Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 03.05.2009, 19:45   #1
Mikolea
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Odcinek przeczytałam już wcześniej, ale ostatnio jakoś niczego nie komentuje.
Jak zawsze super!
Ciekawa jestem co to za plan i czemu tak łatwo puślili Sarah.
Zdjęcia równie dobre.
Czekam na next....
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 03.05.2009, 21:11   #2
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Ostatnio mam lenia i nie chce mi się napisać kolejnego odcinka. Właściwie to też brak weny... ale niedługo powinnam się zabrać.
Sarah, Seth i Michael już są do pobrania
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 06.05.2009, 19:26   #3
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Ciepła woda spływała strumieniem, po moim bladym ciele. Czułam przyjemne orzeźwienie... właśnie tego było mi trzeba, po całej podróży z Glasgow. Odchyliłam głowę do tyłu, przesuwając się pod prysznic. Ciężkie krople, obijały się o brodzik, robiąc straszny hałas. Tysiące myśli dobijało się do mojego umysłu...Seth, Morice, Iris...
Nie wiedziałam co zrobić. Bałam się. Wszystkie najbliższe mi osoby, u których szukałam ratunku... nie zgadzały się ze mną. Uważały, że mój pomysł nie wypali, że to najgorsze o czym mogłam w ogóle pomyśleć. Cóż innego miałam zrobić? Pozwolić Sethowi umrzeć? Nie mogłam. Musiałam spróbować wszystkiego, aby go uratować... i właśnie to zamierzałam zrobić.

Zakręciłam kran, przewiązałam się ręcznikiem, po czym wyszłam z łazienki. Otworzyłam drzwi do pokoju, w którym mieszkałam razem z Sethem i powoli weszłam do środka. Pomieszczenie wydawało się być ciemne i puste bez niego. Jakbym znajdywała się w zupełnie innym pokoju, opuszczonym od wieków.
Otworzyłam szafę. Przez chwilę wpatrywałam się tępo w jej wnętrze, aż w końcu otrząsnęłam się i sięgnęłam po długie czarne spodnie i czarną bluzkę. Kiedy byłam już cała ubrana, włożyłam buty i ponownie podeszłam do szafy, aby wyciągnąć kurtkę. Otworzyłam drzwiczki na roścież i wyciągnęłam coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak moja szara kurtka. Niestety... ubranie które trzymałam w rękach, należało do Setha. Spojrzałam na nie ze smutkiem, czując zapach jego perfum unoszących się w powietrzu. Było mi tak strasznie żal! Tak bardzo chciałam go zobaczyć, dotknąć, usłyszeć jego cudowny, ciepły głos. Chciałam, aby powiedział mi, że już wszystko za nami... że wreszcie będziemy żyć normalnie. Razem.
Czułam się tak, jakbym miała się zaraz rozpłakać, ale nie mogłam. Za jakie grzechy to wszystko?!
Nagle poczułam się dziwnie. Jakby przez mój organizm przepłynęła fala gorąca. Podniosłam głowę i spojrzałam jeszcze raz, na ściskany przeze mnie sweter.
-Udało się?- zapytałam szeptem sama siebie. Czyżby ten dziwny urok Vincenta minął?- ale ty jesteś głupia Sarah...- zbeształam się na głos, odkładając sweter na miejsce. Seth jeszcze żył, a ja myślałam o nim tak, jakby już dawno opuścił świat żywych. Może moi bliscy uważali, że nic już nie można zrobić, a mój idiotyczny pomysł nie wypali, ale... nie poddam się bez walki. Ten wampir jest częścią mojego świata... częścią mnie samej. Tylko dzięki niemu żyję... dla niego, dlatego nie mogę go zostawić. Jestem pewna, że zrobiłby dla mnie to samo. Próbowałby mnie uratować nawet, gdyby miał walczyć sam, przeciwko wszystkim poplecznikom Vincenta. Zrobiłby to dla mnie, bo mnie kocha.

Ubrałam swoją szarą, skórzaną kurtkę, zamknęłam z hukiem szafę, po czym opuściłam pokój. Przed wyjściem postanowiłam zobaczyć, jak czuje się Iris.
Przeszłam korytarzem do końca i zapukałam do drzwi. Odpowiedz uzyskałam natychmiastowo, więc weszłam do środka i podeszłam do siedzącego na fotelu, Akiry.
-Co z nią?- zapytałam spoglądając na małą. Leżała na dużym, dwuosobowym łóżku, przykryta cienką kołdrą w kolorze zielonym. Na stojącym obok, małym stoliczku stała dziwna maszyna... zapewne jakieś urządzenie szpitalne, a po prawej stronie- kroplówka.
-Przeszła wiele bolesnych operacji. Mimo tego, że jest wilkołakiem, jej układ odpornościowy jest bardzo osłabiony. Ta lekarka o której mówiłaś, próbowała jej wszczepić wampirze komórki, ale z tego co widzę, jej organizm nie chciał ich zaakceptować.- mówił, wpatrując się w migające na monitorze, kreski.- Jej serce pracuje w zwolnionym tempie... prawdę mówiąc, kolejnej operacji tego typu, nie przeżyłaby.
-Akira powiedz mi... czy ona z tego wyjdzie?- usiadłam na łóżku i pogłaskałam małą po głowie.
-Myślę, że tak. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby wyrzucić z niej te świństwa.- spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Dziękuję.- mruknęłam, odwzajemniając uśmiech.
-Chcesz to jednak zrobić?- zapytał po chwili, wymieniając worek w kroplówce.
-Tak.- powiedziałam stanowczo.- zaraz wychodzę. Przyszłam tylko zobaczyć co z małą.
-Wierzysz w to, że się uda?
-Nie wiem Akira... ale muszę spróbować. Nie mogę siedzieć bezczynnie i odliczać minuty do egzekucji.- wstałam i podeszłam do odsłoniętego okna.- wiesz co mnie najbardziej boli?
-No?- podszedł bliżej i oparł się o framugę drzwi balkonowych.
-Kiedy jest naprawdę źle, to nawet nie ma się do kogo zwrócić o pomoc. Prawda jest taka, że wszyscy mnie olali... mnie i Setha. Nawet mój kochany braciszek! Myślałam, że chociaż on jeden jest po mojej stronie, bo przecież chodzi o jego przyjaciela. Ale nie... wszyscy skazali go na śmierć!
-Sarah... to nie tak...- zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.

-Nie tak? A jak? Nie było cię przy tej rozmowie... nie słyszałeś jak David nazwał mnie wariatką, kiedy opowiedziałam im mój plan. Żaden z nich nie miał lepszego pomysłu, ale za to milion argumentów przeciwko mojemu. Nie chcą jego śmierci, ale nic nie robią, aby jej zapobiec!
-Sarah... proszę cię, daj mi dokończyć.- powiedział Akira, chwytając mnie za ramiona.- Oni chcą mu pomóc, ale się boją. Daj im trochę czasu do namysłu...
-Zrozum, że my nie mamy czasu!!
-Posłuchaj... wcześniej nie dam rady, bo muszę jechać po leki dla Iris, ale jeśli poczekasz dwie godziny, to pojadę z tobą. Wiedz, że słyszałem całą waszą rozmowę i jestem po twojej stronie. Wszystko dokładnie przemyślałem, i rzeczywiście nie ma innej opcji.
-Cieszę się i dziękuję, że chociaż ty jeden mnie rozumiesz, ale niestety... nie mogę tyle czekać.
-Więc jednak jedziesz sama?
-Tak... ale liczę na to, że pomożesz mi kiedy już wszystko załatwię?- zapytałam, spoglądając mu w oczy.
-Mam się obrazić?
-Dziękuję.
-Nie ma za co- powiedział, następnie uściskał mnie mocno i pogłaskał po głowie.- a teraz jedź i powodzenia.
...
Zeszłam po schodach do ogrodu i udałam się w stronę garażu. W momencie kiedy weszłam na podjazd, usłyszałam głos Michaela. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego gniewnie.
-Jeśli zamierzasz mnie powstrzymać, to wiedz, że ci się nie uda.- powiedziałam stanowczo.
-Sarah, to nie tak, że ja nie chce ci pomóc...- tłumaczył się brat.
-Tak, więc dlaczego mi nie pomagasz?- zapytałam. Spuścił głowę i westchnął głośno.- widzisz? Nawet nie umiesz odpowiedzieć na tak proste pytanie.
-To się nie uda...- wymamrotał w końcu.
-Jasne... gdyby to o mnie chodziło, to też byś tak mówił?- wybałuszył oczy. Nie spodziewał się takiego pytania.- skazałbyś mnie na śmierć? Swoją rodzoną siostrę?
-Nie.- odpowiedział krótko.
-Nie? Wiec dlaczego on? Przemienił cię w wampira... uratował ci życie, a ty tak mu się odpłacisz? Będziesz siedzieć w domu i wspominać go po śmierci? A Wiki? Przecież to jej brat... tez ma go w dupie?
-Sarah, nie...

-Daruj sobie!! Prawda jest taka, że gdybym ja była na jego miejscu, to byłoby identycznie! Tylko Seth próbowałby mnie ratować, bo mój brat uznałby, że to się nie uda...- krzyczałam- lepiej niech zginie jedna osoba, niż pięcioro, prawda? Po co narażać się dla przyjaciół... jeśli w ogóle Seth jest twoim przyjacielem.- odwróciłam się na pięcie i otworzyłam garaż.
-Zejdź mi z oczu.- warknęłam, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
Podeszłam do zaparkowanego samochodu i wsiadłam do środka. Następnie przekręciłam klucz, jednak nie ruszyłam. Przez chwilę wpatrywałam się ze złością w kierownicę, nasłuchując cichego warkotu pojazdu. W pewnym momencie usłyszałam szmer na zewnątrz.
-Znikaj, zanim się wkurzę.- powiedziałam cicho. Wiedziałam, że mimo to, słyszy mnie dokładnie.
Czego ja się spodziewałam. Oczywiście, że mnie nie posłucha. Westchnęłam zmarnowana, opierając się o oparcie fotela. Po chwili do pomieszczenia wszedł wysoki, szczupły, młody mężczyzna. Kiedy go ujrzałam, moja mina momentalnie się zmieniła. Siedziałam z wybałuszonymi oczami, wpatrując się w niego jak w obrazek. Jego duże, zielone oczy błyszczały radośnie spod opadających na czoło, lekko falowanych, czarnych włosów. Uśmiechnął się przyjaźnie, opierając się o ścianę garażu. Zauważyłam, że bardzo się zmienił. Nie tylko po twarzy, ale i pod względem budowy ciała. Nie wyglądał już jak dzieciak... ale jak mężczyzna... naprawdę przystojny mężczyzna. Odchrząknęłam lekko zdziwiona, po czym odwróciłam wzrok.
-Ty też?- zapytałam.

-Nie...- odpowiedział. Jego głos także się zmienił.- Jadę z tobą, nie zostawię cię z tym wszystkim samej.
Po tych słowach, błyskawicznie otworzył drzwiczki i wsiadł do samochodu. Ja natomiast patrzyłam na niego, jak na wybawcę i byłam mu naprawdę wdzięczna. Odgarnął opadające na oczy kosmyki i spojrzał na mnie pytająco. W odpowiedzi posłałam mu radosny uśmiech i ponownie przekręciłam kluczyk. Kiedy wyjechaliśmy na ulicę, postanowiłam dowiedzieć się, skąd o wszystkim wie.
-Skąd wiesz, co zamierzam zrobić?
-Słyszałem przez okno, rozmowę Davida z Wiki. Nie chciałem, żebyś jechała sama.
Tak bardzo cieszyłam się, że go mam...że nie pozwoliłam Kirze zabrać go do Glasgow. Był jak mój mały, czarnowłosy anioł stróż.
-Morice, dziękuję ci!- powiedziałam, całując go w policzek.
-Jej, jej... nie ma za co, ale proszę cię... patrz na drogę!!
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad

Ostatnio edytowane przez Vipera : 06.05.2009 - 20:03
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 07.05.2009, 16:22   #4
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Bo na tym zdjęciu, tylko kiełki jej wystają Nie zdążyła schować do zdjęcia...
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.05.2009, 17:48   #5
Red Trumpet
 
Avatar Red Trumpet
 
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Cytat:
Napisał Vipera Zobacz post
Bo na tym zdjęciu, tylko kiełki jej wystają Nie zdążyła schować do zdjęcia...

Ojć...
Ale ja inteligentna... No to w takim razie fotki są bezbłędne
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
Red Trumpet jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2009, 18:08   #6
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Zrobiło się całkiem ciemno. Gwiazdy świeciły jasno, na bezchmurnym niebie, a księżyc oświetlał nam szosę.
Przez większość drogi siedzieliśmy w milczeniu. Zastanawiałam się, czy Morice dowiedział się o swojej siostrze, ale domyślałam się, że jeszcze nie. Zapewne nie było to dobry moment na oświecenie go, ale musiałam to zrobić.
-Morice, czy ty wiesz, że twoja siostra żyje?
-Słyszałem, że ją odnalazłaś...- odpowiedział po chwili zastanowienia.
-Byłeś u niej?- zapytałam, zerkając na niego.
-Nie.- mruknął, odwracając wzrok.
-Dlaczego?
-Właściwie to... sam nie wiem.- powiedział.- przez tyle czasu byłem przekonany, że nie żyje... trudno mi w to wszystko uwierzyć. A może po prostu się boje...
Po tych słowach, nasza rozmowa skończyła się.
...
Przejechaliśmy wąską dróżką, prowadzącą przez mały, ciemny lasek.
Morice siedział niespokojnie, wpatrując się beznamiętnie w boczną szybę. Domyślałam się, że jednak ta cała sytuacja nie jest dla niego łatwa i byłam mu bardzo wdzięczna, że był ze mną.
Od momentu kiedy wjechaliśmy do lasu, miałam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Byłam pewna, że wszyscy wiedzieli już o naszej obecności niedaleko i szykowali się do obrony. Morice też to czuł. Wyprostował się i rozejrzał dookoła, wypatrując szpiegów. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko, a on odwzajemnił uśmiech i oparł się wygodnie o oparcie fotela.
Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowałam samochód między drzewami i oboje wyszliśmy z pojazdu. Szybko pokonaliśmy pozostałą trasę i po kilkunastu sekundach byliśmy już pod bramą. Zbliżyłam się do ogrodzenia i spojrzałam na teren budynku. Zielony trawnik oświetlony był licznymi, małymi lampkami ogrodowymi, a jasne marmurowe schody lśniły czystością. Jakby nikt, nigdy po nich nie przeszedł. Naprzeciw wejścia, na samym środku znajdywała się duża fontanna, w której co jakiś czas skakała wesoło woda.
Nagle zza budynku wyłoniło się dwóch, wysokich mężczyzn. Po ich minach można było wywnioskować, że wcale nie cieszą się na nasz widok. Najchętniej rozszarpaliby nas i zakopali pod pobliskim krzaczkiem.
-Czego tu szukacie?- zapytał jeden z nich, kiedy obaj podeszli do bramy.
-Chciałabym...- zaczęłam, ale Morice przerwał mi, ustawiając się przede mną.
-Morice?- drugi mężczyzna podszedł bliżej, przyglądając się uważnie mojemu towarzyszowi.
-Tak, to ja- odpowiedział szybko- zaprowadź nas do Severa. Musimy z nim porozmawiać, to bardzo ważne.
Ciemnowłosy podrapał się po szyi, następnie spojrzał na mnie, jakby zastanawiał się czy na pewno może to zrobić.

-Nie mam złych zamiarów. Chcę tylko porozmawiać.- powiedziałam pośpiesznie.
Udało się. Utworzył bramę, wpuścił nas na teren twierdzy, a następnie ruszył w stronę wejścia. Morice uśmiechnął się do mnie, następnie chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Będzie dobrze, nie denerwuj się. Jestem z tobą.- powiedział cicho.
Weszliśmy po schodach do jasnego, ogromnego holu. Wszędzie było mnóstwo kwiatów, a prawie wszystkie ściany poobwieszane były pięknymi obrazami. Skręciliśmy w jeden z korytarzy i przeszliśmy nim do końca, aż do schodów prowadzących na piętro. Wspięliśmy się na górę, podążając za ochroniarzem.
Nagle mężczyzn zatrzymał się przy dużych, białych drzwiach i zapukał w nie trzy razy. Nie czekaliśmy długo.
Drzwi otworzyły się i na korytarz wyszła, krótko ścięta, czarnowłosa dziewczyna. Przez chwilę wyglądała, jakby doznała szoku, jednak zaraz otrząsnęła się i momentalnie spoważniała.
-Co cię do nas sprowadza?- zapytała, krzyżując ręce na piersiach.
-Muszę porozmawiać z waszym przywódcą.- powiedziałam pośpiesznie.
-Nie wiem czy...
-To naprawdę ważne, Clover proszę cię!
Dziewczyna stała chwilę nieruchomo, wpatrując się we mnie uważnie. Wilkołak, który przyprowadził nas do niej, oparł się o ścianę i wydał z siebie dźwięk zniecierpliwienia. Clover bez słowa, skinęła na niego ręką, po czym odwrócił się i zniknął na schodach. Później i ona odwróciła się do nas tyłem. Podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę.
-Chodźcie za mną.- powiedziała, wchodząc do pomieszczenia.
Wprowadziła nas do dużego, ciemnego pokoju z kominkiem. Na samym środku stała piękna antyczna sofa, dwa fotele i ciemny, drewniany stolik. Jak się domyślałam, wszystkie meble znajdujące się tam, musiały być robione ręcznie, a przy tym bardzo drogie. Duża, równie cudowna jak reszta przedmiotów lampa, oświetlała całe pomieszczenie, bladym światłem.
-Sever, masz gości.- powiedziała obojętnie Clover, siadając na jednym z foteli.
W tym samym momencie do pokoju wszedł wysoki, czarnowłosy mężczyzna.

Był tak przystojny, że aż z wrażenia wybałuszyłam oczy. Jego lśniące w świetle lampy włosy, sterczały lekko rozczochrane. Parząc mu w uczy, miałam wrażenie, że jego tęczówkach płynie krew i mimo tego, że były pozbawione źrenic... nie można było oderwać od nich wzroku. Miał pięknie zarysowane kości policzkowe i dwie, dość duże blizny, które dodawały mu jeszcze uroku.
-W czym mogę wam pomóc?- z przemyśleń wyrwał mnie jego gruby, lekko zachrypnięty głos. Wskazał mi dłonią drugi fotel, a sam usiadł na brzegu sofy. Przeczesał palcami włosy i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Przyjechałam tutaj, aby prosić cię po pomoc.- powiedziałam poważnie, odgarniając niesforne kosmyki z twarzy.
-Wampirzyca prosi Wilkołaka o pomoc? Ciekawe...- mruknął Sever, uśmiechając się do mnie sarkastycznie- a więc usiądź i opowiedz, o co się rozchodzi.
...
-...i właśnie dlatego postanowiłam zwrócić się do ciebie o pomoc.- opowiedziałam mu całą historię z nadzieją, że jednak mi się uda. Tak bardzo chciałam uratować Setha. Tylko to się dla mnie liczyło... byłam gotowa zrobić dla niego wszystko.
Sever siedział nieruchomo, wpatrując się we mnie jak w obrazek. Minę miał bardzo poważną... zapewne zastanawiał się, jakie miałby z tej pomocy korzyści. Muszę przyznać, że zaczynałam powoli tracić nadzieję na to, że się zgodzi. Spuściłam wzrok i opierając łokcie o kolana, wsunęłam palce między włosy. Nie było czasu. Co jeśli się nie uda? Miałam jeszcze jeden plan, którego najbardziej nie chciałabym wprawiać w życie.
Nagle poczułam ciepłą dłoń Morice, na moim ramieniu. Podniosłam szybko głowę i spojrzałam mu w oczy. Nie był smutny, a wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się do mnie pocieszająco i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
-Uratujemy go.- dodał cicho.
Kątem oka zauważyłam, że Sever uważnie nam się przygląda. Na pewno nie spodziewał się, że wampir i wilkołak, mogą się kiedykolwiek dogadać. A jednak. Morce traktowałam jak swojego młodszego brata. Było w prawie wiele problemów, kiedy przyprowadziłam go do domu, ale nie żałuję tego. Nigdy nie żałowałam.
Właściwie to byłam wdzięczna losu, że spotkałam tego chłopaka na swojej drodze. Dzięki niemu czułam, że jednak może być dobrze... że mam siłę aby walczyć, bo nie jestem sama.

-Sever... nie pamiętasz już, ile oni nam zła wyrządzili?- powiedział młody, stając za fotelem, na którym wiedziałam.- ilu naszych bliskich zginęło na wojnie, kiedy wampiry nas zaatakowały?! Teraz masz szansę się zemścić. Wreszcie będziemy mieli możliwość pomścić nasze rodziny... naszych rodziców, rodzeństwo...
Mężczyzna milczał. Siedział na sofie, obojętnym wzrokiem wpatrując się w kieliszek z czerwonym winem. Temat bliskich musiał być dla niego ciężki... zresztą jak i dla Morice.
-Czy ona też nie jest wampirem?- zapytał Sever, wstając- prosisz mnie o pomoc w uratowaniu pijawki... naszego wroga. Właśnie tacy jak ona wybili nasze rodziny! Dlaczego mam pomóc?- podszedł bliżej i nachylił się, aby spojrzeć młodemu w oczy.- Dlaczego mam narażać kilkaset niewinnych istot, żeby ratować jedną pijawkę?
-Nie zapominaj, że to właśnie jej zawdzięczam życie. Gdyby nie Sarah, to pewnie leżałbym teraz na stole operacyjnym, albo w najlepszym wypadku nie żył.- warknął Morice marszcząc brwi.- Oni nie są tacy jak Vincent i jemu podobni. Okazali mi więcej serca i zrozumienia niż moja rodzina... niż ty!

-Chciałem żebyś wrócił!- powiedział Sever w wyrzutem.- wolałeś zostać w nimi...
-Wyrzuciłeś mnie!!- krzyknął Morice, gestykulując nerwowo rękami.- Miałeś w dupie to, co się ze mną dzieje. Chciałeś żebym wrócił tylko po to, abym nie zbratam się z wrogiem!
-Sever...- odezwała się Clover. Podeszła bliżej i chwyciła go za rękę.
-Chodź Sarah.- warknął młody, ruszając w stronę drzwi.- Nigdy nie można było na niego liczyć. A ja głupi łudziłem się, że może teraz coś się zmieni.
Poczułam ogarniający mnie smutek. Jakby coś skręciło mi wnętrzności i powoli wyrywało serce.
Sever był moją ostatnia szansą. Wstałam z fotela i bez słowa udałam się za moim towarzyszem.
Jedyne co mogłam jeszcze zrobić, to wrócić do Vincenta i błagać go o wolność dla Setha, a w zamian za to... zostanę z nim na wieki. Gdyby jednak Seth umarł... nie, nie!! Nie mogłam w ogóle dopuścić do siebie takiej myśli. Nawet jeśli miałby żyć zdała ode mnie, jeśli nigdy bym go nie zobaczyła... musi żyć.
Wyszliśmy na korytarz i ruszyliśmy w stronę schodów, prowadzących na parter. Mimo tego, że nie byłam człowiekiem, miałam wrażenie, że zaraz stracę przytomność. Kątem oka widziałam, że Morice cały czas przygląda mi się z troska i współczuciem. Nie udało się, ale byłam mu wdzięczna... tyle dla mnie zrobił.
-Dziękuję- mruknęłam cicho, schodząc po schodach.
-Za co? Przecież nic nie zrobiłem...

-Za wszystko. Za to, że byłeś ze mną, kiedy nawet mój brat mnie olał... za to, że mnie wspierałeś i podtrzymywałeś na duchu... za to, że próbowałeś pomóc...
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, ochroniarze już na nas czekali przy bramie. Przeszliśmy kamienną dróżką, omijając piękną fontannę i cudownie pachnące kwiaty, rosnące na trawniku. W pewnym momencie poczułam ciepłą rękę Morice na ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytająco.
-Co zrobimy?- zapytał
-My? Ty wracaj do domu, a ja lecę do Glasgow.- odpowiedziałam, odgarniając włosy z czoła.- mogę zrobić już tylko jedno.
-Sarah... czy ty masz na myśli... czy ty chcesz zrobić wymianę?- zapytał nieśmiało. Widziałam szok wymalowany na jego twarzy i jednocześnie smutek, który zagościł w jego ciemnozielonych oczach.- nie możesz tego zrobić.
-Muszę.- po tych słowach odwróciłam się i pośpiesznie ruszyłam w stronę bramy, a następnie w głąb lasu.
-Jadę z tobą!- krzyknął, biegnąc za mną.
-Nie ma mowy. Wracasz do siostry!
-Ale...
Już miałam na niego nakrzyczeć, kiedy usłyszałam kolejne kroki. Zmrużyłam oczy i spojrzałam przed siebie. Byłam pewna, że ktoś biegnie w moją stronę. W powietrzu unosił się znany mi zapach wilkołaka, jednak nie należał do Morice. Postanowiłam nie interesować się tym i jak najszybciej jechać na lotnisko. Z każdą minutą miałam mniej czasu... musiałam się pośpieszyć. Spojrzałam ostatni raz w stronę, z której dochodziły odgłosy, po czym rzuciłam się biegiem w kierunku samochodu. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka, od strony kierowcy. Włożyłam klucz do stacyjki, ale kiedy zamierzałam go przekręcić, coś zaszeleściło na drzewie. Spojrzałam do góry i wytrzeszczyłam oczy. Zaraz potem na maskę pojazdu zeskoczyła ciężko Clover.
-Nie tak prędko!- powiedziała.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2009, 18:30   #7
Red Trumpet
 
Avatar Red Trumpet
 
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Odcinek już oceniałam.
A te zdjęcia są superaśne! Bardzo mi się podobają Mają taki swój klimat...
A ten Sever to rzeczywiście przystojny
Morice zresztą też.
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
Red Trumpet jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2009, 22:10   #8
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Clover dołączyła do wilkołaków przed wyrzuceniem Morice.
Dobrze myślisz, jeśli chodzi o pomoc. A co do Severa... hmm... zastanowię się
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 26.05.2009, 20:04   #9
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Przepraszam, ale kolejny odc pojawi się prawdopodobnie w czerwcu. Nie mam teraz czasu, ani weny do pisania. Mam nadzieję, że nikt nie zapomni o tym FS do tego czasu
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.05.2009, 18:12   #10
Red Trumpet
 
Avatar Red Trumpet
 
Zarejestrowany: 03.01.2009
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta
Postów: 212
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Traktat Przymierza

Nie wiem jak inni, ale ja nie zapomnę
A do czerwca to jeszcze tylko tydzień!
Na to FS jest warto czekać, a co to tydzień. Wystarczy umieścić go na skali roku i już pojawia się wyobrażenie jak to mało czasu
Jestem optymistką XD Wiem...
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
Red Trumpet jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 19:43.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023