07.03.2009, 09:10 | #21 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,609
Reputacja: 53
|
Odp: Love versus destination
@up: nie przypominam sobie, żeby w "Krzyżakach" były zrękowiny- sprawa Zbyszka i Danusi była załatwiona inaczej
Pewnie autorka miała okazję przeczytać inną książkę, może nawet niekoniecznie w stylu "Krzyżaków", ale z epoki XIV-XVI w. |
|
09.03.2009, 15:38 | #22 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 4,017
Reputacja: 18
|
Odp: Love versus destination
Nie Liv, była tam wzmianka o zrękowinach. Chyba po tym ja ona nałożyła mu tą nałęczkę.
|
09.03.2009, 15:42 | #23 |
Guest
Postów: n/a
|
Odp: Love versus destination
Tak masz rację Nysia. Czytałam tą książkę i chyba ona zainspirowała mnie do napisania tego fs. A skomentuje ktoś jeszcze??
|
21.03.2009, 13:04 | #24 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 4,017
Reputacja: 18
|
Odp: Love versus destination
Kiedy następny odcinek???
|
15.04.2009, 17:21 | #25 |
Guest
Postów: n/a
|
Odp: Love versus destination
Rozdział III
No tak… I nadszedł dzień, którego tak bardzo się obawiałam… Dlaczego? Czy ja nigdy nie będę już szczęśliwa? Jak oni to sobie wyobrażają? Będę przykładną żoną i matką gromadki dzieci? A gdzie moje szczęście? Kogo tak naprawdę obchodzi to co zrobię, czy będę miała to o czym od dziecka marzyłam? Raczej nie… Ich obchodzi tylko to, że stan ich pieniędzy musi się zgadzać… Nienawidzę… - chciałam dokończyć, ale w tym momencie zupełnie niespodziewanie wszedł do mojego pokoju Josh. Tak naprawdę nie wiem po co przyszedł. Nic nie mówił, patrzył się na mnie i co chwila otwierał usta, nie wiem czy to ze zdziwienia czy z zachwytu. A musze przyznać, że piękna to ja wtedy nie byłam… Widząc, że on tylko marnuje mój czas zapytałam: -Wybacz, ale mogę wiedzieć dlaczego tutaj przyszedłeś? -Przyszedłem popatrzeć na moją przyszłą żonę. A przeszkadzam ci? No tak pewnie, że ci przeszkadzam, musisz się przecież przygotować na ślub! Odchodząc pocałował mnie w policzek. Przyznaję, że to było miłe, ale nie o tym teraz myślałam… Wciąż, po mimo upływu czasu myślę o Anthonym. Tak bardzo żałuję, że on już tu nie pracuje… Niestety widać tak miało być… On nie jest mi pisany… Moją rozpacz przerwała Mary, która przyszła by przygotować mnie do tej ważnej uroczystości. Poczęła układać mi włosy, robić makijaż aż w końcu kazała ubrać mi suknię. To wszystko zajmowało masę czasu… Dopiero po dwóch godzinach mogłam wreszcie spojrzeć w lustro. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Wiedziałam, że ta suknia jest piękna, ale, że aż tak… Nie mogłam długo napawać się swoim widokiem. Musiałam zejść już na dół. Za godzinę miała już rozpocząć się ceremonia. Też twierdzę, że to zdecydowanie za szybko, ale nie ja to ustalam… Zeszłam więc potulnie jak baranek. Stanęłam z boku i patrzyłam na krzątającą się służbę. Przysiadłam na chwilę, by zamienić parę słów z kucharką. Lubiłam ją, choć jej sposób bycia był dość specyficzny. Zaczęła zanudzać mnie opowieściami o swoich miłościach, ale to i tak było lepsze niż rozmowa z mamą, która czekała jakby na mnie w przedpokoju. Spojrzałam na duży, kuchenny zegar, przeprosiłam kucharkę i wyszłam. Na dworze, przed pięknie ustrojoną bryczką czekał ojciec. [IMG]http://i40.************/2l9t6ia.jpg[/IMG] Uśmiechnięty jak nigdy dotąd wyciągnął dłoń i ujął mnie tak jak kiedyś Josh… Wprowadził mnie do pojazdu, zajęłam miejsce i pojechaliśmy… Zatrzymaliśmy się dopiero przy niewielkiej katedrze na końcu miasta. Całą drogę w milczeniu i skupieniu myślałam o swojej przyszłości. Ojciec nie odezwał się do mnie ani słowem. Cała wcześniejsza radość jakby z niego uciekła. Bardzo chwiejnym krokiem wysiadłam z karety i stanęłam naprzeciw wejścia do kościoła. Wiedziałam, że nie dam rady, ale gdzieś w duchu czułam, że mi się uda… Tato chwycił mnie usłyszałam marsza weselnego… Zaczęło się… Nie dam rady, nie uda mi się, to zbyt duże wyzwanie. Nim się obejrzałam ojciec przekazał mnie Joshowi. Podeszliśmy do ołtarza i zaczęła się ceremonia… Nagle ksiądz zaczął pytać: - Czy ty Josh Harrison bierzesz tą oto Ann Edgard za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że jej nie opuścisz aż do śmierci? -Tak, biorę. – odpowiedział bez zawahania. -Czy ty Ann Edgard bierzesz tego o to Josha Harrisona za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci? Nie mogłam odpowiedzieć. Zaschło mi w gardle. Spojrzałam na gości i na rodziców. Wszyscy patrzeli przerażeni na to co się dzieje. Nie byłam w stanie wymówić tych dwóch słów, ale nie mogę zawieść rodziny… -Tak, biorę. – odpowiedziałam bez przekonania, a wszystkim ulżyło. Potem ksiądz kontynuował ceremonię. Przyszedł czas nakładania obrączek… -Ann przyjmij tą obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- powtarzał za prezbiterem. -Josh przyjmij tą obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- musiałam powtórzyć za diakonem. [IMG]http://i41.************/ta664w.jpg[/IMG] Długo nie trwało i msza się skończyła… Teraz to dopiero czekało mnie na najgorsze. Usłyszałam słowa : „Teraz pan młody może pocałować pannę młodą”. Po chwili zastanowienia Josh podszedł i mnie pocałował… Od czasu pocałunku z Anthonym nie czułam niczego tak przyjemnego. Niby było to tylko muśnięcie warg, ale bardzo przyjemne. Wyszliśmy z kościoła, wsiedliśmy do bryczki i pojechaliśmy na miejsce wesela. Na początku było tradycyjne przyjmowanie życzeń a potem to już tylko zabawa. Gdzieś około godziny 23 zobaczyłam, że Josh jest pijany. Na początku nie przejmowałam się tym zbytnio, ale gdy podszedł i zaczął się do mnie ‘dobierać’ wybiegłam z krzykiem z sali, którego nikt zresztą nie słyszał, bo dużo osób wypiło już za wiele… Dogonił mnie w ogródku. Wziął mnie na ręce i gdzieś niósł. Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał… W pewnym momencie rzucił mnie na łózko. Odwróciłam się i zobaczyłam go… Nie był sobą… Gdzie się podział ten miły i uprzejmy Josh, którego widziałam wcześniej… Krzyczałam jeszcze bardziej, ale nie dawało to żadnego efektu. Zobaczyłam jak jego sylwetka zaczyna przybliżać się, a jego oczy zaczęły robić się jakby czerwone ze złości… Bałam się… Ale starałam się być naturalna... [IMG]http://i39.************/20s7v9e.jpg[/IMG] |
15.04.2009, 17:27 | #26 |
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
Odp: Love versus destination
Jak to? Krzyczała i równocześnie starała się byc naturalna? Dziwne
Podoba mi się to, jak budujesz napięcie (w tym wypadku do ślubu). Jednak jakoś szybko rozegrała się ta akcja po ślubie- nie wiem dlaczego. Tak, jakbyś chciała to jak najszybciej odwalić. No i ostatnie zdjęcie- dziwne. Co jej zrobi, to już raczej wszyscy się domyślamy xP, ale jakie będą tego skutki Pisz te odcinki szybciej- i dłuższe!
__________________
Evil is a Point of View |
15.04.2009, 18:01 | #27 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,609
Reputacja: 53
|
Odp: Love versus destination
Tak, wesele zleciało jak z bicza strzelił I w ogóle jakiś taki szybki ten odcinek...
Jakoś zabrakło mi w nim uczuć, może przemyśleń... coś w tym stylu. Wszystko sobie przeminęło, tak o. Giovanni dobrze to określił- stworzyłaś napięcie. Myślę, że zaczęło się od momentu, w którym Ann się wahała, a skończyło na ostatnim trzykropku... Nie wiem, czy odważysz się opisać, co się wtedy stało (aczkolwiek my się domyślamy). I dzięki temu mam już podejrzenia co do kolejnych odcinków Jestem trochę zwiedziona suknią ślubną... Pisałaś, że była piękna, a tu co się okazuje? Zwykła, prosta, w dodatku maxisowa. Czuję się rozczarowana Na necie NA PEWNO znalazłabyś jakąś fajną, bo widywałam takie "w sam raz". 9/10 |
17.04.2009, 15:44 | #28 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 4,017
Reputacja: 18
|
Odp: Love versus destination
Fajny odcinek... Czekam na next...
9/10 |
10.05.2009, 16:31 | #29 |
Guest
Postów: n/a
|
Odp: Love versus destination
O LOL.... Dlaczego tak mało komentarzy... Dopóki nie będzie 7 nie napiszę nowego odcinka... Moje wypociny nie są warte 3 komentarzy
|
10.05.2009, 16:37 | #30 |
Guest
Postów: n/a
|
Odp: Love versus destination
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|