Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 05.02.2009, 09:07   #131
Ellie
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

Na początek chciałam poinformować, że nadrobiłam zaległości i przeczytałam wszystkie odcinki xd
Dobra, teraz dołączam do grona fanek :]
Odcinek świetny (dlaczego zrobiłaś to Thomasowi?) ^^
Fajne zdjecia, ale szkoda, że tylko dwa.
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 05.02.2009, 14:52   #132
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

<zaszczyt od Elle> No niestety dwa bo mój komputer ma szeleństwa:/ Tez bym chciała i wiele więcej, bo uwielbiam robić zdjęcia
<zaszczyt z demonicznego 666 ]:{ >

Cytat:
Napisał Callineck Zobacz post
Znalazłam jeszcze jeden błąd
no tak... zawsze i wszedzie


Cytat:
Napisał Callineck Zobacz post
Jak to więc możliwe, że dopiero od Alanka dowiedział się, że Brian też nim jest? Nie wyczuł go wcześniej?
No więc Johnuś dowiedział sie o tym od Alanka jeszcze wczesniej, na samym początku, jak nie miał tak wspaniałej i jakże przydatnej w codziennym życiu umiejętności. A potem sam sobie to tylko mógł potwierdzić.

Cytat:
Napisał Callineck Zobacz post
A Antoś zginie przypadkiem spadając ze schodów podczas próby ucieczki przed walką
A co z metodą klina?


No i w ogóle dzięki za te Avardsy
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.02.2009, 16:03   #133
paranoja13
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

Genialne to FS fajne i fotki, i tekst. I to, że o vampirach xD
Mam nadzieję, że na następny odcinek to nie trzeba będzie długo czekać
Ja również dołączam do grona fanek xD
  Odpowiedź z Cytatem
stare 07.02.2009, 21:33   #134
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

XI


Dwójka kilkuletnich chłopców beztrosko biegała po wielkiej, ukwieconej łące. Dzieci próbowały gonić piękne, kolorowe motyle. Starszy z chłopców budził w swoim bracie wielką zazdrość. To on zawsze łapał największe motylki, znajdywał najładniejsze kwiatki, pierwszy dobiegał do wielkiego drzewa… Mały Alanek jednak bardzo kochał swojego brata. Był jego wzorem do naśladowania. Za wszelką cenę chciał stać się takim człowiekiem, jakim zostanie w przyszłości Pathos.


Alan Thomas zerwał się z materaca. Krople zimnego potu spływały mu po czole, przemoczona koszulka lepiła się do ciała. Pochodził kilka minut w tą i z powrotem. Tylko dzięki tej prostej czynności mógł odzyskać względny spokój. Poczuł wstręt do samego siebie, uświadamiając sobie, jak dawno nie myślał o bracie. Co prawda, od śmierci Pathosa minęło już nieco czasu, jednak fakt ten nie był żadnym usprawiedliwieniem. Sumienie Thomasa drżało także na myśl, że splot przeszłych wydarzeń mógł działać na jego korzyść. Toć to dzięki śmierci, a wcześniej przemianie Pathosa w wampira, Alan zajął swoje stanowisko, którego opuszczenia w tej chwili sobie nie wyobrażał.
Z rozpaczą ciężko usiadł na materacu.
-Myślałem, że nie jestem egoistą- jęknął, wpatrując się w ścianę. Teraz ona była jego jedynym rozmówcą.
Niestety, nie odpowiedziała.
Odezwały się drzwi.
Zamek w metalowych drzwiach odblokował się, a do środka wkroczyły Anais wraz z Aidą. Thomas spojrzał na nie obojętne. Miał dość tego wszystkiego. Widział tylko dwa wyjścia – oszaleć, albo zginąć. Mężczyzny nie satysfakcjonowało żadne z nich.
-Jak tam dzisiejsze nastroje, panie szefie? – spytała Anais, wciąż stojąc przy drzwiach.
Thomas podrapał się po swej zarośniętej brodzie.
-Może dziś dla odmiany sobie porozmawiamy? – zaproponowała – Mam już dość tych brutalnych taktyk…
Thomas pogładził zdrową dłonią opuchnięte palce drugiej.
-To jak będzie?
Thomas walczył ze sobą przez chwilę, po czym przemówił.
-Gówno będzie.
Anais uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-Mój bohater! Ciekawe, czy będziesz taki mężny za chwilę.
Skinęła na Aidę, która błyskawicznie wyszła i jeszcze szybciej powróciła, starannie zamykając za sobą drzwi. Nie sama.
Thomasowi zrobiło się niewiarygodnie gorąco, jakby nagle w upalny dzień w jego gabinecie wysiadły wszystkie klimatyzatory. A nawet gorzej. Chciał wstać, rzucić się na wprowadzoną postać, uwolnić ją i zadbać, aby nic więcej złego jej się nie stało. Niestety żelazny uścisk Anais, z którego nie był w stanie się uwolnić pomimo szarpania i wymachiwania kończynami, skutecznie go ubezwłasnowolnił.
-Eva! – krzyknął zrozpaczony, wpatrując się w sfatygowaną, przerażoną twarz żony.


Anais uśmiechnęła się z triumfem. Teraz facet był już ich, za chwilę zacznie pięknie śpiewać.
Thomas miotał się wewnętrznie (zewnętrznie był unieruchomiony). Ratować ukochaną, czy aż do śmierci bronić tajemnicy Firmy? Żona, czy praca? Praca, czy żona? Nie wiedział, co robić. Poczuł nagłe kłucie w sercu, przez co na chwilę stracił poczucie rzeczywistości. Niestety nie sprawiło to, że wszystko co widzi jest tylko senną marą. Na szczęście dzięki temu Thomas przypomniał sobie, że przecież nie jest w stanie jej w jakikolwiek sposób uratować. Chyba, że zdradzi samego siebie i to, co przez tyle lat tworzył. Czoło mężczyzny ponownie zalśniło od potu.
Aida, udając zaborczy obezwładniający chwyt, oparła dłonie na związanych za plecami rękach Evy Brown. Rudowłosa kobieta miała w jej opinii niezbyt przekonującą minę, niemniej jednak na razie spełniała swoją rolę dość skutecznie.
-Jaka decyzja? - spytała Anais odczekawszy stosowną chwilę, aby pierwszy szok minął.
Thomas uśmiechnął się niepewnie. W ułamku sekundy w jego umyśle pojawił się błyskotliwy plan. Oby tylko się powiódł. Tylko w ten sposób mógł uratować zarówno siebie, jak i żonę. Zakładał w nim wiele niewiadomych i czystych hipotez. Kto jak kto, ale on był w tym mistrzem, więc mogło się udać. Jeszcze go popamiętają! Przeczekał chwilę, nie odpowiadając na zadane pytanie. Miał nadzieję, że jeszcze nic nie zrobią Evie, że jeszcze może trochę przedłużyć tą całą szopkę. Czekał na odpowiedni moment, aby wyrwać się z objęć coraz bardziej rozdrażnionej Anais. Wreszcie wykonał ruch, aby się uwolnić, kiedy nagle uczynił coś zgoła odmiennego. Nerwowym ruchem ścisnął koszulkę na piersi, przyciskając ją zaciśniętą pięścią do ciała. Mężczyzna stał się jeszcze bledszy niż dotychczas, dodatkowo wyglądał, jakby nie mógł złapać oddechu. Kobiety spojrzały po sobie zdezorientowane. Anais w pierwszym odruchu odsunęła się od mężczyzny, co poskutkowało tym, że był teraz wolny. Szybko się zreflektowała – mógł przecież udawać. Mogło mu się wydawać, że może im uciec. Już miała przywrócić go do porządku, jednak nie ruszyła się na krok. Z osłupieniem wpatrywała się w Thomasa, aż ten w końcu upadł na ziemię bez ruchu.


-On…? – wymruczała Eva, wodząc wzrokiem po rozpłaszczonym na podłodze mężu.
Aida podeszła do nieruchomego ciała Thomasa. Przetoczyła go brzuchem do góry i pochyliła się ku twarzy mężczyzny. Nie wyczuwała ani bicia serca, ani oddechu. Powoli podniosła się do pionu, traktując niedawno zranione kolano niczym zgniłe jajo.
-Nie żyje – oznajmiła krótko.


John po raz kolejny zapukał do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Zajrzał do środka przez niewielką szybkę, jednak nic specjalnego nie zauważył, gdyż była przymglona. Spróbował sam otworzyć drzwi, jednak były zamknięte na klucz.
-Otwórz to, nie mamy całego dnia – popędzał go Henry, przestępując z nogi na nogę.
-Robię, co mogę!
-Odsuń się – Juliette odepchnęła blondyna do tyłu i rzuciła się na drzwi, wyłamując zamek.
Popchnęła je do przodu, dumnie ukazując wnętrze domu.
-Po co to zrobiłaś? – oburzył się – Mogłabyś być czasem trochę bardziej delikatna!
Odpowiedział mu cichy śmiech, do którego po chwili dołączyła się Lena.
Weszli do środka, jak się wydawało, wyludnionego domu. John obejrzał wszystkie pokoje i każdy kolejny był pusty.
Henry zmaterializował mu się za plecami.
-Mówiłeś, że on tu będzie.
-Nie jestem wróżką, zgadywałem.
-Myślicie, że gdzieś poszedł? – zasugerowała Lena -Drzwi były zamknięte, a po Kate też ani śladu…
Wtem usłyszeli jakiś hałas. Szybkie, drobne kroki dochodziły z wyższego piętra. Podbiegli do schodów, przepychając się we czwórkę w wąskich drzwiach. Gdy dotarli na miejsce u stóp schodów stała mała dziewczynka, patrząc na nich z przerażeniem. Po chwili rozpromieniła się.
-Wujek John! - krzyknęła, wieszając się na jego nodze – Wujek John!
Blondyn spróbował strącić ją z nogi, jednak dziewczynka wgryzła się w nogawkę jego spodni. Pozostała trójka stała i z trudem powstrzymywała śmiech.
Wreszcie odczepił od siebie natrętne dziecko. Niestety, Wendy domagała się wzięcia na ręce. Chcąc nie chcąc, nie miał innego wyjścia, wielkie łzy w jej oczach nie zwiastowały niczego dobrego.
-Gdzie jest ten idio… To znaczy, twój tata? – spytał, próbując oddać ją komuś innemu. Już zaczynała ciągnąć go za włosy.
-Tam – machnęła ręką w stronę schodów i powróciła do zabawi włosami wujka. John zastanawiał się, czemu nikt nie chciał jej przez chwilę potrzymać.
Henry, Juliette i Lena zaczęli wchodzić po schodach da góry, zostawiając Johna w tyle.
-Widzisz, w ogóle ich nie obchodzę – poskarżył się siostrzenicy. Ta w odpowiedzi walnęła go małą piąstką w nos.
Dogonił resztę dopiero w pokoju, w którym w najlepsze wylegiwał się Max.
-Cały czas udaje, że śpi – rzuciła Juliette, unikając zadziwiająco długich rączek Wendy. Dziewczynka zaczęła się szarpać i domagać się postawienia na ziemię. John nad wyraz chętnie spełnił jej pragnienie.
Oswobodzona podbiegła do leżącego na kanapie ojca i wdrapawszy się na mebel, bezceremonialnie skoczyła mu na brzuch.


Mężczyzna wydał z siebie nieartykułowany okrzyk i gwałtownie usiadł, przygniatając sobie nogi córką. Czuł na sobie zaskoczone spojrzenia czterech par oczu.
-Co się tak gapicie? – burknął.
-Wujek John przyszedł! – krzyknęła Wendy, wskakując tacie na kolana.
-Widzę… Czego chcecie? Nie widać, że jestem zajęty?
-Bardzo zajęty. Wracajmy, nie możemy przeszkadzać temu panu – Henry przedrzeźniał Maxa, udając jego znudzony głos.
-Pójdziesz z nami – oznajmiła stanowczo Lena – Możliwe, że tam gdzie cię trzymali, wciąż jest Thomas. Musimy go znaleźć, nawet, jeśli prawdopodobieństwo jest niewielkie. Tylko ty wiesz, gdzie to jest.
Max spojrzał najpierw na kobietę, następnie na córkę. Nie wahał się długo.
-Idę.
-Tak po prostu? – zdziwił się John – Nie będziesz się kłócić?
Max z uśmiechem podetknął mu pod nos Wendy.
-Dobra, rozumiem – odparł pospiesznie blondyn, odsuwając się na bezpieczną odległość do dziecka - Gdzie jest Kate?
-Wyszła.
-Zostawisz ją samą? – Juliette wskazała na dziewczynkę.
-Doskonale sobie poradzi, chociaż nie będzie miała kogo torturować… Nie, mała?
Dziewczynka energicznie pokiwała głową.
Max chwycił pilota, włączył jakąś idiotyczną bajkę i posadził córkę przed telewizorem.
-Siedź tu i oglądaj bajki. Jak przyjdzie mama to powiedz jej, że wyszedłem. Aha, nie zapomnij jej też powiadomić, że drzwi rozwalił ten kre... wujek John.
-To nie ja! – zaprotestował wampir.
Wendy zakryła twarz rękami, śmiejąc się niewiadomo czy ze słów ojca czy z bajki. Wciąż cicho chichocząc, pomachała im na pożegnanie. Gdy tylko wyszli, zmieniła kanał i z wielkim skupieniem zaczęła oglądać „Szklaną Pułapkę”.


Niewielki samochód Leny wjechał w kolejną wąską uliczkę. Napięcie w pojeździe coraz bardziej rosło. Henry rozkoszował się ściskiem panującym na tylnym siedzeniu (przypadło mu siedzieć pomiędzy drzwiami a Johnem), a kierująca Lena raz po raz wydzierała się na Maxa.
-To znowu nie tu?!
-Mówiłem wcześniej, że nie jestem pewien, czy trafię! – bronił się – Mogę wysiąść, sami się będziecie z tym certolić.
-Żaden z ciebie pożytek – podsumowała, ledwo mijając zaparkowany samochód.
-Bo nie znasz mnie od tej najlepszej strony – wyszczerzył się – Nie po to jest różnica między kobietą a mężczyzną, żeby z niej nie korzystać… Skręć w lewo.
Lena gwałtownie skręciła. Pasażerami na tylnym siedzeniu targnął niemały wstrząs.
-Następnym razem mnie ostrzeż! – warknął John, zrzucając z siebie głowę Henry’ego.
-To tu – oznajmił Max, gdy mijali nieróżniący się niczym szczególnym budynek.
-Na pewno? – do jego uszu dotarł stłumiony głos Juliette z tylnego siedzenia – Który to już dziś raz?
-*****, mówię chyba wyraźnie! Zatrzymaj się.
Nieporuszona entuzjazmem kolegi Lena zatrzymała auto tuż obok wielkiego śmietnika, z którego wysypywały się sterty śmieci.
Wysiedli z samochodu i wdychając opary odpadów przyjrzeli się budynkowi.
-To co, ma ktoś jakiś plan? – spytała Lena, strzelając palcami.
Wszyscy milczeli, udając, że właśnie go obmyślają.


Po kilku minutach stwierdzili, że nie mają żadnej koncepcji.
Lena kolejny raz wybrała jakiś numer i bezskutecznie próbowała się dodzwonić.
-Do kogo dzwonisz? – spytała Juliette.
-Do Evy Brown. Umówiłyśmy się wczoraj, że dziś do mnie zadzwoni. Przez to wszystko mam wrażenie, że coś mogło jej się stać, zwłaszcza, że nie dzwoni, a ona jest raczej osobą, która dotrzymuje słowa.
-Najpierw Thomas, a teraz ona?
-Mam nadzieję, że nie.
-Zachowywała się ostatnio jakoś podejrzanie?
Lena zastanawiała się chwilę.
-Chyba nie. Jak ostatnio u niej byłam, wyszedł od niej Antonio… Co prawda była trochę rozproszona, ale nic poza tym. Może po prostu rozładowała jej się komórka.
-Może.
-O czym tam gadacie za naszymi plecami? – spytał Henry, wciskając się między kobiety.
-O tym, że jesteście tak durni, że nie umiecie wymyślić żadnego planu – odpowiedziała uprzejmie Juliette – Nic nie zrobimy, dopóki się nie dostaniemy do środka.
-Możemy wejść głównym wejściem – rzekł Max.
-I powystrzelają nas jak kaczki. Genialny plan.
-Nas tak… - Max znacząco spojrzał na Johna. Wszyscy podążyli za jego wzrokiem.
-Nie ma mowy!


John, popychany przez kilka par rąk, nie był w stanie stawić żadnego oporu. Pokonując trzy wysokie stopnie znalazł się przed drzwiami, za którymi zapewne czekała na niego kostucha we własnej osobie. To doprawdy okrutne przekleństwo być prawie-nieśmiertelnym. Tylko cię wykorzystują i właściwie gówno z tego masz. Odwrócił się, aby ostatni raz spojrzeć na tych, którzy wydali go na śmierć. Skryci poza polem widzenia z budynku machnęli na niego ponaglająco. Jakie to miłe z ich strony.
Nie miał pojęcia, co zastanie w środku, w którą stronę będzie mógł uciec. Czuł się mniej pewnie niż uczestnik randki w ciemno. Zastanawiał się, czy ktoś uroni chociaż jedną łzę na jego pogrzebie. Z tą myślą delikatnie otworzył drzwi i zajrzał do środka. Widział zwyczajny przedpokój. Zaczerpnął wielki haust powietrza, jakby był to jego ostatni i wszedł do środka.
Z małego korytarza, cały czas zachowując największą ostrożność, szedł dalej. Było podobnie, jak w domu jego siostry – pozorna pustka. Zapewne gdzieś tam ktoś się czaił. Nie mógł być to wampir, wiedziałby o tym. Więc najwyżej człowiek. Nie było się czego obawiać. W tej samej chwili przypomniał sobie morderczą babcię i od razu rozbolała go głowa. Z tymi ludźmi było coś nie tak. Wyczulony słuch Johna wychwycił ciche szmery dochodzące zza drzwi po jego lewej stronie. Otworzył je, ukazując rząd równych schodów, prowadzących do piwnicy. Nie miał wyboru, zaczął schodzić w dół.


Kolejny raz musiał docenić swoje wyjątkowe zdolności – było ciemno jak w dupie u Murzyna, jednak na szczęście John był w stanie dojrzeć chociażby ścianę i się z nią nie zderzyć. Nie miał odwagi zapalać światła. Dopiero teraz przypomniał sobie, że Max wspominał coś o tym, że uciekł skacząc z któregoś tam piętra. Trudno, sprawdzi najpierw tutaj.
Zdziwił się, jak łatwo poszło. Nie było tu nikogo, liczne drzwi w stu procentach pootwierane.
Wrócił na górę.
Tu sprawa przedstawiała się podobnie, z tym, że było o wiele jaśniej. Wychylił się przez okno i wypatrzył miejsce, za którym skryli się pozostali.
-Eeej! – krzyknął – Chodźcie tu!
Po chwili zza dziwnego murka wyłoniły się cztery małe z tej wysokości postacie.
-Nikogo tu nie ma, całkowita pustka.
-Znowu się pomyliłeś! – John usłyszał wciąż donośny krzyk Leny.
-Nie, nie pomylił się. To wszystko wygląda, jakby ktoś nagle opuścił to miejsce.

Ostatnio edytowane przez scarlett : 01.03.2009 - 19:24
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.02.2009, 21:34   #135
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

No tak...
Zachowanie Maksia - genialne! Ale nie chciałabym być w jego skórze gdy Kate się dowie, że zostawił dziecko samo w domu.
I jeszcze tak podobnie myślą z Johnem! Powinni zostac najlepszymi przyjaciółmi
A Wendy jest przeboska!

Schodzenie Johnusia do piwnicy to też mistrzostwo świata, te jego rozkminki i narzekania są świetne!

A teraz najważniejsze pytanie. Co u licha stało się Alankowi? Nie wierzę żeby umarł... He he, ale nie takiego obrotu sprawy spodziewały się Aida i Anais, oj nie...

Ciekawe też gdzie sie wszyscy podziali? Czyżby poszli do... Firmy?

Błędziki:
Cytat:
Napisał scarlett Zobacz post
działał mu całkowicie na korzyść.
Thomas walczył ze sobą przez chwile, po czym przemówił.
Niestety nie sprawiło to, że wszystko to zmieniło się tylko w senną marę.
stóp schodów stałą mała dziewczynka
- działał całkowicie na jego korzyść
- chwilę
- że wszystko co widzi jest tylko senną marą
- stała

Ostatnio edytowane przez Callineck : 07.02.2009 - 22:41
  Odpowiedź z Cytatem
stare 07.02.2009, 21:34   #136
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

no cóż...
kobieto zabiję Cię kiedyś normalnie, mówisz, że odcinek tandetny, a tu jakieś cacko.. :P
dziwne, Alan...
Alan...
Alanek...
Niedobra Ty zabiłaś go ;( ;( jak mogłaś to zrobić!
a ta cała Eva... <gotuje się ze złości>
głupia, farbowana suka. O!
no i jak zwykle nie wiem, co powiedzieć... bardzo ładny styl masz i tak dalej,
i jak mój Maksio słodko śpi! <ti ti ti> <3

nie było źle :P
było dobrze.
bardzo dobrze :P
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]


Ostatnio edytowane przez niepokorna : 07.02.2009 - 22:19
niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.02.2009, 22:14   #137
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

Cytat:
Napisał Callineck Zobacz post
Ciekawe też gdzie sie wszyscy podziali? Czyżby poszli do... Firmy?
Ale że kto?
I dzięki Wam:*
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.02.2009, 22:22   #138
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

Czyli nie trzymali ich razem?
Jak to kto? Ci co spowodowali wyludnienie
  Odpowiedź z Cytatem
stare 07.02.2009, 22:24   #139
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

Alanka i Maksia? Nie wiem... No razem na pewno nie, ale może obok.. Ale skąd biedny Johnuś może wiedzieć.
Aha, tamci
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.02.2009, 22:29   #140
ptasie mleczko
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

O mój boshe. Uwielbiam Twoje poczucie humoru i to jak swobodnie się nim posługujesz. Rozkminki i teksty naszych cudownych bohaterów mnie rozwalają na łopatki i długo trzymają w tej niewygodnej pozycji. I zabraniam Ci mówic, o którymkolwiek Twoim miszczoskim odcinku - badziewie Ja chocbym siedziała 10 lat nad tym i zczezła w życiu nie wymyśliłabym czegoś tak miszczosko skomponowanego, fabularnie świetnego, filuternie zabawnego i cholernie wciągającego. I czyż to nie ironia? Eva zdradza Alanka, ma go głęboko w ... tyle, a on ... biedak, aż umiera ze strachu o nią. Czyż to życie nie jest brutalne? Właśnie - zabiłaś Alanka!!!! zuaaa jesteś

I kilka przykładów tekstów, które mnie powaliły:
-Mój bohater! Ciekawe, czy będziesz taki mężny za chwilę.
-Tylko cię wykorzystują i właściwie gówno z tego masz. Odwrócił się, aby ostatni raz spojrzeć na tych, którzy wydali go na śmierć. Skryci poza polem widzenia z budynku machnęli na niego ponaglająco. Jakie to miłe z ich strony.
-było ciemno jak w dupie u Murzyna,
muahahaha
Wendy jest niewątpliwie postacią tego odcinka no i waleczna i "niedelikatna" Juliette
Gratuluję kolejnego miszczoskiego popisu
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 22:13.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023