Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 12.04.2009, 23:10   #51
Volturia
 
Avatar Volturia
 
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

nie dziękuj na zapas xddd ekhm.. kiedy ta część?! ( nie chcę być natrętna

SoOpelek <bierze nogi za pas...>
SoOpelek <ślad po niej zaginął xd>
SoOpelek
__________________
Well well well...
Volturia jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 12.04.2009, 23:12   #52
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

Cytat:
Napisał czarnam- Zobacz post
nie dziękuj na zapas xddd ekhm.. kiedy ta część?! ( nie chcę być natrętna

SoOpelek <bierze nogi za pas...>
SoOpelek <ślad po niej zaginął xd>
SoOpelek
DOGONIĘ, ZGWAŁCĘ, ZABIJĘ, ZAKOPIĘ, ODKOPIĘ!

żeby inni byli tacy natrętni ;*
zniesiecie 5 zdjęć, to dam teraz....
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]

niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 12.04.2009, 23:29   #53
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

<nic nie mówi>
albo nie
dedykacja dla Volturii ;* za to, ze jest

Odcinek V
„Date”

Obudziło ją bezceremonialne kichnięcie. Z pulsującym bólem głowy podniosła się i bezskutecznie próbowała wyprostować zagniecenia na bluzce. Dopiero po chwili skojarzyła sobie, że obudziło ją kichnięcie, więc powłócząc nogami ruszyła w stronę kuchni, gdzie ponownie usłyszała dziwny dźwięk, teraz jednak odpowiednio stłumiony. Zachowując środki bezpieczeństwa na tyle, na ile pozwalał jej kac, zajrzała, a bynajmniej próbowała zajrzeć przez framugę, jednak straciła grunt i przewróciła się, robiąc hałas większy niż słoń w składzie porcelany. Po chwili obróciła się i zerknęła w stronę źródła hałasu, który ucichł.
- Josh? Przecież...
- Samochód nie chciał odpalić, a jak próbowałem włączyć laptopa, żeby sprawdzić połączenie, to ten też odmówił posłuszeństwa – Wyjaśnił pokrótce, pomagając jej wstać.
- Zdzichu zwariował.
- Albo ty.
Spojrzała na niego ostrzegawczo i kichnęła.
- Na zdrowie. Opłaca się chodzić na bosaka?
- To ja tak chodziłam?
- No.
- O Boże – Zrezygnowana opadła na krzesło w jadalni – Robiłam jeszcze inne rzeczy?
Postawił przed nią szklankę z wodą i tabletkami przeciwbólowymi. Spojrzała na niego z wdzięcznością i wzięła odpowiednią dawkę, zapijając ją dwoma dużymi łykami.
- Kazałaś mi zostać.
- I zostałeś – Zauważyła, przyglądając mu się badawczo. A może to tylko zjawa senna?
Cicho westchnęła, kręcąc głową.
- Ja już nie mam siły się od ciebie odpędzać – Zaczęła niepewnie, bawiąc się szklanką.
- To przestań.
- Z drugiej strony nie wiem, czego się boję, ale się tego boję.
- Przemyśl to dokładnie – Położył swoją dłoń na jej – Miłość to nie pluszowy miś czy kwiaty.
- Ani diabeł rogaty – Uśmiechnęła się blado.
- Naprawiłem ci laptopa. Jak znowu zaczniecie wariować, daj znać. Dobranoc.
Wyszedł, zamykając cicho drzwi.
- Podobno samochód nie odpala – Zauważyła, stojąc w drzwiach wejściowych.
- Bo nie działa – Stwierdził dobitnie, kopiąc puszkę.
Zebrała się w sobie.
- Może by tak bardziej formalnie? – Gdy zmarszczył czoło, dopowiedziała – No...randki.
- Myślałem, że jesteś tego przeciwniczką. Wracaj do domu, zimno jest.
- Zadzwonisz? – Spytała z nadzieją w głosie, pocierając ramiona z zimna.
- Zobaczymy. Do wyra, już!
- O rany! – Kichnięcie – O Boże! – Kichnięcie – Cholera!
Kichnięcie.
- A psik!
Siedziała w swojej sypialni, zagrzebana po uszy w chusteczkach i środkach na katar. Nakryła się kocem aż po czubek uszu i poddawała się tej pasjonującej czynności, jaką było zarażanie kołdry.
[IMG]http://i41.************/1z16yol.jpg[/IMG]
- Cały dom się trzęsie – Powiedział Josh, wchodząc do jej pokoju.
- O matko! – Kichnęła i pisnęła jednocześnie, rozlewając na siebie gorącą herbatę – Parzy!
- Ściągaj bluzkę.
- Ty chyba na głowę upadłeś! – Krzyknęła, biegnąc do łazienki.
Zaśmiał się cicho, lustrując wzrokiem zniszczenia, które spowodowało jego wejście. Zabrawszy jej z niezadowoleniem paczkę papierosów, poszedł do kuchni, robiąc dwie herbaty. Po chwili do pomieszczenia niepewnie weszła Sam, siadając obok niego.
- Miałeś dzwonić, a nie robić mi tu rozpierdziel.
- Nie usłyszałabyś dzwonka. Słychać cię było sprzed domu.
Zaśmiała się.
- Nie wiedziałam, że masz takie poczucie humoru.
Czas zupełnie jakby się dla niego zatrzymał. Gdy tylko Sam wypowiedziała te słowa, przypomniała mu się kobieta, która również mu to mówiła...
Jaqueline... normalna dziewczyna, pełna humoru i optymizmu. Duże, brązowe oczy, wiecznie tryskające energią, były głęboko osadzone. Jej pełne, blade wargi zawsze się śmiały, prezentując śnieżnobiałe zęby. Pomimo wysokiego wzrostu była lekko przy kości, lecz zawsze robiła z tego atut, twierdząc, że kochanego ciała nigdy za wiele. Miała z Joshem pełno przezabawnych zdjęć, między innymi takie, gdy on się właśnie obraził, a ta próbowała go udobruchać ciastkiem. Uwiecznione przez Jacka, fotografa lepszego niż policjanta. Tyle wspomnień...
Kobieta piękna. Idealna.
- Josh, skarbie – Wyszeptała mu kiedyś do ucha.
- Mmm? – Spytał, bawiąc się jej włosami.
- Znamy się już tyle lat...
No tak, jego pierwsza, licealna miłość. Oboje młodzi, piękni i beztroscy. Zakochani w sobie do szaleństwa, tak mu się bynajmniej wydawało. Pewnego dnia, wracając do swojego mieszkania, dwudziestoletni wówczas Josh zastał swoją dziewczynę siedzącą przy stole.
- Josh, ja... poznałam kogoś.
Skamieniał, zdejmując płaszcz.
- Błagam cię, powiedz cokolwiek, nakrzycz na mnie, ale nie milcz! – Krzyknęła, wstając.
- Wynoś się.
Od tamtego czasu minęło 8 lat. Rana w jego sercu zniknęła bez śladu, a on odkrywał uroki bycia kawalerem, korzystając z tego, co mu życie dało.
- Jesteś? – Spytała zaniepokojona Sam.
- Idziemy gdzieś, zostajemy, czy mam wyjść?
- Zostań – Uśmiechnęła się.
Z dziwniejszą kobietą chyba nie miałem do czynienia.
W odpowiedzi pokazała mu język i kichnęła.
- Ja sobie pokicham, ale możemy gdzieś iść. Na przykład – Zastanowiła się – Kino. Tylko błagam, żadne łzawe romansidło!
- Tym kichaniem doprowadzisz do szału całą salę – Zauważył, włączając laptopa.
- Umiem tłumić kichnięcia – Prychnęła i poszła się przebrać.
- Kupię ci tłumik! – Krzyknął za nią, odpalając przeglądarkę.
- Wszystkie inne filmy były już zarezerwowane – Poklepał ją pocieszająco po głowie, gdy ta kuliła się pod kurtką, nie mogąc patrzeć na pewne sceny.
- Ale horrory? – Odpowiedziała szeptem, zerkając na chwilę na ekran.
Uśmiechnął się złośliwie i ściągnął jej kurtkę z głowy.
- Oddawaj! – Pisnęła, zakrywając twarz dłońmi.
Godzinę później oboje wyszli z budynku, kierując się w stronę mieszkania czarnowłosego.
- Ale po co? – Spytała, chuchając w dłonie.
- Chcę ci pokazać, jak mieszkam – Przystanął i wyciągnął rękę – Dawaj łapę.
Z ociąganiem mu swoją lodowatą dłoń.
- Kojarzysz tą czarnowłosą? – Spytał w pewnej chwili, pokazując ją wolną dłonią.
- Nie, ale kojarzę tego faceta – Zaśmiała się.
- Derrick? Z Megan? Co do...
[IMG]http://i40.************/21zggk.jpg[/IMG]
Podeszli do obściskującej się pary i grzecznie przywitali. Zaskoczeni, oderwali się od siebie. Mężczyzna zezował niepewnie na swoje stopy, za to Megan uśmiechnęła się serdecznie i podeszła do Sam.
- Megan Berry – Podała jej dłoń – Kojarzę cię z klubu.
- Samantha Johnson. Długo znasz Derricka?
- Parę lat.
- Co? – Do rozmowy włączył się Josh.
- Chodziliśmy razem do liceum, ale los chciał, że trafiliśmy na inne wydziały. Potem trafiłam tu i – Spojrzała na niebieskookiego z czułością – Nasze uczucie odżyło. Stara miłość nie rdzewieje. A wy, co robicie tu razem? – Podkreśliła ostatnie słowo.
- Jesteśmy na spotkaniu.
Zawiał chłodniejszy wiatr, rozwiewając kobietom włosy. Park, w którym się znajdowali, ozdobiony został różnorodnymi ławkami, drzewami i kwiatami, które w lato kusiły nielicznych swoją intensywną barwą. Teraz, w zimę, wszystko było inne. Ponuro ubrani ludzie szli z opuszczonymi głowami, wciskając ręce głębiej do kieszeni. Pojedyncze osoby, odziane w kolorowe płaszcze, zdecydowanie się wyróżniały i tworzyły duży kontrast z rozmokłymi kałużami na trawnikach i ścieżkach.
- Na spotkaniu? Za rączkę? – Uśmiechnęła się złośliwie.
- Czy jak ci powiem, że właśnie wracamy z kina, w którym byliśmy na randce, poczujesz się lepiej? – Mruknęła Sam, wyszarpując brutalnie swoją dłoń z ucisku Josha.
- Nie tak ostro, ja tylko... – Zaczęła się tłumaczyć, gdy jej nowy szef spiorunował ją wzrokiem.
- Do widzenia.
Ruszyła szybkim tempem. Josh dogonił ją i chwycił za ramię.
- Te złośliwości są zbędne, uwierz mi.
Obróciła się gwałtownie, a Josh na nią wpadł. Stuknęli się głowami, prawie stykając się ustami. Stali tak jeszcze przez chwilę, obserwując swoje reakcje. Sam pierwsza się odwróciła i poszła dalej.
- Dasz rękę? Masz ciepłe.

- Witam w moich skromnych progach – Powiedział, przepuszczając ją w drzwiach.
Małe, ale gustownie urządzone mieszkanie. Pomimo braku paru mebli, było przytulne. Ciepłe kolory, ładnie ze sobą połączone, tworzyły udaną całość i świadczyły o tym, że poprzedni właściciel bardzo dbał o to miejsce.
- Masz pralkę – Zauważyła, dziwiąc się.
- No – Odparł z dumą – Prostsza w obsłudze niż twoja. Kawy, herbaty?
- Herbaty.
Usiadła na kanapie w salonie, który od razu przypadł jej do gustu. Uspakajająca, ciemna zieleń w zestawieniu z czarnymi meblami tworzyły piorunujące wrażenie. Parę roślin, regał z książkami, który był do połowy zapełniony i zdjęcia oprawione w ramkach, ustawione na telewizorze. Z ciekawością podeszła do nich. Większość z nich przedstawiała...
- Nas? – Mruknęła cicho pod nosem, przyglądając się im.
Josh ze swoją grupą w klubie, jego wydział, Walentynki, gdzie na fotografii Sam była ubrana w ową czerwoną sukienkę... Tyle wspomnień...
- To mi się podoba – Powiedział Josh, podchodząc do niej od tyłu.
Wystraszona, niczym uczeń przyłapany na ściąganiu, natychmiast się odwróciła. W tym czasie Josh chwycił jedno zdjęcie i jej pokazał.
- Skąd je masz? – Spytała zdziwiona.
Fotografia przedstawiała ich, kiedy tańczyli razem w klubie. Ona stała tyłem, a on miał
- Rozanielony wyraz twarzy? – Spytała, patrząc to na niego, to na zdjęcie.
Wzruszył ramionami, z trudem tłumiąc uśmieszek.
- Szkoda, że nie widać tu twojej twarzy. Jesteś naprawdę piękna, jak się złościsz.
- Tere fere, do teraz mnie bolą palce, jak o tym pomyślę – Powiedziała i podeszła do stołu.
Usadowiła się na wygodnej kanapie i chwyciła jedną filiżankę. Zieleń panująca w pomieszczeniu działała na nią dziwnie kojąco, była zupełnym przeciwieństwem jej białych ścian, z których aż bił chłód.
- Świetna ta zieleń – Powiedziała, wyciągając się ostrożnie, pamiętając o incydencie z herbatą rano.
- Już miałem nadzieję, że powiesz coś fajnego o herbacie – Zażartował, stawiając ponownie zdjęcie.
Odłożyła ostrożnie kubek z parującym napojem na szklany stół i zaczęła.
- Masz karty? Pograłabym sobie.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem i poszedł do pokoju obok po talię.
- Mam, ale po co ci? – Spytał, kiedy wrócił.
- Zagramy?
[IMG]http://i43.************/2ro48lu.jpg[/IMG]
Siedzieli i grali w karty w akompaniamencie kichania Sam i nagłych wybuchów śmiechu u obojga, gdy próbowali podejrzeć sobie rozdania.
- Nie ma tak! – Krzyknął Josh, gdy kobieta wytrąciła mu z ręki wszystkie karty.
- Jest! – Odpowiedziała i pochyliła się nad nimi.
Dał jej kuksańca w bok, zabierając karty. Wrócili skupieni do gry, nie przestając jednak żartować między sobą. Ich partię przerwał dzwonek do drzwi.
- Nie gap się! Idę sprawdzić, kto to.
Tym razem się go posłuchała, wstając i podchodząc do drzwi. Przytknęła ucho do ściany, wsłuchując się w szmery.
- Jestem zajęty.
- Nie wierzę. Jest sobota wieczór – Sam od razu rozpoznała ten głosik.
Przesłodzony cukrem zarówno głos jak i perfumy, od których się chciało rzygać. Patricia. Uśmiechnęła się chytrze. Teraz się na niej odegra. Zmierzwiła włosy i pogniotła bluzkę.
- Cześć skarbie – Powiedziała głośno, a Josh i Patricia wlepili w nią wzrok.
- Sprowadziłeś sobie *****ę? – Spytała głośno blondynka z kpiącym uśmieszkiem.
- Nazywaj to jak chcesz, skarbie – Powiedziała, stając przed Joshem – To nie ja się narzucam, prawda? – Spytała, zarzucając mu ręce na ramiona i całując.
[IMG]http://i41.************/2lbmlaq.jpg[/IMG]
- Suka – Syknęła i trzasnęła drzwiami, zostawiając ich samych.
Gdy tylko usłyszała trzask zamykanych drzwi, zaraz oderwała się od Josha.
- Nie chciałam, żeby to coś zepsuło ci wieczór – Pozwiedzała, zezując pomiędzy swoje stopy.
- Przestań – Odpowiedział i ją pocałował.
Gdy och usta ponownie się zetknęły, Sam nie protestowała. Chciała zatrzymać ten moment jak najdłużej dla siebie, zachować je w pamięci...
- Nie mogę – Powiedział Josh, nagle od niej odchodząc.
Podszedł do okna, opierając się o parapet.
- Co? – Spytała z niedowierzaniem, wciąż czując jego smak na wargach.
- Nie chcę ci nic robić na siłę. Boże, co ja wyrabiam?
- Przecież nie tak dawno słyszałam od ciebie wyznanie miłosne – Powiedziała, podchodząc do niego – A ja przemyślałam pewne sprawy.
Odwrócił się do niej.
- Ja się nie boję związku – Powiedziała z uśmiechem.
- Jesteś dziwna – Powiedział, przytulając ją – Myślałem cały czas, że robię ci krzywdę...
- A w rzeczywistości potrzebowałam trochę namysłu.
Znów ją pocałował.
- Muszę już iść, chociaż mi to się nie uśmiecha – Powiedziała, stojąc w progu i trzymając płaszcz.
- Zostań – Odpowiedział, obejmując ją.
- O nie – Przedrzeźniała się z nim – Muszę iść do domu.
Pocałowała go krótko na pożegnanie i wyplątała się z jego objęć. Wyszła na zimny dwór, zapinając guziki swojego czarnego płaszcza. Rzuciwszy okiem na rozkład jazdy, stwierdziła, że lepiej będzie, jeżeli wybierze się piechotą. Bynajmniej nikt nie będzie jej się pytał, czemu jest taka radosna i zarumieniona.
Zamykając drzwi wejściowe do domu, nie zwróciła zbytnio uwagi na ślady butów, a dokładniej szpilek na ścieżce, co było jej błędem.
- Tracimy zmysł policjantki, hę? – Spytał jakiś głos.
Szybko się odwróciła, wytrącona z równowagi. Co do cholery ona tutaj robiła?
- Pewnie teraz sobie myślisz, co ja tutaj robię... – Kontynuowała.
- Jesteś zazdrosna o nas? – Spytała, zdejmując płaszcz, a jej beztroska ją zdziwiła.
- On miał być mój! – Krzyknęła i podeszła do niej.
- Co ty sobie do cholery myślisz?! – Krzyknęła, robiąc zgrabny unik przed ciosem blondynki – Będziesz się biła o faceta?
Patricia zamachnęła się i trafiła Sam w brzuch. Ta cicho jęknęła i się zgięła. Nie podejrzewała, że ona ma takie mocne uderzenie. Podcięła jej nogi kopniakiem i chwyciła za włosy.
- Dalej jesteś taka mocna? Hę? – Szydziła sobie z niej, szukając w kieszeni komórkę.
- A żebyś się k***a nie zdziwiła – Odpowiedziała i ponownie się zamachnęła, wytrącając jej telefon z dłoni i rozcinając paznokciem rękę. Czarnowłosa puściła ją i chwyciła zranioną rękę, z której leciała krew. Ten moment wykorzystała Patricia, wpadając na nią, czego rezultatem było wtargnięcie do pokoju, i wylądowanie na kanapie, przewracając ją.
[IMG]http://i41.************/2i0aykp.jpg[/IMG]
- Nie chciałam tego robić! – Krzyknęła Sam, unikając kolejnego uderzenia i uderzając ją z całej siły w splot słoneczny.
Druga wydała cichy skrzek i zwinęła się z bólu. Sam poprawiła bluzkę i wstała. Zadzwoniła do Josha, każąc mu natychmiast przyjechać. Zamknęła pokój, w którym przebywała obłąkana blondynka i poszła do łazienki, by podsumować straty. Rozcięta warga i łuk brwiowy powodował, że miała ochotę tam wrócić i zatłuc lafiryndę.
- Jestem – Powiedział jakiś zdyszany głos, obejmując ją w talii.
- O Boże, ale mnie wystraszyłeś! – Krzyknęła, odwracając się.
- Co ci się stało? – Spytał, biorąc ją pod brodę i ścierając krew z warg.
- Odpowiedź siedzi chwilowo unieruchomiona w salonie.
Poszedł tam wraz z nią, a gdy otworzył drzwi, Patricia właśnie się podnosiła z kpiącym uśmieszkiem.
- No i masz swojego – Prychnęła – Bodyguarda.
- Pani Bean, aresztuję panią w imieniu prawa pod zarzutem ataku na człowieka. Ma prawo pani zachować milczenie, każde słowo zostanie użyte przeciw pani. Jeżeli nie ma pani adwokata, zostanie pani przydzielony prawnik z urzędu – Wyrecytował Josh, wyciągając kajdanki i skuwając rozczochraną blondynkę.
- A z tobą to ja się jeszcze policzę!



edit : obiecuje, ze sie poprawie!
i doszlam do wniosku, ze koniec z takimi dennymi wyznaniami miłosci zerzniete zywcem z jakies piosenki bo sama nie potrafie takeigo czegos napisac, bo nigdy z takim czyms sie nie spatkalam : |
i od cholery dialogow ;/
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]


Ostatnio edytowane przez niepokorna : 12.04.2009 - 23:41
niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.04.2009, 00:05   #54
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Complicated

Rozczuliłam się
Dobrze, że w koncu Sam i Josh są razem. Oboje na to zasłużyli Aż się zrobiło przyjemnie.
Nie obyło się bez wzajemnych przepychanek, ale w tym wypadku raczej się ich nie uniknie Z charakterkiem Sam...

A Patysia jaka zazdrosna! Nie wiem co sobie wyobrażała, przecież Josh zawsze traktował ją jako współpracownicę, a mówiąc dosłownie jak wrzód na tyłku.
Cytat:
- Dasz rękę? Masz ciepłe.
Łe, no... Wzruszyłam się

Edit: Wcale nie denne... Można powiedzieć o tym wiele rzeczy ale na pewno nie to. Podobją mi się Twoje opisy uczuć, bo własnie unikasz nadmiernej egzaltacji i opisujesz wszystko prosto, ale z wyczuciem

Ostatnio edytowane przez Callineck : 13.04.2009 - 00:07
  Odpowiedź z Cytatem
stare 13.04.2009, 10:21   #55
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

ee... dziękuję za opinię. ktoś jeszcze?
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]

niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.04.2009, 10:57   #56
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

Oczywiście, że jeszcze ja! Co prawda już nie tak ładnie jak Call bo mam beztalencie :<
A tą blondynę trzeba było zatłuc i już x[

I bez żadnych den :<
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.04.2009, 14:56   #57
ptasie mleczko
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Complicated

No i oczywiście jeszcze ja. No i co ja mam teraz napisać? Call jak zwykle wyraziła wszystko co chciałam napisać w kilku dobitnych zdaniach <naburmuszona>, a myślisz czemu właśnie tak lubię czytać Twoje opowiadanie? Bo nie ma w nim jakiejś patetycznej przesady właśnie, bohaterowie są tacy ... ludzcy, nie jakieś tam kryształowe herosy. Charakterek Sammie no i Josh i jego czułości-> "dawaj łapę" (rozczuliło mnie to na maxa, prawie, że łezkę uroniłam). Wreszcie ich pojednanie, oj lubię ten odcinek no i utarcie nosa Patysi bwahahaha, niektóre kobiety po prostu nie rozumieją co znaczy "nie". Ale za małą liczbę zdjęć to Ci się dostanie <grozi palcem>
  Odpowiedź z Cytatem
stare 13.04.2009, 15:04   #58
Pani_Snejp
 
Avatar Pani_Snejp
 
Zarejestrowany: 08.03.2008
Skąd: lochy
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 746
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

Buzi-buzi
Patysia wymiata, nie zabijaj jej, przynajmniej jest z niej beka pod względem tekstu moje zdanie doskonale znasz, a fotki są superowe
__________________
Już niedługo... szykujcie się na coś zupełnie nowego...
Pani_Snejp jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 14.04.2009, 11:02   #59
Kejt24
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Complicated

Przydreptałam ja
Ja tylko o zdjęciach:
Przedostatnie mi się podoba Bardzo!
A na ostatnim Patysia wygląda, jakby chciała oderwać uszy Sam
Ogólnie fotki bardzo ładne
Nie napiszę, że czekam na kolejny odcinek, bo ciąg dalszy znam
Albo napiszę: czekam na kolejny odcinek w twórczości pisanej.
The end.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 16.04.2009, 20:14   #60
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Complicated

downloadsy po części uzupełnione.
Oto Holly, która (zdradzę) nie będzie obojętna wobec losów naszych (?) bohaterów :d

wiem, że Maxis, ale nie mam siły już tego zmieniać, a ona ma tylko ładnie wyglądać :p
edit: doszlam do wniosku, ze ma oczy jak kosmita o.O <zboczenie na punkcie duzych oczow>

[img]http://i41.************/2rm30g4.jpg[/img]
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]


Ostatnio edytowane przez niepokorna : 16.04.2009 - 21:14
niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 14:14.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023