![]() |
#172 |
Zarejestrowany: 30.10.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 36
Płeć: Kobieta
Postów: 3,456
Reputacja: 17
|
![]()
VI
Niewiele pamiętam z tego wieczoru. To przez ten alkohol. Szumiał mi w głowie jeszcze wiele godzin po zakończonym spotkaniu. Wszystkie obrazy przed moimi oczyma były zamazane, za każdym razem, gdy usiłuję sobie przypomnieć, co się wtedy działo, napotykam na swej drodze barierę. Jakby ktoś w moim mózgu postawił zakaz wstępu do tych wspomnień, albo całkowicie je wymazał. Jedyne co potrafię, chociaż w części, odbudować w umyśle, to sam początek przyjęcia. Wesołe twarze kobiet, na których znajdowało się mnóstwo warstw makijażu. Ich włosy nie były naturalnych kolorów… to oznaczało, iż na spotkanie przyszły nie wstydliwie dziewczynki, a prawdziwe prostytutki. Miga mi jeszcze przed oczami obraz, a raczej blask szklanek, wciąż uzupełnianych alkoholem. Śmiech, śmiech… a potem cisza. Nic więcej nie potrafię opisać. Jednak to, co działo się potem jestem w stanie opowiedzieć. Musiałem zapaść w głęboki sen. Bardzo głęboki. To, co mi się śniło wstrząsnęło mnie równie bardzo jak widok roznegliżowanych obcych kobiet na początku przyjęcia. Znowu widziałem tę dziwną kobietę, co wtedy, gdy wymknęliśmy się z Konradem pewnej nocy… Dokładnie ta sama. Uśmiechała się do mnie. Głaskała po policzku. - Ty mi się śnisz, tak…? Przytaknęła, dalej pieszcząc moje lico. - A wtedy… też mi się śniłaś? Ponownie przytaknęła. Czyli Konrad miał rację. To była senna mara. - Czemu? – Wciąż zasypywałem ją pytaniami, a ona nieprzerwanie przemykała swoimi palcami po mej twarzy, potem po włosach. Mimo, iż to nie była jawa, czułem wszystko tak jakby działo się naprawdę. Byliśmy zawieszeni w jakiejś pustce, było zimno, nieco wilgotno. Dłonie mi drżały. A kobieta wciąż miała uśmiech na twarzy. - Ktoś nie chce, żeby ci było źle. – Odezwała się po chwili. - Matula? – Zapytałem, ale nie swoim, a głosem małego dziecka. Przestraszonego chłopczyka. W nagłym odruchu przytuliłem się do kobiety, jednocześnie upadając na kolana. - I matula i Tereska, i Helenka… - Szeptała nieznajoma głaszcząc mnie po włosach. Byłem taki malutki, taki bezradny w tamtych chwilach. - Ale Helenka mnie prawie nie zna – Mówiłem łamiącym się głosem. – Nikt mnie nie zna. - Poznają, poznają, tylko im pozwól. ![]() Dalej już nic nie mówiła. Cisza, wszędzie cisza, Ogarnęło mnie milczenie. Trwało długo, ale mogło mi się tylko wydawać. To mogła być też chwila, przecież w snach nie ma czegoś takiego jak pojęcie czasu. Dlatego trwałem tak w nieświadomości dopóki ze snu nie wyrwał mnie głos Feliksa. - Artur, Artur! - Feliks? Co ty tu…? – Spytałem patrząc na pochylającego się nad moim łóżkiem, przyjaciela. – Skąd się wziąłeś? Jak wszedłeś? - Drzwi były otwarte! Arturze, na litość boską, gdzieś ty był? Spojrzałem po pokoju. Na podłodze leżała moja marynarka i płaszcz, a także kapelusz. Na stoliku pod oknem leżała przewrócona szklanka, a pod nią plama, chyba wody. Okno otwarte, drzwi także, wszędzie panował bałagan. Usiadłem na łóżku. Poczułem straszliwy ból głowy, przez mięśnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. - Wyglądasz okropnie… matko boska, Artur, co tu się działo? ![]() Chciałem, żeby Feliks wyszedł i zostawił mnie samego, ale nic nie powiedziałem. Wstałem i podszedłem do lustra. Wyglądałem jak wrak człowieka, sam nie mogłem siebie rozpoznać. Oczy podkrążone, skóra blada, włosy poczochrane i nieprzyjemne w dotyku… Wargi popękane, nieznośny posmak w ustach. Nic nie pamiętałem, nie wiedziałem, co się ze mną działo poprzedniej nocy. Feliks chyba coś do mnie mówił, lecz jego słowa nie dochodziły do mnie. Zasłoniłem twarz dłońmi, nie chcą patrzeć na swoje odbicie. Czułem się fatalnie. Okropnie. Jakby ktoś kazał mi dźwigać wielkie ciężary i zmuszał do biegu. Pamiętam jak przeszył mnie ból w klatce piersiowej. Ale nie dałem po sobie tego poznać, musiałem być silny, musiałem się wziąć w garść. Wyprostowałem się i obróciłem do Feliksa. Już chciałem coś powiedzieć, gdy w drzwiach mojego pokoju zobaczyłem Teresę. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, jakby pisnęła i zakryła usta dłonią. Wydawało się, że zobaczyła ducha albo przerażającego potwora. Czy aż tak źle wyglądałem? - Boże, Jezusie najsłodszy! – Teresa podeszła do mnie, chwyciła moją twarz w dłonie i zaczęła mi się uważnie przyglądać. – Jak ty strasznie wyglądasz… co ty… co ty wczoraj wyprawiałeś? Chwyciłem jej nadgarstki, odciągnąłem ciepłe palce od moich policzków. Próbowałem się uśmiechnąć, lecz nawet na to byłem z słaby. - Nie pamiętam… - Piłeś. – Odparła po chwili Teresa, patrząc na mnie z wyrzutami. Obejrzałem się wtedy na Feliksa, który stał w kącie, jakby nie chcąc się wtrącać w nie swoje sprawy. Czy piłem? Tak, na pewno. Co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości. I po raz kolejny popełniłem ten sam błąd, pozwoliłem alkoholowi zawładnąć moim ciałem. A najgorsze było to, że nie miałem pojęcia, jak moje ciało zostało wykorzystane. Najlepiej by było zapytać o to Tymoteusza, jednak wstyd na to mi nie pozwalał. - Proszę, zostawcie mnie… - położyłem się ponownie na łóżku. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Teresa westchnęła i mówiła dalej. - Dziś wyjeżdżam. Jeśli masz ochotę, przyjdź na dworzec… o osiemnastej mam pociąg. – Gdy była już przy drzwiach i miała zamiar wyjść, rzuciła krótko – Jak mogłeś… Właśnie, jak mogłem do tego doprowadzić? Z sypialni kochanki przejść do sali rozpusty. Nie wiem, w tamtej chwili miałem jedną wielką pustkę w głowie. Chciałem po prostu zostać sam i odpocząć. Odpocząć. Kilka godzin później, leżąc wciąż w pokoju, słuchałem ciszy. Feliks wyszedł zaraz po Teresie. Spojrzałem na zegarek. Zbliżała się piąta. Zerwałem się na równe nogi, podszedłem szybko do toaletki i obmyłem twarz. Nie mogłem przecież w takim okropnym stanie pójść na dworzec. Nie byłem pewien, czy po ty wszystkim Teresa chce, żebym ją żegnał. Ale przecież ten jeden incydent nie może przekreślić naszego… uczucia. Uczucia. To słowo brzęczało mi w głowie przez cały ten czas, gdy przygotowywałem się do wyjścia. W sieni spotkałem Tymoteusza i, ku memu zaskoczeniu, pana Gespenst. Przywitałem się uprzejme i już chciałem wyjść na schody, gdy jeden z nich mnie zatrzymał. - Niezbyt dobrze wyglądasz. – Zauważył pan Gespenst. Nie uśmiechał się. Raczej… miał taki dziwny wyraz twarzy. Jakby się czymś bardzo rozczarował. -Cóż, wczoraj… - zacząłem, ale Tymoteusz dokończył za mnie. - Wczoraj, jak pan wie, mieliśmy małe przyjątko… - Ach tak, tak… - Byłem zaskoczony, że Gespenst wie, o co chodziło. Uśmiechnął się do mnie, lecz zwracał się już do Tymoteusza. – Czy moje znajome nie sprawiały żadnych problemów? ![]() Tymoteusz zaprzeczył. Potem jeszcze chwilę rozmawiali o jakiś kobietach, Gespenst cały czas się śmiał. Następnie zapewnił, że osobiście pojawi się na przyjęciu. Ja stałem nieruchomo i z niedowierzaniem przysłuchiwałem się rozmowie. W końcu do mnie doszło, że Chrystian Gespenst nie tylko wynajmował pokoje studentom i ubogim rodzinom, ale też urządzał podejrzane zabawy. Tak właściwie, to nie powinienem mieć żadnych oporów by określić to miejsce schadzek jako dom publiczny. Jako burdel. Gdy doszło do mnie, że wpatruję się bez najmniejszego sensu w tych dwóch rozmawiających z sobą mężczyzn postanowiłem pożegnać. - Cóż, sądzę, że Artur ma dosyć takich spotkań, hm? – Usłyszałem z ust Tymoteusza. A potem śmiech. Pełen wyrzutów i ironii. Zrobiło mi się okropnie wstyd. Najgorsze było to, że nawet nie pamiętałem, czego miałem się wstydzić. Było jeszcze coś, co bardzo ugodziło w moją dumę i szacunek do samego siebie. Słowa Gespensta, który mruknął „A szkoda”. Szkoda, czego? Zastanawiałem się nad tym podczas drogi na dworzec kolejowy. Gdy wszedłem na peron to pytanie jakby stawało się głośniejsze i nieznośnie brzęczało w moich uszach. W pewnym momencie aż poczułem ból. Pewnie go sobie uroiłem, ale to nie zmienia faktu, że był irytujący. Próbowałem odsunąć na bok myśli związane z tym bólem, gdy ujrzałem Teresę wraz z przyzwoitką, stojące na peronie. Było to trudne, ale całe swe ciało i umysł zmusiłem, by skupiły się tyko i wyłącznie na tych dwóch kobietach. Ucałowałem je w dłoń. Najpierw pannę Koff, bo tak nakazuje etykieta, następnie Teresę. Spróbowałem się uśmiechnąć. Wymieniliśmy parę uprzejmych zdań, które brzmiały niezwykle sztywno. - Wybacz, że nie pomogłem ci przywieź tu bagaży. – Zwróciłem się do Teresy. - Nie szkodzi, woźnica był na tyle uprzejmy… W jej glosie dalej słyszałem pretensje. Nie dziwiłem się temu. Miała prawo być na mnie zła, sam z siebie też nie byłem zadowolony. - Arturze… - Odezwała się po chwili milczenia. – Wiedz, że to co się stało… ja ci i tak to wybaczę. Bo cię kocham. ![]() Te ostatnie słowa wypowiedziała cicho, by panna Koff nie usłyszała. Kocha. Co mogłem jej odpowiedzieć? Że ja ją także darzę takim uczuciem? Może i rozum i serce w tamtym czasie mi tak podpowiadały, ale nie miałem na tyle siły w sobie by jej to powiedzieć. Mruknął tylko coś niezrozumiale pod nosem i uśmiechnąłem się do niej. Mimo, iż przed chwilą usłyszałem wyznanie miłości, pragnąłem by konduktor dał jak najszybciej znak do odjazdu. Pomogłem z wnoszeniem bagażu, w znajdywaniu odpowiednich miejsc. Jeszcze tylko ostatnie słowa na pożegnanie. - Za niedługo święta… - Zwróciła się do mnie Teresa, gdy miałem zamiar już wyjść z wagonu. – Przyjedziesz, prawda? Jak miałbym nie przyjechać? Pragnąłem przecież ujrzeć moją matkę, Konrada i innych dawno niewidzianych osób. I coś we mnie mi wciąż podpowiadało, że musze odwiedzić Helenę Wiktorię. Może, by uspokoić sumienie, a może z czystej grzeczności. Odpowiedziałem Teresie, ze na pewno pojawię się na wigilię w domu i ucałowałem jej dłoń na pożegnanie. Przeszedł mnie dreszcz i w mej głowie pojawiły się wspomnienia czasu spędzonego wraz z Teresą sam na sam. Musiałem szybko się otrząsnąć i wyjść z pociągu. Jednak nie czekałem na peronie na odjazd, tylko szybko zacząłem kierować się w stronę wyjść z dworca. Za moimi plecami stały jeszcze wagony, pewnie długo jeszcze nie ruszały, ale ja nie chciałem stać tam i patrzeć na okna przedziałów. ![]() Gdy wróciłem do kamienicy, w holu znowu spotkałem Tymoteusza. Tym razem był sam. Stał oparty o ścianę i obracał w palcach papierosa. Gdy mnie zobaczył, podszedł i zaczął rozmowę. - Ty naprawdę nie pamiętasz, co się wtedy stało? Przytaknąłem. - Nie wiem czy cię żałować, czy ci tego pogratulować, że nic nie pamiętasz. Ale wiesz… w sumie to może dobrze. Nie nadajesz się. Przykro mi… masz za słabe nerwy. Za słabe nerwy? Ale na co? Już chciałem o to zapytać, ale Tymoteusz widząc moje zaskoczenie ruchem ręki nakazał mi milczeć. - Cichutko. Jeśli nie pamiętasz, to się nie musisz przejmować. Do widzenia. Wrócił do swojego pokoju. Jeszcze chwilę stałem przed jego drzwiami i zastanawiałem się nad sensem słów mojego sąsiada. Nagle rozbolała mnie głowa. To może wydawać się śmieszne, zaczęła mnie boleć, gdy usiłowałem odświeżyć jakiekolwiek wspomnienia. Zaniechałem tego. Poszedłem do siebie, rozebrałem się i chciałem położyć z powrotem do łóżka. Gdy już się kładłem, moją uwagę przykuł kajecik, który trzymałem na nocnej szafce. Spisywałem w nim najważniejsze notatki z danego dnia, moje plany oraz adresy. Otworzyłem go na ostatnich, jeszcze pustych stronach. Zauważyłem tam dwie, złożone na pół kartki, jakby wyrwane z innych zeszytów. Rozłożyłem je, przyjrzałem się im. Był to fragment pamiętnika Marii Gespenst i ta dziwna rymowanka, którą pierwszego dnia w tym pokoju znalazłem pod łóżkiem. Może i chciałem do tych dwóch rzeczy dorobić jakaś ideologię, ale powstrzymałem się. Byłem zbyt zmęczony. Schowałem wszystko do szafki obok łóżka i ułożyłem się wygodnie na poduszce. Następnego dnia musiałem spotkać się z Feliksem i wziąć od niego parę broszur do tłumaczeń. Czekały mnie jeszcze wykłady. A za kilka dni ponowna wizyta u pana Gespenst. Musiałem odpocząć. I skupić się na czymś zupełnie innym niż zagadka tajemniczej nocy i braku mej pamięci. Niech czas płynie spokojnie, myślałem, zanim zapadłem w głęboki sen. Ostatnio edytowane przez Człowiek w zielonych rajtuzach : 27.09.2007 - 19:04 |
![]() |
![]() |
![]() |
#173 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Pierwszaaa! Odcinek świetny jak zawsze. Jesteś wspaniała.
|
![]() |
![]() |
#174 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Cudowne Fotostory,czekam z niecierpliwością na dalsze odcinki :*.
|
![]() |
![]() |
#175 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Świetny odcinek! Masz duzo pomyslow (nie mam pojecia jak pamietasz te wszystkie zagadki
![]() |
![]() |
![]() |
#176 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Odcinek świetny, jak zawsze
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#177 |
Zarejestrowany: 15.07.2007
Skąd: Zabrze
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,069
Reputacja: 10
|
![]()
Świetny odcinek!
Zdjęcia jak zwykle cudowne. Pozdrawiam ![]()
__________________
I've been burning in water and drowning in flame |
![]() |
![]() |
![]() |
#178 |
Zarejestrowany: 30.10.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 36
Płeć: Kobieta
Postów: 3,456
Reputacja: 17
|
![]()
och, zmienilam juz godziny XD
wybaczcie, typowy błąd przy pisaniu długiego tekstu |
![]() |
![]() |
![]() |
#179 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Jak zawsze -absolutnie cudownie, bezbłędnie, ciekawie, wciągająco! Jedno z najlepszych FS na tym forum. Mogę je czytać bez końca
![]() |
![]() |
![]() |
#180 |
Zarejestrowany: 24.01.2007
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 209
Reputacja: 13
|
![]()
Twoje fotostory Panno N. jest rzeczywiście wręcz nieskazitelne. Czyta je się jak prawdziwą powieść, ale popełniasz błąd który okropnie mnie denerwuje i nie mogę go przepuścić: otóż, zamiast pisać "Niedługo" piszesz "za niedługo", a to jest błąd gramatyczny.
![]()
__________________
"Kto czyta książki, żyje podwójnie" |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|