![]() |
#51 |
Zarejestrowany: 30.10.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 36
Płeć: Kobieta
Postów: 3,456
Reputacja: 17
|
![]()
Zdjęcia faktyznie gorszej jakości, gdyż w czasie gdy tworzyłam ten i odcienek, który bedzie następny wklejony na forum, moja karta graficzna nieco odmawiała posłuszeństwa. Wybaczcie.
|
![]() |
![]() |
|
![]() |
#52 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
To jest najlepsze opowiadanie na tym forum!
![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#53 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Swietne, zgadzam sie to najlepsze fotostory na forum! Ocene znasz, czekam na odcinek
|
![]() |
![]() |
#54 |
Zarejestrowany: 15.07.2007
Skąd: Zabrze
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,069
Reputacja: 10
|
![]()
Twoje fotostory jest poprostu świetne, niepowtarzalne i genialne. Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki. Gratuluje tak ciekawego fotostory
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#55 |
Zarejestrowany: 30.10.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 36
Płeć: Kobieta
Postów: 3,456
Reputacja: 17
|
![]()
XV
Po roku od tego incydentu, nadszedł czas zmian. Uświadomiłem to sobie kończąc ostatnia klasę gimnazjum, później wracając z pierwszych egzaminów z Akademii Medycznej. W oczekiwaniu na wyniki, starałem zrobić się krótki bilans mijającego czasu… Ciężka praca by dobrze napisać egzaminy, obowiązki w domu, praca dla ojca Konrada. Ale także i wspaniałe chwile spędzone z przyjaciółmi – to pozwalało mi zapomnieć o problemach i plotkach krążących po miasteczku. Tak, przyjaciele byli tymi, którzy pomimo wszystkich niepowodzeń i głupot trwali przy mnie, nie przejmując się glosami innych. - Jak ci poszły egzaminy? – Zapytała Teresa w pewną niedzielę, gdy siedziałem wraz z nią i jej bratem u nich na podwórzu. Jedliśmy razem podwieczorek, graliśmy w szarady, piliśmy herbatę miętową… - Całkiem dobrze… - sięgnąłem po kawałek sernika, który uwielbiała piec matka Teresy i Konrada. – Mam nadzieję, że się dostanę… - Jestem pełen podziwu! Nie wiem jak ty znalazłeś czas na czytanie tych grubych, starych książek… - Konrad rozpiął guziki przy kołnierzu, tego dnia było naprawdę gorąco. - Ja się tobie dziwię, ze nie pojechałeś ze mną – zwróciłem się do niego – przecież też chciałeś zdawać na medycynę… - Ech – westchnął – Postanowiłem poczekać jeszcze rok, pomogę rodzicom w domu, znajdę jakąś pracę w miasteczku… i myślę teraz o weterynarii. Wiesz, zawsze lepiej uprawiać zawód ojca. - Głupota. – Ucięła Teresa zbierając puste filiżanki. – Czy to, że nasza matka jest gospodynią domową, znaczy, ze ja też mam nią być? - A nie? - Konrad! Wbij sobie do głowy, że nie. Już dawno oznajmiłam, ze zostanę dziennikarką. ![]() Przez moment nie docierały do mnie jej słowa. Dziennikarką? Tutaj, w naszym miasteczku? W dodatku Teresa? To delikatna istotka? Z drugiej strony… jeżeli tego naprawdę pragnie, dlaczego nie… lecz problemem mogły być uczelnie, które wciąż nie chciały przyjmować kobiet jako słuchaczy. - A nie lepiej może… no… nauczycielką albo… - próbowałem coś zaproponować, ale wzrok Teresy skutecznie mnie zniechęcił. W tym momencie zrozumiałem – miałem przed sobą zdecydowaną kobietę, która nie była już delikatnym podlotkiem tylko człowiekiem gotowym do osiągnięcia swego celu. Kolejny dowód tego dała mi niedługo, gdy byliśmy na wieczornym spacerze, niedaleko jej domu. Szliśmy powoli, wąskimi ścieżkami wśród żółtych trwa i patrzyliśmy jak noc zajmuje czyste niebo nad nami. Szliśmy przez większość drogi w ciszy, lecz gdy zbliżaliśmy się do miejsca, gdzie z pagórka widać sąsiednią wieś, Teresa odezwała się do mnie z pretensjami. - Nie musiałeś niczego dopowiadać podczas podwieczorku… komentarze lepiej zachowaj dla siebie… - Chodzi ci o… twoją decyzję? Tak? Że chcesz zostać dziennikarką? - Tak! Powinniście uszanować moją decyzję!. Zresztą… - dodała – są kobiety dziennikarki! - Wszystkie to sufrażystki… - Przerwałem. Potem doszło do mnie, iż był to wielki błąd. - I co z tego?! – Krzyknęła. – Czemu niby płeć ma skreślać czyjeś szanse?! Jesteście tacy ograniczeni! Niczego nie rozumiecie! Zresztą…, po co ja to wszystko tłumaczę? Ty na pewno nie masz pojęcia jak to jest być zepchniętym na margines, na dalszy plan. - Może. Chociaż wiesz, ja jestem zdania, że coś o tym wiem. Przyspieszyłem kroku, tak, by zostawić nieco Teresę w tyle. Zacisnąłem ręce w kieszeniach, wbiłem wzrok w ziemię… - Arturze… przepraszam. – Na swoim ramieniu poczułem jej ciepłą dłoń. Odwróciłem głowę i spojrzałem w jej smutne oczy. Zatrzymałem się. - Nie, nie musisz. - To było takie samolubne – Szepnęła. – Rozumiem, co czujesz… - Nie. Nie wiesz, nie masz pojęcia jak to jest, jak za tobą ciągną się złośliwe szepty, jak odwracają wzrok, gdy cię widzą, jak skręcają w druga uliczkę, gdy tylko wyjdę z domu. Nie wiesz jak to jest, gdy nawet w kościele dają ci do zrozumienia, że cię nie chcą… nie mogę już grać na organach, a w ostatnią niedzielę ksiądz nawet mnie poprosił, żebym już nie przychodził na msze… nie, nie poprosił. Zakazał mi tam bywać! Wziąłem głęboki oddech i szedłem dalej przed siebie. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze najbardziej cierpi moja matka. Ona nic nie zawiniła… mimo to atakują ją tak samo jak mnie. - Arturze! – Teresa chwyciła mnie za rękę i przyciągnęła do siebie. – Nie załamuj się… przecież… masz nas! Konrada i mnie… nie przerywaj! Chcę żebyś wiedział, ze jesteśmy z tobą. Wiesz, ja uważam, ze powinieneś stąd wyjechać… nie, nie dlatego, że cię nie chcemy, ale będzie tak najlepiej dla ciebie! Ja się całymi dniami modlę, żebyś zdał egzaminy i wyjechał na uczelnię! Tam zaczniesz od zera i nikt, a nikt nie będzie cię oceniał za… za twoje błędy. - Cicho już, cicho… - położyłem palec na ustach Teresy. – Już nic nie mów. Też myślę, ze to będzie najlepsze wyjście. Ale już nic nie mówmy. Nagle, poczułem jak jej różane usta dotykają mojego policzka. Zatrzęsły mi się wtedy ręce, zamknąłem oczy… po kilku chwilach moje wargi poczuły ciepło ust Teresy. ![]() - Wracajmy, ciemno się robi – Szepnęła mi do ucha. – Nie chcemy przecież, żeby mieli nas na językach. Gdy byliśmy już przy głównej drodze, nadjechał jakiś wóz. Piękny, duży, z bogatymi zdobieniami… jakby sama królowa nim jeździła. Dwa wspaniałe, lśniące konie, takie, jakie są wystawiane na najsłynniejszych aukcjach. Nawet najbogatsi mieszkańcy naszego miasteczka takich nie posiadali. Powóz się zatrzymał. Zeskoczył z niego wysoki mężczyzna. Gdy podszedł bliżej mogłem mu się dokładniej przyjrzeć w świetle lamp przy powozie. Ostre rysy twarzy i dobrze zarysowane kości policzkowe sprawiały, iż człowiek ten miał specyficzny urok i na długo zostawał w pamięci. Ubrany w biały, dobrze skrojony garnitur wyglądał na człowieka z wyższych sfer, inteligenta. Nie przyjechał sam. W wozie siedziała jakaś kobieta, wyglądała na zmęczoną, jednak przez zapadający zmrok nie mogłem dokładnie dojrzeć jej twarzy. - Dobry wieczór, młodzi państwo – Przywitał się nieznajomy, najpierw całując w rękę Teresę, następnie kłaniając się mnie. – Wybaczcie nam… moja żona i ja zgubiliśmy drogę… Moglibyście nam wskazać, w którą stronę jechać by dojechać do stolicy? - Och! Ale… - zaczęła Teresa – Stolica jest dwa dni drogi stąd! Państwo chcą dojechać tam powozem? Nocą? ![]() - Droga pani… Niech się panienka nie martwi… taka śliczna buźka nie powinna w grymasie troski się wykrzywiać. Prosimy tylko o wskazanie wyjścia! - Wyjadą państwo tą drogą, którą właśnie jedziecie. – Uciąłem szybko i chwyciłem Teresą za rękę chcą już odejść. - Proszę się tak nie złościć, kawalerze. – Mężczyzna ponownie mi się ukłonił. – Zazdrość to grzech, tak, tak. Wyzbądźmy się go. - Żona na pana czeka… - Nie sądzę… aczkolwiek. Może, kto wie. Niech pan tez pamięta, że pożądanie cudzych żon to łamanie dziewiątego przykazania Bożego. Coś za bardzo pan dziś grzeszy, haha! - Naprawdę… - Odezwała się Teresa – Musimy już iść. Do widzenia. - Och, widzę, zraziłem was do siebie. Trudno. Żegnam, udanej nocy życzę, grzesznicy! Wskoczył na powóz, przysunął się do kobiety i zaczął ją namiętnie całować, tak zuchwale i brutalnie. Gdy w końcu oderwał od niej swoje usta, zaśmiał się i ruszył w dalszą drogę, mówiąc coś pod nosem. Kobieta milczała. - Naprawdę… - westchnęła Teresa, gdy byliśmy już niedaleko jej domu – czasami rodzą się na tym świecie prawdziwi dziwacy. A ja czułem, ze spotkam jeszcze tego mężczyznę. Takie osobny nie pojawiają się tylko raz i bez powodu. Wróciwszy do domu, matka przywitała mnie płaczem… ze szczęścia. Przytuliła mnie mocno, coś łkała pod nosem i chichotała. Nie zrozumiałem nic z tego, co mówiła. Po chwili zobaczyłem otwartą kopertę na stole i list… podszedłem. Pieczęć z Akademii Medycznej. Wtedy doszło do mnie, że rozpoczynają się zmiany, a ten spacer, na którym poczułem, ze komuś na mnie zależy, mógł być jednym z ostatnich, wśród tych traw, drzew i ulic… Koniec części pierwszej Czyli czas na podsumowanie tych 15 rozdziałów ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#56 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
To jest... CUDNE :tu: :tu: :tu: . Extra. Bajerancki ten moment że go zaczeła całować :* :* .
![]() ![]() ![]() 10/10 !!!!!!!!!!!!! ![]() Ostatnio edytowane przez neostrada.pl : 17.07.2007 - 06:48 |
![]() |
![]() |
#57 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Jestem zachwycona...
![]() ![]() Dobrze to nazwałaś "czas na podsumowanie 15 rozdziałów" cudownych rozdziałów, które pozwoliły mi przenieść się w zupełnie inny świat... świat pełen miłości, ale też zniszczonego zaufania i wierności... Naprawdę nie wiem jak ty to robisz, ale... twoje słowa, a właściwie słowa bohatera sprawiają, że... czuję się, jak by moje życie stanęło w czasie, zatrzymało się na jakiejś starej fotografi, a może pamiętniku? To tak samo jak życie Artura, to on spogląda na fotografie i opowiada to co pamięta... Jak już napisał ktoś w komentarzu, myśli bohatera są takie same gdy był dzieckiem i takie same gdy ma być studentem... Po prostu... IDEALNIE! Zero błędów, nie mam żadnych zastrzeżeń... Do tej pory Isi była twórcą najlepszego FS, powinni ten tytuł przyznać tobie... Cała część pierwsza zaplanowana od początku do końca, po prostu cudnie... Nie wiem jak mam Cię ocenić... 10 punktów to za mało! Tobie należy się 11!!! Kończąc, po raz kolejny bardzo mocno Ci Gratuluję ![]() Dziękuję, za tą cześć, za te 15 rozdziałów, proszę o więcej i serdecznie Cię pozdrawiam i wyrazami wielkiego uznania ![]() Moja ocena: absolutnie 11/10 ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#58 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
JA myślę, że ten facet na powozie to będzie Jakiś tam profesorem na uczelni Artura. Zgadzam się z tym co wcześnie mówiła Kasiunia.
|
![]() |
![]() |
#59 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Jak zwykle daje 10/10. To najlepsze Fs
|
![]() |
![]() |
#60 | |
Guest
Postów: n/a
|
![]() Cytat:
![]() ![]() ![]() Panno N, kiedy możemy liczyć na pierwszym rozdział drugiej części? |
|
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|