Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 27.09.2012, 16:33   #71
Alcioo :33
 
Avatar Alcioo :33
 
Zarejestrowany: 20.09.2012
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna
Postów: 644
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Świetne, tylko szkoda, że vivka taka duża
Niesamowite, jak ty robisz tych simów ?
Alcioo :33 jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 27.09.2012, 16:36   #72
Chwalisława
 
Avatar Chwalisława
 
Zarejestrowany: 16.05.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 465
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Odcinek fajny, nawet bardzo!
Lornetka( xD) jest bardzooo ładna i trochę podobna do Vivki.
Czekam na więcej.
Chwalisława jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 30.09.2012, 09:06   #73
Skylinn
 
Avatar Skylinn
 
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Dziękuję wszystkim za komentarze i od razu mówię, że odcinek nie ma widocznego
sensu

Perypetie Tiffany, część 11 o.O

Vivienne poświęcała każdą wolną chwilę na naukę zaklęć. Uwielbiała ćwiczyć i wychodziło jej to całkiem nieźle. Szybko się uczyła, lecz nie spoczywała na laurach. Poza tym, była dumna, że jako jedyna ze szkoły posiada zdolności magiczne.

Alchemia szła jej odrobinę gorzej, jednak nie przejmowała się tym. Uwielbiała wszystko, co miało choćby najmniejszy związek z magią.

Loretta była bardzo dumna ze swojej uczennicy. Nie mogła uwierzyć, że Viv w tak krótkim czasie opanowała prawie wszystkie zaklęcia.

Zaraz po lekcji do garażu, w którym się obywały, wpadła Tiffany.
- Słuchaj, Loretto. Jesteś u nas bardzo często, dzieciaki cię lubią. Prawie całymi dniami uczysz Vivkę tej całej magii, a tymczasem wynajmujesz jakieś obskurne mieszkanie w mieście. Co ty na to, żeby się do nas wprowadzić? - zapytała serdecznie.

- Eee... nie wiem... Moonlight Falls i tak zawsze pozostanie moim domem. Nie potrafiłabym się przeprowadzić do SV na stałe, chyba rozumiesz... A poza tym, macie dla mnie miejsce? Nie chce wam robić problemu.

- Ależ nie zrobisz żadnego problemu! Przecież tu, w garażu, jak się odmaluje, przyniesie meble i ogólnie wyremontuje i przystosuje do mieszkania, to tu będziesz miała naprawdę przytulny pokoik!

Lorett nie dała się dłużej prosić. Perspektywa mieszkania z tak miłymi ludźmi, była cudowna. Nie wspominając już o mieszkaniu, którego szczerze nienawidziła.


Nadszedł czas również na Patricka i Alexis. Oni, niestety, też musieli mieć urodziny ;c
Duży Patrick (Od razu mówię, że będzie wyglądał jak jakiś wieśniak, bo żywcem nie mogę znaleźć ubrań dla chłopca w tej grupie wiekowej. Jeżeli ktoś ma stronkę godną polecania, z takimi ubraniami, to nie pogardzę linkiem):

Alexis:


Tiffany nie była wyrodną matką, więc od razu po urodzinach chciała sprawić dzieciom prezent, o którym marzą. Od razu poszła do Patricka, który był jej oczkiem w głowie.
- Słuchaj, skarbie, miałeś urodziny. - Amerykę odkryła. - Chciałam się zapytać, co chcesz dostać z tej okazji. Tylko od razu mówię: nie dam ci żadnej dmuchanej lali (If you know what I mean)

- Weź, mamo, o czym ty myślisz... Tak się składa, że chciałem psa. Tylko nie takiego zwykłego psa. Takiego suuuper psa!
- Nie wiem, czy to się da zrobić. Przecież wiesz, że mamy Talę. Drugi pies mógłby nie być dobrym pomysłem.
- Ale, mamo! Ja bym się zajmował tym psem! Wychodził z nim na spacery! Poganiałbym nim wszystkich, którzy mnie nie lubią! Dawałbym mu jeść! Bawiłbym się z nim! Mamoooooo!!!

Tiffany ubóstwiała Patricka, jednak nie była przekonana do tego pomysłu. Pies to ogromna odpowiedzialność, której Pat mógłby nie udźwignąć. Od razu zawołała do siebie Matta, żeby mu o tym powiedzieć.
- Matty, Patrick chce dostać na urodziny psa. Nie jestem do tego przekonana, bo nie wiem, czy sobie poradzi z psem. A jak pies mu się znudzi? Co wtedy z nim zrobimy? - Tiff była załamana.
- Skoro tak bardzo chce psa, to dlaczego niby nie zajmuje się Talą? Przecież to pies idealny! - stwierdził stanowczo Matthew.
- Tak, tak, chyba w cudzysłowie. Przecież Tala rzadko ufa komuś innemu niż mi.

- Może masz rację... Ale jeżeli sprawilibyśmy mu dużego psa, to mógłby bronić domu. A poza tym... pies uczy odpowiedzialności i w ogóle. Niech będzie. Zgadzam się. Może mieć psa. Tylko jak przestanie się nim zajmować, to oddam go ciotce Becky, ona ma cztery koty i psa, kolejnym, znając życie, też nie pogardzi!

Matt zaraz potem pobiegł do swojej ukochanej córeczki Lexi. Tak, tak, była córeczką tatusia.
- No, słoneczko, co chciałabyś dostać na urodziny?
Tutaj była szybka piłka.
- Żółwia.

Tak więc wkrótce w pokoju Lexi zawitał Trevor.


Vivienne nie zaniedbała swojej siostry, która okazała się być świetną przyjaciółką. Uwielbiały spędzać ze sobą czas, a Viv zauważyła, że Alexis była bardzo dojrzała jak na swój wiek.

Patrick natomiast postanowił pobawić się trochę z Talą. Co prawda, bała się go na początku, jednak wkrótce dostatecznie mu zaufała, aby móc się z nią bawić.

Następnego dnia wszyscy chodzili podekscytowani. Dzieci po raz pierwszy szły do szkoły. Przebrnęli przez sprawy organizacyjne typu "Gdzie są moje bokserki", "Ciociu, dlaczego wyprałaś mi tą bluzkę, przecież wiesz, że chciałam iść akurat w tej, pomimo tego, że mam cztery takie same!", "Mamo, Trevor znowu uciekł".
W końcu dotarli do autobusu - cali, zdrowi.

Patriczek sam:


- Słuchaj, Pat, raczej nie kupimy ci psa, bo w okolicy nie ma żadnych szczeniaczków. Poczekaj do zimy, może wtedy coś kupimy. - Tiff wszczęła rozmowę od razu po powrocie Patricka ze szkoły.

- Przemyślałem sobie to, mamo, i postanowiłem, że chciałbym psa ze schroniska. One mają tam opłakane warunki, czym mniej psów w schronisku tym lepiej.

Tak więc niedługo potem, do rodziny dołączył nowy członek rodziny, o bardzo oryginalnym imieniu - Sparky.

Patrick od razu zaczął go pielęgnować, bo zauważył, że Sparky jest bardzo zaniedbany.

Potem chwila zabawy:

****
Parę dni później, po skończonej lekcji magii, Loretta musiała w końcu powiedzieć to Vivienne. Nie potrafiła dłużej tego ukrywać. Prędzej czy później, Viv i tak by się dowiedziała.
- Vivienne... Muszę ci coś powiedzieć. Gdy przyjechałam tu trzy tygodnie temu, nie spodziewałam się, że wyrośniesz na taką śliczną dziewczynę...
- A-ale o co ci chodzi... - Viv była zdezorientowana.
- Kochanie... To bardzo trudne. Bo... jesteś moją córką. (Przed Laselight niczego nie da się ukryć)

Vivienne nie mogła uwierzyć własnym uszom. Ona? Córką Loretty? Szalonej czarodziejki z Moonlight? To niedorzeczne, przecież ona jest córką Destiny i Carla, nie żadnej Loretty.
- Kłamiesz... dlaczego kłamiesz... to bardzo nie ładnie...

- Przepraszam cię z całego serca! Ja i twój ojciec, Ammeroth, nie byliśmy gotowi na dziecko. Nie chcieliśmy, abyś żyła w naszym środowisku. Moonlight Falls to strasznie miejsce, wszędzie upiory, zjawy, istoty nadnaturalne... Baliśmy się, że tam nie wytrzymasz! Chcieliśmy, abyś żyła w normalnym środowisku, jako normalna dziewczynka! Dlatego oddałam cię Destiny i Carlowi!
- Ty... ty... [CENZURA] Skąd mogłaś wiedzieć, że sobie nie poradzę?! Co z ciebie za matka?! Oddałaś własne dziecko, jak mogłaś! Wiesz, ile łez wylałam, płacząc za ludźmi, których uważałam za rodziców, a tak naprawdę nie mieli ze mną nic wspólnego? Potem przez parę miesięcy siedziałam w domu dziecka i przechodziłam katorgę! Dobrze, że Tiffany i Matt wyciągnęli pomocną dłoń i mnie zaadoptowali! A ty?! W tym czasie grzałaś dupę na fotelu w swoim zasranym Moonlight Falls!

- Słoneczko, proszę cię, byłam wtedy głupia i młoda! Teraz przyjechałam tu, specjalnie dla ciebie! Wybacz mi choć w maleńkim stopniu, proszę!

- Co?! Mam ci wybaczyć, tak? To wszystko, co zrobiłaś? Tego nie da się wybaczyć, choćbyś nawet chciał...mamo. - Vivienne się rozpłakała i szybko uciekła. Nie mogła dłużej patrzeć na Lorettę.


Loretta była przerażona. Wiedziała, że popełniła nieodwracalny błąd, jednak nie miała pojęcia, że sprawy potoczą się aż tak źle... Wiedziała, co zrobi. Nie mogła postąpić inaczej.
Następnego dnia, gdy wszyscy oprócz jej i Tiff spali, podeszła do młodej blondynki i powiedziała:
- Dziękuję, Tiffany, że gościliście mnie tak długo, jednak doszłyśmy z Vivienne do etapu, w którym...nauka dobiegła końca. Viv poradzi sobie sama, jest mądrą dziewczynką. Ja wracam do domu, bardzo za nim tęsknie. I... raczej wątpię, że jeszcze kiedyś tu przyjadę. Mam pociąg za godzinę. Już się spakowałam.

- Och, naprawdę? Już wyjeżdżasz? No cóż... Żegnaj, Loretto, było mi bardzo miło cię poznać. - Tiff nie wiedziała, co powiedzieć.
- Mi ciebie też. Żegnaj. Tylko nie zapomnij pozdrowić dzieciaków!

***
Viv obudziła i zeszła na dół. Było jakoś pusto... od razu poszła do Tiffany, bo słyszała, że krząta się w kuchni.
- Ciociu... Gdzie jest Loretta? - zapytała niepewnie.

- Loretta? Wyjechała do domu... powiedziała, że czas nauki dobiegł końca, a ona już raczej do nas nie przyjedzie... Myślałam, że ci powiedziała. Aha i kazała cię pozdrowić - Tiff uśmiechnęła się.

- Nie, nie mówiła nic... No dobra, idę się ubrać...
Vivienne nie mogła uwierzyć, że Loretty już nie ma. Włócząc nogami, wolno oddaliła się do kuchni, zmierzając w kierunku własnego pokoju. Nie mogła odpędzić się od myśli "Jak mogłaś tak potraktować własną mamę?!"
Gdy dotarła do pokoju, szybko się położyła i w płaczu zasnęła...

BONUS:

Czy nie uważacie, że w tej fryzurze Alexis lepiej? I w tym stroju?

"LOL" Sparky'ego.

___________________
Dzięki za oglądanie i zachęcam do komentowania
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.

Ostatnio edytowane przez Skylinn : 30.09.2012 - 09:19
Skylinn jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 30.09.2012, 09:28   #74
Chwalisława
 
Avatar Chwalisława
 
Zarejestrowany: 16.05.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 465
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Bardzo fajny odcinek. Nie dziwię się, że Viv tak zareagowała. Szkoda mi jej
Bliźniaki są śliczne, szczególnie Lexi
Ja też nie mam żadnych ubranek dla chłopca i nie mogę znaleźć strony.
Chwalisława jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 30.09.2012, 09:34   #75
Horsez
 
Avatar Horsez
 
Zarejestrowany: 22.07.2008
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta
Postów: 960
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

cudowna rodzina, Szkoda mi Vivien, jest strasznie biedna, cały czas zakłamana..
Sparky jest prześliczny, taki fajniutki psiaczek.
Mat i Alexis, są śliczni, i zdecydowanie ładniej Alexis w drugim wydaniu.
Chce więcej!
__________________
Horsez jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 30.09.2012, 14:12   #76
eyvee
 
Avatar eyvee
 
Zarejestrowany: 16.02.2011
Skąd: Z Fantazjolandii
Wiek: 36
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Viv jest swietna i ten pomysl z nauka magii ;d cudasnie! Wszystkie simy sa przecudowne, Tiff, Matt, Alex i Patric ach...normalnie sliczni, swietni i powabni ^^ chce juz cag dalszy i ciekawe jak sobie poradzi Viv po ostatniej rozmowie z "prawdziwa" matka...
eyvee jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 30.09.2012, 14:42   #77
Laselight
 
Zarejestrowany: 17.09.2011
Skąd: Naddniestrze
Płeć: Kobieta
Postów: 2,338
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Ja tylko zgadłam, są do siebie podobne
__________________
Laselight jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 30.09.2012, 17:51   #78
inseparable
 
Avatar inseparable
 
Zarejestrowany: 29.11.2011
Skąd: Bel Air, LA / Wroclove.
Płeć: Kobieta
Postów: 366
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

jakoś dopiero teraz zauważyłam, ale imię Loretta kojarzy mi się z jakąś sprzątaczką/służącą ;D nie odbierz tego źle, po prostu tak mi się skojarzyło.

i czemu kurde oni są wszyscy tacy ładniiiii? ;< a Patrick to już wgl ;3
__________________
@Mod: bardzo nieregulaminowa sygnatura!
inseparable jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 30.09.2012, 18:50   #79
Skylinn
 
Avatar Skylinn
 
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Cytat:
Napisał milkie_way15 Zobacz post
jakoś dopiero teraz zauważyłam, ale imię Loretta kojarzy mi się z jakąś sprzątaczką/służącą ;D nie odbierz tego źle, po prostu tak mi się skojarzyło.
Haha, tobie ze sprzątaczką, mi z Lornetką :p Różnie to bywa
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.
Skylinn jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.10.2012, 19:59   #80
Skylinn
 
Avatar Skylinn
 
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Cześć wszystkim!
Przepraszam za tą naprawdę długą przerwę, jednak nie mam weny do grania i, szczerze mówiąc, nawet mi się nie chce gry włączać.

Perypetie Tiffany, część 12

Tiffany była bardzo szczęśliwą kobietą. Miała 32 lata, trójkę dzieci, dwa psy i piękny, wielki dom. Jednak jedna rzecz, a w zasadzie jej brak, dawała o sobie znać: mąż.
Żyła z Mattem już dziesięć lat, a nadal byli tylko narzeczeństwem.
- Słuchaj, Matty... tyle już jesteśmy razem. Jestem kobietą, więc dziwnie mi o to pytać, jednak... może zastanowimy się nad ślubem? - zapytała pewnego dnia Tiff.
- Długo się nad tym zastanawiałem. Jeżeli naprawdę chcesz ślubu, to oczywiście! Ustalmy datę i zaczynamy planować melanżyk.

- Super, Matt, tak się cieszę!
Tiffany nie mogła uwierzyć, że poszło tak szybko. Od razu uściskała swojego partnera.


Alexis wyrosła na bardzo inteligentną, porządną i sumienną dziewczynkę. Uwielbiała się uczyć, tak jak mama, jednak nie brakowało jej poczucia humoru i odrobiny szaleństwa. Patrick natomiast był całkiem inny. Szkołę miał w głębokim poważaniu, a jedyną istotą żywą, na której naprawdę mu zależało, to Sparky. On nigdy go nie opuści.
Patrick wpadł do pokoju Alexis. Zastał ją, gdy bawiła się ze swoim żółwiem Trevorem.

- Co chcesz? zapytała z uśmiechem na ustach, bardzo serdecznie.
- Przyszedłem do twojego pokoju, nawet tego mi nie można?
- Nie, nie, siadaj... Ale tak naprawdę. Skoro przychodzisz do mojego pokoju, to albo stało się coś strasznego, albo masz jakiś interes.
- Yy... zrobiłaś zadanie z angielskiego?
- Tak, a co?

- Ja mam tam gdzieś te lekcje. Moją najwyższą oceną jest 3 i jestem z tego dumny. Nie będę sobie dupy zawracał jakimiś lekcjami. W przyszłości będę treserem dla psów, a do tego mi nie potrzeba matematyki i tak dalej...
http://i.imgur.com/K1re9.jpg
- Poza tym... Jutro mamy sprawdzian z historii... Walić to, idę na wagary. Tylko ciiiicho, nie mów nikomu, dobrze?

- Że co?! Ty kompletnie powariowałeś? Idziesz na wagary, tak? A jak ktoś cię zobaczy, przecież ta stara Fishbeck od razu nakabluje mamie! Weź się w końcu za naukę! Chodzimy do dobrej szkoły, z takimi ocenami jeszcze długo tam nie posiedzisz...

- Siostrzyczko, kochana, proszę cię, kryj mnie przed Fishbeck... tylko jeden raz pójdę...

- Będę cię kryć, ale to ten jeden, ostatni raz, rozumiesz? Jak coś, to umywam od tego wszystkiego ręce. Masz się wziąć do roboty!

- Będę robić, co mi się żywnie podoba, a tobie nic do tego... Nara.


Ten nocy Patrick nie mógł zasnąć. Nie był pewien tych wagarów i w głębi duszy bał się o to, czy mama się dowie, i czy Lexi naprawdę będzie go kryła. Dyrektorka szkoły już wiele razy groziła mu wyrzuceniem do szkoły. No złotym dzieckiem to on nie był...
Raz pobił jakiegoś czwartoklasistę, innym razem rzucił krzesłem w kolegę z klasy, a jeszcze innym razem, pod nieobecność panny Fishbeck, wrzucił jej do kawy małą żabkę - którą oczywiście połknęła.

Chłopiec przełamał się i postanowił iść na wagary. Nie pojechał autobusem twierdząc, że musi iść jeszcze do sklepu po przybory na plastykę. Szybko uciekł i na piechotę udał się do parku, który był oddalony od jego szkoły parę kilometrów. Tam z nudów zaczął robić pracę domową z poprzedniego dnia:

Ćwiczył logikę:

Gdy wybiła godzina 14 zaczął zbierać się do domu. Poczekał na Alexis i razem z nią wszedł do domu jak gdyby nigdy nic.
W jego pokoju od razu naskoczyła na niego Alexis.
- Ty kretynie! Cały dzień kryłam cię przed nauczycielami! Wmawiałam im wszystkim, że jesteś chory i jeszcze udawałam, że kaszlę, że niby się zaraziłam, a ty co?! Nawet głupiego "Dziękuję" mi nie powiesz, a do domu wchodzisz jakbyś cały dzień ciężko pracował!

- Chillout, siostra. Dzięki za krycie mnie. A teraz idź, muszę ciupać w Fifę.

Jak powiedział, tak zrobił:

****
Do Tiffany ktoś zadzwonił. Był to nieznany numer. Szybko odebrała.
- Dzień dobry, z tej strony wychowawczyni Patricka i Alexis, Eleonora Fishbeck - odezwała się kobieta w słuchawce.
- Ah, tak, tak, dzień dobry - powiedziała zmieszana Tiffany. Co mogła chcieć ta kobieta?

- A więc... Patricka nie było dziś w szkole. Alexis jak lwica broniła brata, mówiąc, że jest chory... Wydawało mi się, że coś jest nie tak, więc do pani dzwonię, żeby się upewnić.
Tiffany była oburzona. Patrick nie poszedł do szkoły?! Miała dość ciągłego stawiania się w gabinecie u dyrektora i wstydzenia się za syna. Była już zmęczona tym wszystkim. Tyle ekscesów musiała wysłuchać, żeby na chwilę się uspokoiło, a tu wagary?
- Eee... Tak, Patrick się przeziębił, specjalnie nie puszczałam go do szkoły, te dzieci teraz wszystkie takie chore są, tragedia... - rzekła po chwili.
- To wszystko jasne. A więc do zobaczenia!
- Do widzenia...

- Masz mi coś do powiedzenia? - powiedziała przez zęby, gdy weszła do pokoju Pata. Była wściekła.
- Eee... dostałem 3 z przyrody, prawda, że super? - Patrick był pewny siebie, sztukę kłamania miał w małym paluszku.
- Kłamiesz jak z nut! Dzwoniła do mnie twoja wychowawczyni, twierdziła, że nie było cię w szkole, a Lexi cię broniła!

- Głupia Fishbeck... Nie wściekaj się, mamo, spokojnie, wszystko ci wyjaśnię...
- Bardzo się na tobie zawiodłam, Patricku Lloyd... Masz szlaban. Nie wychodzisz z domu. Do odwołania. Bierzesz się do nauki, rozumiesz? Wszystkie oceny poniżej 3 mają być poprawione. - Tiff nie chciała być złą matką. Patrick był jej oczkiem w głowie, jednak sprawy zaszły za daleko. Musiała pokazać Patrickowi, że nie jest bezkarny.

- Mamusiu, proszę, wybacz mi, nie gniewaj się, już nigdy tak nie zrobię, nie dawaj mi kary, proszę, przecież wiesz, że mi nauka przychodzi trudniej...

- Kara i koniec. Nie ma dyskusji. Potrafiłam znieść te wszystkie wybryki, które są naprawdę często, ale tego już jest za wiele, kochany.

****
Ślub zbliżał się wielkimi krokami. Powiedzcie, czy podoba się wam "ołtarz" ?

W prezencie na ślub Tiffany i Matta, Vivienne urosła. Jestem z niej dumna. ()


BONUS:
Viv, która siedzi w limuzynie na bal maturalny:

Piękne widoki Sunset Valley:

Patriczek, który chodź przez chwilę przestał być niegrzecznym chłopcem i zaczął łapać motylki:

_____________
Dziękuję za oglądanie i zachęcam do dawania komentarzy
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.

Ostatnio edytowane przez Skylinn : 08.10.2012 - 20:09
Skylinn jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 07:13.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023