|
![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]() Why he? Na początek dziekuję Ci Simono za pochlebny komentarz i jeszcze raz za pozostałe oraz, że jesteście ze mną. Otóż opóźniłam się z odcinkiem, ale w końcu to wyszło na dobre.;] Po pierwsze dlatego, iż miałam czas na dopracowanie go a szczególnie zdjęć. Jednak co najważniejsze - dokładnie rok minął od założenia tematu i dodania pierwszego odcinka Why me? Taak! Wszyscy się cieszą, a teraz mogą zająć się częścią trzynastą ![]() Dodam jeszcze, że miałam duże wątpliwości co do tego odcinka i do wydarzeń, ale trudno - jakoś z tej zagmatwanej historii wywiązać się muszę ^^ Zapraszam na odcinek, który dedykuję wszystkim tym, którzy przez ten rok wyczekiwali każdej nast. części i wiernie je komentowali. _______________________ [IMG]http://i50.************/30kaghy.jpg[/IMG] Na blat biurka padł szarawy cień. Był to dopiero wschód. Słońce różowawym śladem wspinało się na pogrążone w gęstej mgle niebo. Nie chciało się spóźnić ani też pojawić się przedwcześnie. Określone miejsce w nieokreślonej przestrzeni, nakreślony czas... - Jared, mam nadzieję, że mogę na tobie polegać i w pełni ci zaufać - powiedział cień a wówczas jego postać przybrała nieco inny kształt. Nadal był to mężczyzna o w miarę zgrabnym nosie i mocnym zarysie szczęki. To można było wywnioskować, patrząc na ową ciemną plamę, którą tworzył wraz ze światłem. Tak naprawdę był to brunet o niebieskich oczach, z małym bałaganem na głowie. Włosy odgarniał co jakiś czas prawą dłonią, co było widać niemal jak w lustrze na mahoniowym biurku. Spojrzał wnikliwie na towarzysza. - Mogę ci zaufać, czy nie? - usiłował za wszelką cenę, szybko wymusić u niego odpowiedź. Nadeszła ona po przeciągłym westchnięciu. Mężczyzna podniósł się z fotela i podszedł do rozległych okien. - W tej kwestii... Ufać mi możesz, ale szczerze mówiąc nie mam ochoty nawet myśleć o tej strasznej historii i jej niedorzecznych następstwach... Cień zniknął z biurka zalanego różowo-pomarańczowym światłem. Brunet również podszedł bliżej do okna, by kontynuować rozmowę. Zwykły, czy też niezwykły dzień w pracy, w New Jersay. - Już wiem, że on coś kombinuje. Nie sądzę, aby był to drobiazg... - w tym momencie nieco pobladł - Będzie usiłował się nas pozbyć. Jednego po drugim, bądź co gorsza, kogoś na kim najbardziej nam zależy... - zacisnął usta, hamując barwną wyobraźnię - Jesteśmy jak mi się zdaję jedynymi którzy wiedzą... To z pewnością jest dla niego największym pretekstem by nas załatwić. - A co może być innego? - spytał towarzysz o bladej cerze i czarnych jak smoła włosach. - Znam cię nie od dziś i wiem, że staniesz po stronie prawdy za wszelką cenę a także oczyścisz imię dobrego przyjaciela. - Tak właśnie musi być, chociaż wiem, że nie będzie to proste. - odparł brunet. Ich oczy się spotkały - jedne zielone, przepełnione obawą, a drugie karmelowe, które były napełnione swojego rodzaju niepewnością i zwątpieniem. Każde z nich wyrażały strach przed czymś różnym i nieznanym. - Musimy coś zrobić zanim będzie za późno. Ciemnooki brunet spojrzał przez szklaną powierzchnię na nisko rozciągnione pasmo samochodów zalegających na ulicy, na wysokie, oszklone budynki oraz ludzi, którzy z góry wyglądali jak niewinne mrówki, chodź w rzeczywistości przypominały coś na kształt wygłodniałej zwierzyny. - ... zanim będzie za późno dla niej... - szepnął, widząc jak ciąg pojazdów zatrzymuje się powoli w samym sercu miasta. *** Jedno oko, później drugie z większym oporem. Światło... Dzień zastał naszą bohaterkę wcześniej niż mogłoby jej się zdawać. Światło słonecznie niemal ją oślepiło. Dochodziła dziewiąta a za godzinę planowo powinna wyjeżdżać z miasta, by spokojnie dojechać do New Jersay. Sama perspektywa nużącej podróży była szczerze mówiąc dobijająca. Poranek zaczynał się stosunkowo lepiej niż dwa poprzednie a prysznic nie trwał już za długo i nie był tak otępiałą czynnością... Śniadanie zjadła przy telewizorze i porannych wiadomościach. W pewnych momentach niektóre informacje nieco ją dziwiły, tak bardzo ostatnimi czasy miała gdzieś, co dzieje się poza Detroit. No pięknie, już z piętnaście minut temu powinnam była wyjechać. myślała gorączkowo, pakując ułożone w kostkę ubrania. Jak zwykle nie przewidywała ile czasu zajmuje jej pakowanie 'najpotrzebniejszych rzeczy'. Tym razem było ich sporo. Nie była to kilkudniowa wyprawa, ale prawdziwa akcja, która mogła zająć dużo czasu. ( Na co miała szczerą nadzieję). Rewolwer jej zmarłego męża nadal tkwił w szufladzie, podczas gdy jej narzędzie spoczywało już na dnie przestronnej walizki. Z podekscytowaniem zapięła zatrzaski bagażu, zakręciła się jeszcze dwa razy po sypialni, szukając wzrokiem czegoś, czego mogła zapomnieć i powolnym krokiem skierowała się w stronę drzwi. Wówczas usłyszała niski dźwięk klaksonu. Uniosła wymownie brwi i z ciekawością podeszła do okna. Nie, błagam...Tylko nie on... [IMG]http://i47.************/296hses.jpg[/IMG] Na chodniku pojawiło się znajome jej od niedawna porshe, z którego unosiła się muzyka, słyszalna nawet przez okno pokoju położonego na piętrze. Do tego ten irytujący, donośny dźwięk klaksonu. Cholera Obawa była słuszna, zawahawszy się, wzięła walizkę i wyszła z pokoju. Gdy w końcu zamknęła drzwi frontowe na klucz i odwróciła się w stronę połyskującego w słońcu samochodu, zobaczyła pewien obrazek, który przez najbliższy czas miał jej towarzyszyć. Przy samochodzie stał wiśniowowłosy, młody mężczyzna o pogodnym wyrazie twarzy. Po drugiej stronie o drzwi pojazdu opierała się blondynka. Zza zgrabnej sylwetki było widać jedynie popiołowe obłoki oraz rękę, która przytykała cienkiego papierosa do ust. Nawet nie zwróciła uwagi na dźwięk zatrzaskujących się drzwi frontowych, podobnie jak siedzący na miejscu kierowcy blondyn o niemal platynowych włosach i niezwykle oryginalnym, chłodnym spojrzeniu. Ian Evigan... Dla niektórych szalenie pociągający, młody mężczyzna, który fascynuje płeć przeciwną swojego rodzaju urokiem ( Nie wspominając już o dziwacznie białych włosach). A dla wcale nie mniejszej grupy osób, to agent wyjątkowo irytujący i pewny siebie, którego ego przerasta go o głowę, co pozwala mu na przykład podjeżdzać pod twój dom, gdy tego dnia ogromnie nie masz na to ochoty ( i w pozostałych dniach w roku również). Czy wspominałam już o przymusowej i długotrwałej jeździe samochodem w jego towarzystwie? [IMG]http://i50.************/t977yx.jpg[/IMG] Oczywiście Emma mogła zwyczajnie zignorować jego plany, powitać towarzystwo i wsiąść za kierownicę swojego Chevroleta. Jednak wówczas przyszły jej do głowy wszystkie 'za' a także 'przeciw'. Zwłaszcza 'przeciw'. Właściwie nie miała ochoty płacić większej sumy za paliwo, w dodatku nie chciała być nieuprzejma dla nowych współpracowników, a co najważniejsze - zapomniała zamontować dach do swojego ukochanego kabrioleta. Przeklęła kilka razy w myślach potencjalnego kierowcę, po czym podeszła do samochodu, zaglądając do środka i jednocześnie nie wiedząc co powiedzieć. - Istnieje coś takiego jak telefon. Wynaleziono go stosunkowo całkiem niedawno... Blondyn odwrócił się ku niej, żując ostentacyjnie gumę. - Istnieje coś takiego jak współpraca. Im szybciej się jej nauczymy, tym lepiej dla nas. - Współpraca z tobą? Wolne żarty... - prychnęła brunetka. Ian uśmiechnął się kpiarsko i na swój sposób uprzejmie. - Trening czyni mistrza. Swoją drogą witam panią i zapraszam do środka. Kobieta z rozdrażnieniem otworzyła drzwi do czarnego porshe i z westchnieniem usiadła na sportowym fotelu pasażera. Obejrzała się w bocznym lusterku i chrząknęła, prosząc by aktualnie pozostała, kłócąca się dwójka ( a jakże by inaczej?), wsiadła wreszcie do samochodu i tym samym uniemożliwiła jej bycia sam na sam z podłym kierowcą. Na próżno, gdyż jak zwykle kłótnie Anike i Mike`a trwały w nieskończoność albo jeszcze dłużej i nigdy do końca nie zostały rozstrzygnięte. Grunt to zgrany zespół mruknęła sarkastycznie na tyle cicho, że siedzący obok mężczyzna jej nie usłyszał, na to właśnie liczyła. - Dziękuję za podwiezienie... - rzekła w końcu, patrząc z pode łba na jasnowłosego. - Nie ma sprawy, aczkolwiek, gdyby Booster nie mieszkał dwie ulice dalej, pewnie wybierałabyś się teraz swoim kabrioletem - odparł jak zwykle niewzruszenie, po czym po chwili zachichotał - no i pozostaje jeszcze kwestia zadaszenia. Kąśliwa uwaga nieco rozjuszyła Emmę, jednak po chiwli z ulgą dostrzegła, że pozostała dwójka zajmuje swoje miejsca. Jeszcze moment a naprawdę zaczęłaby montować zadaszenie przy swoim czerwonym, niemal niezawodnym samochodzie. W owej chwili jego niezawodność była jednak dyskusyjna. Blondyn bez problemu odgadnął jej myśli... - Montowanie dachu to jednak teraz nie jest najlepszy pomysł. Wówczas tylko spojrzała na niego z furią czającą się w oczach. Dlaczego znowu nie mogła znieść jego towarzystwa? Był jak zapach, bardzo intensywny, który nigdy nie tracił woni. Czasami był niesamowicie drażniący i nieprzyjemny, jednak w innych momentach nęcący i ciekawy, swojego rodzaju wyjątkowy i nie da się ukryć pociągający... Ian chyba zauważył, że Emma bez skrępowania się w niego wpatruje, bo uśmiechnął się lekko. Ona natomiast dopiero wtedy nakryła się na tym wnikliwym spojrzeniu i natychmiast oblała się rumieńcem. Uśmiech blondyna tylko się poszerzył, nic nie umknęło jego uwadze. *** Powoli zapadał zmierzch, gdy czarny samochód wślizgnął się na chodnik tuż pod wybranym apartamentem.Cała czwórka z ulgą wydostała się z jego ciasnego wnętrza, przeklinając go w duchu za to, że nie jest przestronnym pojazdem terenowym. Emma rozprostowała kości, podczas gdy Anike odpaliła kolejnego Camelia slim, korzystając z możliwości. Ian wyciągnął wszystkie walizki i torby z bagażnika, po czym bez słowa ruszył ku drzwiom wejściowym. Za ich szybami widniała recepcja oraz wędrujący po korytarzu ludzie. Gdy weszli do środka momentalnie uderzyło w nich ciepło. Prędko pozdejmowali z siebie zarzucone kurtki i płaszcze, rozglądając się po otoczeniu. Blondyn spojrzał na brunetkę, jakby chciał powiedzieć Zostaw to mnie Jednak ona wolała być przy zameldowaniu, bo nigdy nie umiała przewidzieć co planuje owy białowłosy typ. - Przykro mi, zostały tylko dwa pokoje, dwuosobowe. Co to ma być?! Jaka tragiczna ironia losu... - Zaraz... Przecież nasza agencja... - zaczęła pretensjonalnym tonem Anike. - Tak, jednak przemieściła państwa do tego hotelu stosunkowo późno i zgodziła się na pewną nieprawidłowość. Gdybyśmy wiedzieli o państwa przybyciu wcześniej, z pewnością sytuacja wyglądałaby inaczej. - przerwał jej prędko pedantrycznie przylizany recepcjonista. Świetnie, pewnie szef zaciera ręce... gotowała się Emma, która miała wielką ochotę wówczas wydrapać biedakowi oczy. Gratuluję wyszukanego żartu. Ian westchnął, to samo uczyniła pozostała trójka i przystali na ową opcję skoro innej nie było. Nie ukrywając rozdrażnienia, skierowali się na piętro. [IMG]http://i45.************/2ex7fx5.jpg[/IMG] Pierwsze, drugie, trzecie... W końcu stanęli na przeciw drzwi do apartamentu. Tym razem nikt nie wyrywał się do podejmowania decyzji. Nikt oprócz... - Dobra - zarządziła Emma po krótkiej chwili skrępowania - Chłopaki, wasz jest ten pokój na lewo. My z Anike zajmiemy ten po prawej. Zgoda? Wszyscy zdali się być zadowoleni z tego pomysłu z wyjątkiem młodej panny Abigale. Wyniośle zwróciła uwagę na nalepkę na drzwiach pokoju, właśnie po stronie prawej, 'Dla niepalących' Świetnie, jeszcze ty mnie zdołuj... pomyślała z goryczą kobieta. Blondynka nie chciała ustąpić, więc Emma wykonała manewr, który nie do końca jej odpowiadał. Sam Ian był milczący i tym razem nie bardzo jej się to podobało... - Nie ma rady, Wy zajmiecie pokój na lewo - wskazała na parę jasnowłosych - A Booster i ja ten po prawej. Czy teraz wam odpowiada? - spytała, wypowiadając ostatnie słowa z mocnym naciskiem. Reszta towarzystwa jedynie kiwnęła głową. Może już każdemu było to obojętne? Emma nie była zachwycona towarzystwem nieznajomego faceta w jednym wspólnym łóżku, jednak wiedziała, że jakoś się to załatwi, a swoją drogą... Następny poranek rozpoczynający się u boku wyniosłego drania o nieskazitelnym uśmiechu był nie do przyjęcia. A mogła się wręcz założyć, że dla blondynki będzie to coś wręcz cudownego. Przynajmniej jedną osobę mogła uszczęśliwić. To, że współlokatora Anike również mógłby ucieszyć owy minus sytuacji nie podobało się jej jeszcze bardziej od tego całego zamieszania... Oczywiście nie mogła za nic pojąć dlaczego tak jest. *** [IMG]http://i49.************/2q8ad5x.jpg[/IMG] Kobieta o przenikliwych jak z lodu oczach rzuciła swoją elegancką walizkę na duże, przestronne łóżko. Wyłożyła się na gładkiej narzucie, kątem oka śledząc swojego przystojnego współlokatora. On natomiast właśnie podszedł do okna i tępo wpatrywał się w szare miasto. Westchnęła przeciągle i bardzo kobieco, zastanawiając się kiedy wreszcie raczy coś powiedzieć i oczywiście zwrócić na nią uwagę. Nic nie mówił, cały czas milczał. Przeszedł obok leżącej blondynki z niemałą obojętnością i wyszedł za drzwi. Kobieta podniosła się i uniosła brwi w zdziwieniu. Siarczyście przeklęła pod nosem, po czym rozpięła zamek walizki, wyrzucając na łóżko stertę ubrań. [IMG]http://i48.************/fks7j7.jpg[/IMG] Mężczyzna rozejrzał się po korytarzu, ściany były dość ciemne a światła nieco przygaszone. Wszystko w stonowanych, miłych dla oka barwach. Ktoś przebiegł obok niego, przyodziewając pośpiesznie kapelusz. W ręku zdaje się trzymał pęk czerwonych róż, bez kolców. Po sekundzie zniknął za rogiem. Ian skierował się zanim, krążąc bez celu po korytarzach. Jego twarz przybrała nieco inny wyraz, gdy ujrzał przed sobą znajomą sylwetkę. Czarne włosy spoczywały na zgrabnym karku, nogi sunęły elegancko po posadzce. Aż nie mógł oderwać od nich wzroku. Obcasy stukając, roznosiły dudniące echo. Po chwili ucichły i było słychać tylko skrzypienie wahadłowych drzwi. Za nimi widniał długi, przestronny bar i miliard półek z najróżniejszymi alkoholami. Mógł się domyślić, gdzie uda się owa osoba. W końcu znał ją od bardzo dawna i jak mu się zdawało bardzo dobrze. Czarnowłosa zasiadła przy barze. Nie przerażało jej wcale to, że częściej przychodziła w podobne miejsca niż do pracy. Nie zauważała nawet jak kolejna lampka wina wlewała się beztrosko do żołądka. Wodziła palcem po brzegach szklanki z whiskey i wpatrywała się tępo przed siebie, gubiąc się w najprostszych myślach. - Nie powinnaś znowu pić... Gdy usłyszała drażniący, aksamitny ton, zastygła, po czym odwróciła wzrok w stronę skąd dochodził ów głos. - Nawet nie próbuj mi tego zabierać Evigan - mruknęła pod nosem. - Jak widać jestem najzupełniej trzeźwa. - Jeszcze tak - odparł blondyn i sięgając po jej szklankę, upił z niej łyk - ale masz słabą głowę. Wyrwała mu alkohol z ręki i próbując zignorować natręta, odwróciła głowę z powrotem do baru. Bezskutecznie oczywiście. Blondyn postanowił skierować rozmowę na dość grząski teren. Zanim zebrał się na odwagę, której o dziwo mu zabrakło, Emma z rozdrażnieniem pociągnęła spory łyk z kolejnej szklanki. To mogłoby się zdawać jeszcze bardziej go onieśmieliło. - Przepraszam - zwrócił się do barmana - Proszę coś mocnego, może być cokolwiek. Mężczyzna za barem tylko kiwnął twierdząco. - Słuchaj... - zagaił w końcu blondyn, zerkając w stronę brunetki - Możesz być pewna, że nic nie zaszło. Nic a nic, mimo że może to tak wyglądało. Może uważasz mnie za człowieka zachłannego, podłego drania... - Tak, uważam - mruknęła, ledwo poruszywszy wargami. Ian westchnąwszy głęboko, pokiwał z niedowierzaniem głową, jakby chciał spytać Dlaczego się z nią tak ciężko rozmawia? Próbował ukryć zakłopotanie, jednak na próżno. Brunetka uśmiechnęla się w duchu. - Emmo... - Tak panie Evigan? - spytała z naciskiem. Mężczyzna natychmiast zrozumiał aluzję. Poprawił się, nie kryjąc niezadowolenia. - pani Blueberger - uniosła wymownie brwi z krzywym uśmiechem - ... Winkler. Nie mogłem pozwolić by pani pozostała sama w tym zasmolonym barze u boku tych zmanierowanych, pijanych mężczyzn. Chyba jest to oczywiste. Barman już ostrzył na panią zęby, nie mówiąc już o... [IMG]http://i50.************/1zw0toh.jpg[/IMG] - Wystarczy. - Przerwała mu, akcentując swoje słowa krótkim, stanowczym gestem - Rozumiem i swoją drogą bardzo dziękuję za opiekę i odpowiednią reakcję w chwili, gdy była ona potrzebna. Jednak chcę, aby sprawa była jasna - przełożyła nogę na nogę i odwróciła wzrok, zbierając się na swego rodzaju odwagę - Naprawdę z rzadka odczuwam przyjemność z pana towarzystwa, praktycznie w ogóle. Także, nie podoba mi się to narzucanie. - tym razem z honorem spojrzała wprost w jego hipnotyzujące błękitem oczy, próbując w nich nie utonąć - krótko mówiąc: Nie narzucaj się kur**, nikt Cię do mojego życia prywatnego nie zapraszał. [IMG]http://i50.************/2w527g8.jpg[/IMG] W chwili, gdy docierały do mężczyzny te stanowcze i raniące słowa, wiele się wydarzyło. Emma wstała, rzuciła dwa rozwinięte banknoty na połyskujący blat baru i zsunęła się z krzesła. On, z lekka otumaniony, odwrócił głowę i wdziąc jak czarnowłosa odchodzi, utkwił w niej otępiałe spojrzenie. Na czole zaistniała mała zmarszczka, świadcząca o niezrozumieniu i próbie ułożenia myśli, która nie miała końca. Żadnego, nawet cienia końca... Kobieta odetchnęła, jakby mocno jej ulżyło, uchyliła wahadłowe drzwi. Czuła się do przesady... Wyzwolona? Nieokiełznana? Silna? Usłyszała za sobą jak ciężkie skrzydło drzwi zmaga się z powietrzem, a potem poczuła mocny ucisk na ramieniu. To był on, wyglądał nawet spokojnie, jednak w jego żrenicach czaiła się nuta furii. Przeraził ją wyraz jego twarzy... oczu. Sparaliżował ją, co pozwoliło jedynie patrzeć na blondyna. - Czy ty już niczego nie pamiętasz? - wbiła wzrok w jego dłoń, którą ściskał jej ramię - Nie masz chodź krztyny dobrych wspomnień, by mówić tym podobne bzdury? Pytał teraz nieco rozgoryczonym głosem, ale jego twarz pozostawała jakby z kamienia. Tylko oczy zdradzały nieco z emocji. Mówił, drwiąc z niej w myślach. - Myślisz, że nie widać w co grasz? Emma nadal stała osłupiała, czując zaciskający się uścisk. Postanowiła coś powiedzieć, ale usta nie bardzo chciały się jej słuchać. Brakowało jej siły i powietrza, mimo że chwilę temu wydawała się sobie tak potężna i władcza... Napięcie trwało jeszcze tylko przez krótką chwilę, Emma, nadal przymuszona patrzeć na wyniosłą twarz blondyna, w końcu doszła do siebie. On milczał i nic już nie mówił... - Wiedziałam, że dobrze zrobiłam, unikając sytuacji, w której musiałabym obudzić się przy twoim boku - warknęła - nastałyby mnie wieczne koszmary... [IMG]http://i45.************/swzegz.jpg[/IMG] *** Po korytarzu ciężkim echem rozchodziły się kroki. Były one mocno raniące dla uszu o tak późnej porze. W dodatku wydawało się, że człowiek, który wydaje ten dźwięk zmierza bez celu, a jego droga nie ma końca. Szedł w miarę spokojnym krokiem, jak zazwyczaj. Ten niebieskooki, wyniosły mężczyzna po prostu nie umiał chodzić inaczej. Naładowany negatywnymi emocjami w końcu dotarł do pokoju. Szarpnął za drzwi z niemałą dzikością i wszedł do środka, nie zrażony naruszoną prywatnością współlokatorki. Ona tymczasem stała przy na w pół otwartym oknie, paląc nostalgicznie papierosa. Widząc blondyna, zaintrygowała się jego ogromną zmianą nastroju, którą rozpoznała po mowie ciała bez problemu. Był to wręcz kontrast. Wychodził z pokoju obojętny na nią i na cały świat, powrócił nieco drażliwy i... zwyczajnie wściekły. - Czy coś się stało? - postanowiła zaryzykować i spytała melodyjnym głosem, wychylając się za framugę przy drzwiach do łazienki. Ian zdejmował właśnie marynarkę i spodnie, zamierzając założyć coś lżejszego . Po chwili zaczął chodzić nerwowo po pokoju, szukając czegoś odpowiedniego. W wirze przerastających go emocji i rozdrażnienia, usiadł ciężko na szerokim łóżku. Anike podążyła za nim jak cień, za swoim ówczesnym współlokatorem, obiektem pożądania i fantazji... Nadal patrzyła na niego ze zdziwieniem - uniesionymi brwiami, ale i troską. Spostrzega, że na nią spojrzał. Zwrócił wreszcie swoją uwagę! Zobaczyła również, jak zerka ukradkiem na jej nogi. Jednak częściej wbijał wzrok w ziemię, jakby się z czymś spierał. - Coś nie tak? - ponowiła cicho pytanie, opierając się o komodę - Czy coś...? Podniósł się, po chwili wbijając swój wzrok w jej niemal tak samo chłodne, błękitne oczy. Były jakby skute lodem, jednak można było dostrzec nutę zaintrygowania i gorącą falę pożądania. Źrenice tańczyły radośnie, jakby przewidywały co zaraz się stanie i co nareszcie zobaczą... Stali twarzą w twarz, żadnych przeciwieństw. Tylko chłód, jasność i elegancja. Swojego rodzaju klasa i szyk... [IMG]http://i50.************/1t7x91.jpg[/IMG] W końcu poczuła coś o co modliła się od chwili, gdy po raz pierwszy miała do czynienia z owym tajemniczym agentem, żywym bogiem... Ciepły oddech owionął delikatnie zarysowany policzek. Masywna dłoń, objęła w pasie a po chwili brutalnie przycisnęła. Prędkie szarpnięcie. Ich biodra niemal się zetknęły. Blondyn spojrzał jeszcze raz w jej lodowe tęczówki i z lekko drwiącym uśmieszkiem, wtopił się w jej wargi. Natychmiast zamknęła oczy, czując ciepło i przyjemną miękkość. Krótki dreszcz podniecenia, gdy musnął wargami jej szyję. Jednak ona domagała się czegoś znacznie więcej... Szarpnęła za jego koszulę i popchnęła na miękkie łóżko. Jej władza i stanowczość z pewnością mu się spodobała... Uśmiechnął się czarująco, jednak po chiwli była już zbyt blisko, by dostrzec jego zadowolenie. Już wiedziała, że jest dobrze i musi pozostać tak do samego końca... [IMG]http://i48.************/4to769.jpg[/IMG] *** Zmęczonym krokiem weszła po schodach okrytych pięknym, starym dywanem. Powoli przymykała powieki, ogarnęła ją drażniąca senność. Gdy dotarła do swojego pokoju, już poczuła ulgę i miękkość pościeli. Otworzywszy drzwi, zastała wewnątrz wiśniowowłosego, młodszego mężczyznę przy oknie. Klikał nieprzytomnie w klawisze na telefonie. Jego turkusowe spojrzenie wyrażało znudzenie i obojętność, jednak gdy zobaczył kobietę, kiwnął głową z uśmiechem. Wówczas miły grymas również się jej udzielił. Z ulgą przyjrzała się jasnej łazience, wchodząc do niej. [IMG]http://i47.************/2h2nlvt.jpg[/IMG] O nie, mogłabym mieć to już za sobą... pomyślała Emma, gdy uświadomiła sobie, że zostawiła kosmetyczkę w samochodzie na siedzeniu pasażera. Jej marzenia o gorącym prysznicu na moment prysły. Nie zdawała sobie sprawy, że za chwilę miała kompletnie o nich zapomnieć... W chwili, gdy wyjaśniła znużonemu towarzyszowi, po co zamierza się udać do samochodu, zamknęła za sobą cicho drzwi. Nie mając zamiaru hałasować, niemal na palcach ruszyła pod apartament właściciela sportowego pojazdu. Zdążyła już zastanowić się nad tym jak ten ją przyjmie i w jakim nastroju go zastanie. Czy będzie nadal poddenerwowany, znowu małomówny? Nie zdołała odpowiedzieć na żadne z zadanych sobie pytań. Kiedy myśli nieco poukładały się jej w głowie, podeszła blisko do drzwi, dopiero wówczas słysząc dochodzące z wewnątrz dźwięki... Zamarła, jednak po chwili odrzuciła wytworzony obraz z głowy. Nonsens pomyślała z ironią i potrząsnęła głową dyskretnie. Po wielokrotnym pukaniu, w końcu nacisnęła na wytartą klamkę. Wtedy właśnie pomyślała, iż była głupia, myśląc, że to może nie być to... Nie ten obraz, nie to wyobrażenie. Dwójka jasnowłosych, pretensjonalnie wręcz dysząca kobieta i leżący na niej mężczyzna dopiero po chwili zauważyli, że ktoś wszedł. Zdawali się być nieco nieświadomi tego, co zobaczyli. Emma otworzyła usta mimowolnie, nie wiedząc gdzie podziać swój wzrok. Skroń pulsowała jej szybko, serce również. Po raz pierwszy widziała osobę, którą znała całe życie w tym podobnej sytuacji. Pamiętała go jeszcze jako chłopca, potem zbuntowanego nastolatka, roztropnego młodzieńca, przyjaciela. Jako utrapienie i białowłosego drania, który momentami kusił ją, by chwyciła za pistolet... Obrazy zaczęły się jej jakby rozmywać, biała pościel, pod którą leżała dwójka agentów, zlała się z cienkimi firanami. One zaś powiewały, przy uchylonym oknie. Odetchnęła głęboko i zignorowała ich płochliwe spojrzenia. Blondynka w zmieszaniu okryła się jasnym materiałem. Ian wbił wzrok w oczy czarnowłosej... Spostrzegł tylko pustkę i nic więcej. Widział przez zarys jej delikatnej szczęki, że zaciska zęby. Jej twarz wyrażała zagubienie i frustracje. - Kluczyki... - wykrztusiła - czegoś zapomniałam... Niespokojnym ruchem chwyciła kluczyki, leżące na komodzie, gdy wreszcie je przyuważyła. Po czym wyszła z wręcz rozgrzanego pomieszczenia, pochłonięta ów widokiem, szokiem. Odetchnęła, czując zmieszanie i nie wiedząc czemu - wstyd. Była zdziwiona tą reakcją, przecież - czego mogła się spodziewać po człowieku, do którego żywiła wewnętrzną i niewytłumaczalną niechęć? Teraz już wiedziała, że jej stosunek co do niego był i jest odpowiedni. Znała go? Absurd. Nie znała, mimo wszystko nadal tkwiła w oszołomieniu. Wiedziała, iż to może się wydarzyć, ale nie, że stanie się to tak szybko... [IMG]http://i45.************/2e5id7m.jpg[/IMG] ____________________________ I jeszcze małe co nie co ;] [IMG]http://i50.************/35lrz7n.jpg[/IMG] Jedno takie ciekawe ujęcie ![]() [IMG]http://i49.************/2zszj7s.jpg[/IMG]
__________________
Well well well...
Ostatnio edytowane przez Volturia : 01.02.2010 - 18:34 |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
No nareszcie! Ale już widzę zdjęcie, które mi się nie podoba!
![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
|
![]() Cytat:
![]() Na początku coś pomieszałaś, napisałaś, że brunet miał błękitne oczy, a potem, że ciemne. Ale co do samej postaci cienia - czy to jest ten, o którym myślę? Ten sam co w moim FS? Generalnie odcinek jest... lepszy niż się spodziewałam. Naprawdę genialny. Wydaje mi się, że Emmę wreszcie coś ruszyło. Przynajmniej trochę. Jeśli nie po słowach Ian'a to pod koniec, kiedy zastała go z Anike w nieco krępującej sytuacji ![]() Wracając jeszcze na chwilę do kwestii Jason'a - on zrobił to z nieco innych powodów niż jego starszy brat. Ian'owi wszystko już było właściwie obojętne i jakby na to nie patrzeć Anike sama się nawinęła. A jego bratem kierowało coś innego ![]() No i wiesz, u ciebie też brakuje kilku przecinków ![]() ![]() Jeśli kolejny odcinek nie pojawi się w najbliższym czasie, to obiecuję, że tym razem posunę się do czegoś więcej niż szantażu (w prawdzie jeszcze nie wiem do czego, ale coś się wymyśli xD) Ps. Ostatnie zdjęcie (to bonusowe) mnie powaliło xD
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
No to Ian ma pozamiatane!
Chciałam zacząć od czegoś innego, ale końcówką wyprowadziłaś mój komentarz z równowagi ![]() Mianowicie chciałam powtórzyć to, co już kiedyś pisałam, że dziwię się, że Emma, której tak dobrze było kiedyś z Ianem, teraz nie wiedzieć czemu reaguje na niego wręcz alergicznie. Ucieszyłam się, że tleniony poruszył ten temat. Niestety nie doczekałam się odpowiedzi. Kobieta tylko pchnęła go w ramiona zaślepionej blondyny. Swoją drogą nie xnoszę takich bab(jak ta blondyna- żeby była jasność ![]() Trzeba przyznać, że Emma ma fantastyczne wyczucie czasu. Wie, kiedy wpaść do kogoś. Musiało to być bolesne. Nawet się nie spodziewała, jak bardzo. Ciekawa jestem, co teraz czuje i myśli Ian. Aż nie mogę się doczekać, jak tleniony kopniakami wywali ją z łóżka- a potem za kudły i za drzwi ![]() Choć nawet i to na niewiele mu się teraz zda. Oj, będzie długo to odpokutowywał... a szybko uległ blondynie(fakt, nieźle się z początku bronił). Gdyby się jeszcze trochę wstrzymał... Ładne zdjęcia ![]() A spróbuj tylko znów tak późno dać odcinek ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
Invi - coż, zaczęło się od tajemniczego zabójstwa męża Em, Troya Winklera < jeśli się nie pamięta imienia postaci, można spokojnie zajrzeć do poprzednich części ![]() Bez sensu czytać FS od początku - pewnie są takie osoby Pozdrawiam. VOLT ![]()
__________________
Well well well...
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
No, miła niespodzianka po powrocie z pracy - nareszcie
![]() ![]() Wiesz co w sumie powinnam teraz znielubieć Iana, ale nie - bo ja jestem dziwna i mi go szkoda. Ciekawe jak on się teraz czuje...nie rób mu już większego bubu. On jest dobry w głębi serca i duszy, czuję to...kogoś mi nawet przypomina z mojego prywatnego życia, ten sam typ...eh. Przyłączam się do Libby i oczekuję sceny w której Ian wywali Anike za kudły z pokoju na kopach ![]() Jeju się rozpisałam, a już spać powinnam iść. Ale nie, jeszcze coś. Ja Cię zabiję dosłownie - w coś ty ubrała Iana na tym zdjęciu gdzie tuli Anike??? Wygląda jak encyklopedyczny przykład pedała ![]() ![]() Kiedy następny odcinek?? Urwałaś w takim momencie, że nic tylko Cię udusić jak trzeba będzie długo czekać. A i jeszcze - boska poza Evigana na ostatnim bonusowym zdjęciu, mrau ![]() No i uprasza się o: - stworzenie tapety z boskim Eviganem na mój pulpit ![]() - obiecaną okładkę do pierwszej serii Why Me ![]() - wrzucenie Evigana, Miki i truposza-męża Emmy na serwer by mała Mizia mogła nimi nacieszyć oczka w grze (obiecuję że stworzę dla nich dobre partie) To by było na tyle, bo oczka mi się już kleją i czas spać. Jak mnie coś jeszcze najdzie to się odezwę ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Mizia, widzę, że idziesz w moje ślady i chcesz całą trójkę w grze, łącznie z truposzem
![]() Z tego co wiem Volt chce oszczędzić tej drastycznej sceny wywalania blondyny. Wiem, miała by niezłe zdzi wko. Było tak przyjemnie a tu nagle wylatuje z pokoju. Ciekawe, ile zajęłoby jej poskładanie tego w całość ![]() Voltuś, wiesz że uwielbiam Iana i wiem, że w głębi serca jest dobry. Jak już kiedyś wspominałam, to pierwsze rozstanie z Emmą(w parku) musiało odcisnąć na nim swoje piętno. Dlatego traktuje kobiety tak, jak traktuje. Nie chce zostać znów zraniony. W końcu z Emmą zachowywali się prawie jak para a ona go "rzuciła", bo wybrała jakiegoś dupka. Też by mi serce pękło w takiej sytuacji. Dlatego na co dzień przywdziewa maskę chłodu i obojętności. Tylko, że ona zaczyna pękać, bo na horyzoncie pojawiła się jego dawna miłość ![]() Zresztą o tym, że tleniony nie jest zimnym draniem najlepiej świadczy fakt, że nie wykorzystał Emmy, gdy przywiózł ją pijaną do siebie. Tleniony się pogubił. Był zbyt rozgoryczony i rozczarowany faktem, że Emmie jest obojętny mimo tego, co ich kiedyś łączyło. Wściekłość i pewnie bezsilność go zaślepiły. Emma sama wepchnęła go w ramiona blondyny. Ciekawe, kiedy to do niej dotrze. Na razie do jej świadomości zaczyna docierać myśl, jak bardzo jej na Ianie zależy. Zepchnęła ją kiedyś poza świadomość, ale przeszłość wraca. Czarna w końcu zrozumie, że nie może żyć bez blondasa, ale też nie będzie potrafiła mu darować tego, co zrobił. Wątpię, żeby myślała racjonalnie, że sama go do tego popchnęła... No i ciekawa jestem, w jaki sposób Ian będzie próbował ją udobruchać ![]() Ot i cały portret psychologiczny blondyna ![]() Nie każ nam długo czekać na kolejny odcinek ![]()
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Libby : 02.02.2010 - 10:46 |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 | ||||||
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]()
Uh... Dziewczyny, ;] Wystarczy tylko stworzyć postać przystojnego i zimnego drania ( o możliwych uczuciach ludzkich) i od razu serca czytelniczek należą do niego
![]() Chętnie odpowiem wam na wasze wątpliwości, wdając się w dyskusję. Czekam również z niecierpliwością na więcej komentarzy!! ![]() Mizia. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
![]() Jak widać z samych emocji, gdy Emma ma do czynienia z białowłosym typem, nie jest on jej obojętny. Jednak coś ją w nim mocno irytuje i nawet nie próbuje stwierdzić co to jest, bo może boi się, że prawda ją przerazi. ![]() Ian - nie, serca z kamienia nie ma, jednak przyjdzie w końcu taka sytuacja, która wprawić może w osłupienie. Jest zraniony - no tak, ale nie tylko przez Emmę, chodź może teraz wydawać mu się, że głównie przez nią. Jednak zanim nie 'poznał' jej po raz drugi, myślał tak o innej osobie i nie mówię tu o miłości jego życia. Cytat:
- o tak, ale to zbyt poważna grafika, by poświęcić jej jeden dzień ![]() - Nad tym również pracuję, jedynie Mikę pobiorę z gry. Jeśli mi się uda pojawi się tu szybko jak i w dziale 'Downloads' gdzie chętnie opublikowałabym wszystkich gł. bohaterów z FS, bo mam ich dawno gotowych by wgrać na serwer. Libby. Cytat:
![]() Spotkał się z wieloma trudnościami i tak naprawdę momentami nie odróżniał dobra od zła, nie myślał już wówczas o innych. Incydent z Anike był tak naprawdę odreagowaniem i wydaje mi się, na dzień dzisiejszy ![]() Jeżeli w ogóle będzie chciał i się na to zdobędzie. Co do zdjęcia z pocałunkiem - więc.. to chyba widać, że Ian jako sim ma nawet pustke w oczach ;D widać, że nie pragnie owej simki, jednak... Z wyniku jego wstrząsu, przetworzonych informacji, musiał odreagować ^^ Cóż, na razie tyle i czekam na więcej komentarzy ;D
__________________
Well well well...
Ostatnio edytowane przez Volturia : 02.02.2010 - 14:34 |
||||||
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
No wiesz Libby, zawsze może przez okno jeszcze "przypadkiem" wylecieć
![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Wiesz Mizia, najpierw myślałam o oknie, ale doszłam do wniosku, że kopy wystarczą. To, że też zajmuje ten pokój to nic. Bardziej by ją zdziwiło, że było tak dobrze. Wpada Emma, z którą Ian się nie lubi i nagle ona wylatuje na kopach z pokoju. Ciekawa jestem, ile czasu zajęłoby jej dojście, że Ian coś czuje do czarnej
![]() Volt, zapomniałam wspomnieć o czymś, co rzucilo mi się w oczy jeszcze przed przeczytaniem odcinka. Na tym zdjęciu, gdzie Ian i blondyna się całują, ona ma przymknięte oczy(pocałunek sprawia jej przyjemność) a Ian nie(dla niego nic to nie znaczy, po prostu nie chce myśleć). Czy to zdjęcie specjalnie tak zrobiłaś ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|