historia jest dość ciekawa i wciagająca, ale za mało bogato opisana. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi. Może tak - nawet najładniejszy prezent traci częściowo swój urok, gdy nie ma opakowania. Tak samo jest z Twoim fs. Trzeba je ładnie ubrać w słowa, aby było ciekawą całością. Tylko, skoro mówisz, że masz juz napisane odcinki to raczej niewiele da sie zmienić. Ocena: 7/10 |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
zdjęcia wprost fatalne, tekst słabej jakości, nie podoba mi się, albo zmienisz formę wypowiedzi albo nie zdobędziesz satysfakcji z dobrze wykonanej (w twoim wykonaniu odwalonej) roboty... czekam na odcienek który będzie godny pochwały
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
![]()
Ok, długo nie dawałam odcinka. Bałam się go dać. Spróbowałam go trochę przerobić i myślę, że trochę się to udało. Wygląda na znacznie dłuższy od pierwszej wersji 13-go odcinka. W jednym miejscu nie wiedziałam jak zastąpić słowo "poszedł", ale chyba wam to zbytnio nie przeszkodziło w czytaniu
![]() Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie Nysi, która komentuje chyba po każdym nowym odcinku i Fiorelli. Twój komentarz Fiorello, dał mi wiele do myślenia. Przejrzałam moje prace pisarskie i faktycznie tego co w nich brakowało to opisy! No cóż, żeby nie przedłużać daję wam kolejny odcinek. I jak zwykle... Miłego czytania! ![]() "Spojrzenie na czas" Odc. 13 "Legenda dziadka" Koszykówka tak bardzo zainteresowała Stefanię (albo chłopak), że zawsze po lekcji prowadziła mnie na kort. Znała już drogę na pamięć, każdy kamień, każdy dom, który się mijała. Wiedziała w jaką uliczkę skręcić i gdzie po drodze mogła kupić butelkę wody. Zresztą to dosyć dziwne, by czternastolatka dominowała nad siedemnastolatką. Stefania dawno powinna być w liceum. Nim wogóle coś się udało, mama musiała załatwić mnóstwo papierów i wyjaśnić sprawę wymyśloną historyjką. Pozwoliłam jej chodzić na boisko samej. Co się może złego stać? Cóż, każdy powinien kiedyś porwać się sile miłości. A ja nie powinnam zabierać jej wolności. Rozmawiałam też z Wąsaczem. Jest to młody chłopak, młodszy od panny Hierfit. Ma rude, ulizane nieco włosy i zielone oczy. Ubiera się w luźne ubrania i baseballowe czapki. Poznałam go na korcie koszykowym, kiedy graliśmy mecz dwóch na dwóch. Jego gra nie jest jakaś wyjątkowo szczególna, ciągle się dokształca i ćwiczy. Gra w kosza od kilku lat i ten trening okazuje się przynosić efekty jego pracy. W zawodach jest tylko rezerwowym, ale nie przejmuje się tym. Potrafi się cieszyć z tego, co ma. Jest ździebko nieśmiały, ale próbuje to przezwyciężyć. - Cześć, Kamil. Masz może pracę domową z angielskiego? – zagadałam. - Nie mam. - Aha… - odpowiedziałam. Po krótkiej chwili znów zaczęłam mówić: - Słuchaj, ty polubiłeś chyba trochę Stefanię, prawda? Zrobił zdziwioną minę, ale nie na długo i powiedział prosto z mostu: - Tak, no i? - Chciałam się dowiedzieć… A od kiedy jesteście razem? - Co się tak dopytujesz? Od kiedy przyjechała. Od chwili, kiedy zagrała z nami pierwszy raz w kosza. Poznaliśmy się bliżej i tak się spotykamy. - Hmm… Chcę tylko wiedzieć. Wąsacz, a ty ją tak naprawdę lubisz czy tylko udajesz. - Chodź! – powiedział i zabrał mnie z widoku. Wyszliśmy na dwór i tam się zatrzymaliśmy. – Magda,… Powiem szczerze, lubię ją, bardzo ją lubię. Ale nie chcę, żeby z tego wszystkiego każdy się w szkole dowiedział. Chcę być tylko z nią. Wiem, że nikomu nie rozpowiesz, ale jak tak każdy będzie się wypytywał to stanie się to nie do zniesienia. - Rozumiem, Kamil. Spokojnie. Chciałam… Czysta ciekawość. A ktoś jeszcze się wypytywał? - Ko… Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. - Kiedy indziej pogadamy. Na razie! – rzekł i poszedł do klasy. - Czekaj! – powiedziałam głośno, ale za późno. Kamil już był w klasie. Znalazłam Stefanię kręcącą się po korytarzach szkolnych i razem z nią wróciłam do domu. Minął miesiąc, a o dziwo moje myśli przeniosły się znów w kulturę średniowiecza. Ponownie miałam pociąg do wszystkiego, co związane jest z tym okresem. Szczególnie do przedmiotów owianych tajemnicą i sekretem. Tak jak historia mojego domu, średniowieczny las, wioska i chatka czarodzieja, a najbardziej – szkatułka. Ilekroć zadam pytań tym większa tajemnica. A gdyby tak…! Poszukać czegoś na temat dziwnych puszek? Albo zapytać się dziadka. Tak, dziadka Arkadiusza – zna on tak wiele historii, że z pewnością opowie dla mnie coś ciekawego. Bardzo lubię przesiadywać z nim wieczory – zawsze mnie zaskoczy czymś niezwykłym. Zna wiele legend, bajek i tajemniczych opowieści. Mój dziadek wygląda jak każdy szanujący się dojrzały mężczyzna. Ubiera się w wygodne i praktyczne ubrania. Są to zwykle spodnie na szelkach(takie przynajmniej nie spadają z bioder) i koszula, na którą można nałożyć sweter lub kurtkę w zimowe pory. Para skarpetek jest stałym prezentem na wyjątkowe okazje, do których oczywiście jest dorzucona bombonieka lub żółta róża. Jest dosyć młody; nie jest to podstarzały staruszek podpierający się drewnianą laską. Jego twarz sprawia wrażenie poważnej, nieco tajemniczej osoby, chociaż jest też zabawny i towarzyski. Dziadek jest także spotsmenem. Lubi jazdę na rowerze i długie spacery po lesie, które ja także uwielbiam. Jego broda zarosła niezbyt gęstymi, siwymi włosami,o które starannie dba. Po odrobieniu lekcji poszłam na dół do pokoju dziennego, gdzie siedział dziadek w głębokim fotelu i oglądał jakiś program naukowy. Przysiadłam się obok niego. - Cześć, dziadku! – powiedziałam. - Witaj, Magdaleno! – przywitał mnie. - Jak tam w szkole? - A dobrze. W środę mamy mieć klasówkę z języka angielskiego. Nastała cisza, ogłuszana lektorem opowiadającym o historii Australii. Jakiś Aborygen w telewizji malował po twarzy innego ciemnoskórego mężczyzny. - Po co on to robi? - zapytałam. - Taki obrzęd - odrzekł naukowo. - Robią to między innymi po to, by ładnie wyglądać. Z drugiej strony, dlatego, że są silnie związani z kulturą przodków i do dziś praktykują te metody. [IMG]http://i42.************/2qcmmxe.jpg[/IMG] Potem posłuchałam jeszcze chwilę lektora i przyjrzałam się technice malowania skóry. Pomyślałam sobie, że Stefanię by to zainteresowało - lubi malować. Przypomniałam sobie po chwili, po co przyszłam do tego pokoju. - Dziadku, czy mogę cię o coś zapytać? Opowiesz mi historię o tajemnicach? - zapytałam, ze wzrokiem utkwionym na twarzy dziadka. - Magdaleno, wiesz, że tajemnica jest prawie w każdej opowieści - spojrzał na mnie. Chwycił pilota do ręki i wyłączył telewizor, by nie przeszkadzał w rozmowie. - Mam na myśli jedną. Tylko, proszę, nie mów nic nikomu - powiedziałam, patrząc na jego srebrnozielone oczy. - Dobrze. - Chodzi o puszki lub szkatułki, które nie chcą się otworzyć. - Znasz mit o puszce Pandory? - Tak, było na historii. - Hmm… - zadumał się. – A czy nie chciałabyś porozmawiać o czymś innym? - Nie. Dziadek pomyślał chwilę i zaczął coś sobie przypominać, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie. [IMG]http://i43.************/ffbpyv.jpg[/IMG] - Dawno, dawno temu – mówił wolno i wyraźnie, wprowadzając w klimat. – W odległej przeszłości żył pewien chłopak o imieniu Stefan. Stefan był bardzo ciekawy świata, chciał wszystko poznać. Jednak mógł być tylko prostym kupcem, ponieważ jego rodzice nie mieli wystarczająco pieniędzy na jego naukę. W dodatku miał czworo braci i jedną siostrę. Rodzina czekała na wielki dzień, kiedy Stefan stanie się mężczyzną, nauczy się fachu od ojca i pójdzie w świat. Na ten dzień zaproszono wielu gości. Przyjęcie miało być huczne i wesołe. Rodzice już szukali dla niego wybranki; Stefan nie chciał żadnej imprezy ani narzuconej żony. Chciał poznać świat oraz być wolny. W dzień przyjęcia uciekł. Biegł, biegł daleko aż dotarł do drwalki. [IMG]http://i40.************/24pm9vp.jpg[/IMG] Na stole, wśród spróchniałego drewna, leżała przedziwna puszka zamknięta na kłódkę. Było to pięknie rzeźbione pudełko, wypolerowane, drewniane i błyszczące. Miało zielony kolor. Nie chciał być wścibski, ale przeszukał całą drwalkę, aby odkryć sekret. [IMG]http://i40.************/1zpqxcp.jpg[/IMG] W końcu usiadł załamany i rzekł: „Czy mogę, choć raz, sam wybrać czego chcę?”. I nagle zauważył coś na niebie. Kometa. Biały słup światła. I nagle: „bum!”. Wyszedł z drwalki i rozejrzał się. „To musiało gdzieś tu spaść!” – pomyślał Stefan. Natychmiast pobiegł w stronę, gdzie widział białe światło. Stanął. Niczego nie było. Zgubił się? Nagle poczuł, że ktoś trzyma rękę na jego ramieniu. Odwrócił się. Za nim stała dziwna dziewczyna ze srebrzystymi oczami, brudnobrązowymi włosami i bladą skórą. W różnych częściach ciała widniały znamienie i tatuaże, a wszystko przypominało ubranie. „Kim jesteś?” – zapytał przerażony. „Nie wiem. Ty?” – odezwała się niepewnie. „Jesteś… Jesteś przecudna!” – wydusił z siebie. Dziewczyna nic nie powiedziała. Najwyraźniej nie znała jego języka. Jedno było pewne: była to miłość od pierwszego wejrzenia. Stefan zapomniał o puszce, o rodzinie, o wszystkim. Był teraz w kosmosie z dziewczyną. Tak, ona spadła z nieba, ona najwyraźniej tam mieszkała. „ Wyglądasz jak anioł? – rzekł. „Anio!” – powtórzyła. Tak się pokochali, że ich usta się połączyły. [IMG]http://i43.************/swd2yd.jpg[/IMG] Tej nocy całował się z kosmitką. Daleko, w drwalce kłódka się otworzyła. Kolejnego dnia obudził się w lesie, a kosmitka zniknęła. Rozejrzał się, ale nikogo nie widział. Teraz Stefan sobie uświadomił, że go wykorzystała. Ale po chwili doszedł do wniosku, że miłość z dwóch światów nie przetrwa długo. Później Stefan do końca życia się poddawał i robił to co narzucone. - Wspaniała opowieść, dziadku! –powiedziałam, kiedy dziadek umilkł. – Czy to znaczy, że puszka się otworzyła przy sile pocałunku? - Przy sile miłości z dwóch światów – rzekł dziadek. – Pocałunek jest tylko upieczętowaniem miłości. - A co było w puszce? - zapytałam wyraźnie zainteresowana. - Nie wiadomo. To już musi każdy z nas się domyślić. - Ale Stefan nie poszedł po nią? - Nie. Zapomniał o wszystkim, kiedy się zauroczył. - Jeszcze raz dziękuję. Pójdę już się położyć - oznajmiłam. - Dobrze - powiedział, po czym wstał i wyjrzał przez okno. - Faktycznie już późno. Uśmiechnęłam się i poszłam do swojego pokoju, a dziadek zapewne poszedł do kuchni, z roztargnieniem przygotowując kanapki. Niesamowite! Czy to może mieć związek ze Stefanią? Miłość z dwóch światów – oto odpowiedź. Tylko skąd ją wziąć? A… panna Hierfit? Wąsacz? Świetnie! No to mam załatwione! Szkatułka się otworzy, a może już się otworzyła, tylko trzeba wrócić do… średniowiecza. Już wrócić? Dopiero co tam byłam. W dodatku przysporzyłam rodzicom problemu. Nie dość, że się załamali, to mój ojciec nie żyje. Przeze mnie! Na pewni przeze mnie! To moja wina. Spuściłam głowę. ------------------------------ PS. Przepraszam za niewielką ilość zdjęć. Miałam formatowany komputer i jeszcze nie instalowałam Simsów. Musiałam skorzystać z biblioteki zdjęć, gdzie jest ich dużo, ale nie te co powinny. |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Dość fajny odcinek.... W końcu pojawiły się opisy
![]() ![]() ![]() 7/10 |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Zarejestrowany: 18.04.2008
Skąd: W simowie
Płeć: Kobieta
Postów: 643
Reputacja: 10
|
![]()
Hmm... jest o wiele lepiej niż było i widać, że się postarałaś, że nie wkleiłaś odcinka napisanego kiedyś tam, tylko jakby Twój tekst 'wydoroslał'.
Nie jest idealnie, ponieważ, jak na początku nie było w ogóle opisów tak tezaz w pewnych momentach (przy opisie osób) jest tego za dużo i prowadzi to do lekkiego znudzenia i tworzy sie masło maślane (powtarzasz to samo). I jeszcze przyczepię się do tej historii. Albowiem on zapytał "Kim jesteś?" a ona odpowiedziała mu "Nie wiem", a później jest powiedziane, że nie znała jego języka. pojawia sie sprzeczność chyba, że źle zrozumiałam intencje wypowiedzianych przez nia słów. Ogólnie to historia bardzo ciekawa i czekam na dalsze odcinki. Na razie: 8/10 |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
![]()
Dziękuję za komentarze
![]() Może ktoś jeszcze skomentuje? ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
przeczytałam fotostory od początku jednym tchem i jest naprawdę dobre. fabuła jest strasznie ciekawa. tylko czasem rażą mnie literówki, postaraj się to zmienić. kiedy nowy odcinek?
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
![]()
Dziękuję wszystkim za opinie.
![]() Ech! W końcu musiało to nadejść. Uwaga! Przedstawiam wam ostatni odcinek z części pierwszej. Spokojnie, części pierwszej. W tym samym temacie zacznę pisać część drugą, więc proszę NIE zamykać tego tematu. Pisząc ten odcinek zauważyłam jak robienie zdjęć może być trudne! Że jedno dobre zdjęcie wymaga tyle czasu i tylu szczegółów! Skorzystałam z propozycji Nysi, czyli zdjęcia robione Print Screenem. Nie jest ich zbyt dużo i w drugiej części też długo się nie pojawią. Przepraszam was, moi drodzy czytelnicy, za różne rozmiary zdjęć - wybaczcie. Przepraszam was, drodzy czytelnicy, za tak rozbudowany odcinek - nie mogłam się powstrzymać. Dziękuję za zmarnowanie czasu na czytanie mojego wstępu! ![]() „Spojrzenie na czas” Odc. 14 Czas powrotu Obudziły mnie delikatne promienie słońca. Wstałam tego dnia w dobrym humorze. Podeszłam do okna. Widok nie był taki sam jak wczoraj. Nigdy nie może być identyczny. Zawsze czymś się różni. Smugą światła, liściem zrzuconym z drzewa, nowym kwiatem lub choćby dniem i godziną. Zasadnicza różnica. Za oknem snuł się widok, który zmieniał się na moich oczach przez dwanaście lat. Świerza trawa, błękitne niebo i te drzewa. Brzoza, którą zawsze mijałam w drodze ze szkoły do domu i romantyczna wierzba, która zawsze mi się podobała. [IMG]http://i44.************/359cqv8.jpg[/IMG] Zaczęłam rozmyślać nad legendą, którą jeszcze poprzedniego dnia usłyszałam. Niezwykłe, że to właśnie mój dziadek znał odpowiedź na moje pytanie. Zawsze znał odpowiedź na wszystkie moje pytania np. „dlaczego pada deszcz?” albo „Czy jutro też będzie taki cudowny dzień?”. On jest niesamowity. Ale, żeby potrafił dać odpowiedź na pytanie, na które nie potrafiła odpowiedzieć ani Dama z Papużką, ani Stefania, ani nawet czarodziej Leszek, ani nikt inny tylko dziadek… Przeszłam się do pokoju Damy. O nie! Lustro. Biło od niego magią bardziej niż kiedykolwiek. Jaśniało i skrzyło się jak nigdy! Czyżby trzeba wracać? To jedyna okazja. Ledwo miesiąc minął. A jak lustro się wyczerpie i nie wrócę? A jeśli nie starczy magii na mnie i na Stefanię jednocześnie? Może średniowiecze nas wzywa? O co wogóle chodzi. Wybiegłam z pokoju i natychmiast pobiegłam do Stefanii. Wolałam na razie nie wspominać jej o legendzie. Nie wiem, jak by zareagowała. - Stefania, wstawaj szybko! – krzyknęłam. - Mm… Co się stało? Czemu mnie budzisz z pięknego snu? – rzekła, ocierając sobie oczy i przewracając się na drugi bok. - Daj mi spać. - Stefania, lustro! Dziś tryska magią jak nigdy! Może cię wzywa? – powiedziałam, z lekkim przewrażliwieniem. - Oj, martwisz się. A teraz daj mi spokój. Brała mnie niecierpliwość i potrząsnęłam Stefanią. - Ale… Słuchaj, a jeśli coś się stało? Coś poważnego? Dziewczyna odwróciła się i wstała. Brwi leżały jej na oczach ze złości. - Wypluj te słowa! Wątpię, to tylko twoje przeczucia - powiedziała. - Może już czas wracać. Nie można dłużej czekać, bo magia wygaśnie. Nie rozumiesz? Musimy iść! - Nie. Nie rozumiem. Uspokój się Leno, mamy czas! [IMG]http://i40.************/2r6p0k7.jpg[/IMG] - Słuchaj, wiem mniej więcej jak działa lustro. Wiem, że nie aktywuje się "na zachciankę". Po prostu raz możesz przez nie przejść, a raz nie. - Skąd to wiesz? - Widzisz, będąc w twojej... ee,... w twoim świecie byłam raz w pokoju Damy z Papużką. Chciałam wracać, ale nie mogłam. Kiedy tylko spróbowałam przejść przez portal, nie udało mi się. Po prostu, wtedy lustro było po prostu lustrem, więc dlaczego by nie było tak samo teraz? Teraz jest czas. Jeśli nie pójdziesz, portal się zamknie i nie wiadomo kiedy się otworzy. - Tak myślisz? A co z Kamilem? Co z koszykówką? Co z moimi nowymi znajomymi? Ledwo co poznałam twój świat. Nigdy nie miałam żadnych znajomych, ani żadnego sportu, a swojego narzeczonego to tym bardziej nie mogłam wybrać! Tu przynajmniej czuję, że żyję. Nie muszę być dorosła - rzekła ze smutkiem w głosie. [IMG]http://i43.************/rbb76w.jpg[/IMG] - Hmm... Ja też nie chcę opuszczać mojego świata. Dopiero co do niego wróciłam. A nie tęsknisz do rodziców? - Cóż, może trochę chciałabym wiedzieć, co u nich. - No właśnie. A może coś im się stało? Kto wie… - Nie… Nawet tak nie mów. Wypluj te słowa! Splunęłam na podłogę. - Nie wiem, czy coś to pomoże, ale trzeba rozwiązać tajemnicę, póki jest świeża. Dałam chwilę Stefanii do namysłu. - No dobrze. Powiadomisz o tym swoją mamę? - Tak. Nie chcę, by tym razem znowu sobie głowę urywała. Chociaż i tak w to nie wierzy. Mam nadzieję, że szybko tu wrócę – rzekłam. - A ja spotkam się jeszcze z Wąsaczem, jeśli mi pozwolisz. - Oczywiście. Czemuż miałabym nie pozwalać? Jesteś starsza ode mnie. Zaśmiałyśmy się i objęłyśmy. Prawdziwy znak przyjaźni. [IMG]http://i39.************/bj7r5w.jpg[/IMG] Nie chciałam denerwować mamy z samego rana, więc poczekałam aż wróci ze spotkania. Natomiast Stefania zadzwoniła do Kamila i umówiła się z nim na boisku. Głupio spytałam się, czy też mogę, ale i tak nie poszłam. Kiedy wychodziła miała minę jakby miała ostatni raz się z nim wydzieć. W końcu, kiedy o 17:10 mama wróciła, usiadłam z nią na kanapie w salonie. - Mamo… - powiedziałam powoli, jakby mama wiedziała już o co chodzi. - Tak, Magdo? – spytała. - Chcę ci powiedzieć, że jesteś moją jedyną i niezastąpioną mamą – rzekłam. Zawsze najciężej jest zacząć. - Och! Wiem, córeczko. A ty zawsze będziesz moją malutką Magdą. Żabko, słuchaj! Jesteś już duża i masz prawo podejmować większość decyzji. Cokolwiek wybierzesz, wiedz, że ja zawsze Cię kocham i kochać będę, i że zawsze będę z Tobą. Bo jesteś dla mnie najważniejsza – powiedziała. Takie rozmowy od razu stają się proste, żeby mówić o problemach. - Mamo! - uścisnęłyśmy się wzruszone. [IMG]http://i41.************/2vtbqqr.jpg[/IMG] - No dobrze, mamo! - powiedziałam. - Przejdę do poważniejszej sprawy. Chodzi o to,… że… Cisza. Co miałam jej powiedzieć? Nie mogłam rzec ot tak, że uciekam z domu. Chociaż tak naprawdę nie uciekałam, przecież wrócę... chyba. - Spokojnie. O co chodzi? - Cóż, ja muszę znowu wyjechać. Bardzo, bardzo daleko i nie wiem na jak długo. Nie bój się, nic mi się nie stanie. Jedzie ze mną Stefania. Mówię ci to, żebyś się znowu nie martwiła i żebyś wiedziała gdzie jestem. Chociaż nie mogę ci powiedzieć gdzie dokładniej. Fakt, że jest to odległy świat. „O całe siedem wieków” – pomyślałam. Poczułam jak robi mi się gorąco. - Ukrywasz coś przede mną? Zaczynasz mnie przerażać. Nie pozwalam ci. - Ale mamo! Tak czy siak i tak pojadę. To ważniejsze niż twoje spotkania. - Magda! Zachowuj się! Z tych spotkań są pieniądze! - Nic mi nie będzie. Dlaczego się martwisz? Wrócę, obiecuję. - Kiedy będziesz dorosła będziesz podejmować takie decyje, ale teraz jesteś za młoda. Nie wiem, gdzie jedziesz i gdzie cię szukać, jeśli nie wrócisz. Muszę wiedzieć, kiedy wrócisz i co to za miejsce. [IMG]http://i43.************/346kn87.jpg[/IMG] Zatkało mnie. Co odpowiedzieć? "Jadę do mojego domu, więc to nie jest tak daleko" - pomyślałam. Takie zdanie nie miałoby sensu. Matka patrzyła na mnie swoim przeszywającym wzrokiem, a głęboka czerń tuszu do rzęs pogłębiała ten efekt. Czułam się okropnie. Wstałam i wyszłam bez słowa z pokoju. - Jeszcze nie skończyłam, wracaj! - krzyknęła za mną, ale nie usłyszała odpowiedzi, jedynie trzaśnięcie drzwi. Nie mogę! Mama chyba nigdy mnie nie zrozumie. Zresztą, co się dziwić. Dopiero co odnalazła swoją córkę, a ta chce wracać w nieznany świat! Nie chciałam, żeby ta rozmowa tak się potoczyła. Może nie potrafię dobierać słów do sytuacji? Wzięłam prysznic. Długo siedziałam w łazience, a potem okazało się, że zegarek wskazywał 20.30. Mama siedziała zapewne przed komputerem, bo było słychać typowy szum urządzenia. Zaczynałam się niepokoić. Nadchodzi noc i jest już późno, a Stefani nie ma. Czyżby tak długo spotykała się z Wąsaczem? To zaczynało być dziwne. Postanowiłam zadzwonić. W domu nikt nie ma jeszcze telefonu komórkowego, oprócz mamy. Wszyscy jednak zawsze korzystali ze starego, wysłużonego telefonu domowego. - Halo! - usłyszałam aksamitny, kobiecy głos po drugiej stronie linii. - Dzień Dobry! Czy w domu jest może Kamil? - zapytałam niepewnie. - A kto chce wiedzieć? - Magda Dorsyt, koleżanka ze szkoły. - Chwileczkę... Po kilku sekundach przy telefonie usłyszałam Wąsacza. Miał bardziej wyraźny i głośniejszy głos niż matka. - Magda? - zapytał. - Tak, to ja. Jest u ciebie Stefania? Miała się z tobą spotkać i... - Tak, wszystko ci zaraz opowiem. Możesz do mnie przyjść? - drżał w głosie. - Ee... A co się stało? - Nie teraz. Przyjdź teraz! To ważne! - po tych słowach się rozłączył. Zdziwiło mnie to, ale z narastającym niepokojem odłożyłam słuchawkę i ubrałam się. Miałam mokre włosy, więc tylko trochę je podsuszyłam, a potem nałożyłam czapkę. U wyjścia zatrzymała mnie mama. - Dokąd się wybierasz? Nie byłam pewna czy powiedzieć prawdę. To było zbyt ważne, by mama zaczęła urządzać cyrki z policją albo z tym, że mam mokre włosy i mogę się przeziębić. - Zaraz wrócę. - Zaraz wrócisz, ale do pokoju. Bo dam ci szlaban! [IMG]http://i39.************/1zf4sya.jpg[/IMG] Nie miałam wyjścia i poszłam na górę. Zaczęłam myśleć o planie awaryjnym. Z zewnątrz dało się słyszeć najpierw powolne kapanie pojedynczych kropel, a po chwili mocnej ulewy. Na moje szczęście po kilku minutach usłyszałam wodę cieknącą w łazience. To była odpowiednia chwila. Dziadek był zapewne w swoim pokoju, a mama brała kąpiel. Nic mnie nie mogło zatrzymać! Uchyliłam drzwi i wypełzłam na korytarz. Potem, starając się być cicho zeszłam na dół, założyłam wiatrówkę i wyszłam. Teraz mogłam już biec. Mieszkałam w małym miasteczku lub mówiąc inaczej na półwsi. Z mapą w głowie przeszywałam kolejne przecznice. Wymijałam kałuże i niewielu przechodni. Omijałam dziwnych pijaków na ulicy Jeden złapał mnie za kołnierz, ale wywinęłam się. Deszcz uderzał o moją kurtkę, po kilku minutach byłam cała mokra. Cel był już niedaleko. Byłam już w odpowiedniej części miasteczka, w centrum. Stanęłam przy odpowiednich drzwiach w szeregowcu i zapukałam. Słychać było jakieś odgłosy. Po chwili zadzwoniłam dzwonkiem. Tym razem otworzono mi drzwi. - Cześć, Magda! Wejdź! - rzekł Kamil. Czarno - biały kot zszedł z komody i natychmiast podbiegł się ze mną przywitać. W domu było przytulnie, ale atmosfera była inna niż zwykle. Zdjęłam kurtkę, a Wąsacz ją odwiesił. - Czemu tak długo? - zapytał. - Mama mnie zatrzymała - odrzekłam. Pokiwał głową, a potem poszliśmy do pokoiku. Był to ładny, przytulny pokoik. Oczywiście cały bałagan był zagarnięty, żeby sprawić wrażenie na gościach. Na biurku leżały jakieś skrawki papieru i komputer. Z sufitu wisiała lampa oświetlająca pomieszczenie. Stały tam jeszcze jakieś drewniane półki z książkami, komoda i szafa. Na niebieskiej wersalce siedziała Stefania. Miała na sobie dżinsy i niebieską koszulkę. Oczy jej były czerwone i szkliste, jakby niedawno płakała. Na jednej ręce miała głębokie zadrapanie. Kamil też nie wyglądał za dobrze, miał podbite oko i wyglądał na zmęczonego i nieco przerażonego. [IMG]http://i40.************/2uif98j.jpg[/IMG] - Stefa... Co... Co się stało? - wyjąkałam. - Nieszczęście! Okropności! - zatkała sobie usta ręką, z przestraszonym wzrokiem. Spojrzałam na Kamila wymownie. - O co chodzi? Mieliście się spotkać, prawda? - zapytałam. - Tak, prawda - rzekł Kamil. - Umówiliśmy się na korcie, porozmawialiśmy i porzucaliśmy do kosza. - Więc czemu Stefania płacze? - Nie wiem, czy da radę teraz ci wszystko opowiedzieć. Jest wstrząśnięta tym co się wydarzyło. - Aha - powiedziałam. Zaczęłam się zastanawiać jak długo będą mnie trzymać w niepewności. - Wszystko było dobrze - odezwała się panna Hierfit. - Ostatni mecz był bardzo "grywalny". Gorzej to co się stało potem. - Nie rozumiem. - A więc kiedy później się rozstaliśmy i odeszliśmy w swoje strony... Było już dosyć późno... - Chciałem ją odprowadzić, ale odmówiła - wtrącił Kamil. - Z jakiegoś rogu zaskoczył mnie jakiś mężczyzna. Złapał mnie... - Stefanię przeszedł dreszcz. - a potem przyłożył nóż... - Wziął ją za zakładniczkę. Jakiś pijak z ulicy, niezrównoważony psychicznie. Nie wiem co od niej chciał. - Jedną ręką mnie trzymał, a drugą przytrzymywał nóż przy gardle. Miałam wrażenie, że zaraz mi odetnie głowę. Nie wiem, gdzieś mnie zadrapał, gdzie indziej kopnął. Mimo to zaczęłam krzyczeć. Szczęście, że Wąsacz był niedaleko. - Kazał mi się nie zbliżać, bo odetnie jej gardło.To było najgorsze. Musiałem coś wymyślić. Zapytałem czy chce pieniędzy, ale on tylko się odsunął. Podciąłem mu nogi i on ze Stefanią upadł na ziemię. Nie zdążyliśmy uciec. Zaczęła się bójka między mną, a tamtym gościem. Specjalnie gadał, żebym się speszył, że jestem słabym smarkaczem albo wyzywał od bachorów. Starałem się tym nie przejmować. [IMG]http://i39.************/314xs9e.jpg[/IMG] - Leno! To było okropne! - powiedziała na zakończenie ze łzami w oczach. - Pijak próbował mnie złapać i skończyło się na zadrapaniu na ręce. Ciągle czuję ten paskudny fetor lecący z jego ust. - Spokojnie, już po wszystkim - poklepałam czule rozpłakaną dziewczynę. - Nie martw się, mój tata odegra się na nim... Gdyby tu był. Nastała chwilowa cisza, a ja spuściłam wzrok. Jak teraz mi go bardzo brakuje! Tego policjanta, który zawsze by pomógł osobom. Który złapałby tego mężczyznę i sprawa mogłaby pójść do sądu. Zrobiłby to! Ba! Ubiegałby się o to, jeśli coś by mi się stało. Starałby się zamknąć osobę, która by coś mi zrobiła! Ale tego nie zrobi. - Kiedy uciekliśmy mówił, że się odegra. Boję się pomyśleć co chciał zrobić ze Stefanią - rzekł Wąsacz. - Mam nadzieję, że zamkną tego gościa. - Chodźmy do domu! - powiedziałam, po chwili. Wyszłyśmy na korytarz. Kamil pożyczył kurtkę pannie Hierfit z pocieszającym uśmiechem. Pożegnałyśmy się z nim i wyszłyśmy bez słowa na deszcz. Całą drogę nic nikt nie mówił - chciałyśmy tylko wrócić do domu. Po wejściu mama zrobiła aferę, ale była już bardzo zmęczona, więc kazała nam iść spać. Kiedy tylko wszyscy zasnęli ubrałyśmy się w nasze sukienki ze średniowiecza i poszłyśmy do pokoju Damy. Stefania wyglądała na mniej roztrzęsioną, ale bardziej na zasmuconą. - Nie przejmuj się! Pewnie jeszcze się zobaczycie. W najmniej spodziewanym momencie - rzekłam pocieszająco. - Czas pokaże – powiedziała, po czym przeszłyśmy przez migoczące lustro. Wraca to, co utracone, lecz niezapomniane, bo zapisane. Na kartach ludzkiego losu. Cofa się to, co niezwykłe i piękne, i cofa się czas współczesny. Zegarki kończą żywoty, bo jeszcze ich nie zaczęły. Powraca to, co naprawić trzeba. Czasem, żaby coś osiągnąć trzeba spojrzeć na czas… |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|