![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
ODCINEK 1
ODCINEK 2 ODCINEK 3 ODCINEK 4 ODCINEK 5 ODCINEK 6 ODCINEK 7 ODCINEK 8 ODCINEK 9 ODCINEK 10 ODCINEK 11 ODCINEK 12 ODCINEK 13 - NOWY (I OSTATNI) Najpierw dawałam domy, potem simki więc teraz pora na FS.Mam nadzieję, że się spodoba.Wiem, że akcja potoczyła się trochą za szybko, a pierwszy odcinek może być nudny ale co tam raz kozie śmierć. Był ciepły, słoneczny wieczór, dziewczyna co prawda nie miała zegarka, lecz jej niezawodne poczucie czasu nigdy nie zawiodło. Oczywiście wiedziała, że było koło osiemnastej, może po zachodzącym słońcu? Jane wsłuchiwała się w dźwięki dochodzące z pokoju obok, co nie rodziło w niej miłych wspomnień. Pamiętała dokładnie wczorajszy dzień, gdy zabawiała się tam z Affixem.Teraz jednak było inaczej, po tragicznym zawale i zwalającą się do jej domu policją, dziewczyna odzyskała dawny humor, znów była szczęśliwą nastolatką jak pięć lat temu, a widok policjantów, "Och, tych pięknych mundurowych", wprowadzał ją w obłęd. Żywot Affixa skończył się o godzinie osiemnastej czterdzieści pięć, dokładnie to wiedziała a jeśli ktoś śmiał w to wątpić....no właściwie to nic, w każdym razie to najlepsza pora jej życia (od zeszłego dnia). Zmarł z wycięczenia, chyba każdy wie dlaczego, jeśli jednak nie to niech to dla niego zostanie słodką tajemnicą. Co prawda jego wczesny rocznik, miał bowiem dopiero 17 lat, dokładnie tyle co Jane, nie robił na niej wrażenia, nie obchodziło ją to, że zmarł w tak wczesnym wieku. Po tym co jej uczynił, po tych pięciu latach bycia z nim pod jednym dachem....zasłużył na to, powinna to być śmierć bardziej bolesna. Wstała z metalowego krzesła, nie tylko dlatego, że pręty na siedzeniu wbijały jej się w tył i było to dosyć nie wygodne i bolesne, ale chciała się po prostu przejść. ![]() Ruszyła wolnym tempem do kuchni, o jakże cieszyła się, że wreszcie może wstać z twardego, niewygodnego krzesła. Gdy w końcu przeszła przez drewniany łuk prowadzący do tego pomieszczenia, jej wzrok przykuła śmieciarka, którą widać było przez okno, od razu przypomniała sobie o śmieciach, których dawno nikt nie wynosił. Podbiegła do śmietnika ociekającego brudem, który miejsce swoje miał pod zlewem, wyjęła wszystkie odpady znajdujące się w nim, nawet nie zwracając uwagi, że smród wżerał się w jej oczy i wybiegła do kosza znajdującego się na zewnątrz. ![]() Żółte logo Remonsim na czarnym tle, po prostu kusiło aby je kopnąć, jak często robili jej nieznośni sąsiedzi. Gdy nachylała się nad "wielkim pudłem" jak zwykła mówić, poczuła podmuch wiatru. Zlekceważyła to, a nie powinna bowiem zaczęła wyrzucać śmieci. ![]() Niewidzialna siła wciągnęła Jane do wnętrza kosza... ...Ocknęła się w dolinie zwanej Dooss. Oczywiście nie wiedziała jak się nazywa, póki nie przeczytała drogowskazu. Kraina była cudowna, tyle ptaków, wspaniałych drzew i tak świeżej, pachnącej trawy nigdy w życiu nie widziała, a widziała już wiele. Tuż obok niej stadko małych wiewiórek zdawało się tańczy z radości, ale gdy tylko Jane poruszyła się, zwierzątka natychmiast pouciekały w kryjówki na wysokich, sosnach i świerkach, przetwarzanych później na świąteczne choinki. ![]() Wstała, a na miękkim pokryciu terenu pozostał ślad po jej sylwetce. Rozejrzała się dookoła, po czym stwierdziła w myślach, że nikt nie może tu mieszkać, chyba że jacyś nieźle wyrafinowani ludzie, którzy nie mają nic innego do roboty po za utrzymaniem doliny w całkowitym ładzie. Znów odwróciła się...jednak tym razem w miejscu małego krzaka zobaczyła swój śmietnik unoszący się metr nad ziemią, dosłownie jakby nie było pod nim nic....Wiedziała, że to jej kosz ponieważ pisało po nim "SRANIE W BANIE, KUKURYKU", zdążyła już sprawdzić. Odznaczyła go specjalnie po to, aby nikt go jej nie ukradł jak to często się zdarzało.Przydrożni bandyci i luje brali "ponętny" dla nich śmietnik należący do Jane, tylko dlatego, żeby coś zjeść lub skonfiskować. Zawsze dało się stamtąd coś wyciągnąć. Nikt nie ośmielił się na całe szczęście wziąć odznaczonego przedmiotu, nie wiadomo było czemu, po prostu bali się, może dlatego że zostaliby wcześniej odnalezieni? Nie chciało jej się nic robić, gdyż miły krajobraz wprost zachęcał aby na niego popatrzeć i powdychać wspaniałą woń egzotycznych kwiatów, więc nie wiele zastanawiając się, usiadła z powrotem na pachnącą trawę, która delikatnie łaskotała ją po nogach. ![]() Siedziała tak dwadzieścia minut, oglądając ptaki goniące się w berka w powietrzu, jednemu z nich spadło piórko z małego ciałka, a Jane wpięła je sobie zasuwką we włosy, bowiem było tak barwne i kolorowe, że dodawało dziewczynie uroku. Niestety po chwili nadleciał jeden z największych orłów jakie widziała i porwał jej przypadkową zdobycz, nawet o tym nie wiedząc. Dziewczynie nie zależało za bardzo na przedmiocie więc nie próobowała gonić ptaka. Wciąż siedziała sobie na trawie, grzejąc nogi, jednak już nie patrzała na ptaszki, które rozleciały się, każdy w swoją stronę. "Z pewnością przez tego orła giganta" pomyślała, no i nie myliła się. Znudziło jej się siedzenie na podłożu więc w końcu zaczęła się zastanawiać co jej śmietnik robi w powietrzu. Wstała i okrążyła go dookoła. Słychać było ćwierkanie małych, kolorowych ptaszków, a z niedaleka dochodził szum stawu lub jeziora.Jane nie wiedziała co to jest, nie ruszała się nigdzie po za jednym miejscem, uważała, że i tak nigdzie piękniej już być nie może. W ogóle nie zdziwiła się tym, co ją spotkało, gdzie właśnie się znajdowała, uważała że zasłużyła na to w końcu życie Jane nie było usłane różami. Podeszła pod śmietnik, a natychmiast po tym ulotniła się w górę. Nie sądziła, że jak podejdzie pod kosz to może stać się coś dziwnego, tak naprawdę to nawet nie wiedziała co robi. ![]() Lecąc tak, nie czuła nic, nie widziała nic, ani nic nie słyszała. Wszystkie zmysły powróciły jej dopiero gdy znów znajdowała się przy Holems Street 198, z ręką w śmietniku, tak jak wyglądała przed pobytem w dolinie. - O cholera, czegoś takiego jeszcze nie widziałam - powiedziała na głos i skończyła wyrzucać śmieci. Myślała o tym jak tam było pięknie w porównaniu do Nowego Yorku, że pewnie właśnie tak Curtis pewnie wyobraża sobie raj (o nim w następnym odcinku). Jeden ze śmieciarzy w dziwnej koszuli "rzucił się" jak wydawało się Jane (w rzeczywistości tylko podchodził opróżnić kolejny kosz), w jej stronę, a właściwie w kierunku "wielkiego pudła". "Nigdy więcej nikt nie zbliży się do mojej własności" - pomyślała - NIE..E...E...E.E..E - Co?-zapytał właściciel ciężarówki z logiem jakiejś dziwnej głowy żółtego ludka.Był naprawdę zdziwiony jej zachowaniem. -Nie pozwalam panu wyrzucać stąd śmieci - krzyczała jak szalona - słyszy pan? - Jak tam sobie chcesz, ja łaski nie robię dziewczyno.Zachowuj się trochę normalniej - po czym poszedł pomrukując pod nosem coś co brzmiało - Och, ta dzisiejsza młodzież. Ostatnio edytowane przez Souris : 15.02.2009 - 16:59 |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|