|
![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 20.06.2008
Skąd: Chatka Ech
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,209
Reputacja: 10
|
![]()
Odc.5.
![]() Kiedy nastał ranek, Martyna obudziła się w kiepskim nastroju. Jest wilkołakiem i już nigdy nie będzie sobą. Zrezygnowana poszła do łazienki nie patrząc ani na siebie ani na lustro. Wzięła szczoteczkę do zębów i zaczęła je myć. Kiedy zobaczyła się w lustrze, szczoteczka wypadła jej z ręki i odbiła się o umywalkę. -Ja... ja... O boże! Jestem sobą!- wykrzyknęła. Szybko pobiegła do kuchni gdzie była reszta dziewczyn. -Martyna?- zapytała Judyta. -Tak! To ja! Widzisz?! Nie jestem już tym brzydkim wilkołakiem! Znowu jestem człowiekiem.- powiedziała tak radośnie, że wszystkie dziewczyny zaczęły się śmiać. Czuła, że na nowo się odrodziła. -Cieszymy się twoim szczęściem!- zawołała Ewka. -Heh...dzięki!- odpowiedziała szczęśliwa nastolatka. -Dobra, dobra dosyć tego gadania. Siadaj, Marti. Zrobię śniadanie- powiedziała Judyta. ![]() Kiedy Judyta podawał dziewczynom śniadanie, zadzwonił telefon. Martyna, Ewka, An i Judyta wdrygnęły się na dźwięk telefonu. -M-może t-to p-po c-ci-ciebie, Mar-Mart-Marti- zaczęła się jąkać Ania. -Ale Ania! Czego ty się boisz?- zapytała Ewa. -N-no b-bo...- An wzięła głęboki oddech i zaczęła kontynuować- Wiecie o co mi chodzi! Te całe wampiry, elfy, wilkołaki! To nie jest normalne!- wykrzyknęła. -Ej! Cicho! Wypadało by odebrać!- rzekła spokojnie Judyta i odebrała telefon. Marti poczuła uporczywy ból brzucha. I to nie był ból z tego, że była głodna, ale to był ból jaki doskwiera jej kiedy się czegoś boi. A bała się tego telefonu potwornie. -Mama, Tata? Ach.. to wy!- powiedziała z ulgą Judyta patrząc złowrogo na An i Ewkę. Martyna odetchnęła z ulgą tak jak resztą dziewcząt. -A ja już się tak bałam, że to wampiry, albo ta elfka- szczerze wyznała Marti. -Ja też!- powiedziały razem Ewa i Anka. Po chwili zaczęły się śmiać. -Przyjeżdżacie dzisiaj?!- w tym momencie kiedy Judyta to powiedziała śmiech ucichł. Kiedy dziewczyna skończyła rozmawiać, zwróciła się do An: -To teraz niech Marti pójdzie to ciebie. -Ok.- tak, więc Martyna z An szybko wybiegły z domu Judyty. Pobiegły do domu An i wbiegły do jej pokoju z hukiem zatrzaskując drzwi. ![]() Dopiero teraz An zapytała się Martyny czemu w ogóle miały tu biec. -Eee... No tak- Marti zaczęła się śmiać- w końcu nie jestem już wilkołakiem- i obie zaczęły się śmiać ze swojej głupoty. Potem zaczęły ze sobą gadać i czas im upłynął. Zbliżał się wieczór. Obie nastolatki poszły przygotowywać kolację, ponieważ mama An zaraz powinna wrócić do domu. "Hm..gdzie Ania ma ketchup? Może w tej spiżarce"- pomyślała Marti i otworzyła drzwiczki. -Nie! Nie otwieraj ich!- usłyszała krzyk An, ale było już za późno. Martyna została oblana kubłem zimnej wody. -Ups... Marti, sorka wielkie! Chciałam zrobić dowcip mamie, ale ty otworzyłaś te drzwi i... -Hm... to nawet dobrze! Bo gdybyś tak oblała swoją mamę to miałabyś na pewno szlaban!- przerwała Ani, Martyna. -No...chyba masz rację- zaśmiała się An. Nagle usłyszały huk dobiegający z salonu. Obie przestraszyły się i schowały w spiżarce. Usłyszały kroki. Ktoś szedł w ich stronę. An krzyknęła, a Martyna spojrzała na nią złowrogo. Ten ktoś już wiedział gdzie dziewczyny są. Otworzył drzwi spiżarni. Dziewczyny zamknęły oczy i poczuły się sennie. W końcu straciły przytomność. ![]() Obudziły się w innym mieszkaniu. To mieszkanie sprawiało wrażenie nie dokończonego. Nad nimi stała elfka. -Co się stało, gdzie jesteśmy?- zapytały razem. -Spokojnie... To ja, Beata. Pamiętasz mnie, Martyno? -Tak pamiętam cię. Zmieniłaś mieszkanie? -Nie... tu trafiają moje ofiary- oj teraz to Martyna zaczęła się bać. Znowu poczuła nieprzyjemny skurcz w żołądku. -Chcesz nas zabić?!- zapytała Ania. -Przykro mi, ale muszę was oddać wampirom- w tej samej chwili An zemdlała, a serce Martyny biło jak szalone. -Ale czemu?! Jak to?!- zapytała ze łzami w oczach. -Wampiry powiedziały, że jak oddam ciebie i jakąkolwiek ofiarę to nie będą już nas męczyć. "To było właśnie dzisiaj..."- Beata zaczęło opowiadać Martynie o zdarzeniu-"... kiedy nastał ranek. Zaczęłam przechadzać się po lesie. Po jakimś czasie zobaczyłam wampirkę. Podeszła do mnie i zaczęłyśmy rozmowę. ![]() -Proponujemy, wam elfom pewien układ. -Jaki? -Jeśli oddacie nam jakąś dziewczynę i tą całą Martynę, to wtedy damy wam spokój. Jeśli nie to nie damy wam spokoju. Przykro mi, nie macie wyboru. -Dobrze. Zgadzam się- i wampirka odeszła. Musiałam to zrobić. Bardzo mi przykro".
__________________
Ach, Marylo, wszak oczekiwanie czegoś daje nam już połowę przyjemności! Może się zdarzyć, że się tego nie otrzyma wcale, ale nikt nie może zabronić cieszyć się z oczekiwania. Lucy Maud Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 | |
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
I ciągle za mało EMOCJI! Bez obrazy,ale Twoje fotostory niespecjalnie mie wciągnęło ;/ Wogóle to wszystko jest pogmatwane ![]() Nie mogę się w tym połapać ;/ Pisz dalej,ale moja aktualna ocena to 6/10 ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 20.06.2008
Skąd: Chatka Ech
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,209
Reputacja: 10
|
![]()
Nie no, żadnego komentarza! Komentujcie proszę!
__________________
Ach, Marylo, wszak oczekiwanie czegoś daje nam już połowę przyjemności! Może się zdarzyć, że się tego nie otrzyma wcale, ale nikt nie może zabronić cieszyć się z oczekiwania. Lucy Maud Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
No dobra,
-M-może t-to p-po c-ci-ciebie, Mar-Mart-Marti- zaczęła się jąkać Ania. to mi się nie podoba, ponieważ wydaje się dziwnie nieczytelne, prawda? Moja rada, stawiaj spację po myślniku, wtedy prezentuje się estetyczniej. Fabuła jest ciekawa w miarę tylko mogłabyś pisać ciekawiej, bardziej tajemniczo i zachęcając do czytania następnego odcinka. Przyznam szczerze, że trochę ciężko mi się je czyta. 6/10 |
![]() |
![]() |
#5 |
Zarejestrowany: 20.06.2008
Skąd: Chatka Ech
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,209
Reputacja: 10
|
![]()
* * * * * * * *
Odc.6. ![]() -Och jak dobrze być z babcią! Cieszę się, że przyjechałam...- powiedziała Judyta do swojej babci. Wczoraj pokłóciła się z rodzicami, więc spakowała walizki i przyjechała tutaj, na wieś. -Ja też się cieszę, że cię widzę moja ty kochana wnuczko... hm.... -Judyto! -Tak, tak... Cieszę się naprawdę, że cię widzę Judyto! -Aha...- bąknęła pod nosem. -Co powiedziałaś? -Nie nic. Po prostu muszę zadzwonić. Wprawdzie mam jeszcze troszkę kasy na komórce, ale to wystarczy jedynie na esa, a ja muszę zadzwonić. Więc gdzie jest telefon? -Ach, wnusiu. Nie pamiętasz gdzie jest telefon? Mówiłam ci przecież. -Ym...- Judyta chciała sobie przez chwilę przypomnieć gdzie to ma być ten telefon. -W twoim....- babcia ułatwiała zadanie, a Judyta jej dokończyła. -Pokoju! Dzięki babciu! Już tam biegnę- kiedy dziewczyna weszła do jej pokoju, zdziwiła się. W pokoju panował bałagan i był on trochę dziwny. Jednak nie zastanawiała się nad tym dłużej i poszła zadzwonić. ![]() -Halo?- zapytała, gdy usłyszała w słuchawce głos. Jednak to nie był głos Martyny, do której dzwoniła, lecz sekretarki: -Abonent tymczasowo... -Niedostępny!- dokończyła Judyta i rzuciła słuchawką o podłogę. Potem położyła się na łóżku, które jak cały pokój, było dziwne. Nagle dostrzegła coś czego nie widziała wcześniej. A mianowicie była to szklana kula. Nastolatka szybko do niej podbiegła i dotknęła ją delikatnie. W tym samym momencie zobaczyła, że jakieś zielone szyby zagrodziły jej przejście. ![]() -Wnusiu?! Odkryłaś to! Oj, oj, oj ja ci zaraz dam!- usłyszały rozgniewany głos swojej babci. Ile sił w nogach, Judyta popędziła w stronę balkonu i wyskoczyła przez barierki. Wiedziała, że to co robi jest nierozsądne. Myślała, że się zabije. Ale jednak nie. Nagle zobaczyła, że siedzi w lesie. Las był naprawdę ogromny. Nie to co ten koło domu Martyny. Zagłębiła się dalej szukają wyjścia, jednak go nie znalazła. Po godzinnej wędrówce zobaczyła plastikowego pelikana, jakiego mają jej rodzice. Wpatrywał się w niego ładny bocianek. ![]() -Hej... ładny jesteś- powiedziała do bocianka Judyta. On odwrócił swój dzióbek w stronę Judyty, a ona uśmiechnęła się i podeszła do niego. * * * * * Martyna i Ania zaczęły uciekać przed wampirami. Bardzo się obie bały. Nie wiedziały co zrobią, ale na szczęście Marti zauważyła elfią chatkę. -Chodź! Szybko!- zawołała. An posłusznie pobiegła za koleżanką i po chwili dziewczyny były już w mieszkaniu Beaty i Kaśki. -I co teraz?!- zapytała Ania, która była już tak zestresowana, że nie wiedziała jak ma na imię. -E...wiem! Hakama bamu!- Martyna wypowiedziała zaklęcie, które kiedyś usłyszała od Kaśki i w jednej chwili stanął przed nimi oszklony pokój. Dziewczyny szybko tam pobiegły i zaczęły pić eliksiry. Martyna wzięła eliksir po którym nie wpadło by jej chyba nigdy do głowy co się stanie. ![]() Kiedy go wypiła została wampirem. -O nie! Ty jesteś wampirem!- zawołała An, już bardzo wystraszona. -Wiem! To bardzo dobrze! Wreszcie mogę stanąć twarzą w twarz z wilkołakami! Zostań tu, a ja pójdę do nich. -Dobrze- Ania zaraz się zgodziła, bez wahania. Martyna, więc opuściła dom i skierowała się w stronę Wampirów. Zobaczyła Wampirkę. Zamieniła się, więc w nietoperza i podleciała do niej. ![]() -O nie! Ty jesteś wampirem- Wampirka wydała się być bardzo zdziwiona. -No widzisz! Nie jestem gorsza od was- powiedziała z uśmiechem na twarzy i wielką pewnością siebie. -Wprawdzie nie zabija się wampirów, ale trudno! Dla ciebie zrobię wyjątek. -Wprawdzie nie zabija się wampirów, ale ja jestem i wilkołakiem, więc ja dla ciebie też zrobię wyjątek- Wampirka spojrzała na Martynę. Dwa wściekłe spojrzenia spotkały się. Dwa mroczne spojrzenia. Dwie dusze wampirów. Twarz zabójcy i twarz wybrańca. Odcinek ten był przedostatni. Nie wiem kiedy dam ostatni. Jutro, albo pojutrze.
__________________
Ach, Marylo, wszak oczekiwanie czegoś daje nam już połowę przyjemności! Może się zdarzyć, że się tego nie otrzyma wcale, ale nikt nie może zabronić cieszyć się z oczekiwania. Lucy Maud Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza Ostatnio edytowane przez Panna Lawenda : 22.07.2008 - 08:22 |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]()
@up: czemu cytujesz odc.5, skoro jest już 6?
Co do odcinka: znowu się powtórzę: może być. Właściwie, to Twoje FS niczym nie zachwyca. Nie mam w nim za bardzo czego pochwalić: pospolity tekst (chociaż jest poprawa: uczucia są opisane), zdjęcia jako takie (na jednym z nich widać niebo <grrr....>). 6/10 Widzę, ze planujesz napisać drugie FS. Lepiej to dobrze przemyśl, bo nie wiem, czy znajdziesz (stałych) czytelników. Ostatnio edytowane przez Liv : 22.07.2008 - 21:02 |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Mnie się nie podoba. Wszystko tak gmatwasz. Ciężko mi się czyta.
-O nie! Ty jesteś wampirem!-zawołała An, już bardzo wystraszona. -O nie! Ty jesteś wampirem-Wampirka wydawała się być bardzo zdziwiona. -Wprawdzie nie zabija się wampirów, ale trudno! Dla ciebie zrobię wyjątek. -Wprawdzie nie zabija się wapmirów, ale [...] Powtórzenia... Jestem na nie. Trudno jest to zrozumieć, ciężko mi się czyta, robisz błędy, powtórzenia... Przykro mi, ale tylko 2,5/10 |
![]() |
![]() |
#9 | |
Zarejestrowany: 20.06.2008
Skąd: Chatka Ech
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,209
Reputacja: 10
|
![]() Cytat:
__________________
Ach, Marylo, wszak oczekiwanie czegoś daje nam już połowę przyjemności! Może się zdarzyć, że się tego nie otrzyma wcale, ale nikt nie może zabronić cieszyć się z oczekiwania. Lucy Maud Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
mnie też nie zbyt wciągnęło to fs, zgadzam się z Liv, napisała też że napisane jest pospolitym tekstem - prawda 6/10, do tego błędy interpunkcyjne, pełno powtórzeń...
|
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|