![]() |
#51 |
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
|
![]()
Też myślałam, że zobaczymy Mad. Mam nadzieję, że się zżyją jak siostry i znajdą innego dawcę zgodnego z profilem Mad i wszystko się ułoży. Świetny odcinek i wiele wniósł do sprawy ale dla mnie za krótki, ja bym czytała i czytała, bardzo się wciągnęłam w tą historię. Dawaj szybko następny
![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
#52 |
Zarejestrowany: 02.11.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 506
Reputacja: 10
|
![]()
ROB !
![]() Jezus,ja zawału o mało nie dostałam na jego widok. *,..,* Spodziewam się,że Laura się w nim zakocha.. ALICE BĘDZIE ZUA NA ROBCIA ! :< XD Czekam na następną część. ;3 Następna część ma mieć dużą ilość zdjęć Roba. ![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#53 |
Zarejestrowany: 17.09.2011
Skąd: Naddniestrze
Płeć: Kobieta
Postów: 2,338
Reputacja: 12
|
![]()
Laura i Robert się zejdą? Ja bym chciała ich zobaczyć razem.
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#54 |
Zarejestrowany: 24.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 142
Reputacja: 10
|
![]()
Wszystko okaże się w następnych odcinkach.
![]()
__________________
______________________________ ''Już tyle słońc wzeszło tylko jeden raz, Już z tylu stron zapłonęły ognie gwiazd, Już tyle miejsc zapomnienia pokrył kurz, Wiem, co to jest, lecz się nie zatrzymam już.'' |
![]() |
![]() |
![]() |
#55 |
Zarejestrowany: 14.04.2012
Skąd: z Ziemi Obiecanej
Płeć: Kobieta
Postów: 899
Reputacja: 10
|
![]()
ja oczywiście mam swoją hipotezę na to co się może potem wydarzyć, ale nie będę jej zdradzać
![]() Biedna Laurka, stoi przed wielkim dylematem i ciężkim wyborem - choć myślę, że niedługo los sam zdecyduje i nikt nie będzie miał wpływu na to by było inaczej ![]() No a Rob ... och Rob, znowu czaruje kobiece serca ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#56 |
Zarejestrowany: 13.09.2012
Skąd: Poznań
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 374
Reputacja: 10
|
![]()
Super odcinek!
Nie moge się doczekać aż pokażesz nam Madeline. Wkurzają mnie ci rodzice. ;/ |
![]() |
![]() |
![]() |
#57 |
Zarejestrowany: 24.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 142
Reputacja: 10
|
![]()
Dziękuję za wszystkie komentarze!
![]() Odcinki pojawiają się w dużych odstępach czasu, ale niestety nie dam rady częściej. ![]() Tyle tytułem wstępnych wyjaśnień. Zapraszam do następnej części! ![]() Historia Laury Lavender - część 7! Droga do szpitala zdawała się trwać wieczność. Z jednej strony Laura bała się tego, co może ją zastać na miejscu, z drugiej jednak była coraz bardziej ciekawa dziewczyny, która tak namieszała w jej życiu. ![]() -Daleko jeszcze? -Pytałaś już o to chyba 3 razy. - roześmiał się Rob -Musimy przejechać jeszcze kilka ulic. - dodał. -Dlaczego ani Edward ani Sophie nie mogą zostać dawcami? - Laura w końcu odważyła się zadać pytanie, które nurtowało ją od dłuższego czasu. -Madeleine ma grupę krwi Edwarda, więc tylko on wchodzi w grę. Oddałby nerkę już dawno, gdyby nie to, że żaden lekarz w kraju nie podejmie się wykonania zabiegu. -Dlaczego? -Ed przeszedł już 2 zawały. Jego serce nie wytrzymałoby takiego obciążenia jak operacja tego typu - wyjaśnił ponuro. ![]() Laura nie wiedziała co powiedzieć. Postanowiła zmienić temat. -Podziwiam cię. Masz w sobie tyle siły, żeby chronić Madeleine. -To ona jest moją siłą. Mad jest cudowna - oczy Roba się ożywiły i zaczęły błyszczeć. Zawsze tak jest, kiedy o niej mówi. On ją naprawdę musi kochać - pomyślała smutno. O nią nigdy nikt tak nie dbał. Zawsze musiała troszczyć się sama o siebie, może dlatego zachowanie Roberta tak bardzo ją rozczuliło. Pomimo tego, że Mad była chora, Laura zapragnęła być w tym momencie na jej miejscu. Chciałabym poczuć jak to jest, kiedy komuś na mnie zależy. - wtedy jeszcze nie docierało do niej, że podświadomie pragnęła, żeby tym "kimś" był chłopak siedzący obok niej. -Już prawie jesteśmy - z zamyślenia wyrwał ją głos Roberta. ![]() Chłopak wjechał na parking i już po chwili byli pod głównym wejściem do "Prywatnej kliniki chorób przewlekłych w Sunset Valley". -Rob, zaczekaj. Zanim tam wejdę, muszę wiedzieć jeszcze jedno. Czy wiesz, dlaczego... - głos uwiązł jej w gardle. -Dlaczego ciebie oddali, a Madeleine została z nimi? Lauro, to dość skomplikowane, to chyba nie ja powinienem ci to wyjaśniać. -Posłuchaj, wiem, że to trudne dla wszystkich, ale ja po prostu nie będę umiała spojrzeć jej w oczy nie wiedząc w czym ona była lepsza ode mnie. Chłopak poczuł w sercu dziwne ukłucie. Spojrzał na Laurę ze współczuciem. Dopiero teraz naprawdę do niego doszło, przez co Laura musiała przejść. - Laurko, Madeleine w niczym nie jest od Ciebie lepsza. Sophie i Edward naprawdę kiedyś byli biedni, to co ci opowiadali to prawda. Z tym, że najpierw urodziła się Madeleine. Od urodzenia była wątła i chorowita, a w wieku 4 lat zaczęły się jej problemy z nerkami. Ed cały czas łapał się różnych zajęć, byle by utrzymać rodzinę, a większość pieniędzy i tak musieli przeznaczać na leki dla Mad. Wtedy na świecie pojawiłaś się ty, jak się domyślasz nie byłaś planowana. Laura, zrozum, oni po prostu nie mieli możliwości posiadania drugiego dziecka, gdy Sophie przesiadywała cały czas w szpitalu z Madeleine, a Edward pracował. Z tego co wiem, miałaś zostać adoptowana zaraz po urodzeniu, ale chyba ktoś się wycofał w ostatniej chwili, a administracja nie powiadomiła o tym twoich rodziców. Wiem, że to w jakich okolicznościach cię odnaleźli nie wpływa dobrze na ich wizerunek w twoich oczach, ale to naprawdę nie są źli ludzie. ![]() Nie wiedzieć czemu, Laura uwierzyła w to, co opowiedział jej Robert. Zdawała sobie sprawę z tego, że może to być kolejna intryga, kolejne kłamstwo, które ma pomóc jej w podjęciu decyzji, jednak wbrew wszystkiemu nie dopuszczała do siebie tej myśli. Nie, to z pewnością prawda. Robert nie mógł jej okłamać, po prostu to wiedziała. On nie był typem człowieka, który zdolny jest do czegoś tak ohydnego. I te jego oczy - wydawało się, że można wyczytać z nich całą jego duszę. -Chodźmy - odpowiedziała dziewczyna. ![]() Dość długo krążyli po szpitalnych korytarzach, kiedy w końcu znaleźli się na odpowiednim piętrze. -Rob, dopiero teraz do mnie dotarło, że przyjechaliśmy chyba za wcześnie, to nie są chyba godziny odwiedzin, wpuszczą nas do Mad? ![]() Robert patrzył na dziewczynę, nie wiedząc o co jej chodzi. Dopiero po chwili dotarł do niego sens słów Laury. -Ach, nie wspominałem ci o tym? To prywatna klinika, najlepsza w całym kraju. Leczenie tu jest bardzo kosztowne, ale ma to swoje plusy. Nie ma tu "godzin odwiedzin" - możesz być z bliskimi tyle czasu, ile potrzebujesz. Oczywiście w granicach rozsądku - wyjaśnił. ![]() Po chwili stali już przed wejściem do sali Madeleine. -Mad pewnie śpi. Dają jej bardzo silne leki przeciwbólowe, które działają też jako środek nasenny. Ona nic o tobie nie wie, więc będziemy musieli jakoś jej to delikatnie wytłumaczyć, jeżeli się obudzi. -Rozumiem - odpowiedziała dziewczyna. ![]() -Oto ona. Jak mówiłem , śpi. - wyszeptał Rob. ![]() Laura wyjrzała zza ramienia Roba. Stali tak dłuższą chwilę, nie odzywając się do siebie. Oboje czuli, że słowa w tym momencie są zbędne. ![]() Dziewczyna po woli podeszła do łóżka chorej. ![]() A więc to ona. - pomyślała. -Jesteście bardzo do siebie podobne - usłyszała przyciszony głos Roberta. -Ale ona nie ma piegów - odpowiedziała. Jedna cicha łza popłynęła po jej policzku. Nie wiedziała, ile czasu stała przy łóżku siostry. Kątem oka zauważyła, że jest już ranek. Myśli kłębiły się w jej głowie, nie umiała ich poukładać. Nie wiedziała, co czuje. Odwróciła się i spojrzała na chłopaka, który siedział w fotelu ustawionym przy oknie po drugiej stronie sali. ![]() -Nie wiem, co robić - powiedziała podchodząc do niego. -Nie musisz podejmować dzisiaj decyzji - odpowiedział, wstając. -Ale tak byłoby najlepiej dla wszystkich. -Posłuchaj, nie ukrywam, że chciałbym, żeby Madeleine wyzdrowiała. Gdybym mógł, oddałbym swoje dwie nerki, a nawet i serce tylko po to, żeby było z nią wszystko w porządku. Ale jedyną osoba, która może uratować ją jesteś ty, a ja nie mogę cię do niczego zmusić. Sama musisz zdecydować. ![]() - Nie zrobię tego teraz. Potrzebuję czasu. -Niestety, my czasu nie mamy. - rozmowę przerwała lekarka, której wejścia do sali nawet nie zauważyli. ![]() -Doktor Sullivan, to jest Laura Lavender, siostra mojej Madeleine. -Domyśliłam się, zdążyłam zauważyć podobieństwo - odpowiedziała kobieta. ![]() -Przyszły wyniki najnowszych badań Madeleine. Chciałabym z państwem porozmawiać, zapraszam do mojego gabinetu. Proszę pójść za mną - dodała. Laura zauważyła zdenerwowanie malujące się na twarzy Roberta. ![]() W gabinecie czekała Laurę niemiła niespodzianka - Sophie i Edward. -Co oni tu robią?! - syknęła w stronę chłopaka. -To rodzice Mad, to normalne że tu są. Lauro, proszę, to dla mnie ważne, nie rób tu scen - szepnął chłopak. Doktor Sullivan usiadła przy ogromnym, białym biurku. Naprzeciwko niej siedzieli Sophie wraz z Edwardem. Laura stanęła sztywno pod ścianą, starając się nie patrzeć na rodziców. Robert stał zaraz obok niej, słyszała przyspieszone bicie jego serca. ![]() -Nie będę owijać w bawełnę. Stan Madeleine pogorszył się. Wyniki badań wskazują, że leki przestają działać. Jeżeli taki stan rzeczy się utrzyma to dziewczynie pozostało kilka tygodni życia - wypowiedź lekarki przerwał gwałtowny szloch Sophie. Laura zauważyła, że Robert wstrzymał oddech. -Jakie mamy opcje, pani doktor? - spytał Edward. -Według mnie pozostał tylko przeszczep - odpowiedziała kobieta patrząc znacząco na Laurę. ![]() -Jeżeli nam nie pomożesz, to będzie tak, jakbyś zabiła Madeleine . Ona nie jest niczemu winna, a ty chcesz ją zniszczyć, chcesz zniszczyć całą naszą rodzinę, nie wstyd ci? Masz oddać jej nerkę, rozumiesz?!- wsysczała Sophie. ![]() -To mnie ma być wstyd? To ja zniszczyłam całą rodzinę? - Laura nie wiedziała skąd w niej tyle opanowania. Nie zważając na płacz i krzyki matki wyszła z gabinetu, a za nią Robert. -Przepraszam - powiedział chłopak, gdy znaleźli się już w pustym korytarzu. -Za co? -Za nich, za to że cię tu sprowadziłem. Nie powinienem. -Daj spokój, to nie twoja wina. To oni, słyszałeś przecież, co ona wygadywała. -Lauro, to nie jest tak, że Sophie i Edward są złymi ludźmi. Choroba Mad ich zniszczyła, z resztą ja też zaczynam chyba powoli wariować, na myśl, że mogę ją stracić... -Nie kończ. Wiesz, chyba na mnie już czas. Powinnam sobie już pójść - mówiąc to, dziewczyna zdała sobie sprawę, że nie ma gdzie pójść. ![]() -Jak wolisz, zaczekaj tu, zajrzę jeszcze na chwilę do Madeleine i podrzucę cię gdzie będziesz chciała. Robert zniknął za zakrętem korytarza, a Laura zastanawiała się, gdzie chce, żeby Robert ją podrzucił. Mogłabym pojechać do domu Sophie i Edwarda, wziąć swoje rzeczy i resztę z moich oszczędności, a poźniej wyjechać stąd jak najdalej - planowała w myślach. Robert długo nie wracał, więc postanowiła pójść do poczekalni. Spędziła tam kilka minut gdy do pokoju weszła Sophie. Usiadła obok dziewczyny. Laura odwróciła głowę w drugą stronę. ![]() -Ona już wie. -Co? - Laura nie zrozumiała. -Madeleine, powiedziałam jej o wszystkim. Jeżeli chcesz możesz iść ją zobaczyć. -Myślisz, że tym mnie przekonasz do zmiany decyzji? ![]() -Nie, ale chciałam naprawić chociaż jeden z wielu błędów, które popełniłam. Jesteście siostrami, powinnyście się znać - w oczach Sophie pojawiły się łzy. Kobieta szybko wstała i wyszła, pozostawiając Laurę jej własnym rozmyślaniom. Nie wiedziała, jak trafiła pod salę Madeleine, nogi same znalazły odpowiednią drogę. Otworzyła cicho drzwi i spojrzała na drobną dziewczynę leżącą na łóżku. Widząc Laurę, chora wstała i uśmiechnęła się. ![]() *** Doktor Sullivan cieszyła się, że kończy dyżur. To był ciężki dzień. Zbierała właśnie swoje rzeczy, gdy w jej gabinecie rozległo się ciche pukanie do drzwi. -Ajj, któż to znowu? Proszę... Osoba, która weszłą, była chyba ostatnią, jakiej kobieta się spodziewała. -Co cię do mnie sprowadza, Lauro? -Myślę, że pani dobrze wie. - odpowiedziała dziewczyna. ![]() *** 2 tygodnie później. Światło na sali operacyjnej było strasznie jasne, raziło w oczy. Słychać było krótkie rozmowy pomiędzy lekarzami. Zabieg trwał już kilka godzin, wszystkich dopadało zmęczenie. -No, już prawie koniec - mruknął jeden z operujących. -Na szczęście, miejmy nadzieję, że się udało. Zaraz będziemy szyć. Minuty mijały leniwie jedna za drugą, wydawało się, że czas stał się niemal namacalny. Nagle, wśród lekarzy wybuchło poruszenie. -Cholera! Ciśnienie krwi spada! -Co? Serce nie wytrzymuje? -Raczej krwotok wewnętrzny, musimy ją znowu otworzyć! -Szybko, puls jest ledwo wyczuwalny... -Ona tego nie przeżyje! ![]() -Nie możemy pozwolić jej umrzeć! ![]()
__________________
______________________________ ''Już tyle słońc wzeszło tylko jeden raz, Już z tylu stron zapłonęły ognie gwiazd, Już tyle miejsc zapomnienia pokrył kurz, Wiem, co to jest, lecz się nie zatrzymam już.'' |
![]() |
![]() |
![]() |
#58 |
Zarejestrowany: 17.10.2009
Skąd: Poznań
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 970
Reputacja: 10
|
![]()
Ale się porobiło... Mam nadzieję, że nie zamierzasz ukatrupić biednej Mad i zeswatać Roberta z Laurą
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#59 |
Zarejestrowany: 29.11.2011
Skąd: Bel Air, LA / Wroclove.
Płeć: Kobieta
Postów: 366
Reputacja: 10
|
![]()
a mi się wydaje, że to Laurze coś się stanie, a z Mad będzie OK... smutno mi tu przez ciebie! ;d
__________________
@Mod: bardzo nieregulaminowa sygnatura! |
![]() |
![]() |
![]() |
#60 |
Zarejestrowany: 13.09.2012
Skąd: Poznań
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 374
Reputacja: 10
|
![]()
Wow! Mam nadzieję że Mad przeżyje! Jak ja Tej Sophie nie lubię! Taki chamski tekst własnej córce?! Czekam na kolejny odcinek.
|
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|