![]() |
#42 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
a ja się zastanawiałam, dlaczego zniknęłaś ze starego "Opowiadamy...". Głupke XD
Nie no, bosko! Mówiłam już, że kocham tą parkę. Super! ![]() |
![]() |
![]() |
#43 |
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 633
Reputacja: 15
|
![]()
Dziękuję za wszystkie miłe (jak na razie) komentarze. Fajnie, że ktoś to czyta i wziąć żyje :3
Muszę was zasmucić. Wysłałam na giełdę mieszkania Roba, Alice, ich mieszkania, ale... nie ma tego na giełdzie. Jak na to poradzić? Jeśli ktoś wie i chce mi pomóc, niech pisze na priv. Oto kolejna część losów Alice Yovovic Część 29 Niemal miesiąc po oświadczynach, Alice dowiedziała się, że Caroline wyszła ze szpitala i po zadziwiająco krótkiej rehabilitacji jest w pełni sił i może żyć swym dawnym życiem. Uradowana tą nowiną, chwyciła telefon i zadzwoniła do przyjaciółki. Umówiły się w parku naprzeciw szkoły, w której pracuje blondynka. ![]() - Tak się cieszę, że cię widzę, Car! - krzyknęła wesoło Alice i wyściskała za wszystkie czasy swą przyjaciółkę. - Och, jak ja tęskniłam! - kilka łez szczęścia spłynęło Caroline po policzku. - Miałam już dość szpitalnego wdzianka, które odsłania tyłek. - dodała. ![]() Alice wzięła głęboki wdech, a na jej twarzy widniał szeroki uśmiech. Niebieskooka zauważyła wspaniały humor swojej przyjaciółki i zainteresowała się, co może być tego powodem. - Nie uwierzysz - zaczęła podekscytowana. - Oświadczył mi się! - Cudownie! - zapiszczała zachwycona. ![]() - Szczęścia! Robert jest wspaniałym facetem, na pewno będziecie szczęśliwi. - powiedziała, ściskając koleżankę. - Już jesteśmy. - szepnęła. ![]() Caroline złapała prawą dłoń Alice, by dokładnie obejrzeć pierścionek, który podarował swej ukochanej pan Moore. Otworzyła szeroko oczy i wpatrywała się w biżuterię z rozdziawionymi ustami. - 50 tysięcy simoleonów, 5,5 karatowy diament. - odparła z wyższością w głosie. ![]() - Ach, jak ja ci zazdroszczę, Alle. Powiedz mi, kiedy wyprawicie wesele? - Na razie o tym nie myślimy. Jest wiosna, więc pogoda jest nieprzewidywalna. Zaczekamy do końca czerwca. - odpowiedziała niby od niechcenia. Caroline zrobiła smutną minę. - Co z Joshem i ze mną, nie wiadomo. Totalny brak pieniędzy. Alice otuliła dziewczynę, głaszcząc po głowie i pocieszając, że zawsze może na nią liczyć. Po chwili atmosfera się rozluźniła i znów normalnie rozmawiały. ![]() ![]() Wiem, że wcześniej nie wspominałam, ale Alice Yovovic i Robert Moore są parą od roku (simowego, of course) Gratulacje! ![]() Jako, że niedługo ślub, wypadałoby poznać przyszłą teściową (czyt. kraken). Starcie roku. Alice i Robert wybrali się na kolację do owej pani. ![]() Piękni i eleganccy stanęli przed drzwiami i mężczyzna nacisnął dzwonek. Obrócił się w stronę swej narzeczonej i wyszeptał: - Al, proszę, dziś bez żadnych wygłupów. Moja matka jest dość konserwatywna. - ostrzegł. Ma już wybrany swój...ideał. - dodał z kwaśną miną. ![]() ![]() Zrobiła pytającą minę, lecz zauważywszy światło wyłaniające się zza otwieranych wrót piekielnych, przybrała pozycję bojową - ustawiła się u boku lubego i na jej ustach zagościł uśmiech numer 6. - Cześć, mamo. - przywitał się radośnie ze swą rodzicielką, jednak mocno trzymał ukochaną. - Oto Alice Yovovic, moja narzeczona. Kobieta zlustrowała wzrokiem dziewczynę swojego syna. ![]() - Bardzo mi...miło. - przywitała przyszłą synową ze zniesmaczeniem, ale starała się nie dać tego po sobie poznać. Zaś sztuczny uśmiech Alice utrzymywał się na jej twarzy. ![]() Usłyszeli kroki dwóch osób - jedne były głośne, potężne, a drugie cichutkie i niemiarowe. Do Roberta podszedł mężczyzna z pierwszymi zmarszczkami mimicznymi. - Robbie, stary! - Rob znalazł się w stalowym uścisku brata. - Ale żeś się zestarzał, ty dziadzie jeden. Nasz agent dał Jacksonowi (tak ma na imię jego braciszek) sójkę w bok. Alice bacznie obserwowała staruszkę ![]() ![]() Do zielonookiego boga ( ![]() - Masz przepiękną sukienkę. - Dziękuję, twoja bluzeczka również jest śliczna. - uśmiechnęła się do dziewczynki rozczulona. Spojrzała na nią jakoś tak... inaczej, niż dotychczas spoglądała na dzieci. ![]() ![]() Cała rodzina udała się do jadalni, aby spożyć kolacje. ![]() Jako pierwsza, głos zabrała seniorka. - Gdzie się poznaliście? - spytała. - Do kancelarii prawniczej, w której pracuję przyjęto nową osobę, na którą miałem mieć oko. - skłamał. Tak jak Alice, dla rodziny istniała specjalna wersja. Wymienili nieśmiałe uśmiechy. Aktorstwo opanowane do perfekcji. Nagle staruszka wypaliła: - To takie dziwne... bałam się, że nie tkniesz mięsa. - powiedziała, lecz widząc minę Alice, wytłumaczyła. - Nasza Cindy była wegetarianką. ![]() - Cindy? - skrzywiła się brunetka. - O nie - jęknął Robert. - zaczyna się. ![]() - Tak, była dziewczyna mojego młodszego syna. Szkoda, że głupek z nią zerwał. - mówiła niby do siebie, ale dostatecznie głośno. ![]() ![]() - Mamo, przestań. Cindy Belleflour to temat zakończony. - chciał zapaść się pod ziemię i zabijać wzrokiem. - Może opowiesz co słychać w kółku czytelniczym? - zmienił temat. ![]() Alice mimo swej niechęci, pomogła kobiecie posprzątać naczynia. Wycierając ostatni talerz, Xenia odwróciła się w stronę dziewczyny. - Wiedz, że mój syn i Cindy byli nierozłączni. Kto wie, czy nie stanęliby na ślubnym kobiercu - rzekła złośliwie. ![]() - Przepraszam, ale niezbyt interesuje mnie dawny związek Roberta. JA jestem jego narzeczoną, nie ta osoba, o której pani ciągle mówi. - wytłumaczyła nieśmiało. ![]() Kobiecie nie spodobało się to. Będzie wojna. Pod pretekstem późnej godziny rozkazała, by wrócili do domu. ![]() Tej nocy Al źle spała. Koszmary dręczyły ją i rzucała się na łóżku. W końcu najgorsze z najgorszych - przed oczami pojawił się obraz narzeczonego obściskującego się ze swoją byłą. Obudziła się ciężko dysząc. ![]() Usiadła na łóżku, próbując odgonić od siebie niemiłe myśli. ![]() Tydzień po nieprzyjemnym wieczorze wszystko wróciło do normy. Alice nie była smutna, wręcz przeciwnie, humor dopisywał, a słońce śmiało się wesoło. Wstała i pierwszą jej czynnością było włączenie wieży stereo oraz wsadzenie płyty swojego ulubionego zespołu rockowego. Tanecznym krokiem udała się do kuchni i zaczęła smażyć naleśniki. ![]() Nagle poczuła, że okalają ją czyjeś ręce. - Obudziłaś mnie. - zamruczał. ![]() Przełożyła jedzenie na talerzyk i obróciła się. Mężczyzna schylił się by pocałować dłoń Alice, która zachichotała. - Zapraszam do tańca, już niedługo pani Moore. ![]() Zgodziwszy się, przeszli do salonu, by porwać ciała do tańca. ![]() ![]() ![]() ![]() Podniósł ją i wpił się w jej wargi. (uuu ![]() ![]() ![]() Alice musiała udać się do łazienki. Rob kazał jej jak najszybciej wracać. ![]() Będąc u góry, zahaczyła jeszcze o sypialnię. Wychodząc z pokoju, jej telefon zadzwonił. Nieznany numer. Odebrała i uważnie słuchała, co ma jej rozmówca do przekazania. ![]() +BONUS Padłam ![]() ![]() Przykro mi, że obejrzeliście ten odcinek. Wiem, że praktycznie nic tu się nie trzymało kupy, ale dodanie tego było nieuniknione.
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Myrtek : 17.06.2012 - 17:49 |
![]() |
![]() |
![]() |
#44 |
Zarejestrowany: 03.01.2011
Skąd: Castle Rock
Płeć: Kobieta
Postów: 568
Reputacja: 10
|
![]()
Ale głupia krowa z tej matki. ; o Nie znoszę jej. I świetny, długi odcinek, nie gadaj, że się kupy nie trzymało. Chcę więcej.
![]() P.S. Od sygnatur jest specjalny temat.. Nie pamiętam ,gdzie, ale na pewno jest gdzieś na dole. ![]()
__________________
Just you and I.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#45 |
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 657
Reputacja: 10
|
![]()
Mnie tam przykro nie jest. Wręcz przeciwnie, zawsze czekam na nowy odcinek. I podoba mi się ta zwyczajność. Jakby tylko się ścigali i zabijali to byłoby dziwnie. Poza tym aby wprowadzić akcję musi być wprowadzenie. Jestem ciekawa co tym razem wymyślisz
![]() ![]()
__________________
reality bites |
![]() |
![]() |
![]() |
#46 |
Zarejestrowany: 16.08.2011
Skąd: Califronia
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 250
Reputacja: 10
|
![]()
Jeej uwielbiam twoją rodzinkę .! Al jest śliczna, w Robbie jestem zakochana. Ciekawe jakie Alice ma teraz zadanie... A gdzie Rob patrzy jej na 6 zdjęciu od dołu .? xD czekam na nową porcje .!
|
![]() |
![]() |
![]() |
#47 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
ej tam, ja lubię takie odcinki =D Ali jest śliczna...Jezu, powtarzam się, znowu
![]() Dobra, jeszcze tylko jedno pytanie: pamiętasz może z jakiej strony jest sukienka Alice, w której była na kolacyjce? |
![]() |
![]() |
#48 |
Zarejestrowany: 22.04.2011
Skąd: The City of Wonder
Płeć: Kobieta
Postów: 372
Reputacja: 10
|
![]()
Zazdroszczę Ci tej rodzinki!
![]() ![]()
__________________
Klichael & Mika
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#49 |
Zarejestrowany: 11.04.2012
Skąd: Z Vaniliowej wioski
Płeć: Kobieta
Postów: 23
Reputacja: 10
|
![]()
Świetna jest ta historia
![]() Alice jest śliczna ![]() Świnia z tej teściowej ![]() ![]()
__________________
Vanilia
|
![]() |
![]() |
![]() |
#50 |
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 633
Reputacja: 15
|
![]()
Jejciu, dziękuję za komentarze!
![]() ![]() Oto kolejna część losów Alice Yovovic Część 30(Wow, dużo już tych części, tak na marginesie ![]() Alice i Robert, wraz ze znajomymi wybrali się na koncert rockowy sławnego na całym świecie zespołu o nazwie Kiss my lips. Jako, że cała grupka składa się z oddanych fanów tego typu muzyki, byli jako pierwsi w kolejce po bilety. (A kochana gra, zamiast zostawić strój, w który ubrałam wokalistkę, zmieniła na nie wiadomo co ![]() ![]() ![]() ![]() Alice śpiewała niemal tak głośno jak wokalistka! Bawiła się niesamowicie, więc chętnie dołączyła się do pogo. ![]() ![]() ![]() Jak widać, w metropolii, w której mieszkają, jest wielu zwolenników ostrych dźwięków. ![]() Koncert zakończył się późną nocą. Koledzy naszej pary dotarli osobnym autem. W drodze na parking, Al powiedziała, że wróci dosłownie za chwilkę, ponieważ musi spotkać się sam na sam z Mr. kibelkiem. ![]() ![]() Gdy Alice zmierzała w stronę toalety, usłyszała porozumiewawczy dźwięk. Od razu zwróciła się w stronę, z której dochodził odgłos. Za filarem ujrzała czyjąś sylwetkę. ![]() Mężczyzna lekko wychylił się i specjalnym gestem rozkazał podejść brunetce. ![]() Mimo swej niepewności, zawahała się tylko na sekundę i podeszła do nieznajomego. ![]() Mężczyzna zeskoczył i zrobił kilka kroków w jej stronę. Wziął głęboki oddech i zasalutował. ![]() Zrobiła oczy jak spodki. Była nieco zdziwiona gestem nieznajomego. Ledwo zdążyła otworzyć usta, by spytać czego od niej wymaga, lecz ten uprzedził ją. - Jestem Benjamen Sharl, panno Yovovic. To ja dzwoniłem do pani 4 dni temu. ![]() Wciąż niewystarczające informacje, by wiedzieć o co chodzi mężczyźnie. Kiwnęła głową, pozwalając mu kontynuować. - Mam do pani zlecenie. - oznajmił cicho. Kobieta od razu się ożywiła. - Wiem, że jest pani mistrzynią walki, a spryt to pani konik. Pragnę, by zostało to wykorzystane. Po naszym pięknym mieście przechadza się niezły cwaniak - myśli, że jest lepszy od agentów. Tak dłużej być nie może. Trzeba temu jakoś zaradzić. - Rozumiem, że moim zadaniem będzie porządny kopniak w tyłek? - mlasnęła. Przytaknął. - Dlaczego to właśnie mnie pan o to prosi? Równie dobrze mógłby pan nasłać na niego jakiś gang. ![]() - To poważna sprawa. - zmarszczył brwi, napotkawszy opór. - Nie jest to zwykły chłopak, który naoglądał się za dużo filmów akcji. To groźny osobnik, mogący zatrząść światem agentów. Wizja Alice w jakiejś piwnicy zamkniętej na cztery spusty, niezbyt spodobała się kobiecie. Zgodziła się i dostawszy szczegółowe informacje, pognała do czekającego na nią narzeczonego. ![]() Wróciwszy do domu, emocje po wydarzeniu muzycznym, wciąż nie opadły. Rozmawiali o najlepszych jak i o najgorszych momentach występu. Narzekali, że nie mogli dorwać autografu wokalistki. - Wiesz, ta obcisła kurtka nieźle na tobie leży. Podoba mi się. - powiedziała niespodziewanie. Gdy zbliżyli się do siebie twarzami, nagle zadzwonił telefon posiadacza owej kurtki. Zrobił niezadowoloną minę i sięgnął po telefon. ![]() Niezbyt miło przywitał się z rozmówcą, ale słysząc to, co ma mu do przekazania zrobił kamienną twarz i przeszedł do pralni, w której zamknął się na klucz. ![]() ![]() Nadszedł termin bijatyki. Alice pod pretekstem odwiedzin Caroline, opuściła mieszkanie. Robert zawiózł ją pod drzwi domu przyjaciółki i pojechał na spotkanie z bratem. Gdy światła samochodu nie był już widoczne, uciekła w gęstwinę, by się przebrać. Założyła swój czarny, obcisły strój, płomiennie rudą perukę oraz maskę, gdyż rozkazano jej bycie dyskretną. Zamówiła taksówkę, by dostać się na miejsce akcji. Dobrze wybrana lokacja - rozległa łąka, znajdująca się w środku lasu. Nikt nie usłyszałby ryków wydawanych przez jej ofiarę. Jej przeciwnik czekał na nią. Zaplanowane spotkanie. ![]() (Miało być emocjonujące ujęcie, ale kryształek zniszczył efekt. Oj, nie wybaczę sobie tego niedbalstwa ![]() ![]() Podeszła do niego dumnym krokiem, z uniesioną głową. Jej ofiara również ukrywała swoją twarz. - Radzę ci uciekać. Dostaniesz niezłe lanie. - ostrzegła szyderczo, nieco zmieniając swą barwę głosu. ![]() - Nie sądzę. - szepnął pewny siebie, lecz zaraz dostał pięścią w sam środek klatki piersiowej. Ale ledwo odchylił się delikatnie w tył od siły uderzenia. ![]() Chciał ścisnąć Alice, by ograniczyć jej możliwość ruchów, lecz wyślizgnęła się z jego ramion, podskoczyła, a następnie odbiła się od niego robiąc przy tym salto w tył. ![]() Obróciła się w jego stronę, uśmiechając się złośliwie. Zerknęła na drzewa i zanurzyła się w lesie. ![]() ![]() Tym czynem zdziwiła napastnika. Stanął na środku polany i przymykając powieki nasłuchiwał. ![]() Zrobiła kilka kółek, by zmylić mężczyznę. W końcu powoli zmierzając w jego stronę, napadła go od tyłu. ![]() W mgnieniu oka zwrócił się w jej stronę i popchnął. ![]() Widząc, że napastnik próbuje ją złapać, zwinnie odskoczyła. ![]() Długo walczyli. Oboje byli równie silni, wysportowani oraz mieli doskonale wyćwiczoną taktykę. ![]() ![]() ![]() Agresorowi udało się obezwładnić Alice i przytrzymując jej ręce, wykonał trik, który powodował natychmiastowe omdlenie ofiary. ![]() Podczas tego starcia, z powodu mocnych uderzeń, na ich ciałach pojawią się piękne, fioletowe siniaki, bóle mięśni i ewentualne rany. Spojrzał na nieprzytomną agentkę i zmrużył oczy. Zauważył, że jej włosy jakoś tak krzywo leżą. Ściągnąwszy swą spoconą maskę, ostrożnie się schylił. ![]() To była peruka. Zsunąwszy sztuczną fryzurę kobiety, jego oczom ukazały się kasztanowe włosy, opadające na ramiona dziewczyny. Drżącą ręką zdjął maskę ukrywającą twarz. "Tylko nie to. Za jakie grzechy?" pomyślał. Gdy trzymał w ramionach nieprzytomną Alice, nie potrafił zrozumieć jak to możliwe, że walczył z ukochaną. Dlaczego jej nie poznał? - Co ja zrobiłem... - powiedział bezgłośnie. ![]() ![]() + BONUS Al i Rob śpiewający karaoke. Najlepsza komedia wszechczasów ![]() ![]() - WTF co to za bzdury?! Całe życie śpiewałem to inaczej! ![]()
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Myrtek : 24.06.2012 - 01:11 |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|