Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 09.08.2010, 10:37   #31
Ruder
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Wiem, że krótki, ale chciałam dać cokolwiek po tak długiej przerwie xD Następny rozdział będzie dłuższy i naprawdę wierzę, iż dodam go dużo wcześniej, niż ten ^^
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 15.08.2010, 13:48   #32
tallje
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Przeczytałam.
SUUUUUUUUUUUUUPER.
Świetny odcinek, tylko czekam na następny
A Angelo to podły dupek

Ostatnio edytowane przez tallje : 07.10.2010 - 17:46
  Odpowiedź z Cytatem
stare 14.09.2010, 15:30   #33
DoubleD
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Dlaczego nie wiem, jak zacząć xD
Fotostory jest super ... odcinki mi się podobają... ale dziwi mnie to, że Kia jeszcze nie pier*ykła Angela w ryło O.o .. mam nadzieję, że ułoży się jej i Zackowi, a ciekawi mnie jak będzie wyglądał, jeśli w ogóle będzie, ślub Yuyi i Haidena xD
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2010, 20:08   #34
Searle
 
Avatar Searle
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 4,169
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Współczuję Kii, że musiała znosić obecność tych dupków na kolacji.

Trochę niedomyślna jest ta dziewczyna. Zack jawnie dał jej do zrozumienia, że coś do niej czuje, a ta jeszcze duma co się mogło stać, że tak się spłoszył.

Cytat:
- To Chanel!... – warknęłam. – Nie jesteście warci rozmazania takiego tuszu!...
- Świetny tekst


Znalazłam tylko jedno małe niedopatrzonko z Twojej strony:
Cytat:
znalazłam się tuz przy Angelo z pięścią przygotowaną do ciosu
__________________

Ostatnio edytowane przez Searle : 27.04.2011 - 16:51
Searle jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.09.2010, 21:20   #35
yaoi fan
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

*.* zakochałam się w Valentino czy jak mu tam, jest boski A opowiadanie tez jest super, od razu się domyśliłam, że na tej kolacji bedzie Angelo ;] Poza tym plus za oryginalne imiona
  Odpowiedź z Cytatem
stare 07.10.2010, 17:45   #36
tallje
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

kiedy odcinek? juz nie moge sie doczekac ;]
  Odpowiedź z Cytatem
stare 14.10.2010, 18:50   #37
Ruder
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Przepraszam Was bardzo za zwłokę... 'xD Praktyki i poprawka z psychologii rozwojowej dały mi w kość i odebrały chęć do pisania... Wiem, że moje nędzne wymówki nikogo nie obchodzą, ani nie radują, ale spokojnie! Rozdział będzie! Dziś na wykładzie doznałam nagłego ataku weny, tak więc... Spodziewajcie się następnej części gdzieś w ten weekend ^^
Ach i oczywiście dziękuję za komentarze ^^ Jestem wdzięczna, że ktoś to lubi, czyta i docenia!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.10.2010, 19:43   #38
Ruder
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Czas zmian
Part IV




Dlaczego Zack poczuł się urażony? Nie potrafiłam tego ogarnąć swoim ciasnym umysłem. Odtwarzałam naszą rozmowę setki razy i nie znalazłam żadnej odpowiedzi. Oczywiście mogłam zostawić sprawę samą sobie. Zack przebolałby to jakoś i za kilka dni znów zachowywałby się jak, gdyby nigdy nic. Nie byłam jednak na tyle okrutna, aby mu na to pozwolić.
Szłam zamyślona ulicą, ciągnąc nogę za nogą. Nie czułam się dobrze w tej okolicy, wszędzie szaro i ponuro, a jedynym kolorowym elementem były – sporadycznie – witryny małych, nędznych sklepików. Miałam odwiedzić Zacka w jego domu i to już było postanowione. Powstrzymywała mnie od tego jedynie pora dnia. Chciałam, aby mój przyjaciel zdążył ochłonąć po naszej rozmowie i jednocześnie był na tyle poruszony, aby nie zauważyć, że zawitałam do miejsca, do którego miałam nie przychodzić…



- Niezła dupa z ciebie… - Usłyszałam zmysłowy głos tuż przy uchu. – Przeleciałbym cię…
Krzyknęłam zaskoczona i odskoczyłam w bok, oglądając się na napastnika. Aż sapnęłam z oburzenia, gdy ujrzałam przed sobą niedawno poznanego gotha. Hayden uśmiechał się kpiąco, wyraźnie zadowolony z siebie.



- Jak mogłeś! – zawołałam, przykładając dłoń do piersi, na wysokości mocno bijącego serca. – Naprawdę się przestraszyłam!
- Prawidłowo. A czego innego spodziewałaś się usłyszeć w tej okolicy? – zapytał retorycznie. – Nie powinno cię tu być. To zbyt niebezpieczna…
- Zack mieszka niedaleko – przerwałam mu. – Przyszłam go odwiedzić.
- Niezły wał – skwitował Hayden, kiwając głową. – A teraz szczerze: co tu robisz?
- Mówię prawdę!
- Umawiałaś się z nim?
- Ja… Nie.
Mężczyzna wykrzywił drwiąco wargi. Ten grymas dodawał mu jednak tylko uroku.
- Nie ma go w domu – rzekł.
- Skąd wiesz? – zdziwiłam się.
- Dzwonił przed godziną. Miał jakąś pilną sprawę do mojego słoneczka.
- Och… - mruknęłam.
Czyżby Zack aż tak bardzo się wkurzył, że potrzebował się wygadać? Bardzo chciałam dowiedzieć się, co to za spotkanie, ale wtedy Hayden mógłby nabrać podejrzeń. Moje nieporozumienie z Zackiem nie było czymś, czym chciałabym się chwalić. Grunt po którym stąpałam był nieco grząski, więc postanowiłam dyplomatycznie zmienić temat.



- Nie miałam pojęcia, że Zack i Yuya się znają – powiedziałam, wzruszając ramionami. – Nie mieszkacie tu chyba zbyt długo, co?
- To ja jestem ze wsi – zauważył pomocnie goth. Spaliłam buraka i odwróciłam głowę, nie mogąc przeboleć takiego nietaktu. – Moje kochanie wychowało się w mieście i miało dostęp do tak zacnych osobistości jak Zack. Mnie niestety tego pożałowano – dodał dramatycznie.
- Przepraszam… - mruknęłam, wciąż zawstydzona własną głupotą.
- Chodź. Odprowadzę cię do domu.
- Ale ja… - zaczęłam protestować, lecz w porę ugryzłam się w język.
- Nie wnikam w to, co jest między tobą i Zackiem – powiedział Hayden spokojnie. – Ale czekanie na niego w tej okolicy może tylko sprowadzić na ciebie niebezpieczeństwo. Nie wydaje mi się, aby Zack tego chciał. A może się mylę? – zapytał, unosząc brwi.
- Nie… - westchnęłam.
Goth wskazał skinieniem głowy kierunek, w którym mieliśmy się udać i puścił mnie przodem. Czułam się jakbym miała ze sobą ochroniarza, a nie nowego znajomego. Przez ten ciemny makijaż i czarne ubrania Hayden wyglądał na dosyć agresywnego człowieka. To chłodne spojrzenie i unosząca się wokół niego aura dopełniała tylko wizerunek Księcia Ciemności.



Mężczyzna musiał zauważyć, że mu się przyglądam, gdyż objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Z policzków buchnęło mi gorąco, a serce zaczęło szalenie tłuc się w piersi. Hayden był taki… majestatyczny. Nie mogłam przy nim zapanować nad drżeniem głosu, czy trzepotaniem rzęsami.
- Ale wiesz, mówiłem prawdę… - wymruczał zmysłowo, zerkając na mnie spod na wpół przymkniętych powiek. – Jesteś sexy…
- Z-zdawało mi się, że masz n-narzeczonego? – wydukałam, uwalniając się z objęć.
- W istocie – przyznał. – Ale potrafię rozpoznać piękno, kiedy je widzę. A tutaj… - Hayden ujął mój podbródek w dwa palce i uniósł mi lekko głowę. – Dostrzegam go całkiem sporo…
- Jeżeli Yuya był uwodzony dokładnie w ten sam sposób… - wykrztusiłam zachrypniętym głosem, odsuwając dłoń mężczyzny. – To nie dziwię się, że podziałało.
Goth zaśmiał się krótko w odpowiedzi, po czym znów otoczył mnie ramieniem i poprowadził w głąb ulicy. Jego ciężka ręka spoczywająca na moich ramionach dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę ogarnął mnie spokój. Do tego stopnia, że zaczęłam żałować, iż nie mogę prowadzić takiego samego życia jak Hayden i Yuya. Że nie mam kogoś, kogo kocham i o kogo mogę dbać. Że tak naprawdę ojciec zapewnił mi doskonałe środowisko do życia, a jednak brakuje w nim osoby, dla której mogłabym się bez reszty poświęcić. Wydawało mi się, że Angelo doskonale wpasowywał się w brakujące miejsce w tej skomplikowanej układance, lecz myliłam się. Był tylko tym elementem, który rujnował wszystkie pozostałe.



Gawędziłam z Haydenem, jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi. Przy nim otaczająca mnie rzeczywistość zdawała się nabierać kolorów, dokładnie w ten sam sposób, który czułam przy Zacku. Niby wychowali się w zupełnie innych środowiskach, różniły ich zainteresowania, lecz byli to ludzie ulepieni z tej samej gliny. Chociaż Hayden utrzymywał maskę obojętności i chłodu z jego oczu biło ciepło za każdym razem, gdy na mnie patrzył. Nie mogłam zrozumieć w jaki sposób nauczył się tak gwałtownie zmieniać emocje emanujące z jego spojrzenia. To była wspaniała sztuczka, idealna do zachowania gry pozorów.



- Muszę skoczyć do sklepu – odezwał się niespodziewanie Hayden, patrząc na znajdujący się przed nami spożywczak. – I nabyć drogą kupna jakieś ingrediencje na obiad. Umiesz gotować?
- Jeśli muszę… - przyznałam niechętnie. – Ale nie przepadam za tym. W ogóle nie lubię jeść. Wyłączyłabym tą funkcję, gdyby to było możliwe.
- Te dzisiejsze nastolatki… - westchnął, otwierając mi drzwi do marketu. – Kiedyś nie było anoreksji i wszystkie panny były szczęśliwe.
- Nie jestem anorektyczką! – zawołałam.
- Nie przyznajesz się do tego, czyli tak naprawdę jesteś – odparł Hayden. Udał, że nie zauważył mojego ostrego spojrzenia i podszedł do jednej z półek, wyciągając z kieszeni małą, pomiętą kartkę. Podrapał się po brodzie i uniósł w zdumieniu brwi. – Sok owocowy… liczi, limetka? Co to, do diabła, jest liczilimetka?... – mamrotał pod nosem.



Zostawiłam gotha z jego problem i rozejrzałam się po sklepie. Staliśmy w miejscu z syntetycznie zamkniętymi tworzywami, a kilkanaście kroków dalej znajdowało się stoisko ze świeżym jedzeniem. Gdy o moje nozdrza obił się leciutki aromat wymieszanych składników spożywczych, moje ciało przeszył silny dreszcz. Czułam jak w ustach zaczyna zbierać mi się ślina, a żołądek kurczy się nieprzyjemnie.



Nagle słodkawy zapach jedzenia stał się tak odpychający, że oczy zaczęły mi łzawić, a przełyk zaciskał się i rozluźniał. Zakryłam usta dłonią i wybiegłam ze sklepu, potrącając po drodze Haydena, który aż zatoczył się na jedną z półek. Dopadłam do wyjścia i udało mi się zrobić zaledwie kilka kroków w stronę załomu, gdy mój żołądek odmówił współpracy. Oparłam się o najbliższa ścianę i zgięłam się w pół, lecz odór zepsutego żarcia z pobliskiego śmietnika jeszcze bardziej nakłonił mój organizm do walki z nieprzetrawionym obiadem.



- Hej, w porządku? – usłyszałam nieopodal głos Haydena. Przynajmniej wydawało mi się, że należał do niego. Nie mogłam się skupić na niczym innym prócz wrażenia, że chyba zaraz wyrzygam własną wątrobę. – Niunia, co się stało? Wezwać karetkę?
Pokręciłam głową w odpowiedzi pochylając się jeszcze bardziej, aby goth nie widział mnie w tak okropnym stanie. Najwyraźniej podobne rzeczy wcale mężczyzny nie odstręczały, gdyż po pewnym czasie zdałam sobie sprawę, że w moją stronę jest wyciągnięta dłoń z materiałową chusteczką. Zakryłam nią nos i usta, po czym chwiejnie odsunęłam się od ściany, a Hayden podtrzymywał mnie zapobiegawczo.




- Nastraszyłaś mnie – stwierdził, gdy jakimś cudem znaleźliśmy się na, ogrodzonym parkanem, placu zabaw. Mój żołądek w końcu się uspokoił, lecz na wszelki wypadek trzymałam się blisko krawędzi ławki, aby w razie potrzeby zerwać się i pobiec w krzaki. – Wiem, że jestem człowiekiem o sercu z lodu, ale mi też może zdarzyć się zawał. Pamiętaj o tym następnym razem.
- Dobrze… - wymamrotałam cicho.
Po tych słowach obydwoje zamilkliśmy. Hayden bębnił palcami w ławkę, a ja próbowałam przekonać siebie samą, że niedawna sytuacja była wyłącznie wynikiem stresu. Przecież bardzo martwiłam się o Zacka. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak dziwnie się zachowywał. A że był moim najlepszym przyjacielem, to przecież naturalne, że się tym przejmowałam…
- Posłuchaj, kochanie… - zaczął Hayden, przeciągając lekko sylaby. Nie miałam nawet ochoty podnosić głowy, aby na niego spojrzeć. Czułam ostre drapanie w przełyku i najchętniej położyłabym się we własnym łóżku. – Odwiedzasz lekarza regularnie, prawda?
- Z reguły tak… - odparłam. – Kiedy coś mi dolega.
- Na przykład wymioty?
- Jutro się zbadam…
- Omdlenia?
- Przecież wylądowałam w szpitalu… - mruknęłam. – Tam było kilku lekarzy…
Hayden zaśmiał się krótko, nieco nerwowo. Przeczesał włosy palcami, po czym spojrzał na mnie w sposób, który jasno mówił, że nie podoba mu się kontynuowanie tej rozmowy, ale nie ma innego wyjścia.




- Wydaje mi się, że mówimy o lekarzach, których różni zakres kompetencji – wyjaśnił.
- Do czego zmierzasz? – rzuciłam ostrzej, niż zamierzałam.
Goth potarł palcami nasadę nosa i pokręcił głową. Trwało to chwilę, a kiedy skończył, spojrzał mi prosto w oczy.
- Kia. Czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży?
Odsunęłam się od mężczyzny gwałtownie, a że siedziałam na krawędzi ławki, spadłam prosto na ziemię. Hayden wyciągnął rękę, aby mi pomóc, ale odtrąciłam ją i zerwałam się na równe nogi.
- To, że raz zasłabłam i rzygałam jeszcze nie znaczy, że jestem w ciąży! – zawołałam z oburzeniem.
- Uprawiałaś seks? – drążył dalej Hayden.
- Nie o tym teraz rozmawiamy!
- Wytrysk miał miejsce w pochwie?
- SŁUCHAM?! – krzyknęłam, cofając się o kilka kroków.
Policzki paliły mnie, jakby ktoś przyłożył do nich rozgrzane pręty. Patrzyłam na mężczyznę szeroko otwartymi oczami czując, jak zaczyna wzbierać we mnie panika. Chciałam stąd odejść, uciec, i to jak najszybciej. Jedynie twarde spojrzenie Haydena trzymało mnie w miejscu i nie pozwalało na szybką ewakuację.
- Chcę tylko porozmawiać – powiedział, unosząc dłonie w pokojowym geście. – Naprawdę. Nie będę cię ani osądzał, ani karcił niezależnie od wszystkiego.



Odwróciłam wzrok, czując jak oczy zaczynają mnie szczypać od powstrzymywanych łez. Klęłam na siebie w myślach za taki brak opanowania, lecz w tej chwili szalejące hormony brały górę nad zdrowym rozsądkiem. Ukryłam twarz w dłoniach i odwróciłam głowę, przygryzając dolną wargę. Co się ze mną działo?...
- Niunia… - Hayden podszedł i objął mnie ramieniem. – Jestem beznadziejny w pocieszaniu innych, więc oszczędź mi kompromitacji i postaraj się uspokoić, dobrze?
Nie mogłam się powstrzymać od cichego śmiechu, a goth w odpowiedzi tylko pogłaskał mnie po plecach.
-P-przepraszam, ja… - wydukałam, wycierając oczy. – Nie wiem, jak to wszystko wytłumaczyć…
- Nie wiesz, czy nie chcesz?... – wyszeptał goth, przyglądając się uważnie mojej twarzy. Westchnęłam ciężko, spuszczając głowę.
- Nie chcę…



Hayden wyglądał na bardzo zatroskanego. W innych okolicznościach na pewno bym to doceniła, ale teraz byłam zbyt rozregulowana emocjonalnie. Powiedziałam mężczyźnie to, do czego nie chciałam się przyznać przed sobą, lecz wcale nie zrobiło mi się lżej. Powaga sytuacji uderzyła we mnie z całą siłą, wyciskając z moich oczu łzy. Jeśli to, co zasugerował Hayden okazałoby się prawdziwe… W tym przypadku nie mogłam po prostu zacisnąć powiek i udawać, że to, czego nie widzę, nie istnieje. Nieważne jak bardzo bym tego w tej chwili pragnęła.
- Pójdziemy do apteki, cukiereczku – rzekł goth, co wcale nie brzmiało jak pytanie. – Będę z tobą, jeśli zabraknie ci odwagi…
Pokiwałam głową, nie mogąc wykrztusić ani słowa przez ściśnięte szlochem gardło. Towarzystwo mężczyzny przynosiło mi ukojenie, ale nie mogłam pozbyć się dziwnego uczucia straty, że to nie Zack trzymał mnie teraz w ramionach.



Apteka Jareda. To był jakiś potworny żart losu, że Hayden wybrał właśnie to miejsce. Nie miałam pojęcia, czy goth wiedział, że tutaj pracował mój przyjaciel, ale nawet nie miałam czasu, aby dać mu to do zrozumienia. Właściciel przybytku dostrzegł mnie, gdy tylko podeszłam na tyle blisko, aby mógł mnie dojrzeć poprzez tą swoją dużą wadę wzroku. Od razu pożałowałam, że nie trzymałam się dyskretnie za plecami Haydena.
- Kia! – zawołał staruszek nieco skrzekliwym głosem. – Jak miło cię znów widzieć! Niestety Zacharias jest na zwolnieniu i będzie dopiero jutro. Czy mam mu coś przekazać?
Hayden spojrzał na mnie oskarżycielsko, a ja tylko bezradnie wzruszyłam ramionami. Jeśli goth wcześniej nie wiedział, że Zack pracował właśnie w tej aptece – teraz już miał tego świadomość.
- Nie… Dziękuję… - wymamrotałam.
- W takim razie, czym mogę służyć?



Atmosfera zgęstniała i zapanowała bardzo krępująca cisza. Wcześniej jakoś nie przyszło mi do głowy, że kupowanie testu u znajomego może być niezręczne. Cóż. Było.
- Potrzebny nam test ciążowy… - wymamrotał Hayden, oglądając z zainteresowaniem sufit. Udałam, że dostrzegłam coś na ulicy i odwróciłam się w stronę drzwi, próbując walczyć z rosnącym zażenowaniem. – Najlepiej taki w niebieskim pudełku, na którym nie ma tępego ryja żadnego bachora…
- Ma pan na myśli Clearblue Easy – odparł cierpko aptekarz, marszcząc krzaczaste brwi. – Proszę chwilę poczekać.
Zaśmiałam się cicho, lecz więcej było w tym histerii, niż rzeczywistego rozbawienia. Zaczęła ogarniać mnie panika, gdy starzec zdjął z półki przedmiot zgodny z dosyć dosadnym opisem Haydena. Test ciążowy. To brzmiało tak… ostatecznie.



Zaczynało się ściemniać, gdy w milczeniu dotarliśmy na stację. Nasz pociąg odjeżdżał dopiero za czterdzieści minut, więc miałam sporo czasu na przemyślenia. Hayden rozłożył się na sofie w dusznej poczekalni, a ja zajęłam miejsce pod oknem czując, że znów zaczyna buntować mi się żołądek. Uwłaczającym było porzygać się w miejscu, gdzie notorycznie robiły to menele, więc próbowałam za wszelką cenę się powstrzymać. Och, jak bardzo chciałam być już w domu, aby wreszcie odpocząć… Ale najpierw ważniejsza sprawa.
- Hayden – odezwałam się cicho. Goth spojrzał na mnie przeciągle. – Zrobię to teraz – postanowiłam.
- Nie chcesz najpierw wrócić do domu? – zdziwił się.
Pokręciłam głową.
- Jeśli to wszystko okaże się pomyłką i po prostu mnie nastraszyłeś… Wolałabym mieć możliwość walnąć cię za to od razu – odparłam.
- Słuszna uwaga, niunia – zgodził się mężczyzna, mrugając do mnie zaczepnie.



Publiczna, dworcowa toaleta nie wyglądała zbyt zachęcająco. Wyszkolony oddział sprzątaczek uzbrojonych w szczotki i wiadra nie byłby w stanie zapanować nad tym chaosem. Ostatkiem sił próbowałam skupić uwagę na czymś innym, niż trzymanym w dłoni teście. Jeszcze miałam okazję, aby rzucić to w cholerę i zapomnieć o wszystkim, ale… Co by mi to dało?... Skoro byłam na tyle dorosła, aby rozłożyć nogi przed facetem, to powinnam zakończyć to jak należy. Nawet, jeśli tym mężczyzną był Angelo, który z jakiegoś powodu chciał zniszczyć mi życie… Dlaczego miałabym podporządkować się jego zasadom i udowodnić, że udało mu się osiągnąć cel? Don nie przyjął nas do Rodziny za to, że korzyliśmy się przed innymi.



Chociaż te wzajemne powiązania niewiele mnie interesowały to teraz czułam, iż niektóre rzeczy ma się po prostu we krwi. W środku. A w moim przypadku…
Jakby było tam coś jeszcze…
- Co ja zrobiłam… - szepnęłam, pozwalając łzom swobodnie płynąć po policzkach.
Podłużny, plastikowy test wypadł mi z dłoni i potoczył się pod umywalkę. W tej chwili słowo, które dla wielu kobiet stanowiło granicę szczęścia, dla mnie brzmiało jak wyrok śmierci.
Pozytywny.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.10.2010, 20:35   #39
OlkaBetl
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

No w końcu bo aż się doczekać nie mogłam Odcinek oczywiście świetny... Najlepszy jest ten końcowy tekst... A z tym gothem to nie mogłam heh ;D
  Odpowiedź z Cytatem
stare 18.10.2010, 12:53   #40
Master of Disaster
 
Avatar Master of Disaster
 
Zarejestrowany: 08.01.2006
Skąd: Dziwnowo
Wiek: 18
Płeć: Kobieta
Postów: 1,322
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Czas zmian (+16)

Cóż mogę powiedzieć... odcinek bardzo ciekawy. Domyślałam się, że Kia w końcu kupi test, ale nie miałam pojęcia, że to Hayden ją do tego namówi. Ciekawe, co dalej...
Master of Disaster jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 23:32.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023