Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 26.07.2008, 18:14   #191
Sun_rise
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Już jest ok, byłam w szpitalu (teraz jestem na przepustce) i tam wszystkie zdjęci asię nie wyświetlały.
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 27.07.2008, 19:32   #192
Fobika
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Nancy wspięła się na wzgórze i przebiegła spojrzeniem po suchym krajobrazie rozchodzącym się przed jej oczami. Świat za murami miasta był zupełnie inny. Szorstki i martwy. Aż po linię horyzontu ciągnęło się morze brudnej ziemi, bez śladów życia. Żadnej rośliny, czy dzikiego zwierzęcia. Po prostu pusta powierzchnia i gdzieniegdzie porozsypywane nagie skały. Wiatr wiał nieustannie, niosąc ze sobą drobne kryształki pisku, które wpadały do ich oczu, obijały się o ich twarze i dostawały pod ubranie.
Nancy po raz pierwszy zadała sobie pytanie czy właściwie postąpiła opuszczając Orion. Nie wątpiła w to przedzierając się przez śmierdzące kanały, uciekając i walcząc o życie z Nocnymi Łowcami. Dopiero teraz, patrząc na tą martwą, pustą powłokę Ziemi, zapragnęła powrócić do miasta, gdzie wszystko było gładkie, czyste i żywe. Jednak dobrze wiedziała, że droga powrotna już nie istnieje. Pozostaje tylko iść naprzód, zapominając o tamtym świecie, w którym kiedyś żyła.
Postanowili wyruszyć o zmroku. Za dnia, temperatura dochodziła do trzydziestu stopni, a słońce niemiłosiernie paliło ich karki. Podróż byłaby zbyt męcząca. Poza tym nie mieli zbyt dużo zapasów wody. Gdy tylko pierwsze gwiazdy nieśmiało wkradły się na sklepienie nieba, podnieśli się ociężale z ziemi i wyruszyli na wschód.
Nancy odwróciła się i po raz ostatni spojrzała na potężne mury okalające miasto. Miasto, w którym żyła. Gdzieś tam w jego mrocznym wnętrzu, kryło się jej mieszkanie, ślady jej obecności. Odwróciła głowę pozostawiając za sobą wszystkie sentymenty i wspomnienia. Nie miała pojęcia, że już za kilka dni Orion zostanie zrównany z ziemią, jego potężne mury upadną, a kryjący się za nimi mieszkańcy zginą.

Szli w milczeniu przed siebie. Nie gawędzili, nie śmiali się, ani nie skarżyli. Byli zmęczeni, głodni i spragnieni. Co jakiś czas zatrzymywali się by coś zjeść i nabrać sił. Zapasy wody kończyły się w zastraszającym tempie. Pod koniec trzeciego dnia pozostała im tylko jedna butelka wody. Pozbawieni wody, stali się drażliwi. Coraz częściej wybuchały między nimi kłótnie, o krzywo ułożone koce, źle rozpalony ogień, o sprawy, które nie powinny wzbudzać złości. Patrzyli na siebie podejrzliwie, wrogo, jak zwierzęta.
Czwartego dnia Roni wypił ostatnią kroplę wody.
- Ile jeszcze dni będziemy iść?- zapytał Siwan rysując palcem w piasku krzywe kółko.
- Jutro powinniśmy dotrzeć na miejsce- mruknął Aladar wpatrując się w iskry ognia.
- A ile będziemy czekać, aż przyjedzie transport?- spytała Ana patrząc tęsknie na odrzuconą nieopodal pustą butelkę.
- Tego nie wiem- szepnął Aladar, kładąc się na kocu i próbując zasnąć.
Czwarta noc była najcięższa. Mało jedli, przydzielając sobie niewielkie racje krakersów. Ostatnie krople wody zniknęły osiem godzin wcześniej. Uczucie pragnienia doprowadzało ich do szaleństwa. Ich usta były suche i popękane. I ból głowy. Nieprzerwany ból pulsujący w czaszce.
Ana zemdlała pierwsza. Przez długi czas nie mogli jej ocucić. Siwan wpadł w panikę, zaczął biegać w kółko miotając przekleństwami i obwiniając o wszystko Aladara i Nancy. Przerażony Roni się rozpłakał.
- Uspokój się palancie!- wrzasnęła Nancy w stronę Siwana- Zobacz do jakiego stanu doprowadziłeś dzieciaka!

- Do jakiego stanu JA go doprowadziłem!?- wykrzyknął rzucając w jej stronę mordercze spojrzenie- To ty się uparłaś, żeby brać smarka ze sobą! Przez ciebie dzieciak zginie!
Na czole Nancy pojawiła się pulsująca żyłka wściekłości.
- Sam się na to zgodziłeś!
Już po chwili rozbrzmiała między nimi ostra kłótnia. Próby jakie podjął Aladar by ich uspokoić nie przyniosły żadnych rezultatów. Wręcz przeciwnie, tylko podsycały ich wściekłość. Gdyby Ana w porę nie otworzyła oczu, zapewne by się pozabijali.
- Jak się czujesz?- zapytał zdenerwowany Siwan i podbiegł do Any, zapominając o kłótni. Nancy rozejrzała się w poszukiwaniu Roniego. Nawet nie spostrzegła, że chłopiec zniknął.
Znalazła go skulonego za pobliskim głazem. Chłopiec łkał cicho, przyciskając dłonie do uszy. Nancy westchnęła ciężko i pogłaskało go po rudej głowie.
- Już koniec- zapewniła go.
- Nie lubię, gdy dorośli krzyczą- wytłumaczył ocierając ukradkiem łzy. Nancy uśmiechnęła się słabo.
- To normalne Roni, nie ma się czego bać- szepnęła uspokajająco- Chodź, zobaczmy co z Aną.
Kiedy tylko Ana poczuła się lepiej ruszyli dalej. Wciąż jednak nie wyglądała dobrze. Była osłabiona, powoli włóczyła nogami, starając się zapanować nad zawrotami głowy. Zamykała oczy i próbowała sobie przypomnieć smak chłodnej wody w swoich ustach, na swojej twarzy. Jednak, mimo, że wyprężała wszystkie siły swojej wyobraźni, nie potrafiła odtworzyć w suchych ustach smak wody. Dobrze wiedziała, że jest na skraju wyczerpania, że w każdej chwili może runąć w przepaść.
Piątego dnia dotarli do szlaku handlowego. Stanęli obok szerokich torów, których początek i koniec znikał gdzieś za linią horyzontu. Pozostało tylko czekać. Czekać na nadciągających przemytników.
Rozłożyli się nieopodal, ukryci za wielkim głazem, tak by nikt nie pożądany nie mógł ich dostrzec. Znaleźli suche drewno i rozpalili ogień, odcinając się od chłodu nocy. Pełni nadziei, ułożyli się na kocach i zasnęli.

Znowu była w tym pokoju. Małym szarym pokoju, z obdartymi meblami i starymi tapetami na ścianie. W miejscu, którego nienawidziła. Spojrzała na swoje dłonie. Dłonie dziesięcioletniej dziewczynki. Znów była dzieckiem. Przerzuciła spojrzenie niżej, na podłogę. Patrzała na czterdziestoletniego, grubego mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Był martwy.

Powoli uniosła nogę i nadepnęła na rękę trupa. Nastąpiła na nią całym ciężarem swojego ciała, aż poczuła łamiące się pod jej stopami kości. Ale on już nie żył i nie mógł czuć bólu. Był martwy, siny. Uniosła głowę i roześmiała się dziecięcym, szalonym śmiechem. On nie żył! Nie żył! NIE ŻYŁ!
Za nic nie mogła powstrzymać salwy śmiechu. W życiu nie była taka szczęśliwa.
- Nie żyjesz- powiedziała rozbawiona patrząc na nieruchomą twarz denata- Nie żyjesz!- powtórzyła głośniej klaszcząc w ręce.
- Nancy...
Odwróciła się gwałtownie. Ktoś był z nią w pokoju. Przebiegła szybko spojrzeniem w poszukiwaniu intruza, ale nikogo przy niej nie było. Była sama.
- Nancy, Nancy coś ty zrobiła...- wyszeptał tajemniczy głos.
Nancy dysząc ciężko, rozejrzała się przerażona.
- Nancy zabiła swojego ojca...
Upadła na kolana i zakryła dłońmi uszy. Ten głos... był w jej głowie!
- Ja go nie zabiłam!- krzyknęła- Jestem tylko dzieckiem!
Z jej oczu popłynęły łzy. Nie mogła go zabić... to nie mogła być ona. Dzieci nie potrafią zabijać ludzi.
- Nancy zabiła...- dalej uparcie powtarzał głos w jej czaszce.
- NIE!- wrzasnęła na całe gardło.

Nancy otworzyła szeroko oczy. Rozejrzała się, dysząc ciężko. Wszyscy jeszcze spali, ułożeni w ciasne kłębki na kocach. Westchnęła ciężko i wplotła palce we włosy. Czuła się tak jakby piorun walnął w sam czubek jej głowy. W jednej krótkiej, nieodwracalnej chwili wszystkie wspomnieni i emocje, które dotąd spychała w najczarniejszy kąt swojego umysłu, wypełzły z ciemności. Słyszała szelest ich ślizgających się macek w swojej głowie. Wszystko wróciło, dawne emocje i przeżycia znów pochłonęły jej umysł. Znów była dzieckiem. znów czuła w ustach słodkawy smak nienawiści i gniewu.
Nie Nancy. To był tylko sen. Koszmar. Złudzenie umysłu. To się tak naprawdę nie wydarzyło, nigdy nie miało miejsca. To tylko sen. Przetarła oczy ze zmęczenia, próbując wyrzucić ze swojej głowy obrazy z koszmaru. To był tylko sen.
Ogień powoli przygasał. Poczuła chłód wiatru oplatający jej ciało. Uniosła się leniwie z koca i sięgnęła po plecak Aladara. Gdzieś tam musi być jej bluza. Wsunęła rękę w otwór i wtedy poczuła pod palcami twardy przedmiot. Chwyciła go i wyciągnęła z plecaka. W dłoni miała książkę. Przysunęła ją do ognia i odczytała napis na okładce. Biblia.
- Biblia, biblia...- mamrotała pod nosem. Gdzieś już słyszała to słowo.
Nagle sobie przypomniała. Taką samą książkę widziała w gabinecie Tomsona. Drżącymi palcami przewertowała kartki. Litery układały się w dziwne, niezrozumiałe dla niej słowa, w innym języku. Dlaczego Aladar miał tą samą książkę co Jordan Tomson? I dlaczego do cholery wziął ją ze sobą? Była gruba i ciężka, zupełnie nie potrzebna.
- Oddaj mi to.
Nancy poderwała głowę i spojrzała na wyciągniętą dłoń Aladara.
- Co to jest?- zapytała stanowczo, nie oddając mu książki- Taki sam egzemplarz widziałam w biblioteczce Tomsona.
Aladar zamrugał zaskoczony i usiadł na kocu.
- To Biblia- powiedział- Święta księga.
Nancy spojrzała jeszcze raz na książkę. Kapłani napisali świętą księgę, była ona głównie spisem praw i nakazów. Każdy obywatel Orionu musiał jej przestrzegać i prawie znać na pamięć. Ale to co Nancy trzymała w dłoniach, nie było księgą kapłanów.
- To jest święta księga innego miasta?- zgadywała.
- Nie- zaprzeczył Aladar kręcąc głową- To jest księga innej religii.

Nancy spojrzała na niego zaskoczona. Każde miasto ustanawiało własną, bardzo podobną do siebie religię, która polegała głównie na ślepym czczeniu kapłanów, wychwalaniem ich i składaniu ofiar w ich świątyniach. Wszelki odłamy, czy herezje, były krwawo tłumione i zabronione.
- Co to za religia?- zapytała.
- To uważana za wymarłą religia chrześcijańska- urwał na chwilę- Głosi ona... że nad światem panuje tylko jeden Bóg. Nieśmiertelna istota, która stworzyła Ziemię i ludzi. On wie wszystko i jest wszystkim. Panuje nad losem człowieka i po śmierci nagradza go biorąc jego duszę do siebie, do nieba, lub skazując go na wieczne męczarnie w piekle. Trzeba żyć i postępować zgodnie z jego zasadami, by dostąpić zbawienia.
- Tomson i Harrison też byli wyznawcami tej wiary?- zapytała pobłażliwie.
- Tak- mruknął- Wszyscy trzej w nią wierzyliśmy, ale to już nie ma znaczenia- dodał odbierając od Nancy książkę.
- Czy to ma jakiś związek z Lucy?- zapytała podejrzliwe.
- Z Lucy? Nie żadnego- odpowiedział śmiejąc się sztucznie. Nancy przyjrzała mu się badawczo. Kłamał. Była tego pewna.
- Nie powiedziałeś mi jeszcze jednej rzeczy- zaczęła, odbiegając od tematu Lucy- Czym zraniłeś Nocnego Łowcę?
Aladar drgnął nerwowo. Sięgnął do kieszeni i wyjął mały drewniany krzyżyk. Dopiero w świetle ogniska Nancy zauważyła, że na krzyżyku rozpostarte jest prawie nagie ciało mężczyzny.
- To jest...- zaczął obracając w palcach krzyżyk- Talizman. Słyszałem, że potrafi odstraszyć Nocnych Łowców.
- Odstraszyć? Wypalił mu dziurę w czole!

- Sam nie wiedziałem, że to się stanie- wzruszył ramionami Aladar. Nancy położyła się na kocu i wbiła spojrzenie w gwiazdy świecące blado na niebie. Aladar coś przed nią ukrywał. Możliwe, iż fakt, że on Harrison i Tomson, wyznawali tą samą wiarę miał jakieś znaczenie. To nie mógł być przypadek.
- Harrison i Tomson są w tym waszym.... niebie?- zapytała pogardliwie, zamykając oczy. Aladar milczał przez dłuższą chwilę.
- Nie wiem...- szepnął- Nie wiem czy zasłużyli na niebo.
Nancy uśmiechnęła się blado i próbowała zasnąć. Nagle do jej uszu doszedł stłumiony, rytmiczny stukot. Otworzyła szeroko oczy. Pociąg.

Ostatnio edytowane przez Fobika : 27.07.2008 - 21:52
  Odpowiedź z Cytatem
stare 27.07.2008, 20:26   #193
Lira
 
Zarejestrowany: 17.06.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 119
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Ojej nareszcie! Ja chyba się uzależniłam od tego opowiadania!
Czytałam je z zapartym tchem normalnie.
Brak mi słów, co się rzadko zdarza.

Znalazłam jednak błąd: "mieszkańcy zginął" - powinno być "zginą", ponieważ to liczba mnoga.
Lira jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.07.2008, 22:18   #194
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Odcinek jest świetny. Podobała mi się scena pomiędzy Nancy i Aladarem. Lubię ich rozmowy. Mam nadzieję, że znów między nimi zaiskrzy. Liczę na to . Aladar cudnie wyszedł na pierwszym zdjęciu przy ognisku. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 28.07.2008, 13:12   #195
Masakra
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

No świetne! Ale co ja biedna poradzę, że ilekroć wspominasz o naszym Aladarze, tylekroć ja wyobrażam sobnie iguanodona??
  Odpowiedź z Cytatem
stare 28.07.2008, 18:14   #196
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

No, juz jestem z powrotem
Nie muszę chyba mówić jak bardzo stęskniłam się za twoim opowiadaniem.
W nagrodę nie będzie poprawiania błędów (), poza tym w tym odcinku nie było jakiś oczywistych
Zamiast komplementu powiem tylko, że tak się zaczytałam, że przez nieuwagę oblałam sie wodą z kubka
  Odpowiedź z Cytatem
stare 28.07.2008, 22:50   #197
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Db, tradycyjnie: fascynujące^^
i coraz więcej wstawe z przeszłości Nancy, to fajnie.
Jestem ciekawa, czy uda mi się przeczytać nowy odcinek przed wyjazdem(piątek). Chciałabym
__________________
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.07.2008, 21:12   #198
Fiorella
 
Avatar Fiorella
 
Zarejestrowany: 18.04.2008
Skąd: W simowie
Płeć: Kobieta
Postów: 643
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Jak zwykle świetnie. Oczywista ocena dla formalności: 10/10
Tylko jedno mi nie pasuje - Nancy ma pomalowane oczy na zdjęciach ( makijaż powinien jej się w wodzie, jeśli nie wcześniej ).
Chyba, że to sińce pod oczami?
Fiorella jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.08.2008, 22:46   #199
Fobika
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Callineck myślałam że już zarzuciłaś czytanie mojego fs Fajnie, że znów się pojawiłaś.
Kolejny odcinek będzie krótki i mało zdjęć... niestety mam dużo na głowie (czyli wakacje!!)
Fiorella do do makijażu to powiem tylko, że kobieta nawet w ekstremalnych warunkach musi ładnie wyglądać

Stukot metalicznych kół przesuwających się po torach był coraz donioślejszy.

Nancy poderwała się i zobaczyła jak wielka, metalowa maszyna wynurza się zza wzgórza. Przypominała bestie, żywego potwora. Ogromne znajdujące się po bokach reflektory oświetlające drogę, były ja para jarzących się oczu. Bestia wściekle parła do przodu wyrzucając z komina kłęby czarnego dymu.
Aladar potykając się o własne nogi, zbiegł ze wzgórza i dobiegł do torów. Stanął na nich w rozkroku i wymachiwał ramionami, krzycząc coś w stronę pociągu. Nancy przerzuciła spojrzenie na nadjeżdżającą bestię. Wyraźnie zwolniła. Udało się. Dostrzegli Aladara.
- Wstawać!- krzyknęła do Any i Siwana. Oboje w jednej chwili poderwali się z posłania i tępym, zaspanym spojrzeniem rozejrzeli się wokół, starając się odgonić cienie snu i powrócić do rzeczywistości.
- Co się stało?- zapytała Ana.
- Pociąg- wytłumaczyła w jednym słowie Nancy starając się dobudzić Roniego. Chłopiec nie miał najmniejszej ochoty, dobrowolnie przerwać drzemki. Odpychał dłonie Nancy i odwrócił się do niej plecami, mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem. Nancy westchnęła ciężko i nie widząc innego wyjścia wzięła śpiącego chłopca na ręce. W międzyczasie Siwan i Ana skończyli pakować ich rzeczy.
Zbiegli ze wzgórza akurat w tym momencie, kiedy pociąg zatrzymał się zaledwie kilka metrów przed stojącym na torach Aladarem. Pociąg ryknął groźnie wyrzucając ostatnie chmury dymu z komina. Roni wtulony w pierś Nancy i przerażony spojrzał na ogromną machinę. Po chwili strach zastąpiła dziecięca fascynacja. Zsunął się z ramion Nancy i podbiegł do kół, przyglądając się im z tępym wyrazem zachwytu na twarzy.
Drzwi lokomotywy rozsunęły się, z jej wnętrza wynurzyła się brudna postać. Mężczyzna, kulejąc na lewą nogę, zszedł po trzech schodkach i zeskakując z ostatniego stanął przed nimi. Przyglądając się im groźnie wyciągnął z kieszeni brudną chusteczkę i wytarł o nią osmolone dłonie, w rezultacie wcale ich nie wyczyścił, tylko rozsmarował sadzę na całej ręce. Zacharczał głośno i splunął pod nogi Siwana, z zadowoleniem obserwując wyraz obrzydzenia na jego twarzy.
- Czego chcecie?- zapytał groźnie, przejeżdżając kciukiem po rzadkich wąsach.
- Potrzebujemy transportu do wolnej osady- odpowiedział spokojnie Aladar.
- Wolnej osady? To nie jest najlepszy pomysł- mruknął kolejarz- Armie miast niszczą wszystko co staje na ich drodze. Spalili już kilka osad, ograbili i zrównali z ziemią. Dranie zniszczyli nawet niektóre tory, teraz nie mam dostępu do większości miast.
- Armie wyszły z miast?- zapytała podniecona Ana.
- Tak, trzy dni temu. Armie Oktanu, Kasjopei i Orionu, przeciwko Cefeuszowi, Erydanu i Andromedowi. Idą na północ, na martwe pola. To będzie pierwsza, ważna bitwa, na czele każdej armii będzie stał jeden z kapłanów. Gra musi rozgrywać się o wysoką stawkę, skoro zdecydowali się wyjść ze swoich cieplutkich świątyń, zamiast jak to zwykle robią wysłać swoje psy, których nazywają generałami- dodał z pogardą.
Nancy przeczesała palcami włosy i westchnęła ciężko. Więc wojna rozpoczęła się na dobre, nie ma już odwrotu i żadnej nadziei, że pazerni na władzę kapłani opamiętają się.
- Dokąd więc możemy się udać?- zapytał Aladar.
- Jadę do osady w wąwozie Termopilskim- odpowiedział kolejarz- Jedyna droga prowadzi przez wąski przesmyk i armie nie zdołają się przez niego przecisnąć. Ale to tylko kwestia czasu, zanim, któreś z miast pokusi się na bogactwa tej osady. Znajduje się tam jedna z ostatnich kopalń węgla, no, ale złoża jak wszędzie indziej powoli się wyczerpują.

- Osada w Termopile, jest niedaleko Cefeusza?- zapytała Ana.
- Tak, dzieli ją z miastem zaledwie jedno pasmo górskie.
Ana i Nancy spojrzały na siebie porozumiewawczo. Nie mogły lepiej trafić.
- Ale nie macie się o co martwić- dodał kolejarz- Cefeusz tak szybko nie zaatakuje osady Termopilskiej. Dwa dni temu rebelianci zaatakowali jeden ze statków Cefeusza. Myśleli, że to tylko transport żywności i leków, ale statek obładowany był żołnierzami i bronią. Rozegrali ciężką walkę. Rebelianci zwyciężyli, jednak stracili wielu ludzi, a ich baza została doszczętnie zniszczona. Mówi się, że zdobyli kilku jeńców i spory zapas amunicji, ale to pewnie tylko plotki...- kolejarz machnął ręką- Cefeusz znał już położenie ich bazy i rebelianci schronili się w osadzie Termopilskiej. Jeżeli Cefeuszowi zachce się zaatakować tą osadę, rebelianci będą ją bronić do ostatniej krwi- powiedział z mocą- Dzielni chłopcy! Sam w młodości do nich należałem, byłem jednym z najlepszych. Mój legion nazywano wilkami pustyni. Piętnastu najdzielniejszych wojowników jakich świat widział, nie jeden raz pokonaliśmy wroga, który przewyższał nas liczebnością i uzbrojeniem. Byliśmy legendą- odparł sentymentalnie- Wszystko się skończyło, kiedy żołnierze Andromedu urządzili na nas zasadzkę. Broniliśmy się... ale tym razem szczęście nam nie dopisało. Wszyscy zgineli, tylko ja przeżyłem. Po stokroć wolałbym zginąć razem z nimi, ale nie dostąpiłem tej chwały. Na polu walki zostawiłem nogę- powiedział unosząc lekko nogawkę i pokazując im metalową protezę.
Roni z uwagą chłoną każde słowo kolejarza, wpatrując się w niego z zachwytem.
- Naprawdę?- zapytał drżącym z podniecenia głosem. Kolejarz spojrzał na niego i po raz pierwszy uśmiechną się szeroko.
- To wszystko najprawdziwsza prawda- zapewnił. Roni pisnął podekscytowany.
- Jak dorosnę też zostanę rebeliantem. Zna pan jeszcze inne historie?
- Roni, nie teraz- skarciła go Nancy, po czym spuściła w zastanowieniu głowę. Naturalnie słyszała już wcześniej o rebeliantach, grupach ludzi, którzy uciekli z miast i ukrywali się na całym kontynencie. Zdobywali broń, żywność, budowali bazy i występowali zbrojnie przeciwko miastom. Ich celem było obalenie reżimu kapłanów, doprowadzenia do wyzwolenia wszystkich miast i ich mieszkańców. W Orionie słyszano od czasu do czasu, że grupy rebeliantów znów zaatakowali transporty z miasta, terroryzowali wydobywanie ropy, lub niszcyli fragmenty murów. Ale odbijało się to niewielkim echem. Bo co takie małe, zbuntowane robaki mogą zrobić potężnemu Orionowi? Zupełnie nic. Kapłani jednak dobrze zdawali sobie sprawę, że rebelianci z każdym dniem rosną w siłę, że coraz więcej wolnych osad potajemnie je wspiera, zapewniając im żywność i schronienie. Dobrze wiedzieli, że pewnego dnia mogą stać się dla nich realnym zagrożeniem, dlatego z obsesyjnym zapałem próbowali ich wytępić. Wysyłali listy gończe za przywódcami rebeliantów i wysyłali jednostki wojskowe, jeśli okradli większy i bardziej wartościowy transport.
- Dobra, przejdźmy do interesów bo nie mam dużo czasu. Ile macie?- zapytał kolejarz, krzyżując ramiona na piersi i opierając je na okrągłym wystającym brzuchu. Aladar w milczeniu rozpiął kurtkę i wyjął z wewnętrznej kieszeni pobrzękujący skórzany worek. Podał go kolejarzowi. Ten uśmiechnął się szeroko, odsłaniając poczerniałe zęby, wyjął z sakiewki złotą monetę i obracając ją w palcach przyjrzał się jej dokładnie. Następnie uniósł ją do ust i ugryzł.
- Możecie wsiadać- mruknął przeglądając dokładnie zawartość sakiewki- Idźcie do ostatniego wagonu, ale jeśli zobaczę, że coś ukradliście z mojego transportu, przerobie was na opał dla mojej ślicznotki- zagroził klepiąc pieszczotliwie metalową ścianę lokomotywy. Kiwnęli głowami, zapewniając go, że nie mają zamiar niczego ukraść.

- Możecie wziąć wodę- powiedział wchodząc do lokomotywy- Mały nie wygląda najlepiej- dodał patrząc na bladą twarz Roniego. Po chwili pochylił się nad nim i uśmiechnął przyjacielsko- Jeśli będziesz chciał posłuchać opowieści o walkach, bitwach i bohaterach, przyjdź do mnie.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 06.08.2008, 01:22   #200
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Jakże bym mogła porzucić twoje opowiadanie!!! Też miałam wakacje
Za to dzisiaj jak widzę - jestem pierwsza

Cytat:
Napisał Fobika Zobacz post
Przypominała bestie
dzieli ją z miastem zaledwie jedno pasmo górskie.
przerobie was na opał
- bestię
- zły szyk - od miasta oddziela ją...
- przerobię

Jestem pod dużym wrażeniem, tak mało błędów (1, reszta literówki )

Co do zdjęć - fantastyczna postać kolejarza i to jego uzębienie!!! Napisałaś, że miał rzadkie wąsy a na zdjęciu są gęste - popatrz jak ta sadza się ciekawie osadziła na twarzy
Miałam też niezłą schizę z nazwą miasta - ciągle chciałam przeprawiać Andromed na Andromedę Nazwy miast też mi się z resztą podobają

EDIT: jeszcze jeden błąd tym razem z cytatem , bo nie umiem tak ładnie zedytować
"Piętnastu najdzielniejszych wojowników jakich świat widział, nie jeden raz..."
- niejeden (razem)

Pozdrawiam i ciekawych pomysłów w wakacje życzę

Ostatnio edytowane przez Callineck : 06.08.2008 - 01:33
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 12:08.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023