![]() |
#151 |
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
|
![]()
Wszystkich bardzo serdecznie chcę przeprosić za brak odcinka, ale za każdym razem, gdy włączam internet, Altair zaprasza mnie do śpiewania na karaokeparty.com i z planów na zrobienie odcinka robi się wielkie gówienko
![]() Mam nadzieję, że nie jesteście źli, a ja postaram się zmobilizować i kopnąć Altaira w dupę ![]()
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.
|
![]() |
![]() |
|
![]() |
#152 |
Zarejestrowany: 16.05.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 465
Reputacja: 12
|
![]()
A o mnie to już nie wspomniałaś ?!
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#153 |
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
|
![]()
Przepraszam, Sectumsempro
![]() ![]()
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#154 |
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
|
![]()
Popraw się i czekamy na nowy odcinek
Wesołych Świąt ! ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#155 |
Zarejestrowany: 10.12.2012
Płeć: Mężczyzna
Postów: 174
Reputacja: 10
|
![]()
czekam na 4 odcinek ciekawe jak sie dalej potoczy action
|
![]() |
![]() |
![]() |
#156 |
Zarejestrowany: 24.11.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 256
Reputacja: 10
|
![]()
Zrób nam prezent i napisz kolejny odcinek
![]() Bardzo mnie ciekawi,co dalej.
__________________
I waited for you ... |
![]() |
![]() |
![]() |
#157 |
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
|
![]()
Haha, nawet nie wiecie, jak mi miło, że prosicie. Jak dobrze pójdzie, dzisiaj wieczorem będzie kolejna część
![]() ![]()
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#158 |
Zarejestrowany: 24.11.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 256
Reputacja: 10
|
![]()
Ma być dzisiaj albo ... nie będę czytać tego OJSG
![]()
__________________
I waited for you ... |
![]() |
![]() |
![]() |
#159 |
Supermoderator
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 32
Płeć: Kobieta
Postów: 3,269
Reputacja: 27
|
![]()
Nowy odcinek, ooo taktakatak
![]() No w końcu, nie mogę się doczekać ![]()
__________________
Mam łopatę.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#160 |
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
|
![]()
Przepraszam za tak długą nieobecność, jednak święta i obecność mojego brata w domu ograniczały dostęp do komputera
![]() Akcja w tym odcinku jest szybka, dużo się dzieje, nie chciałam was trzymać w niepewności, szczególnie po tylu tygodniach przerwy ![]() Od razu mówię, że odcinek jest inny ^^ ZACZYNAMY! Część 18 Rose usiadła na bujanym krześle, na ganku. Była w 3 miesiącu ciąży, nie mogła dłużej oszukiwać matki, że po prostu przytyła - te wymówki były przereklamowane. Wiedziała, że Fabian będzie cudownym ojcem, ona kochającą matką, znajdą dom dla dziecka, a jednak czegoś się bała, tylko nie wiedziała czego. Może reakcji matki na jej ciążę? Może swojej przyszłości? Za parę miesięcy miała skończyć 18 lat, a w tedy gdzieś się zatrudnić, zarobić pieniądze, wyprowadzić się, zostać panią Millincton. Jednak nie wiedziała, jak powiedzieć matce o ciąży, to było w tamtym momencie największe zmartwienie. ![]() Ciepły, letni wiatr delikatnie powiewał, tak jak Vivienne, Rose uwielbiała tę pogodę. Wkrótce do córki dołączyła Samantha, czarnowłosa piękność, która kiedyś była najlepszą przyjaciółką Amber Millincton. Poprosiła Rose, aby wstała i zaczęła temat. - Córciu. Co się dzieje? Widzę, że coś cię gryzie. Wiesz chyba, że mi wszystko możesz powiedzieć. - No wiem, wiem, ale zupełnie nic się nie stało - uśmiechnęła się delikatnie Rose, po czym chciała uciec do pokoju, aby uniknąć rozmowy z matką. - Rose, zaczekaj! - Sam szybko zatrzymała córkę. Dobrze wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Ciągle rosnący brzuch, bardzo nienormalna dieta oraz brak szpilek na nogach córki oznaczały tylko jedno. - Wiem, o co chodzi, mam instynkt macierzyński nie od dzisiaj. Nic nie da się przede mną ukryć. Między tobą a Fabianem do czegoś doszło, prawda? Jesteś z nim w... ciąży? ![]() Rose zatkało. No faktycznie, mogła się domyślić, że jej matka w końcu wszystkiego się domyśli, ale żeby tak szybko? - Tak. Przepraszam, że wcześniej nic nie powiedziałam, bałam się bardzo twojej reakcji. Tak mi przykro, nie chciałam mieć dziecka. - Głos Rose drżał, a jej ton był bardzo niepewny. To chyba była najgorsza chwila w jej życiu. ![]() Samantha nie wiedziała, co powiedzieć. Domyślała się prawdy, jednak w podświadomości chciała, aby ciąża Rose była tylko głupi, głupim kłamstwem. Niestety. Był to fakt bardziej niż prawdziwy. Rose nie zobaczyła na twarzy matki żadnych emocji. Sam wpatrywała się córkę swoimi wielkimi oczyma bez żadnego wyrazu. Jedynie po jej policzku spłynęła tylko jedna, maleńka łza. ![]() - Poradzimy sobie, córeczko, zobaczysz - powiedziała Sam ku zaskoczeniu Rose, a następnie przytuliła córkę. - Wszystko się ułoży... ![]() Wieczorem do domu Millerów, na prośbę Rose, przyszedł Fabian. Wiedział, że chodzi o ciążę jego dziewczyny i niezmiernie bał się tego spotkania. Gdy jej rodzice przywitali go dość entuzjastycznie, nieco się rozluźnił, jednak dalej, że tak powiem, sikał w gacie. - Słuchaj, Fabian - zaczęła Samantha - trzeba uzgodnić parę rzeczy dotyczących waszego dziecka. Na przykład: skąd weźmiecie pieniądze na jego utrzymanie? - Z tym nie ma problemu - uśmiechnął się Fabian. - Chyba wie pani, że moja matka ma dużo pieniędzy, jak da pieniądze na utrzymanie naszego syna, bądź córki, korona jej z głowy nie spanie. ![]() - No właśnie, twoja matka. - Tu zabrał głos Craig, ojciec Rose. - Przecież ona wpadnie w histerię, gdy dowie się o tym wszystkim. Chcielibyśmy z matką z nią porozmawiać. - Wolałbym raczej, żeby państwo najpierw porozmawiali z pewną kobietą, która pracowała w moim domu, Vivienne Creewel. Jest cudowna, ona pierwsza dowiedziała się o ciąży. - Wybacz, Fabian, ale chciałbym porozmawiać z twoją mamą. Wiem o waszych spiętych relacjach, ale tak będzie lepiej. Może powiedz tej całej Vivienne, żeby nakłoniła twoją matkę do wyluzowania... co ty na to? ![]() Fabian zgodził się na taki układ, a następnie pożegnał się i wraz z Rose, która postanowiła odprowadzić go do końca dróżki, wyszedł z domu. - Masakra z tym wszystkim - westchnął Fabian. - Niby tak, ale wszystko będzie dobrze, tylko trzeba uwierzyć - odpowiedziała cicho Rose, a następnie mocno pocałowała chłopaka. ![]() Następnego dnia Fabian wybrał się do Vivienne, która już prawie półtora miesiąca wcześniej wyprowadziła się z ich domu. Pomimo wielu błagań jego i jego sióstr, Viv była nieugięta i nie miała zamiaru z powrotem zamieszkać w zamku Millinctonów. Być może była taka przez przykre słowa, które wypowiedziała w jej stronę Amber, a może po prostu przez swoją dumę? - Viv, mam do ciebie ogromną prośbę - powiedział Fabian. - Czy mogłabyś powiedzieć mamie, że Rose jest ze mną w ciąży? To dla mnie ważne, a sam się boję. Gdyby była bardzo wkurzona, proszę, porozmawiaj z rodzicami Rose. ![]() - Fabian, słonko. Nie mogę ci zastąpić matki, bo nią nie byłam, nie jestem i nie będę. Bardzo cię lubię, ale jedyne, co mogę zrobić, to poprosić ją, aby się nie denerwowała i poszła porozmawiać z Samanthą i Craigiem. Taki układ może być? ![]() - No niech będzie. Jak mama dzisiaj wpadnie do Millerów, to będzie dobrze. - A ty? Gdzie ty będziesz? - zdziwiła się Viv. - Jadę do lekarza z Rose, potem gdzieś na spacer... zobaczy się. Vivienne przytaknęła lekko, a potem przytuliła Fabiana. Zazdrościła Rose takiego faceta, sama chciałaby mieć podobnego. Szczerze mówiąc, czasem czuła do Fabiana coś więcej niż tylko przyjaźń, jednak przywoływała się do porządku myślami, że Fabian już kogoś ma. ![]() Tego samego dnia na parcelę Millerów wkroczyła osoba, która nie była w niej od jakiś trzydziestu lat. Chwilę obejrzała przedpokój, sprawdzając, czy coś się zmieniło, a następnie wrogo spojrzała na panią domu i wydusiła z siebie tylko tyle: - Samatha Miller... Hm. Dobrze się trzymasz. ![]() Sam zaprosiła ją kulturalnie do przedpokoju, ukrywając wszystkie wrogie uczucia, które żywiła do swojej dawnej przyjaciółki. Nie chciała tej rozmowy, jednak NIESTETY była ona konieczna. - Chciałabym zaznaczyć na wstępie, że jestem tu tylko na prośbę mojej byłej gospodyni - zaczęła Amber. - Ale z ciebie idiotka. Odstaw nasze spory na bok, tu chodzi o twojego syna i moją córkę! - wkurzyła się Sam, a następnie głośno wypuściła powietrze ustami, przewracając oczami. - No dobra, dobra, dojdź do sedna, Sam. ![]() - Czy będziesz dawać pieniądze na ich dziecko? - zapytała Sam bez owijania w bawełnę. - Mogę - odrzekła równie pewnie i szybko Amber. - Będziesz się nim opiekowała? - Ha, ha, ha, śmieszne, chyba cię pogięło! Jeżeli moja była gosposia, Vivienne, raczy wrócić do pracy - a raczej to zrobi - to ona się nim będzie opiekować. - No dobrze... czy w razie czego będziesz w stanie zapewnić ich dziecku miejsce do spania, jedzenie, zabawki...? - No. - To załatwione. Wszystko, o co chciałam zapytać. Jak wiesz, jesteśmy z Craigiem położnikami, co za tym idzie? Będziemy odbierać poród Rose, wszystko będzie w porządku, nie musisz się martwić. ![]() - Nawet nie miałam takiego zamiaru - rzuciła na pożegnanie Amber i wyszła. *** Pięć miesięcy później, Fabian leżał na polanie wraz z Rose. Chyba jeszcze nigdy od tych ośmiu miesięcy ciąży Rose nie byli tacy szczęśliwi. Wszystko zaplanowane, termin rozwiązania za miesiąc, pokoik udekorowany, wszystko szło jak z płatka. - Jak nazwiesz naszą córkę? - zapytaj się Fabian, aby przerwać ciszę. - Renesmee - odpowiedziała całkiem poważnie Rose. - Ha, ha, chyba żartujesz! - roześmiał się Fabian. - Przecież to ze Zmierzchu, ha, ha. - Ale jest ładne - puściła oko Rose. - Ja bym tam wolał Hayley. Jest cudne. Zawsze jak bawiłem się w przedszkolu w dom, to miałem z koleżanką córkę Hayley. - Nie ma takiej opcji, to będzie Renesmee. - Nieprawda, to będzie Hayley, prędzej umrę, niż dam na imię mojej córce jak dziecko ze Zmierzchu - powiedział Fabian i obaj z Rose wybuchli śmiechem. - Fabian... - zaczęła Rose. - Wszystko będzie dobrze, prawda? - Jestem tego w stu procentach pewny - powiedział z przekonaniem Fabian. Szkoda, że nie wiedział, jakie przykre niespodzianki zgotuje mu życie. ![]() *** Fabian wszedł do sali, gdzie leżała Rose. Usiadł na krześle, nie odzywając się ani słowem. Bardzo się denerwował. Błagał los, aby dziecko było zdrowe, chociaż wyniki USG nie przewidywały żadnej choroby. Chciał też, aby poród odbył się jak najszybciej, nie mógł się doczekać chwili, w której przytuli do siebie swoją ukochaną córeczkę H a y l e y. Mimo tego wszystkiego, Rose ze stoickim spokojem leżała na szpitalnym łóżku i była wyluzowana. ![]() Chłopak został poproszony do gabinetu Craiga, który był ordynatorem oddziału położniczego. Fabian usiadł i ze spokojem słuchał, co mężczyzna mówi. - Fabianie, według naszych przewidywań, przy porodzie nie będzie żadnych komplikacji i wszystko będzie w porządku. Jednak uważam, że podczas porodu nie powinieneś być w sali. Znam Rose i bez ciebie urodzi dziecko znacznie szybciej, inaczej będzie się stresować. Poza tym, jesteś jeszcze nastolatkiem i tyle emocji na jeden dzień, to stanowczo za dużo. ![]() Fabian chciał wykłócać się z Craigiem, chciał być przy Rose w najważniejszej chwili jej życia, jednak nie miał na to siły. Może faktycznie tyle emocji na jeden dzień to zbyt dużo? - Dobrze, będzie, jak pan mówi - powiedział tylko i wyszedł z gabinetu. ![]() Poród trwał i trwał, mijały godziny, a z gabinetu nikt nie wychodził ani nikt nie wchodził. Od czasu do czasu słychać było tylko krzyki Rose, która, za pewne, przechodziła męczarnie. Fabian miał wyrzuty sumienia, że nie kłócił się z Craigiem, aby być z Rose podczas jej porodu, jednak teraz nie mógł nic zrobić. Towarzyszyć Fabianowi przyszła oczywiście Vivienne, Hope, a nawet Faith. Chłopak cieszył się, że ma taką cudowną rodzinę, do której zaliczał Viv. Jedynej osoby, której tam brakowało była Amber, jednak ona nie była do szczęścia potrzebna młodemu ojcu. Fabian chodził niespokojnie po korytarzu. Na niczym nie mógł się skupić. Co chwilę Vivienne zadawała mu proste pytania, aby przywrócić go "do życia", jednak on odpowiadał krótkim "tak" lub "nie" i dalej pogrążał się w myślach. ![]() Nagle z sali wyszedł Craig z trzęsącymi się rękami. W sali nie było słychać krzyków, Rose urodziła. - Gdzie jest Rose?! Gdzie jest moje dziecko?! Co się dzieje, czekam tu już z sześć godzin! - krzyknął Fabian, zupełnie nie panując nad emocjami, teraz liczyła się dla niego tylko jego dziewczyna i córka. ![]() Craig długo nie wiedział, co powiedzieć, lecz nagle z jego ust wydobyły się słowa bardzo drżącym tonem: - Fabian, robiliśmy, co w naszej mocy. Przykro mi... Rose... nie żyje. ![]() __________________________________ Dzięki za oglądanie, możecie w historii zauważyć parę niedociągnięć, na przykład dom Vivienne, który zmieniłam, bo poprzedniego za Chiny Ludowe nie mogłam znaleźć (?) Mam nadzieję, że po tym chaotycznym odcinku mnie nie znienawidzicie ![]() Pa! ![]()
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.
Ostatnio edytowane przez Skylinn : 28.12.2012 - 15:43 |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|