![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]()
No i kolejne FS by Atlantis. Mam nadzieję, że wam się spodoba równie dobrze, jak moje poprzednie Fs, które z powodód technicznych nie będzie kontynuowane. Dzieś krótko, ale obiecuję, że to nadrobię. Zapraszam do lektury!
JUŻ SĄ: 1.WIECZÓR 2.PORANEK WE MGLE 3.BÓG, HONOR, OJCZYZNA 4.TRUDNE SŁOWA 5.WRACAJ, WRACAJ DO NAS 6.CZERWONA SKRZYNKA NA LISTY 7.MANUFAKTURA GEORGE'A-nowy 1. Wieczór Płomyki wesoło skakały w kominku, rzucając pomarańczowe światło na wszystko co znajdowało się wokoło. Ogień wabił swym ciepłem i spokojem, pocieszał, dodawał otuchy, otulał powietrzem, które przesycone było zapachem popiołu i palącego się drzewa. Poczucie bezpieczeństwa w pobliżu skwierczących promieni potęgował padający za oknami deszcz, który nie opuszczał mieszkańców Calgary już od kilku dni. Kłębiaste cumulusy zasłaniały jaśniejące gwiazdy i księżyc, sprawiając, że całe miasto gdyby nie elektryczne oświetlenie, które zamontowano stosunkowo niedawno temu, byłoby pogrążone w ciemności. Na szczęście małe mieszkanko na szóstym piętrze starej kamienicy ogrzewane przez życiodajny kominek było przytulne, posiadało wyrafinowaną atmosferę, która charakteryzowała ciepło rodzinne, znajdujące się w tych trzech pokojach z kuchnią, łazienką i małym przedsionkiem. Największy z pokoi był jasno oświetlony. Na kominku dogasał już ogień, a jego ostatnie płomyczki odbijały się w oczach zebranych tam ludzi. Panowała głęboka cisza. Nikt na siebie nie spoglądał. Każdy utkwił wzrok w mało znaczącej rzeczy, która w tej chwili niewiele znaczyła. Obojętnie wpatrzone tęczówki dwojga osób to raz spoglądały na starą drewnianą podłogę, to na wyłożoną wyblakłą okładziną ścianę. Za to myśl tych ludzi były zupełnie gdzie indziej. Ich duchy opuściły ciała, które były tylko zabawnymi figurkami, jedynie ucieleśnieniem ludzi. Za to duchy mogły znacznie więcej. Błąkając się po bezdrożach myśli analizowały fakty, odkrywały nowe bezdroża, które później okazywały się nieskończonym szlakiem przemyśleń i rozwodzenia się nad rzeczywistością, która była tak niepewna, tak krucha. Cisza wcale się nie przedłużała, bo nikt o niej nie myślał. Każdy był zupełnie gdzie indziej, mimo, iż fizycznie znajdowali się zaledwie parę stóp od siebie. Tak bliscy, a jednocześnie tak dalecy. Tak znajomi, a jednocześnie obcy. Ludzie, bliźni, a zarazem zupełnie inne, osobne stworzenia. Samotne. Lekki podmuch wiatru otworzył jedno ze skrzydeł okna, które wcześniej było lekko uchylone. Zasłona poczęła delikatnie falować unosząc się i opadając do swojego wcześniejszego stanu. Podmuch zmysłowo osunął się o twarz Cecilii, tym samym wyrywając ją z zadumy. Kobieta podniosła głowę jednocześnie odnajdując wzrokiem innych domowników. Spojrzała na zegar stojący na półce po drugiej stronie pokoju, uświadamiając sobie, że tkwiła tak od dobrej godziny. Pamiętała co się stało przed godziną. Pamiętała na jaki temat rozmawiała z rodziną podczas kolacji, jednak był taki nieznośny, taki bestialski, lecz nie dało się go uniknąć. Ale czy jej rozważania były poświęcone tylko temu tematowi. Chyba nie. A zatem da się o nim zapomnieć. Przeniosła swój wzrok dalej. ![]() ![]() Ujrzała dziecko, które pogrążone już było w głębokim śnie zmęczone trudami dnia codziennego. Usta dziewczynki były lekko uśmiechnięte. Tak. To małe stworzenie było teraz esencją jej życia. Bez tej miniaturki dorosłego człowieka jej misja na ziemi byłaby bezcelowa. Jej wzrok powędrował dalej i zatrzymał się na człowieku z głową opartą na dłoniach. Siwe kosmyki włosów spadały na posmutniałą twarz. To była jej mama, która była przy niej od poczęcia, a teraz stała się jakoś dziwnie odległa, zamknięta w sobie, oddzielona od świata. Molly poczuła wzrok swej córki na sobie i również podniosła głowę. Spoglądały sobie prosto w oczy, jednak i ta coraz rzadziej goszcząca w ich mieszkaniu bliskość skończyła się wraz z wejściem czwartej osoby do pomieszczenia, tak jak wszystko ma swój koniec na tym świecie. Był to mężczyzna ubrany w starą koszulę i długie spodnie. Spojrzał na dwie kobiety mierzące do siebie wzrokiem. Zatrzymawszy się w progu obserwował je uważnie przez kilka sekund, po czym zwrócił się do Cecilii. - Śpi?- zapytał się szeptem odwracając twarz w kierunku dziecka. Kobieta odpowiedziała na jego pytanie potrząsając głową. Robbie wziął dziewczynkę na ręce i jakby tłumacząc się ze swoich ruchów odezwał się do Cee. - Zaniosę ją do łóżka.- powiedział i wyszedł z pokoju. Molly przyglądała się bacznie tej scenie. Kiedy mężczyzna wyszedł starsza kobieta wstała z kanapy niedawno zakupionej w sklepie meblowym po drugiej stronie ulicy, za pieniądze przesłane przez ciotkę Elaine i wyłączyła dużą stojącą lampę, tak, że w pokoju jedynym źródłem światła był tlący się na kominku ogień. Robbie wrócił z powrotem. - Śpi jak zabita- powiedział już głosem o normalnym natężeniu głośności. Zapanowała cisza, która tym razem niezwykle dłużyła się dla domowników. Jednak teraz już nikt nie potrafił popaść w nurt myślowy. Molly niespokojnie chodziła po pokoju. Widać, że coś ją dręczyło, coś nie dawało jej spokoju. ![]() ![]() - Może powinniśmy wyprowadzić się z miasta i osiąść gdzieś na wsi. Tam na pewno jest bezpieczniej. Przecież wpierw atakują miasta.- znów zaczęła temat, którego wszyscy tak się bali. Wojna. O to, co nie dawało ludziom spokoju już od ponad dwóch miesięcy. - Mamo- druga kobieta znajdująca się w pomieszczeniu zbliżyła się do swej matki.- Ile razy mam ci to powtarzać, że wojny w Kanadzie nie będzie. - Po za tym to szaleństwo w Europie powinno się niedługo skończyć. Hitler co jak co, ale to też tylko człowiek.- dorzucił swoje zdanie stojący w progu mężczyzna. Starsza kobieta ponownie usiadła. - Nie wiem co o tym myśleć- wyrzuciła z siebie z żalem.- Boję się o was. - Zadbamy o siebie mamo. Nie bój się. Mam przecież Robbiego- Cee uśmiechnęła się do swego męża, który stał parę kroków od niej. No i jak się podobało? Prosze o liczne komentarze.
__________________
Evil is a Point of View Ostatnio edytowane przez Gio : 26.10.2008 - 17:32 |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|