![]() |
#72 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Świetny odcinek i piękne zdjęcia!
![]() Ładny Ci wyszedł ten Morice. Żal mi go. Ciekawa jestem, co się stało z jego siostrą. Szkoda, że Seth jest taki uparty, ale wiem, że to wszystko przemyśli i pomoże Sarah. Przecież on bez niej żyć nie może ![]() Piękne ujęcia Setha i nie spodziewałam się, że skrywa taką klatę pod tymi swoimi ciuszkami. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#74 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Padał deszcz. W jednym momencie, całe niebo pokryły ciemne chmury, zasłaniając słońce. Drzewa kołysały się z gracją na wietrze, a krople wody spływały wolno po szybach. Chociaż zegar wskazywał godzinę popołudniową, widok zza okna sprawiał wrażenie, jakby zawitał wieczór. W całym domu panowała cisza. To, czego najbardziej nie lubiłam...dziwne, ale nawet jako wampir. To okropne uczucie, że ktoś mnie obserwuje...że widzi każdy mój krok, słyszy każdy mój oddech. Na samą myśl dostawałam gęsiej skórki.
Nie wiedziałam od jakiego czasu tak stałam, i dlaczego. Może chciałam uciec od ciszy, lub upewnić się, że nadal tam jest...że nie jestem sama? Oparłam się o framugę, drzwi do pokoju Michaela, i przez jakiś czas wsłuchiwałam się w równomierny oddech Morice. ![]() Widok tego małego, śpiącego wilkołaka, sprowadzał uśmiech na moją twarz. Dlaczego tak się działo? Nie umiałam tego wytłumaczyć. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie zachowuje się jak reszta. Może nie powinnam być zła na Setha, w końcu to wampir. Co prawda nigdy się tak nie zachowywał, odkąd go poznałam, ale... nie mogę od niego oczekiwać, że będzie się wszystkimi przejmować. Więc to może ja jestem dziwna, a on miał racje? Teraz już za późno na myślenie. Stało się... nie mogę się wycofać. Zamknęłam cicho drzwi, po czym zeszłam do salonu. Leżąca na sofie komórka wibrowała już od jakiegoś czasu. Zignorowałam ją. Włączyłam wieżę i położyłam się wygodnie na dywanie. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w piękną melodię muzyki poważnej. Chciałam na chwilę oczyścić umysł ze zbędnych przemyśleń, które i tak do niczego nie prowadziły. Wszystko zaczynało mi się komplikować, jak zwykle z mojej winy. Po chwili telefon ucichł, więc wzięłam go ręki i spojrzałam na wyświetlacz. -Seth?- powiedziałam do siebie, ze zdziwieniem wpatrując się w nieodebrane połączenia.- Aaa jestem beznadziejna! Uklękłam na dywanie i zakryłam twarz dłońmi. W momencie kiedy odrzucałam komórkę z powrotem na sofę, do salonu wszedł zaspany Morice. ![]() Przeciągnął się, po czym spojrzał na mnie zdziwiony. -Sarah, co jest?- zapytał podchodząc bliżej. Miał taką zatroskaną minę. Spojrzałam na niego, poprawiłam rozczochrane włosy opadające na twarz i uśmiechnęłam się lekko. Nie chciałam aby wiedział o moich problemach. Nie chciałam aby czuł się winny. -Nic, wszystko w porządku. -Czy to z mojej winy? -Morice, przecież mówię, że wszystko dobrze. Nie martw się.- powiedziałam podnosząc się z dywanu. -Telefon dzwoni.- zauważył, spoglądając na kanapę. Nie odpowiedziałam. Spojrzałam na wibrującą komórkę i spuściłam wzrok. -Idę się przejść.- mruknęłam ruszając w stronę drzwi.- zostań w domu, niedługo wrócę. ... Deszcz nadal padał. Właściwie to nic nie wskazywało na to, aby miał przestać przed świtem. Całe niebo przybrało barwę granatu i gdzieniegdzie można było zauważyć, maleńkie błyszczące gwiazdki. Wiał dość zimny wiatr, który momentami biczował mnie kroplami wody, po twarzy. W tym momencie jednak, nie zwracałam na to uwagi. Myślami byłam daleko, od miejsca w który się znajdywałam... prawdę mówiąc, nawet nie wiedziałam gdzie dokładnie jestem. Szłam przed siebie pustymi, miejskimi chodnikami, spoglądając na bębniący w kałuże deszcz. Czułam jak woda spływami strumykami po czole, ale nie obchodziło mnie to. Kiedy wreszcie wróciłam do rzeczywistości, otarłam twarz dłonią i rozejrzałam w około. Stałam przy tym samym barze, w tej samej parszywej dzielnicy, gdzie pierwszy raz zasmakowałam ludzkiej krwi. Poczułam jak przez moje ciało przeszły dreszcze. Weszłam w pamiętną uliczkę, po czym przeszłam nią, przejeżdżając ręką po murze. Mimo upływu czasu, na ziemi nadal można było zauważyć jasną, rozmytą nieco przez deszcz, plamę krwi. Nagle poczułam dziwnie znajomy zapach, jakby pomieszany ze świeżą krwią. Odwróciłam się gwałtownie i wytężyłam zmysły. Do moich uszu dochodziły odgłosy rozmowy, lecz nie wiedziałam skąd. Wdrapałam się zwinnie na dach odrapanego budynku i bezszelestnie przykucnęłam na jego krawędzi. ![]() Po kilkunasto sekundowym poszukiwaniu, zauważyłam dwie osoby wyłaniające się zza zakrętu. Było to dwóch, wysokich i dość dobrze zbudowanych wampirów. Szli powolnym tempem, rozglądając się we wszystkie strony i co jakiś czas zmieniając słowo. Zmrużyłam oczy i przesunęłam się trochę do tyłu. Nie chciałam ryzykować, że któryś z nich mnie zauważy. -Czujesz to?- zapytał jeden z nich, zatrzymując się niedaleko budynku na którym siedziałam. -Tak, wampir... myślisz, że to ona?- odpowiedział drugi, poprawiając koszulkę. -O tak!- powiedział pierwszy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech triumfu.- i to nie daleko... -A co z psem? Kira kazała... -Wiem co mówiła Kira!! Znalezienie kundla nie sprawi nam większych kłopotów. Cuchnie na odległość.- warknął. Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Czyżby ta wampirzyca z cmentarza, wysłała po Morice swoich „ludzi”? Nie mogłam pozwolić na to, żeby coś mu się stało, a więc musiałam dotrzeć do domu, przed nimi. Przeszłam po cichu na drugi koniec dachu, po czym zsunęłam się na ziemię. Ukradkiem spojrzałam jeszcze na dwóch rozmawiających mężczyzn. Zauważyłam, że teraz został tylko jeden, a więc... -Rozdzielili się?- powiedziałam cicho pod nosem Odwróciłam się z zamiarem pobiegnięcia małemu na ratunek, kiedy przede mną pojawił się jeden z wampirów. -Nie tak prędko.- powiedział, spoglądając mi w oczy.- psu już nie pomożesz, więc możemy się zabawić. ![]() Zrobił krok do przodu, a ja w tym czasie zaczęłam obmyślać plan ucieczki. Właściwie to nie miałam pojęcia jak to zrobię, ale musiałam chociaż spróbować. Uśmiechnęłam się niewinnie, po czym przeczesałam palcami, mokre włosy. Deszcz zacinał coraz bardziej i czułam, że moje ubranie jest już całe przemoczone. Mężczyzna podszedł bliżej, mierząc mnie z góry na dół. -Więc czekam... w co się bawimy? W chowanego?- zapytałam cały czas się uśmiechając- a może w doktora? Poprawiłam mokrą bluzkę, ujawniając nieco piersi i kawałek koronkowego stanika. Zastanawiałam się, czy koleś jest na tyle głupi, żeby wpaść w moją pułapkę. Oparłam się o ścianę i spojrzałam na niego wyczekująco. Ten jedynie posłał mi jeden ze swoich sarkastycznych uśmieszków i skrzyżował ręce. -Myślisz, że dam się nabrać?- zapytał po chwili. -Nie wiem o czym mówisz...- mruknęłam.- chciałeś się bawić... -Tak... zrobisz mnie w ciula, i zwiejesz ratować swojego zapchlonego znajomego.- powiedział ze złością.- masz mnie za idiotę? -Raz go uratowałam, więcej nie będę tego robić...- powiedziałam, podchodząc bliżej niego-to był taki chwilowy przebłysk ludzkich uczuć. Zrobiło mi się żal pieska. Teraz możecie sobie go zabrać, nie jest mi potrzebny. No więc...czekam. Miałam ogromną nadzieje, że mi uwierzy w tą gadkę, bo to jedyna droga na ucieczkę. Przez chwilę wpatrywał się we mnie badawczo, aż w końcu spuścił ręce wzdłuż ciała i westchnął głośno. -Pójdziesz ze mną. Ktoś chciałby cię zobaczyć. -Ktoś, czyli kto?- zapytałam podejrzliwie, bawiąc się jego łańcuszkiem na szyi.- szef? ![]() -Dowiesz się na miejscu. Idziemy...- po tych słowach odwrócił się szybko i ruszył dumnie przed siebie. Pomyślałam, że to idealna szansa dla mnie. Jeśli mi się teraz uda, uratuje Morice. Podbiegłam do niego i chwyciłam go mocno za koszulkę. Próbował się odwrócić, ale nie zdążył, gdyż uderzyłam nim z całej siły o stary bar. Upadł na ziemię z hukiem, wydając z siebie jęk bólu, ale wiedziałam, że na tym się nie skończy. Rzeczywiście. Podniósł się szybko i rzucił na mnie z łapami, ale na szczęście zdążyłam zrobić unik. Zatrzymał się kawałek dalej, i spojrzał na mnie wściekłymi, wygłodniałymi zemsty oczami. Uśmiechnął się szyderczo, poczym podciągnął koszulkę i wyciągnął z za paska od spodni, nóż. Postanowiłam, że nie dam mu się nastraszyć. Przybrałam postawę bojową i rozejrzałam się za czymś, czego mogłabym użyć jako broni. Niestety, prócz leżących na betonie cegieł, nic nie zauważyłam. W tym samym momencie wampir ruszył do ataku. U ostatniej chwili zdążyłam uniknąć zderzenia z nożem przeciwnika, jednak upadłam na ziemię. Mężczyzna zaśmiał się głośno, podnosząc mnie za bluzkę, do góry. Nie poddam się!- pomyślałam, spoglądając w jego ciemne oczy. Podciągnęłam kolana pod brzuch i kopnęłam go obiema nogami w żołądek. Poleciał kilka metrów dalej, puszczając moja bluzkę. Skorzystałam z okazji i rzuciłam się do ucieczki, jednak był szybszy. Doskoczył do mnie błyskawicznie i pchnął mną o drzewo, które pod wpływem uderzenia, złamało się w pół. Czułam jak całe moje ciało gotuje się ze złości. Odwróciłam się w jego stronę, poprawiłam włosy i otarłam ściekającą z policzka krew. Nie będę już próbowała uciekać... teraz go zabije! -Co mała, masz dość?- zapytał, śmiejąc się głośno.- nie masz szans, więc lepiej się poddaj, a może będę łaskawy i oszczędzę ci życie... Nie odpowiedziałam. Siedziałam na złamanym drzewie i wpatrywałam się w niego z obrzydzeniem. Podszedł bliżej i nachylił się nade mną, prezentując swoje śnieżnobiałe kły. Wtedy zerwałam się szybko z siedzenia, i skoczyłam na niego, pozbawiając go broni. Nie był przygotowany na ten ruch. Chwyciłam nóż, po czym z diabelskim uśmiechem wbiłam mu go w szyję. Przez chwilę patrzyłam jak spanikowany próbuje uratować sobie życie, aż w końcu skończył swój żywot. W miejscu zdarzenia zostało tylko zakrwawione narzędzie zbrodni, i nieduża kupka prochu. ... Biegłam ile sił w nogach. W duchu modliłam się, aby nie było za późno. Tak bardzo nie chciałam, aby Morice podzielił los swojej młodszej siostry. Nie mogłam na to pozwolić. Skręciłam w jedną z uliczek, aby szybciej dotrzeć do domu. Kiedy w końcu dotarłam pod dom, zwolniłam nieco z tempa. Otworzyłam z hukiem drzwi i wpadłam do holu. ![]() -Morice!! Morice!!- krzyczałam rozglądając się dookoła.- Moooorice!! W całym domu panowała głucha cisza. Czułam się strasznie. Byłam wściekła na siebie, ze nie zdążyłam na czas. Po co ja w ogóle zostawiałam go samego? Cholera!! Oparłam się dłońmi o ścianę i spuściłam głowę. Dlaczego tak się do niego przywiązałam, w tak krótkim czasie? Jestem słaba... za dużo zostało we mnie, ludzkich uczuć. Co ze mnie za wampir... Wszystko co robiłam było źle. Przyjęłam młodego wilkołaka pod swój dach, pokłóciłam się z tego powodu z Sethem, a teraz...pozwoliłam, aby go uprowadzili. Najchętniej popełniłabym seppuku!! Nagle usłyszałam cichy stukot butów po drewnianych stopniach. Odgarnęłam włosy i spojrzałam na schody, z których właśnie zszedł Morice. Stał przede mną ze zdziwioną miną i drapał się zakłopotany po głowie. Poczułam ogarniającą mnie radość i lekki uśmiech szczęścia, który zawitał na moja twarzy. -Sarah co się...- nie skończył, gdyż podeszłam do niego szybkim krokiem, i mocno go przytuliłam. Gdybym była jeszcze człowiekiem, to pewnie bym się rozpłakała... nie... na pewno bym się rozpłakała ![]() -Sarah!- jęknął młody. -Tak się cieszę, że nic ci nie jest!- powiedziałam z ulgą, niszcząc mu dłonią fryzurę. -Co miało mi się stać?- zapytał zdziwiony.- Walczyłaś? Masz krew na policzku... -Tak...jesteś poszukiwany przez tą kobietę z cmentarza.- powiedziałam, podchodząc do okna.- ja też... Nastała cisza. Oboje staliśmy bez słowa, wpatrują się tępo na oświetloną, światłem latarni, ulicę. -Przepraszam...- bąknął Morice, podchodząc bliżej mnie.-gdyby nie ja, nie miałabyś tyle problemów... -Daj spokój... -Wyniosę się z samego rana.- powiedział ze smutkiem, odwracając się w stronę schodów. -Przestań wygadywać głupoty. To niczego nie zmieni!- krzyknęłam- nie chcę żebyś odchodził... -Ja też nie chcę odchodzić... polubiłem cię, ale... nie chcę przysparzać ci więcej problemów. Nagle poczułam zapach wampira. Przesunęłam się gwałtownie do tyłu i chwyciłam młodego za rękę. Jeśli koleś dotarł na miejsce, nie poddam się bez walki. Zmrużyłam oczy i wbiłam wzrok w zamknięte drzwi wejściowe. -Dwóch wampirów...- powiedział cicho Morice -Co?- spojrzałam na niego zdziwiona. Jak to możliwe, że czułam tylko jednego? W pewnym momencie rozległ się donośny okrzyk bólu, ogromnego bólu i coś z hukiem opadło na beton. Zerwałam się do drzwi i wyszłam na zewnątrz. Przed wjazdem do garażu, leżała niewielka kupka prochu. Wybałuszyłam oczy i podeszłam bliżej, aby jej się przyjrzeć. Co tu się stało? -Chciał się włamać przez balkon...- zamarłam. Stałam przez chwilę w bezruchu, zanim zdołałam się odwrócić. Przede mną, na podjeździe stał nikt inny, jak Seth... jak zwykle cudowny. -Seth...- bąknęłam. -Przepraszam!
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#75 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odcinek jak zwykle świetny, ciekawe co jej powie Seth.
|
![]() |
![]() |
#76 |
Zarejestrowany: 20.06.2008
Skąd: Chatka Ech
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,209
Reputacja: 10
|
![]()
Jakoś nie mam weny na pisanie komentarza, ale bardzo mi się podobało.
Szkoda mi wilkołaczka. Najlepszy koniec, mam nadzieję, ze Sarah i Seth wreszcie się pogodzą.
__________________
Ach, Marylo, wszak oczekiwanie czegoś daje nam już połowę przyjemności! Może się zdarzyć, że się tego nie otrzyma wcale, ale nikt nie może zabronić cieszyć się z oczekiwania. Lucy Maud Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza |
![]() |
![]() |
![]() |
#77 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Wiedziałam, że się pogodzą! Nie ma to jak uratować damę z opresji
![]() Świetny odcinek ![]() Dobrze, że nic się nie stało Morice'owi ![]() Czekam na kolejny odcinek! PS. Czemu do Sarah wszyscy chcą wchodzić przez balkon ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#78 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odcinek już jak zwykle czytałam w opowiadaniach i jak zawsze bardzo mi się podoba...
Świetny tekst i zdjęcia. Czekam na next... |
![]() |
![]() |
#79 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
To jest... brak mi słow. A mi mało kiedy brak słów ;]. No cóż. oceny liczbowej nie dam. bo nie mieściła by się w standardach... Czekam na następny odcinek z niecierpliwością.
|
![]() |
![]() |
#80 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Tekst już oceniałam
![]() Jednak, jest on tak wspaniały, jak zdjęcia ![]() Serdecznie pozdrawiam i oczekuję na kolejne zdjęcia (i tekst w opowiadaniach ![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 3 (0 użytkownik(ów) i 3 gości) | |
|
|