|
![]() |
#1 | ||||
Guest
Postów: n/a
|
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Ale tak bardziej na serio: boisz się, że fabuła poszła w tym kierunku (wszak przemyślenia L. otwierają drogę do całej serii dziwnych zdarzeń), czy też frapujesz się tym, iż ujawniłaś ten swoisty zwrot akcji (?) - bo może pierwotnie te refleksje miały się pojawić później? A, i tak przy okazji - waży się na wadze, piwo albo bigos się warzy. Ale to tak tylko gwoli formalności. Cytat:
Wracając do głównej myśli - "historia lubi się powtarzać", ale często się mutuje przy każdym powtórzeniu. I to widać w kolejnych częściach "AND". ---> Volturia Tak przemyślałem sobie Twoją wypowiedź i doszedłem do wniosku, że to trochę niewesołe, co piszesz. Bo skoro się zbliżamy nieuchronnie do punktu kulminacyjnego, to o ile nie zajdzie cud (cały czas wierzmy w "pozytywną beznadziejność" polskiego sądownictwa :-) ), to rysują się przed nami następujące warianty zakończenia: 1. L. i Dustin biorą rozwód - ona zabiera dzieciaki i wiąże się z Bartkiem albo innym fagasem. 2. L. zostaje porwana i zamordowana przez Bartka, Dustin siedzi w mamrze, dzieci trafiają pod opiekę Wiktora M. lub do rodziny zastępczej. 3. Dustin dostaje zdjęcia obciążające żonę i: a) sfrustrowany wiesza się w celi; b) ucieka z więzienia i dokonuje zemsty. 4. L. dowiaduje się o kompromitujących fotografiach i ulega szantażowi; Dustin wówczas realizuje jedną z opcji w punkcie 3, choć z innych powodów. Takiego zakończenia byśmy sobie chyba nie życzyli? :-) Ostatnio edytowane przez Hnat : 01.10.2009 - 19:31 |
||||
![]() |
|
![]() |
#2 | |||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]() Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
Tych przemyśleń Lily w ogóle nie było w planie i stąd ten cyrk. Zakończenia... Powiem tyle, że szykuje się mieszanka- z pewnych propozycji po trochu+modyfikacje. I jeszcze będę musiała się nad czymś zastanowić, o czym mi przypomniałeś (za co bardzo dziękuję ![]() Wszyscy wściekli na Lily- aż boję się pomyśleć co powiecie przy następnym odcinku ![]() I jestem naprawdę mile zaskoczona taką ilością komentarzy! ![]() Ostatnio edytowane przez Liv : 01.10.2009 - 20:22 |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 05.09.2009
Skąd: W puszce coli ;)
Płeć: Kobieta
Postów: 18
Reputacja: 10
|
![]()
Witam sąsiadkę!
Też mieszkam na Śląsku ![]() Opowiadanie super ![]() Do tej pory byłam cichym wielbicielem ![]() Pora się ujawnić! |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Hm... No po prostu nie wiem co powiedzieć. Odcinek tak cudny, że aż brak mi słów. no może powiem tylko jedno:
Cytat:
![]() Tylko zdjęcia takie wielkie. Takie nie Livowskie ![]() Ale jest pięknie. 10/10 |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Liv, ale pojechałaś z tym"kochasz go, prawda?" ale czemu taki króciutki odcinek? Dobra sorka, ale ja muszę pomykać do kościoła, z Bogiem...
|
![]() |
![]() |
#6 |
Zarejestrowany: 02.01.2009
Skąd: Poland
Płeć: Kobieta
Postów: 17
Reputacja: 10
|
![]()
Krótko, ale ciekawie
![]() ![]() A .. i koleżankę ze Śląska też pozdrawiam :p Przez najbliższe dwa tygodnie jeszcze też mieszkam na Śląsku ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
|
![]()
No i wreszcie po dniach czytania szansy po kilka odcinków doszłam do końca ;D W sumie nie wiem, czy powinnam zacząć komentarz od początku FS, czy od końca. No cóż, jakby na to nie patrzeć były fazy ciekawsze i mniej interesujące. Jeśli jednak czyta się w dość szybkim tempie od początku do końca dostrzega się ten brak Dustina. Jakby został wymazany, zarówno z tekstu jak i z życia Lily. Szczerze mówiąc inaczej wyobrażałam sobie rozwój wypadków z Bartkiem - myślałam, że będzie jakaś większa akcja z Rudkiem, a tu niespodzianka! ^^
Wiem, że może bez sensu jest zaczynać FS, kiedy zbliża się ono ku końcowi, ale oj tam ![]() ![]()
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]()
Szansyyyyy! ; <
__________________
Well well well...
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
A wiecie, ile ja rzeczy chcę?! ;]
Dzięki za kolejną porcję Waszych opinii ![]() ![]() Sandro, pozwolisz, że skomentuję Twój komentarz (masło maślane...). Fakt, nie ukrywam, że potraktowałam Dustina tak "po macoszemu". Jak zasłynął w AND2, tak w AND3 jest tylko "dodatkiem" do życia Lily. Niestety tak to wygląda ![]() Rudek... Jeszcze się pojawi- Lily zwróci się do niego o pomoc. Jeszcze prócz tego miałabym pomysł na taki jeden wątek, ale nie wiem czy to wypali... Heh, już wiem nad czym będę dzisiaj dumała przed zaśnięciem (za około pół godziny!) Obecnie mam 2/3 wszystkich odcinków. Nie musiałaś się nawet spieszyć z tym czytaniem, bo kolejne pojawiają się rzadko ![]() Szkoła daje popalić, dlatego w tygodniu za bardzo nie mam kiedy siąść do pisania (tym bardziej, że nierzadko mam zwał pisania, ale z polskiego...) Ten tydzień zapowiada się na luźniejszy, bo część nauczycieli wyjeżdża do Niemiec i lekcje nam się skrócą. Miejmy nadzieję, że przy większej ilość czasu znajdzie się kilka godzin na tekst (2 co najmniej)+1 godzina na zdjęcia, no i co najmniej 15 min na wystawienie na widok publiczny. Bądźcie dobrej myśli i czekajcie cierpliwie ![]() ![]() EDIT: I napisałam troszkę ![]() Ostatnio edytowane przez Liv : 16.10.2009 - 20:00 |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
XXIV
Komu wierzyć? W krótkim czasie wydostała się na zewnątrz, potem wartkim krokiem udała się w stronę parkingu, gdzie stał jej Renault. Szybko zamknęła drzwiczki, opadła ciężko na siedzenie i zamykając oczy, głęboko westchnęła. Po co mu mówiła? Przecież to było do przewidzenia, że tak zareaguje! Jest na niego uczulony, zazdrośnik i drań jeden. W końcu, czy nie tak go nazwała? Poza tym- co go ugryzło? Czyżby nie miał już do niej za grosz zaufania, skoro od razu posądza ją o zdradę? Co z niego za mąż?! Mógłby ją pochwalić, wesprzeć zamiast wydzierać się na pół więzienia, że czarne jest białe! Egoista, który chce, żeby robiła wszystko co mu każe. Ale ona nie jest taka głupia. W końcu- co on sobie nie myśli? Że tylko wokół niego obraca się całe jej życie? „Jeszcze mnie będziesz za to przepraszać!”- pomyślała mściwie, po czym przekręciła kluczyk w stacyjce. *** Podczas postoju na stacji benzynowej jej komórka znienacka zaczęła dawać o sobie znać. Właściwie może nie tyle ona co ten, który gdzieśtam czeka aż jej właścicielka wyjmie ją z torebki i wysłucha, co dzwoniący ma do powiedzenia. Uczyniła tak i nasza Lily, a w efekcie usłyszała tego, przez którego odbyła się dzisiejsza kłótnia. Zapytał on grzecznie, czy jest w okolicy jego mieszkania, a jeśli tak, czy nie mogłaby wpaść po „papiery”. Ona grzecznie odparła, że będzie za parę minut, po czym telefon wylądował z powrotem w otchłaniach torebki. Po pozbyciu się kilku banknotów z portfela zasiadła za kierownicą i ustawiła w głowie kurs na bartkowy blok. *** Wspięła się po schodach na pierwsze piętro i podążając wzdłuż korytarza szukała wzrokiem drzwi z numerem 17. ![]() Gdy je już znalazła, ściśniętą dłonią odzianą w rękawiczki stuknęła trzy razy w drewniane drzwi koloru czarnego, po czym odsunęła się krok do tyłu. Po chwili te otworzyły się a w progu pojawił się znajomy profil przyjaciela. Na powitanie cmoknął ją w policzek, po czym gestem ręki zaprosił do środka. *** Nigdy wcześniej tu nie była i dlatego mieszkanie kolegi wywarło na niej ogromne wrażenie. Było urządzone z głową i bardzo gustownie. ![]() Kanapy w salonie połyskiwały czernią, a drewniane meble bez grama kurzu na sobie, ale za to z dużą ilością różnych dekoracji czy zdjęć oprawionych w kunsztowne ramki sprawiały wrażenie przytulności i ciepła. Ściany poryte były słonecznie żółtą farbą oraz sporych rozmiarów obrazem, natomiast podłogę stanowiły panele w odcieniu miodu. Z salonu odchodziło kilka różnych drzwi oraz sama framuga łącząca ten pokój z niewielką kuchnią, także oświetloną. Szybko zdjęła płaszczyk i buty, gdyż było tu przyjemnie ciepło. Nawet w swoim sweterku zaczynało jej być troszkę za ciepło… - Może herbaty?- zapytał gościnnie- Pewnie zmarzłaś, rozgrzejesz się troszeczkę. - Dzięki, ale ja tylko na chwilę… - Chce ci się w tym deszczu wracać do domu? Podeszła do okna. Ulica oświetlona światłem słupów latarnianych wręcz tonęła w morzu miliarda kropel, które w bardzo szybkim tempie zamieniały się kałuże, te zaś pod naporem kolejnych płynęły jak rzeka po asfaltowym dnie. Wiatr hulał między gałązkami drzew, które nie potrafiły się oprzeć jego sile. Było tylko słychać ciche świsty i uderzenia malutkich kawałków wody o szyby*. Dużo bardziej atrakcyjna wydała jej się propozycja zostania w tym miłym, przyjemnym mieszkanku aniżeli okrążanie miasta z włączonymi wycieraczkami w dodatku w bardzo powolnym tempie. Postanowiła, że gdy tylko sytuacja się uspokoi wsiądzie w samochód i pojedzie do siebie. Pewnie Bartek ma inne rzeczy do roboty- nie będzie mu zawracać głowy. - OK, zostanę, tylko zadzwonię do taty, żeby powiedzieć mu co i jak. - To ja za ten czas zaparzę ta herbatę. *** ![]() - Lily, gdzie jesteś?- zapytał z przejęciem Wiktor Muchomorek usłyszawszy głos swojego dziecka. - Jestem u Bartka. Zostanę tu jeszcze trochę. Nie chcę wracać w taką pogodę. - To zrozumiałe… Będę przy dzieciakach tak długo, jak będzie potrzeba. - Wielkie dzięki- odparła z wdzięcznością mama „dzieciaków” - A, i jeszcze jedno… - Tak? - Co u Dustina? Że też właśnie w tym momencie musiał o niego zapytać! - W porządku- ucięła- muszę już kończyć. Pa! - Pa!- zakończył trochę zdezorientowany, spodziewał się bowiem jeszcze jakiś wiadomości odnośnie zięcia. W tym samym momencie spostrzega, że przed nią na stoliku stoi filiżanka z przyjemnie parującym napojem. Na środku natomiast postawiono cukier i talerzyk z kawałkami ciasta z galaretką. - W bloku naprzeciw otworzono niedawno cukiernię. Robią pyszne ciasto- powiedział z uśmiechem- Ja sam nigdy nie miałem okazji piec. Uśmiechnęła się również w lekkim rozbawieniu. Wieczór u niego zapowiadał się zgoła inaczej aniżeli feralne spotkanie w więzieniu… *** Wyjaśnił jej wszystko odnośnie planu biznesowego, przedyskutowali też cenę. 2000 złotych dla każdego wydała im się odpowiednią kwotą. Gdy już wszystkie sprawy zawodowe zostały załatwione, Lily spakowała kartki do torebki, po czym wróciła na miejsce gotowa na przyjemniejszą część spotkania. Ciasto, tak jak powiedział Bartek, było rzeczywiście wyborne. Smakowało tak… swojsko. Pamiętała, że uwielbiała swojskie ciasta swojej babci. Te niedziele, kiedy to zawsze wpadali z tatą do Andrzejowic, by w jadalni pani Teresy Muchomorek zjeść obiad, a parę godzin później babciny wypiek. Zawsze przygotowali obiad wszyscy razem- babcia, Ania, tato i ona. I też na stole pojawiało się nierzadko ciasto z galaretką… - Nad czym tak myślisz?- ze wspomnień wyrwał ją siedzący obok mężczyzna - Wspominam, jak to kiedyś wyglądały niedziele- wyjazdy z tatą na wieś do babci, babciny obiad i ciasto domowej roboty… - Moja babcia też piekła pyszne ciasta. Pracowała kiedyś nawet w znanej cukierni, obecnie już nieistniejącej. Z tego co słyszałem mieli najlepsze ciasta w mieście. Mama często mnie wysyłała, żebym coś przywiózł od babci. Jechało się tam pół godziny pociągiem. Zawsze mi się dostało najwięcej- u babci zjadłem, a potem w domu. - Fajnie- ta rozmowa coraz bardziej poprawiała jej humor - Przypadkowo posłyszałem, że strasznie szybko skończyłaś rozmowę, jakby twój ojciec wspomniał o czymś o czym nie miałaś ochoty… - Owszem- przerwała- W końcu kłótnia z mężem nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych... - Pokłóciłaś się z Dustinem?!- nie mógł uwierzyć własnym uszom. Czy jej się wydawało, że się uśmiechnął na tą wieść…? - Niestety tak… Nie podoba mu się nasza znajomość… Miał szczęście, że nie widziała wyrazu jego twarzy... *** ![]() - Powiedział, dlaczego mu się nie podoba?- usiłował wyciągnąć z niej więcej, można powiedzieć, że zachęcić (zmusić?) do zwierzeń. - Jest po prostu o mnie zazdrosny- odparła ze złością- I w dodatku cały czas próbuje mi wmówić, że ty chcesz mi zrobić krzywdę… - Twój mąż ma jakieś dziwne urojenia. Od zawsze uważałem, że nie należy do najmądrzejszych, a teraz mogę powiedzieć jedno- w niczym tobie nie dorównuje. - Być może, ale jednak mimo wszystko to mój mąż… - … i go kochasz go takim jaki jest- skończył - Tak…- czy w jej głosie dało się słyszeć nutkę zawahania…? - Chcesz dla was obojga dobrze, jednak on najwyraźniej do tego nie dąży. W końcu każdy kochający mąż, który ufa swojej żonie, nie zabrania jej spotkań z innymi mężczyznami, bo wie, że nikt inny nie ma przy nim szans. Z Dustinem jest inaczej- znaczy… - Chcesz powiedzieć, że on mnie nie kocha? - Popatrz- wszystko na to wskazuje. Według mnie on cię zwyczajnie wykorzystuje. Próbowała powstrzymać łzy. Ale skąd ten płacz? Czy bolało ją to, że Bartek miał rację i że nie potrafiła mu zaprzeczyć? A może była zbytnio zaślepioną wizją dobrego, kochającego Dustina, który dla niej stał się innym człowiekiem? Przecież go kocha, nie może pozwolić na to, żeby ktoś o nim źle mówił! W końcu cały czas twierdzi, że to dobry człowiek. Twierdziła…? W jej sercu pojawiło się naraz tyle wątpliwości, tyle pytań. I to najważniejsze- kto ma rację? Bartek mówiąc o Dustinie stwierdzał fakty, Dustin mówiąc o Bartku wymyślał bajki. Więc to niby przyjaciel chce dla niej dobrze, a osoba, którą rzeczywiście kocha ma ją gdzieś? Próbowała się jakoś wykręcić tej niezręcznej sytuacji. Najlepszym rozwiązaniem wydało jej się opuścić to mieszkanie. Uciec przed prawdą? - Lily, przepraszam, że cię uraziłem- on jednak zorientował się co się z nią dzieje- Ale ja tylko stwierdziłem fakty, bo nie chcę, żebyś cierpiała z powodu tej nieświadomości. A czego niby ona miała być nieświadoma? Tego, że jej ukochany jest zwyczajnym idiotą? Poza tym, niby co ona o nim dzisiaj powiedziała? Jeszcze niedawno była na niego tak bardzo wkurzona, wręcz zamieniła się w wulkan nerwów! A teraz broni go, jakby tej dzisiejszej kłótni nie było. Przecież powinna przyznać Bartkowi całkowitą rację, powiedzieć, że rzeczywiście jest głupkiem… Ale nie mogła, bo pomimo wszystko nadal go kochała. Żal i emocje najwyraźniej już opadły. Poza tym- nie chciała być subiektywna i zmieniać zdania o nim po jednej sprzeczce. Opanowanie godne pozazdroszczenia! Tylko nie potrafiła zaprzeczyć tym oskarżeniom i to ją tak bolało… W tym momencie po jej policzkach spłynęły słone łzy bezradności, być może i przegranej. *** Szybko podniosła się z siedziska i ustawiła się twarzą do ściany. Jej towarzysz również wstał i udał się w jej stronę. - Lilka, proszę, tylko nie płacz!- mówił przejętym głosem- Gdybym wiedział… ![]() - No właśnie, skąd mogłeś wiedzieć, że prawda może mnie aż tak zaboleć?- odwracając się w jego stronę, wybełkotała- Jestem ślepo zakochana, i ktoś mi to udowodnił! - Nie mów tak… powiedział troskliwie, coraz bardziej przybliżając się do niej. Jej głowa była spuszczona, a cały świat widziała jak przez mgłę. Widziała, chociaż w tym momencie najmniej tego chciała. Chciała natomiast zniknąć i zapomnieć o wszystkim. Jej życie już od początku leżało w gruzach, więc po co ciągnąć dalej ten cyrk? Za dużo było tych upadków, nie chciała kolejnego… I nagle zrobiło się jej jakoś przyjemnie, lekko, jakby się rozpłynęła. Czuła że nie była sama, że ktoś chce jej pomóc. Ktokolwiek by to nie był. Nie chciała się oderwać od tej chwili. Gdy się skończy, znów będzie źle. Nie czuła tego strasznego upokorzenia, i chciała, by tak zostało. Ale nie mogła przewidzieć tego, że po zakończeniu będzie jeszcze gorzej… *Wzorowałam się na pogodzie, jaka była w dniu, w którym pisałam tą część odcinka. Ostatnio edytowane przez Liv : 19.10.2009 - 14:56 |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|