![]() |
#231 |
Zarejestrowany: 09.05.2013
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 218
Reputacja: 33
|
![]()
Kryspin jest kochany
![]() ![]() O nie! Bobek! Ja pamiętam jak to Kira się z nim bawiła jak była maluszkiem ![]() Koryna --> Kora, a ja się zastanawiałam jak to można skrócić ![]() ![]() Fajna psina z Dextera ![]() ![]() Hah, czyżby sławny plac zabaw w parku? Tu gdzie Zdzisiek poznał Larysę itd.? To ile ten Ewerkin ma dzieci? Trzy córki i syna? Bo najstarsza jest Anizja, nie? Potem byłaby Ina, kolejna Ludmiła, a na końcu Iwo. Chyba, że jeszcze o kimś nie wiem. Iwan ma czaderską fryzurą na tym zdjęciu jak się kłóci z córką. A przynajmniej od tyłu jest czadowa ![]() ![]() Ojej, jak Kira broni swoje dzieciaczki ![]() ![]() Kryspin bardzo dobrze postąpił nie stając w cieniu i traktując każdą awanturę ojca jak na porządku dziennym. Stanął w obronie rodziny, pokazując, że jest naprawdę wartościowym Simem. Szkoda tylko, że to nie kończy się na tym, że Kastor daje spokój. W końcu on też potrafi walczyć o swoje. Kurczę, naprawdę szkoda, że związek Krisa się rozpadł. I tu na scenę wkracza Zdzisiek. No cóż, to dobrze, że nie odwrócił się od Iny. A tak poza tym Jasiu jest mega uroczy. Uwielbiam to zdjęcie, gdzie widać jego twarzyczkę z bliska ![]() Kostek! To imię kojarzy mi się z filmem "Listy do M.". Chłopiec o tym imieniu był genialny ![]() Olimpia jest bardzo ładna i razem z Krisem tworzą uroczą parę, ale dalej smutno mi na myśl jak mogłoby być, gdyby niektórzy simowie powychodzili za miłości swojego życia. Olimpii nie liczmy. Ona to zrobiła ![]() O nie! Ukradł Kostka! Jestem ciekawa jak potoczą się losy tego chłopca. I co z Korą i Iwem, bo to też mnie jak najbardziej intryguje. Klementynka przypomina mi na tym zbliżeniu Annikę, którą chyba kiedyś zaprezentowałaś w dziale z pięknym simami, czy gdzieś tam. Śliczne zdjęcia ze ślubu ![]() ![]() Ja czekam jak najbardziej na losy Weroniki Szopen, szczególnie po tym co zobaczyłam w dziale z simową miłością! |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#232 | |||||||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
Co za frekwencja
![]() Dzięki, Annetii! Ciesze się, że na Ciebie zawsze mogę liczyć ![]() Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
![]() ![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
![]() (oprócz Weroniki postanowiłam tam jeszcze wrzucić dalsze losy Wacława Fraszkiewicza i jego pierwszej miłości, Mirelki Martin-Wiktorowicz). Ostatnio edytowane przez Liv : 26.10.2014 - 09:52 |
|||||||
![]() |
![]() |
![]() |
#233 |
Administrator
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 30
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,562
Reputacja: 100
|
![]()
Jeju, ile czasu minęło od mojego ostatniego komentarza! A przecież sam sobie mówiłem, że muszę przeczytać kolejne odcinki! Efekt? Trzy odcinki napisane, a ja dalej nie odpowiedziałem! Wstyd mi za siebie! No ale:
[03.08.2014] - Nie wierzę! Odcinek, w którym nikt nie umiera, nikt nie cierpi i płacze(z wyjątkiem malucha ![]() ![]() [14.08.2014] - "jesteś moim kuzynem. To koniec" - jak już wspominałem, moja babcia by się uśmiała. ![]() ![]() Btw, kapliczka urocza. ![]() [02.09.2014] - Biedna Larysa, takie wiadomości na sam początek, a Zdzisław tak łatwo z nią zerwał. W ogóle chyba najgorzej wyszła na tym wszystkim, wyraźne nie ma szczęścia do facetów! Wawrzyniec mnie maksymalnie wkurzył, najpierw swoim zachowaniem w stosunku do ojca, a potem Larysy. Babka spaliła obiad, wielkie mi halo! Mógłby się zobowiązać i sam coś ugotować, albo kupić gotowe. A samochodem to do sklepu nie łaska zajechać? Patrzcie go, to baba ma lecieć dzień w dzień z torbami i dzieci rodzić a on jeszcze wybrzydza? Bezwstyd! Bernadetta widzę poszła po rozum do głowy. Resztę skomentuję później, bo teraz ja muszę lecieć po zakupy i obiad zrobić. ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#234 |
Zarejestrowany: 10.06.2012
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 519
Reputacja: 22
|
![]()
Myślałam że dostanę kur****
Komentowałam, byłam już na końcu i coś wcisnęłam na klawiaturze i mi się cofnęło...... ![]() ![]() Ina i Koryna mają okropne włosy, strasznie mi się nie podobają włosy z tą teksturą, są takie odstające i przypominają ostrza Twoje niemowlaki zawsze są takie słodkie :3 Takiej debilki jak Kira to chyba nie ma na świecie, ja nie wiem co ona ma we łbie, jeszcze się z nim tłucze i dzieciaki jak królik robi.. Kris jako nastolatek jest taki uroczy i te duże uszka ![]() Szkoda psinki, nowy piesek nie jest taki jak poprzedni ![]() Ina mimo tej brzydkiej fryzury ma bardzo ładny strój i w ogóle ma śliczną twarz Aj, biedny Kris.. On i ta jego miłość niczym z Romea i Julii Dobrze tej cholernej krowie. Samolubna świnia dzieciom piekło zgotowała bo się pobaraszkować zachciało.. Dla mnie baby które z takimi gnojami żyją twierdząc, że ich kochają to dno.. Gorsze niż ćpun na dworcu.. Dobrze, że ojciec ich przyłapał bo jeszcze by warchlaka zrobili.. No proszę i tak łajdaczka zrobiła warchlaka.. ![]() Olimpia skradła moje serce :3 No to dobrze Kirze teraz zobaczy co ją czeka.. Aj i biedne dziecko jak zwykle najbardziej zranione, bo matka tłuk taki los jej zgotowała ![]() Matko Kris! Jak wydoroślał! I Olimpia oboje śliczni ![]() Kibicuję im bardzo! Mam nadzieję, że ta małpa nie zniszczy im życia. Liczę na to, że pokochają się szalenie! No, ale co z Kostkiem!? Został z tym tłukiem do kartofli? Zapomnieli o nim, brat nie próbował go odzyskać? |
![]() |
![]() |
![]() |
#235 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
Odpowiedzi na komentarze jutro jak sądzę
![]() ![]() Dzisiejszy odcinek to połączenie kilku historii. Początek to dalsze, dość burzliwe losy dwóch byłych kochanków: Mirellki Martin (po mężu Wiktorowicz) i Wacława Fraszkiewicza. Ich historia zaczyna się tutaj. Czemu wcisnęłam tu także Weronikę Szopen? (znaną stąd) Przekonacie się w trakcie czytania ![]() ...
Rok po swoim ślubie państwo Tomasz i Mirella Wiktorowicz powitali na świecie swoje pierworodne dziecię, córeczkę Małgosię. Dwa lata później rodzina powiększyła się po raz kolejny - tym razem jednak młodzi małżonkowie doczekali się bliźniaków - Edgara ![]() i Tadeusza. ![]() Mniej więcej w tym samym czasie, gdy chłopcy przyszli na świat, na przyjęcie swojego pierwszego dziecka szykowali się młodzi państwo Fraszkiewiczowie - Wacław i Greta. ![]() ![]() Na tym zdjęciu akurat wpadli w odwiedziny do znajomych, państwa Anastazego i Sabriny (de domo Iworskiej) Żabka. Niedługo później ich oczekiwanie dobiegło końca. Zygmunt, powszechnie znany jako Muniek, był z nimi, cały i zdrowy ![]() ![]() Po niedługim czasie jednak Greta doszła do wniosku, że macierzyństwo to nie jest to, czego oczekiwała od życia. Czy w ogóle kochała swojego synka? Bardzo wątpliwe, zważając na to, jak szybko go zostawiła... I jego i Wacława. I to dla kogo! ![]() Romans żony z własnym ojcem był dla tego sima nieopisanym upokorzeniem i osobistą, sromotną klęską. Czyż nie był dla niej dobrym mężem? Czy nie otoczył jej swoją opieką i miłością? Co zrobił nie tak? Dlaczego przez to musiał ucierpieć także ich synek? Czy Greta tak naprawdę potrafiła kogokolwiek szczerze i bezgranicznie kochać? Jej mąż po jakimś czasie doszedł do wniosku, że nie. Początkowa niechęć i żal do samego siebie niemal przerodziła się w nienawiść do ukochanej. Na szczęście maleńki Muniek nie dopuścił do tego. Samotne wychowywanie dziecka i praca zawodowa bez reszty pochłaniały Wacława. ![]() ![]() Potem nawet nie miał już czasu rozmyślać nad poczynaniami matki chłopca. Jakkolwiek pierwszy "samotny" rok był naznaczony jego ciągle podłamaną psychiką, tak w kolejnych latach postanowił wziąć się w garść i ułożyć sobie życie na nowo. Priorytetem jednak zawsze był dla niego ukochany synek. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Uwielbiali spędzać razem czas - tym bardziej, że nie mieli go dla siebie zbyt wiele - Fraszkiewicz ciągle piął się wyżej po szczeblach kariery biznesowej. Na przekór przepowiedniom jego ojca... ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Dzieci niedoszłej żony Wacława oraz jej małżeństwo z Wiktorowiczem miały się zaś całkiem nieźle... ![]() ![]() Edgara niemal rozpierała energia, podczas gdy Tadek potrafił siedzieć cichutko jak myszka. Ich starsza siostra zaś zawzięcie ćwiczyła grę na skrzypcach oraz przygotowywała się do różnorakich konkursów w szkole i nie miała czasu się z nimi bawić. ![]() Matka dziewczynki zauważyła jednak, że przez to wszystko Małgosia staje się niemal odludkiem. Owszem, miała koleżanki w szkole, ale brakowało jej prawdziwych przyjaciół. Któregoś dnia przyjaciółka Mirelli, jeszcze z czasów dzieciństwa, Teosia Skarpa, postanowiła odwiedzić ją. Nie przybyła jednak sama. ![]() ![]() ![]() Dziewczynka niemal od razu odnalazła w Edku Skarpie bratnią duszę. Od tego momentu byli praktycznie nierozłączni. Z koleżankami Małgosia mogła godzinami plotkować o wszystkim... ![]() Ale co tak naprawdę działo się w jej duszy wiedziało tylko kilka osób, w tym pewien chłopak... Państwo Wiktorowicz - nauczycielka w szkole średniej i członek Simowej Akademii Nauk - stwarzali pozory idealnego małżeństwa, ale co tak naprawdę działo się w murach ich domu, wiedzieli tylko nieliczni. ![]() ![]() ![]() Kłótnie rodziców szczególnie przezywali chłopcy. Najgorsze było to, że jeśli już ich tata był w domu, to większość czasu spędzał przed komputerem i książkami, albo na kłóceniu się z mamą. ![]() A potem było tylko gorzej. Ernestowi Fraszkiewiczowi (ojcowi Wacława) mimo świetnego zdrowia i pełnego pozytywnych doznań życia nie było dane pobyć długo na tym świecie. Zostawił po sobie jednak spory majątek, nienawidzącego go syna i zrozpaczoną kochankę. To był ten moment, w którym Grecie zaczął się walić grunt pod nogami - bez faceta u boku żyło się jej ciężko. Ale przecież oficjalnie nadal była żoną Wacława... Wrócę do niego, postanowiła. Miała nadzieję, że wybaczył jej zdradę i tylko czeka, aż znowu wpadnie w jego stęsknione ramiona - w końcu musi być jakiś powód dla którego nie rozwiedli się od razu... Do pewnego momentu to była prawda - Wacław czekał na jej skruchę, ale gdy ta nie nadeszła, po prostu zapomniał o całej sprawie. Nawet zresztą nie miał czasu bawić się w jakieś głupie rozwody. Poprosiła go o rozmowę w cztery oczy. Niestety to, co stało się w jej trakcie, było całkowitym przeciwieństwem tego, czego się spodziewała. ![]() ![]() Wtedy wykrzyczał jej prosto w twarz cały ten gniew, który latami pielęgnował. ![]() Kilka miesięcy później nie byli już małżeństwem nawet na papierze. Taki obrót spraw był mu zresztą bardzo na rękę - w powietrzu wisiał bowiem jeszcze jeden rozwód. Zadzwoniła do niego któregoś dnia - pierwszy raz po wielu, wielu latach. Długo i szczerze rozmawiali. Płakała do słuchawki, obiecał, że przyjedzie następnego dnia. I dotrzymał słowa. ![]() Oboje zrozumieli swój błąd popełniony kilkanaście lat temu i chcieli go naprawić. Tak dobrze było im razem - dawne uczucie zapłonęło na nowo. Nie mogli się od siebie oderwać, ale swój romans trzymali w tajemnicy. ![]() ![]() Trwało to tak może rok - sytuacja w małżeństwie Mirelli w pewnym momencie zaczęła się zmieniać... Na lepsze. Wystarczyło, że Tomek zaczął więcej czasu poświęcać dzieciom. Ale przyszła kolej i na nią. ![]() Przyznał, że rozpad ich rodziny to tylko jego wina i że nie chciał tego wszystkiego. Prosił o wybaczenie i jeszcze jedną szansę... To wszystko odbiło się echem na "nielegalnym" związku Mirelli i Wacława. Simka stała się bardziej zdystansowana, chłodna. Któregoś razu jednak miarka się przebrała - musiała to zakończyć. ![]() ![]() - Mirella, o co ci chodzi? Od jakiegoś czasu zachowujesz się dziwnie. - Pogodziłam się z Tomkiem. Wróciliśmy do siebie... ![]() - Więc po tym wszystkim, co między nami było, wróciłaś DO NIEGO?! Po tym, co ci zrobił... - Nie mogłam inaczej - to mój mąż, kocham go... - Pomyśleć, że 20 lat temu to ja mogłem być twoim mężem! - wściekał się Wacław. - No ale dobrze, już raz to przerabialiśmy... Żegnaj, Mirella. Nie czekając na jakikolwiek gest czy słowo z jej strony, wyszedł z domu obiecując sobie, że już nigdy więcej jego noga tu nie postanie. Poczucie wstydu i zawiedzenia nie pozwolą mu na to. Za to wiedział jedno - jeśli nie ona, to inna. Potrzebował kobiety. Niewierna narzeczona i zakochany w niej jej przyszły mąż jak gdyby nic stanęli na ślubnym kobiercu. Trzeba przyznać, że razem wyglądali prześlicznie :> Patryk Wujek + Weronika Szopen ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Weronika była pewna, że teraz wszystko się ułoży - skoro dla jej męża tak wielką wartością była rodzina i skoro nie zdążył się dowiedzieć o incydencie z burmistrzem przed ślubem, to teraz wszystko musi jej wybaczyć... Oczywiście nie zamierzała nadużywać jego dobroci i zaufania, ale wolała mieć swego rodzaju "zabezpieczenie" na przyszłość. Sumienie swoją drogą, ale ciało również... ![]() Patryk niesamowicie ucieszył się na wieść, że zostanie ojcem. Tego własnie najbardziej pragnął - dużej, szczęśliwej rodziny. Chociaż jego żona nie przyjęła wieści o rozwijającym się w niej życiu równie entuzjastycznie jak on, był przekonany, że i wychowana w niepełnej rodzinie Weronika zrozumie, jakim skarbem dla rodziców są dzieci i że zapragnie ich mieć więcej. Póki co jednak musieli uzbierać wystarczająco dużo pieniędzy na zmianę lokum. Łóżeczko dla dziecka ustawili w salonie (w sypialni nie było już miejsca). Jakiś czas później dołączyła do nich Wanda. Była mniejszą wersją swojego ojca - pan Wujek nie mógł nie być dumny! ![]() ![]() ![]() ![]() Po porodzie coś zmieniło się w Weronice - niespodziewanie mała Wandzia stała się całym jej światem. Zaczęła też doceniać swojego męża - ten nie tylko zarabiał na chleb, ale i z chęcią pomagał jej przy opiece nad małą. Bycie żoną i mamą przez 24 godziny 7 dni w tygodniu stało się celem jej życia. Spoglądając wstecz bardzo żałowała, że tak łatwo dała się namówić na tą podwyżkę... Ponownie odezwało się w niej poczucie winy - nie chciała już nigdy więcej mieć do czynienia z Domańskim. Zwolniła się z pracy. Patryk nie protestował - mimo zubożenia wpływów do domowego budżetu był zadowolony z takiego obrotu spraw. Jakiś czas temu w końcu jego żona ani myślała porzucać kariery na rzecz rodziny, a tu nagle taka zmiana... Ich córeczka zdrowo i prawidłowo rosła, a im udało się zmienić miejsce zamieszkania. W nowym domu było dużo więcej miejsca, a roczna Wandzia nareszcie miała swój pokoik. No i łazienka nie była już klitką z toaletą i prysznicem! Niestety jednak ich pożycie małżeńskie nie było już takie sielankowe... ![]() W większym mieszkaniu nagle okazało się, że młoda pani domu nie ze wszystkim radzi sobie równie szybko i sprawnie, jak jej teściowa... Ba - Weronika okazała się być upartym i leniwym stworzeniem. ![]() Sprawy "łóżkowe" również miały swoje gorsze chwile. Mąż simki nalegał na to, by postarali się o kolejnego potomka (w domyśle syna). Ale, jak się okazało, pani Wujek ani myślała o powiększeniu rodziny... I to także w perspektywie kilku najbliższych lat! Mimo to starali się żyć normalnie. Pod pozorami szczęścia rosła ich latorośl. ![]() W tych momentach, kiedy zostawała sam na sam ze swoją córeczką, zastanawiała się, czy oby na pewno ma rację - nie było żadnych przeciwwskazań, żeby Wandzia miała braciszka albo siostrzyczkę. Prowadzenie domu zaś stawało się łatwiejsze wraz z wiekiem dziewczynki. Taka dwulatka mogła już nawet coś pomóc mamie. Któregoś dnia simka postanowiła pogodzić się z mężem. W tym celu przygotowała lepszy niż zwykle obiad, a sama postanowiła do niego zasiąść... odmieniona (Patryk nienawidził "wyzwolonego" stylu ubioru jego żony - uważał, że Weronika w obcisłych spodniach, butach na wysokim obcasie, opiętej bluzeczce, wyrazistym makijażu i rozpuszczonych włosach wyglądała co najmniej nieprzyzwoicie). Przyszedł do domu wściekły jak nigdy. Zastał żonę w kuchni - wystrojoną, podającą do stołu. ![]() Jej nagła odmiana jeszcze bardziej go rozwścieczyła. ![]() - Co ty sobie myślałaś, głupia pindo?! - grzmiał, nawet nie przywitawszy się z nią. - Że obiadkiem i łaszkami uda ci się mnie udobruchać, tak?! - Patryk, ale o co ci chodzi? - zapytała, chociaż w głębi duszy od razu odgadła, co miał na myśli. - Myślisz, że nie wiem, co było między tobą a burmistrzem? - Ja ci to wytłumaczę! - powiedziała spanikowanym głosem. - To naprawdę nie było tak, że ja... - Ktoś już cię wyręczył w tłumaczeniu - przerwał jej. - Jak to sobie dalej wyobrażasz? - Ale że co...? - No nasze małżeństwo! - Ja... - nie wiedziała, jak ubrać myśli w słowa, od czego zacząć. - Bo wiesz co? - łzy pojawiły się w oczach mężczyzny. - Dla mnie... Dla mnie to koniec, Weronika! - krzyknął zrozpaczony. ![]() - Wiedziałaś, jak ważna jest dla mnie rodzina... A ty ją zniszczyłaś u samego jej początku! - Po tamtym już więcej z nim nie miałam do czynienia! Nie chciałam mieć! - próbowała się bronić zdrajczyni. - Dlatego rzuciłam tą robotę! ![]() - Gdybym to wiedział przed ślubem, to NA PEWNO by się nie odbył! To zdanie zraniło ją najmocniej. Czy to znaczyło, że ceną miłości była wierność...? (a mówili, że drugiego sima kocha się mimo wszystko!) Nie tak sobie to wyobrażała. - Ja wiem, że powinnam była ci powiedzieć, ale bałam się ciebie stracić - teraz i ona płakała. To, co mówiła, było najszczerszą prawdą. Jeszcze nigdy nie zdawała sobie tak bardzo sprawy z tego, jak bardzo kocha swojego męża. Szkoda tylko, że refleksja przyszła zbyt późno. - Co się stało, to się nie odstanie... - podsumował, nagle się uspokajając. Nadzieja wstąpiła w jej serce. - Patryk, wybacz mi... - rzekła. Wielka łza spłynęła po jej policzku. Nagle aura spokoju zniknęła. - Pakuj się - rozkazał. - Ale jak to? - Ma się rozumieć, że w tej sytuacji pozostaje nam tylko rozwód. - Ale Patryk... - znowu ogarnęła ją przeraźliwa rozpacz. - Czy wyraziłem się niejasno? - zapytał groźnym tonem. - Dlaczego nie możemy po prostu się pogodzić i być nadal razem? - Po tym, co zrobiłaś, nawet nie ma takiej opcji. - Ale dlaczego...?! - POWIEDZIAŁEM, ŻEBYŚ SIĘ SPAKOWAŁA! Jesteś, k*****, głucha czy jak?! ![]() - Nie, proszę... Ale nienawiść w jego oczach była odpowiedzią na wszystko i wszystko przesądzała. Miała ochotę umrzeć. Co się z nią teraz stanie? Czy odzyska córeczkę? Czy kiedykolwiek zacznie żyć uczciwie? Czy ktoś ją jeszcze kiedykolwiek pokocha? ![]() Mała Wandzia pojmowała rozwód rodziców na swój własny, dziecięcy sposób. Dla niej to, że nagle przeniosły się z mamą (bez taty) do nowego miejsca, oznaczało, że stało się coś bardzo złego. Tęskniła za tatą, ale mama z jakiegoś powodu nie chciała, żeby się widywali... Za to w ich życiu pojawił się ktoś nowy. Weronika zatrudniła się w pewnej korporacji, której wicedyrektorem był niejaki Wacław Fraszkiewicz. Jak się dowiedziała, również rozwodnik samotnie wychowujący dziecko. Jakoś się tak stało, że zauroczyli się w sobie... ![]() A po bardzo krótkim czasie zaręczyli się. ![]() ![]() Żadne z nich nie myślało, że nowa miłość przyjdzie tak szybko. Rozsądek kazał poczekać parę lat, poznać się lepiej, ale oni wiedzieli swoje - w końcu każde z nich już straciło kilka lat życia na nieudane związki. A zegar biologiczny tykał... ![]() Przed córką Weroniki trzymali to w tajemnicy (syn Wacława, Muniek, wiedział o wszystkim od samego początku). W końcu jednak nadszedł moment, w którym dziewczynka miała poznać swojego przyszłego ojczyma. ![]() ![]() Jak widać, nie polubili się. Ale mama Wandy stwierdziła, że z czasem się do siebie przyzwyczają. W końcu jak tu nie lubić kogoś takiego jak Wacław? ![]() ![]() Gdy jednak mama i jej chłopak, chichocząc, zniknęli za drzwiami sypialni, dziewczynka zaczęła się niepokoić. Czuła się zdradzona przez nią, niekochana. Jakby jej partner zajął całe miejsce w jej sercu... Gdy zorientowała się, że dorośli wcale nie zwracają na nią uwagi i gdy po maleńkich policzkach popłynęły łzy smutku i bezradności, zrozumiała, że nie chce tak żyć. W książce telefonicznej znalazła numer do taty. Zadzwoniła. ![]() Powiedziała mu wszystko, a on obiecał, że zabierze ją do siebie na zawsze... Decyzja córki bardzo zabolała jej matkę. Próbowała robić wszystko, żeby wybić jej z głowy ten pomysł ("prawie nie znasz tego człowieka!" - miała na myśli oczywiście swojego byłego męża), ale nie poskutkowało. Sąd rodzinny przychylił się do wniosku złożonego przez ojca Wandy. Dziewczynka zamieszkała z nim. Patryk, który po rozstaniu z Weroniką i utracie dziecka całkiem się rozkleił - często zaglądał do kieliszka, przestał zwracać uwagę na swój wygląd - nagle odzyskał sens życia. ![]() Tak się cieszył, że jego jedyna, ukochana córeczka do niego wróciła! Tak bardzo chciał, żeby wyrosła na kochającą żonę i matkę, żeby była przeciwieństwem Weroniki... ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() A sama Wandzia była bardzo szczęśliwa z ojcem. Owszem, brakowało jej mamy, ale od czasu do czasu mogła liczyć na spotkanie z nią - o ile, oczywiście - ta znalazła czas. Przygotowania do ślubu bowiem szły pełną parą... Na uroczystości pojawiło się małe grono najbliższych im osób. ![]() Z przodu dzieci państwa młodych - Zygmunt Fraszkiewicz i Wanda Wujek. Za nimi siostra pana młodego, Anna (Fraszkiewicz) i jej mąż, Aaron Kucharczyk. Całkiem z tyłu ich zięć, Nikodem i córka, Amalia (Kucharczyk) Bitnerowie oraz przyjaciel (a także kuzyn!) Wacława, Adrian Wintowicz. ![]() W pierwszym rzędzie matka i ojczym panny młodej - Maria Magdalena (primo voto Szopen) i Hirek Tycjanowscy. Za nimi brat panny młodej wraz z małżonką, czyli państwo Hugo i Ernestyna Szopen. No i sam ślub (cywilny de facto). Wacław Fraszkiewicz+Weronika Szopen 9 X 2014 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Po naprawdę niedługim czasie okazało się, że Weronika spodziewa się dziecka. Na szczęście ta nowina była zdecydowanie dobra ![]() ![]() ![]() Żyło im się razem dobrze, a narodziny dziecka przypieczętowały ich miłość. ![]() Poznajcie Wicka, a oficjalnie Wincentego Fraszkiewicza ![]() ... W przyszłym odcinku zaś zamierzam rzucić na tapetę kontynuację historii Hirka i jego rodziny albo opowiem Wam, kto poszedł za kratki za domniemany udział w morderstwie burmistrza i co nawyprawiał Bazyli Domański... Do końca tego roku chciałabym też zaktualizować losy rodzin Koralik i Nikonieckich (z dodatkiem Florczaków, Ewerkinów, ale nie tylko ; D). Póki co jednak wszystko w Waszych rękach ![]() Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 18:23 |
![]() |
![]() |
![]() |
#236 |
Zarejestrowany: 10.06.2012
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 519
Reputacja: 22
|
![]()
Ale dużo
![]() Rok po ślubie? Szybko, a jak przestaną się kochać? No, ale jednak chyba nie przestali ![]() ![]() Greta... Od pierwszego zdjęcia jakaś dziwna się wydawała no i jak widać miałam rację.. Choć jak pomyślę, jak musiało jej być ciężko to się jej nie dziwię. A jednak się dziwię : O ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Jezu, dziwię się że nie zostawił go, nie oddał. Te wycie musiało być dobijające.. Ale mały podrósł... Jeju :3 przypomina mi to jedną z moich pierwszych rodzin w grze.. Samotny sim który zaadoptował dziecko, chłopca.... Tylko potem ten ojciec związał się z listonoszem ![]() Małgosia jest śliczna :3 Dobrze, że Gretę spotkał taki los Aj te baby są tępe jak stuletni nóż.. Biedna Wanda, mieć takich tłuków za rodziców... A może oni nie są tłukami, sama nie wiem.. Sami nie wiedzą czego chcą. O proszę do kogo los się odwrócił ![]() No nie, ta mała cholera nie jest biedna.. Takie bachy są najgorsze.. Przypomina mi ona Kaylę z Gotowych na Wszystko.. Tylko lać takie dzieci Dziwne wybierasz miejsca czasem na ślub.. To tuż przy ulicy to tuż pod wejściem do domu ![]() Aj śliczna ta Weronika ![]() Oj Wicuś :3 Czekam najbardziej na losy rodziny Koralik |
![]() |
![]() |
![]() |
#237 |
Zarejestrowany: 09.05.2013
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 218
Reputacja: 33
|
![]()
Nowy odcinek
![]() O, bliźniaki ![]() ![]() ![]() Oj Greta, Greta, Greta... Aż mi szkoda słów na nią. Przecież Wacek to w gruncie rzeczy naprawdę fajny Sim! Współczuję mu takiej byłej żony i ojca ![]() ![]() ![]() Haha, śpiące bliźniaki ![]() ![]() O, Teosia! Fajnie, że Edek zakolegował się z Małgosią. Czyżby coś między nimi miało wyniknąć w przyszłości? Tak swoją drogą Małgosia ślicznie wygląda jako nastolatka. O nie! Tylko nie kłótnie ![]() Nie sądziłam, że małżeństwo Tomka i Mirelli przetrwa. Ale może to jednak i lepiej? W końcu dzieciaki mają oboje rodziców dalej itp. Ale z drugiej strony szkoda mi Fraszkiewicza ![]() Nie pałam jakąś wielką miłością do Patryka, ale to tylko moje zdanie. Wandzia ![]() ![]() ![]() Hah, wyzwolony styl xD Oj, Patryk, Patryk... Szkoda, że to się tak potoczyło. Od początku coś mi w nim nie grało. Chciał mieć rodzinę, założył ją i z powodu błędów przeszłości tak łatwo odrzucił. Miło, że Weronika jakoś się pozbierała i trafiła na Wacka. Oboje po przejściach, rozwodach itd. OMG! Wandzia jest mega urocza! Nie mogę się na nią napatrzeć, no naprawdę! Szkoda tylko, że nie dogadała się z Wackiem. No cóż... Nie można mieć wszystkiego ![]() I śluuuub ![]() ![]() ![]() Ja jestem ciekawa co takiego zmajstrował jeszcze Bazyli! Z nim nigdy nic nie wiadomo ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#238 | |||||||||||||||||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]() Cytat:
![]() Cytat:
Cytat:
![]() ![]() Cytat:
I Ty twierdzisz, że Kira jest głupia? ![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
A Kris wcale nie zostawił całej tej sprawy. Po prostu teraz w jego własnym życiu sporo się dzieje (3 dni temu urodziło im się dziecko ![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() Twoje zdziwienie i mnie zadziwia! ![]() ![]() A co Wandzia miała zrobić? ![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() ![]() Cytat:
![]() Spoiler: pokaż Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
Cytat:
Dziękuję Wam! ![]() Mam nadzieję, że będę miała przyjemność przeczytać i odpowiedzieć na jeszcze kilka innych komentarzy pod tym odcinkiem ![]() Ostatnio edytowane przez Liv : 27.11.2014 - 09:08 |
|||||||||||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
#239 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
Niezrealizowane plany? Bywa. Ale jeśli nawet lajki zawiodą, to będzie to pożegnanie z Miasteczkiem :(
Przypominajka. ... Po ślubie młodzi burmistrzowie zabrali się ostro do roboty - wszak były sprawy ważne ![]() i ważniejsze. ![]() Nie da się ukryć, że po wyczekiwanym od dawna weselu najważniejszego sima w Nieznanowie mieszkańcy z nie mniejszą niecierpliwością będą wypatrywali wieści o rychłym przyjściu na świat następcy burmistrza. Młodzi małżonkowie kazali czekać na siebie aż rok z ta nowiną! ![]() ![]() Błażej i Marlena w swoim szczęściu zapomnieli jednak o słowach wypowiedzianych przez bardzo mądrych ludzi, jeszcze przed legalizacją swojego związku. Jak zwiastun najgorszego przypomniały o sobie Marlenie, gdy pewnego wieczoru źle się poczuła. ![]() Musicie liczyć się z tym, że ze względu na wasze bardzo bliskie pokrewieństwo dziecko może się urodzić chore. Albo nie urodzi się wcale... To były słowa lekarzy i urzędników. Ci ostatni byli jednak podwładnymi burmistrza i zostali poniekąd przymuszeni do wydania zgody na zawarcie małżeństwa między kuzynami. Medycy byli jednak bezwzględni - chcecie mieć dzieci? Dobrze, tylko że wtedy ryzykujecie zdrowie swoje - szczególnie psychiczne - i, niewykluczone, że nawet i życie w przypadku dziecka. Następnego dnia Błażej podrzucił ją do lekarza. Niestety, nie mógł zostać z nią. W sumie tez nie chciał - zostawił ją w najlepszych rękach, był tam zbędny. No i nie było szans, żeby ktoś zastąpił go w wieczornym zebraniu, na które musiał się zresztą przygotować, a po nim zostać na bankiecie... Gdy wrócił do domu następnego dnia, zastała go grobowa, złowieszcza cisza. Trochę wytrąciło go to z równowagi - miał ciężki dzień w pracy, nie wyspał się. Marzył tylko o tym, żeby wrócić do domu i chociaż na chwilę przestać być burmistrzem. Poszedł do sypialni i zamarł z przerażenia. ![]() - Marlena... Co... Co ty? Coś nie tak z dzieckiem?! - przeraził się. - Nie ma... Nie ma żadnego dziecka... - wybełkotała. - Bogowie... NIE! - krzyk rozpaczy wydarł się z piersi burmistrza. ![]() Marlena jeszcze przez długi czas nie mogła się pozbierać. ![]() Chociaż ciąża nie była jeszcze w zaawansowanym stadium, ona zdążyła pokochać to maleństwo. Ledwo zdała sobie z tego sprawę, musiała je stracić. Nie było jej dane go poznać, już należało się z nim pożegnać. Na wieki. ![]() Dla jej męża to też było trudne, ale wiedział, że musi się trzymać - żeby trzymała się jego rodzina i jego miasteczko... I wiedział też, że trzeba będzie spróbować jeszcze raz i zapewnić żonie lepszą opiekę. Rany się goiły, rozpacz ustępowała spokojowi, a młodzi zakochani mieli nadzieję, że tym razem owoc ich miłości doczeka dnia swoich narodzin. ![]() Nadszedł najradośniejszy czas w roku :) ![]() Dzień wcześniej pani Domańska wróciła do domu cała w skowronkach - lekarze po przeanalizowaniu wyników badań z uśmiechem zapewnili ją, że maluch rozwija się prawidłowo i nie ma się o co martwić. Tak, to miały być zdecydowanie wesołe święta! ![]() Wszystko - a jeśli się dało, to i ze szczegółami! - relacjonowała dumnemu (przyszłemu) tatusiowi. Serce w nim rosło na widok tak szczęśliwej ukochanej. W pewnym momencie jednak Marlena nagle wstała i złapała się za brzuch. ![]() - Błażej... ![]() - To pewnie od ryby, zaraz ci przejdzie! - próbował uspokoić ją mąż, chociaż sam nie wierzył w to, co mówił. - Boli tak jak wtedy! - Przecież mówiłaś, że wyniki wyszły rewelacyjnie! W odpowiedzi dostał żałosne stęknięcie i w jej oczach dostrzegł błaganie o pomoc. - Idź się ubierz - rozkazał jej. Wyszła natychmiast, choć z pewnym trudem. Bogowie, naprawdę chcecie śmierci tego maleństwa i depresji jego matki? - zapytał burmistrz z wyrzutem, patrząc w stronę choinki stojącej na stoliku. Potem szybko pomógł żonie się ubrać i odjechali do szpitala. I tym razem była to ostatnia podróż małego Domańskiego. ![]() Zabolało o wiele bardziej niż pierwszy raz. Chociaż bardzo dobrzy psychologowie zajęli się panią burmistrzową, ona nie zdawała się wracać do zdrowia. Jej mąż nie potrzebował pomocy specjalistów - rzucił się w wir pracy, może troszkę pomógł tu alkohol, ale nic strasznego. Najgorsze było to, że w swojej tragedii - choć wspólnej, to jednak podzielonej - oddalili się od siebie. I to tak bardzo, że wydawało się, że powrót jest niemożliwy. ![]() ![]() Nie ma co się dziwić zresztą - Błażej nadal był zdeterminowany, by spróbować jeszcze raz, ale jego żona oświadczyła, że nie przeżyje kolejnej straty, co zresztą zdawali się potwierdzać lekarze. Nie wykluczali, że być może za jakiś czas Marlena zmieni zdanie, ale wszystko wskazywało na to, że ciąża będzie dla niej traumą do końca życia. Ciężko im się ze sobą żyło. Chociaż próbowali rozmawiać, śmiać się i pokazywali się razem publicznie, to jednak było to wszystko takie powierzchowne, bez grama czułości. Marlena przestała być jego - teraz jej ciało, myśli i uczucia były wyłącznie jej własnością i trzymała je pod kluczem. Choć burmistrz próbował wielu sposobów, żeby do nich się dostać, nie udawało mu się. Kiedyś zaproponowała mu - zupełnie rzeczowo i na poważnie - żeby się rozwiedli. Wiedziała, że ukochany pragnie tego, czego ona nie może mu dać - dalsze trwanie w tym związku było bez sensu. Domański oczywiście się na to nie zgodził - nie po to wymógł zgodę na ich ślub, żeby teraz przyznać się do porażki! Poza tym nie potrafił sobie wyobrazić przy jego boku żadnej innej simki, a zdrada już w ogóle nie wchodziła w grę. Postanowił, że poczeka. Ale w pewnym momencie czekanie stawało się zbyt męczące, ona zaś nie dawała mu żadnej nadziei, że się nadejdzie jego kres. Zostawił jej sypialnię, a sam "urządził się" w swoim dawnym pokoiku. Wieczory spędzali praktycznie osobno - ona i tak kładła się wcześnie spać. ![]() On zasypiał z ciężkim sercem. ![]() Często jednak zakradał się do sypialni. Gdy spała, miał wrażenie, że nic się nie zmieniło - nadal jest młoda, nie ma za sobą tych dwóch poronień, już zawsze będzie przy nim... Wtedy otulał swoją biedną, a zarazem najukochańszą w świecie istotę i nachylał się, żeby pocałować ją na dobranoc. ![]() Przynajmniej tego nie mogła mu zabronić. W czasie bezsennych nocy, kiedy nie mógł leżeć przytulony do niej, internet przychodził mu z pomocą. ![]() Strony, od których niegdyś trzymał się z daleka, którymi wręcz gardził, teraz były jego ratunkiem. Wtedy jego życie stawało się nic niewarte, podłe i obdarte z godności. Gdyby chociaż i on mógł chodzić spać tak wcześnie jak ona...! ![]() Przyglądała mu się ze smutkiem. Oto do czego to wszystko doprowadziło! Oto co się stało z simem, za którego dałaby się zabić najokrutniejszą śmiercią... Nadszedł czas, by odrzucić zły urok. - Przeszkadzam? - zapytała przyciszonym głosem. On niemal podskoczył na swoim krześle. Patrzył na nią jak na zjawę. - Nie, siadaj - wskazał jej niepościelone łóżko. Sam usiadł koło niej. - Coś się stało? Miałaś zły sen? - zaniepokoił się. ![]() - Całe nasze małżeństwo jest jak zły sen - odparła. - Ale wiesz, że ja go nie zakończę - powiedział obronnie. - A spróbujesz je naprawić? - zapytała nagle z nadzieją w głosie. To było to. Na ten moment czekał tyle lat. Objął ją ramieniem. ![]() - Tak. Ale ty mi w tym pomożesz. Uśmiechnęła się na zgodę, a on usadził ją na swoich kolanach i spojrzał głęboko w oczy. ![]() - Marlena, chcesz tego? - zapytał poważnie. - Chcę - wyszeptała. - Uda nam się. - Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się, po czym przytulił ją mocno. ![]() - Kocham cię. - Ja ciebie też - wyszeptała, po czym zaczęła przepraszająco - Wiem... - Ciiii - uspokoił ją. - Nie czas na to. Potem nie mówili już nic. Nie musieli. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Czując oddech ukochanego na szyi nagle przed oczami stanęła jej jej mama. Czy Zbysław Aronowicz był choć przez chwilę dla jej matki tak czuły jak Błażej dla niej? Co musiała czuć gdy wiedziała, że poczynające się w niej życie nigdy nie będzie kochane przez swojego ojca? Zachlipała. Zbyt głośno, żeby umknęło to uwadze jej męża. - Skarbie, coś się stało? - usłyszała jego szept. Tyle troski było w tym pytaniu! Czy jej ojciec kiedykolwiek zdobyłby się na coś takiego...? - Myślałam o mamie. Ona też musiała przez to przejść... - Ale gdyby tak się nie stało, nie miałbym ciebie, a nasze dzieciątko nie miałoby tak cudownej i kochającej mamy. - Myślisz, że...? - Psst, bo usłyszy! - zaśmiał się Błażej. Zasnęli z uśmiechem na ustach i nadzieją, że mają rację... Okazało się, że mieli! :) ![]() ![]() - Wiedziałem! - powiedział świeżo zaanonsowany tatuś. Maluch rósł i wraz z nim rosła radość jego rodziców. Najgorsze było za nimi. ![]() ![]() ![]() ![]() Burmistrzowie wybrali się z wizytą do sąsiadów :) ![]() ![]() Hiacynta zdawała się zapałać wielką sympatią do swojej cioci :) ![]() - A kuku, panie burmistrzu! - ekscytował się Feliks. - Nie ma to jak być wujkiem legendy! I to tym najfajniejszym! Czas rozwiązania przypadał na grudzień. Mimo śnieżycy dumny burmistrz zdążył przyjechać na czas i towarzyszyć żonie w powitaniu swojego następcy - Cezarego Domańskiego :) Chłopiec urodził się dokładnie w Wigilię (zahaczając prawie że o drugą - w rzeczywistości - rocznicę śmierci jego dziadka). Ich wątek zakończę zdjęciami z świątecznej sesyjki. ![]() Przypałętał się taki śmieszny koleś ubrany na czerwono i z dłuuuuuga brodą! (jakby nie mógł się ogolić czy coś) ![]() - Witamy w Nieznanowie! - burmistrz czynił honory. Marlena w tym czasie zdążyła wycałować za wszystkie czasy swojego pierworodnego. ![]() Koleś z brodą sobie poszedł, więc uwaga Błażeja skupiła się na jego dziecku. ![]() ![]() Czaruś czarowny :love: ![]() Chłopiec został wyrwany z objęć matczynych. ![]() ![]() ![]() Aj belif aj ken flaaaaaaj! :fun: ![]() Jestem z ciebie dumny, synu. ![]() Burmistrzowie w komplecie :D Ciąg dalszy nastąpił. ... Skąd w ogóle w życiu Feliksa wzięła się Gracja? Gracja, z domu Wolańska, to starsza córka Grzegorza i Augusty, jego drugiej dużo młodszej żony. Ma dwie starsze przyrodnie siostry - Gertrudę i Galię oraz jedną młodszą - Gaję. Jako nastolatka była związana z bardzo rodzinnie nastawionym simem - Alojzym Rycerzem. Bo wyleciało mi z głowy, że ona ma być z Feliksem xDD ![]() ![]() Wszystko było fajnie aż do momentu pójścia na studia. Gdy zbyt długo nie widziała swojego chłopaka, zaczynała "szukać" go w innych simach. Jej wzrok zatrzymał się na dłużej na znanym Wam już Feliksie Aronowiczu. ![]() Były to niewinne flirty co prawda i nikt tego nie brał na poważnie. Ale podczas jednej imprezy w akademiku Alojzy wyniuchał, co się święci. Zrobił Gracji awanturę ![]() po czym zerwał. ![]() Feliks szybko zajął jego miejsce w jej sercu i głowie. ![]() Niedługo przed obroną oświadczył się jej :> ![]() ![]() Jak mogła powiedzieć "nie"? :D Po skończeniu studiów zamieszkali jednak osobno i historia się poniekąd powtórzyła. Równolegle z nimi uniwersytet kończył także niejaki Franek Stanek - pewnie kojarzycie go - jeśli nie jako syna studentów Tymka i Lindy, to jako jednego z simów z tematu "Ach, te dzieci!". Tak się złożyło, że Gracja i Franek zostali sąsiadami, a że znali się od dawna, to odwiedzali się często. Zdarzyło im się jednak pewnego razu przesadzić z alkoholem. ![]() Nastrój zrobił się frywolny. ![]() Dzień był upalny, więc wskoczyli do jacuzzi. Franek po drodze zgubił kąpielówki... ![]() Normalnie pewnie dziewczyna zaczęłaby krzyczeć, ale - jak widzicie - Gracji się to nawet podobało! Ona chyba też tak chciała... ![]() Obudziła się w swoim łóżku z bólem głowy. Nie pamiętała, jak się w nim znalazła. Niepościelona druga połowa posłania przyprawiła ją jednak o porządne zakłopotanie. O nie. Przespała się z Frankiem. Co gorsza, zdradziła Feliksa! Miała dzień wolny - zamierzała wybrać się na zakupy ciuchowe i do kosmetyczki. Nic z tego - wyrzuty sumienia zatrzymały ją w domu. Próbowała wymyślić, co powiedzieć Feliksowi. Czy w ogóle coś mówić. Z tego wszystkiego całkiem zapomniała, że to jej chłopak miał ją podrzucić do galerii handlowej. Ale on pamiętał. Przyjechał. ![]() - Hej! Mieliśmy jechać, a ty nieubrana i zaryczana! Co jest? - zapytał. - Feliks? O nie... - na jego widok wybuchnęła płaczem na nowo. Kompletnie nie wiedziała co zrobić. Chłopak spróbował ją przytulić do siebie. ![]() - Jak nie chcesz mówić, to nie mów - odparł, bez wyrzutu. - Ale ogarnij się w szybko i jedziemy. Mimo braku reakcji z jej strony nie zniechęcał się. - Ej, piękna! Bo ci sprzątną sprzed nosa tę seksowną, czarną kieckę! - wiedział bowiem, że Gracji bardzo na niej zależało (i, nie da się ukryć, jemu też, chociaż wolał swoją narzeczoną w wersji takiej, w jakiej ją bogowie stworzyli). - Feliks, daj mi spokój! - krzyknęła z rozpaczą. - Przespałam się z Frankiem, powinieneś mnie rzucić! Chłopak zamyślił się, po czym zapytał: - A był chociaż lepszy niż ja? Gracja podniosła oczy niedowierzająco. To niemożliwe, żeby po takim wyznaniu mieć jeszcze siły na żarty. - ZDRADZIŁAM CIĘ! - powtórzyła, próbując ponownie uświadomić mu, co się tak naprawdę stało. - OK, zrewanżuję ci się kiedyś, ale teraz chodź! - odparł jak gdyby nic. Patrzyła na niego jak na idiotę. - Gracja, kochanie, "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Skoro to ty ze mną nie zerwałaś, to znaczy, że albo naprawdę mnie kochasz, albo tamten koleś nie sprostał twoim oczekiwaniom. - Ja wypiłam za dużo... Nie chciałam tego... - W porządku. O ile nie urodzisz mi małego blondaska uznajemy, że nic takiego się nie wydarzyło, OK? - Feliks... Jesteś cudowny, ty wariacie! ![]() - Nie - ja mam po prostu fajną dziewczynę i jeszcze lepsze pouczcie humoru! - Tylko co z sukienką... - Kupię ci fajniejszą jako prezent ślubny! - Trzymam cię za słowo! Ślub odbył się zgodnie z planem :) A biała suknia Gracji biła na głowę wszystkie kreacje, nawet tamtą "małą czarną xD Feliks Aronowicz + Gracja Wolańska ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Goście! ![]() Z przodu Denis i Nadia (Aronowicz) Kerner - rodzice Feliksa. Za nimi Kornel i Inga Aronowiczowie - wujek i ciocia Feliksa. Całkiem z tyłu Witek Wikarewicz i Berenika Charkowska - przyjaciele młodych. ![]() Rzędy: 1. mama i siostra Gracji wraz z chłopakiem - Augusta Wolańska, Gaja Wolańska i Czarek Roklin. 2. Błażej i Marlena (Aronowicz) Domańscy oraz Filip i Ava (Bitner) Marks. 3. Mikołaj i Halina (Szymuk) Fank, chociaż nie wiem, czy wtedy już byli małżeństwem xD oraz Franek Stanek i Dosia Działkowicz. ![]() "Szara codzienność": ![]() ![]() Gracja pochwaliła się, że zostaną rodzicami, na co Inga zareagowała bardzo entuzjastycznie! (Feliksa i Marlenę traktowała niemal jak własne dzieci) ![]() Co ciekawe, przyszły tatuś zareagował równie entuzjastycznie, ale w bardziej właściwy dla niego sposób :D ![]() ![]() ![]() ![]() Rzeczywiście, nie urodził się blondasek :D Zamiast niego pojawiła się na świecie mniejsza kopia - pod względem wyglądu! - swojej mamy: Hiacynta Aronowicz :> ![]() ![]() Więcej zdjęć tutaj. Państwo Aronowicz się szczęśliwie zestarzeli. ![]() ![]() A Inga nadal jest prześliczna <3 Kot Eryk też jeszcze jakimś cudem żyje. ![]() Ale jego dni są chyba policzone... ![]() A tak poza tym to Hiacynta to cudowne maleństwo :> ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Niestety, zapracowany Feliks nie ma zbyt dużo czasu dla córeczki. Kiedy jednak jest w domu, bawi się z nią do upadłego, czasami nawet zapominając, że dziecko też musi zjeść od czasu do czasu i że on sam ma żonę, która też za nim tęskni! ![]() ![]() ![]() Jak pewnie widzieliście (a jeśli nie, to - [klik], Aronowiczom też cyknęłam kilka fotek z okazji świąt. Ale tamte są porządne (fraps) i Feliks i Gracja się do nich już nie załapali, dlatego niech będą sobie tutaj :) ![]() ... Lajkujcie, komentujcie, whatever, ale chcę wiedzieć, że dobrze robię nadal wrzucając tu historie z mojej gry!
No i wszystkiego najlepszego w 2015 :) Ostatnio edytowane przez Liv : 20.03.2016 - 12:30 |
![]() |
![]() |
![]() |
#240 |
Zarejestrowany: 08.02.2014
Płeć: Mężczyzna
Postów: 609
Reputacja: 41
|
![]()
W końcu nowy odcinek!
![]() Tyle przejść ta Marlena przeżyła, że nawet o rozwodzie myślała. Dobrze , że jednak wszytko się udało ![]() Dowcipniś z tego Feliksa ![]() ![]() I zostań tutaj i pisz dalej. Twoje historie są jak dla mnie rewelacyjne. Ja również życzę ci Szczęśliwego Nowego Roku 2015 ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|