Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 08.05.2008, 17:45   #31
Rocket
 
Avatar Rocket
 
Zarejestrowany: 21.03.2007
Skąd: Macondo
Wiek: 33
Płeć: Kobieta
Postów: 3,128
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

jestem Twoją fanką
bardzo dobre zdjęcia.
__________________
Obrazek został usunięty, ponieważ przekraczał dozwolony rozmiar.
bezwzględnie.
Rocket jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 08.05.2008, 21:37   #32
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Cytat:
Napisał Fobika
- To bardzo nie mądre, żeby taka ładna dziewczyna chodziła, sama po tym mieście- odezwał się kolejny przebiegając lubieżnym spojrzeniem po ciele Nancy.


Zaczęła chodzić wzdłuż pokoju. Trzy kroki, obrót, trzy kroki, obrót. To nie możliwe, nie mógł ich widzieć.
Ok, to błędy ortograficzne

Logiczny jest jeden - kiedy ciało spada z dużej wysokości to niemożliwe, żeby słychać było tylko "cichy trzask łamanych kości" Zwłoki uderzają o ziemię z wielką siłą.
(uprzedzałam, że się przyczepię do morderstwa )

Poza tym jak zwykle znakomicie, wydarzenia zaczynaja nabierać kształtu i mam wrażenie, że co nieco się wyjaśniło (mogę się oczywiście mylić)

Ale chyba moje pochwały niewiele znaczą skoro masz takich fanów jak powyżej

EDIT

Nancy nie miała wątpliwości, że sprawa śmierci Harrisona i zniknięcie Tomsona, jest ze sobą powiązana. - zniknięcia (chyba, że "sprawa śmierci... ze sobą powiązane")

było jeszcze trzech mężczyzn w takich samych skórzanych kurtkach i tym samym kpiącym uśmiechem. - i z tym samym

Nad drzwiami wysiał przekrzywiony szyld - wisiał

- Wymażone miejsce na kryjówkę- odezwał się za jej plecami Kawir - wymarzone

Przeszli przez sporą halę, między starymi, zardzawionymi maszynami - zardzewiałymi albo przerdzewiałymi

Między dwoma sporymi skrzyniami rozłożony był przegnity materac -dwiema, przegniły

- Staru....szek powie powiedział - powie... powiedział

W samochodzie chłopiec zasną, skulił się, wtulając rudą głowę w fotel. - zasnął

Położył dłoń na jego plecach i pod warstwą swetra poczuła wystające kręgi.

- Jak wyglądał ten potwór?- zapytał Nancy ściszonym głosem

Kim oni są?!- wrzasnął rozłoszczony.
Dzwonek komórki wypełnił dłużącą się ciszę. Nancy sięgnęła do kieszeni i odebrała telefon.
- rozzłoszczony

- Zaczekaj, chce z tobą porozmawiać- powiedziała łagodnie.

Ostatnio edytowane przez Callineck : 09.05.2008 - 15:09
  Odpowiedź z Cytatem
stare 08.05.2008, 22:22   #33
Rocket
 
Avatar Rocket
 
Zarejestrowany: 21.03.2007
Skąd: Macondo
Wiek: 33
Płeć: Kobieta
Postów: 3,128
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Cytat:
Napisał Callineck
Logiczny jest jeden - kiedy ciało spada z dużej wysokości to niemożliwe, żeby słychać było tylko "cichy trzask łamanych kości" Zwłoki uderzają o ziemię z wielką siłą.
(uprzedzałam, że się przyczepię do morderstwa )
ale wtedy głośne jest samo uderzenie, czyli łup, gdy ciało trafia w asfalt, natomiast same łamiące się kości, chyba głośnego trzasku nie dają. ale w sumie to nie będę się sprzeczać, nigdy nikogo nie zrzucałam z dachu i nie wiem ;p.

@down: na pewno, na pewno ;p
__________________
Obrazek został usunięty, ponieważ przekraczał dozwolony rozmiar.
bezwzględnie.

Ostatnio edytowane przez Rocket : 08.05.2008 - 23:42
Rocket jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.05.2008, 22:53   #34
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Dokładnie o to samo mi chodziło, tylko to łupnięcie jest tak głośne, że zagłusza trzask łamanych kości.

Rocket, sporo wiesz na ten temat, jesteś pewna, że nikogo nie zrzuciłaś? Nawet przypadkiem?
  Odpowiedź z Cytatem
stare 09.05.2008, 17:57   #35
Fobika
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

No ale jeżeli był bardzo chudziutki i spadł z niewielkiej wysokości na miękką powierzchnie... dobra przyznaje wam racje, mój błąd, powinno być duże ŁUP
  Odpowiedź z Cytatem
stare 09.05.2008, 21:37   #36
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Znów dużo, a przeczytałam nawet nie wiem kedy. I chcę więcej^^
Było trochę błędów, ale juz Callineck je wyłapała więc..
__________________
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 22.05.2008, 18:30   #37
Nyks
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

kiedy następny odcinek :tupie nóżkami:
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.05.2008, 14:47   #38
Fobika
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

- Doktor Norton, telefon do pani.
Ana oderwała zmęczone oczy od monitora i spojrzała na stojącego za nią szeroko uśmiechniętego młodego chłopaka.
- Kto dzwoni?- zapytała odbierając od niego telefon
- Pani narzeczony.
Wyciągnięta ręka Any zawisła nieruchomo w powietrzu. Spojrzała na chłopaka rozzłoszczonym spojrzeniem.
- Były narzeczony- sprostowała, kładąc nacisk na każde słowo tak, aby chłopak w końcu to zapamiętał.
- Oczywiście- przytaknął i uśmiechając się wyszedł z gabinetu. Ana poczekała, aż zamknie za sobą drzwi i z cichym westchnieniem niezadowolenia przyłożyła telefon do ucha.
- Znowu przeszkadzasz mi w pracy- powiedziała z wyrzutem. Po drugiej stronie telefonu rozbrzmiał śmiech.
- Za każdym razem jak dzwonie mówisz to samo, a może tak zaczęłabyś rozmowę od „Cześć kochanie, jak się cieszę, że dzwonisz”?
Ana przewróciła oczami. Znów zaczyna te swoje podchody.
- Nie mam w zwyczaju kłamać- odparła cierpko- Siwan mów szybko o co chodzi, bo muszę wracać do pracy.
- Nie mów, że zapomniałaś- powiedział z wyrzutem.

- O czym?- Ana zamrugała nerwowo.
- O naszej rocznicy!- wykrzyknął rozradowany- Trzy lata temu mieliśmy pierwszą randkę.
- Och, naprawdę? Cudownie!- zawołała udając radość- Hej, a zgadnij jaką rocznicę mamy za osiem miesiący?- zapytała poważniej. Po drugiej stronie telefonu zapadła cisza.
- Ee... nie wiem... pierwszego bara-bara?- zapytał niepewnie. Ana poczuła jak jej policzki nabiegają krwią.
- Nie!- krzyknęła do słuchawki- Rocznicę zerwania!- rozłączyła się. Drżącymi dłońmi odłożyła telefon na biurko. Westchnęła ciężko. Jego ciepły, tak dobrze znany głos, sprawił, że odżyły w niej zakurzone wspomnienia, ukryte w najgłębszych zakamarkach świadomości. Przed jej oczami przebiegł obraz jego uśmiechu, pierwszego pocałunku, dnia, kiedy przyniósł jej bukiet tulipanów, ot tak, bez żadnej okazji... Do dziś nie wiedziała, jak on zdobył w tym mieście kwiaty. Jaka ona była wtedy szczęśliwa. Ale tamten świat był inny, teraz, za każdym razem gdy słyszała jego głos cierpiała. Czuła jak wielkie niewidzialne dłonie zaciskają się wokół jej gardła, nie pozwalając oddychać. Siwan nie pozwalał jej o sobie zapomnieć. Zdążyła już się przyzwyczaić do tego, że składa jej niespodziewane wizyty, przysyła jej co miesiąc prezenty, które ona zaraz po odebraniu wyrzuca do śmieci, że dzwoni, co najmniej raz w tygodniu...ba! Czasami nawet z niecierpliwieniem czekała na telefon, ale nigdy by się do tego nie przyznała. Ana poczuła jak łzy napływają do jej oczu. Tak bardzo chciała o nim zapomnieć, wyrzucić go ze swojej pamięci. Ale nie mogła. Tak, wciąż go kochała. Ale podjęła już decyzje, wybrała to co najważniejsza i póki co nie żałuje swojego wyboru.
- Nie żałuje- powiedziała na głos, w nadziei, że przez to słowa stanął się bardziej prawdziwe. Nic bardziej mylnego.

Siwan z westchnieniem schował telefon do kieszeni. Znowu się nie udało. Nawet nie chciała z nim rozmawiać, tak jak dawniej. Sięgnął po menu. Co on wtedy zamówił? Ach tak! Średnio wysmażoną cielęcinę i jakąś sałatkę. Dziś zamówi to samo. Postanowił, że sam uczci ich rocznicę w restauracji, w której mieli pierwszą randkę.

Dobrze pamiętał tamten dzień. Był zestresowany jak cholera, co było dziwne, bo nigdy nie bał się przed żadną randką. Chociaż z drugiej strony nigdy wcześniej nie umówił się z najpiękniejszą kobietą świata. Jak ona wtedy przepięknie wyglądała. Miała na sobie skromną, czerwoną suknie, która idealnie podkreślała głębokie wcięcie w jej talii i krągłość bioder. Ognisto rude włosy spięła w elegancki kok. Gdy ją wtedy zobaczył, zrozumiał, że musi zrobić wszystko co w jego mocy by została jego żoną. Prawie mu się udało, zamieszkali razem, przyjęła nawet od niego pierścionek, na który wydał niemałą fortunę. Odruchowo wsunął rękę do kieszeni garnituru i obrócił w palcach okrągły przedmiot. Był najszczęśliwszym człowiekiem na tej zaplutej planecie, dopóki cztery miesiące temu Ana nie oddała mu pierścionka i oznajmiła, że się wyprowadza. Co też ona wtedy powiedziała? Ach tak... „Kocham innego mężczyznę i nie chce cię oszukiwać”, ale on wiedział, że to nie była prawda. Wyczytał to z jej oczu. Ana nigdy nie potrafiła kłamać. Ze smutkiem spojrzał na puste krzesło przed nim. To wszystko przez ten cholerny projekt Nova. Od kiedy zaczęła tam pracować...
- Co podać?- zapytał kelner. Siwan spojrzał raz jeszcze do menu.
- Poproszę średnio wysmażoną cielęcinę i sałatkę numer trzy- powiedział uśmiechając się szeroko. Kelner zanotował zamówienie i zniknął w głębi sali przemykając między stolikami.

Roni czekał już od ponad godziny. Bolały go nogi i czuł nieprzyjemne ssanie w okolicach żołądka. Stał w pewnej odległości od domu Nancy i uważnie obserwował drzwi czekając, aż wyjdzie. Musiał się ukryć w pobliskiej uliczce, bo jego brudny sweter i obdarte spodnie przyciągały zbyt wiele spojrzeń czystych i pachnących przechodniów. Nie był do końca pewny czy podjął słuszną decyzje, przecież obiecał Staruszkowi, że nikomu nie wyjawi jego tajemnicy, ale tu chodziło o jego mamę. Staruszek na pewno by to zrozumiał. Poczuł jak krew uderza do jego mózgu, gdy zobaczył jak przez drzwi przechodzi białowłosy mężczyzna, a tuż za nim czarnowłosa kobieta. Nancy. Powtarzając sobie pod nosem, że musi być dzielny i uratować mamę, wynurzył się ze swojego ukrycia i staną na chodniku w świetle porannego słońca. Nie wiedział do końca co ma zrobić. Nie mógł podejść do Nancy, kiedy była z tym białowłosym. Przestępując z nogi na nogę, czekał na dogodną chwilę.
Kawir i Nancy podeszli do samochodu. Kiedy Nancy otwierała drzwiczki, kątem oka zobaczyła rudowłosego chłopca stojącego kilkanaście metrów od nich. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Co on tu robi? Spojrzała szybko na Kawira, na szczęście jeszcze go nie zauważył. Musiała się go pozbyć.

- Kawir, mógłbyś skoczyć do sklepu i kupić butelkę wody?- zapytała starając się własnym ciałem zasłonić Roniego przed oczami Kawira.
- Oczywiście- powiedział uśmiechając się przyjacielsko. Minął Nancy i ruszył w stronę sklepu.
Roni zobaczył, że Nancy go zauważyła. Więc nie ma już odwrotu, musi to zrobić. Ze zdenerwowaniem obserwował jak rozmawiają między sobą. Przez jego umysł przebiegła myśl, że powiedziała białowłosemu o nim. Potykając się o własne nogi podbiegł do pobliskiego śmietnika i schował się za nim. Ciężko dysząc przycisnął dłoń do piersi, starając się uspokoić szalejące za żebrami serce. Wychylił rudą głowę ze swojej kryjówki i z przerażeniem dostrzegł, że białowłosy zbliża się w jego stronę. Natychmiast ukrył się z powrotem i skulił modląc się o to by stać się niewidzialnym. Białowłosy był coraz bliżej, słyszał jego kroki. Zacisnął oczy i czekał, aż wielka ręka pociągnie go za kołnierz i wywlecze z kryjówki. Jednak stukot kroków, zaczął się powoli oddalać. Roni zdobył się na odwagę i wyjrzał na ulicę. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że białowłosy minął go i szedł dalej chodnikiem.
- Co ty tu robisz?
Roni podskoczył słysząc obok siebie głos. Przekręcił głowę i spojrzał na Nancy.
- Powiedzieli mi, że uciekłeś z komisariatu- powiedziała krzyżując ręce na piersi- Powinnam cię odwieźć z powrotem .
Roni upewnił się, że białowłosego nie ma w zasięgu wzroku i stanął przed Nancy. Wyprostował plecy i uniósł głowę, starając się wyglądać jak najbardziej poważnie.
- Przyszedłem zawrzeć z panią umowę- powiedział oficjalnym tonem.
- Jaką umowę?- zapytała Nancy uśmiechając się drwiąco.
Roni nabrał powietrza i wyrzucił z siebie jednym tchem.
- Pani wie coś co ja chce wiedzieć, a ja wiem coś co pani chce wiedzieć.
Uśmiech Nancy zbladł, zmarszczyła brwi. Pod jej ostrym spojrzeniem Roni czuł, jak ucieka z niego resztka odwagi.
- Co takiego wiesz?- zapytała poważniej.
- Nie powiedziałem pani wszystkiego- powiedział poważnie- Staruszek powierzył mi pewną tajemnicę, którą miałem nikomu nie zdradzać, ale powiem pani, jeśli pani zaprowadzi mnie do miejsca, gdzie trzymają moją mamę.
Nancy rozplotła ręce i oparła je na biodrach.
- O jakiej tajemnicy mówisz?- zapytała.
- Nad czym Staruszek i Jordan pracowali- wykrztusił z siebie.
Nancy przez dłuższą chwilę wpatrywała się w chłopca.
- Nie wiem gdzie trzymają twoją matkę.
- To niech mnie pani zaprowadzi do ich kryjówki- powiedział stanowczo.
Nancy kiwnęła na niego głową i szybkim krokiem ruszyła w stronę samochodu. Roni musiał biec by za nią nadążyć. Z piskiem opon ruszyli w stronę strefy C.
Kawir stał na środku chodnika, ściskając butelkę wody w dłoni. Zaskoczony obserwował jak czarny samochód z Nancy w środku znika za rogiem. Ciężko wzdychając wyrzucił butelkę do śmietnika, za którym jeszcze kilka minut temu ukrywał się Roni. Opuścił głowę i zmrużył oczy.
- Słucham?- odezwał się głos w jego głowie.
- Dzień dobry sierżancie- wyszeptał, nie unosząc głowy- Tu Kawir.
- O co chodzi? Czemu dzwonisz?- zapytał sierżant.
- Nancy znowu uciekła.
- Cholera chłopie! Jesteś od tego, żeby pilnować tą dziewczynę! Znajdź ją- rozkazał- Ona może nam sprawić zbyt dużo kłopotów.
- Dobrze- mruknął Kawir. Rozchylił powieki i podniósł głowę.

Przez całą drogę oboje milczeli. Roni poruszył się nerwowo na fotelu, gdy przekroczyli zakazaną granicę strefy C. Spojrzał nieufnie na Nancy. Urodził się w tym miejscu, przez dziesięć lat swojej egzystencji na ziemi mieszkał z matką w opuszczonym baraku, w samym centrum zgniłego serca strefy C. Nauczył się na pamięć rozkładu ulic, a każdy obraz budynku głęboko zapisał się w jego pamięci. Wiedział, które miejsca nadają się na kryjówki przed nocą, gdzie poszczególne gangi mają swoje siedziby i gdzie można czasem znaleźć jedzenie. Był dzieckiem strefy C. Był od niej uzależniony, jak od narkotyku. Nienawidził tego miejsca, ale jednocześnie nie umiał żyć poza jego granicami. Tak głęboko wsiąkł w rzeczywistość martwej strefy, że czyste ulice reszty miasta przytłaczały go i przerażały.
- Jest pani pewna, że to tu?- zapytał niepewnie. Wpatrywał się w nią czekając na odpowiedź, która nie nadeszła- Dobrze znam to miejsce, gdyby się tu ukryli wiedziałbym o nich- uporczywie wpatrywał się w nieruchomy profil Nancy. W odpowiedzi Nancy przycisnęła pedał gazu i z zawrotną szybkością mknęła po ciasnych ulicach strefy C.
- To tutaj- powiedziała zatrzymując się. Roni przycisnął nos do szyby i rozejrzał się po rozpadających się ceglanych budynkach.
- To niemożliwe- wyszeptał odwracając głowę w stronę Nancy- Mieszkałem dwie ulice dalej, znam to miejsce... oszukała mnie pani- dodał z wyrzutem. Nancy uśmiechnęła się lekko. Uniosła dłoń i skierowała wskazujący palec w dół
- Oni są tam.
Roni rozszerzył ze zdziwienia oczy, wpatrując się w palec Nancy.
- Pod ziemią?- zapytał z niedowierzaniem. Nancy kiwnęła głową.
- Tak, w opuszczonych bunkrach, jedenaście metrów pod ziemią- nagle spoważniała- Twoja kolej, gdzie Tomson i Harrison pracowali?
Roni wciąż tępo wpatrywał się w roztaczającą się przed szybą samochodu ulicę. Jego umysł wciąż z trudem starał się przyjąć do świadomości tą wiadomość. Byli tak blisko, tuż pod jego stopami, przez cały czas tam byli...
- Roni- zniecierpliwiony głos Nancy przywrócił go do świadomości. Chłopiec wciągnął głęboko powietrze.

-Jordan i Staruszek, byli naukowcami. Zajmowali się biologią. Poznali się cztery lata temu, przy pracy nad projektem Nova. Sponsorował ich jeden z kapłanów.
- Czym się zajmowali?
- Mieli stworzyć... a raczej naprawić jakąś broń, która miała pomóc kapłanom w zniszczeniu innych miast i zdobyciem władzy nad całym światem.
Nancy uśmiechnęła się kpiąco.
- Nad całym światem?
Roni widząc niedowierzanie wymalowane na jej twarzy, zaczerwienił się lekko.
- Tak mi powiedział Staruszek. Badania nad nią dalej trwają, ale są ścisłą tajemnicą- Roni zamilkł.
- To wszystko?- zapytała Nancy, chłopiec z zapałem pokiwał głową.
- To już wszystko. Dowiedzenia, idę szukać mamy- chłopiec wyciągnął dłoń w stronę klamki, gdy samochód nagle ruszył. Roni zaskoczony patrzał jak mijają kolejne budynki.
- Co pani robi?! Muszę wysiąść!- krzyknął bliski płaczu.
- Przykro mi Roni- powiedziała Nancy, wpatrując się w drogę- Ale nie mogę pozwolić żebyś tak się narażał. Poza tym nie ma sposobu, byś dostał się do środka, a jeśli jakimś cudem uda ci się tam włamać...- Nancy skierowała chłodne spojrzenie swoich niebieskich oczu na piegowatą twarz Roniego-... zabiją cię.
Roni wpatrywał się w nią oniemiały. Poczuł jak nagły przypływ złości opanowuje jego małe, wątłe ciało. Oszukała go.
- Proszę mnie wypuścić- powiedział groźnie.
- Nie Roni, zawiozę cię na komisariat a potem...- chłopiec z dzikim wrzaskiem rzucił się na kierownicę i szarpnął ją. Zaskoczona Nancy starała się odkleić drobne rączki od kierownicy.
- Roni przystań!- krzyknęła czując jak traci kontrole nad szalejącym po drodze pojazdem. Ostatnim desperackim ruchem próbowała odsunąć chłopca kładąc mu rękę na policzku. Roni kręcąc podbródkiem przekręcił głowę i Nancy poczuła jak zęby Roniego wbijają się w jej rękę. Z piskiem bólu wyrwała dłoń ze szczęki chłopca. Wtedy samochód wpadł na latarnię. Nancy uderzyła głową w kierownicę i kątem oka zobaczyła jak Roni wyskakuje z samochodu.

- Stój!- krzyknęła starając się złapać go za sweter. Ale było już za późno, Roni zniknął w ciemnych uliczkach strefy C. Nancy ciężko dysząc oparła głowę na rękach.
- Cholera- wysyczała przez zaciśnięte zęby. Spojrzała na czerwone ślady szczęki Roniego na swojej dłoni. Chłopiec zerwał jej bransoletkę. Przekręciła dłoń i przez chwilę wpatrywała się w podłużne blizny na swoim nadgarstku, które zazwyczaj ukrywały czarne koraliki bransoletki.

Ostatnio edytowane przez Fobika : 26.05.2008 - 18:50
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.05.2008, 16:30   #39
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Ach, w końcu sie doczekałam^^
Jak zwykle świetnie.
A drugie zdjęcie jest po prostu piękne
__________________
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 26.05.2008, 14:19   #40
Masakra
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Otwórz oczy...+18

Świetne FS!
A najbardziej mnie nurtuje kim jest ten Kawir i co to za "potwory", które porwały matkę Roni'ego
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 17:07.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023