![]() |
#12 |
Zarejestrowany: 22.07.2009
Skąd: mazowieckie
Płeć: Kobieta
Postów: 1,070
Reputacja: 10
|
![]()
Cieszę się, że jest tak dużo ocen po takim 'cieniasie'
![]()
__________________
pensivelane here
![]() I can feel your heartbeat under your black, black leather In your gateway call, boy take me away forever |
![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
|
![]()
Zaczyna się ciekawie. Już widać, że bohaterka ma charakterek
![]() Tylko musisz mi powiedzieć, co to znaczy 'rzucić coś bezpłciowo', bo naprawdę nie zrozumiałam tego fragmentu ![]() Zapytałabym, kiedy następny odcinek, ale skoro datę już znam to o dokładną godzinę nie ma co pytać ^^
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks |
![]() |
![]() |
![]() |
#14 | |
Zarejestrowany: 22.07.2009
Skąd: mazowieckie
Płeć: Kobieta
Postów: 1,070
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
![]()
__________________
pensivelane here
![]() I can feel your heartbeat under your black, black leather In your gateway call, boy take me away forever |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
|
![]()
Dzięki
![]() Cytat:
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Zarejestrowany: 22.07.2009
Skąd: mazowieckie
Płeć: Kobieta
Postów: 1,070
Reputacja: 10
|
![]() ROZDZIAŁ 2 Sama ![]() ![]() Następnego dnia nie czułam się ani trochę lepiej. Zaczęłam przyglądać się mojemu mieszkaniu. Była to kawalerka w jednej z dzielnic Nowego Jorku. Wokół roiło się od różnej maści bloków i starych biurowców. Wychodząc na balkon, o ile można to tak nazwać, nie dane było zobaczyć nic oprócz wąskiego przesmyku między budynkami, w której przesiadywali bezdomni i alkoholicy. Samo mieszkanie nie było zbyt obszerne, jak na kawalerkę przystało. Mały salon, z którego nigdy nie korzystałam przecinał aneks kuchenny. Wąski korytarzyk prowadził do mojej sypialni oraz łazienki na jego końcu. Nie narzekałam. I tak nie bywam tu często. Włóczę się od melin gangsterów po pięciogwiazdkowe apartamenty w Ritz’u, gdzie mieszkają najwięksi mafijni szefowie. Mój cały świat opiera się na tej grupie społecznej. Bez nich nie miałabym tej brudnej roboty, a gdyby nie ona nie wiem co bym miała… Nigdy nie spotkałabym Louisa. Czasami wydaje mi się, że jestem częścią gry, w której jestem tylko pionkiem. Nie widzę innego sensu mojego istnienia. Jak widać Bóg miał wobec mnie dziwny plan, za co mu jeszcze podziękuje. Może jestem wysłannicą Szatana? Nic już nie wiem. Wiem tylko co umiem robić najlepiej i na razie się tego trzymam. Rozległo się donośne pukanie do drzwi. Poderwałam się z miejsca i udałam się wąskim korytarzykiem ku wejściu. Przekręciłam pare zamków zabezpieczających, miałam na ich punkcie małą obsesję, bo wiedziałam, że w moim zawodzie zdarzyć się może wszystko. Uchyliłam drzwi dosłownie na 20 centymetrów, ściskając w prawej dłoni pistolet, który chowałam za plecami. Po drugiej stronie stał wysoki blondyn, stanowczo nie w moim typie. Wyglądem przypominał homoseksualistę. Ta myśl nie byłaby taka głupia, to by wyjaśniało idealnie gładką cerę i lśniące włosy. Nie był rozbudowany, wręcz przeciwnie: drobna twarz, kształtem przypominająca łyżkę, wąskie ramiona i nieprzyzwoicie piękne dłonie. - Sussanne? – spytał mrużąc oczy, przy okazji lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu. Wyglądało to jakby chciał mnie swoimi błękitnymi oczami przejrzeć na wylot. Chyba jednak przyglądał się moim nogom. Byłam ubrana, a właściwie miałam na sobie, bo nie można było tego nazwać ubraniem, czarne figi i koszulę w kratę, która niemal zakrywała moje pośladki. - My się znamy? – rzuciłam przechylając lekko głowę, na której nosiłam artystyczny nieład pozostały po nocy. - Wpuścisz mnie? – naciskał. Widać było gołym okiem, że nie należał do cierpliwych. Odłożyłam pistolet do szuflady komody, stojącej zaraz przy wejściu i otworzyłam drzwi na oścież. Teatralnie machnęłam ręką, usuwając się z przejścia. ![]() - Wygodnie? Gadaj, po co przyszedłeś, bo nie mam zamiaru dłużej Cię tolerować. – rzuciłam odgarniając włosy z czoła. - Proszę Sussanne, nie zabijaj mnie! – mówił z chytrym uśmieszkiem na anielskiej twarzy. Przez chwilę myślałam, że robi mi na złość ale potem dotarło do mnie, że jest naćpany. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. - Podnoś ten swój chudy tyłek i za minutę ma cie tu nie być. – zagroziłam nachylając się nad nim. - Ach tak, do rzeczy. Will kazał mi przekazać, że czeka na ciebie na 13th Avenue. Chyba wiesz, że masz być sama, złotko. Nie chcemy żeby komuś stała się krzywda – powiedział wstając i podchodząc do mnie niebezpiecznie blisko. Gwałtownie przysunął się do mnie i pocałował. Nie był to miły pocałunek jak na wszystkich romantycznych filmach, był za to nachalny a mimo to wspaniały. Zdecydowanym ruchem odepchnęłam go od siebie, uderzając w twarz. - To za maniery i powiedz Willowi, żeby czekał na mnie w Heaven. Nie lubię niespodzianek – mruknęłam wypychając go za drzwi. - Pamiętaj, za godzinę! – krzyknął schodząc po betonowych schodach na klatce. - Taa – mruknęłam zamykając drzwi. Will był największą szychą w mieście. Ludzie omijali go szerokim łukiem, wiedząc że może się to dla nich skończyć wąchaniem kwiatków od spodu. Ja traktowałam go jak zwykłego kumpla. Zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. Znaliśmy się dosyć długo, gdyby nie to, za „takie” traktowanie dawno by mnie sprzątnął. Louis często powtarzał mi żebym sobie tak nie pozwalała, bo z Willem nie ma żartów i trzeba uważać na to, co się mówi. Nigdy nie brałam na serio tego gadania Louisa, a mimo to starałam się uważać. Ten kto nie znał Willa, mógłby powiedzieć, że jest dyrektorem jakiejś prestiżowej firmy, posiadającym żonę i dwoje dzieci. Był przy kości, do tego łysiejącym, pyzowatym 40-o latkiem. ![]() - Co to za interes? – spytałam rozglądając się, czy nikt nie słyszy. - Witaj Sussanne – powiedział jak zwykle spokojnie wypuszczając dym z płuc. Jego cygaro pachniało niesamowicie ładnie. Jak kakao. – Tak, mam jedną sprawę… - ciągnął dalej. Po granitowym stoliku posunęła czarna teczka. ![]() - Nie musisz wiedzieć, masz tylko wykonywać swoją pracę – rzucił zaciągając się cygarem. - Jasne… - przytaknęłam przeglądając zawartość teczki - Tym razem pójdziesz sama… Mam nadzieję, że wyjdziesz z tego cało. – powiedział zaglądając mi w oczy. - Wątpisz we mnie? Robie to od lat, nie rozśmieszaj mnie – prychnęłam, chociaż trochę się bałam. Nigdy jeszcze nie byłam zupełnie sama. Kto wie, może tym razem to nie ja miałam zabić? Może mam być tylko ofiarą? Wsunęłam teczkę do torby i wstałam od stolika. - Powodzenia – mruknął, jakby od niechcenia Will. Nie odpowiedziałam mu. Wyszłam z kawiarni i złapałam taksówkę.
__________________
pensivelane here
![]() I can feel your heartbeat under your black, black leather In your gateway call, boy take me away forever Ostatnio edytowane przez pensivelane : 04.10.2009 - 16:04 |
![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]()
Świetnie, porywająco, emocjonalnie.
![]() Bardzo barwnie opisana postać blondyna, również nie w moim typie ^^ Pozostaje mi tylko życzyć powodzenia i czekac na next. 10/10 pozdrawiam, Volt.
__________________
Well well well...
|
![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
|
![]()
10/10
Wow, ten blondyn naprawdę wygląda jak dziewczynka ![]()
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks |
![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Swietne to jest ^^
Super sa opisane przemyslenia glowej bohaterki,za co wielki plus. Bardzo mnie to wciagnelo,nie ukrywam. Czekam na ciag dalszy :3 |
![]() |
![]() |
#20 |
Zarejestrowany: 22.07.2009
Skąd: mazowieckie
Płeć: Kobieta
Postów: 1,070
Reputacja: 10
|
![]()
Może ktoś jeszcze się skusi?
__________________
pensivelane here
![]() I can feel your heartbeat under your black, black leather In your gateway call, boy take me away forever |
![]() |
![]() |
![]() |
Tagi |
james, kill, killing, machine, machine for killing |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|