|
|
|
|
#1 |
|
Guest
Postów: n/a
|
"--------->-_-<-------------"
Frankie patrzyła za okno i nerwowo obgryzała gumkę ołówka. - Farnkie! A może ty nam odpowiesz? - e... a co robimy? - opwiedziała patrząc w zeszyt Katie. -Frankie! - dobrze, wiem, nie uważałam, jestem roztargniona i... pewnie dostanę jakieś pytanie na które nie odpowiem i dostanę 1, dziękuje! - Nie, ale uważaj nastepnym razem... -tak, wiem.. - powiedziała odpakowywując różową gumę balonową i wciskąjąc do ust. Papierek zgniotła i wrzuciła do plecaka Katie, bo niechciało jej się fatygować do kosza. Puściła dużego balona, który zakleił jej połowę twarzy. Zdjęła z twarzy i wróciła do robienia balonów.Pani wściekła odłożyła długopis idąc w stronę Frankie. Frankie szybko wypluła gume na szybę. - Dlaczego żujesz gumę na lekcji?? - ja nie żuję gumy, prosze pani! - Sugerujesz, że mi się przewidziało? - tak! - a może wytłumaczysz mi to, że twoja guma nagle znalazła się na szybie? - to proste, bo jej nie żułam. - w takim razie kto? - Katie! - pani, nie miała ochoty wchodzić w głębszą dyskusję, więc poszła po kredę do tablicy, do pokoju na "zapleczu", można tak to ująć. Na przerwie wyszła na duży obszerny korytarz z szafkami po prawej. Przyjrzała się życiu tej szkoły i doszła do wniosku, że jest trochę nudno. Po 2 minutach, uznała wręcz przeciwną teorię. a pod koniec przerwy miała gdzieś czy jest nudno, czy nie. Usiadła przy swojej dawnej ławce, z czego zapomniała wyjąć książek z szafki. Przyniosła książki i usiadła w... 'eee... gdzie jest moja klasa?' pomyślała patrząc na pustą ławki. Nagle do klasy wpadła Lara... - MAMY APEL *****!!! - wrzasnęła, ciągnąc za sobą Frankie.... i po prostu niechce mi się pisać, noi tyle! i niechce mi die pisać tej telenoweli!! No ale nie mam już o czym pisać, no chyba, że napiszę o panu kwiatku :/ -______________________-' |
|
|
|
|
|
#2 |
|
Guest
Postów: n/a
|
odc. 13
- Mam wirusa HIV. - CO? - krzyknęłam z niedowierzaniem. - Musisz pojechać na badania. - powieddziała kategorycznie matka - W zyciu. - odburknęłam - Chcesz zarazić kogoś jeśli będziesz z nim współżyć? - zapytała matka, a ja chyba zrobiłam się blada jak mleczne szkło. - Mamo...- szepnęłam po cichu - Ty już z kimś... - I to bez zabezpieczenia. - Acha, czyli mamy córeczkę w ciąży? - zapytała ironicznie. - Chyba tak....- szepnęłam delikatnie. A potem usiadłam i zaczęłam płakać. - Nie płacz. Zaraz będziemy na badaniach. - powiedziała i z trudem się dźwignęła. po chwili jednak opadła na poduszki. - Pójdę sama. - odparłam i poszłam do pokoju. Założyłam długie smukłe dżinsy i czarny sweter. Potrem dołożyłam do tego super modny czarny płaszcz i czerwony szalik. - Wychodzisz? - zapytała z pokoju. - TAK!! PA!! - krzyknęłam i wybiegłam na dwór. Wsiadłam do autobusu i przeanalizowałam to co się stało. "Masz pewnie HiV-a" - szeptała mi podswiadomość. Jęczałam sobie po cichu w duszy i wyciągnęłam komórkę. - Halo? - zapytałam specjalnie słabo. Każdy prawie się na mnie patrzył. - Jesteś kotku? - zapytał mnie mój chłopak. - Mateusz...spotykamy się zaraz pod laboratorium alb-test. - powiedziałam - Po co? - zapytałam - Nieważne. - odparłam i prędko się rozłączułam. Wysiadłam przystanek wcześniej i poszłam ukradkiem pod drzwi. MAteusz już tam stał. - Coś się stało? - zapytał od razu i ucałował mnie w policzek. - Wiesz...dziś się dowiedziałam...- odparłam po cichutku. - Jesteś w ciąży? - Dwa dni po fakcie nie mogę powiedzieć zbyt wiele... - Aha. To o co chodzi?? - Mam Hiv-a. - Nie żartuj. - Być może. moja matka ma i ja... - Sarah...Sarah...Sarah ratuj...- odparł on aja mocno pociągnęłam go za rękę. - Zbadamy się i zobaczymy co się dzieje. - syknęłam i wepchnęłam go do wewnątrz - Ok. - odparł i usiadł w poczekalni. - Pusta lista. Kto chce wejść? O państwo...- odparła sympatyczna lekarka. - Tak. Jesteśmy narzeczonymi. - odparłam z dumą. - Nikt tak nie powiedział. - syknął on i nadstawił rękę - Wymaz...morfologia..czy test na HIV? - zapytała dyskretnie - To ostatnie - odparłam z wymuszonym uśmiechcem. Usiadłam na twardym krześle i podałam jej rękę, która ułożyłam na miękkim podłokietniku. Laska wbiła mi iglę i pobrała odpowiednią ilość krwi. - wyniki będą około dwunastej. - Dziękujemy - powiedziałam i wyszłam ze zgiętą ręką. - Idziemy na jakiś obiad? - Chętnie. - odparłam. Poszliśmy do intymnej kafejki na rogu, gdzie zjedliśmy po zestawie obiadowym, a potem zafundowaliśmy sobie małą kawkę. - Wiesz...moja reakcja była niechcąca... - rozumiem cię. - powiedziałam i wzięłam go za rękę, a on odruchowo ją cofnął. Spuściłam głowę. - Przez dotyk się nie zarazisz...- odparłam czytając w jego myślach - Twoje dziecko też może być chore.. - Może nie doszło do zapłodnienia...- odparłam z płonną nadzieją. - Wątpię....- powiedział nieco smętnie on i napił się kawy - Zjesz mój kawałek sernika? - spytałam go. - Nie, dziękuję. Weź go sobie do domu. - Wyniki będą za piętnaście minut. Chodź, pójdziemy powoli. - Wstałam i ubrałam się. I poszliśmy. dotarliśmy tam i wzięliśmy się za ręce. - Ostatnie chwile. Ja pójdę. - powiedziałam odważnie, i choć nogi miałam jak z waty dzielnie weszłam do gabinetu. Wyciągnęłam z torebki papierek i położyłam go na parapeciku. - Proszę...- powiedziała, ale po jej oczach było wszystko widać. Otworzyłam karteczkę i spojrzałam na wynik. Próba testowa HIV. Wynik: POZYTYWNY negatywny - Świetnie. - odparłam i rzuciłam kartką w stronę Mateusza. - Ja nie mam. - szepnął cicho, a na jego ustach zagościł uśmiech - Mam...- szepnęłam i po moim policzku stoczyła się łza - Dalej cię kocham, możesz sobie mieć HIV-a. - powiedział, a to były najmilsze słowa w całym moim życiu, jakie kiedykolwiek usłyuszałam - Dziękuję...Dziekuje nikt by mnie nie pokochał...takiej...trędowatej....-powiedziałam i oparłam się o ścianę. - Chodź chodź pójdziemy do kina. - pocieszył mnie - Może na..."Pamiętnik księżniczki 2"?? - zapytałam - Ok, sie robi. - kupuliśmy sobie kubeł popcornu i coca-colę a potem wlepialiśmy oczy w olbrzymi ekran. Było bardzo fajnie, naprawdę super...a tak w ogóle, kiedy wyszliśmy Mateusz zapyta - Twoja mama była kiedyś chora na grypę? - zapytał - Teraz jest...- odparłam nieco smętnie oglądając ciuchy w "Fabryce Mody" - O ku*wa...- przeklął Mati i spojrzał na mnie - Co jest? - zapytałam i rzuciłam bluzkę na stos ciuchów. - Musimy szybko jechać do ciebie do domu!! - krzyknął on i pociagnął mnie za rękę. W ostatniej chwili nacięgnęłam rękaw kurtki, a już po momencie pędziłam w szaleńczym tępie autobusem do domu. - Szybciej się nie da? - zadrwiłam i spojrzałam na niego. Był naprawdę zmęczony, a co dziwniejsze, zdenerwowany - czy grypa powoduje jakies komplikacje? - zapytałam nagle i uswiadomiłam sobie, że to o to chodzi!! - Twoja mama może teraz zachorować na zapalenie płuc, i Bóg raczy wiedzieć co....- szepnął cicho a ja go przytuliłam. w strugach deszczu wyskoczyliśmy z autobusu i pobiegliśmy pod mój dom. Zadzowniłam, a potem na ślepo mocowałam się z zamkiem. - Ok. MAmo?? - krzyknęłam - Tu jestem,...- dobiegł mnie słaby głos z......... Skąd i po co woła mama Sarę?? Co się stało?? |
|
|
|
#3 | |
|
Guest
Postów: n/a
|
Cytat:
Bardzo ciekawa i interesująca opowieść ![]() Czekam na ciąg dalszy
|
|
|
|
|
#4 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Heycia !
Napiszem tu swoje opowiadanie ( jest to zwykle opowiadanie , ale przerobie je na simowe ) Nazywam się Lucia Lierong mam 15 lat , chodzę do gimnazjum do 2 klasy . Mieszkam na Mangolia Crescent 21 w Simowie . Mam dwie przyjaciółki Jessice Carter i Ashlee Richardson. Mam siostrę - Katie , która ma 23 lata . Moi rodzice to Kelly i Andrew Lierong. Jestem dość szczuczupła , mam szare oczy i ciemny blond włosy . Dobra tyle o bohaterce ![]() by Lucia |
|
![]() |
| Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|