Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 31.03.2009, 16:33   #1
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Dziękuję za komentarze!
Nie wiem kiedy dodam kolejny odcinek, bo jestem chora i nie mam za bardzo dostępu do kompa.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 08.03.2009, 19:45   #2
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Zielone młode liście, kołysały się z gracją na wiosennym wietrze. Ciepłe promienie słoneczne zalewały mokrą jeszcze od nocnego deszczu, trawę. Kolorowe ptaki fruwały między wysokimi drzewami, radując wszystkich swoim pięknym śpiewem. Wreszcie mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Wszystko pomału zaczynało się układać, co wprowadzało uśmiech na moją twarz. Leżałam na kocu, nieopodal dwóch zielonych świerków i z zadowoleniem przyglądałam się poczynaniom, mojego młodego współlokatora. Odkąd przeniosłam się do domku w lesie, minął tydzień. Jeszcze tego samego wieczora Seth oznajmił, że zaczynamy intensywny trening, na wypadek ataku ze strony wampirów. Nie ukrywam, że obawiałam się jak moi przyjaciele przyjmą Morice, bo przecież był to wilkołak. Na szczęście nie było tak źle, jak sobie to wyobrażałam. Kiedy następnego dnia, z samego rana dotarliśmy na polanę, na terenie Coldów, bardzo się zdziwiłam.

Akira wraz z moim bratem, przyjęli młodego tak, jakby w ogóle nie wiedzieli kim jest. Wiedziałam, że Michael ma złote serce, ale jednak nie spodziewałam się tego po nim.
David starał się nie spędzać w towarzystwie Morice więcej czasu, niż było konieczne, a Wiki była trochę nieufna. W sumie to się nie dziwiłam. To dla nich zupełnie nowa sytuacja i musieli przywyknąć. O jego stosunkach z Sethem, wolę nawet nie wspominać. Odzywali się do siebie tylko wtedy, kiedy musieli, a gdy ich spojrzenia spotykały się...na ich twarzach witała irytacja i obrzydzenie. Domyślałam się, że Morice odczuwał żal o to, co stało się z jego rodziną. Miałam nadzieję, że jednak kiedyś się dogadają.

Położyłam się wygodnie na plecach, po czym zamknęłam oczy wsłuchując się w śpiew ptaków i odgłosy toczonej walki. Zastanawiałam się co planują wampiry i dlaczego wilkołaki tan nagle przypomniały sobie o istnieniu młodego. Myślami cofnęłam się dwa dni wstecz. To był wieczór. Wracałam z młodym do domu, zahaczając po drodze o sklep. Czasami zapominałam, że chłopak potrzebuje normalnego, ludzkiego pożywienia. Przechodziliśmy przez park, oświetloną żwirową alejką, kiedy nagle poczułam dość intensywny, nieprzyjemny zapach. Oglądnęłam się za siebie i wtedy zauważyłam trzech dobrze zbudowanych mężczyzn, idących w nasza stronę.
~
-Nareszcie!- odezwał się czarnowłosy, stając naprzeciwko mnie- zrobiłaś już małemu pranie mózgu?
-Dlaczego miałabym to obić?- zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
-Z zemsty...- warknął mężczyzna- chcesz nabuntować go przeciw jego rodzinie!
-Mylisz się. Nie jestem taka jak wy... – prychnęłam gniewnie, spoglądając ma chłopaka.- z tego co wiem, nie jesteście już jego rodziną.
-Co ty możesz o tym wiedzieć, laluniu!- krzyknął wilkołak-nie mam zamiaru wdawać się tu z tobą w dyskusje. Ta sprawa ciebie nie dotyczy. Oddaj nam małego i uznamy, że tego spotkania nie było.
-Ależ ja go nie trzymam... niech sam zadecyduje, gdzie mu lepiej.
-Morice...
-Nie wrócę do was, Marc!- powiedział mały, zbliżając się do mnie.

-Co takiego?- zapytał zbity z tropu, wilkołak.- bratając się z wrogiem, zdradzasz całe stado! Jesteśmy rodziną!
-Haha! Najpierw zostałem wygnany, a teraz pieprzysz mi o rodzinie? Nie rozśmieszaj mnie...
-Dobra... popełniliśmy błąd, ale teraz chcemy abyś do nas wrócił. Nie możesz zostać z tą pijawą... wampiry to nasi wrogowie!- krzyknął Marc podchodząc bliżej.
-Teraz to ja nie chce wracać, a ta obecna tu pijawa, uratowała mi życie po tym, jak mnie „wydziedziczyliście”
-Co z twoimi rodzicami i siostrą... zapomniałeś już...
-Nie, nie zapomniałem...ale ta bezsensowna wojna z wampirami, nie przywróci im życia. Poza tym, za dużo jej zawdzięczam, żeby tak po postu odejść. Tak się składa, że mój niby wróg, okazał mi więcej serca niż moja rodzina..- po tych słowach spojrzał na mnie i uśmiechnął się.- mimo tego jak mnie potraktowaliście, nie chcę z wami walczyć, ale... jeśli któryś z was będzie próbował zrobić Sarah krzywdę, to...
-To?- przerwał mu Marc- Jesteś dzieckiem... co możesz wiedzieć o prawdziwej walce!
-A żebyś się nie zdziwił!- warknął młody

~
Pamiętam, że byłam pod wielkim wrażeniem. Nie sądziłam, że młody stanie w mojej obronie... to było takie miłe. Teraz, kiedy patrzyłam jak walczy z Michaelem, zastanawiałam się... dlaczego poddał się Kirze bez walki? Był dobry... nawet bardzo dobry.
Wieczorem opuściłyśmy teren polany i wróciliśmy do domu w lesie. Oczywiście Seth również się tam przeprowadził, żeby w razie potrzeby mógł pomóc.
-Musze jeszcze porozmawiać z Davidem. Idźcie sami... wrócę niedługo.- powiedział, całując mnie czoło.
...
Był naprawdę piękny wieczór. Gwiazdy świeciły wysoko na niebie, a ptaki śpiewały jeszcze, mimo późnej godziny. Przedarliśmy się przez gęsto rosnące krzaki, aż naszym oczom ukazała się drewniana chatka. Weszłam do środka zaraz po młodym i pośpiesznie udałam się pod prysznic. Czułam na sobie brud z całego dnia! Po odświeżającej kąpieli wyszłam na zewnątrz. Była tak piękna pogoda, że aż naszła mnie ochota na podziwianie przyrody. Oparłam się o balustradę i spojrzałam w niebo.
Watr zaczął wiać nieco mocniej. Odgarnęłam włosy za uszy, po czym weszłam na polanę, rozglądając się dookoła. Nagle zauważyłam duży, ciemny kształt wyłaniający się z głębi lasu. Gdyby nie to, że zapach nie ten... pomyślałabym, że to jakieś duże zwierzę. Zmrużyłam oczy, próbując dostrzec kto to, jednak nawet z wampirzym wzrokiem, nie mogłam rozpoznać owej postaci. Kimkolwiek ona była, musiałam zachować ostrożność.
Po niedługim czasie, kiedy księżyc oświetlił pobliski teren, zauważyłam, że to...
-Clover?- zapytałam z niedowierzaniem.- Jak tu dotarłaś?
Nie uzyskałam odpowiedzi. Zastanawiałam się, skąd ona się tam wzięła... przecież miejsce w którym byłam, znajdywało się daleko od centrum miasta, a poza tym... było ciemno.
-Witaj Sarah- powiedziała podchodząc bliżej. Jej głos się zmienił... właściwie to wygląd też. Kiedy widziałam ją ostatni raz, jej twarz miała takie łagodne rysy...oczy były nieco jaśniejsze i błyszczące.
Wybałuszyłam oczy. Czyżby była...
-Coś taka zdziwiona?- zapytała uśmiechając się sarkastycznie.- nie spodziewałaś się, że jeszcze mnie zobaczysz?

-Clover... czy to Roger?- zapytałam puszczając jej pytanie mimo uszu.
-To nie ma znaczenie.- powiedziała podnosząc nieco nogawkę od spodni. Kiedy zrobiłam krok w jej stronę, zauważyłam, że wyciągnęła jakiś świecący przedmiot. Srebrny nóż...
-Co zamierzasz zrobić z tym nożem?
-Naprawdę nie wiesz, czy jesteś taka głupia?- spojrzała na mnie z obrzydzeniem, przejeżdżając palcem po błyszczącym ostrzu.- byłaś moją najlepszą przyjaciółką... traktowałam cię wręcz jak siostrę, a ty tak po prostu mnie olałaś! Po tylu latach przyjaźni odeszłaś jakby nigdy nic.
-Nigdy cię nie olałam! Chciałam cię chronić- krzyknęłam wymachując nerwowo rękami.
-Nie wierzę ci!- warknęła Clover- Roger mi opowiedział jaka jesteś naprawdę...
-Co on może o mnie wiedzieć?!- teraz to byłam wściekła.- nawet mnie nie zna!
-Zniszczyłaś mu życie! Przez ciebie stał się wilkołakiem!
Nie odpowiedziałam. Tym razem miała racje... ale ja na to nie miałam wpływu.
-Najpierw on, a teraz ja... jakby tego było mało mordujesz niewinnych ludzi! Coś takiego jak ty nie powinno w ogóle istnieć!- podbiegła do mnie i zamachnęła się bronią, obcinając mi trochę włosów. Ten ruch był tak szybki, że cudem uniknęłam zranienia.- będziesz walczyć? Świetnie... będę miała lepszą zabawę.
Odskoczyłam do tyłu i przybrałam postawę obronną. Nie miałam zamiaru stracić życia, a widziałam, że Clover gra na poważnie. Co ten cholerny śmieć jej naopowiadał?!
Jej kolejny ruch zapędził mnie w głąb lasu. Wycelowała w brzuch, jednak zdążyłam uciec. Nie chciałam z nią walczyć, ale widziałam, że to jedyne wyjście na przeżycie. Stanęłam za nią, po czym kopnęłam ją w plecy. Uderzyła z hukiem w drzewo, powalając je na ziemię.

-Clover, ja nie wiem co naopowiadał ci ten idiota, ale to nie prawda...- zaczęłam w chwili spokoju.- wtedy po egzaminie... ja nie chciałam ci tego wszystkiego mówić. Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam... dlatego też chciałam cię chronić. Przed samą sobą. Nie wybaczyłabym sobie, jeśli zrobiłabym ci krzywdę.
-Nie wybaczyłabyś sobie... mogłaś mi powiedzieć prawdę!- krzyknęła, podnosząc się z trawy. Następnie rzuciła się biegiem wymachując nożem.
-A uwierzyłabyś? Szczerze w to wątpię...- powiedziałam, robiąc unik.- Clover...zawsze mogłam ci się zwierzyć... byłaś przy mnie, kiedy cię potrzebowałam. Kocham cię jak siostrę...
-Dość! Skończ tą żałosną wypowiedź!- dopiero teraz zauważyłam jak blisko mnie stoi. Poczułam, że coś wbija mi się w skórę, a zaraz później spływającą po brzuchu krew. Spojrzałam w dół. Z żołądka wystawał dość długi, srebrny nóż... właściwie to sztylet, na którym krople mojej krwi, mieniły się w świetle księżyca. Podniosłam głowę i odgarnęłam włosy. Clover nadal stała przede mną, jednak na jej twarzy nie było widać ani odrobiny radości. Właściwie to miałam wrażenie, że jest smutna. Wyciągnęła zakrwawiony sztylet i spuściła wzrok.
-Proszę cię uwierz mi... gdyby nie chodziło o twoje bezpieczeństwo, nigdy nie powiedziałabym ci tak okropnych rzeczy. Przemiana Rogera była poniekąd z mojej winy, ale ja nie miałam na to wpływu... człowieka zabiłam tylko jednego! I bardzo tego żałuję... nie kontrolowałam się w momencie, kiedy się na niego rzuciłam. Nie chciałam, abym straciła panowanie nad sobą, kiedy będę w twoim towarzystwie.- zrobiłam krok do przodu i zarzuciłam przyjaciółce ręce na szyję, po czym przytuliłam ją mocno.- Przepraszam cię!

Powoli zaczęłam opadać z sił. Oczy zamykały mi się mimowolnie, a ciało robiło się ciężkie. Z oddali usłyszałam czyjeś szybkie kroki. Domyślałam się, że to Morice lub Seth wyszli aby mnie poszukać. Możliwe, że jeśli dotrą na miejsce, będzie za późno. Clover wiedziała z jaką bronią przyjść. Niestety... nikt nie jest niezniszczalny.
Odsunęła się ode mnie, następnie odwróciła i odeszła bez słowa, upuszczając broń na trawę. Przez chwilę stałam w bezruchu, patrzą na oddalającą się sylwetkę dziewczyny. Czułam, że drętwieją mi nogi, a rana na żołądku pali. Później straciłam kontakt z rzeczywistością.
...
-Sarah, słyszysz mnie?- domyślałam się, że był to głos Akiry. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na siedzącego obok mnie, wampira.
-Gdzie ja jestem?- zapytałam
-W domu.- powiedział uśmiechając się przyjaźnie.- aleś nam stracha narobiła. Co się stało?
Odwróciłam głowę i spojrzałam na drzwi, w których stanął Seth. Podszedł bliżej i pogłaskał mnie po głowie.
Cieszyłam się, że go widzę...że to nie jest ostatni raz.
-Kto to był?- zapytał po chwili.
-Clover
-Co takiego? Jak ona cię znalazła?- był wyraźnie zaskoczony moją wypowiedzią.
-Została zmieniona w wilkołaka... przez Rogera.- odpowiedziałam, dotykając sobie bandaż na brzuchu.- gdzie Morice?
-W salonie.- mruknął Seth.- dzięki niemu jeszcze żyjesz. Znalazł cię nieprzytomną w lesie i zabrał do domu. Nie myślałem, że kiedykolwiek to powiem... ale jestem mu naprawdę wdzięczyły. Mądry jest jak na wilkołaka.
-Seth!- warknęłam, uderzając go w ramie.
-żartowałem!
-A co ze mną?- zapytałam siedzącego dalej Akiry- będę żyć?
-Jasne! Zostanie ci tylko blizna i możliwe, że nie będziesz miała czucia w miejscu rozcięcia skóry. Na szczęście nie trafiła w serce!
Cieszyłam się, że tak to się wszystko skończyło. Prawdę mówiąc, nie interesowałam się za bardzo swoim stanem zdrowia. Nie to było najważniejsze. Jedyne czego teraz chciałam, to aby Clover mi wybaczyła i aby Morice był bezpieczny.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.03.2009, 14:43   #3
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Wiedziałam, że zamienią Clover w wilkołaka. Nie podejrzewałabym, że aż tak się zmieni. Nic do niej nie docierało. Szczęście, że Morice szybko znalazł Sarah.
Myślę, że Seth i młody się w końcu dogadają.
Seth musiał się wystraszyć nie na żarty, gdy zobaczył nieprzytomną Sarah...
Czekam na kolejny odcinek!
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.03.2009, 23:54   #4
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Szkoda mi Sarah. Myślała, że chroni swoją przyjaciółkę, ale okazało się, że może zrobiła błąd. Jakby wcześniej wyjaśniła jej powody tego chłodnego potraktowania to Clover może byłaby mniej skłonna do takich pretensji.

A chłopcy Sarah traktują się na razie z dużym dystansem, jednak jestem pewna, że połączy ich troska o nią.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 10.03.2009, 14:22   #5
Mikolea
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Odcinek już oceniałam, a zdjęcia super.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 18.03.2009, 01:38   #6
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Tak, Vincent to kolejna, zdecydowanie udana postać Taki bardziej mroczny, psychopatyczny a jednocześnie uprzejmy i szarmancki. Iście wybuchowa mieszanka
To pewnie on jest "mózgiem" tych wszystkich eksperymentów.

Jednak jestem pewna, że Sarah uda się stamtąd wydostać. Jak nie samej to przynajmniej przy pomocy swoich przyjaciół i ukochanego.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 19.03.2009, 18:46   #7
Mikolea
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Tekst oceniałam...
Zdjęcia są super
  Odpowiedź z Cytatem
stare 20.03.2009, 17:49   #8
Kejt24
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Tekst jak zwykle świetny
A co do Vincenta... Jestem jego fanką! Cudowny jest!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.03.2009, 21:09   #9
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Stałam w oknie, wpatrując się na kołysające się na wietrze, sosny i wsłuchując się w dźwięk kropli deszczu, opadających na parapet. Czułam smutek i żal, ściskający moje serce. Skrzyżowałam ręce na brzuchu, dłońmi ściskając na szwach jedwabną koszulę nocną, którą miałam na sobie. Było mi źle. Wiedziałam, że prędko stąd nie ucieknę... jeśli w ogóle kiedykolwiek mi się to uda. W tej „twierdzy” było zbyt dużo wampirów, abym mogła wymknąć się niezauważona. Najgorsze było jednak to, że nie wiedziałam, dlaczego tak naprawdę jestem potrzebna Vincentowi.
Przejechałam palcem po zimnej szybie, jakbym chciała dotknąć spływającej kropli wody, po drugiej stronie okna. Odgarnęłam opadające na czoło włosy, następnie przywarłam plecami do ściany i zsunęłam się po niej, siadając na podłodze. Myślałam o moich bliskich, którzy z pewnością zamartwiali się o mnie... może nawet obmyślali, jak mnie stąd wyciągnąć. Prawdę mówiąc, nie chciałam aby cokolwiek robili. Jeśli coś miałoby się stać, to wyłącznie mnie. Nie chciałam ich w to wciągać...nie mogłabym.
Vincent był szefem. Osobą odpowiedzialną za te wszystkie straszne rzeczy... porwanie siostry Morice, śmierć jego rodziców, zaginięcia w mieście, morderstwa no i co najważniejsze... wojna z wilkołakami. Przestałam już wierzyć w to, że kiedyś zapanuje spokój. Póki ten wampir stąpa po ziemi, nic się nie zmieni... a może będzie jeszcze gorzej! Kiedy myślałam o nim, czułam się jakoś dziwnie. Nie umiałam tego wytłumaczyć...

A kiedy byłam z nim... miałam wrażenie, że może zrobić ze mną co chce! Jak on to robił?
Podniosłam się z podłogi i powoli podeszłam do drzwi. Uchyliłam je ostrożnie, rozglądając się czy nikt nie idzie, wyszłam na korytarz. Zastanawiałam się, dlaczego nikt mnie nie pilnuje. Czyżby wiedzieli, że nawet z moim darem, nie uda mi się uciec?
Przez jakiś czas chodziłam pustymi korytarzami, bez celu. Właściwie to nie wiedziałam, dlaczego w ogóle wyszłam i czego szukałam. Jakiś głos w mojej głowie kazał mi iść... ale dokąd, po co?
Skręciłam w prawo i ruszyłam przed siebie. Wszędzie panowała głucha cisza i ciemność. Jednak tak naprawdę, nie zwracałam na to uwagi. Zatrzymałam się przy kolejnym „skrzyżowaniu”. Przez lekko uchylone drzwi do jednego z pomieszczeń, wydostawało się przyciemnione światło i czyjeś głosy. Przysunęłam się do ściany i wyostrzyłam słuch.
-Oczywiście. Wyruszę jeszcze dzisiaj...
-Świetnie. Liczę na to, że dostarczysz wiadomość w ekspresowym tempie... wiesz, że nie lubię czekać.- to był ten sam piękny głos, który słyszałam kilka godzin wcześniej. Domyślałam się, że należał do Vincenta.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy.- odpowiedział drugi mężczyzna.
-Cieszę się... możesz iść.
-Ehm... jeśli pozwolisz, chciałbym jeszcze o coś zapytać.
-Słucham.
-Dlaczego posłałeś po dziewczynę, skoro to nie ona jest ci potrzebna?
-Chciałem zobaczyć osobę, która krzyżuje moje plany.- powiedział Vincent, wręcz znudzonym głosem.
-Naprawdę tylko tyle?- zapytał zaskoczony mężczyzna.
-Owszem.
-Więc mógłbyś ją już wypuścić, skoro nie jest...
-Mógłbym, ale nie mam zamiaru tego robić. Ta dziewczyna podoba mi się... jest niezwykle interesująca, piękna i jako jedyna, ośmieliła się powiedzieć mi w twarz, że jestem świrem. Jak mógłbym wypuścić z rąk taki klejnot?
-Ona naprawdę ci się podoba, czy robisz to żeby...
-Lucius... zapomniałeś, że masz coś do zrobienia?- przerwał mu białowłosy.- Jak będziesz wychodził to zaproś Sarah do środka...
-Oczywiście.- po tych słowach usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, a zaraz potem na korytarzu pojawił się wysoki, czarnowłosy mężczyzna. Spojrzał na mnie ze zirytowaną miną, następnie ukłonił się i ruchem ręki zaprosił do środka.
Weszłam niepewnie do środka. Ponownie znajdywałam się w pokoju z fortepianem, jednak tym razem zapalone były wszystkie lampy. Vincent siedział oparty o instrument i wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem.

Zamknęłam drzwi, po czym oparłam się o nie i spojrzałam wyczekująco na wampira.
-Cieszę się, że zjawiłaś się tak szybko.- powiedział po chwili, wstając.- boisz się mnie?
-Nie.- odpowiedziałam szybko, wpatrując się w białowłosego jak w niezwykle cudowny obrazek.
-Dlaczego więc stoisz tak daleko? Podejdź do mnie...- wyciągnął rękę w moją stronę, jakby prosił mnie do tańca.
-Skoro nie jestem ci potrzebna... pozwól mi odejść- powiedziałam podchodząc bliżej.
Zbliżył się do mnie powoli, jedną ręką chwycił moją dłoń, a drugą pogłaskał mnie po policzku. Przez cały czas patrzył na mnie, tymi swoimi rubinowymi oczami. Wydawał się być mną wręcz oczarowany... ale za to ja, czułam się bardzo nieswojo. Był tak delikatny i piękny, jego głos taki ciepły i melodyjny... momentami miałam ochotę go pocałować.

Z całych sił starałam się odrzucić od siebie tą myśl. Nie mogłam zrobić tego Sethowi... nie mogłam i nie chciałam go zdradzić. Odwróciłam głowę i spuściłam wzrok, uwalniając rękę z uścisku.
-Wolisz wracać do tych, nic nie wartych wampirów polujących na zwierzaki, niż zostać ze mną?- zapytał przesuwając się tak, abym widziała jego twarz.- ze mną możesz mieć wszystko. Władzę, siłę, pieniądze... cały ten budynek, łącznie ze wszystkimi wampirami, które znajdują się na jego terenie.
-Przykro mi, ale nie uda ci się mnie przekupić.- powiedziałam stanowczo, marszcząc brwi.- władza, siła, pieniądze... kiedyś to zniknie. Nie zależy mi na tym.
-Podobasz mi się coraz bardziej.- powiedział, odchodząc w stronę drzwi na końcu pokoju.- pozwól ze mną. Nie będziemy przecież rozmawiać na stojąco...
Wszedł do pomieszczenia, tego samego, w którym rozmawialiśmy po raz pierwszy. Rozsiadł się wygodnie na kanapie, wskazując mi ręką miejsce, obok niego. Przez chwilę stałam w drzwiach, jednak w końcu usiadłam na fotelu.

-Nie wyglądasz najlepiej.- powiedział z powagą.- powinienem zabrać cię na... kolację.
Kiedy wymawiał słowo kolacja... poczułam, jakby przeszył mnie zimny dreszcz.
-Obędzie się...- powiedziałam, spuszczając wzrok.
Spojrzał na mnie rozbawiony. Naprawdę nie wiedziałam, co było zabawnego w mojej wypowiedzi.
-Strajk głodowy?- zapytał po chwili, opierając łokcie na kolanach.
-Nie będę zabijać niewinnych ludzi!- krzyknęłam, podnosząc się gwałtownie z fotela.
-Nikt nie będzie cię do tego zmuszać.- powiedział spokojnie, jakby w ogóle nie ruszyła go moja reakcja.- żadnego zwierzaczka nie dostaniesz, więc masz wybór. Albo przestaniesz kręcić nosem i weźmiesz co ci dają... albo jeszcze kilka dni i pożegnasz się z życiem.
Posłałam mu mordercze spojrzenie, po czym podeszłam do okna i skrzyżowałam ręce na piersiach. Byłam bezradna. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jeśli zrezygnuję z ludzkiej krwi... niebawem umrę. To, co dostałam wcześniej... to stanowczo za mało, abym odzyskała wszystkie siły. Oparłam się ręką o ścianę i westchnęłam głośno. Po chwili poczułam ręce Vincenta na moim brzuchu, a następnie jego usta na mojej szyi. Pocałował mnie kilka razy, po czym założył mi włosy za ucho i powiedział szeptem.
-Zostań moją Panią...
Odwróciłam się powoli, chcąc odejść, jednak nie byłam w stanie.

Był tak blisko. Nadal czułam jego dłonie, na moim ciele, jego oddech na mojej szyi. Położyłam mu ręce na plecach i przysunęłam go bliżej. Miałam wrażenie, że straciłam nad sobą panowanie. Zamknęłam oczy, pozwalając na to, co ze mną robił. Wiedziałam, że nie powinnam, że robię źle...ale nie umiałam powiedzieć mu dość.
...
Ponownie wędrowałam wzdłuż korytarzy. Na zewnątrz było już jasno, a na błękitne niebo, zawitało słońce. Przystanęłam przy otwartym oknie i wyjrzałam na zewnątrz. Była naprawdę piękna pogoda. Miałam ogromną ochotę wyjść na zewnątrz, delektować się zapachem sosen i mokrej trawy, oraz wsłuchiwać się w wesoły śpiew ptaków. Niestety. Byłam zamknięta w tym okropnym miejscu, dręczona poczuciem winy.
W pewnym momencie zauważyłam, że z głębi lasu wyłania się jakaś zakapturzona postać. Oparłam się o parapet i zmrużyłam oczy, próbując rozpoznać biegnącą osobę. Po chwili z budynku wyszła Kira. Poznałam ją po długich, tańczących na wietrze, czarnych włosach. Podeszła do bramy i wpuściła nieznajomego. Jak się później okazało, był to Lucius, który wrócił z powierzonej przez Vincenta, misji. Przez chwilę dyskutował z wampirzycą, szybko gestykulując rękami. W końcu oboje zniknęli z pola widzenia. W drodze do pokoju, zastanawiałam się, co takiego ważnego, miał zrobić Lucius. Wnioskując po rozmowie, którą odbył z Vincentem przed wyjściem... było to coś wspólnego ze mną. Jeśli to nie ja jestem im potrzebna, to kto?
Zamknęłam drzwi i podeszłam do fotela, aby zabrać z niego swoje ubrania. Później położyłam się na łóżku i zasnęłam.
...
Ze snu wyrwały mnie czyjeś krzyki. Usiadłam na łóżku, spięłam włosy i przetarłam oczy. Głosy ucichły, ale byłam pewna, że słyszałam rozpaczliwy krzyk kobiety. Wstałam z posłania i podbiegłam do drzwi. Kiedy nacisnęłam na klamkę, ponownie usłyszałam kobietę... tym razem płakała. Wyszłam z pokoju i pobiegłam korytarzem w stronę kamiennych schodów, prowadzących na piętro niżej. Przyczaiłam się za ścianą i rozejrzałam, sprawdzając czy jestem sama. Im byłam niżej, tym płacz był coraz głośniejszy. Nagle zza rogu wyszła ruda wampirzyca, ubrana w biały, lekarski płaszcz w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Przykucnęłam, a kiedy wampiry zniknęły za drzwiami, rozejrzałam się jeszcze raz i szybko pobiegłam za nimi. Zatrzymałam się prze ogromnymi, ciężkimi drzwiami. Przełknęłam głośno ślinę, po czym położyłam rękę na klamce.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 25.03.2009, 22:26   #10
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Vincent wygląda na takiego, któremu nie sposób się oprzeć W dodatku ta pewność siebie, autorytet... Tylko Sarah będzie mieć ogromne wyrzuty sumienia względem Setha.
Ciekawa jestem bardzo z jaka misją został wysłany Lucius i kim jest ta uwięziona kobieta... Oby tylko nie był to ktoś bliski Sarah.
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 20:06.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023