![]() |
#152 |
Zarejestrowany: 31.01.2010
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 383
Reputacja: 10
|
![]()
Och,ach! Uwielbiam twoje historie! Bardzo wciągają, czytam z zapartym tchem i czekam na kolejne części!
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#153 |
Zarejestrowany: 27.02.2011
Skąd: Mystic Falls
Płeć: Kobieta
Postów: 1,500
Reputacja: 11
|
![]()
Bardzo ciekawa historia - zgadzam się z Meggie, z tej historii można nakręcić film
![]() ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#154 |
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 657
Reputacja: 10
|
![]()
Dziękuję za opinie i bez zbędnych wstępów:
Odcinek 10 Alba wybiegła z budynku. Było jej tak wstyd, że nie potrafiła spojrzeć Hellgrad'owi w oczy. Przebiegła dobre parę kilometrów, kiedy wreszcie nogi odmówiły jej posłuszeństwa i musiała się zatrzymać. Rozejrzała się naokoło i usiadła przy jednym z wielu pustych stolików przy kawiarence. ![]() Wieść o ciąży była dla niej szokiem. Po co uważać i zabezpieczać się, skoro antykoncepcja to bujda, a za spanie z żonatym mężczyzną bozia daje po łapkach? -myślała rozgoryczona, a w uszach brzmiały jej słowa ojca -Jesteś kowalem własnego losu... ![]() Z rozmyślań wyrwało ją skrzypnięcie drzwi. Spojrzała w stronę odgłosu i zobaczyła Gibona, wychodzącego z lokalu. ![]() -Szlag -zaklęła pod nosem i prędko podniosła się z krzesła. Miała nadzieję, że uda jej się umknąć, nim ten ją zauważy. ![]() Naiwna była sądząc, że zdoła mu uciec. Zauważył ją od razu i zawołał radośnie: -Znowu Ty? Śledzisz mnie czy jak? ![]() Odwróciła powoli głowę w jego kierunku. Starała się za wszelką cenę ukryć, że jeszcze chwilę temu płakała. Na próżno. -Co się stało? -zapytał zmartwiony. -Mów natychmiast. Poprzednim razem dałem się zbyć, ale tym razem masz mi wszystko wyśpiewać jak na spowiedzi. ![]() Alba zawahała się. Nie było sensu kłamać. Gibon znał ją jak nikt inny. -Prawda jest taka, że nie mam gdzie mieszkać. Przez miesiąc pokątnie pomieszkiwałam w strażnicy. Dziś zwolniłam się z księgarni, bo byłam pewna, że dostanę tam pracę ale... -nie dokończyła. Spojrzała tylko w szczere oczy rudzielca. ![]() Nie mogła mu powiedzieć. Za bardzo się wstydziła. Spuściła głowę i dodała drżącym głosem: -Wszystko jest nie tak. Po policzku ciekły jej łzy. ![]() Gibon przyciągnął ją do siebie. -Cśś... -uspokajał. -Nie ma co się mazać. Zamieszkasz ze mną i Ever'em. Potem coś wykombinujemy. ![]() -Czy Ty mówisz o...?- zapytała z niedowierzaniem. -Tak. To mój mąż -odpowiedział pewnie. -Opowiem Ci wszystko po drodze. ![]() Alba niechętnie zgodziła się pojechać z Gibonem. Wcale nie miała ochoty widzieć się ze swym dawnym chłopakiem. Teraz żałowała, że po prostu nie uciekła sprzed kawiarni. Ale czy miała inny wybór? Ex, który okazał się gejem i wyszedł za mąż za jej brata, do którego lata temu coś czuła, czy też spanie pod gołym niebem i błaganie o jedzenie. Nie, nie miała. Po dziesięciu minutach dojechali na miejsce. Gibon z grubsza streścił jej całą historię. Ona nie zadawała pytań, kiwała tylko od niechcenia głową. Zaparkował przed wielką, obitą drewnem willą. -No nie ociągaj się tak! Chodź. Ever Cię nie pogryzie. Nie byłabym tego taka pewna -pomyślała. ![]() Weszli do środka. Przy oknie, w salonie, stał mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Jego twarz tak szybko jak rozjaśniła się na widok męża, tak samo prędko zrzedła, gdy ujrzał kto stoi za nim. ![]() Gibon, jakby nigdy nic, podszedł się przywitać. ![]() Ever jednak wykonał zgrabny unik ![]() i zapytał wrogo: -Co ona tu robi? ![]() -Musisz mu wybaczyć tą grubiańską postawę. On nie lubi nowych mieszkańców. -Z tymi słowami zwrócił się do Alby Gibon. -W ogóle nie cierpi jak ktoś wchodzi na jego terytorium -dopowiedział z przekąsem. Popatrzył na gotującego się ze zdenerwowania Everdean'a . -Od dziś jest naszym gościem. Będzie tu mieszkała tak długo, aż sama nie zdecyduje inaczej. ![]() -Czy możesz nas na chwilę zostawić samych? -zapytał E. blondynkę, z trudem siląc się na spokojny ton. Speszona wyszła z salonu i skierowała się w stronę drzwi wyjściowych. -Tylko nigdzie nie wychodź! -dobiegło z oddali wołanie Gibona. Skoro jej plan ucieczki spalił na panewce, przykucnęła przy ścianie i słuchała kłótni. -Czyś Ty kompletnie zwariował? Tak po prostu, przyprowadzisz kogoś i myślisz, że bez szemrania, na wszystko się zgodzę? -"Kogoś"? To jest moja siostra. Potrzebuje pomocy, a Ty zachowujesz się jak ostatni cham. Nie zważasz ani na moje uczucia, ani jej! -krzyczał wzburzony Gibon. -Ja się nie liczę? A czy chociaż przez chwilę przeszło Ci przez myśl, Matko Tereso, że mieszkanie ze mną będzie dla niej i dla mnie niezręczne? Uważasz, że o wszystkim zapomniała? Nie szukałaby dziś schronienia, gdyby nie ja! Dlatego przestań mi tu prawić morały i zastanów się, co robisz. ![]() -Znalazł się altruista za dychę. Właśnie dlatego, że wyrządziliśmy jej tyle krzywd, powinniśmy jej pomóc. A Ty, już na pewno powinieneś być dla niej milszy. Mam Ci przypomnieć jak dokładnie wyglądało to cztery lata temu? Ever był wściekły. Rudy miał jednak dużo racji. ![]() -Może to jest jedyna szansa, aby między nami wszystko naprawić? -dodał Gibon. -Niech tu mieszka ile chce. Ale nie myśl, że będę się z tego powodu cieszył. ![]() -Nikt od Ciebie tego nie oczekuje -odparł obrażony mężczyzna, czym definitywnie zakończył burzliwą wymianę zdań. ![]() Dni mijały. Małżeństwo po tygodniu doszło do porozumienia. Ever pracował całymi dniami i często zaszywał się w swoim gabinecie. Gibon też miał wiele na głowie i rzadko bywał w domu. Alba pozostawiona sama sobie, popadała w coraz większą depresję. W ogóle nie wychodziła z domu i przez większość czasu spała, bądź wgapiała się w telewizor. Całkowicie przestała o siebie dbać. Rzadko jadła, przez co bardzo schudła. Zakładała ciągle ten sam dres, a szczytem jej fryzjerskich poczynań był niedbały kucyk. I tak robiła to tylko po to, aby brat przestał się jej czepiać. Nie powiedziała mu jeszcze o ciąży. Wiedziała, że już niedługo, nie będzie mogła jej ukryć, ale bała się jego osądu. Jednego dnia, Gibon wrócił wcześniej ze spotkania. Miał trzy miesiące na zaprojektowanie i uszycie trzech kreacji wieczorowych. Jeżeli byłyby wystarczająco dobre i przeszły ocenę głównego krytyka, miałby szansę na zaprezentowania swych projektów na Fashion Week. Dzięki temu drzwi do świata mody stałyby przed nim otworem. Szczęśliwy, praktycznie wbiegł do domu. Zatrzymał się raptownie, widząc Albę siedzącą pod ścianą i patrzącą beznamiętnie w przestrzeń. ![]() Podszedł do niej. Ona była tak pogrążona w swoim świecie, że nie zwróciła na to uwagi. ![]() -Alba... -zaczął delikatnie. -Albuś, co się dzieje? Źle się czujesz? Ona otrząsnęła się z zamyślenia i powoli podniosła z ziemi. -Nic mi nie jest -odpowiedziała słabo. Przyjrzał jej się uważnie. -Jesteś strasznie blada. Powinienem zawieść Cię do lekarza. Giniesz w oczach. -Nic mi nie jest! -powtórzyła przestraszona. -Nie krzycz. Chcę dla Ciebie jak najlepiej. Od trzech miesięcy włóczysz się po domu niczym duch. Myślałem, że potrzebujesz przestrzeni, ale na nic się to zdało. Albo mi zaraz powiesz, co Ci jest, albo jedziemy do szpitala. To mi nie wygląda na zwykłą depresję. ![]() Dziewczyna odburknęła coś pod nosem i ominęła Gibona. -Nie tak szybko -zawołał i chwycił ją za ramię. -Puść mnie! Zostawcie mnie wszyscy w świętym spokoju! -krzyknęła histerycznie. -Chcę Ci pomóc -odparł cierpliwie. -Nie jesteś w stanie mi pomóc! Nikt nie jest -rzekła i cicho dodała -jestem w ciąży. ![]() -I dlatego tak się zamartwiasz? -zapytał z niedowierzaniem mężczyzna. -Przecież to wspaniała wiadomość! On chyba zwariował -pomyślała. -Jakim cudem możesz uważać, że jest to dobra nowina? Teraz moi rodzice nigdy mi nie wybaczą. Zhańbiłam cały ród. Jak niby mam po tym wszystkim spojrzeć im w oczy? ![]() Gibon przytulił łkającą siostrę. -Zostaniesz matką. Nie ważne jak, ani dlaczego tak się stało. Nosisz w sobie życie i jest to najpiękniejszy prezent, jaki mogłaś dostać od losu -szeptał jej uspokajająco do ucha. -Dlaczego życie jest dla ciebie takie proste, wręcz czarno-białe? -To Ty wszystko komplikujesz. Stało się i już tego nie zmienisz. Dlatego ciesz się z tego co masz, a resztą zajmę się ja. I nie płacz więcej. ![]() Od tego dnia Gibon bardziej dbał o ciężarną. Chodził z nią do ginekologa i podtrzymywał na duchu. Było mu o tyle łatwiej, że większość pracy przeniósł do pracowni w domu. Z Everdean'em ustalili, że wybudują piętro, w którym zamieszka Alba z dzieckiem. O dziwo, wampir zgodził się bez większych protestów. Co więcej, zaczął częściej zagadywać lokatorkę i po paru niezręcznych oraz wymuszonych rozmowach, udało im się nawiązać kontakt. Nawet dla Diuny był milszy. ![]() Sama Alba nadal często pogrążała się w czarnych myślach. ![]() Czasem ożywiała się na widok kotki. ![]() Gibon, aby wyciągnąć ją z dołka, zachęcał do różnych rzeczy. Próbował zachęcić ją do projektowania, ale z marnym skutkiem. Blondynka umiała świetnie malować, ale nic poza tym. ![]() W piątym miesiącu ciąży, u Alby pokazał się mały brzuszek. Sama właścicielka może i nie okazywała wielkiego entuzjazmu, za to Gibon cieszył się jak dziecko. ![]() ![]() Dbał o siostrę najlepiej jak tylko potrafił. Choć nie był dobrym kucharzem, gotował obiady. ![]() Nalegał na rodzinne posiłki, a pozostali mieszkańcy nie mieli serca mu odmawiać. ![]() Pomimo, że nie do końca dania odpowiadały ich upodobaniom. ![]() Kiedy Gibon nie patrzył, Alba tajniacko wyrzucała za siebie jedzenie. ![]() Z czego niezmiernie cieszyła się Diuna. ![]() Czasem udawało im się uniknąć zjadania całego posiłku, na przykład kiedy Gibon musiał odebrać służbowy telefon. -Dlaczego mu nie powiesz, że ludzkie jedzenie jest dla nas ohydne i nie zaspokaja naszego apetytu? ![]() -Sama mu to powiedz. On jest tak radosny, kiedy może coś upichcić, że nie mam serca tego zrobić. Może Ty będziesz na tyle bezduszna? -zapytał z nieukrywaną nadzieją. ![]() -Jednak sobie odpuszczę. -Więc nie narzekaj i chodź na sok plazmowy. ![]() Zasiedli wspólnie, a Alba łapczywie piła. -Zacznij mu mówić, że jadasz kiedy nie widzi. U mnie to czasem działa. ![]() Większość dnia dziewczyna spędzała śpiąc gdzie popadnie. Ciężko znosiła uroki ciąży. ![]() Gibon, gdzie tylko mógł, zostawiał jej na widoku książki o ciąży. Ona jednak całkowicie ignorowała temat. ![]() Czas mijał, a Alba robiła się coraz większa. Jednak jak na koniec siódmego miesiąca, brzuch i tak był niewielki. ![]() Parę razy nawet wyszła z domu. Jenak bez szaleństw. Maksymalna droga -po zimne lody. ![]() Nadszedł wielki dzień dla Gibona. Znany krytyk, Fredward Perliczko, przybył do domu Everdeen'ów, aby obejrzeć zamówione projekty. Rudzielec wcześniej wszystko przygotował. Zatrudnił modelki, aby zaprezentowały jego kreacje. Dopilnował nawet, aby Alba nie włóczyła się w spranym dresie. Specjalnie na tą okazję uszył jej sukienkę ciążową. -W tej kiecce mój brzuch wygląda na dwa razy większy niż w rzeczywistości -skarżyła się. -To pewnie przez podszewkę. Nie wydziwiaj. ![]() Dotknął jeszcze na szczęście ciążowej wypukłości. ![]() Po czym wprowadził gościa do środka. ![]() Pokaz trwał. Pan Perliczko nie był zbyt rozmowny i w milczeniu oglądał projekty. ![]() Nie zdradzał zbyt wiele emocji, co doprowadzało zdenerwowanego Gibona do granic wytrzymałości. ![]() Sam projektant był dumny ze swej ciężkiej pracy. (w przeciwieństwie do mnie-,-) ![]() W tym czasie, reszta domowników oglądała telewizję. ![]() Po zaprezentowaniu trzech modeli strojów, krytyk uścisnął dłoń Gibona, powiedział, że pozostaną w kontakcie i po prostu wyszedł. Ten, otępiały, stał dobrą minutę. Nie wiedział co o tym wszystkim sądzić. Z zamyślenia wyrwał go głośny krzyk. To Alba donośnie wrzeszczała. ![]() Spanikowany podbiegł do niej. Trzymała się kurczowo za brzuch i ciężko dyszała. ![]() ![]() Ever chwycił Albę pod ramię i minął męża. -To pewnie skurcze braxtona – hicksa. Rozrzucasz wszędzie makulaturę o porodach, a sam jej nie czytasz. Weź książeczkę zdrowia i jedziemy do szpitala. Pewnie powiedzą Ci to samo co ja. ![]() W szpitalu Ever załatwiał wszelkie formalności. ![]() A Gibon pomógł się przebrać Albie i razem oczekiwali w sali zabiegowej na położnika. Skurcze nasilały się z każdą minutą. ![]() Rudowłosy uspokoił się i teraz świetnie spisywał się jako pocieszyciel. Do sali weszła siostra, aby sprawdzić stan pacjentki. ![]() ![]() Badanie trwało długo, Gibon dzielnie się trzymał. ![]() Do momentu, kiedy siostra ogłosiła, że poród jest w toku i jeszcze dziś, dziecko przyjdzie na świat. ![]() Rudy został grzecznie, acz stanowczo, wyproszony z pomieszczenia. ![]() Po chwili do rodzącej przyszedł lekarz. Rozeznał się w sytuacji i kazał dziewczynie przeć. ![]() Ból był nie do zniesienia i Alba darła się wniebogłosy. ![]() Nagle lekarz kazał jej zaprzestać parcia. Zawołał natomiast do pielęgniarki: -Szykuj salę operacyjną i zawiadom anastezjologa. Będzie potrzebne operacja. ![]() W przychodni siedzieli zdenerwowani Gibon z Ever'em. ![]() Długo nie otrzymywali żadnych informacji. Po dwóch godzinach, w drzwiach pojawiła się pielęgniarka. ![]() Podeszła do nich. Ever wstał i zapytał: -Czy już urodziła? Czy wszystko w porządku? ![]() -Pojawiły się pewne komplikacje. Wszystko wytłumaczy wam lekarz. Na ten moment mogę powiedzieć, że urodziła się dziewczynka. Przepraszam, ale muszę iść do pacjenta. ![]() Te wieści wcale nie uspokoiły mężczyzn. Gibon nerwowo zaczął przechadzać się po korytarzu. Chwilę później do poczekalnie wszedł doktor. Gibon natychmiast do niego podszedł. -Co z nimi? -zapytał nerwowo. ![]() -Podczas porodu doszło do uszkodzenia ściany macicy. Pojawił się krwotok. Wyciągnęliśmy dziecko i zoperowaliśmy pannę Lander -odparł rzeczowo lekarz. -Ale czy wszystko z nimi dobrze? -Alba jest w ciężkim stanie. Przewieźliśmy ją na OIOM. Podajemy jej krew, ale na niewiele się to zdaje. Nie wiemy dlaczego. Niemowlę waży trochę ponad dwa kilogramy i jest bardzo wątłe. Ma też problemy z oddechem, dlatego umieściliśmy je w inkubatorze. Jest pod całodobową opieką. ![]() -Co to wszystko znaczy? -zapytał z nutką histerii w głosie. -Oznacza to, że oboje są w ciężkim stanie i najbliższe dwie doby, będą dla nich decydujące. ![]() C.D.N.
__________________
reality bites |
![]() |
![]() |
![]() |
#155 |
Zarejestrowany: 11.09.2009
Płeć: Kobieta
Postów: 96
Reputacja: 10
|
![]()
No, doczekałam się!
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#156 |
Zarejestrowany: 18.03.2012
Skąd: jajecznica
Płeć: Kobieta
Postów: 969
Reputacja: 10
|
![]()
Żeby im się nic nie stało
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#157 |
Zarejestrowany: 29.11.2005
Skąd: Chełm
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,140
Reputacja: 10
|
![]()
Aaa!! Im się nie może nic stać!
![]() A Ever jest taki nieziemski ![]()
__________________
Looks like a girl, but she's a flame.
So bright, she can burn your eyes... Better look the other way. |
![]() |
![]() |
![]() |
#158 |
Zarejestrowany: 27.02.2011
Skąd: Mystic Falls
Płeć: Kobieta
Postów: 1,500
Reputacja: 11
|
![]()
Mam nadzieję, że nic się im nie stanie
![]() ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#159 |
Zarejestrowany: 16.05.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 465
Reputacja: 12
|
![]()
W końcu dodałaś odcinek! Jest naprawdę świetny. Mam nadzieję że Albie i jej córce nic nie będzie. :c
|
![]() |
![]() |
![]() |
#160 |
Zarejestrowany: 02.11.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 506
Reputacja: 10
|
![]()
Jezu,prawie bym zawału dostała,czytając koniec !
Mam nadzieję,że dziewczyny przeżyją. :c Czekam na następną część :3
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|