Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 14.09.2008, 14:25   #251
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Ja nie wiem, ale byłam przekonana, że Ana ma długie włosy^^ Ale to tak na marginesie
Ah jestem ciekawa, co tam dalej wymyślisz
__________________
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 14.09.2008, 15:11   #252
Fiorella
 
Avatar Fiorella
 
Zarejestrowany: 18.04.2008
Skąd: W simowie
Płeć: Kobieta
Postów: 643
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Super, super i jeszcze raz super, nie mam słów.
Ocena: 1000000000000000/10
Fiorella jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 14.09.2008, 21:22   #253
Karcia028
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Super nigdy nie czytałam fajniejszego fs czekam z niecierpliwością na następne odcinkli
  Odpowiedź z Cytatem
stare 20.09.2008, 10:41   #254
CaroLciaAa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

FS jest świetne! Jeszcze nie przeczytałam do końca, ale czytając kilka odcinków mogę stwierdzić że to jest to.! Po prostu ten klimat, fabuła, no po prostu cud miód i orzeszki Kocham to FS.! ;*
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2008, 15:52   #255
Fobika
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Wbijając lufy karabinów w ich plecy wprowadzono ich do komnaty w południowej kopalni, głównej siedzibie rebeliantów. Nancy rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu w którym ustawione były liczne stoły, na których walały się stosy papierów, wykresów i planów. Musiała przyznać, że całkiem nieźle się ulokowali. W przeciwieństwie do więzienia, główna baza była chroniona przez cały sztab rebeliantów i nowoczesną technikę.

W sali czekała już na nich piątka ludzi. Nancy bez większych trudów odgadła który z nich jest dowódcą. Był to potężnie zbudowany, czarny mężczyzna o wielkich dłoniach i ostrym spojrzeniu. Liczne blizny, marszczące się na jego twarzy, nadawały mu jeszcze groźniejszego wyrazu. Przypominał mitologicznego dwumetrowego herosa, który gołymi rękami łamie karki lwów i byków. Inni rebelianci odnosili się do niego z szacunkiem i przestrachem, nie było w tym z resztą niczego dziwnego. Człowiek o takiej posturze w każdym wzbudzał strach.
- Co tu się do cholery dzieje?- zapytał olbrzym donośnym, niskim głosem. Jeden z prowadzących ich rebeliantów wziął głęboki oddech i wyrzucił z siebie jednym tchem.
- Te dwie kobiety zatrzymaliśmy w więzieniu. Zabiły wszystkich strażników i jednego z jeńców. Znaleźliśmy je przy śpiącej królewnie, zdaje się, że próbowały ją zabić.
Mężczyzna splótł ramiona na piersi i uważnie się im przyjrzał. Nancy z trudem zdołała wytrzymać jego ostre spojrzenie nie spuszczając wzroku.
- Chcesz mi powiedzieć Olafie, że dwie KOBIETY zdołały wybić szóstkę moich ludzi?- zapytał. Rebeliant skulił się ze strachu.
- Tak, kapitanie- odpowiedział drżącym głosem.
- Nie było to wcale takie trudne- wtrąciła się Nancy. Olaf spojrzał na nią z przestrachem.
- Jak śmiesz tak się odzywać do...
- Spokojnie - przerwał mu stanowczo dowódca unosząc dłoń- Niech sobie żartuje póki może, bo za chwilę nie będzie jej do śmiechu.

Nancy uniosła dumnie głowę, starając się dać mu do zrozumienia, że te groźby nie robią na niej najmniejszego wrażenia. Jednak w rzeczywistości podobnie jak reszta ludzi zebranych w małej komnacie, ona również odczuwała lęk przed dowódcą rebeliantów. Ten człowiek emanował niezłomną siłą, na którą nikt nie mógł zostać obojętny.
- Dobrze, a teraz mi wszystko wyjaśnisz, cwaniaczku- powiedział do Aladara- W czym ty siedzisz? Przychodzisz do nas po latach nieobecności i prosisz o oddanie jednego z naszych jeńców. Zgodziłem się, o nic nie pytałem, uratowałeś mi kiedyś życie i nie robiłem żadnych problemów. Przez pamięć o dawnych czasach, gdy pracowaliśmy w jednym oddziale, byłem ci winny przysługę. Pozwoliłem ci zabrać śpiącą królewnę, chociaż nie powinienem. A tu co się dzieje? Jakieś dwie szalone kobiety mordują moich ludzi i okazuje się, że chodzi im o tą samą dziewczynę co tobie. A co najlepsze, wygląda na to, że znasz te kobiety. Pamiętam przyjacielu, o twoich dawnych zasługach dla rebelii, ale teraz żądam wyjaśnień! Czemu wam tak zależy na naszej śpiącej królewnie?
Aladar westchnął ciężko.
- Mój zakon, powierzył mi misję...- zaczął niechętnie- Miałem odnaleźć i zlikwidować dziewczynę, którą nazywacie śpiącą królewną.
- Dlaczego?- drążył temat dowódca rebeliantów.
- Nie wiem, jestem tylko wykonawcą powierzonego mi zadania...
- Nie pieprz mi tutaj bzdur Aladar!- przerwał mu- Wiesz więcej niż chcesz mi powiedzieć. Chyba nie zdajesz sobie sprawy w jakim trudnym położeniu się znalazłeś, powoli tracę do ciebie cierpliwość.
Aladar spuścił głowę i przełknął głośno ślinę.
- Igor... ja nie mogę ci nic więcej powiedzieć, złożyłem przysięgę...
Na czole Igora pojawiła się ogromna pulsująca żyłka, która była jedynym dowodem jego zdenerwowania. Przez chwilę stał jeszcze przed Aladarem, mierząc go ostrym spojrzeniem po czym podszedł do Nancy i Any. Nancy wyprostowała się dumnie, bez słów mówiąc mu, że nie zamierza nic powiedzieć. Igor najwyraźniej doskonale odczytał jej zbuntowaną postawę, ponieważ podszedł do Any.
- A was co tu sprowadza? Czemu zabiłyście moich ludzi?!- ryknął głośno. Ana wstrzymała powietrze i przestraszona spojrzała na Nancy.
- Odpowiadaj!- krzyknął jeszcze donośniej.
- Ja... ja nie wiem czemu Aladar chciał zabić Lucy...- powiedziała cicho kuląc się ze strachu.
- A ty czemu chciałaś to zrobić?- zapytał łagodniej Igor, zadowolony, że znalazł słabe ogniwo.
- Cefe... Cefeusz wykradł ją z mojego laboratorium...
- Laboratorium?- powtórzył Igor, wyraźnie zszokowany tą nową wiadomością.
- Tak, prowadziłam nad nią badania- odparła śmielej Ana.
- Jakie badania?
- Lucy jest zakażona jakimś nowym, wysoce zaraźliwym wirusem. To znaczy, jest nosicielem, ale sama nie zachorowała. Sądzimy, że ten nieznany dotąd wirus został wyhodowany sztucznie w laboratorium, któregoś z wrogich miast i być może miał służyć jako broń biologiczna. Kilka dni temu Cefeusz uprowadził Lucy z mojego laboratorium, prawdopodobnie sami chcieli prowadzić nad nią badania. Naturalnie od razu ruszyliśmy w pościg, kiedy znaleźliśmy wrak helikoptera, moi przełożeni doszli do wniosku, że Lucy spłonęła żywcem i zagrożenie minęło. Ale ja, wraz z moją asystentką- tu kiwnęła głową na Nancy- dowiedziałyśmy się, że to wy zestrzeliliście helikopter i zabraliśmy ze sobą kilku jeńców. Możliwy stał się więc fakt, że Lucy przeżyła, musiałyśmy to sprawdzić. Zapewne nie trzymaliście jej w sterylnych warunkach i pewne jest to, że dotykaliście jej skóry bez specjalnego kombinezonu... Więc twoi ludzie muszą być zakażeni, a co gorsza będą zarażać innych...
Igor wsłuchiwał się w jej słowa z szeroko otwartymi ustami.
- Czemu po prostu nam o tym nie powiedziałyście?- zapytał w końcu.
- Żeby nie wzbudzać paniki. Zarażonych trzeba natychmiast odizolować, gdyby dowiedzieli się, że są chorzy mogli by uciec i roznieść chorobę dalej. Nie mogłyśmy do tego dopuścić.
- Ale moi ludzie są zdrowi, nikt nie umarł...
- Właśnie dlatego ten wirus jest tak niebezpieczny. Przez kilka pierwszych dni od zarażenia, chory wygląda i zachowuje się normalnie, nie ma żadnych objawów, ale w tym czasie zaraża wszystkich tych z którymi ma styczność. Choroba przechodzi w stadium końcowe, dopiero około drugiego tygodnia. Chory dostaje duszności, zapaści i wewnętrznych krwotoków, które w konsekwencji prowadzą do śmierci.
Nancy z trudem starała się zachować kamienną twarz, nie mogła jednak powstrzymać lekkiego drżenia warg. Nie doceniała Any. Kto by pomyślał, że jest ona takim wyrafinowanym kłamcą. Szybko wymyśliła genialną, prostą historyjkę i wyprowadziła w pole dowódcę rebeliantów. A co najważniejsze wzbudziła w nich strach i niepewność, dając im do zrozumienia, że mogą być chorzy na nieistniejącą chorobę. Nancy spojrzała na nią ukradkiem. Brawo mała, świetnie się spisałaś.
- Czy jest na to lekarstwo?- dopytywał się Igor.

- Antidotum jest w fazie testów... to znaczy udało mi się wyhodować odpowiedni antybiotyk, ale nie wiem jakie mogą być skutki uboczne. Potrzebuje zaawansowanych maszyn by go wytworzyć.
Nancy nie potrafiła się już powstrzymać od uśmiechu. Ana genialnie to wszystko zaplanowała. Nie dość, że sprawiła, że ten potężny mężczyzna zadrżał ze strachu, to jeszcze odepchnęła chmurę śmierci która nad nimi zawisła. Teraz rebelianci nie mogli je zabić, były im potrzebne.
- A Aladar? Co on ma z tym wspólnego?- zapytał oszołomiony Igor. Ana zmieszała się nie wiedząc co ma odpowiedzieć.
- To szpieg- wtrąciła się Nancy- Szpieg Andromedu, chciał przetransportować wirus, dla swoich kapłanów- powiedziała dobrze zdając sobie sprawę, że tymi słowami ściąga na Aladara wyrok śmierci.
- Aladar szpiegiem?- zaśmiał się Igor- To nie możliwe, on był rebeliantem i podobnie jak my wszyscy nienawidzi kapłanów, nigdy by dla nich nie pracował...
- To prawda- przerwał Aladar- Jestem szpiegiem. Moim zadaniem było zdobycie próbki krwi Lucy i przekazanie ją kapłanom Andromedu.
Nancy przerzuciła na niego zaskoczone spojrzenie. Czemu się nie wypierał? Czemu potwierdził jej kłamstwo? Musiał sobie zdawać z tego sprawę, że przyznanie się oznacza śmierć. Więc dlaczego to zrobił?
- W takim wypadku...musimy cię zabić- odparł niechętnie Igor- A wy wyhodujecie dla nas ten lek, zorganizujemy wam potrzebny sprzęt...
Ana zrobiła poważną minę i kiwnęła głową.
- Postaramy się.
Nagle tuż nad nimi rozległ się ogromny huk, przypominający wybuch bomby. Wszyscy wstrzymali oddech, rozglądając się niepewnie po wątłym sklepieniu. Kiedy wybuch rozległ się ponownie w komnacie zapanował haos. Stłoczeni rebelianci chwytali za karabiny i wymachiwali nimi na wszystkie strony, wykrzykując przekleństwa i pytania na które nikt nie znał odpowiedzi.
-Co się dzieje?
- Co to było?
- Kopalnia się zawala!
- Ktoś wysadził zbrojownię!
Jedynie Igor nie uległ powszechnej panice. Wyciągnął zza pasa krótkofalówkę i przycisnął ją do ust.
- Parton zgłoś się!- krzyknął i umilkł czekając na odpowiedź. Z krótkofalówki dobiegł jedynie cichy szum- Parton zgłoś się! Czemu nikt nie odpowiada?!- wściekły rzucił krótkofalówką rozbijając ją o ścianę. Wtedy drzwi sali otworzyły się z hukiem i do środka wbiegł młody, zdyszany chłopak w stroju rebelianta.
- To Cefeusz!- krzyknął do Igora- Cefeusz atakuje wolną osadę!

Roni siedział na ławce przed domem Adeli szurając nogami po suchym piasku. Czerwone od płaczu policzki zdążyły już powrócić do naturalnego koloru i chłopiec zdecydował się wyjść ze swojego ciemnego ukrycia z piwnicy. Spędził tam prawie godzinę. Jak każdy chłopiec w jego wieku, był przekonany, że łzy są strefą zarezerwowaną jedynie dla dziewczyn i nie godzi się by prawdziwy mężczyzna płakał. Ale on też czasami płakał. Czuł lekki wstyd z tego powodu, lecz mimo to czasami nawet zgryzanie warg nie mogło powstrzymać strużek łez wypływających z jego oczu. Ale zawsze starał się by nikt nigdy nie widział jak płacze, nie chciał by ktokolwiek pomyślał, że jest jeszcze małym, słabym dzieckiem. Bo nim nie już nie był. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek był dzieckiem. Od chwili swoich urodzin musiał stać się dorosły, inaczej by nie przeżył.
Kiedy łzy wyschły, postanowił wyjść na zewnątrz i pozwolić by pustynne słońce wysuszyły jego opuchniętą twarz. Przyłapał się na tym, że rozgląda się po ulicy czekając na powrót Nancy. Sam nie wiedział czemu. Dała mu jasno do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Mimo ciepła Roni czuł jak włoski na karku stają mu dęba, a jego ciałem wstrząsa zimny dreszcz... coś było nie tak. Lata spędzone w strefie C wyostrzyły zmysły Roniego. Instynktownie wyczuwał nadchodzące niebezpieczeństwo. Tego dnia, powietrze było aż gęste od tego złowrogiego zapachu. Wiedział, że coś się niedługo wydarzy. Najchętniej podniósł by się z ławki i uciekł daleko stąd. Jednak nie mógł odejść, musiał na nią zaczekać.
- Hej, młody.
Roni podniósł spojrzenie na Siwana stojącego w drzwiach i uśmiechnął się blado.
-Hej- odpowiedział bez entuzjazmu. Siwan usiadł obok niego na ławce.

- Wiesz gdzie wszyscy znikneli?- zapytał. Roni pokręcił głową. Siwan westchnął ciężko i splótł dłonie za głową.
- Kobiety- mruknął- One zawsze gdzieś znikają, zawsze mają jakieś sekreciki... No, ale ty masz jeszcze sporo czasu, żeby się o tym przekonać- dodał mrugając porozumiewawczo do Roniego. Chłopiec zaczerwienił się.
- Pewnie siedzą teraz gdzieś przy kawce i dzielą się ploteczkami- kontynuował Siwan.
- Wątpię... rano pani Morrison wzięła ze sobą pistolet.
Siwan spojrzał zdziwiony na Roniego. Już otworzył ust by zapytać się o szczegóły, ale nagle, całkiem niedaleko rozbrzmiał donośny huk wybuchu. Oboje poderwali się z ławki i spojrzeli w stronę bram miasta. Tuż nad dachami domów wolnej osady unosiły się kłęby czarnego dymu. Rozległy się krzyki i... strzały.
- Co to było?!- zapytał przerażony Roni.
- Nie mam pojęcia- odpowiedział Siwan patrząc na przelatujący nad ich głowami czarny helikopter. Przyłożył rękę do oczu, osłaniając je przed słońcem i spostrzegł, że z helikoptera wypada spory, czarny przedmiot. W jednej chwili jego serce przerwało swój szaleńczy bieg i zatrzymało się. Ze strachu.
- Roni! Uciekaj do domu!- krzyknął szarpiąc chłopca za ramię- Uciekaj!!- były to jego ostatnie słowa, zanim bomba wyrzucona z helikoptera uderzyła kilkanaście metrów od nich o ziemię i owinęła morderczym ogniem ich ciała.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2008, 16:22   #256
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Cytat:
Napisał Fobika Zobacz post
Teraz rebelianci nie mogli je zabić
Chyba ich^^
A poza tym to tradycyjnie już świetny odcinek
A ten koniec... nie mogę już doczekać się dalszego ciągu..
Ciekawi mnie, czy Siwan może jednak przeżyje.. Tka psowałby do Any
__________________
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2008, 16:56   #257
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Dzisiaj trochę więcej błędów niz zwykle, ale to trochę nasza wina. ("Kieeedy nowy odcinek?", "Nie ma jeszczeeee?") Rozumiem to doskonale
Ale niestety - to po części też twoja wina, że masz taki talent i napisałaś takie świetne FS


Cytat:
Napisał Fobika Zobacz post
do głównej siedzibie rebeliantów
W sali czekała już na nich piątka ludzi. Nancy bez większych trudów odgadła który z nich jest dowódcą.
nie było w tym z resztą niczego dziwnego
bez słów mówiąc mu, że nie zamierza nic powiedzieć
zabraliśmy ze sobą kilku jeńców
Potrzebuje
To nie możliwe, on był rebeliantem
Moim zadaniem było zdobycie próbki krwi Lucy i przekazanie ją kapłanom Andromedu.
haos
Bo nim nie już nie był
pustynne słońce wysuszyły jego opuchniętą twarz
- Wiesz gdzie wszyscy znikneli?
Już otworzył ust by zapytać się o szczegóły
Oboje poderwali się z ławki i spojrzeli
- głównej siedziby rebeliantów
- albo pięciu ludzi, albo które z nich jest dowódcą...
- nic dziwnego (trochę lepiej brzmi w tym zdaniu...)
- eee, swoją postawą przekazując mu... (???)
- zabraliście
- potrzebuję
- niemożliwe
- i przekazanie jej kapłanom
- chaos
- bo nim już nie był (za dużo o jedno "nie")
- wysuszyło
- zniknęli
- usta
- obaj

No no Ana powoli robi się sprytniejsza niz ładniejsza Genialne wyjście z sytuacji, chyba, że mówiła prawdę...
Ogromnie mnie zaintrygowałaś Aladarem - jaki on na cel w tym, żeby skazywać się dobrowolnie na śmierć???
Roni - strasznie mi go szkoda, ale rozumiem, że Nancy odtrąciła go dla jego własnego dobra, żeby nie narażać go na niebezpieczeństwo które bezustannie jej towarzyszy...
O Siwana jestem raczej spokojna, nie zrobiłabyś mu krzywdy ze względu na jego fanki (chociaż mój ulubieniec zginął )
Ach, piękny ten przywódca rebeliantów, szkoda tylko, że nie w mundurze...

Pozdrawiam serdecznie i gratuluję kolejnego genialnego odcinka

Ostatnio edytowane przez Callineck : 23.09.2008 - 17:30
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2008, 17:00   #258
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Ech,Scarlett mnie wyprzedziła
Mówię: powtórzenia!
Poza tym odcinek naprawdę świetny
9.9/10 (za te powtórzenia)
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]

niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.09.2008, 17:20   #259
Fiorella
 
Avatar Fiorella
 
Zarejestrowany: 18.04.2008
Skąd: W simowie
Płeć: Kobieta
Postów: 643
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Nie tylko nie to, czyżby Roni zginął?
Nie napisze inaczej niż zwykle, bo po co znów tysiac razy powtarzać to, że jest super.
Ocena: 10/10
Fiorella jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.09.2008, 12:46   #260
ptasie mleczko
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Czekałam z niecierpliwością, zaglądałam codziennie i jest jak zwykle oczywiście z rozdziawioną buzią przeczytałam, a raczej pochłonęłam cały odcinek. I jak zwykle świetny. Tylko mam jeden żal - jak mogłaś zabić Siwana i Roniego, ja nie chce. No i Ana, no no się nam "wyspryciła" kto by pomyślał, cicha woda ...
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 13:05.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023